To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

natarczywa rodzinka

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

kasia1982
Witam wszystkich forumowiczów!!
Mam na imię Kasia, mieszkam w Gdańsku i bardzo się cieszę że trafilam w tak ciekawe miejsce, jakim jest wasze forum. Mam nadzieję że mnie nie wygonicie...? Mam 24 lata i pewien problem- jestem 5 miesięcy po ślubie i nie mogę sobie poradzić z natarczywą rodziną. Zanim sie pobraliśmy, byliśmy ze sobą 8 lat i na każdym kroku "rodzinka" dopytywala sie kiedy ślub i kiedy ślub? mieliśmy tego dosyć. pobraliśmy sie, ale to na długo nie pomogło- teraz za każdym razem dopytuja sie o dziecko. babcia ostatnio zaczęła się mnie dopytywać czy jestem bezpłodna!!! Czy któraś z was ma podobne doświadczenia? Jak temu zaradzić?





<a href="https://daisyPath.com"><img src="https://daisyPath.com/ani/060910/4/4/+10/2.png" alt="Daisypath Ticker" border="0" /></a> icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif icon_eek.gif
Vera
Nie zaradzisz temu, niestety. Jedyne co moge Ci poradzić to wyrobienie sobie takiej postawy, żeby to po Tobie "spływało", bo denerwowanie się i robienie awantur nic nie da. Raz możesz, a nawet powinnaś spróbować spokojnie, lecz stanowczo powiedzieć, że denerwują/stresują Cie takie komentarze i że masz zaplanowane wszystko i jak przyjdzie pora to powiadomisz zainteresowanych.
Bo widzisz u nas nadal panuje taki stereotyp: jest parka to musi wziąć ślub, a jak ma ślub to musi od razu mieć dziecko. A nikt np. nie wpadnie na to, że może ktoś chce, a nie może zajść w ciążę albo po prostu chce to odłożyć w czasie. No i jeszcze taka tendencja do wchodzenia z butami w czyjeś życie. Jeśli taka szczera rozmowa nie pomoże to już trudno-widocznie to taki typ-wtedy tylko "olewanie" pomaga-po prostu starasz się tym nie przejmować.
anonimowy
Dzieki Vera!
miło wiedzieć, że nie jestem jakimś dinozaurem... dobrze że inni maja takie zdanie jak ja. oczywiście bardzo pragne mieć dzieci, ale sie boję. dwa lata temu mialam torbiel na jajniku, która pękla razem z jajnikiem i teraz boję sie zacząć starania o dziecko, by sie nie rozczarować. Może to niemądre myślenie, ale nic na to nie poradzę. poza tym nie wiem czy jestem już gotowa na małego "klonka"? Mój mąż bardzo by chcial żeby to było już.
Vera
Ale nic na siłę! To przeciez Ty będziesz mamą i to Ty musisz tego chcieć, a nie spełnić powinność (jak chce rodzinka). Nie jesteś dinozaurem na pewno icon_wink.gif Tym bardziej, że masz obawy uzasadnione tym co przeszłaś. Porozmawiaj z nimi, a jak nie przyniesie to efektu to ignoruj z uśmiechem i tyle. Ja w sumie nie wyobrażam sobie takiej rozmowy z np. dalszą rodziną męża, więc tutaj tylko "olewanie" wchodziłoby w grę. Ale mam to szczęście, że nie naciskają na razie.
wiktore
Dokladnie.
Vera ma rację- bo to raz siedzieliśmy z mężem na imieninach cioci albo kogo tam jeszcze wystawieni na ogien armatni? Zewsząd pytania kiedy, i że jesteśmy starzy, a my tylko myslimy o pracy i przyjemnościach. No trudno nie myśleć o pracy-
Jak powiedziałam wujkowi, że to nie jego sprawa i że my decydujemy sami to się na mnie obraził!
Jeszcze w gorszej sytuacji jest mój kuzyn- ma 31 lat jego żona 30 i ani widu ani słychu (on jeszcze nie chce). jak już widzą, że się wkurzam jak o mnie mówią to zaczynają jechać po nich>
A moze oni już próbują, ae mają problemy i takie gadanie wcale im nie pomaga. Zupełnie ich rozumiem!
Mój mąż taki edyskusje szybko ucina! więc ja nie muszę już zabierać głosu- i dobrze, bo ja się stanowczo za szybko denerwuję!
Nie daj się!
agnieszka 25
Albo zastosuj metode: Glupie pytanie, glupia odpowiedz!! Jak sie Ciebie zapytaja kiedy bedziecie mieli dziecko, to odpowiedz im np. narazie nie, bo Bocian ma napiety kalendarz i w najblizszym czasie do nas nie wpadnie. Odpowiadaj z usmiechem (moze byc z ironicznym usmiechem), moze zaczaja, ze to wasza sprawa, a tego typu teksty Ci sie nie podobaja. Albo po prostu powiedz wprost, ze jeszcze nie przyszedl u Was czas na dziecko.
Łajka
Witaj Kasiu , doskonale Cię rozumiem, na każdej imprezie rodzinnej stykam się z tym problemem. Nie dość że pytają to na dodatek mierzą mój brzuch, dogadują jacy jesteśmy wygodni, karierowicze, starzy itp, itd. Ja zawsze starałam sie być grzeczna i odpowiadałam; "w swoim czasie", gdy to nie przynosiło efektów wkraczal mój mąż który albo wprst mówił że to nie jego sprawa, albo dolewał oliwy do ognia i że jeszcze sie nie dorobiliśmy. To drugie skuteczne raczej nie było bo wywolywało falę zgorszenia no jak to my tak możemy mówić, tyle rodzin naokoło ma gorsze warunki i mają dzieci a nam ciągle mało i mało.
Ostatnio jednak rozmowy tego typu wywoływały u mnie taką bezsilność że po prostu wychodziłam. Musisz to sobie olac albo tak jak radzi Agnieszka żartować z tego bo inaczej wpedzisz sie w niepotrzebne rozterki. Decyzja o potomstwie powinna przyjść sama, nie można komuś niczego narzucać i niczym sie nie przejmuj jesteś jeszcze nie gotowa i tyle.
Trzymaj sie cieplutko i skończ z natrętami icon_wink.gif
kasia1982
Jejku dzięki dziewczyny za te mile slowa- już zaczynalam sobie myśleć, że na prawdę jestem jak to mówią "karierowiczką" bo chcę najpierw zadbać o swój rozwoj zawodowy by zapewnić moim dzieciom byt.
Łajka z tym mierzeniem brzucha to dopiero jest jazda- my za kazdym razem jak jedziemy do męża wujka musimy przez to przejść. On zawsze niby niechcący musi mnie zlapać za brzuch- badawczo... Ja tego nienawidzę. Właśnie takie zachowania sprawiają, że podświadomie na złość odkładam tę decyzję. Albo moja teściowa- rany jak ja widzę jaka ona jest nadopiekuncza w stosunku do szwagierki dzieci, to ciarki mnie oblatują- całe szczęście że nie mieszkamy blisko siebie i widujemy sie raz/ dwa w miesiącu. A jak to jest u was dziewczyny? Czy od razu po ślubie planowałyście potomstwo?
karaluszek
Ja od razu po slubie(a minelo juz ponad dwa lata)bardzo ale to bardzo chcialam miec dziecko.Ale jakos wtedy po rozmowie z mezem odlozylismy te plany "na potem"czego dzis bardzo zaluje.Bo liczac ,ze nie mozemy miec jednak dzidziusia na zawolanie,to mozliwe ze teraz juz jakis brzdac by sobie brykal gdzies kolo mnie:-)A teraz BARDZO chcemy juz oboje...ale jakos na razie nic z tego nie wychodzi:-(Ale nie poddajemy sie!!!
Łajka
Ja instynkt macierzyński równiez od dawna czuję, już jak studiowałam. Skończylam studia, wzielismy slub, przeprowadziliśmy sie do własnego domu, dostałam pracę na stale i najważniejsze mój misiek dojrzal do roli ojca. Dopiero wtedy razem postanowiliśmy, ze bedziemy sie starać. Zawsze uważałam i chciałam zeby ta decyzja była dojrzała, zeby moje macierzyństwo było takie dorosłe i przyszło w momencie, kiedy wszystko sobie poukładamy. Dziś niepokoję sie, że takie moje osobiste wywody w tej sprawie były zbyt mało pokorne. Boję sie, że przez ten mój tok myśenia będziemy mieli problemy z doczekaniem sie na potomka. icon_cry.gif
tissaia
Ja myślę o dziecku od niedawna- tak od półtora roku mniej więcej, ale nie bardzo były ku temu możliwości - głównym problemem było to, że mieszkałam w Wielkiej Brytanii, a nie chciałam tam urodzić dziecka, nie wiem dlaczego, ale nie. icon_cool.gif Teraz też sytuacji nie mamy z mężem zbyt stabilnej ( ja mam umowę do końca listopada i Bóg raczy wiedzieć co dalej, a mąż prowadzi własną firmę, biuro podróży i ....raz na wozie raz pod wozem a ZUS trzeba płacić wink.gif ) ale zegar biologiczny cyka a i mąż nagle odczuł w sobie instynkt ojcowski icon_smile.gif
Co do rodzinki, to rodzina z mojej strony jakoś nie naciska - mimo tego, że moja mama urodziła mnie bardzo młodo( jest 21 lat starsza ode mnie icon_biggrin.gif ) ale teściowie i babcia męża. icon_twisted.gif icon_twisted.gif icon_twisted.gif Nie chcę sie wyrażać ale cholery dostaję czasami. Tym bardziej, że szwagier ma córeczkę, kuzynka męża 2 a kuzynowi na dniach urodzi się druga.... icon_evil.gif To są takie modele rodzin,w których jakkobieta nie jest pół roku po ślubie w ciąży, to coś musi być z nią nie tak icon_twisted.gif Czuje się jak dinozaur! A babcia dowaliła ostatnio " O! Jak TY ustyłaś! Może co będzie wreszcie...." icon_twisted.gif Ja do tych wiotkich faktycznie nie należę,ale żeby aż tak!!!!
m4rusia
Ja tak trochę z humorem icon_biggrin.gif
Czytałam kiedys taki kawał w wersji monologu :

Kiedy byłam młodsza nienawidziłam chodzić na śluby. Wydawało mi się, że wszystkie ciotki i podstarzałe krewne przychodzą do mnie, trącają mnie w żebra, mówiąc "Teraz twoja kolej". Brrr!!! Przestały, kiedy zaczęłam robić im to samo na pogrzebach...


Wydaję mi się, ze najlepszym sposobem będzie obracanie sprawy w żart (napewno nie w tak okrutny jak ten powyżej) ale trzeba dać Babciom i Ciociom delikatnie do zrozumienia, że takie pytania są nie na miejscu
Łajka
Kiedy byłam młodsza nienawidziłam chodzić na śluby. Wydawało mi się, że wszystkie ciotki i podstarzałe krewne przychodzą do mnie, trącają mnie w żebra, mówiąc "Teraz twoja kolej". Brrr!!! Przestały, kiedy zaczęłam robić im to samo na pogrzebach...

Czarny humor, ale dobry 03.gif
m4rusia
CYTAT(Łajka)
Czarny humor, ale dobry 03.gif


Dobry, bo z życia wzięty... icon_lol.gif Zapewne
Jarrela
Przede wszystkim to nie zwracać uwagi na takie kometarze. Odpowiadać z uśmiechem "jeszcze nie jestem w ciąży", "dzieci będą niedługo" itd. U mnie było to samo. Rodzina spodziewała się, że skoro wzieliśmy ślub, to w ciąży muszę być już pół roku później. Tyle tylko, że my początkowo jeszcze nie chcieliśmy dzieci. Kamila urodziła się 5,5 roku po ślubie. I powiem, że mój tato już zaczyna liczyć, kiedy urodzi się jego wnuk "acha to teraz mamy styczeń, więc luty, marzec ... to będzie październik". Odpowiadam z uśmiechem, żeby tak zaczął liczyć np od czerwca, bo na razie to za wcześnie.
kasia1982
Cześć dziewczyny!!! Bardzo dziękuję wam za tak liczne odpowiedzi. Tak sobie czytam to co napisałyście i czuję, że będziecie najwspanialszymi mamami na świecie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę nie zalamujcie sie tym, że od jakiegos czasu mimo prób nic nie wychodzi- ale jestem przekonana że w końcu wyjdzie. Organizm kobiety jest najwspanialszym "wynalazkiem" w calym wszechświecie, ale to nie fabryka czy supermarket. Mi sie przynajmniej wydaje, że to wlaśnie organizm świadomej i pragnącej dziecka kobiety sam wyczekuje najodpowiedniejszego momentu na to by począć życie. Nie zapominajmy,że to jest cud, a cuda nie zdarzaja sie od tak. Cierpliwości. Niektóre z was piszą o tym, że może to swego rodzaju nauczka za długie czekanie i chęć ułożenia swojej sytuacji materialnej- ale dziewczyny przecież to dowodzi tylko temu, że jesteśmy odpowiedzialne za swoje przyszle pociechy i chcemy im zapewnić wszystko, co najlepsze, a nie byłe jak, byle gdzie i byle z kim.
W mojej rodzinie był taki przypadek, że kuzyn z żoną przez 10 lat starali sie o dziecko- niestety były 3 poronienia i wielki żal, ale mimo wszystko wciąż próbowali i gdy gasła już nadzieja zdecydowali sie na zaplodnienie in vitro. Wyobraźcie sobie, że pojechali na wizytę do kliniki i okazało się że in vitro nie będzie potrzebne bo wlaśnie spodziweają sie dziecka- urodzila sie śliczna i zdrowa dziewczynka której na znak zwycięstwa dali na imię Wiktoria. Nerwy i ciśnienie odpuściło i po dwóch latach moja kuzynka sama z siebie zaszła drugi raz w ciążę i bez żadnych problemów urodziła synka. Dlatego zawsze trzeba wierzyć i nie myśleć o tym cały czas i bez przerwy- jak sie trochę o tym zapomni, to ponoć wtedy samo przychodzi. Nie myślcie, że jestem taka głupio mądra, ale wiem o tym z doświadczeń moich wielu koleżanek. Także trzymam za was kciuki i mam nadzieję, że niedługo posypie sie lawina wesołych nowin. Trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!
kasia1982
Cześć dziewczyny!!! Bardzo dziękuję wam za tak liczne odpowiedzi. Tak sobie czytam to co napisałyście i czuję, że będziecie najwspanialszymi mamami na świecie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę nie zalamujcie sie tym, że od jakiegos czasu mimo prób nic nie wychodzi- ale jestem przekonana że w końcu wyjdzie. Organizm kobiety jest najwspanialszym "wynalazkiem" w calym wszechświecie, ale to nie fabryka czy supermarket. Mi sie przynajmniej wydaje, że to wlaśnie organizm świadomej i pragnącej dziecka kobiety sam wyczekuje najodpowiedniejszego momentu na to by począć życie. Nie zapominajmy,że to jest cud, a cuda nie zdarzaja sie od tak. Cierpliwości. Niektóre z was piszą o tym, że może to swego rodzaju nauczka za długie czekanie i chęć ułożenia swojej sytuacji materialnej- ale dziewczyny przecież to dowodzi tylko temu, że jesteśmy odpowiedzialne za swoje przyszle pociechy i chcemy im zapewnić wszystko, co najlepsze, a nie byłe jak, byle gdzie i byle z kim.
W mojej rodzinie był taki przypadek, że kuzyn z żoną przez 10 lat starali sie o dziecko- niestety były 3 poronienia i wielki żal, ale mimo wszystko wciąż próbowali i gdy gasła już nadzieja zdecydowali sie na zaplodnienie in vitro. Wyobraźcie sobie, że pojechali na wizytę do kliniki i okazało się że in vitro nie będzie potrzebne bo wlaśnie spodziweają sie dziecka- urodzila sie śliczna i zdrowa dziewczynka której na znak zwycięstwa dali na imię Wiktoria. Nerwy i ciśnienie odpuściło i po dwóch latach moja kuzynka sama z siebie zaszła drugi raz w ciążę i bez żadnych problemów urodziła synka. Dlatego zawsze trzeba wierzyć i nie myśleć o tym cały czas i bez przerwy- jak sie trochę o tym zapomni, to ponoć wtedy samo przychodzi. Nie myślcie, że jestem taka głupio mądra, ale wiem o tym z doświadczeń moich wielu koleżanek. Także trzymam za was kciuki i mam nadzieję, że niedługo posypie sie lawina wesołych nowin. Trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!
kasia82
Cześć dziewczyny!!! Bardzo dziękuję wam za tak liczne odpowiedzi. Tak sobie czytam to co napisałyście i czuję, że będziecie najwspanialszymi mamami na świecie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę nie zalamujcie sie tym, że od jakiegos czasu mimo prób nic nie wychodzi- ale jestem przekonana że w końcu wyjdzie. Organizm kobiety jest najwspanialszym "wynalazkiem" w calym wszechświecie, ale to nie fabryka czy supermarket. Mi sie przynajmniej wydaje, że to wlaśnie organizm świadomej i pragnącej dziecka kobiety sam wyczekuje najodpowiedniejszego momentu na to by począć życie. Nie zapominajmy,że to jest cud, a cuda nie zdarzaja sie od tak. Cierpliwości. Niektóre z was piszą o tym, że może to swego rodzaju nauczka za długie czekanie i chęć ułożenia swojej sytuacji materialnej- ale dziewczyny przecież to dowodzi tylko temu, że jesteśmy odpowiedzialne za swoje przyszle pociechy i chcemy im zapewnić wszystko, co najlepsze, a nie byłe jak, byle gdzie i byle z kim.
W mojej rodzinie był taki przypadek, że kuzyn z żoną przez 10 lat starali sie o dziecko- niestety były 3 poronienia i wielki żal, ale mimo wszystko wciąż próbowali i gdy gasła już nadzieja zdecydowali sie na zaplodnienie in vitro. Wyobraźcie sobie, że pojechali na wizytę do kliniki i okazało się że in vitro nie będzie potrzebne bo wlaśnie spodziweają sie dziecka- urodzila sie śliczna i zdrowa dziewczynka której na znak zwycięstwa dali na imię Wiktoria. Nerwy i ciśnienie odpuściło i po dwóch latach moja kuzynka sama z siebie zaszła drugi raz w ciążę i bez żadnych problemów urodziła synka. Dlatego zawsze trzeba wierzyć i nie myśleć o tym cały czas i bez przerwy- jak sie trochę o tym zapomni, to ponoć wtedy samo przychodzi. Nie myślcie, że jestem taka głupio mądra, ale wiem o tym z doświadczeń moich wielu koleżanek. Także trzymam za was kciuki i mam nadzieję, że niedługo posypie sie lawina wesołych nowin. Trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!
shira
kasia - my zanim wzieliśmy ślub chodziliśmy ze sobą 4 lata. Teraz jesteśmy już prawie 3 latka po tym wspaniałym dniu i dopiero niedawno zaczeliśmy starać się o dzidzię.
Wszystkich nadgorliwych zbywaliśmy tym, że to wyłącznie nasza sprawa kiedy bedziemy chcieli mieć dzidzie i że jak będzie to się napewno dowiedzą. W sumie to nasi rodzice najmniej sie wtrącali, gorzej było z dalszą rodzinką. Najważniejsze to się nie przejmować bo szkoda nerwów.
A kiedy będzie dzidzia to decyzja wyłącznie nasza i naszych facetów.
h_ania
jest nas więcej bo i ja mam podobny problem.
najbardziej przegina mój teść, bo ostatnio dopytuje się niemal przy każdej okazji, kiedy będzie dziadkiem i robi mi aluzje. ostatnio dostał na jakiejś promocji maskotkę, postawił sobie na kastliku a gdy przyjechaliśmy z mężem oświadczył nam, że miś czeka na wnuka, tylko..................pewnie zdąży się zakurzyć. szlag mnie trafia bo my też uważamy, że to nasza sprawa!!
tym bardziej, że kuzynostwo mojego męża jest już dzieciate, w tym więcej wpadek, ale to nic - grunt, że dziecko jest.
nie wiem już jak mam reagować, on nawet ironii nie rozumie...............

PS. a co mnie już do szewskiej pasji doprowadza, ostatnio moja mama mi powiedziała, że mój teść na krótko przed ślubem powiedział do niej, że po mi te studia jak i tak będę w domu z dziećmi siedzieć!!!!!!!!!!!!!!wiem może że to nie koniecznie na temat ale tak mnie ta osoba wkurza!!!! i chyba mi wykrakał bo nie mogę znaleźć pracy i siedzę w domu.............
LidkaM
h_aniu i pracę znajdziesz i dziecko urodzisz. Takie gadanie ludzi jest wkurzające. Ja swojej rodzince (siostra w ciąży, bratowa w ciąży) zapowiedziałam, że nie życzę sobie tekstów o dzieciach przy mnie. W ubiegłym tygodniu pojechałam na wesele brata i pierwsze co usłyszałam to tekst: "a moja koleżanka starała się o dziecko 3 lata i w końcu jej się udało". No super!!! Tylko co to oznacza dla mnie? Że sobie jeszcze dwa latka poczekam??? icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif Mord na uczuciach!
Patsi
A moi teściowie to przygadywali szwagrowi przez trzy lata chyba, kiedy drugie. Nie było to też smaczne, Tomek był zdrowym przedszkolakiem, a oni wciąż - tu jest potrzebny ktoś jeszcze.
No i wygadali, tylko jeszcze trochę później Gabriel się urodził icon_wink.gif

Nie miałam tego problemu, ale chyba byłabym chamska i zapytała - a do czego temu komuś ta wiedza i co znią chce zrobić. I że od jego gadania to nic nie będzie. I jest mnóstwo już żyjących sierotek, potrzebujących miłości i prezentów.
Ammm
No, to jest bardzo drazliwy temat... Zwlaszcza jak sie bardzo chce miec dziecko, a nie wychodzi. Przeciez nie ma obowiazku spowiadania sie calemu swiatu ze swoich problemow...

Ja raz nie zdzierzylam i jak tesc rzucil jakis test typu: No, mam nadzieje, ze w nastepne swieta bedzie juz nas wiecej, to zapytalam, czy sie spodziewaja dziecka. Na jakis czas pomoglo. Wiem,ze malo grzeczne, ale juz nie dalam rady.

Teraz wspolczuje siostrze mojego meza, bo sie na nia przesiedli. No ale ona jest 2 lata ode mnie mlodsza, wiec zawsze moze uzywac argumentu, ze ma jeszcze troche czasu.
Dobrze, ze bede miec blizniaki, to ominie mnie czesc artystyczna pt "Czy to aby nie czas na drugie?"
kasia78
Macie rację, czasami takie komentarze są bardzo nieprzyjemne. Nasza pociecha urodziła się dopiero przeszło 6 lat po ślubie. Na szczęście z początku nie staraliśmy się o dzidzie i takie komentarze mi zwisały, że tak powiem.
Nie było ich zresztą dużo bo mam wyrozumiałą rodzinkę, poza jedną ciocią 29.gif .
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.