To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Poronienie z duphastonem!

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Aneś :-(
Cześć kobietki,
Chcę się z Wami podzielić moją tragedią a jednocześnie szukam odpowiedzi czy po poronieniu gdzie był brany duphaston któraś z Was zaszła w ciążę i było wszystki ok?
Zacznę może od początku. Ponad rok temu zaszłam w planowaną ciążę, która nie trwała długo. W 8 tygodniu poroniłam samoistnie. Badanie histopatologiczne nic nie wykazało. Wielka strata, wielki ból. Zaczęłam przygotowywać się do następnej próby. Porobiłam badania z krwi króre zaleciła mi ginekolog, tównież na toksoplazmozę i przeciwciała - wyszły ok. pół roku brałam codziennie kwas foliowy, który miał wykluczyć ewentualne wady w przyszłej ciąży. Przed samum zajściem zrobiłam jeszcze cytologię - wyszła gr I. I ZASZŁAM. Kiedy zobaczyłam dwie kreseczki płakałam ze szczęścia i tak strasznie się bałam. Test zrobiłam w pierwszy dzień spodziewanej miesziączki i od razu poleciałam do gin. Ta przepisała mi natychmiast duphaston 1xdziennie. I niestety. W siudmym tygodniu ciąży pojawiło się krawienie. Natychmiast do szpitala. Po USG okazało się że ciąża nie rozwijała się prawidłowo i obumarła (to było 2 tyg temu).
Kobietki czy to oznacza wady genetyczne skoro nawet przy braniu leku na podtrzymanie ciązy straciłam ją. Niewiem sama co mam myśleć. A może ja nie będę mogła mieć dzieci? Boże nie daję już rady z tymi myślami! Może przeżyłyście podobną sytuację i macie teraz dzieci a może znacie taki przypadek że się udało. Jeśli tak napiszcie coś proszę bo oszaleję. Z góry wszystkim WAM dziękuję.
Tunia
Nie wiem co powiedzieć. Ja w 7 tygodniu ciąży miałam okropne bóle brzucha. Dostałam duphaston ale w znacznie większej dawce. Nie pamiętam dokładnie ale na początku były to min 3 tabletki dziennie. Wg mojego lekarza to jeden z lepszych leków.
Aneś icon_sad.gif nie zadręczaj się czarnymi myślami. Może dawka leku była za mała. Głowa do góry...będzie dobrze.
Agnieszka.zg
skarbie ja byłam w identycznej sytuacji po dwóch poronieniach przy kolejnej ciązy byłam od początku na duphastonie ale niestety poroniłam po 5 tyg. to był ok.10 tydz. ciązy , potem zrbiłam się bardzo dociekliwa i okazało się ,że jedno z nas ma wadę genetyczną i to było dlatego........ tak więc wiedziałam już że jeśli zajdę w ciążę kolejną to znów nie będę wiedziała czy donoszę ale się udało i mam synka , dodam że wcześniej przed poronieniami urodziłam córkę tak więc głowa do góry, jeszcze nic straconego..... może idz do dobrego genetyka...ja tak zrobiłam po tych poronieniach
Aneś :-(
Dziewczyny BARDZO WAM DZIĘKUJĘ za odpowiedź. To dla mnie bardzo ważne. Tuniu cieszę się że u Ciebie skończyło się wszystko ok. Agnieszko dałaś mi nadzieję chociaż narazie jest ona taka maleńka (deprecha) ale jest - wielkie dzięki! Mam nadzieję że i ja kiedyś będę mogła kogoś pocieszyć po stracie mówiąc że udało się, że mam dzidzię (chociaż wolałabym nikogo nie pocieszać w tym przypadku...) Mam zamiar iść do genetyka jak tylko się tochę pozbieram wezmę się za to. Tak też kazała mi zrobić moja ginekolog, która stwierdziła że po dwóch poronieniach w tak małych ciążach to już pewnie sprawy genetyczne a jeśli tak to możliwe że nie będziemy mogli mieć dzieci z mężem. Że jak jakieś geny z sobą nie grają to już nie da się zrobić. DOBIŁA MNIE. Na dodatek mąż uważa że powinnam się zachowywać normalnie a ja nie potrafię. Nić mnie nie cięszy i mogłabym siedzieć cały dzień w domu. Momentami nie chce mi się żyć, mam wszystkiego dosyć. Chciałabym zapomnieć, nie myśleć. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś będzie normalnie...
katiek
Aneś poszperaj-jest na tym forum lista badań po poronieniach-m.in hormony, choroby odzwierzęce, autoimmunologiczne, posiew z pochwy itd.
Przyciśnij gina
A duphastonu faktycznie miałaś bardzo małą dawkę-znam kobietę, która donosiła dopiero 4 lub 5 ciążę ale przez całą była na Duphastonie 4x2 tabl
anonimowy
Dzieki za odp Katiek. Tak porobięte cholerne badania jak tylko zwlokę się z łóżka i wyjdę w końcu z domu. A co do duphastonu mój mąż tak samo twierdzi że miałam dawkę małą chociaż moja gin twierdzi że wystarczającą także sama już nie wiem. Ale z drugiej strony wracają do przypadku podanego przez Ciebie to ta moja dawka była praktycznie ZEROWA![/b]
Aneś :-(
Katiek oczywiście odpowiadałam Ci ja - Aneś nie Gość - sorki!
aniek
Nie wiem jaka jest ilość progesteronu w Duphastonie a jaka w Luteinie. Ja do 20 tyg. ciąży brałam Luteinę dopchwowo 3 x 2 tabletki. Po pierwszej ciąży z pustym pęcherzykiem w drugiej lekarz zalecił mi taką dawkę profilaktycznie.
Aneś :-(
KOCHANE MOŻE JESZCZE KTÓRAŚ Z WAS COŚ NAPISZE!

Jeśli jest Was więcej w podobnej sytuacji lub przeżyłyście poronienia a teraz cieszycie się macieżyństwem proszę odezwijcie się. Dajcie nadzieję!

Czekam na Was!
kaja_85
no to teraz mnie troszkę zmartwiłyście-ponieważ jestem w 13 tyg ciązy i musze brać duphaston 2 razy dziennie ~!! w 12 tyg ciązy miałam ostre krwawienie w szpitalu nie wiedzieli co jest i skąd sie wzięło...kazali mi tylko leżeć i odpoczywać !!!
w piatek po całym tym zajsciu poszłam do gin na badanie USG i okazało sie że mam pod dzidzią krwiaka o długości 7 cm !!! załamka... gin prezpisał mi własnie ten duphaston 2 razy dziennie - narazie jest wszystko okey nie krwawie,ale musze leżeć żaden lekarz nie wie ile !!!
icon_sad.gif
anonimowy
witajcie Anes i inne kobiety, ktorych los nie oszczedzil od przykrych wspomnien. Jestem stalym uzytkownikiem, ze wzgledu na to co tu napisze wole byc gosciem. Wchodza tu moi znajomi nie chce aby wiedzieli ,ze to moja historia, znaja moj nick.
Pierwsze dziecko urodzilam bez problemow, ciaza przebiegala w miare normalnie, na poczatku sie wystraszylam ,ze plamie , jak sie okazalo to nie bylo nic powaznego. Kiedy dziecko mialo dwa latka chcielismy miec drugie dziecko, i tu nastaly progi, szesc lat biegania po lekarzach, mnostwo lekow, badan, zaszlam w ciaze , ale w 8 tyg ja stracilam, przyczyna byl krwiak, on zadusil plod. Nastal koszmar zal do wszystkich i wszystkiego, znow badania, leki nawet dwa zabiegi. Udalo sie po trzech latach, radosc jednak byla krotka w 8 tyg znow krwiak, ta sama historia co poprzednio. Stracilam nadzieje na kolejna zdrowa ciaze, chcialam ja ale wewnetrznie narastal we mnie lek ,ze znow moze mi sie nie udac. Bylam psychicznie wyczerpana, wracaly wspomnienia z poronien dlaczego ja, ja , ktore chce miec dziecko, go nie mam, a ci co ich nie chca maja . To trwalo prawie trzy lata, z czasem odpuscilam sobie, stwierdzilam skoro przez dwanascie lat starac i cierpien nie mam dziecka to musze cieszyc sie z tego , ktore juz mam , wiele osob wiele by dalo aby miec choc jedno. No i moje kochane icon_smile.gif udalo sie , kiedy moja psychika ustapila , pogodzilam sie z losem , los okazal sie laskawy, okazalo sie ,ze jestem w ciazy. Do lekarza poszlam w dwunastym tyg, mysle ,ze nawet dobrze,ze nie dopuszczalam mysli, ze brak okresu jest powodem ciazy, lecz narkoza , wczesniej mialam zabieg chirurgiczny icon_smile.gif Ciaza przebiegala znakomicie zadnych lekow, urodzilam zdrowego i slicznego bobaska. Trzeba wierzyc w dobry i laskawy los,wszystko w zyciu jest mozliwe. Nawet gdy tracimy nadzieje.Nieraz zbyt silne pragnienie nie pomaga, ale trzeba wierzyc.
Pozdrawiam

P.S. za takie rozpisanie chyba mnie nie wywala! icon_wink.gif
Aneś :-(
Kaju_85 jest mi przykro że masz kłopoty z ciążą, wiem co teraz przechodzisz. Te obawy wypierają wszystko inne z głowy. Ale mam nadzieję że będzie u Ciebie wszystko OK, że leki które dostałaś wszystko załagodzą (że zejdzie ten krwiak) no i całe szczęście że szybko znalazłaś się w rękach lekarzy. Życzę Ci abyś urodziła zdrową dzidzię. Napewno tak będzie. Odezwij się jak już będziesz coś wiedziała, no wiesz co to było i skąd sie wzieło, jaka była tego przyczyna.
Gościu Twoja historia jest naprawdę nietuzinkowa. Ile musiałaś przejść żeby doczekać się maleństwa to zgroza, ale najważniejsze że było warto, że się udało. Historie takie jak Twoja naprawdę podnoszą na duchu i dają nadzieję - WIELKIE DZIĘKI!!! Ach... też bym tak chciała, żeby los okazał się łaskawy i dla mnie. Mam cały czas maleńką nadzieję że tak będzie - że Bóg pozwoli...
kaja_85
28 lutego się dowiem wszytskiego co z tym krwiakiem i dzidzią icon_smile.gif
historia wyżej dodała mi otuchy icon_smile.gif dziekuję ...
kaja_85
byłam u ginekologa państwowego - bardzo się zawiodłam icon_sad.gif coś tam tylko w karcie popisała i spławiła mnie po 10 minutach - nawet nie sprawdziła czy krwiak się choćby troszkę wchłoną - kazałą mi się zapisac na USG oddzielnie !!! porażka !!a terminy sa takie że aż skzoda gadać !!! aaa jeszcze kazałą zmniejszyć mi dawkę duphastonu na jedną tabletkę dzienie!! i co mi powiedziała na odchodne?? --> jak zacznie pani krwawić (co teraz jest niedopuszczalne - wiążę się ze szpitalem i utrata dzidzi) to niech pani wróci do 2 tabletek dziennie!!!!!!
PRZESTAJĘ wierzyć w zawód LEKARZ!!!
wracam do prywaciarza!!!!!państwowi są GUCIO warci !!!!

buxki
grazia
ja tez poroniłam i to dwa razy w 14 i 22 tygodniu.Obie ciąże były martwe, z tym że podczas drugiej brałam dupfaston,w 19 tygodniu na usg okazało się że dziecko żle się rozwija,lekarze nie bardzo wiedzieli co mają ze mną robić,kazali czekać i tak do 22 tygodnia,kiedy okazało się że dzieciątko zmarło,a ja musze je urodzić.To nie był koniec mojej tragedi.Potem seria badań genetycznych i innych,brak odpowiedzi na moje pytania,kompletnie nic.Badania wyszły dobrze dla mnie i męża,ale odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się stało nie uzyskałam do dziś. Przez 6 lat nie miałam odwagi zajść w ciąże.Skorzystałam z pomocy bioenergoterapeuty i nawet jeśli nie wszyscy w to wierzą ja uwierzyłam i zaufałam tylko jemu.Skoro nie uzyskałam pomocy od lekarzy a ktoś dawał mi nadzieję dlaczego nie.I co? Dzis jestem mamą cudownego 18 miesięcznego synusia.Tak na prawdę nie wiem kto lub co mi pomogło ale wierze że i Tobie się uda.
Aneś :-(
Witam dziewczyny,

Kaju_85 mam nadzieję że u Ciebie i Twojej dzidzi wszystko ok. Odezwij się co z Wami. Trzymam kciuki icon_wink.gif
ps. ja też nie bardzo wierzę w zawód lekarza. Być może na początku swojej kariery zawodowej mają dużo zapału i chęci niesienia prawdziwej pomocy ale póżniej przechodzi to wszystko w rutynę, czyli przychodzą, odbębnią swoje, wypiszą pare swistków i tyle. Najlepiej o tym świadczy to jak 3/4 z nich podchodzi do kobbiety po stracie (wiem to dobrze bo przeżyłam to już dwa razy). To dla nich jak strata weekendu z ładną pogodą ---> a człowiek pokłada w nich tyle nadzieji...

Graziu cieszę się że jesteś kolejną szczęśliwą kobietą na tym forum której się udało. Dobrze że napisałaś, tym sposobem dałaś nadzieję nie tylko mnie ale całej masie kobiet, które szukają tu pocieszenia. Dziękuję!

Na marginesie dodam, że wczoraj miałam koszmarny dzień, cały przeryczałam ---< DEPRECHA NA MAXA! Dlaczego? ano dlatego że dowiedziałam się o ciązy koleżanki z pracy a moja strata była tak niedawno, to wszystko jeszcze takie świeże a tu taka wiadomość. Nie wiem jak przeżyję te ciągłe opowiadania w stylu "niedobrze mi" "rośnie mi brzuszek" "czuję ruchy" ---> to dla mnie koszmar! Szczerze mówiąc na dzień dzisiejszy dla mnie mogłyby nie istnieć kobiety w ciąży. Wiem że to straszne co mówię, wiem że nie powinnam i wzbraniam się od tego jak mogę ale mówiąc szczerze taka jest prawda. Jest mi wciąż ciężko. Czuję się taka pusta i bezwartościowa ----> poprostu do niczego...
Aneś :-(
Witam dziewczyny,

Kaju_85 mam nadzieję że u Ciebie i Twojej dzidzi wszystko ok. Odezwij się co z Wami. Trzymam kciuki icon_wink.gif
ps. ja też nie bardzo wierzę w zawód lekarza. Być może na początku swojej kariery zawodowej mają dużo zapału i chęci niesienia prawdziwej pomocy ale póżniej przechodzi to wszystko w rutynę, czyli przychodzą, odbębnią swoje, wypiszą pare swistków i tyle. Najlepiej o tym świadczy to jak 3/4 z nich podchodzi do kobbiety po stracie (wiem to dobrze bo przeżyłam to już dwa razy). To dla nich jak strata weekendu z ładną pogodą ---> a człowiek pokłada w nich tyle nadzieji...

Graziu cieszę się że jesteś kolejną szczęśliwą kobietą na tym forum której się udało. Dobrze że napisałaś, tym sposobem dałaś nadzieję nie tylko mnie ale całej masie kobiet, które szukają tu pocieszenia. Dziękuję!

Na marginesie dodam, że wczoraj miałam koszmarny dzień, cały przeryczałam ---< DEPRECHA NA MAXA! Dlaczego? ano dlatego że dowiedziałam się o ciązy koleżanki z pracy a moja strata była tak niedawno, to wszystko jeszcze takie świeże a tu taka wiadomość. Nie wiem jak przeżyję te ciągłe opowiadania w stylu "niedobrze mi" "rośnie mi brzuszek" "czuję ruchy" ---> to dla mnie koszmar! Szczerze mówiąc na dzień dzisiejszy dla mnie mogłyby nie istnieć kobiety w ciąży. Wiem że to straszne co mówię, wiem że nie powinnam i wzbraniam się od tego jak mogę ale mówiąc szczerze taka jest prawda. Jest mi wciąż ciężko. Czuję się taka pusta i bezwartościowa ----> poprostu do niczego...
Grazia
Aneś! Świetnie Cię rozumiem.Ja przez 6 lat nie chciałam odwiedzac kolezanek,którym urodziły się dzieci.Nie było dnia żebym nie myślała o dziecku,żebym nie płakała.Nikomu tego nie mówiłam,moi bliscy uznali że lepiej będzie jak ten temat zostanie nieporuszony.Biłam się z własnymi myślami 6 lat.Mój mąż widział co się ze mną działo więc zaproponował adopcję.Byłam bardzo blisko, żeby zacząć coś robić w tym kierunku.Tak bardzo chciałam mieć dziecko.Każdego dnia modliłam się o dzidziusia,ale nie miałam odwagi zajść w ciążę,bałam się kolejnej straty.Nie wiem co mnie tknęło do kolejnej próby,ale wiem że gdybym tego nie zrobiła żle skończyłoby się to dla mnie.Dziś moje życie wypełnia mój syn,a jak Bóg da chcę jeszcze mieć jedno dziecko.Wierzę że WAM wszystkim uda się.Ja nie miałam już nadzieji,a jednak udało się.
smutas
WITAJCIE KOCHNE!!!!
JESTEM PO 2 PORONIENIACH CIAŻE OBUMARŁY W 7 TYGODNIU.
24 LUTEGO MINĄŁ MIESIĄĆ OD TEJ TRAGEDNII, CORAZ BARDZIEJ ZACZYNAM SIĘ DOŁOWAĆ. ODEZWIJCIE SIĘ DO MNIE NA GG PROSZĘ.6407021-nie wiem co mam robic.
Vitalinea
Około 8-9 tygodnia byłam na USG (poniedziałek) wszystko było super. We wtorek byłam u pani gin. prywatnie która potwierdziła że wszystko jest ekstra. W środę stwierdziłam że mam przychodnię państwową na przeciwko bloku i może warto tam też załozyć kartę gdyby coś sieę działo (do prywatnego mam kawałek drogi). No i poszłam państwowo. Lekarz stwierdził że sprawdzi mi czystość pochwy. Usiadłam na tym samolocie ale mówię mu że jakoś mi nie wygodnie..... nie zareagował. Włożył mi patyczek, mnie zabolało i wyjął lekko zaczerwoniony. Oznajmił: kochana plamisz, idź położ sie i czekaj na poonienie a potem to szybko do lekarza.- SZOK...płacz.... dał mi ten lek. Przyszłam do domu zapłakana..... wreszcie zadzowniłam do prywatnej gin. Kazała mi wziąść leki i przyjśc w piątek (czyli za dwa dni).
Piątek- poszłam do mijej gin i usg. Stwierdzili że wg. nich jest wszystko ok. i pozwoliła odstawić lek- czułam się po nim fatalnie. Wymiotowalam, brzuch mnie ciągnął. I tak bez leków łaziłam ze dwa trzy tygodnie. Nadszedł czas trzeciej @ i prywatna gin. poradziła bym ze dwa trzy dni pobrała jeszcze ten lek bo to trudny okres dla płodu. I zaczeło się.... bóle...ciągnięcia.... byłam pewna ża zaraz miesiaczkę dostane. Zadzowniłam do niej i jej opowiedziałam- kazała szybko odstawić i zadzownić następnego dnia by zdać relacje co i jak. Wszystko było OK i tak jest do dziś.
Mnie ten lek jakoś niesłuży...... jak go brałam byłam pewna że zaraz zobaczę krew icon_sad.gif
Miki79
Vitalinea ja też byłam w poniedziałek (tydzień temu ) u gin bo pojawiła się kropelka krwi a byłam w 6 tygodniu (tak sobie wyliczyłam i zrobiłam 2 testy ciążowe). Lekarz zrobił mi usg dopochwowe i potwierdził ciąże choć nie biło jeszcze serduszko. Stwierdził ze plamienie w okresie kiedy planowno byłaby @ jakbym nie była w ciąży jest w miarę normalne ale przepisał mi Duphaston 3x2 dziennie. Wtorek poszła do pracy i plamienia prawie nie było. Ale jak wróciłam do domu nasiliło się. Więc w środę znowu do gin pewna że już nie mam dzidzi. Znowu usg a tu serduszko bije. Gin stwierdził że leki działają dodał jeszcze Luteinę dopochwową i jak dotąd jest ok. Jedyne skutki uboczne to senność ale nie mam żadnych buli tak jak ty. Od soboty nie mam już plamienia ale na wszelki wypadek mam jeszcze brać Duph. przez następne 2 tygodnie. Miejmy nadzieję że przy następnym badaniu (5 kwietnie) gin powie, że dzidzia rośnie w normie i wszystko jest ok. Chciałabym być już w czwartym miesiący. Podobno wtedy poronienie jest mniej prawdopodobne. Do końca pierwszego trymestru będę cała niepewna. Mam jakieś złe przeczucie.
Zobaczymy.
Pozdrawiam wszystkich

gumis
Kaju-85. Byłam w dokładnie takiej sytuacji jak Ty. W 12 tyg ciąży okropne krwawienie (gdy gin usłyszało skrzepie to myślał, że to pewnikiem poronienie ale nie chciał mnie martwić) i krwiak 6,5 na 1,5 cm. Teraz mam 1,5 roczngo synka. Widzisz więc,że wszystko może być ok, i u Ciebie tez na pewno tak będzie wiec niczym się nie martw. Brałam duphaston 2 razy po 1 i kaprogest co 6 dni no i relanium.Mam też córeczkę 7 lat. Ale jestem też po "przejsciach". W 24 tyg. martwa ciąża a potem też porionienie. Głowa więc do góry dziewczyny. Życie na prawdę jest piękne.
Vitalinea
miki masz złe przeczucia bo się boisz.... ja dziś tez poszłam niepotrzebnie na usg bo bałam się że po antybiotyku dziecko zmarło. Ja nie mówię ze ten lek jest zły.... ale na mnie dziwnie działał choć niejednej pomógł. Ja po tym leku strasznie wymiotowałam, spałam..... no i te bóle brzucha. Ale wiadomo co człowiek to inne dolegliwości.
Bardzo współczuje każdej, która ma jakiekolwiek problemy nie mówiąc już o stracie Skarbeczka.
Niemniej starajmy się być dobrej myśli... znam przypadki gdzie lekarz mówił ze ciązy nie będzie nigdy a była i to zdrowa... Trzymam za każdą z Was kciuki i za Wasze Maleństwa
LidiaMama
witam was ja na poczatku ciazy dostałam silne bóle wydawałoby sie ze to koniec ale znalazłam sie szybko u lekarza nie krwawiłam od tamtej pory zazywałam asmag nospa 3x1 folik i luteine az do 5 miesiace znowu myslałm ze juz bedzie dobrze trafiłam do szpitala to był tydzien przed moim slubem naszczescie wytrwalismy i wyszłam do domu tez miałam ten duph...cos takiego nospa i daze do tego ze nalezy walczyc do oporu miec siłe i nadzieje na lepsze jutro dzis mam synka zdrowego ma 3 mies dziekuje BOGU wytrwałam wiare choć w ostatniej chwili miałam cesarke jechałam szybko na poród walczyli o nasze zycie miałam stan przed zucawkowy to były sekundy powodzenia dzis jestem szczesliwa matka
Onika
witam
kaja-85 ja po pierwszym poronieniu szybko zaszłam w drugą ciążę, niestety miałam podobne problemy do twoich. Miałam dwa krwiaki. Do 4 miesiąca co dwa, trzy tygodnie miałam straszne krwawienia (wręcz krwotoki) za każdym razem pakowałam się i jechałam do szpitala. Po kilku dniach wypuszczali mnie i kazali leżeć. Brałam cały czas luteline i cyklonamine. Po którymś razie powiedziano mi, że jeśli pomimo podawania leków ciągle zdarzają się krwawienia to muszę się przygotować na najgorsze. Wróciłam do domu załamana. Na kolejnym badaniu USG okazało się, że krwiaki się zmniejszyły. Były umiejscowione tak, że krwawienia nie wypchnęły płodu. Po jakimś czasie wchłonęły się całkiem. Przez resztę ciąży czułam się doskonale.Urodziłam dużego, ślicznego chłopca.
emka277
bardzo sie ciesze z WASZEGO szczescia!
mi niestety nie wyszlo,choc nadzieje mialam do konca.przezywam teraz straszne chwile,podlamalam sie i nie wiem jak zyc dalej.stracilam dziecko 10 dni temu,choc juz wczesniej byly podejrzenia ze cos jest nie tak...
ANEś jak czytalam twoje posty mialam wrazenie czytam swoje...
czuje sie fatalnie:( tlumie wszystko w sobie sie ,placze gdy jestem sama. icon_cry.gif
Aneś trzymaj sie!wszystkie musimy sie jakos trzymac dla naszych aniołków...one patrza z obłoczków na nas.
Onika
Naprawdę bardzo mi przykro. przytul.gif
Pamiętam, że gdy poroniłam, po przyjeździe ze szpitala czułam się tak okropnie źle. Mąż musiał jechać do pracy, zostałam sama i płakałam. Zadzwoniłam wtedy po koleżankę. Wygadałam się, wyżaliłam, wypłakałam. Wyrzucenie tego z siebie troszeczkę mi pomogło. Do dzisiaj zdarzają się chwile, kiedy oboje z mężem popłakujemy.
Pewien lekarz tłumaczył mi, że takie jest prawo natury. Najprawdopodobniej nastąpił jakiś błąd genetyczny u maleństw i natura nie dopuściła by się urodziło. Nie odkryto u mnie innej przyczyny.

Wiem, że to zabrzmi banalnie ale musisz być silna i nie trać nadziei. Pomalutku, dojdziesz do siebie i próbuj.
MoniZ
WERONKA-- MASZ RACJE JA JESTEM TRZY TYGODNIE PO ZABIEGU W 11 TYG. PORONILAM LEKARZ TEZ MI POWIEDZIAL ZE ORGANIZM SAMOISTNIE ODRZUCA PLOD ALE SAM FAKT ZE DZIECKA NIE MA BARDZO BOLI I TO JEST STRASZNE GDY SIE CHCESZ PRZYTULIC NIE MASZ DO KOGO ALE JA SIE NIE PODDAJE MAM KOCHANEGO NARZYCZONEGO ZA MIESIAC MAMY SLUB. MAMY ZAMIAR WYJECHAC W PODROZ POSLUBNA I TROCHE ODREAGOWAC I ODPOCZAC OD TEGO WSZYSTKIEGO I PROBOWAC DALEJ ZAJSC W CIAZE MY RACZEJ NIE BEDZIEMY CZEKAC 6 MIESIECY RACZEJ NIE WYTRZYMAM TAK DLUGO CZEKAC LEKARZ PRZEPISAL MI WLASNIE DUPFASTON I POWIEDZIAL ZE WSZYTKO BEDZIE SIE SZYBKO GOIC PO TYCH TABLETKACH
TRZYMAJCIE SIE CIEPLUTKO I MYSLCIE POZYTYWNIE I MIEJCIE NADZIEJE ZE NASTEPNE DZIECKO BEDZIE WSZYSTKO W PORZADKU JA TAK MYSLE
majul
Brałam duphaston 2 razy po 1 tabl. od 6 tyg zapobiegawczo.. w 8 t.c. było krwawienie wiec lekarz kazal mi łykac 3x 1 tabl. (w szpitalu nie mieli wiec kupowałam za swoje) brałam cały czas, w 10 tyg bylo plamienie, potem sie okazalo ze jest krwiak i jak peknie to wszystko pojdzie z nim, lezalam plackiem, krwiak sie oczyszczal. Jak bylam na bad. kontr. w 13 to wszystko bylo ok, po krwiaku ani sladu, zielone swiatlo i slowa, ze najgorsze za nami. a w 14/15 tyg. poronilam nagle. Pojawiło sie plamienie, które w ciagu 10-15 minut zmieniło sie w krwawienie, a w szpitalu okazało sie ze właśnie ronie mojego dzidziusia. To wszystko z duphastonem 3x 1 tabl. oprocz tego brałam folik 1x dziennie i hemofer 2x dziennie.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.