było przepiękne przedstawienie Piotruś Pan. Było tak piękne, że teraz co i rusz zaglądam do repertuaru Romy, w nadziei, że znowu je będą grali i że będę mogła zabrać na nie Kubę.
Przedstawienie było rewelacyjne w całości, przepiękna muzyka, świetne dekoracje, tempo akcji i racjonalizatorskie rozwiązania. Najbardziej niesamowity był jednak fakt, że w pewnym momencie widzowie znaleźli się w samym sercu akcji. Siedzicie sobie wygodnie w fotelu, wpatrzeni w scenę a tu naglę nad waszą głową zawisa....indianin spuszczający się z sufitu po linie. Indianie atakują widzów ze wszystkich stron, na pierwsze rzędy chlapie woda rozbryzgiwana przez wpływający na scenę statek... zębami kłapie krokodyl...
Dorosła już byłam, na sztukę tę poszłam jako osoba towarzysząca pewnej małolacie a bawiłam się doskonale - wcale nie wiem czy nie lepiej niż ona. Ech marzy mi się powtórka z rozrywki. Marzą mi się takie właśnie muzyczne przedstawienia oferujące dziecim naprawdę feerię atrakcji, moc przeżyć i niezapomniane wspomnienia.
Czy macie gdzieś w zanadrzu takie właśnie przedstawienia dla dzieci, które tak bardzo Wam się podobały, że poszłybyscie na nie jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze?