To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Szczyty inteligencji inaczej czyli czarny humor przedszkolny

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

katiek
Na ostatnim zebraniu usłyszałam perełkę.
Otóż w przedszkolu panowała ospa (mnie akurat nie obeszła bo Kinga była ospowiczem pozlotowym). Do jednej z grup po 3 dniowej nieobecności powróciło dziecko. Dziecko zjadło śniadanie, bawiło się i nagle ryk. Dziecko ma twarz zalaną krwią. Na pomoc rzuciła się wychowawczyni, pomoc i nauczyciel wspomagający. Okazało się że dziecko rozdrapało głęboko krostę prawie na linii włosów. Po dokładniejszych oględzinach okazało się że dziecko jest wysypane tymiż krostami jednoznacznie wskazującymi na ospę.
Wezwano rodziców. Przyjechali. I co powiedzieli-Owszem my wiemy że dziecko ma ospę ale przecież już po wysypie nie zaraża i tak bardzo chciało iść do przedszkola..
Efekt-bardzo ciężka postać ospy u wszystkich 3 pań ratujących dziecko...

Jeśli macie takowe perełki-bardzo o nie proszę-zacznę je kolekcjonować.
weda
icon_eek.gif ,łał
ja mam taką koleżanke-jej synek jest równolatkiem Weroniki,otóz jak dzieci byly młodsze to zapisała go do żłobka (choć miał 3 lata ale chodził w pampersie i rozwojowo nie dorównywal rówieśnikom)
bardzo jej chorował,najczęściej na zapalenie oskrzeli lub anginę,otóż po stwierdzeniu przez lekarza choroby ona puszczała go po ok.3 dniach do żłobka bo:" on się w domu nudzi,a inni rodzice też puszczają do złobka chore dzieci" icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif ,wrrr.... na takie rozumowanie,poinąwszy,że zarażał całą grupę to przecież ON sie zle czuł
zresztą koleżanka się dziwila,że tyle choruje,jak mial nie chorować skoro nie wyleczyl jednej choroby to juz mial okazję lapać następna !
_rybka
Cytat z mamy odprowadzajacej dziecko:
"on chory, ma gorączkę, ale niech sobie posiedzi dziś w przedszkolu z dziećmi...'- zaznaczam,że mama nie pracuje, a pani przedszkolanka słowkiem sie nie odezwała.
Druga mama dawała zdrowemu dziecku antybiotyk, żeby nie zachorowało. Zabrany drugiemu dziecku, bo mu lekarz przepisał.
Sylwia M.
Olga z powodu ospy wietrznej opuściła tydzień przedszkola. Gdybym czekała, aż wszystkie ślady po krostach stana się niewidoczne, to byłby chyba miesiąc. Nie było śladu gorączki, żadnych innych symptomów pogorszonego samopoczucia, żadnych powodów, aby brykające dziecko więzić w domu. Nic się z tego powodu nikomu nie stało. Uważam, że dużo gorszym "obyczajem" jest nagminne posyłanie do przedszkola dzieci, które być może mają nawet tylko katar czy stan podgorączkowy albo "kaszelek", ale ŹLE SIĘ CZUJĄ i wyraźnie widać to po ich zachowaniu...
Kto się ma zarazić, bo jest chucherkiem i takie jest jego przeznaczenie wink.gif , to zarazi się, choćbyś nie wiem jak chuchał i dmuchał. Wiem coś o tym. A kto jest zahartowany, to mu nic niestraszne.
Potwora
Sylwio - chyba każdy rozsądny rodzic zainteresuje się kiedy dziecko chore na ospę przestaje zarażać icon_rolleyes.gif Pamietaj, że puszczając zarażające dziecko między ludzi narażasz ich na zachorowanie ( czy to w porządku???) nie tylko dzieci ale i np. jakąś starszą panią, która jest po chorobie i ma obniżoną odporność, może jakąś przyszłą mamę itp.
Sylwia M.
CYTAT(Ola Fisia)
Sylwio - chyba każdy rozsÄ…dny rodzic zainteresuje siÄ™ kiedy dziecko chore na ospÄ™ przestaje zarażać  :roll: Pamietaj, że puszczajÄ…c zarażajÄ…ce dziecko miÄ™dzy ludzi narażasz ich na zachorowanie ( czy to w porzÄ…dku???) nie tylko dzieci ale i np. jakÄ…Å› starszÄ… paniÄ…, która jest po chorobie i ma obniżonÄ… odporność, może jakÄ…Å› przyszÅ‚Ä… mamÄ™ itp.


Z tego co wiem, dziecko zaraża już na długo przedtem, zanim ktokolwiek jest w stanie zaobserwować jakiekolwiek objawy. icon_rolleyes.gif
Tunia
Okres inkubacji (OI) (utajonego rozwoju) ospy wietrznej trwa przeciętnie 14-16 dni po ekspozycji, czyli kontakcie z zakaźnym chorym.

Pacjent jest zakaźny (OZ) między 10, a 21 dniem po ekspozycji. Zakaźność ospy wietrznej jest bliska 100 % - tzn. że zarażą się prawie wszyscy, którzy mieli kontakt z wirusem, jeżeli do tej pory nie chorowali.
Potwora
CYTAT(Sylwia M.)
CYTAT(Ola Fisia)
Sylwio - chyba każdy rozsÄ…dny rodzic zainteresuje siÄ™ kiedy dziecko chore na ospÄ™ przestaje zarażać  :roll: Pamietaj, że puszczajÄ…c zarażajÄ…ce dziecko miÄ™dzy ludzi narażasz ich na zachorowanie ( czy to w porzÄ…dku???) nie tylko dzieci ale i np. jakÄ…Å› starszÄ… paniÄ…, która jest po chorobie i ma obniżonÄ… odporność, może jakÄ…Å› przyszÅ‚Ä… mamÄ™ itp.


Z tego co wiem, dziecko zaraża już na długo przedtem, zanim ktokolwiek jest w stanie zaobserwować jakiekolwiek objawy. icon_rolleyes.gif


A gdy już na pewno wiesz, że zarażasz i mimo tego z premedytacją idziesz między ludzi to nie masz wyrzutów sumienia??
Sylwia M.
CYTAT(Ola Fisia)
CYTAT(Sylwia M.)
CYTAT(Ola Fisia)
Sylwio - chyba każdy rozsÄ…dny rodzic zainteresuje siÄ™ kiedy dziecko chore na ospÄ™ przestaje zarażać  :roll: Pamietaj, że puszczajÄ…c zarażajÄ…ce dziecko miÄ™dzy ludzi narażasz ich na zachorowanie ( czy to w porzÄ…dku???) nie tylko dzieci ale i np. jakÄ…Å› starszÄ… paniÄ…, która jest po chorobie i ma obniżonÄ… odporność, może jakÄ…Å› przyszÅ‚Ä… mamÄ™ itp.


Z tego co wiem, dziecko zaraża już na długo przedtem, zanim ktokolwiek jest w stanie zaobserwować jakiekolwiek objawy. icon_rolleyes.gif


A gdy już na pewno wiesz, że zarażasz i mimo tego z premedytacją idziesz między ludzi to nie masz wyrzutów sumienia??


Nie.
Przedkładam bowiem swój interes i swojej rodziny ponad interes innych ludzi wink.gif . Tym bardziej, kiedy poruszamy się w sferze domniemań i szkód tak stosunkowo niewielkich, że "zapobieganie im" byłoby czasem bardziej kłopotliwe niż ich doznanie. Wyjasnię na przykładzie. Gdy ja jestem za zwolnieniu, to koleżanka z którą pracuję, musi ZA MNIE pracować - na II zmianę, nie może iść na urlop, wyjść w sprawach służbowych (musi je załatwiać w prywatnym czasie) itp. Odnosi więc bezwzględną szkodę. Ma kłopot, uciążliwość przez czas mojej nieobecności. I to jest PEWNE. A nie BYĆ MOŻE się zdarzy. Dlatego też unikam zwolnień lekarskich, które uważam za nie konieczne.

A ospę i tak każdy POWINIEN przechorować.
_rybka
Sylwia, czy to co piszesz to przykłady owegoż czarnego humoru z tematu watku? Bo mam takie wrażenie.
A skąd wiesz, czy każdy POWINIEN przejść ospę? I dlaczego decydujesz, kiedy dzieci z przedszkola Twojej córki mają ja przechodzić ?
I co to za zwolnienia lekarskie, które uważasz za niekonieczne? To nie lekarz decyduje o konieczności zwolnienia ?
katiek
Sylwia, tyle że dowcip polega na tym, że nie tylko to dziecko (i Twoja Olga też..) zarażało inne osoby, ale też same może primo łatwiutko załapać inną infekcję lub secundo dostąpić radosnych powikłań po ospie. A tertio ospa jest jednak chorobą zakaźną...
A.L.
Sylwia a jesli mama ktoregos z przedszkolakow spodziewa sie maluszka, to tez powinna zachorowac na ospe? Byc moze nie przechodzila jej w dziecinstwie...
A.L.
I zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia odnosnie przypadku Sylwii.
Co na to panie przedszkolanki? Wiedzialy ze Olga ma ospe i tak po prostu zgodzily sie aby mala zostala?
Moim zdaniem ich wina jest wieksza. Bo to one powinny dbac o dzieci i myslec podwojnie (za niektorych rodzicow-niestety).
mamuśka.chłidzw
dzięki takiej lajtowej postawie ja twoja Sylwio M moja córka przechodziła ospe w wieku niespełna 6 miesięcy. Dostała wysypki kilka dni po swoim chrzcie, po czym w strachu obdzwoniłam pół rodziny żeby ich uprzedzić.
agama76
dorosly ktory zarazi sie ospa zawsze przechodzi ja ciężej niż dzieci. Ospa jest zakazna 48 godz. przed pojawieniem sie jakichkolwiek objawow, krost. Tak wiec te panie w przedszkolu bylyby chore i tak nawet gdyby obsypana krostami dziewczynka zostala w domu. A zostac powinna dla dobra jej samej aby uniknac powiklan - ospa bardzo oslabia odpornosc, moj syn choc na niego chuchalam i dmuchalam w czasie ospy mial powiklanie w postaci zapalenia pluc icon_sad.gif

Aga
katkasia
Sylwia, Twoja opinia zaskakuje. Co za brak wyobraźni i odpowiedzialności.
Alrys
CYTAT(katkasia)
Sylwia, Twoja opinia zaskakuje. Co za brak wyobraźni i odpowiedzialności.


Zgadzam siÄ™ icon_evil.gif
brak czyli fiolka
Ja tylko dodam od siebie tak odnośnie wypowiedzi Sylwi, że dla mnie naprawde zdrowie mojego dziecka jest ważniejsze niż to czy jakas koleżanka z pracy będzie musiała dłuzej posiedziec.
Przy ospie odporność bardzo spada, dziecko jest osłabione i powinno dość długo zostać w domu.
Wiem co mówię bo mój synek ospe przechodził w grudniu.
Ja go wolałam zatrzymać dłużej w domu (mimo że ospa miała łagodny przebieg) niż narażać się na to, że za ok. tydzień i tak znowu będę musiała wziąć zwolnienie.
Mika
jeśli we wrześniu u Jaśka w przedszkolu jakaś mama będzie miała równie luzackie podejście co Sylwia to czeka mnie cudowny miesiąc z trójką chorych dzieci

może mąż też załapie? tak samo egoistycznie mam posłać go do pracy? (tylko on pracuje)
gwarantuję,że zarazi w ciągu jednego dnia co najmniej setkę osób icon_rolleyes.gif


wiecie -tak swoją drogą to ja niedzisiejsza chyba jestem,bo po prostu sumienie nie dawałoby mi spać gdybym tak nie uczciwie podeszła do problemu i świadomie narażała inne dzieci i ich rodziny na chorobę icon_confused.gif
Pecia
Sylwio icon_evil.gif
a to ze potem wszystkie matki dzieci zarazonych prze twoje dziecko, beda musialy wziac zwolnienie to jest nie wazne?
to jest Å‚ancuszek, inne matki beda braly zwolnienie, inne kolezanki beda musialy za nie pracowac...
Kocurek
Ja też nie rozumiem niefrasobliwości Sylwii icon_rolleyes.gif
Kari07
Widze u siebie w przedszkolu mamy z podobnym podejściem.
Tylko o dziwo są to w większości mamy nie pracujące, więc problem zwolnienia ich nie dotyczy....
Tunia
Ale to bardzo wygodne. icon_smile.gif. Same nie muszą zajmować się chorym dzieckiem. Zrobi to kto inny.
hogata
CYTAT(mamuśka.chłidzw)
dzięki takiej lajtowej postawie ja twoja Sylwio M moja córka przechodziła ospe w wieku niespełna 6 miesięcy. Dostała wysypki kilka dni po swoim chrzcie, po czym w strachu obdzwoniłam pół rodziny żeby ich uprzedzić.


No właśnie mam podobne doświadczenia, z tą różnicą, że moja córka przeszła ospę gdy miała 4 miesiące icon_cry.gif

A co do postawy Sylwi, to uważam, że odrobina zdrowego egoizmu jest w życiu potrzebna. Z tym, że przedkładanie dobra swojego ponad dobro innych ma swoje granice. Tą granice wśród dorosłych ludzi wyznacza zwykła ludzka odpowiedzialność. Zupełnie nie rozumiem postępowania Sylwi. Naraża swoje dziecko na komplikacje i innych na zarażenie się bardzo zakaźną chorobą. To nieodpowiedzialne i po prostu głupie. Krew się we mnie zagotowała jak przeczytałam te posty icon_evil.gif Tym bardziej, że sama zawsze staram się nie dopuszczać do tego żeby moje dzieci zarażały innych. Siedzę w domu z dziećmi gdy chorują tyle ile trzeba. Nie chcę żeby kogoś zaraziły i nie chcę też żeby ktoś je zarażał. Brak słów... icon_confused.gif
Mariola***
Przecież Sylwia wyraźnie powiedziała, że interesuje ją tylko dobro własne( w zasadzie nie mogę powiedzieć rodziny, bo dziecko chore wysyłać do przedszkola.....).
Uzasadnienie jest jeszcze bardziej zastanawiajace, ale już nic nie piszę,żeby nikogo nie obrażać w związku z postępowaniem.

Mam nadzieję,Sylwio,ze przeczyałaś wątek i choć wyciągnęłaś wnioski.
Bo czasami warto zpojrzeć z innej strony na jakąś sprawę.
hogata
To jest przerażające ile matek "tak" myśli i postępuje. icon_evil.gif
Może trzeba zorganizować jakąś kampanię społeczną na ten temat.
Coś w stylu "pij mleko - będziesz wielki". Na przykład: "zdrowie jednostki gwarancją zdrowia ogółu" icon_question.gif Wiem... powiało minioną epoką... 29.gif No albo coś w tym stylu. icon_wink.gif
To trafia do ludzi i do podświadomości. Bo jeśli jakieś formy postępowania nie są akceptowane publicznie to dla wielu podświadomie stają się złe. Może nawet przedszkolanki zaczęłyby inaczej do tej sprawy podchodzić...
Prawo dżungli, że silniejszy przetrwa nie może obowiązywać w przedszkolach, choćby z tego powodu, że dzieci w wieku przedszkolnym nie mają takiej odporności na bakcyle jak dorośli...

Pozdrawiam wszystkich chorowitków i chucherka, które tak samo mają prawo cieszyć się dzieciństwem jak dzieciaczki wybitnie dorodne i zdrowe.
Buziaki. icon_smile.gif
Żyrafo
Tak, Sylwio,
a co z mamami, które poszły na zwolnienie z powodu niefrasobliwości jakiejś mamy X?
Szlag mnie trafia, kiedy do przedszkola przychodą dzieci chore. Przy moich dzieciakach dyżuruje cała rodzina i znajomi, kiedy chorują. Czasem wymieniają się co kilka godzin, bo nikt nie ma całego dnia, żeby z nimi zostać. I pomimo całej tej pomocy ja w ciągu okresu próbnego i tak byłam trzy razy na zwolnieniu. Przy trzecim szef zapytał czy ja na pewno chcę pracować. A co mają zrobić takie mamy którym nikt nie może pomóc, które nie mają babci, cioci, wujka, kuma?
ZREZYGNOWAĆ Z PRACY. To jasne.
marghe.
Sylwia, rozumiem,ze jak inne mamy przyprowadzajÄ… prychajÄ…ce dzieci to sie cieszysz wink.gif
Sylwia M.
Oj widzę, że zagotowało się. icon_eek.gif

Olga ma prawie 6 lat. Przez te lata nie sprawdziła się żadna z "krwawych" prognoz, które mi wieszczycie. Nic strasznego się nie stało.
Mam po prostu taką postawę życiową, że dziecko powinno być zahartowane, odpowiednio pielęgnowane, trzeba słuchać i obserwować je, dobrze jak ma niezłe geny wink.gif . Nie trzęsę się nad zdrowiem dziecka jak galareta. I przez 6 lat dobrze na tym wychodzę.
Moje dziecko nie choruje. Nie zaraża się. No, ospą się kiedyś zaraziło ale jakoś dalej żyje. wink.gif Jak coś mu dolega, to po 1 dobie samo mu to mija.
Wiem, że ogromna większość matek nam zazdrości i dlatego chce mnie wpędzić w poczucie winy czy bycie złą matką. wink.gif
Dla mnie najważniejszym kryterium jest SAMOPOCZUCIE DZIECKA. Gdy dziecko mi rano sygnalizuje w najlżejszy nawet sposób, że COŚ MU DOLEGA, to zostaję z nim w domu, idę do lekarza itp. Nie wlokę go z zaciśniętymi zębami do przedszkola, aby nie zawalił mi się plan dnia. icon_evil.gif
Tylko że u mnie takie sytuacje zdarzają się rzadziej niż raz do roku.
Organizm Olgi zwalcza pierwsze objawy choroby sam. Dziecko np. wieczorem jest podejrzanie gorące, pokłada się, rano zaś wstaje rześkie i żwawe - no i chłodne. Lekarz zaraz chciałby dawać tydzień zwolnienia i baterię antybiotyków. Nic z tego!!! Mam swój rozum i znam swoje dziecko. Może właśnie dlatego jest dziewuchą jak rzepa icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif
Może i jestem nieodpowiedzialna i co tam jeszcze napisałyście. Ale szczęśliwa. Bo mam zdrowe dziecko nie sprawiające żadnych problemów i żyjące pełnią życia każdego dnia. icon_biggrin.gif
Troska o EWENTUALNE przykre konsekwencje dla osób trzecich byłaby po prostu zbyt dużym obciążeniem dla nas. Mam więzić dobrze się czujące dziecko w domu tygodniami (i samą siebie) bo istnieje prawdopodobieństwo, że sprawdzi się algorytm doprowadzający do czyjejś choroby? Wierzę w to tak samo, jak w to że umrę na ptasią grypę. icon_evil.gif icon_evil.gif
Paula.
Ja bardzo przepraszam, że się wtrącam, bo dziecię moje jeszcze nie w wieku przedszkolnym, chociaż wycieczkę po przedszkolach już sobie zrobiliśmy i pewnie za rok Kinga do przedszkola będzie chodziła. Ale do meritum.
Jak przeczytałam post Sylwii to, aż mną zatrzęsło. Posyłać chore dziecko do przedszkola nie patrząc na dobro jego i innych w głowie mi się nie mieści. To u mnie w pracy (sami dorośli, moja praca nie ma nic wspólnego z dziećmi) gdy ktoś kicha i prycha jest odsyłany do domu, bo po co ma siedzieć i się męczyć, kiedy i tak jest nieproduktywny a na dokładkę zaraża innych, a dopiero w tedy byłby problem, gdyby pół firmy zaległo w łóżkach.
Piszesz Sylwio, że Twoja córka nie choruje, bo jÄ… hartujesz. I wspaniale, tylko siÄ™ cieszyć, ale wobec tego jak rozumiem chora jednak nie chodzi do przedszkola, wiÄ™c totalnie nie rozumiem wczeÅ›niejszej Twojej wypowiedzi. Natomiast wysÅ‚anie córki do przedszkola z niedoleczonÄ… ospÄ… byÅ‚o nieodpowiedzialnoÅ›ciÄ…, na caÅ‚e szczęści nic siÄ™ nie staÅ‚o, ale nawet u bardzo odpornej osoby „przeziÄ™bienie” poważnej choroby może mieć fatalne skutki.

Od znajomych osób majÄ…cych „przedszkolne” dzieci sÅ‚yszaÅ‚am, że bardzo czÄ™sto rodzice przyprowadzajÄ… dzieci do przedszkola, bo nie majÄ… możliwoÅ›ci zagwarantowania im opieki w domu. Jak czytam, że to bardzo powszechna praktyka u matek niepracujÄ…cych to … sama nie wiem jak to skomentować.
hogata
Pogratulować szlachetnych genów i odporności na przeróżne świństwa.

Sylwia zaręczam ci, że wszystkie matki wypowiadające się w tym wątku również hartują swoje dzieci, obserwują je uważnie i należycie pielęgnują. Nie wydaje mi się również, żeby jakoś specjalnie zazdrościły matkom dzieci zdrowych jak rzepy. Przynajmniej ja nie zazdroszczę. Staram się być odpowiedzialną osobą i nie postępuję tak jak Ty. A moja córcia też nie choruje często. Góra raz w sezonie wiosennym i jesiennym. Mimo to nie popadam w samozachwyt i staram się żyć tak, żeby widzieć coś więcej niż czubek swojego nosa...
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Mika
CYTAT(Sylwia M.)
Jak coÅ› mu dolega, to po 1 dobie samo mu to mija.


aaa to rozumiem,że jak antybiotyki podajesz to też tylko jedną dobę,bo przeciez po 12 godzinach zazwyczaj dziecko WYGLĄDA na zdrowe

ale tylko wyglÄ…da

po jednej dobie to "samo się" nie rozejdzie -nawet żeby to był katar
przynajmniej ja nie znam takich jednodniowych chorób
a nawet jednodniowa gorączka O CZYMŚ ŚWIADCZY i to,że nie ma jej następnego dnia wcale nie oznacza,że w organiźmie coś się nie rozwija

za przeproszeniem samemu to po 1 dobie można kupę zrobić,a nie cudownie ozdrowieć icon_wink.gif
zilka
CYTAT(Sylwia M.)
Dziecko np. wieczorem jest podejrzanie gorące, pokłada się, rano zaś wstaje rześkie i żwawe - no i chłodne. Lekarz zaraz chciałby dawać tydzień zwolnienia i baterię antybiotyków.


No popatrz a moje dziecko miewające 40 stopniowe gorączki z różnych powodów w godzinach popołudniowo-wieczornych rano też wstaje rześkie, żwawe i chłodne a od 15:00 temperatura rośnie... Wychodzi, na to że jesli w przedszkolu jest i tak do 12:30 jestem straszną histeryczką nie posyłając jej tam... icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif
Asieniek
5 lat temu z powodu powikłań po ospie (zapalenie płuc, sepsa) zmarł 5-miesięczny synek mojej kuzynki. Ospę przyniósł z przedszkola jego starszy braciszek.
Potwora
Ja też nie jestem z tych matek co przejmują się każdym katarem, bo wiem, że trzeba się nauczyć żyć z powodującymi go bakcylami icon_wink.gif Dlatego nie wpadam w histerię jak widzę zagilowane dzieci w przedszkolu. Ale choroba zakaźna to co innego, szczególnie dlatego, że zarażony nią dorosły zwykle przechodzi ją o wiele ciężej i co więcej przebyta w dzieciństwie nie daje jednak 100% odporności ( przekonaliśmy się o tym na przykładzie świnki rok temu - miesiąc wyjęty z życiorysu). Twój post Sylwio jeszcze dodatkowo mnie zirytował bo moja znajoma właśnie ciężko choruje na ospę icon_rolleyes.gif Pamiętajmy też o kobietach w ciąży - ospa to bardzo ale to bardzo zaraźliwa choroba, można zarazić nią człowieka mijanego na ulicy. No kurcze nie mogłabym, spokojnie spać, że mogłam zarazić jakąś kobietę w ciąży icon_rolleyes.gif

Jeszcze chciałam dodać, że wpadł mi w ręce biulenyn POlskiego Towarzystwa Pediatrycznego - czytałam tam artykuł dowodzący, że częste choroby we wczenym dzieciństwie powodują, że wyrastają z tych dzieci zdrowsi, bardziej odporni dorośli. Po porstu układ odpornościowy musi potrenować, powalczyć z zarazkami. Nie wpadałabym więc tutaj w samozachwyt na Twoim miejscu. icon_rolleyes.gif
Ciocia Magda
nie wiem, czy mam siłę polemizować z tą falą prawomyślności ale ja Sylwię poniekąd rozumiem. Może niekoniecznie z tą ospą, chociaż ja też postąpiłam przy niej mało rozsądnie (pojechaliśmy na wakacje) ale też i przypłaciłam to dośc długim okresem osłabienia i chorób "po".

Natomiast tak jak Sylwia uważam, że katar to nie choroba, a podstawą moich decyzji o tym, czy iść do przedszkola czy nie - jest samopoczucie dzieci.

W przeciwieństwie do Sylwii, mam dzieci, które bardzo dużo chorowały. I na początku, kiedy katar nie mijał po tygodniu i lekarz przepisywał antybiotyk, to go podawałam. A katar moje dzieci miały od września do maja icon_rolleyes.gif i żaden środek antyhistaminowy nie pomagał (kiedy już doszłam do wniosku, że antybiotyki to pomyłka).

Gdybym tak robiła dalej, to jestem przekonana, że miałabym chorowite słabeusze bez przerwy na lekach - jakich wiele teraz w Polsce. Przeszłam na homeopatię, ale w naszym przypadku niestety sprawdziła się wersja, że to kulki z cukru - dziewczyny chorowały tyle samo, tyle że nie dostawały antybiotyków. W zeszłym roku miałam już dość tych wiecznych "chorób" i stwierdziłam, że będą chodzić do przedszkola o ile nie będą ewidentnie chore, bo co ja będę gdybać czy z tego katarku się coś rozwinie czy nie. Zatrzymałam je jeszcze kilka razy w domu "na wszelki wypadek" - ale chore były tylko raz, na grypę. Katar oczywiście trwał do wiosny, mimo środków antyhistaminowych podawanych regularnie od jesieni do późnej wiosny.

W tym roku mamy pierwszą zimę bez kataru i bez leków.
adzia
Asieniek, ale z ospą to trochę jednak inna sprawa. Tym się zaraża innych nieswiadomie.

Chociaż z drugiej strony faktem jest, że jesli sięchce, można podjąć pewne środki bezpieczeństwa. moja koleżanka D. miała kontakt z dzieckiem, które za parę dni zachorowało na ospę, matka dziecka zawiadomiła ją o tym (bo moja koleżanka tez ma dzieci, więc lepiej, żeby wiedziała) - D. nie pamiętała, czy w dzieciństwie przechodziła ospę czy nie, więc miała teoretyczną możliwość zarażenia. i ta wiedza wystarczyła jej, by zrezygnować z uczestnictwa w weselu znajomej - tylko dlatego, że była tam zaproszona inna nasza kumpela, która była w ciąży, a ospy nie przechodziła...

Można? jak sie okazuje ludzie potrafią się poświęcić dla zdrowia innych...

PS. D. jednak tej ospy w końcu nie dostała icon_wink.gif
mamuśka.chłidzw
Teraz jestem w ciąży i pracuje z dziećmi, tyle, że szkolnymi. To moja fanaberia, bo robie to jako wolantariusz. Chcę dokończyć z nimi program do wakacji. Potem one przechodza i tak na inny poziom. Mam nadzieję, że mają rozsądnych rodziców icon_confused.gif
Pecia
Sylwio a ja nadal obstaje ,ze jestes nieodpowiedzialna ,ze puszczasz dziecko do przedszkola, WIEDZAC ,ze ma ospe

co innego jak dziecko złapie ospe na podworku i chodzi jeszcze do przedszkola, nie majac jeszcze krostek (no ale juz zaraza)
a co innego jak ma juz krostki a mama je nadal z premedytacja puszcza, bo sie dobrze czuje icon_rolleyes.gif


o to PREMEDYTACJE w twoim zachowaniu nam chodzi, tylko o to icon_evil.gif



moja Zuzia tez sie dobrze czula przy ospie, a krostek miala moze 20
ale do przedszkola ani na dwor nie chodzila, zeby nie zarazac
Ciocia Magda
ale Sylwia napisała, że trzymała Olę w domu przez tydzień. Ospa niby standardowo trwa 9 dni - u słabego człeka dłużej a u silnego mniej. Możliwe że po tym tygodniu Ola już nie miała ospy
marghe.
ms. Mez z katarem sie zgadzam.
natomiast z goraczkami cudownie znikającymi już nie.
Gaba też tak miewa.. gorączka w nocy, rano zdrowa jak ryba
a wieczorem powtórka z rozrywki. Wirus.
Na wszelki wypadek po nocnej gorączce zostawiam GAbę na obserwację w domu. Po 1 - 2 dniach będę wiedziałą czy coś sie wykluje czy nie.
Gdybym wysłała :
a. zarazałaby inne dzieci
b. sama by sie mogła doprawić

nie chodzi o to, żeby histeryzowac za kazdym razem gdy dziecko kichnie.
Chodzi o zdrowy rozsÄ…dek.

Sylwia, masz szczęscie, że Twoje dzieci tak łagodnie przechodza choroby. Ale zarażać mogą..
marghe.
w sumie nie o samą ospę tu chodzi, bo faktycznie córka mogła b. łagodnie przechodzić (chociaz ja bym nie pusciła do przedszkola z obawy, że osłabiona chorobą zaraz coś innego podłapie)
Tylko o dość egoistyczne podejscie Sylwi. Zresztą nielogiczne icon_smile.gif
ulla
CYTAT(Ms. MEZ)
ale Sylwia napisała, że trzymała Olę w domu przez tydzień. Ospa niby standardowo trwa 9 dni - u słabego człeka dłużej a u silnego mniej. Możliwe że po tym tygodniu Ola już nie miała ospy


Ospa nie ma ściśle określonego czasu trwania - jak ja rozumiem kończy się, kiedy zasychają ostatnie krostki, wtedy przestaje się zarażać. Weronika trzeci wysyp (na szczęście słaby) miała w 8 dniu choroby. Zasychały przez 4 dni - w najlepszym razie 12 dzień był tym kiedy bezpiecznie mogła kontaktować się ze z tymi, którzy zachorować nie chcą.

A Ola rzeczywiście mogła nie mieć już ospy - jeżeli "wysyp" był jeden (a nawet dwa), ale już wszystko było zaschnięte - to nie zarażała.


W całym problemie "intere" dorosłych, którzy przez niefrasobliwość mogą się zarazić, wydaje mi się większy, abstrahując od potencjalnej ciąży, która jest oczywista.
Ja zachorowałan na ospę ciut wcześniej niż Weronika, choć miałam pół roku wcześniej półpaśca - znaczy kiedyś musiałam mieć ospę (pewnie poronną). Ospę przeszłam banalnie, ale potem (od razu) pojawił się najpierw problem z mięśniami, a potem ze stawami. Siedziałam sobie w domu z chorym dzieckiem, a nie miałam siły jej podnieść, a trzeba było myć, smarować, karmić...a w tym dalszym etapie, miałam problem utrzymać łyżkę albo zrobić i napić się herbaty, bo miałam problem utrzymać kubek w ręku..Czyli problem nie tylko, żeby samej coś zjeść, ale przygotować coś do jedzenia dla dziecka. Jasne, mój problem i moja sprawa, ale w sytuacji kiedy ktoś świadomie naraża innych, to już nie jest fajnie icon_evil.gif
ewita 77
Wiesz co Sylwia jak przeczytałam twoje posty to mna potrząsnęło zagotowałam się icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif .
Jesteś w błędzie jeśli uwazasz się za super mamuśke,zastanów się co ty wygadujesz icon_rolleyes.gif Moje dziecko idzie w tym roku do przedszkola i nie chciałabym spotakac na swojej drodze taką mamę,która chciałaby aby taka mama miała decydowac czy moje dziecko ma zachorowac czy nie icon_evil.gif [/url]
reszka
Nie wiem czy do Sylwii dotrze, że ospa jest zakaźna do momentu zaschnięcia ostatniej krosty (niektórzy dodają plus dwa dni), a nie do momentu pojawienia sie dobrego samopoczucia.
Katar to pryszcz, znakomita większość ludzi da sobie z nim radę, nawet ciężarne, ale ospa...
GratulujÄ™ znakomitego poczucia i bimbania sobie na innych.
mamcia kaculi
Jestem w szoku sama zmagam się z tym problemem w przedszkolu mojego synka.Dzięki takiemu podejściu niektórych rodziców Kacper od wtorku jest chory.Trudno się dziwić skoro matki posyłają swe dzieci do przedszkola po uprzednim podaniu panadolu icon_evil.gif Parę razy usłyszałam że powinnam się przyzwyczaić bo tak to już jest w przedszkolach.Ale ja się nie przyzwyczaję.Jestem juz po rozmowie z dyrektorką placówki i mam nadzieję że da ona jakiś wymierny efekt.A do wszystkich rodziców z takim lightowym podejściem do życia mam pytanie jak śmiecie drwić ze zdrowia własnych i cudzych dzieci.WSTYD!!!!!!!!!!!!!
hogata
Mamcia ja na początku też się oburzałam a reakcja rodziców była zerowa. Doszło nawet do tego, że dzieci przynosiły ze sobą do przedszkola podpisane imieniem i nazwiskiem siateczki - pełne lekarstw, również antybiotyków. icon_eek.gif
Tego było już za wiele. Zmieniłam przedszkole bo przecież to panie przedszkolanki pozwalały na taki proceder.
W nowym przedszkolu problem również zaistniał, ale nie urósł do takich rozmiarów jak w poprzednim. Nie było siateczek z lekami a jak dziecko wyglądało na chore to panie dzwoniły aby je odebrać.
W przypadku ospy czy innych chorób zakaźnych panie zachowywały maximum ostrożności i dla mnie to dowód na ich profesjonalizm.
Mamy, które miały zapędy żeby wysyłać dzieci z ospą do przedszkola były trochę rozczarowane... icon_rolleyes.gif
Brak słów.
Wniosek taki, że dużo zależy od zwyczajów panujących w przedszkolu.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.