Akurat jest dosć burzliwy okres w grupie rówieśników Oliwii w przedszkolu. Dzieci potrafią być wredne. Dzieci potrafia z pełną świadomością zrobić drugiemu przykrosć. Są interesowne. Warunkiem lubienia jest danie jakiejś zabawki, karteczki. W przeciwnym przypadku jest namawianie innych aby powiedzieli, ze danego dziecka nie lubią. Następnego dnia jest OK. Rozmawiałam z paniami wychowawczyniami. Właściwie są bezradne. Ja tez. Odczuwam już frustrację od słuchania o tym.
Dzieci potrafią być wredne - to norma, z wiekiem większości przechodzi.
Zauważyłam, że moja córka nic sobie z takich tekstów kolegów i koleżanek nie robi, zwykle odpowiada, że nie jest zainteresowana.
niestety, dzieciaki dzisiaj dość szybko przystępują do szczurzego wyścigu zbrojeń, i właściwie są trzy wyjścia - wychowywać dziecko w sposób tradycyjny, mówiąc by się rówieśnikami nie przejmowało (skończy się tym, że nikt z naszym dzieciem bawić, ba!, przebywać nie będzie chciał), kupować dziecku te karteczki, pluszaki i inne gry wideo które "każde dziecko MUSI mieć". 3 - wychowywać dziecko świadomie, tj. cierpliwie mu tłumaczyć na czym polega owy wyścig i jak zająć w nim dobre miejsce. Metoda może i brutalna, ale osobiście byłam z mojego starszego dumna, gdy rozwiązał problem bardzo czepiającego się go kolegi - dał mu, za moją namową i błogosławieństwem po którejś zaczepce w zęby - ja, oczywiście zszokowana i zbulwersowana musiałam przepraszać za "skandaliczne" zachowanie syna, ale przynajmniej wiem, ze następnym razem będzie wiedział co zrobić, gdy ktoś sobie na za dużo pozwala. Polecam metodę.
Brodach - najpierw samam namawiasz, a potem jesteś zszokowana i zbulwersowana? Nie rozumiem. Powinnaś pochwalic i nagrodzić syna. Kupić prezent (kastecik, dres, inny gadżet).
zszokowana i zbulwersowana byłam przed panią przedszkolanką, która się zbulwersowała tym, że ktoś w końcu panoszącemu się i terroryzującemu wszystkich dookoła niewychowanemu smarkowi pokazał jak się owych traktuje. Np. po to, by następnym razem nie bał się zawalczyć w obronie takich rzeczy jak honor czy poczucie swojej godności. Oczywiście nie powiedziałam synowi, że ma bić każdego kiedy tylko mu wygodnie, ale, że są sutuacje w których człowiek, a już zwłaszcza mężczyzna, powinnien odłożyć na bok konwenanse - może to i brutalne, ale nie chce by syn dawał się bić czy terroryzować bandzie lepiej przystosowanych do życia chłystków. Jak powiedział Nietsche - co nas nie zabije, to nas wzmoci.
Ale dlaczego przepraszałaś za zachowanie syna, jeśli uważasz je za słuszne i do niego namawiasz? Chyba nie wstydzisz się swoich przekonań? Czy tylko tu na forum, kiedy jesteś anonimowa, przyznajesz się do wyznawanej przez Ciebie ideologii? Co pomyśli sobie o Tobie Twój syn, skoro w domu mówisz mu co innego, a potem publicznie przepraszasz za jego zachowanie.
Nadal polecam kupienie synkowi dresu, najlepiej z paskami.
jak dla mnie jestes niekonsekwentna w wychowaniu i obłudna. Twój syn odbiera od ciebie sprzeczne komunikaty. Zalezy ci na tym co ludzie powiedzą i w imie tego tłamsisz swoje dziecko w innym przypadku udajesz przed pania przedszkolanką "zszokowaną i zbulwersowaną" jednocześnie przyklaskując zachowaniu syna. Brak ci odwagi aby powiedziec pani co myslisz? Czy nie jest to brak szacunku? Swojego syna uczysz walczyc o swoje ale sama nie potrafisz innemu dorosłemu powiedziec co myślisz naprawde. Tak własnie jawi mi sie twoja charakterystyka ...
Wiecie co - moja córka tez ostatnio agresorowi przywaliła. Po roku dokuczania. I pomimo,że niegdyś mówiłam,że bić nie wolno nigdy, życie zweryfikowało moje poglądy tak,że zaczęłam mówić,że w wyjątkowych przypadkach, po kilkakrotnym ostrzeżeniu ma prawo się bronić. I teraz też powiedziałam, że wybrała nie najlepszy sposób rozwiązania sporu Ale jednak wiem, że ów kolega da jej wreszcie spokój. I nie powiem,żeby mnie to martwiło
wypada mi się zgodzić z rybką. Co do postów brodach- albo to patologia albo prowokacja.
u mnie też życie zweryfikowało to "niebicie nikogo". Zawsze tłumaczyłam, że nie wolno. Któregoś razu na placu zabaw młodego zaczął ciągać chłopczyk na oko 4-letni. Wyższy o głowę. Młody próbował się uwolnić z uścisku kolegi, mocował się z nim nawet dłuższą chwilę. Jednak tamten był dość agresywny i młody nie dawaał mu rady (nie interweniowałąm, bo młodemu krzywda się nie działa, a chciałam by sam rozwiązał ten problem). W końcu tamtem sypnął Młodemu piachem w twarz. Młody w odwecie przydzwonił mu w nos, aż tamten zgarbnie osiadł na piasek. Uważam, że moje dziecko musiało się w tej sytuacji obronić. I również jak rybka powiedziałam mu, że rozumiem, że chciał się bronić, ale powinien spróbować innego sposobu. w koću wyszło na to, że ani nie pochwalam ani nie pogardzam. CYTAT(CrazyMary) Nadal polecam kupienie synkowi dresu, najlepiej z paskami. Aga:)
[post usunięty]
Wszystko sie zgadza, tylko że dotyczy to również małych dziewczynek
[post usunięty]
CYTAT(brodach) . Metoda może i brutalna, ale osobiście byłam z mojego starszego dumna, gdy rozwiązał problem bardzo czepiającego się go kolegi - dał mu, za moją namową i błogosławieństwem po którejś zaczepce w zęby - Polecam metodę.
Dla jasnosci - w poprzednich wypowiedziach odnosiłam się do tego fragmentu. Natomiast rozumiem, że bite przez kogoś dziecko ma prawo się bronić. Ale to zdanie, w moim odczuciu, zupełnie nie mówi o takiej sytuacji.
[post usunięty]
CYTAT(Zona_Zenona) W sytuacji, w której Igorek daje mojemu dziecku fangę w nos, mój syn ma prawo oddać Igorkowi.
Co do hipokryzji i obłudy- też to rozwiązałam. Zdarzyło się kiedyś, że Igorek popchnął mojego syna, czego przedszkolanka nie widziała, zaś Kuba oddał Igorkowi, co z kolei zobaczyła i za co go ukarała. Powiedziałam jasno, że generalnie jestem przeciwna biciu dzieci przez dzieci, ale jeśli już do tego dochodzi to daję swojemu synowi pozwolenie na obronę. Przyjęła to do wiadomości i zgodziła się ze mną. . Mamy znajomego księdza, który mówi, jak ktoś cię uderzy nadstaw drugi policzek, jak ktoś ów chce cię uderzyć/uderzy jeszcze raz daj mu w mordę (Ewangelia mówi o dwóch razach, znaczy "do trzech razy sztuka"
Wiem, ze moja córka nie umie nikogo uderzyć. Niestety nie umiem jej nauczyć takiej walki wręcz. Może dlatego, ze sama jestem niesptykanie spokojnym człowiekiem Choć z drugiej strony umiem sama sie obronić i umiałam to zrobić będąc dzieckiem. Szlifowałam ripostę.
Wiem , że mam zbyt wrażliwą córkę ale równocześnie mądra. Staram sie wiec trafić do jej umysłu. Przekonać ją, ze przyjaźni sie nie kupuję, że jest bezinteresowna. Najgorzej mi to wychodzi z jej pseudo przyjaciółkami za karteczkę WITCH. Niestety nie odnotowałam też sukcesów na polu walki ze szczypiącymi i gryzącymi chłopakami. Mam nadzieję, że ona sie uodporni. Staram się późno interweniować aby szybciej sie tego nauczyła. Nie wiem czy dobrze robie , na razie osiągnęłam tylko tyle , że nie zamyka sie z tym w sobie tylko mi się zwierza . To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|