Trylinka - mało tego, że byliśmy wtedy na żaglach. Tak nam się spodobało, że w sierpniu pojechaliśmy drugi raz
. Polecam każdemu kto ma wątpliwości. Ja na obydwie wyprawy zabrałam siostrę do pomocy dla mnie (w koncu do ujarzmienia miałam dwie aparatki) a dla męża, na drugi wyjazd, do pomocy szwagra. Żaglówkę mieliśmy czarterową. Nie ma problemu w wypożyczeniaem jachtu ale lepiej wcześniej się dowiedzić czy jest np. serwis w trakcie wypożyczenia.
Marianka w trakcie pływania albo była pod pokładem (dużo spała) lub siedziała sobie u kogoś na kolanach albo w foteliku, który był dobrze przymocowany w kokpicie w najmniej uczęszczanym miejscu. Zabrałam jej sporo zabawek tych, które najbardziej lubi. Rzeczy codziennego użytku, jedzenie w słoiczkach, mleko, kaszki, ciuszki (oczywiście za dużo) - na to wszystko duzo wcześniej zaczęłam robic listę żeby niczego nie zapomniec. Niby wszystko wszędzie można kupić ale ja wolę mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, zeby było jak najmniej niespodzianek.
Założenie było takie, że pływamy tyle na ile pozwola nam dzieci. Pozwoliły na dużo
a i pogoda dopisała. Niezły wiatr sprzyjający długim odległościom. Pierwszy czarter mieliśmy z Wilkas a drugi z Bogaczewa. W obydwu przypadkach popłynęliśmy na północ. Pierwsza noc na Mamerkach. Wiadomo - tam nie ma łazienek dlatego właśnie tam pierwsza, że nie ma konieczności dokładnej kąpieli. Tylko przetarcie ciałka mokrą gąbką. Zresztą na żaglówce dziecko nie ma gdzie się ubrudzić. Na szczęście
. Ja tylko dbałam o dobre wietrzenie pupy. Drugi nocleg - Sztynort. Tam już była kąpiel w umywalce
. I tak było właśnie w planach, żeby co drugi nocleg był w jako takiej cywlizacji.
Zabrałam ze sobą elektroniczną nińkę więc na pewne odległości mogłam odchodzić i nie było problemu z siedzeniem przy ognisku
.
A w ogóle to założyliśmy, że skoro zmuszamy nasze dzieci do przebywania na żaglówce to one będą rządziły. Więc wiedzielismy, że jak któreś będzie zaczynało sie nudzić a wiatr kiepski to odplamy silnik i do brzegu. Albo jakby w ogóle dzieciom się nie podobało to oddajemy łódke i wynajmujemy domek na stałym lądzie
. Na szczęście nie musieliśmy sie do tego uciekać. Było naprawdę super. Za rok na 100% tez jedziemy.