Wczoraj byliśmy z Kacperkiem na cmentarzu. Kupiliśmy kwiatki i znicze. Kacper koniecznie chciał nieść znicze, mąz mu tłumaczył, że są szklane jak przewróci się z nimi to może zrobic sobie krzywdę. Poza tym mają pokrywki z blaszek bardzo ostre można skaleczyć paluszki. I wydawało nam się, że synek zrozumiał Szliśmy alejką a mały podbiegł do najbliższego grobu i złapał za pokrywkę, mąz za nim nakrzyczał, że nie wolno, że mogło byc gorące i oparzyłby rączkę. Złapał za łapkę i prowadził uciekiniera. Przy grobie Kacperek stał a my mu opowiadaliśmy co robimy, ja ustawiałam kwiatki, mąz podpalał znicze, tłumaczą poraz tysięczny, że trzeba uważać bo gorące. Nagle Kacper złapał pokrywke na zniczu na sąsiednim grobie Wrzask wielki Mąz pobiegł z nim szybko ochłodzic rączkę w studzience. Później szybko do apteki opatrunek hydrożelowy, ale Kacper miał go tylko może z godzinę i stwierdził, że blee. Chodzi z odkrytą rączką, ale na jej wnętrzu są bąbelki z wodą
Doradźcie jak mu pomóc.
Boję się z nim teraz chodzić na plac zabaw, aby to nie pękło i nie dostały się zanieczyszczenia, bo Kacper wszelkie opatrunki ściąga w ciągu ułamka sekundy...