Witam!
Jestem mamą 10 miesięcznej Marysi.Właściwie od początku nasz maluch miał ogromne problemy z brzuszkiem, przez pół roku były to bardzo bolesne kolki, mała płakała a raczej krzyczała w nocy i w dzień.Nasz lekarz rodzinny stwierdził, że to normalne.Podobnie zareagował kiedy Marysia po etapie kolki zaczęła cierpieć na zatwardzenia.Od początku problemem było jedzenie - kiedy karmiłam piersią (pół roku) zrezygnowałam właściwie z większości alergenów ale nie zauważyłam żadnej poprawy. Doprowadzona do ostateczności (ileż można głodować...) skończyłam z cycem i Maryś zaczęła jadać Bebilon pepti, kaszkę bananową oraz jabłko i zupkę jarzynową (miała już wtedy 6 miesięcy).W nocy nadal dość często zdarzały się napady bólu brzuszka, zatwardzenia, biegunki.
I tak jest do dziś - Marysia właściwie niewiele jada.Mleko, troszeczkę zupki, jabłko i...tyle!Każdy nowy produkt oznacza płacz, problemy z wypróżnieniem.Wysypka nie znika a raczej rozszerza się. Już naprawdę nie wiem co mam jej dawać!!!Widzę jej rówieśników wcinających już niemal wszystko a ona ciągle jest na tym samym etapie co 4 miesiące temu!!!Bardzo słabo przybiera na wadze.Czy ja głodzę swoje dziecko?
I jeszcze dodam czego NIE możemy jej dać:
- jajka (ból brzuszka)
- pieczywa pszennego (biegunka)
- zbyt dużo ryżu (uporczywe zatwardzenia)
- przetworów mlecznych (wiadomo - największy alergen)
- kaszy innej niż kleik ryżowy(ból brzuszka)
A może nie przejmować się i po prostu dawać jej to wszystko???Może układ pokarmowy wreszcie dojrzeje do trawienia nieco bardziej "dorosłej" diety?Proszę bardzo o pomoc!Pozdrawiam serdecznie