To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

mamy przedszkolaków- b. proszę o ocenę,awantura o panią

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

użytkownik usunięty
[post usunięty]
AMELKOWA MAMA
W sumie to nie powinnam sie wupowiadać bo me dziecię przedszkolakiem aż trzy tygodnie było. Tak krótko m.in. przez personel, który miał niewłóaściwe podejście do dzieciaków. Ale sie wypowiem....

Po pierwsze myslę, że ten facet nie powinien prowadzić tych przedszkoli. Na podstawie tego co piszesz robi to dla kasy. W takiej branży trzeba oprócz chęci zysku jeszcze choc troche wrazliwości i zrozumienia (rodziców i małych ludzi).
Po drugie zastanawiam się nad P. Iwonka. Skoro skonczyła tego mgr nauczania przedszkolnego to powinna wiedzieć jaki wpływ na psychikę dzieciaków będzie miało jej odejście. Skoro wiedziała a mimo to nie nie szuka wyjscia z tej sytuacji to jest egoistka i sie do tej pracy nie nadaje. Jesli nie wiedziała tzn że kiepsko sie tam pouczyła na tych studiach. Trzeciej możliwości nie widzę.
Po trzecie co bym zrobiła???? Szukałabym kontaktu z tymi rodziacami. Cocby zaczepić ich jak dzieci odbierają. Umówić się trzeba z właścicielem. Pogadać - grzecznie aczkolwiek stanowczo.
Po czwarte myslę, ze biedne te dzieci są. Co chwila im sie nową nianie serwuje. Nic dziwnego, że tak reaguja.

Nie Å‚atwa to jest sytuacja niestety. Powodzenia zyczÄ™.
jl101
Rosa, no a co mozesz zrobic? nie przywiazesz przeciez pani do kaloryfera, zeby zostala. moze porozmawiajcie powaznie z dyrektorka, ze przed przyjeciem nastepna wychowawczyni ma podpisac "lojalke", ze sama z siebie nie odejdzie np. przez rok bo jak odejdzie to kare placi czy cos. no ja nie mowie, ze jak w ciaze zajdzie albo noge zlamie no ale, na litosc, niech przestana sie wyglupiac. w koncu to o dzieci chodzi. z drugiej strony, nie wiem, czy taka lojalka zgodna z prawem jest.
o, albo niech przedszkole od razu zafunduje pani jakis kurs i ona przez rok musi go odpracowywac, czyli w koncu do prawdziwej lojalki doszlam. i moze faktycznie wymoc to na tej dyrektorce (ten kurs mam na mysli) w zwiazku ze zmiana tych pan bez przerwy.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
miriam b
No to niewesoło macie.....podejście "władz"..conajmniej śmieszne juz nie jest....kompletnie nieodpowiedzialne...beznadziejne...no i inaczej się nie da...jak można tak dzieciaki traktować....przecież niektór to w ogóle horror przeżywały żeby do przedszkola pójść...mnie by osobiście szlag trafił...ja bym proponowała...ywiesic informację dla rodziców o zebraniu w dniu..."jakimś tam"...i normalnie powaznie porozmawiać...być moze inni też są wkurzeni a nie bardzo mają odwagę powiedzieć...może mają jakieś dobre pomysły itd...pogadać ...dowiedzieć się jakie kto ma prawa....odwiedzic wtedy z przedstawicielem dyrekcje....lub samego tego pana-rozwodnika-mądrale,ewentualnie zagrozic nieplaceniem za czesne...w ogóle...wszyscy....ale na to musieli by pójść wszyscy rodzice bez wyjatku....
ulla
Rosa...cóż prawda jest taka, że macie pecha, który się zdarza i akurat padło na was. Ja miałam przez pierwsze trzy lata podstawówki, kiedy pięciokrotnie zmienił mi się wychowawca (siłą rzeczy nauczyciel od praktycznie wszystkiego). W pierwszej i trzeciej klasie szkoły podstawowej miałam po dwóch, w drugiej o dziwo przez rok jednego, w czwartej rzecz jasna nowego.

Zaprotestować możecie, możecie też próbować coś zmienić, ale moim zdaniem udać może się jedynie uzyskanie gwarancji, że to ostatnia zmiana...która to deklaracja też nie będzie wiarygodna, bo coś się znowu zdarzy/może się zdarzyć. Pole manewru jest żadne. Nawet argumenty finansowe nie mają zastosowania. Pozsoatje przeczekać lub zmienić przedszkole...obie rady z tych do kitu.

Ale co do (nie zacytujÄ™ normalnie, bo komputer mnie olewa)
"W świecie, na którym ja żyję, propozycji robienia doktoratu i etatu na uczelni nie dostaje się na piękne oczy, ale trzeba jednak wokół tego trochę pochodzić, poskładać parę podań i pogadać z dziekanem. W związku z tym wychodzi na to, że Iwonka zrobiła nas w jajo traktując pracę w przedszkolu jako poczekalnię przed ciekawszymi ofertami"

Do doktoratu nie potrzeba specjalnych starań - wystarczą bardzo dobre wyniki ze studiów, dobre układy z promotorem i jego poparcie. Do pracy na uczelni trzeba więcej i trochę czegoś innego.

No i jak dla mnie, pojawienie się perspektywy realizacji zawodowej, realizacji planów, będzie przed "dobrem" dzieci, bo to jednak nie jej dzieci....
jl101
a moze ustalcie z dyrektorka, ze skoro ona ma klopot z wybraniem odpowiedniego wychowawcy to w takim razie wytypowani rodzice chca miec wplyw na to, kto zostanie zatrudniony. i wytypujcie np. dwoje albo troje rodzicow, ktorzy wezma udzial w rekrutacji albo chociaz beda mogli pogadac z finalistkami i zdecydowac kto zostanie zatrudniony. tylko wtedy jesli cos z ta nowa pania znowu nie wyjdzie, to bedziecie mogli winic tylko siebie. nie wiem, czy to lepiej czy gorzej.
justyna
kamami
A może wśród rodzicom którym "zależy" są rodzice niepracujący i mogliby poświęcić dwie - trzy godzinny dziennie na pomoc w przedszkolu, żeby chociaż w razie rotacji jakiś stały punkt miały dzieci.
Inny pomysł to może któryś z wychowawców od zajęć dodatkowych zgodziłby się poprowadzić grupę do końca roku.
kamami
myszka
CYTAT(jl101)
o, albo niech przedszkole od razu zafunduje pani jakis kurs i ona przez rok musi go odpracowywac, czyli w koncu do prawdziwej lojalki doszlam. i moze faktycznie wymoc to na tej dyrektorce (ten kurs mam na mysli) w zwiazku ze zmiana tych pan bez przerwy.


Takie powszechnie stosowane lojalki są bezprawne. Przy czym, nawet jeśli znajdą frajera, który na takie coś pójdzie, to podejrzewam, że dyrektorka - co by odbić sobie koszt kursu - podniesie czesne o kolejne 100 zł.. icon_rolleyes.gif

No nie pomogłam, wiem.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Maciejka
CYTAT(Zona_Zenona)
Może jestem cyniczna, ale nie wierzę w bajki o kopciuszku i telefony od dziekana "ach pani iwonko, mamy dla pani niespodziewaną propozycję". Normalne jest, że każdą pracę- w tym etat na uczelni- trzeba sobie wychodzić.
r*


Otóż oświadczam, że ja tak własnie dostałam pracę na uczelni. Proponowano mi ją dwukrotnie. Za drugim razem wzięłam po (krótkim) namyśle. I teraz też praca na uczelni (niestety nie etat) sama do mnie przyszła. Wszystko w rękach promotora. Jak Cię chce, to Cię za sobą ciągnie.

Ale w sprawie tytułowej - uważam, że to nie w porządku. Ja na jej miejscu bym ciągnęła dwa etaty. Dzieci to dzieci. Dwója z pedagogiki dla p. Iwonki. Co robić? Pogadać z p. Iwonką. Zbiorowo i osobiście. Może ją sumienie ruszy. Jeśli naprawdę jest pedagogiem... W każdym razie nie należy jej pozwolić spać spokojnie. Bo dzieci się nie zostawia ot, tak sobie!
marghe.
Rosa, skoro jest tak żle to czemu nie zmienisz przedszkola?
Z tego co widze nie Ty jedna jesteś zmiesmaczona sytuacją.. zatem Kuba mógłby sie przenieśc do innej instytucji z kilkorgiem dzieci ze swjego przedszkola. Nierealne?
a gdzie są te przedszkola, które dostały się żonie właściciela? Moze tam znalazłoby sie miejsce dla Kuby i Jego kolegów/koleżanek?
użytkownik usunięty
[post usunięty]
madama
CYTAT(Zona_Zenona)
Uwazam za oczywiste, że się kobita o ten doktorat i prace na uczelni starała, a jednoczesnie nie mając pewności, że ją przyjmą, kręciła na boku jeże w postaci załatwiania sobie stałej umowy o pracę w przedszkolu. Może jestem cyniczna, ale nie wierzę w bajki o kopciuszku i telefony od dziekana "ach pani iwonko, mamy dla pani niespodziewaną propozycję". Normalne jest, że każdą pracę- w tym etat na uczelni- trzeba sobie wychodzić.
I za Chiny Ludowe nie uwierzę, że ona po prostu została zaskoczona propozycją wymarzonej pracy i po wahaniu zdecydowała się ją przyjąć.

r*


A dla mnie to nie byłoby takie oczywiste, wiem, że niekórzy studenci dostają takie propozycje od swoich promotorów.
NikodemaMama
Jak można tak traktować swoją pracę. Bardzo współczuję. Ja byłabym załamana gdyby to nam się podobne przedszkole trafiło.
Jak te wszystkie Panie są zatrudniane. Obowiązują jakieś okresy wypowiedzenia. Ktoś z Nimi rozmawia. One są nie zdaję sprawy, że te małe istotki bardzo się przywiązują?
Może powinniście Wy jako rodzice zebrać się i spotkać z właścicielem czy dyrekcją i określić swoje stanowisko. Bo jedno jest pewne Oni nie traktują Was i Waszych dzieci poważnie.
Czarna owca - wśród Pań mogła zdarzyć się raz, góra dwa. Ale te zmiany są zbyt częste. To już nie jest przypadek. Gdzieś tkwi problem.
Życzę powodzenia.
myszka
CYTAT(NikodemaMama)
Jak te wszystkie Panie sÄ… zatrudniane. ObowiÄ…zujÄ… jakieÅ› okresy wypowiedzenia. KtoÅ› z Nimi rozmawia.


Umowa mogła zostać rozwiązana za porozumieniem stron - w terminie uzgodnionym przez obie strony. Pani mogła też złożyć wypowiedzenie - biorąc pod uwagę staż jej pracy, będzie ją obowiązywał dwutygodniowy okres wypowiedzenia. Dwa tygodnie tutaj nic nie zmienią, jeśli chodzi o dzieci.

Moim zdaniem, polepszenie sytuacji, zatrzymanie jej to tylko albo połechtanie jej serca ("dzieci panią tak lubią, nie zrobi pani nam tego" etc.), względnie wpłynięcie na jej ambicje zawodowe ("pedagog, z takimi sukcesami zawodowymi na pewno sobie poradzi z dwoma etatami" - chociaż z drugiej strony - czy ten nawał obowiązków nie odbije się źle na dzieciach...).
Elak
Sytuacja beznadziejna.
Rozumiem, że jest to prywatne przedszkole, proponuję wpłynąć jednak na dyrekcję i wybrać kogoś z rodziców, kto będzie mógł uczestniczyć w rekrutacji kolejnej przedszkolanki. Oczywiście trzeba pamiętać o Kodeksie Pracy i nie zadawać pytań niestosownych icon_wink.gif ale o najbliższe plany związane z miejscem zamieszkania i rozwoju zawodowego delikatnie można zapytać icon_wink.gif
Plotka o ewentualnej zmianie przedszkola przez większość dzieci też powinna do dyrekcji dotrzeć icon_twisted.gif
A panią Iwonkę olać.
Ciocia Magda
szczerze współczuję. dla mnie taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Inna sprawa, że takie rzeczy się po prostu zdarzają.

U moich dziewczynek w grupie też zmieniła się nauczycielka, ale plusem przedszkola państwowego jest tu to, że w każdej grupie (oprócz maluchów) są dwie nauczycielki - od początku prowadzi dzieci pani Jola, potem doszła pani Ewa1 (niezbyt lubiana przez dzieci, no ale w końcu nie była jedyna nauczycielką), w następnym roku była zmiana na panią Ewę2, a pani Jola została wicedyrektorem więc znacznie mniej czasu spędzała z naszą grupą (ale znowu była tylko jedną z dwóch nauczycielek).

Myślę, że dla poczucia stabilizacji dzieciaków taki system jest bardzo dobry. Tyle że w przedszkolach niepublicznych nie ma sensu przy małych grupach. Chociaż synek mojej koleżanki chodzi do przedszkola społecznego (całe przedszkole = 25 dzieci) i oni dużą część dnia przebywają razem, na dworze itp. a dopiero na zajęcia dydaktyczne dzieci dzielą się na poszczególne grupy. W ten sposób całe przedszkole jest bardziej zintegrowane i ewentualna zmiana jednego nauczyciela nie jest tak bolesna.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
agabr
Rosa a moze poprosic o spotkanie z wlascicielem . I mam wrazenie ze argument o wprowadzaniu zamieszania w zycie dzieci i zgubnym wplywie na ich psychike to nie jest dobry argument ale gdyby tak zaatakowac finansowo tzn . przedszkole nie wywiazuje sie ze swoich zobowiazan w kwestii stalej i bezpiecznej psychicznie opieki nad Waszymi dziecmi, w zwiazku z tym ze zmiany opiekunek powoduja u dzieci stresy i wymagaja od rodzicow wzmozonej aktywnosci i "pracy wlasnej" zasadne jest obnizenie czesnego oraz wpisanie do regulaminu przedszkola punktu , ze kazda zmiana in spe bedzie powodowala okreslone konsekwencje finansowe ze strony przedszkola . To oczywiscie nie zmieni sytuacji na juz ale moze zadziala na przyszlosc.b
_rybka
Bryndza dobrze gada.
Dziewczyny, czy Wy naprawdę wierzycie, że wszystkie osoby po pedagogice kierują sie dobrem dzieci? Niestety, jako stary nauczyciel muszę rozwiać te przekonania. Zachowania i obyczaje niektórych nauczycieli sa po prostu żenujące.
hogata
CYTAT(rybka)
Bryndza dobrze gada.  
 Dziewczyny, czy Wy naprawdÄ™ wierzycie, że wszystkie  osoby po pedagogice kierujÄ… sie dobrem dzieci? Niestety, jako stary nauczyciel muszÄ™ rozwiać te przekonania. Zachowania i obyczaje niektórych nauczycieli sa po prostu żenujÄ…ce.


Święta prawda. icon_confused.gif
Na szczęście spotkałam w swoim życiu kilka przypadków nauczycieli z powołania. Zawsze to jakaś pociecha. icon_confused.gif
użytkownik usunięty
[post usunięty]
ulla
Rosa...na daną chwilę uzyskaliście to co można było maksymalnie uzyskać. I oby tak zostało...jak Wasza aktywność nie osłabnie, to jest szansa na korzyści dla tzw. "przyszłych pokoleń" icon_smile.gif
madama
CYTAT(Zona_Zenona)
ps. pani iwonka na rozstrzygnięcie sie sprawy doktoratu czekała od sierpnia icon_confused.gif


icon_confused.gif


Oby tym razem trafiła Wam się wychowawczyni z prawdziwego zdarzenia.
Żyrafo
Rosa, ja nie chciałabym bym być złym prorokiem, ale u moich dzieciaków w przedszkolu pani dyrektor mydliła rodzicom oczy przez półtora roku, panie odchodziły bo: ciąża, przeprowadzka, choroba itd... Smok miał 4 panie w ciągu dwóch lat i to tylko dlatego, że jedna na prośbę rodziców została do końca roku. Delfin miał 4 panie w ciągu 1 roku. Na każdym zebraniu p. dyrektor zapewniała nas o swoich najlepszych chęciach i trosce o odpowiedni dobór kadry.
Przeniosłam dzieci pomimo tego, że za rok się przeprowadzamy i będę dzieci przenosić po raz drugi. Przeniosłam dzieci bo okazało się, że wszyskie panie odchodzą boWspółpraca z panią dyr jest niemożliwa. Poza tym okazało sie, że kobieta nie płaci im zus-u tylko daje nieprawdziwe potwierdzenia zapłaconych składek!!!

No, ale może ja po prostu miałam wyjątkowo wyjątkowego pecha.

A przeniosłam Delfina do oddziału "Leśnego" icon_biggrin.gif Jestam bardzo zadowolona. Delfin też.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
pirania
CYTAT(Maciejka)
CYTAT(Zona_Zenona)
Może jestem cyniczna, ale nie wierzę w bajki o kopciuszku i telefony od dziekana "ach pani iwonko, mamy dla pani niespodziewaną propozycję". Normalne jest, że każdą pracę- w tym etat na uczelni- trzeba sobie wychodzić.
r*


[color=green]Otóż oświadczam, że ja tak własnie dostałam pracę na uczelni. Proponowano mi ją dwukrotnie. Za drugim razem wzięłam po (krótkim) namyśle. I teraz też praca na uczelni (niestety nie etat) sama do mnie przyszła. Wszystko w rękach promotora. Jak Cię chce, to Cię za sobą ciągnie.



Zglasza sie dtrugi Kopciuszek icon_smile.gif promotora spotkalam przez przypadek po 4 latach od skonczenia studiow a na drugi dzien mojego telefonu szukala polowa moich starych znajomych, zagoniona przez innych starych znajomych, zagonianych przez promotora, ktory mojego telefonu nie wzial. po dwoch dniach wyladowalam na dywaniku u szefa a po trzebch podpisalam umowe o prace icon_smile.gif

a odnosnie adremu- moim zdaniem zrobilas wszystko co mozna i bardzo ladnie i trzymam kciuki.
Żyrafo
CYTAT(Zona_Zenona)
do Lesnego na Bażanciej?

r*

nie, do Piaseczna
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.