To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Magiczny 6 tydzień.

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

karzoo
Witam.
Też się stałam jedną z Was. Kiedy się dowiedziałam, że moje maleństwo przestało się rozwijać i że serduszko nie bije, doznałam szoku. Zaczęłam przeglądać wszystkie fora internetowe i ciągle przewijała się w nich ten 6 tydzień. Owszem są kobiety, które tracą swe maleństwa w 12 czy 14 tygodniu, ale jednak większość w 6. Czy może któraś z Was wie co jest z tym 6 tygodniem? Dlaczego akurat w tym najczęściej?
uulka
ja też w 6 tygodniu straciłam swoje maleństwo!i nie wiem tak do końca co zw tym jest? icon_cry.gif
monika29
witam was kochane chociaz od mojego poronienia uplynelo troszke czasu tak samo jak i wy wracam myslami do tamtych chwil a naprawde byly ciezkie ja poronilam w 3 miesiacu i dlamnie tez to byl szok ale coz musialam sie z tym pogodzic widocznie tak musialo byc potem po dlugim czasie zaszlam w ciaze i w 5 miesiacu zaczelam znowu silnie krwawic bralam na wlasna reke tabletki na podczymanie i sie udalo teraz mam slicznego 9 miesiecznego synka patryczka takze dziewczyny glowa do gory nastepnym razem sie uda trzymam kciuki bedzie dobrze ja wiem jaki to jest bol ja po poronieniu pierwszego dziecka codziennie dzien w dzien przez ponad rok myslalam o malenstwie i doszukiwalam sie u siebie przyczyn ale niestety niewiem dotej pory pa caluski jestem z wami kochane icon_biggrin.gif
jaaagoda
witam!poronilam w 6 tyg...nie wiem czemu tak sie dzieje.prawde mowiac pierwszy raz slysze o tym ze 6tydzien jest tak fatalnym tygodniem icon_confused.gif
zuziaczek
Witam jestem na tym forum pierwszy raz ja poronilam 4 razy nie poddaje sie ale jest mi bardzo ciezko, do poronien dochodzilo zawsze okolo 8 tygodnia teraz w listopadzie poronilam 4ty raz w 3badz 4 tygodniu lekarz nie mogl okreslic przyczyny nie znaleziono, ne mamy z mezem zrobionych badan genetycznych szukam dobrego lekarza ktory patrzy na pacjenta jak na czlowieka, prosze napiszcie jakie macie zrobione badania, jak mam m.in toksoplazmoze, przeciwciala kardiolipidowe, cytomegalie, rozyczke, nawet weneryczne wszystko ujemne wyniki.zawsze bedac w cizy bralam duphason albo luteine teraz zastrzyki kaprogest co 7 dni sa to zastzryki domiesniowe,duphaston bralam gdy planowalismy zajsc w ciaze od 16 do 25 dnia cyklu, zawsze jest tak samo wszystko jest dobrze chociaz ja w ciazy nie czuje sie najlepiej bije serduszko a w 8 tygodniu umiera dzidzia potem dopiero krwawie, w pierwszej ciazy krwawienie pojawilo sie dopiero w 11tygodniu a dzidzia umarla w 8ym
karzoo
Mój lekarz wysłał mojego męża na badania, bo powiedział, że często zdarza się tak, że w nasieniu jest bakteria, która "pozwala" na zapłodnienie, a po jakimś czasie zaczyna swoje niszczycielskie działanie.
Nie wiem czy Twojego męża to dotyczy, ale warto sprawdzić.
aksonia
Współczuję Wam dziewuszki przytul.gif

Ja dowiedziałam się o ciąży w szóstym tygodniu a serduszko dopiero pokazało się w ósmym..
icon_biggrin.gif
Justina
Ja poroniłam w 10tyg, ale okazało się, że jajo płodowe od 6tygodnia było puste i się nie rozwijało. Może coś jest z tym 6 tyg., chociaż pierwszy raz o tym słyszę. Miejmy nadzieję, że następnym razem będzie lepiej:)
WioluÅ›
mojego dzidziusia straciłam w 11 tygodniu- ciąża szyjkowa, rzadnych szans na donoszenie...
Małgosia22
witajcie ja takze dowiedziałam się o tym że moja dzidzia sie nie rozwija pomiędzy 6 a siudmym tygodniem a dokładnie byłam na usg w szustym tygodniu ciąży mój maluszek miał wtedy 22 mm gin powiedział ,ze mam przyjśc za 2 tygodnie że powinno byc seduszo więc po wyjściu z gabinetu pełna entuzjazmu oznajmilam wszystko meżowi i ie świadoma niczego wruciłam za 2 tygodnie na powturne usg jak sie okazało nie było serguszka a lekarz powiedział ze mamy do czynienia z pustym jajem płodowym i że za 2 dni mam przyjśc na łyżeczkowanie nie mogłam w to uwierzyć najpierw robi mi nadzieje na serduszko i ze wszystko jest ślicznie ładnie a pużniej mówize widzaiał już po 1 usg ,ze nic z tego nie będzie poniewaz na pęcheżyku była biała plamka ,która niby mam oznaczac ,z edzidzia się nie rozwiaj oradziła i że po upływie 3 miesięcy amm zsie pojaic w ciązy nie mogłam zajśc w ogóle przestalismy się z mezem starać łyżeczkowanie miałam 6 12 2006 roku jakos teraz żle misię kojażą mikołajki ale to nic dziwnego z koro zamiast serduszka dostałam aniołka ,który teraz atrzy na nas z nieba od koncuwki sierpnia staraliśmy się o dziecko nie przynosiło to żadnych efektów po wizycie u ginka dostałam duphaston i clo po pierwzsej serii nic się nie stało po rozpoczęciu 2 już jej nie kończyłam poniewaz jestem w ciąży obecnie w 8 tygodniu jutro ide na 2 usg boje się strasznie i caly czas zdaje sobie pytanie czy tym razem skończy sie to hapi endem Mam nadzieje ogromną nadzieję ze tak to poronienie zawsze zostanie ze mna i nigdy nie zapomne o tym maluszku ,który mógl mieć teraz 9 miesięcy tym cięzej przechodziłam ten okres poniewaz moja szfagierka była w tym samym momencie ciązy i ateraz gdy bawie się z jej synkiem myśle jak mogło by wyglądac nadze życie gdyby los był dla nas łaskawszy obym mogła się tego przekonać tym razem czego i wam z całego serca życzę pozdraiwam i dziękuje ze jestescie na forum że możemy dzielic się swoimi troskami i radoscimia [CODE][/CODE][img][/img]
Jagoda06
witam Małgosiu.napisz jak z Twoim dzidzusiem!!wszystko ok??trzymamy kciuki icon_wink.gif
Małgosia22
witajcie musze wam powiedzieć że ta wizytaa u ginekoloszki była bardzo stresująca kładłam się na usg z sercem na ramieniu a tu serduszko bije dzidzia rusza raczkami mój maż był w niebo wzięty nie mówiąc o mnie dziewczyny naprawde się udaje i wam tego zycze nie mam nic lepszego nic wspanialszego
monika13t
witajcie dziewczyny jestem nowa 29 sierpnia dowiedzialam sie ze mojemu malenstwu bije serduszko a za chwile lekarz powiedzial ze pani zobaczy serduszko przeastalo bic myslalam ze dostane szalu plakalam jak male dziecko ale mam nadzieje ze nastepnym razem bedzie ok a zeby bylo jasne w 2003 roku mialam ciaze pozamaciczna w czerwcu a w sierpniu bylam w ciazy z cora mala urodzila sie zdrowa a teraz z nowu poronienie chyba mam jakiegos pecha pozdrawiam
fionolka
Witajcie dziewczyny.Jestem nowa.Jestem w tej samej sytuacji jak Wy albo ciezszej.Macie racje cos jest chyba w tych ,ze 6 tydz.ciazy to pechowy.Ja sie dowiedzialam tydzien temu ,ze jestem w ciazy.Lekarz potwierdzil i powiedzial ,ze to juz powinien byc 8 tydz.Zrobilismy USG i sie okazalo ,ze dzidziusiowi nie bije serduszko. Czekam na poronienie samoistne ,a jak tak sie nie uda to czeka mnie aborcja. Ciesze sie ,ze Wam sie udalo. I podziwiam w Was optymizm i slie walki. Ja juz wiem ,ze juz nigdy nie odwaze sie zajsc w ciaze.I oczywiscie lekarz nie umieja uzasadnic dla czego nie umie utrzymac ciazy.
Zycze powodzenia
Fionolka
agnieszka-32
32.gif wczoraj dowiedziałam się to czego sie obawiałam i to co spotkał Was drogie koleżanki.6 tydzień i puste jajo płodowe.Mnie zdarzyło sie to poraz drugi,ale mam 4,5 letniego synka.Bardzo serdecznie współczyje Wam i łącze się w smutku.U mnie nic nie było widać od początku.Teraz czekam na miesiączke.Ja również mam dalsze objawy ciąży,ale mój ginekolog powiedział,że dopóki to jajo żyje to będe miała takie objawy.Mam wspaniałego lekarza i poprosu wiem,że to nie moja wina,ale gdzieś tam w środku czai sie pytanie,a może ....
ela290783
Witajcie! Mi też los nie jest łaskawy.W pierwszej ciąży było super ja się dobrze czułam i dzidzia też niby sie dobrze rozwijała.Niby bo w 19 tygodniu dowiedziałam się że mój synuś jest bezczaszkowiec tzn.Acranion(nie wykształcił mu się mózg) i było to od początku ciąży,niby przez to że na początku byłam chora na grypę i wirus uszkodził układ nerwowy.Przeżyłam szok płakałam wpadałam w stany depresyjne a zwłaszcza że moja koleżanka,i kuzynka w podobnym okresie mieliśmy rodzić.To był koszmar.Płakałam ale nie poddałam się tak bardzo pragnęliśmy z mężem dzidziusia.W szpitalu powiedzieli mi że muszę odczekać pół roku i nie mogę zachodzić w porze jesień zima bo szybko łapie infekcje,ale mój lekarz (zmieniłam lekarza ) powiedział ze nie widzi przeciwwskazań żebyśmy mogli starać się po 3 miesiącach.Zaszłam znów w ciążę ale trwała krótko bo 3 /4 tygodnie (a wiedziałam tak szybko bo miałam regularne cykle,i mój lekarz ma super sprzę i robiłam tonę testów, w aptece zostawiłam fortunę) było samoistne poronienie całe szczęście obyło się bez łyżeczkowania mój organizm sam wydalił dzidzie,nie pozwolił mu się zagnieździć. Później były schody cykle trwające 40 dni i bezowulacyjne. Lekarz dał mi luteine na wywołanie @ a w 7 dniu brałam clotilbegyt. Ale po prostu już sie poddałam dałam se spokój nie myślałam o tym wiem że to trudne sama nie wiem jak mi się to udało i wiecie co 6.grudnia dowiedziałam się że jestem w ciąży był to 5 tydzień narazie czuję sie dobrze biorę duphaston i wierzę że będzie dobrze bo tylko nadzieja mi pozostała.I wam dziewczyny też na pewno sie uda zobaczycie swoje upragnione dwie kreseczki trzymam za was kciuki przytul.gif
lornetka
Ela trzymam kciuki byś szczęśliwie donosiła tę ciążę!! A przede wszystkim GRATULUJę!!
mama_oliwki
dziewczyny uszy do góry!!! będzie dobrze!!!!!
następnym razem napewno sie uda
trzymam kciuki&&&&&&&&&&&&&&&&

ja również nie mogłąm dojść doo siebie
czas zalecza rany
Jasiucha
W niedzielę oglądalam jakiś program naukowy na BBC Knowledge i tam m.in. było o 6tc - jak się okazuje jest on bardzo ważny w rozwoju zarodka - zachodzą wtedy bardzo ważne podziały i jeśli coś pójdzie nie tak jak trzeba (szczegółow nie zapamiętalam) to wówczas zarodek obumiera - zazwyczaj dochodzi do samoistnego poronienia - często kobiety nawet tego nei zauważają (jak również często nawet nie są świadome iz były w ciąży). Wg statystyk tylko 1 na 6 zarodków dotrwa do 8tc i będzie się dalej rozwijał
katties
Witam serdecznie wszystkiem mamy i przyszłe mamy. Jestem tutaj całkiem nowa... Ale chcialabym odrazu opowiedzieć o tym co mnie dręczy... jest to temat troche z innej beczki... Zaczne od tego że jestem w ciąży , wiek tej ciąży ciężko określić lekarz uparcie twierdzi że to ok 7 t.c od dnia OM - zaznaczam iz moje mioesiączki są bardzo nieregularne. Mi sie wydaje ze do zapłodnienia doszło ok. 15.12.2007 wiec od dnia zapłodnienia byłby to jakiś 6-5 t.c . Jakby tego było mało 14.01.2008 dostałam krwawienia / brunatny kolor. Zalecenia lekarza: Luteina . Więc biore Luteine krwawienie znacznie sie zmniejszyło... ostatnie USG miałam w 16.01.2008 ( po krwawieniu) lekarz coprawda zobaczył pecherzy ale cały jest on póki co pusty... A jak to ja, cała w nerwach , stres... nie wiem co mam robić... czy czekać ... czy co... Trace już nadzieje 41.gif czy coś sie jeszcze może odmienić... Prosze was o pomoc....
tulla
katties - wiek ciąży liczy się od pierwszego dnia ostatniej miesiączki. Do zapłodnienia mogło dojść później, więc nie martw się tym, że na USG widoczny jest pusty pęcherzyk. Plamienia też się zdarzają (przejrzyj sobie wątki ciążowe, chociażby nasz, lipcowy), najlepszym lekarstwem jest leżenie w łóżku i jak najmniej nerwów. Kiedy kolejna wizyta?
katties
Hej icon_smile.gif dzięki za odpowiedź... Następna wizyte mam za tydzień tj. 31.01.2008. strasznie sie denerwuje... Może dlatego że nie odczuwam żadnych symptonów ciąży... Poza bolącymi piersiami... Tak naprade to ide do tego lekarza jak na skazanie icon_sad.gif boje sie że obawy sie potwierdzą... Chociaz wolałabym sie pozytywnie rozczarować... Jak chyba większość kobiet borykających sie z problemami w ciąży... Odnośnie plamień nie są one wielkie... mininalne ilości... Nie lerze w łóżku... Chodze do pracy... ale w pracy sie nie przemęczam... zero stresu... Pradwa jest taka ,że nie mamy chyba na to wpływu.... i co m byc to będzie... najważniejsze to zachowac spokój... Chociaz wiem że nie zawsze sie da icon_smile.gif Pozdrawiam
doxy
Witajcie,
ostatnia miesiaczke mialam 23 grudnia 2008 roku, dzisiaj bylam u lekarza i stwierdzila ze serce nie bije, wyliczyla mi ze to 10 tydzien ciazy, w poniedzialek mam zabieg, Boze tak strasznie jestem zalamana, czy ktos moze mi pomoc, czy jest mozliwe ze sie pomylila?ze np zaszlam w ciaze pozniej i to jest mniej tygodni i dlatego dziecko jest jeszcze za male i serce mu nie bije, a niedlugo zacznie?tak strasznie prosze boga o cud, napiszcie co myslicie
tulla
doxy, jeśli masz wątpliwości, to powtórz badanie u innego gina na innym sprzęcie. Myślę, że w szpitalu, przed zabiegiem powinni zbadać Cię jeszcze raz.
MoniZ
doxy niestety jezeli serduszko widac to jest to mozliwe ze serduszko nie bije ja swoje pierwsze stracilam w 11tc i tez modlilam sie zeby nastepne usg pokazalo ze serduszko bije ale niestety 41.gif 41.gif 41.gif
ale zastanawiam sie dalczego ci lekarka nie dala skierowania do szpitala odrazu tylko musisz czekac???
wiem ze to boli i jakis czas bedzie ale uwierz mi ze sloneczko zaswieci dla ciebie i bedziesz tulic swoje dzieciatko przytul.gif przytul.gif
doxy
Dzieki za odpowiedzi, lekarka dala mi odrazu skierowanie do szpitala, ale kazala najpierw zadzwonic i zrobic termin, no i zrobili mi dopiero w poniedzialek czyli jutro, tak strasznie sie boje jutra ze chyba dzisiaj nie usne:((ale ciagle mam nadzieje, mam nadzieje ze Bog bedzie przy mnie, to mialo byc moje drugie dziecko, moja corka ma 1,5 roku jak bylam ww ciazy to poweidzieli ze jest podejrzenie downa, kazali czekac dwa tygodnie i powtorzyc badanie, i okazalo sie ze wszytsko w porzadku i mala zdrowa, to byl cud, myslalam ze umre ze szczescia, teraz licze na drugi, napisze wam pozniej co sie okazalo,pozdrawiam
Tynka4
Doxy mam nadzieję, że w Twoim przypadku stał się cud! Ja jestem pięć dni po zabiegu i fizycznie czuję się znakomicie, jednak psychicznie nigdy nie dojdzie się do normalności. Ale czas to nasz najlepszy przyjaciel. To moja druga martwa ciąża i mimo że upłynęło od pierwszej sześć lat to zawsze będe pamiętała tamten ból. Ale dziś wiem że tego bólu nie można celebrować. Mimo, że teraz na świeżo moje serce krwawi to mam nadzieję, że i dla mnie zaświeci słońce.
Trzeba iść naprzód i próbować, trzeba mieć nadzieję. I ja ją mam...!
Pozdrawiam
doxy
Niestety, wczoraj mialam zabieg, plod zatrzymal sie na 7 tygodniu i serduszko nie bilo, ogolnie czuje sie ok tylko brzuch troche boli.dobrze ze jest przy mnie moja corcia, sloneczko moje bo niewiem co by ze mna bylo.ona mi dodaje sil.
Tynka4
Witaj Doxy
Bardzo mi przykro! Wiem co czujesz, bo ja czuję to samo. Nie trzeba tłumić emocji w sobie tylko sie wypłakać. To naprawde pomaga. Ja podobnie jak Ty mam córcię dla której warto żyć. Moja córcia ma cztery latka i każdego dnia całowała mój brzuszek i rozmawiała z dzidzią. To było najcudowniejsze uczucie. Teraz pozostał smutek i żal oraz pytania bez odpowiedzi! Ale staram sie tłumaczyć to sobie racjonalnie, że lepiej teraz niż gdyby były ruchy, że przecież są kobiety, które wogóle nie mają dzieci i za sobą trzy, cztery poronienia, itd. My mamy te słodkie, małe aniołki, które daja nam siłę!!!
Trzymaj się kochana. Jeszcze będziemy tuliły w ramionach własny maleńki cud życia.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i wszystkie dziewczyny na tym portalu zarówno te szczęśliwe, jak i te z tak potwornym bagażem jak nasz!!!
asiaaa
Doxy współczuje i życzę dobrych myśli na lepsze jutro.
Ja miałam puste jajo płodowe. Pod koniec października 2008 zobaczyłam na tescie piękne dwie kreseczki. Radości nie było konca.
W 6 tygodniu miałam pierwsze usg, na którym był widoczny tylko pęcherzyk ciążowy, ale zarodka brak. Byłam zła na siebie, że za wcześnie poszłam na pierwszą wizytę, a nie np, tydzień później jakby już było serduszko. Nawet nie pomyślałam, że może być coś nie tak.
Kolejna wizyta w 9,5 tygodniu i usłyszeliśmy od lekarza, że "ta ciąża się nie rozwija". Szok, płacz i niedowierzanie...
8 grudnia 2008 miałam zabieg... Mieliśmy odczekać 3 miesiące.
Odczekaliśmy dwa pełne cykle i 1,5 tygodnia temu zaczeliśmy ponowne starania (już wyszłam z dołka psychicznego).
Od 5 dni mam bóle podbrzusza, jak na okres. Ciągle coś tam na dole się dzieje...
Mam niestety nieregularne cykle (26-35), więc trudno mi ustalić dokładny termin miesiączki. Te dwa cykle po zabiegu były 31 i 35 dniowe.
Zawsze przed zabiegiem miałam tak, że przed okresem miałam 3 dni bóli i w czwartym pojawiało sie krwawienie.
Dlatego jak w tej felernej ciąży w czwartym dniu bóli rano miałam temperaturę 37 to wiedziałam, że okres sie nie pojawi, zrobiłam test i był pozytywny...
Teraz juz mam 5 dni takie bóle. Jestem w 26 dniu cyklu, nie wytrzymałam i zrobiłam rano test... negatywny. Może za wczesnie, a może po prostu okres normalnie nadchodzi...

Powiem Wam, że jestem troche przerażona, bo mam tyle nadziei w sobie na to, że się wkrótce uda, ale nawet nie mysle o tym, że mogłoby się wydarzyć znowu coś złego... Oby to nie były złudne nadzieje...


jsj
asiaaa my pamietamy i trzymamy kciuki przytul.gif
W końcu się uda, zobaczysz przytul.gif
Tynka4
Cześć
asiaaa uda się napewno, trzeba w to wierzyć. Trzymam za Ciebie kciuki. W przyszłym tygodniu pójdę do swojego ginekologa na kontrol i porobię sobie różne badania typu cytologia, morfologia itd. Jeśli wszystko będzie ok to zapewne za dwa miesiące też będę próbowała.
Bardzo mi pomogła świadomość, że są dziewczyny które przeszły to co ja i że możemy wzajemnie się wspierać.
Pozdrawiam
doxy
Dla wszystkich mam ktore stracily swoje malenstwa:((

"Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się, jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym powiadałaś gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde słowo ,każdą informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne miejsca i Ciebie ,jak wyglądasz...
PatrzyÅ‚em na swoje dziwne nóżki i rÄ…czki u których nie wiem czemu byÅ‚o po dziesięć palców i zastanawiaÅ‚em siÄ™ czy jestem do Ciebie podobny. Chyba nie – myÅ›laÅ‚em – bo Ty pewnie jesteÅ› piÄ™kna, a ja taki dziwny.. pomarszczony...no i po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie może być prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś poczuła, że ja tu jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się czarne. A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na rękach, ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedziaÅ‚ maÅ‚y rudy chÅ‚opczyk. Witaj – powiedziaÅ‚ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak bardzo mnie chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo. Płakałem tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel wytłumaczył mi że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem. Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni. Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza powoduje, że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom. Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć się bo smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy tobie.
Kocham CiÄ™ mamo..."
Tynka4
To był przepiękny list po którym nastąpił potok łez ale ja chciałabym dać nam wszystkim iskierkę nadziei......................

Pewnego dnia dziecko było gotowe, żeby się urodzić ... Więc zapytało Boga: * Mówią, że chcesz mnie posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć skoro jestem takie małe i bezbronne?" - Spomiędzy wielu aniołów wybiorę dla Ciebie jednego. On będzie na Ciebie czekał i zaopiekuje się Tobą. * Ale powiedz mi Boże, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym... - Twój anioł będzie Ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do Ciebie każdego dnia ... I będziesz czuł jego anielska miłość i będziesz szczęśliwy. * A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówili, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie? - Twój anioł powie Ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić. * A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą, Boże? - Twój anioł złoży Twoje rączki i nauczy Cię jak się modlić. * Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni? - Twój anioł będzie cię chronił nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem. * Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Ciebie, Boże więcej widział... - Twój anioł będzie wciąż mówił Tobie o Mnie i nauczy Cię jak do Mnie wrócić. Chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej Ciebie... W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało: * Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć, powiedz mi proszę imię mojego anioła ... - Imię Twojego anioła nie ma znaczenia... Będziesz do niego wołał : "Mamusiu"
zuzanna2501
pierwszy raz czytałam ten list w grudniu jak straciłam swoje drugie dzieciątko też rozwój zatrzymał się w 7 tc przy pierwszej ciąży w 8 tc jest to ogromny ból ale życie toczy się dalej mam nadzieje że kiedyś i mi się uda i Wam też dziewczyny nie wolno tracić nadziei jeszcze będziemy tulić swoje skarby
Cortinka230
Dziewczyny nie wolno tracić nadziei, choć czasami to jest takie trudne...
Ja sama myślałam, że po stracie mojego maleństwa w 11 tyg ( ciąża obumarła na poziomie 9 tyg) , że nigdy się nie zdecyduje- tyle mnie to wszystko kosztowało.....
Robiłam mnóstwo badań, pojawiły się przeciwności najpierw z mojej strony, potem ze strony męża, ale w tym wszystkim prosiłam Boga o jedno: że jeśli tym razem ma się nie udac, to niech nie zajdę w ciąże wogóle- to było dla mnie lepsze rozwiązanie, niż przechodzenie wszystkiego ponownie...
Teraz jak widzicie koniec 11 tygodnia- tydzień temu byłam na wizycie ...i tylko Wy wiecie jak bardzo się bałam... Serduszko bije, maleństwo się rozwija.
Strach nie przestanie mi towarzyszyć nigdy, a wydawało mi się, że jak minie 11 tydzień to potem już mniej stresów... guzik prawda. We wtorek mam badane genetyczne i kolejny stres, ale nie o tym

WARTO WIERZYC, mimo, że często brakuje nam na to sił!!
doxy
juz tydzien po zabiegu, tak mi ciezko, tak brakuje mi mojego skarba w srodku, a najgorsze jest to ze moja szwagierka i moja najelpsza przyjaciolka tez sa w ciazy i mialysmy rodzic prawie razem, teraz caly czas jak z nia rozmawiam albo tylko pomysle jak sie cieszylysmy to serce mi peka:((
MoniZ
doxy wiem co czujesz bedzie ci ciezko przez jakis czas ale musisz wierzyc ze ty niedlugoo bedziesz tez w ciazy i bedziesz sie cieszyc ze pod sercem go nosisz przytul.gif przytul.gif przytul.gif

ja w sobote sie dowiedzialam ze moja kolezanka tez poronila w 11tc nie wiedzialam co powiedziec bo bylam z moim synkiem u niej i wierze ze bylo jej ciezko ale tzrymala sie bo ma kochajacego meza 41.gif 41.gif 41.gif
asiaaa
doxy dobrze wiem co czujesz. ja ze swoją przyjaciółką robiłyśmy test w tym samym dniu rano i jak do siebie zadzwoniłyśmy i jedna drugiej powiedziała, że są dwie kreski płakałyśmy ze szczęścia jak głupie... teraz ona ma w brzuszku kochanego chłopczyka a ja nie mam nic... pusto...
Co więcej, moja druga przyjaciółka miesiąc temu urodziła (zaczynałyśmy starania w tym samym czasie, jej udało się za pierwszym razem!) a ja ciągle czekam... i mam już Aniołka...
W najbliższej rodzinie to samo... moja bratowa urodzi za miesiąc, siostra męża w sierpniu (a ma 42 lata)... i kuzynka w czerwcu.
Wczoraj zadzwoniła do mnie koleżanka, która stara się o dziecko tak samo długo jak ja, że zrobiła test i wreszcie pokazał ciąże.
Oszaleć można:(
Z jednej strony powinnam się cieszyć szczęściem bliskich mi przecież osób, ale ile bólu czuję kiedy w czasie spotkań rodzinnych patrzę na kobiety w ciąży bez zahamowania przy mnie głaszczące swoje brzuchy i cieszące się z każdego kopniaka... 41.gif

ale ten ból przeplata ogromna nadzieja, że i ja i Wy wszystkie, które to spotkało wkrótce doczekamy się nie tyle pozytywnych testów (one nie są już dla mnie powodem do radości...) co dobrze przebiegających ciąż i pięknych dzieciątek...


To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.