To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Pierwsze dni w przedszkolu...WAŻNE!!!

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

FaNaBeRiA
Mam ogromny problem z moim czterolatkiem ...od tygodnia chodzi do przedszkola (ja za miesiąc ide do pracy) i jest ogromny płacz icon_cry.gif rano i co najgorsze, wczoraj i dziś zwymiotował z nerwów. Ja jestem załamana, od tygodnia chodze jak w transie, nie mogę nic przełknąć...zupłnie nie wiem co to będzie, czy on się przyzwyczai, jak mu w tym pomóc. Kiedy go odbieram po obiedzie opowiada mi z radościa na buzi o tym co robił, czym się bawił. Ale potem około wieczora i przede wszystkim rano mówi, ze sie strasznie boi tam iść. JA go pytam oczywiście czego sie boi...no i okazuje się, ze chodzi o to, ze będzie tam beze mnie i to jest to co go tak paralizuje.
Poradźcie coś błagam, ja juz tracę głowę, zupełnie nie potrafię tego ogarnąć.
Najbardziej przeraża mnie to wymiotowanie oraz to, ze nie chce tam jeść.
Przecież jak tak dalej pójdzie, to...Boże...już sama nie wiem co o tym
mysleć...
Przepraszam za chaos w tym poście, ale nie potrafię inaczej...
iguana
mój Młody dziś pierwszy raz nie płakał gdy się rano w przedszkolu żegnaliśmy. A chodzi od początku września.
Ciągle go przytulałam, pocieszałam, a on wtedy jeszce bardziej się roztkliwiała. w końcu powiedziałam DOŚĆ. Przedszkole to nie jest nic złego, krzywda mu się tam nie dzieje. A więc nie ma powodu by się nad małym przesadnie rozczulać. Może brzmi to dość drastycznie, ale w naturze przebiegło łągodnie.
Jeśli masz możliwośc, poproś męża (tatę dziecka, babcię itp) żeby początkowo prowadzały synka do przedszkola. wydaje mi się, że z mamą jest najciężej się rozstać, bo dziecko z mamą jest bardzo, bardzo zżyte. Z inną osoba te rozstania moga być lżejsze.
FaNaBeRiA
Dziekuję za odpowiedź.
Dziś jak poszłam po niego, pani powiedział, ze było super, na dworze ładnie się bawił, cały czas w ruchu, jeśli coś chce zawsze prosi, nie wstydzi się, jest bardzo smiuały i kontaktowy;)
Bardzo mnie to ucieszyło, ze pokazał swoje oblicze od tej dobrej strony, jednak nie dają spokioju mi te ranki, wymioty, nie jedzenie śniadanka i potem dopiero obiad...
A co do prowadzania przez tatę...hmmm...pewnie to dobry pomysł, ale nie wiem czy synek dałby rade wstać tak rano (przed przedszkolem wstawał ok 9), bo tata ma na 7.30 i pół godziny jazdy samochodem do pracy;)
W każdym razie powróciła do mnie nadziej, że będzie coraz lepiej;)

Pozdrawiam
iguana
fanaberio: ja doszłam do wniosku, że takie zachowanie mojegoo małego rano oraz po południu gdy go odbierałam, to pokazówka. Było tak jak u Ciebie: rano płacz, potem w przedszkolu ok, czasem cięzko było paniom nad nim zapanowac tak wariował. Wizytowałam przedszkole i plac zabaw i obserwowałam małego. Rzeczywiście- dziecko zachowywało się normalnie.Gdy przychodziłąm po niego, uchylałam delikatnie drzwi od sali i obserowałam go. Zachowywała się ok. Gdy tylko zobaczył mnie- ryk. Tak jakby chciał żeby go pocieszać, przytulać itp. Więc na tej podstawie doszłam do wniosku, że to pokazówka. Gdy przestałam pocieszać, żalić się razem z nim- płacze, ryki i histerie, zaczęły pomału ustępować.
Fragosia
Nie wiem czy cie pocieszę, ale dzieci są najróżniejsze mój starszy synek płakał 2 dni i było ok. a Asia...
Moja Asia chodzi od początku września i płacz jest codziennie ale dopiero jak sie otwieraja drzwi do sali. rano wstaje uśmiechnięta do przedszkola też idzie z chęcią natomiast gdy mamy wejść na salę .. to od razu płacz - mamusiu nie odchodź.

I jestem stanowcza codziennie tłumacz i wychodzę ale niestety nic sie nie zmienia. Jak odprowadaa mąż jest to samo. Wiem że płacz trwa gora 2 min. dopoki nie wyjdziemy. A tak to jest uśmiechnieta, zadowolona, i nauczyła sie dużo piosenek, więc chyba w przedszkolu nie jest tak źle zwłaszcza że...
w tym tygodniu jak przychodzę po nią to tez jest płacz. Ale ze powodu takiego iż ona.. nie chce iść do domu. A wygląda tak jakby na widok wyrodnej matki dziecko zansilo się płaczem icon_lol.gif

Nie martw się ja też mam nadzieje że to kiedyś minie.



jamsol
Fanaberio, dokładnie tak jak piszą poprzedniczki, najgorzej rozsrawać się z mamą. U nas Mati zaczął przedszkole od września i płakał dwa razy, właśnie wtedy jak ja go odprowadzałm, jeśli robił to dziadek płaczu nie było, choć puszczał rękę z oporami i chował się za nogawki.
Bałam się bardzo tego, co Ty teraz przeżywasz, czyli wymiotów, bóli brzucha i gorączki. Ale jakoś nie uświadczyliśmy tego, za to codziennie po kilka razy (a w niedziele co chwile) powtarzał: "Jak ja nie uwielbiam chodzić do przedszkola", aż w końcu zaczeliśmy obracać w żart te jego słowa i śmiać się i wymyślać czego to my "nie uwielbiamy".
No i codziennie pytał dziadka albo taty czy na tej ulicy można zawracać, bo jeśli tak to żeby zawrócił, bo on do przedszkola chodzić nie chce. wink.gif
Dobrym sposobem jest stanowczo bez przedłużania pożegnać się z dzieckiem i odbierać je jak najwczeeśniej jak tylko jest taka możliwość. A z czasem wydłużać jego pobyt. Zauważyłam, żę jak takie płaczące dziecko przychodzi, to (przynajmniej nasz Pani) Panie starają się je zająć czymś i angażują do tego inne dzieci.
Mateuszowi spodobała się wycieczka na dzień pieczonego ziemniaka poza Wrocław, no i teatrzyki. Od tego czasu już "troche uwielbia a troche nie".
Dlatego głowa do góry i powodzenia w adaptacji.
hogata
Dobry pomysł żeby odprowadzał kto inny a nie mama, dobry pomysł żeby na początku był w przedszkolu krótko i stopniowo coraz dłużej... Właściwie wszystko co do tej pory dziewczyny napisały przerobiłam z Natalcią. I wszystko trochę pomagało.
Może jeszcze dopiszę, że czasem pomaga jak dziecko bierze ze sobą jakąś zabawkę z domu, wiecie taka namiastka domu w przedszkolu...
No i konsekwencja i zdecydowanie. Jeśli tobie to rozstanie przychodzi trudno a synek to wyczuwa, to wyobraź sobie jak jemu jest cieżko się rozstać. Nie daj po sobie poznać, że jego płacz tak cię wzrusza. Bądź pogodna i zdecydowana. Ale też trzeba pozwolić dziecku się wyżalić jeśli ono czuje taką potrzebę.
Ja zawsze brałam na kolana i słuchałam... potoku słów, że jej tam smutno bez mamy, że się wstydzi, że się boi że nie przyjdę po nią... icon_rolleyes.gif a ja tylko kiwałam głową i mówiłam "acha, rozumiem ec." I wiecie rewelacyjnie pomagało. Mała się nakręciła i wygadała i zobaczyła, że z nią nie polemizuję, że ma prawo rozstawać się dłużej, trudniej niż inne dzieci... i szybko jej się te cyrki znudziły. Tak jak Twój synek FaNaBeRio moja córcia w ciągu dnia bawiła się świetnie więc nic niepokojącego się nie działo w przedszkolu. Tylko te rozstania były ciężkie.
Powodzenia i cierplowości życzę. icon_smile.gif
FaNaBeRiA
Dziękuję wam Kochane za te odpowiedzi:)

Wiem, że musze być silna, wiem, ze nie mogę okazać mu, że strasznie mnie to męczy, że nie mogę spać, że nie mogę jeść...wiem to. Mam nadzieję, że nie będzie to trwało bardzo długo. Bardzo mnie pociesza to, że podczas zajęć bardzo ładnie się bawi, Pani jest bardzo zadowolona z niego, dziś nawet sama się zdziwiła, że było tak super, bo aż chciała do mnie zadzwonić by mi o tym powiedzieć, bo widziała jak się denerwuję (niestety nie mogła znaleźć mojego nr telefonu;)) W każdym razie to był dla mnie najtrudniejszy tydzień w życiu...mam nadzieję, zę w weekend nabiorę sił i od poniedziałku juz bedzie tylko lepiej...

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wszystkie posty i gorąco pozdrawiam:)
hogata
FaNaBeRiA spokojnie. Zachowujesz się jak "książkowa" mama. wink.gif Ja pamiętam, że jak odstawiałam płaczącą Natalię do przedszkola to potem całą drogę do pracy płakałam. Naprawdę było mi z tym ciężko. Cały dzień nie potrafiłam myśleć o niczym innym jak moje dzieciątko nieszczęśliwe. Potem jak na skrzydłach biegłam odebrać moje szczęście a tu... Mała nie chciała iść do domu i się okazywało że cały dzień bawiła się pysznie. A ja rozpaczałam. icon_redface.gif icon_lol.gif
Głowa do góry. Na pewno dacie radę. To po prostu musi trochę potrwać.
Pozdrawiam.
kasiarybka
Fanaberio, Weronika przez pierwszy tydzień w przedszkola była cudowna.
Zero płaczu.
Niestety, drugi tydzień już nie był taki piekny.
Płacz przed każdym rozstaniem.

Teraz się unormowało.
Jest super.
Daje buziaka i biegnie do dzieci.

Trzeba to wszystko po prostu przeczekać, choć serce się kraje.
Tunia
Każde dziecko jest inne. Każde przeżywa przedszkole po swojemu. Wojtek zaczął chodzić do przedszkola od kwietnia. Był w grupie maluszków. Płakał, chodził smutny. Nie jadł. Nie chciał chodzić za żadne skarby. Bardzo chorował. Tłumaczyłam, rozmawiałam z nim o jego strachach i obawach. Byłam stanowcza, pogodna. Nie zachwalałam przedszkola przesadnie ale starałam się przedstawić plusy. Kupiłam bajki terapeutyczne i czytałam Wojtkowi bajkę o misiu, który nagle poszedł do przedszkola. Fajna bajka-rozprawia się z lękami przedszkolnymi. icon_smile.gif
Od września zmienił grupę, panią i zmieniło się jego podejście do przedszkola. Chodzi chętniej, dalej nie chce jeść. Ja go odprowadzam, młody już nie płacze. Zaczyna mieć kolegów, mówi, że nie bardzo lubi tam chodzić ale już się przyzwyczaił.
Co mogę dodać do wypowiedzi dziewczyn...czasem pomaga jak dziecko ma zegarek. Jeśli pokaże się mu, o której mama przyjdzie jest lepiej.
Ja z Wojtkiem miałam umowę. Jeśli rano był dzielny i nie płakał to po przedszkolu czekało go zawsze coś miłego-wyjście na lody, jakaś drobnostka itp.
Będzie dobrze. Zobaczysz.
FaNaBeRiA
Trochę się poroawiło...wczesniej
plakal, szarpał się i nie chciał iść do sali, teraz juz tylko popłakuje.
Jak przychodze po niego zafascynowany opowiada o tym jak było
fajnie...Jednak gdy zbliża się wieczór chodzi niespokojny i lekko
poddenerwowany. Wczoraj i przedwczoraj zwymiotował pod wieczór...zanim to się stało
mówił, ze martwi się tym przedszkolem, potem powiedział, ze go boli brzuszek,
no i niestety zwymiotował...Jestem pewna, ze to z
nerwów...jestem rownież pewna, że w przedszkolu jest super i nie ma żadnych
negatywnych przeżyć opróćz tego, ze się rozstaje ze mna na cztery godziny.
Co mam zrobić aby nie dopuścić do tych wymiotó z nerwów, ja bardzo duzo z nim
rozmawiam, on wszystko roumie, ale ten niepokój chyba go przerasta...
iguana
fanaberio: molim zdaniem nic już więcej zrobić nie możesz. tylko przeczekać icon_sad.gif
FaNaBeRiA
CYTAT(iguana)
fanaberio: molim zdaniem nic już więcej zrobić nie możesz. tylko przeczekać icon_sad.gif


Bylismy dziś u naszego pediatry i dostaliśmy skierowanie do psychologa oraz syropek melisal...Tak bardzo bym chciała wierzyć,że to się kiedyś skończy...
ZUSTA
Kochani!
Mam podobny problem tylko wydaje mi sie jeszcze trudniejszy do pokonania. Otóż mój Rolandek skończył 3 lata i 4 miesiące. Od 2 tygodni chodzimy do przedszkola, ale ze mieszkamy w Manchesterze - synek chodzi do angielskiego przedszkola nie mówiąc nic w tym języku. Bardzo ładnie się bawi, cieszy się z nowych zabawek, słucha. Jednak nie opuszcza mnie na krok. Po tygodniu panie kazały mi opuścić klasę i na pół godziny iść do domu. Stałam za bramą i słyszałam jak płacze, kiedy dzieci wyszły na dwór, wyszedł z nimi ale biegał po boisku do zabaw i krzyczał na cały głos: "gdzie jest moja mama, ja chce do mamy". Nic nie rozumial co panie do niego mowily. Próbowałam jeszcze dwa razy na 5 minut wyjsc ale bylo jeszcze gorzej. Dzis postanowilismy, ze nie wyjde. Bylo dobrze, bawil sie ale trzymal mnie za reke i nerwowo sprawdzal czy jestem. Boje sie o niego, zeby nie pozostawilo to trwalego urazu w jego głowie. zauważylam ze ssie palec a nigdy tego nie robil. Co robic???
iguana
Zusta ja bym zabrała małego z tego przedszkola. Stresem dla niego jest rozstanie z mamą, a w dodatku zostaje wśród osób obcojęzycznych, z którymi nawet nie może się porozumieć. No wyobraź sobie siebie wśród obcych osób, których nie rozumiesz. Dla dorosłego to trudna sytuacja, a co dopiero dla trzylatka.
ZUSTA
Dziekuje Ci za zainteresowanie ale synek chce tam chodzic, ładnie sie bawi, poznaje dzieci - tego mu brakowalo bo nie mamy tu znajomych z dziecmi. Widze, ze chetnie sie bawi i nawet nie chce wracac do domu, ale panie po godzinie pobytu każą nam isc do domu zeby jeszcze chcial przychodzic. Tylko zeby chcial sam zostawac...
Wiem, ze on to przezywa bardzo a ja chyba jeszcze bardziej ale im wczesniej zacznie tym łatwiej załapie język.
Tylko tak sobie mysle ze jesli mialabym chodzic z nim to nawet caly rok bede zostawala, tylko zeby nie czul tego co wczesniej.
(Dodam jeszcze, ze nie mam z kim zostawic drugiego synka i trzymam go na rekach caly czas jak tam jestem).
Jest ciężko ale musimy sobie poradzic.
Moze ktos ma dziecko w takiej szkole i cos mi podpowie??? Za jakiekolwiek zainteresowanie bardzo dziekuje.
kamami
Zusta a powiedziałaś synkowi, że wychodzisz i na jak długo?
jak Michał miał 3 latka to w podobny sposób oswajałam go z klubikiem (tylko, że zajęcia były raz w tygodniu). Tylko ustaliliśmy zasady - on się bawił - ja siedziałam obok i się z nim nie bawiłam. Po pierwszych zajęciach powiedziałam, że wychodzę do sklepu po chleb (nie było mnie 30 minut). Trzecie zajęcia - zapowiedziałam, że mam kilka spraw do załatwienia i posiedzę chwilę i wrócę przed końcem zajęć. Na czwartych został już sam. Jednak jak miał 4 lata i poszedł do przedszkola to płakał strasznie.
Myslę, że teraz musisz trochę z nim posiedzieć i stopniowo się wycofywać, np. siedzieć na korytarzu ale tak, żeby w każdej chwili mógł do Ciebie wyjść i sprawdzić, że jesteś. Dopiero później wychodzić na krótko i wracać.
kamami
ZUSTA
Droga Kamami - mowie Rolandkowi, ze zaraz przyjde, ze tylko zaplace za przedszkole, ze nakarmie Kevinka ale nic to nie daje. Mysle, ze po tym, jak za pierwszym razem zostawilam go na pol godziny on okropnie sie przestraszyl i teraz mi nie wierzy. A bylo juz tak, ze chodzilam po korytarzyku a on siedzial z dziecmi, tylko raz na jakis czas spogladal, czy jestem. mam wyrzuty, ze niepotrzebnie wychodzilam az na pół godziny bo teraz to jest masakra - trzyma mnie za reke, nie moge nawet stac tylko chce zebym siedziala z nim przy stoliku itp. Moze znow nabierze ufnosci do mnie ale mysle i mam nadzieje jednoczesnie, ze w koncu przyzwyczai sie.
Dziekuje Wam za rady - ciesze sie, ze czytacie to o czym pisze. Wiem, ze mnie rozumiecie. To mi pomaga. Dziekuje.
vieshack
U nas najgorszy był drugi tydzień przedszkolowania. Pierwszy był ok - wesołe, usmiechnięte dziecko radośnie biegło do przedszkola. W drugim tygodniu zaczęła płakać rano że nie chce do przedszkola. Płakała po drodze, płakala w szatni, płakała wchodząc do sali. Ja od razu wychodziłam. Panie mówiły że przestaje płakać po minucie i potem jest juz dobrze więc stwierdziłam że nic złego się nie dzieje. Nie roztkliwialam się, nie przedłużałam rozstania. Nina zrozumiała że przedszkola nikt jej nie odpuści i skończyły sie płacze. Teraz sama biegnie do sali i krzyczy do mnie "ja sama pojdę, tylko mnie nie odprowadzaj na górę " icon_wink.gif
hogata
Kiedyś przedszkolanka powiedziała mi, że dzieciaczki bardzo często reagują jak bomba z opóźnionym zapłonem. To znaczy często pierwszy tydzień, dwa idą do przedszkola bez problemu i dopiero potem zaczyna się problem.
Tak też było u nas kiedy 3-letnia Natalcia szła do przedszkola.

Myślę, że vieshack dobrze pisze... chociaż każde dziecko inne.
mamaiw
Witam,
Czytając powyższe posty chciałam podzielić się z wami swoim doświadczeniem.
Mam synka 2,5 lat planowałam zostać z nim w domu do ukończenia min. 3 lat ale dostałam ofertę pracy która pod wieloma względami mi odpowiadała wiec byłam zmuszona poszukać opiekunki, niestety nie miałam szczęścia i po 3 miesiącach Krystek - mój synek poszedł do przedszkola do grupy dla dwólatków, był tam najmłodszy dopiero póżniej dołączyło dwoje młodszych. Na zajęciach adaptacyjnych wszystkie dzieci zostawały same po tygodniu, mój synek absolutnie nie chciał zostać. Był płacz straszny, był przerażony i ja też. Dokładnie było tak jak piszecie, no może bez wymiotów. Trwało to cały wrzesień, pani psycholog mówiła że to wina karmienia piersią (jeszcze niestety karmię - mój synek absolutnie nie chce z tego zrezygnować - chociaż ja staram się go odstawić) Pediatra zapisała mu Melisal ale po nim (malutka dawka) wydawał się trochę spowolniały taki otumaniony a i tak płakał przerażliwie, że nie można było go uspokoić, oczywiście ja albo moja mama zostawałyśmy z nim na całych zajęciach bo próby zostawienia go i uspokojenia nie przynosiły rezultatów, bawił się ale pilnował się nas.Zrezygnowałam z Melisalu bo i tak nie przynosił efektu ( ale mój synek nie miał sensacji żołądkowych po za tym w niektórych przypadkach myślę że może być pomocny)
Na początku pażdziernika przez kilka dni udało się nam jednak go zostawić na 2 godz. Dużo tłumaczyłyśmy mu i z panią psycholog ustaliłyśmy ze powiemy mu że nas nie będzie w domu, mama idzie do pracy a babcia musi pojechać do sklepu kupić mu serki - uwielbia serki icon_smile.gif
- i zaczęło działać. chwilę płakał ale dał się uspokoić i trochę marudził, wymagało to także większego zaangażowania wychowawczyni i pomocy.
ale po kilku dniach zachorował na zapalenie płuc - wirusowe i cały miesiąc miał przerwy, na pytanie czy pójdzie do przedszkola (tuż przed powrotem, wcześniej nie wspominaliśmy mu o tym) odp. że nie.
Gdy zaczeliśmy wychodzić na spacery nawet nie chciał chodzić bo bał się że go tam zaprowadzimy, byłam pewna że będą kłopoty. (przedszkole jest na tej samej ulicy).Wczoraj poszedł pierwszy raz, i ku naszemu zaskoczeniu (oczywiście była mina w podkówkę ) został i bawił się naprawdę ładnie, panie były zachwycone, oczywiście były drobne momenty pojękiwania ale było naprawdę super ,mam nadzieję ,z e dziś będzie podobnie. Zaprowadzamy go narazie na 3 godz. żeby nie zniechęcić i ta miesięczna przerwa myslę że zrobiła swoje. Już planowałam zmianę przedszkola. Dałam sobie termin do końca grudnia, zobaczymy, mam nadzieję ze teraz będzie już dobrze. ( Problem jest też taki że on malo mówi - myślę ze to tez powodowało że niezbyt dobrze tam się czuł - mimo że nie tylko on ma problemy z mową)
Pozdrawiam serdecznie i życzę POWODZENIA sobie i innym mamom przedszkolaczków. icon_wink.gif
Napewno dla dzieci dużo korzystniejsze jest spędzanie czasu w przedszkolu niż np z opiekunką, ma kontakt z dziećmi i więcej się uczy no i ma fachową opiekę.
maasad
Zusta. Nie bardzo wiem co ci doradzić. Po pierwsze debiut w przedszkolu a po drugie nie znajomośc języka. Bardzo trudna sytuacja dla małego dziecka. Może rzeczywiście lepiej będzie jeśli na początku nie będziesz zostawiała go samego? Moje dzieci chodzą do przedszkola. Początki były bardzo trudne. Córka już się tam zadomowiła ale z synkiem jest gorzej. Też ma 3 lata. Nie ma tu bariery językowej a mimo to nie potrafi się odnaleźć w nowym miejscu. Do tego zaczął chorować i przerwy też nam nie pomagają.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.