Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Prosze o pomoc, wszystkie badania sa super przebadalam juz wszystko i co a tu nic
wiec nie rozumiem dlaczego
slyszalam ze moze byc czynnik psychiczny bardzo wazny
kurcze ale jak tu nie myslec o tym jak zapomniec jak nie zalamywac sie przy kolejnym @
co miesiac jest nadzieja a potem zalamanie
nie wiem juz co robic moze ktos mi podpowie
jestem tu nowa i duzo mnie kosztowalo napisanie tego listu bo jestem osoba bardzo skryta
ale chyba osiagnelam juz apogeum zalamania i musialam napisac
wiec jesli ktos zechce mi odpisac to bede bardzo wdzieczna
ewa.p55
Tue, 24 Oct 2006 - 13:23
myślę że musisz być dobrej myśli że wszystko się uda i wierzyć że kiedyś robiąć test wyjdą dwie kreseczki i tego ci życze
a może spróbuj testy owulacyjne i staraj się nie myślec o tym że chcecie dzidziusia ...wiem że to jest bardzo bardzo trudne ale podobno jest jakas blokada psychiczna ... ktora musi puscic i tego wam zycze
pozdrawiam
Ewa
Małgoś.dz
Tue, 24 Oct 2006 - 13:56
Ano tak jest, że czynnik psychiczny jest niesamowicie ważny w tym całym procesie rozrodczym.
Psychika potrafi płatać paskudne figle. I najlepiej by było, gdyby dało radę ją wyłączyć i po prostu wyluzować. Niestety, to nie takie proste.
Podobnie jak ewa uważam, że warto zainwestować w testy owulacyjne. Pomogły wielu kobietom. Albo jeśli nie testy - to może monitorowanie jajeczkowania u gina? Tylko, że te drugie to dość kosztowne rozwiązanie.
Chociaż i tutaj jest niebezpieczeństwo - szczegółowe śledzenie owulacji - powoduje, że znów myślimy tylko o jednym, i sami się nakręcamy.
Więc przede wszystkim nie myśleć obsesyjnie o ciąży. Podchodzić ze spokojem do tematu (wiem co mówię, przeszłam przez wszystkie etapy ).
Aha, osobiście uważam, że częsty sex wcale nie sprzyja zapłodnieniu. Dla mnie mitem jest konieczność codziennego współżycia w okresie jajeczkowania. Plemniki potrzebują czasu na regenerację. Przy b. częstym seksie zwyczajnie są słabsze.
Życzę powodzenia.
Mi
Tue, 24 Oct 2006 - 14:39
Ja proponuje urlop, wspólną wycieczke tak by zająć umysł czymś innym niż ciągłym mysleniu o dziecku.
Nasz maluszek pojawił się w chwili, gdy podjęliśmy decyzje, że odkładamy starania ze względnu na natłok naszych zawodowych zajęć, starsze dziecko miało zaplanowanąoperacje a w dodatku rozpoczeliśmy remont
elizajak
Tue, 24 Oct 2006 - 14:43
jestem mile zaskoczona ze tak szybko ktos do mnie napisal
wiem wiem ja to wszytsko rozumiem ze trzeba wylaczyc umysl i nie myslec tylko jak to zrobic???
mam monitorowana owulacje juz kilka miesiecy i wszytsko wychodzi pieknie lekarz jest zadowolny ale jak przychodzi do terminu @ to poprostu jest regularnie jak ksiazka pisze
i wtedy zaczyna sie od nowa cykl zalamania
potem tlumacznie ze jest nadzieja bo kolejny miesiac kolejny cykl
i tak w kolko.....
pozdrawiam wszystkich mysle ze to bardzo fajne tak sobie pomagac
Małgoś.dz
Tue, 24 Oct 2006 - 16:29
A partner? Czy partner też został przebadany? Może plemniki sa zbyt wolne? słabe?
A może zróbcie sobie dłuższą przerwę? Np. 2-tygodniową, albo i dłuższą? Czasami wstrzemięźliwość bywa cudotwórcza.
elizajak
Wed, 25 Oct 2006 - 07:51
Wlasnie chodzi o to ze badania wszystkie i moje i meza sa bardzo dobre
lekarz powiedzial ze juz wszystkie zrobil
i to mnie martwi bo jak wiadomo gdzie jest problem to mozna go leczyc
chyba trzeba wylaczyc myslenie o tym
ale to bardzo trudne.....
Madziara78
Sun, 29 Oct 2006 - 18:03
Prede wszystkim to głowa do góry...
Ja jak mam chwilę zwątpienia to mąż mnie przytula i mi powtarza, że "przyjdzie taki czas, że będziemy naszczęśliwszymi ludzmi na świecie... może jeszcze to nie ta pora, może tak ma być że musimy poczekać jeszcze chwilę ale wierzę że uda nam się I ty też musisz wierzyć !" Jak mi tak powtórzy ze dwa razy to mi od razu lepiej...
Ale dobrze by było dla Ciebie wyjechać na małe wakacje, zmienić na chwilkę klimat, przestać się martwić i po prostu dobrze się bawić...
Możesz też spróbować testów owulacyjnych (jak jeszcze ich nie wypróbowałaś), może staracie się bardzo w nieodpowiedni dzień
Powodzenia
trylinka
Sun, 29 Oct 2006 - 19:52
CYTAT(elizajak)
slyszalam ze moze byc czynnik psychiczny bardzo wazny
kurcze ale jak tu nie myslec o tym jak zapomniec jak nie zalamywac sie przy kolejnym @
co miesiac jest nadzieja a potem zalamanie
Być może to tzw. niepłodność z niewyjaśnionych przyczyn. Nie ma na to innego sposobu niż podejście do zabiegu in vitro. Jeśli cię na to stać to próbuj i nie czekaj dłużej, bo się wykończysz psychicznie. Jeśli nie to obdzwoń wszystkie największe i najbardziej renomowane placówki, bo często raz w roku jest pula zabiegów bezpłatnych w ramach badań sponsorowanych.
Życie w miesięcznym cyklu oczekiwania jest wykańczające. Musisz coś robić a nie tylko czekać.
A natura zna przypadki, że po wyczerpaniu wszystkich możliwości para decydowała się na adopcję i zaraz potem pojawiała się naturalna ciąża. Więc to faktycznie tkwi gdzieś w podświadomości. Tylko nikt nie wie jak sobie z tym poradzić...
dominika1
Mon, 30 Oct 2006 - 09:00
hej! przeczytałam co napisałas i moze spróbowałabys pzrejsc sie do innego lekarza tak zeby potwierdził wszystko to co tamten, weż wyniki badań i jak ponownie wszystko sie potwierdzi...to wydaje mi sie ze własnie ta bariera psychiczna wam to uniemozliwia, a próbowałas jakis leków które mają pomóc, tu na forum sa dziewczyny który biorą leki, hormony i po jakims czasie sie udaje. lekarz nic ci nie proponował?
jeżeli to bariera to chyba najlepiej spróbowac nie liczyc tych dni, kochac sie wtedy kiedy ma sie na to ochote i czekac, wiem ze to trudne ale nie pozostaje nic innego
mam znajomą która 2 lata starała sie o dziecko i tak jak mówisz miesiąc nadzieji potem rozczarowanie i tak 2 lata. ich seks nie był pzryjemnoscia tylko "majstrowaniem"dzidzi nie potrafili przestac o tym myslec i czerpac z tego radosci. po 2 latach mieli dosc , pogodzili sie troche z sytuacją i zaczeli kochac sie tylko wtedy kiedy mieli na to ochote i po kilku tyg sie udało, odblokowali sie . trzymaj sie i zaglądaj na forum to pomoaga. mnie pomaga
cydorka
Mon, 30 Oct 2006 - 09:57
CYTAT("trylinka)
Być może to tzw. niepłodność z niewyjaśnionych przyczyn. Nie ma na to innego sposobu niż podejście do zabiegu in vitro. ...
a z tym to ja sie nie moge do konca zgodzic
jesli tu ( a bardzo to mozliwe) problem tkwi w glowie, to rozpoczecie procedury in vitro tez moze nie zmienić wiele, a kolejne niepowodzenie moze jeszcze bardziej zablokować
nie wiem ile lat ma autorka wątku, a to ma też duże znaczenie w podjeciu decyzji co dalej
ja jestem przykładem osoby, która ponad rok starała się o ciąże, zapętliłam się tak, że właściwie żyłam od miesiączki do miesiaczki a sex stał się taka czynnością jak poranne mycie zębów
latałam do gina kilka razy w mcu, miałam takie karty badania cyklu
........jak teraz to pisze to mi ciarki po plecach chodzą
byłam tym psychicznie i fizycznie zmęczona
i powiedziałam stop, koniec przerwa, widocznie los tak chciał
odstawiłam leki, które brałam, wyłaczyłam w głowie ten przycisk
rezulat pojawil sie po 2 miesiacach, ma na imie Jaś i ma 4 lata
nie można się zapetlić, nie można bo nic dobrego z tego nie ma
ja juz gdzies napisałam o powiązaniu ciąży i głowy
nie mozna tej głowy tak eksploatować, trzeba dac jej czas na odpoczynek...............
powodzenia
cyd
duszyczka
Mon, 30 Oct 2006 - 12:18
Ja mam podobny problem,od lipca 2005 staram sie o dzieciatko i nie wychodzi.Na dodatek jest to o tyle trudne,ze moj sliczny od kwietnia tego roku wyjezdza za granice.Teraz byl i dzialalismy,ale wczoraj znow wyjechal i mam dola,bo przyjedzie dopiero na swieta w grudniu.Moze tym razem sie udalo?
elizajak
Mon, 30 Oct 2006 - 14:06
bardzo sie ciesze ze znalazlam to forum
to bardzo wazne ze jestescie i ze piszecie i ze pomagacie
bardzo bardzo dziekuje
postaram sie jakos wylaczyc umysl i nie myslec o tym
chociaz to bardzo trudne bardzo ...
te Wasze listy bardzo podbudowuja
jesli chodzi o zmiane lekarza to juz zrobilam i jest podobnie wszytsko ok ale....
nawet moj lekarz zaczal mi opowiadac takie przypadki jak Wy piszecie czyli adopcja i wtedy lub kupno psa i wtedy sie udalo
poprostu delikatnie sugerowal wylaczyc sie z myslenia o tym
ja probuje ale jakos nie moge wystarczy reklama pieluszek w telewizji czy dziecko na ulicy i zaczynaja mysli wracac jak bumerang
nie moge ich wylaczyc z glowy chociaz w sumie jestem bardzo zajeta praca i wieloma zajeciami popoludniu
mloda nie jestem juz bo mam 30
ALE OBIECUJE BEDE SIE STARAŁA
duszyczka
Mon, 30 Oct 2006 - 15:24
To masz to samo co ja.Tyle,za ja nie mam pracy,wiec niestety mam duzo czasu na myslenie.Ostatnio zaczelam sie zastanawiac czy moze byc taka ewentualnosc ze nie pasujemy do siebie z moim facetem i dlatego nie zachodze w ciaze.Ja mam 24 lata,on 32.Wiem,moze to glupie.
trylinka
Mon, 30 Oct 2006 - 15:25
CYTAT(cydorka)
jesli tu ( a bardzo to mozliwe) problem tkwi w glowie, to rozpoczecie procedury in vitro tez moze nie zmienić wiele, a kolejne niepowodzenie moze jeszcze bardziej zablokować
I tak i nie.
Tak, bo rzeczywiście porażka po zabiegu jest bardzo bolesna.
Nie, bo zabieg jest formą aktywnego działania a także formą badania co jest nie tak.
Jeżeli się nie uda to może dopiero wtedy eliza wyłączy guzik w głowie. Pomyśli: no cóż, zrobiłam wszystko co można...
A zawsze jest procent szansy że się uda! 30 lat to nie czas na czekanie tylko na działanie.
Elizo - zajrzyj na www.nasz-bocian.pl.
daguusia
Mon, 30 Oct 2006 - 16:31
elizajak ja tez się staram o dzidzie i też przechodziłam przez etap załamania powiedz ile się już staracie???
Martunia_25
Mon, 30 Oct 2006 - 19:47
elizajak nie wiem co Ci podpowiedzieć, ale kiedyś czytałam artykuł nawet na którymś wątku tutaj był do niego link.Były tam zawarte badania nad stresem i bezpłodnością. I 70 % kobiet u których wszystko wskazywało na blokadę psychiczną po kilku wizytach u psychoterapeuty zachodziło w ciążę. Może warto by się skonsultować z psychologiem. To nie żaden wstyd. A może pomóc. Tak myślę.
Ja też się staram już właściwie od 5 miesięcy, ale cykle mi oszalały i przynajmniej na razie wiem z czym walczę chociaż też nie do końca bo nie reaguję na leki tak jak powinnam. Ale staram się nie załamywać, chociaż miewam bardzo ciężkie dni. Dziewczyny już coś niecoś o tym wiedzą Ale na szczęście mam tu wsparcie na forum i jakoś zawsze wychodzę na prostą. Więc Ty też główka do góry i uśmiech na buzię! Będzie dobrze!
elizajak
Fri, 17 Nov 2006 - 11:00
i znowu punktualnie co do minuty
mam dosyć
nie mam juz sily tym bardziej ze nic nie rozumiem ((
saga
Thu, 07 Dec 2006 - 16:27
Eliza, to super, że oboje macie świetne wyniki. Czytałam, że czynnik psychiczny przy niepłodności jest moooooocno przereklamowany. Może zdecyduj się na bardziej inwazyjne metody badań, takie jak HSG - to badanie drożności jajowodów, albo historoskopia - oglądanie macicy od wewnątrz. Czasem zdarza się, że babeczki mają tam mięśniaki lub inne polipy, które działają jak wkładki domaciczne i uniemożliwiają implantację zarodka.
Oczywiście zdarzają się przypadki niepłodności idiopatycznej, czyli z niewyjśnionych powodów. Tak czy owak, sensownie chyba zwrócić się do specjalistycznej kliniki...
My z mężulem walczyliśmy prawie 4 lata o maluszka, więc doskonale Cię rozumiem i trzymam mocno kciuki za powodzenie!
justin
Thu, 07 Dec 2006 - 22:02
elizajak,
też postaram się pocieszyc.
4 lata po slubie (miałam 29 lat)urodziła nam się Natalka, z nami było wszystko ok. Nie wiadomo dlaczego nie mogłam zaskoczyć, myślę, że za bardzo chciałam. W końcu zdecydowalismy się na wizytę u fachowca od leczenia niepłodności, wystarczyła jedna wizyta i nie wiem co się stało. Odblokowałam się, może poczułam się pewnie, w końcu w dobrych rękach, byliśmi bardzo zdziwieni, udało się
tego życze i Tobie.
Ja miałam już wynotowane wszystkie okoliczne ośrodki adopcyjne i wyznaczona granicę, że jak do tego momentu nic, to jedziemy do ośrodka.
Nie zastanawiasz się nad tym?
bumbum
Wed, 21 Mar 2007 - 11:41
elizajak tez tak mam,tzn.mialam
Staramy sie prawie od 3 lat,wyniki moje i meza sa super,brak przyczyn i przeciwwskazan i nic trafilam do lekarza(zmieniajac ich po koleji) u ktorego zaszlam po pierwszym miesiacu(1,5 roku staran),niestety musialo dojsc do skrobanki...potem nastepne starania,zalamania ze znowu bedzie trzeba tak dludo czekac...poszlam znowu do niego i powiedzialam ze nie mam juz sil,nie daje rady psychicznie i prosze o jakies namiary na klinike leczenia nieplodnosci.Podal mi znajomego lekarza ale kazal w ten dzien taze wspolzyc...mielismy juz nagrany caly wyjazd do Bialegostoku a tu @ nie przyszla.Niestety nie mam do tej pory dzidzi bo nastepne ciaze byly pozamaciczne Ale wiem jedno,ze mozna sie odblokowac i zajsc a to daje juz malenka iskierke nadzieji choc i ta niekiedy szwankuje
Pozdrawiam i trzymaj sie mocno
nellka
Thu, 22 Mar 2007 - 18:19
Witam babczki
Chciałam wam dać namiar na klinikę niepłodności invimed w Warszawie do dr Rokickiego. Leczyłyśmy się tam z siostrą on niestety przez in vitro ale przy 1szym podejściu ma synka Czarusia ma 3latka i ja po półtorarocznych próbach inseminacjach bez efektu poprostu zaszłam w ciąże i mam synka 1,4 miesiące. Dobra opieka wszystkie badania dobre podejście. Spróbujcie. Nie będę pisać nie martwcie się bo sama to przechodziłam i wiem że to się nie da. A kochanie na zawołanie to też nie sposób!!! Powodzenia pa
mama nadzieja
Fri, 27 Apr 2007 - 19:45
w listopadzie ubiegłego roku przyszłam tu z tym samym problemem co Ty.
Od tamtego czasu niby nic nie zmieniło się w moim życiu poza świadomością.
Wchodziałam tu by poczytać, że muszę wyłączyć myślenie a i tak mokrymi od potu rękoma otwierałam kolejny test i ... nic.
Nie jestem w ciąży, nie nauczyłam się wyłączać głowy aby zrelaksować swoją psychikę.
Liczyłam, że skoro mojemu mężowi nie zależy to nam się uda - i nie udało się. Mamy niedobre wyniki, ale niby z gorszymi ludzie zaciążają.
Ale nauczyłam się, że nie jestem sama, czytając porady na forum i poznając historię wszystkich starających się, zrozumiałm, że poczęcie to cud, który może się zdarzyć, ale... nie musi, bo cuda tylko się zdarzają anie są.
Nauczyłam się akceptować ten stan, że nie mamy dziecka- to zabawa polianny- to takie czytadło z dzieciństwa.
Skoro nie ma dziecka to zaoszczędzimy z mężem na wymarzony urlop, kupiliśmy właśnie wymarzone autko. Odwiedzamy znajomych w całej Polsce, bywamy na wszystkich imprezach, przyjmujemy dzieciaki mojego rodzeństwa na krótsze i dłuższe wakacje, aranżujemy z mężem cudne romantyczne scenki przy świecach we dwoje. Z dzieckiem przynajmniej połowa z tych wyczynów byłąby niemożliwa.
Wiem, słabe to tłuamczenie i trochę płaskie zastępniki, ale nauczyłąm sie tutaj, że jak się nie ma co się lubi trzeba kochać co się ma. Nie wyleczyłam się do końca z pragnienia zaciążenia, czulą mnie reklamy pieluch, zaglądam ludziom w wózki, ale żyję z dnia na dzień i wierzę, żę mój mąż zgodzi się wreszcie na adopcję a wówczas nie będę musiała szukać zastępników. Pracuję dużo, nawet bardzo jadę na dwa etaty, ale o dziecku myśli się mimochodem, w kąpilei, przy zamywaniu naczyć, w modlitwie, w kościele, będąc na zakupach, szydełkując sweterek dla siostrzenicy, anwet siedząc na kibelku, myśli o dziecku są nierozłączne więc po co brać z nimi rozwód, są przecież pięknym marzeniem. Tylko durnie rezygnują z marzeń.
Dobry pierwszy krok nie testuj i nie licz dni na okres, trudne ale przydatne i nie zamęczaj męża pragnieniem prokreacji. Ja też mam 30 lat i myślę sobie dzisiaj, że Pan Bog wie co robi, może ma inny plan wobec mnie, może pisane mi jest oddanie się jako mama zastępcza albo adopcyjna. To przecież bardzo trudne wyzwanie. Nauczyłam się tutaj nie żyć pod prąd. Nic na siłę. Czytam i staram się nie poddawać obsesjom liczenia. Bo po co niejedna się już przeliczyłą, albo nie doliczyłą...
Trzymam kciuki
gdamalena
Fri, 27 Apr 2007 - 23:09
mama nadzieja, a juz myslałam, że w ogóle sie nie pojawisz na forum, to ciekawe, bo chyba wyjęłaś mi połowę mysli z głowy, to rzadkie móc się utożsamic z kimś w aż takiej części. Jak mi byawło źle (na szczęście od ok 2 miesiecy jest dobrze, a nawet przyznam, nauczyłam sie dystansować do tego problemu tak bardzo, że zaczynam sie obawiać, żeby nie popaść czasem w przeciwieństwo; tak to psychika dziwną jest) to zawsze było ekstremum w postaci mojej siostry, ktora nie ma dobrze wyksztalconych jajników, NIGDY nie miała fizjologicznej miesiączki, jedzie na plastrach od kilku lat, bo pigułkki i żółtaczka rozwaliły jej watrobe, gdy nastką i pełnoletnią byc zaczynała; a to po to, by dostarczyc te porcję hormonów, która zapewni kościom na tyle wapnia, by nie nabawic się skrajnej osteoporozy w wieku 36 lat, do tego znaleźć faceta, który bedzie świadomy, ze nigdy nie przekaże swego DNA; itd. Więc nie mam tak źle; jak nie taraz, to później i sa inni , którzy mają gorzej, chyba musze się nauczyc tej pokory, choć tak czasami bywało mi cięzko to zrozumieć.
mama nadzieja
Sun, 06 May 2007 - 21:45
gdamalena wróciłam a to tylko dlatego, że odczuliłam się na tą walkę o dziecko i to pozwoliło mi tu wrócić.
cieszę się, że Tobie też udaje się znależć złoty środek dystansu. I tak trzymać.
A jeśli chodzi o Twoją siostrę, to pocieszę Cię, że jest tak wiele mężczyzn, którzy nie chcą wcale dzieci a dają się namówić jedyn ie na jakiś przejwa adopcji.
więc o tyle siostra ma lepiej, że wie na czym stoi i do jakich sposobów musi się uciec, aby mieć dzieci, jeśli tego właśnie chce.
Dla mnie ważne jest to, że mogę tu być.
i rozmawiać z Wami i wiem, że nie jestem sama, a to bardzo ważne uczucie.
Ciepłej wiosny życzę i powodzenia
gdamalena
Wed, 09 May 2007 - 20:14
mamo madziejo, musze sie odwołać do tego, co ostatnio napisałam, a w zasadzie poprawić, bo chyba pokory i cierpliwosci we mnie jak na lekarstwo. Okazało się, że teoretyzowac sobie moge śmiało, a z praktyką mam jednak problemy. Jak to kobiety przed okresem zachowywałam sie w 100% nieracjonalnie i chaotycznie. Najpierw w 27 dc poleciałam na betę, bo juz mogło byc wiadome czy tak, czy siak; nastepnie, znając wynik, który bynajmniej na ciążę nie wskazywał, kupiłam jeszcze ze dwa testy i zrobiłam je kolejno dwa dni po sobie; dobrze, ze dzis pojawiła sie @, bo groziłoby mi pewnie jeszcze pare testów, które i tak by nie pokazały II. Teoretycznie gdyby moja kolezanka, siostra itp. po becie chciała kupic jeszcze testy, to na pewno bym odradzała i radziłabym czekać; sama jednak zrobiłam coś tak sprzecznego z logiką, że dzis się sobie dziwię. Czaszka dymi, dymi, a juz myslałam, ze mi sie polepszyło i nie bede sie przynajmniej tak goraczkować. Jednak tej pokory to jeszcze musze się długo uczyć
asiaad2
Wed, 09 May 2007 - 20:23
mamo nadzieja czekamy na ciebie na forum staraczek, koniecznie daj znac co u ciebie , pamietaj że z dziewczynami jest raźniej, mi naprawde bardzo pomogły przejść przez ten najgorszy etap.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.