To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

... sama juz nie wiem :(

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

yellow
Moja córka Ewa od września chodzi do przedszkola - nie musiała isc ale z męzem stwierdzilismy ze takie przygotowanie przed zerówka bardzo jej sie przyda.
Poczatki były trudne: płacz, poranne wymioty a nawet temperatura ... panie stwierdziły ze mała jest bardzo wrazliwym dzieckiem i ciezko przezywa rozstanie z mamą (podobnie zreszta jak ja z nią - ale w zadnym wypadku nie dawałam tego po sobie poznac - wyplakiwałam sie potem w domu) .. w zwiazku z tym Ewa miała byc w przedszkolu tylko do obiadu.
Po jakims czasie sytuacja sie ustabilizowała - nie ma porannych scen, dziecko sprawia wrazenie zadowolonego zapisałam ja nawet na kilka dodatkowych zajec - bo sama o to prosiła i codziennie dopytuje o te zajecia.
Przed tygodniem jedna z pan nauczycielek wspomniała ze Ewa ma duze problemy z jedzeniem: podobno jak tylko zbliża sie pora posiłku to ma juz łzy w oczach, je b.mało i powoli. Zdziwiło mnie to bo mi córka opowiadała ze jedzenie w przedszkolu jest pyszne i zjada wszystko - kiedys nawet przyniosla medal za szybkie jedzenie.
Wczoraj rozmawiałam z inna pania i ta twierdzi ze moje dziecko 50% czasu w spedzanego w przedszkolu przepłakuje icon_eek.gif ze stresuje sie kazda zmiana (wyjscie na dwór - powrót do przedszkola, posiłek, mycie zębow) i kazdą nowa sytuacja, nie bawi sie z dziecmi i nie chce jesc i ze jest to wina tego ze za bardzo jest zwiazana uczuciowo z mama icon_sad.gif .. ze za duzo czasu spedza ze mna.
Moze to i prawda bo odkad sie urodziła zawsze jestesmy razem - nikt mi nigdy przy dziecku nie pomagał - ja nigdy o taka pomoc nie prosiłam. Zdaża sie czasem ze zostaje na kilka godzin z babcia lub ciocia ale nie czesciej jak raz w miesiacu i nigdy na noc.
Mimo to jest dosyc odwaznym dzieckiem, jej tata jest muzykiem .. od zawsze włóczyła sie z nami po róznych koncertach i wyjazdach, nie boi sie obcych ludzi, zdazało sie ze zostawała ok 3 godzin w sali zabaw pod okiem obcych opiekunek i z dziecmi których wczesniej nie znała - sama korzysta tam z toalety, sama kupuje sobie picie i zawsze trzeba ja stamtad prawie siła wyciagać. Gdy chodzimy razem na plac zabaw to Ewa jest prowodyrka - zawsze lata za nia grupa dzieciaków i ona przewaznie wymysla zabawy.
Reasumujac: zawsze uwazałm moje dziecko za odwazne i śmiałe aczkolwiek ostrożne w kontaktach z "niektorymi" zbyt głosnymi i wulgarnymi osobami. W domu nigdy nie miała problemow z jedzeniem - z tym ze nigdy nie miała przymusu jedzenia - jadła wtedy kiedy była głodna.
Trudno mi uwierzyc w to co mówia panie przedszkolanki ale zdaje sobie sprawe ze sobie tego nie wymyslaja i moze moje dziecko zeczywiscie ma problem z przystosowaniem sie .. płakac mi sie chce jak pomysle ze tak sie wszystkim stresuje icon_sad.gif . Jak pytam ja czemu tak sie dzieje to na poczatku zaprzecza a potem mówi ze nie wie czemu tak jest, ze jest jej smutno ze nie ma z nia mamy i ze stara sie nie płakac ale łezki same jej leca - a za chwile twierdzi ze przedszkolu jest fajnie i dopytuje sie co bedzie jutro do jedzenia i czy bedzie jakis teatrzyk. Niewiem co o tym myslec, niewiem jak pomóc mojemu dziecku icon_sad.gif ...
yellow
.. heh .. przepraszam ze ten post taki długi ale musiałam sie gdzies wyzalic ...
... moze powinnam poprosic o opinie psychologa ?
Edi Zet :)
Yellow, nie wątpię że Wam ciężko, ale ja bym jeszcze się wstrzymała z zabieraniem Ewci z przedszkola. Ona ma prawie 5 lat. Wg. mnie taka socjalizacja z grupą, dodam, że pewnie już dość zgraną od 3-latków, musi trochę potrwać. Ewa ma bilateralny stosunek do przedszkola, sama o tym wspomina. Dobrze, jakbyś wypytała którą dziewczynkę lubi najbardziej, z kim się najczęściej bawi. Wtedy możecie spróbować zawiązać ściślejszą znajomośc z Kasią albo Zosią. Wtedy Ewcia by miała bratnią duszę w grupie i czuła się bezpieczniej. A może dziewczynki mogły by chodzić gdzieś poza przedszkolem razem? Jakiś taniec? Plastyka?
To, że dobrze się Ewa czuje w "małpim gaju" i na koncertach mnie nie dziwi i nie dziwi mnie jej zachowanie w przedszkolu. Te pierwsze zna od oseska niemalże, to drugie od września jej jest nowe. Pamietaj, że 5 -latki gorzej się przystosowują do środowiska niż 3-latki. Oczywiście nie jest to regułą ale w większości. Ewcia pewnie nie rozumie dlaczego poszła do przedszkola. Przecież zawsze była z mamą. Wiem, że niedawno wyszłaś za mąż, jesteś w drugiej ciąży. Może to ma wpływ na Ewę także. Czuje, że coś się zmienia, myśli, że może na gorsze? Wiem, że tak nie jest ale ona może tak niestety kojarzyć. Dlatego wydaje jej się że przedszkole jest jakąś degradacją? Wytłumacz jej wszystko na spokojnie, powtarzaj kilka razy jakie są powody jej chodzenia do przedszkola.
I swoją drogą porozmawiaj z panią w przedszkolu. Zapytaj jak ona mogłaby Wam pomóc? Z kim Ewcia się bawi? Kogo lubi? Co lubi robić?
Z psychologiem przedszkolnym też nie zawadzi porozmawić. Oni wiedzą kiedy dziecko należy zabrać a kiedy jeszcze nie. Ale wg. mnie jako matki dwójki icon_smile.gif przedszkolaków możesz jeszcze próbować, tym bardziej, że Ewcia czasem tylko nie lubi przedszkola icon_wink.gif
Pozdrawiam.
Kaszanka
Często też postawa pań opiekujących się dziećmi sprawia, że dziecko zachowuje się tak czy inaczej. Oraz to, że panie mogą wyolbrzymiać pewne sprawy. Miałam przejścia z Gabą w żłobku - okazało się, że to jedna z pań nie potrafiła sobie poradzić z Gabą i to ona głównie negatywnie o Gabie się wypowiadała. Ostrzejsza (niestety) rozmowa z ową panią sprawiła, że Gaba w miarę chętnie chodzi do żłobka i codziennie jest chwalona icon_cool.gif
Zmiana grupy w przypadku mojego siostrzeńca sprawiła, że jest zupełnie innym dzieckiem. Wcześniej były skargi na jego zachowanie, codziennie siostra musiała słuchać jaki Krzyś jest niegrzeczny, że bije, nie rysuje itd. Gdy siostra przyprowadzała do do przedszkola - histeria to mało powiedziane. Nowa pani sprawiła, że Krzyś jest najaktywniejszym przedszkolakiem, nawet nie podejrzewaliśmy, że jest tak uzdolniony plastycznie icon_eek.gif

Też się wygadałam icon_wink.gif

Sprawę na pewno trzeba wyjaśnić, wizyta u psychologa na pewno nie zaszkodzi.
grzałka
Wydaje mi się, że 5-letniemu dziecku, które ma cechy przywódcze może być trudno zaadaptowac się w zgranej grupie. Ale zgadzam się z Edi, zeby się wstrzymac z radykalnymi ruchami, poobserwować i sprobowac jej pomóc.
lisiczka007
zauważyłam, że jesteś w ciąży. Pisałas, że mała była caly czas z Tobą. moze jest to reakcja obronna i strach, że już nie będzie Twoim oczkiem w głowie. w przedszkolu przecież zostawiasz ją "samą". Miałam podobne przypadki w mojej grupie.
Mika
napisałaś -jadła wtedy kiedy była głodna
tu może być przyczyna
w przedszkolu musi zjeść o danej porze czy jest głodna czy nie
ma świadomość,że albo nie zje i będzie chodziła pół dnia głodna
albo w siebie wmusi choć jest najedzona -i tu nie dziwne są "zwroty"

co do niepewnosci to i moja szcześcioletnia tak miała
może rozpisz jej zmiany pań,godziny posiłków ,spacerów,zabawy -po kolei chronologicznie tak żeby dojść do punktu "...a wtedy (np. po podwieczorku) chwilę odpoczniesz i zaraz przyjdzie mama icon_wink.gif
też musiałam tak tłumaczyć synowi żeby załapał,że nie musi na mnie czekać cały dzień,bo ZAWSZE przyjdę po określonym zajęciu
I to musi wiedzieć Twoja córka -że niech się wali i pali,cokolwiek by się nie działo Ty zawsze przyjdziesz i wrócicie do domu
a przedszkole to nie kara tylko nauka
może zachęć ja żeby w tm czasie coś dla Ciebie rysowała,nauczyła się piosenki,chwal wszystko co robi,mów że nie możesz doczekać się co też jutro dla ciebie przygotuje icon_wink.gif
podchody,podchody,dużo zapewnień,że jej tam nie zostawiasz,że zawsze przyjdziesz i kuuuupa pochwał
im więcej peanów na cześć dziecka tym bardziej ono dumne i starające się pokazać jakie jest cudowne,wspaniałe i kochane

no -pomijam fakt,że takie są bez względu na to co robią icon_wink.gif

nie zabieraj dziecka z przedszkola -musi się zaaklimatyzować,bo w zerówce ten stan zaczniecie o zera z tym,że rok później może odmówić również nauki,bo będzie to dla niej przymus (przynajmniej tak się jej będzie wydawało)

może jakieś przedszkolne zajęcia dodatkowe? taniec,angielski?
żeby miała czym się chwalić (i być chwaloną) jakie robi postępy w tej dziedzinie
yellow
Dziekuje wam bardzo za odpowiedzi i podpowiedzi.
Nie pomyślałam wczesniej o tym ze te wszystkie zmiany w naszym zyciu moga miec taki wpływ na dziecko mam tu na mysli: przeprowadzke (niecały rok temu), przedszkole, wiadomosc o braciszku, ślub rodziców, i jeszcze planowany spory remont - no i wkrotce nowe dziecko w domu. Dorosłemu ciezko nadazyc za tym wszystkim a co dopiero pieciolatkowi icon_rolleyes.gif

Jesli chodzi o dalszy pobyt Ewci w przedszkolu to ja nawet nie brałam pod uwage zeby ja stamtad zabrac - wiem ze tym zrobiłabym jej jeszcze wieksza krzywde i w przyszłym roku musielibysmy zaczynac wszystko od poczatku i to bez taryfy ulgowej jaka teraz jest skracanie tam jej pobytu.
Ja mysle ze ona coraz lepiej sie tam czuje - i tak jak napisała Mika chwale wszystko co robi i czego sie nauczyła - sama ucze sie tych piosenek i razem je spiewamy w drodze do przedszkola icon_wink.gif - moze to niewłasciwe ale nawet jak cos przeskrobie to nie potepiam - tłumacze dlaczego tak sie nie robi, ze mozna komus zrobic przykrosc i czy chciałaby by ktos ja tak potraktował i ona sama dochodzi do wniosku ze zle zrobiła.
Na zajecia dodatkowe w przedszkolu rowniez chodzi - sama je wybrała i prosiła zeby ja zapisac i wiem ze lubi tam chodzic. Generalnie z przedszkola wraca zadowolona - dlatego tak zszokowało i przybiło mnie to co od kilku dni mowiły mi panie.
Teraz w przedszkolu bedzie organizowana szkoła dla rodzicow - ma to polegac na wspolnej zabawie z dziecmi - moze tam uda mi sie jakos zintegrowac z reszta rodziców ktorzy sie juz znaja z poprzednich lat i przez to mojemu dziecku bedzie sie łatwiej zaklimatyzowac.

Dzis nauczycielka Ewy zasugerowała zebym starala sie ja czesciej podrzucac komus z rodziny na kilka godzin, a po jakims czasie sprobowac na noc - poki co Ewa nie chce słyszec o całonocnym rozstaniu a ja sama nie specjalnie jestem przekonana do tego pomysłu icon_confused.gif ale nie twierdze ze nie spróbuje.
Czy myslicie ze w tej sytuacji (mam na mysli swoja ciaze) Ewa nie poczuje sie mniej wazna dla nas jak zaczniemy "podrzucac" ja do babci ?
w chwili obecnej sprawia wrazenie ze cieszy sie z braciszka - staram sie zeby uczestniczyła i miała swoj udzial we wszystkim co dotyczy dziecka. Duzo o tym rozmawiamy, ogladamy ksiazki o noworodkach, razem robimy zakupy ubraniowo-wyposazeniowe, czasem nawet "pozyczamy" na spacer trzymiesiecznego synka przyjaciołki i opowiadamy sobie jak to bedzie jak sie Jas urodzi. Ale po ostatnich przedszkolnych wiadomosciach zaczynam panikowac i juz sama niewiem czy bardziej boje sie o Ewe czy o siebie... prosze o kubeł zimnej wody.
Mika
Biorąc pod uwagę fakt,że zaraz pojawi się u Was nowy mieszkaniec icon_wink.gif podrzucania gdziekolwiek W OGÓLE nie brałabym pod uwagę
pomyśl jak Ty byś się poczuła na Jej miejscu -jak chęć pozbycia się zbędnego balastu,bo jest nowy maluszek -penie tak by to odebrała icon_sad.gif
starczy Jej zmian na ten rok i kolejnego połowę icon_wink.gif
przyzwyczai siÄ™,wsiÄ…knie do przedszkola

a Ty będziesz miała kolejne zmartwienie -zazdrość o rodzeństwo icon_wink.gif icon_lol.gif
yellow
CYTAT(Mika)
... a Ty bÄ™dziesz miaÅ‚a kolejne zmartwienie -zazdrość o rodzeÅ„stwo  :wink:  :lol:

.. heh ... no ja juz własciwie zaczełam sie tym martwic 29.gif icon_lol.gif

Pomysł z "podrzucaniem" wział sie chyba z checi pomocy w przystosowaniu Ewy do nowych sytuacji i zmniejszeniu wiezi emocjonalnej zemna - przynajmniej ja tak to zrozumiałam.
Kazda z nauczycielek z ktorymi rozmawiałam podkreslała ze problemem jest wiez uczuciowa Ewy z mamą.
Nigdy nie mówiły ze to cos złego ale ja słyszac to po raz kolejny zaczełam to odbierac jako zarzut i swoj bład icon_confused.gif
Podrzucac dziecka komus niemam w zwyczaju i a jak musze to robie to raczej niechetnie a juz w sytuacji ktora poniekad sama jej zafundowałam (mam na mysli liczne zmiany i nowe sytuacje) to juz w ogole jest ostatecznosc.

... potrzeba mi bylo takiego logicznego postawienia sprawy bo sama w sytuacji stresowej zaczynam schizowac i doszukiwac sie dziury w całym - jeszcze raz dzieki icon_wink.gif
Agatkie
Yellow, nawet nie wiesz jak dobrze rozumiem o czym piszesz. Mieliśmy za naszą Martą podobne problemy jak próbowała chodzić do przedszkola dwa lata temu. Ja się wtedy poddałam i zabrałam ją z przedszkola. Teraz poszła od razu do zerówki. U nas nardzo pomogło, że wprowadzili się koło na ssąsiedzi z równolatką naszej Marty, dziewczyny się zaprzyjaźniły, rodzice uzgodnili, że idą razem do tej samej zerówki i już nie ma tych problemów. Ale pamiętam jak bolało serduszko jak pytałam moje dziecko z kim się bawiło a w odpowiedzi było, że z nikim, że sobie rysowała cały dzień...

Co do podrzucania... to i tak i nie... na pewno nie z powodu przedszkola, że za bardzo jest z Tobą związana. Toż to jakaś bzdura jest! Mimo to stopniowo w ramach jakiejś nowej atrakji zostawiłabym ją parę razy u babci (ale żeby odebrala to jako coś miłego i tak żeby sama chciała). Nie wiem dokładnie jaki macie układ zawodowy z męzem, ale przed Toba poród i pare dni w szpitalu. Nie wiem czy chcesz męża przy porodzie? Może poród będzie w nocy? A wtedy Ewa gdzieś zostać będzie musiała.... pomyśl. Nasi dobrzy znajomi własnie przechodzili przez taki problem. Ich starsza córeczka nie rozstała sie z mamą od porodu dosłownie nawet na dwie godziny. No i nadszedł dzień porodu młodszego dziecka. Znajomi nie mieli gdzie zostawić starszej (jeszcze nie chodziła do przedszkola) i zawieźli ją na te klika dni (pierwszy raz na tak długo i samą) do babci. Pomyślcie co to dziecko czuło, nagle bez mamy, pierwszy raz na tak długo, nigdy wczesniej nie zostawała sama u babci , a potem wróciła i ... mama przyjechała z nowym dzidziusiem. Oczywiście była przygotowywana na to, ale mimo wszystko pojawiła sie zazdrość... początki były bardzo trudne (dodam, ze starsza w tym czasie miała 3 latka).

Tak więc Yellow, trzymaj się. Zbyt dużo pomóc nie mogę, bo sama nie wiedziałam jak wybrnąc z tego problemu, ale przytul.gif
yellow
Agatkie ... staram sie nie myslec za duzo co bedzie w czasie porodu icon_redface.gif ... powoli wprowadzamy ten temat: tłumacze małej ze bedzie musiała przez kilka dni zostac sama z tata i opiekowac sie nim, pilnowac zeby zjadł sniadanie i takie tam wink.gif jesli chodzi o sam poród to póki co lekarz straszy mnie cesarka (wtedy postaram sie termin ustalic wczesniej ) ... zreszta co ma byc to bedzie - nie mozna zaplanowac wszystkiego ... nie ukrywam ze fajnie byłoby gdyby Ewa zechciała czasem zostac na noc u babci ale jesli nie chce to nie musi - bywały juz sytuacje (np Sylwester) ze czekała na nas do 2-3 nad ranem - raz nawet jej sie przysneło i obudziła sie juz w domu z nami icon_lol.gif - ja mysle ze przyjdzie czas kiedy ona sama poprosi zeby mogła zostac u babci nan noc - bo babcie ma naprawde fajna icon_lol.gif
basiaewa
Wkurzyłam się na panią nauczycielkę ! - jak osoba wyedukowana pedagogicznie mogła wpaść na tak barbarzyński pomysł !? Yellow, Twoja Ewunia to mądre, wrażliwe dziecko. Dziewczynka lęka się, że nowa sytuacja w rodzinie odbierze jej dotychczasową "ważność". Przed Tobą trudny czas gwarantowania jej wciąż tej samej"ważności". Wiesz, co ja bym zrobiła, by dać jej to poczucie ? - po porodzie zabrałabym ją na czas jakiś z przedszkola, by mogła mieć Ciebie na równi z"dzidziusiem"(pretekst:"Ewuniu, bez Ciebie nie poradzę sobie z maleństwem"). Wierzę, że Twoja mądra córeczka po jakimś czasie sama podjęłaby decyzję o powrocie do (lubianego przez nią w gruncie rzeczy) przedszkola. Trzymaj się ! Życzę powodzenia ! icon_smile.gif
iw7272
yellow myślę, że trafiłaś na dobrych doradców na tym forum. Wszystkie mamusie starają Ci się pomóc, a decyzję podejmiesz i tak sama. To Ty najlepiej znasz własne dziecko. No cóż panie w przedszkolu pewnie też chciałyby Ci pomóc, ale myślę, że rada o pozostawianiu teraz córci z innymi osobami niż Ty i mąż jest nietrafiona. Tu skłaniam się do opinii >basiaewa< nic gorszego nie mogłabyś zrobić, żeby zepsuć dopiero co rodzącą się więź pomiędzy Twoimi dziećmi. To właśnie teraz powinnaś poświęcać najwięcej czasu Ewie, po narodzinach synka, żebyś na rzęsach stawała będziesz miała go mniej. Tłumacz, że kochasz swoją córkę, i że to ona jest najważniejsza. Wiem, że pewnie tak robisz, ale postaraj się nie zapomnieć o tym utwierdzaniu nawet, gdy maluch przyjdzie na świat. Tłumacz jej, żeby pomagała Ci we wszystkim, bo bez niej sobie nie dasz rady. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, żebyś nie przegięła. Zobaczysz za jakiś czas usłyszysz od niej, że coś źle robisz przy jej braciszku. Będzie Cię pilnowała na każdym kroku. Nie denerwuj się wówczas na nią. Aaaa, zapomniałam, jak tylko wrócisz ze szpitala (albo już w szpitalu) daj jej potrzymać Jasia na kolanach. Zrozumiałe, że z pełną asekuracja. Ale myślę, że to właśnie ona powinna pierwsza potrzymać malucha na swoich rękach, wówczas poczuje się tą bardzo ważna osoba. A i jeszcze jedno, gdy będą przychodzili goście do domu to ją pierwszą chwal i pokazuj mówiąc, jaka to ona jest już duża i kochana, dopiero później pokazuj maluszka. Jemu to nie zrobi różnicy, a ją dowartościuje. Nie będzie czuła się tą drugą. Zawsze możesz jej powiedzieć "Kochanie Ciebie kocham bardziej. Z Tobą mogę się pobawić, porozmawiać... A tu... Zobacz ten maluch to tylko ciągle je, śpi, płacze albo robi śmierdzącą kupę." To zawsze działa. Na niektóre młode osóbki nawet tak, że denerwują się na Ciebie, że tego malucha tak odbierasz i staną w jego obronie.
A wracając do przedszkola, postaraj się trochę wyluzować. Dzieciaki wyczuwają nastroje i emocje swoich rodziców. Ona podświadomie może wyczuwać, że Ty się denerwujesz. Jak z uśmiechem będziesz się żegnała i zapewnisz, że odbierzesz ja o ustalonej porze powinno zadziałać. Jeśli nie spróbuj takich bajerów, jak: zdjęcie z wakacji na którym jesteście razem, karteczki z tekstem - "dzisiaj odbiorę Ewunie o godz. xx i koniecznie się podpisz". Wiem, że czasem takie karteczki trzeba pisać przez pewien czas, ale zdają egzamin. Dziecko ma pisemne zapewnienie, że rodzic przyjdzie po nie i to w tym czasie, o którym mowa na kartce.
Zorganizuj jakieś spotkanie towarzyskie z jakąś sympatyczna duszyczką z grupy Twojego dziewczątka. Czasem to również pomaga.
Powodzenia i nie zadręczaj się na zaś. Wszystko się jakoś ułoży. Myślę, że mąż Ci pomoże przez to przejść. I zawsze możesz się wygadać na tym wspaniałym forum.
Założyłam blooga dla mam przedszkolaków, jeśli masz ochotę to zajrzyj. Może coś Ci się przyda z tych rzeczy,które tam znajdziesz. www.dlaciebiemamo.bloog.pl icon_lol.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(basiaewa)
po porodzie zabrałabym ją na czas jakiś z przedszkola, by mogła mieć Ciebie na równi z"dzidziusiem"(pretekst:"Ewuniu, bez Ciebie nie poradzę sobie z maleństwem").

Myślę, że tom nie jest dobry pomysł z takim mówieniem. Radzic sobie z dziecmi mają rodzice. Powód niechodzenia mżna podac taki "To jest nowa osoba w naszej rodzinie, potrzebujemy trochę czasu, żeby ją poznac/pobyc razem" - bo to jest moim zdaniem powod prawdziwy.
aga_mama
CYTAT(iw7272)
Zawsze możesz jej powiedzieć "Kochanie Ciebie kocham bardziej. Z TobÄ… mogÄ™ siÄ™ pobawić, porozmawiać... A tu... Zobacz ten maluch to tylko ciÄ…gle je, Å›pi, pÅ‚acze albo robi Å›mierdzÄ…cÄ… kupÄ™." To  zawsze dziaÅ‚a. Na niektóre mÅ‚ode osóbki nawet tak, że denerwujÄ… siÄ™ na Ciebie, że tego malucha tak odbierasz i stanÄ… w jego obronie.  


Ale jak można dowartościowywać jedno dziecko kosztem drugiego? To nawet nie chodzi już o to, że maluch niczego nie zrozumie, ale jak poczuje się Ewa słysząc, że jedno dziecko - nawet jeżeli będzie to w tym wypadku ona - jest przez mamę kochane bardziej niż drugie? Mam dwoje dzieci, wkrótce w domu pojawi się trzecie, ale nigdy nie przyszło mi do głowy powiedzieć którejkolwiek z dziewczynek, ze kocham ją bardziej niż tą drugą, bo jest w jakiś sposób od niej lepsza, bardziej dla mnie wartościowa. Przecież dzieci nie kocha sie "za coś", nie dlatego, jakie są, tylko dlatego że są.
yellow, masz mądrą, wrażliwą córeczkę, ona jest taka w dużej części dzięki Tobie, dzięki temu, w jaki sposób ją wychowałaś. Nie obwiniaj się z tego powodu, ze jest zwiazana z Tobą. Myślę podobnie jak Edi Zet - to zmiany w Waszym życiu mają największy związek z jej niepewnością, przywiazaniem do Ciebie. Pewnie podświadomie czuje, ze wkrótce będzie miała Ciebie mniej i musi minąć trochę czasu, zanim się do tej myśli przyzwyczai. Naszej Julce zaraz po urodzeniu Weroniki było bardzo ciężko, nie umiała sobie poradzić z tym, że nie ma mnie już na wyłączność, ale po jakimś czasie to minęło, teraz tęsknią za sobą w przedszkolu - każda z nich prosi panią, żeby zaprowadziła ją na chwilę do siostry, uwielbiają sie razem bawić, i choć czasem dochodzi między nimi do rękoczynów, bo nika nie wszystko jeszcze rozumie, a julka przede wszystkim chce kierować każdą zabawą, to jest między nimi jakaś taka fajna więź. Nie bój się, wszystko się jakoś poukłada, wszyscy przyzwyczaicie się do nowej sytuacji, Ewa ma jeszcze trochę czasu przed pojawieniem się maluszka na zaaklimatyzowanie się w przedszkolu. Myślę, że ona potrzebuje najbardziej Twojej pewności siebie, pewności, że masz kontrolę nad wszystkim co się dzieje i że uważasz, że przedszkole, dzidzia w brzuchu, przeprowadzka, ze to wszystko jest dobre i właściwe. Nie obwiniaj się, nie daj jej odczuc że wątpisz w słuszność podejmowanych przez siebie decyzji. Piszę to, bo przez kilka miesiecy miałąm bliski kontakt z kimś, kto mocno zachwiał moim poczuciem, że jestem dobrą mamą. Nieustannie porównywałam się z tym kimś i ciągle mi wychodziło, że jestem beznadziejna, że w ogóle nie powinnam być mamą i ze w przyszłości na pewno to się na dziewczynkach odbije. I rzeczywiście odbiło się to na nich, bo przez moje zadręczanie się, nie umiałam być mamą szczęśliwą, a takiej mnie potrzebowały najbardziej icon_smile.gif
Będzie dobrze, zobaczysz, głowa do góry.
iw7272
Ja nie miałam na myśli jakiegoś dowartościowania kosztem drugiego dziecka. To pomyłka. Ja wiem tylko, że dzięki takim rozmowom, że się dziecko kocha i daje mu to odczuć, można góry przenosić. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że kocham jednego syna bardziej, a drugiego mniej. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że kocham ich za coś więcej prócz tego, że są.
Wiem tylko, że z małym dzieckiem trzeba rozmawiać inaczej jak z dorosłym, żeby zapewnić go o swojej miłości i o tym, że gdy przyjdzie rodzeństwo to ono nie straci swojej pozycji. Mam dwóch synów i żaden nie czuje się mniej kochany od drugiego. Nie miałam problemów z zaakceptowaniem w domu młodszego rodzeństwa. Wręcz przeciwnie. Maciej cieszył się, że będzie miał brata. Wiedział, że na początku, to on nie będzie mógł się z nim bawić, bo będzie za mały. Będzie robił w pieluchy i spał, a czasem płakał... ale też będziemy go kochać. Co nie oznacza, że jego będziemy kochali mniej. Wręcz przeciwnie. Będzie kochany jeszcze bardziej, bo będzie go kochać jeszcze jeden mały człowiek - jego brat. Ale on będzie bardzo ważny dla niego, bo będzie jego starszym bratem.
To co napisałam mogło być źle zrozumiane, ok. To tylko był taki wybieg, żeby nakłonić starsze rodzeństwo do "pewnego rodzaju obrony"pozycji młodszego rodzeństwa w rodzinie. Nie dopisałam, że trzeba wytłumaczyć, że oczywiście kocha się to młodsze rodzeństwo, bo uważałam, że domyślicie się same. Piszę posty zazwyczaj w nocy i nie do końca może wpisuję wszystko o czym myślę. sorry.
yellow
Zaczynam myslec ze chyba rzeczywiście wszystko sie ułozy tylko powoli i nic na siłe. Panie w przedszkolu mówia ze łez jest coraz mniej .. ze owszem zdarzaja sie dni ze Ewcia popłakuje co chwila ale wiecej jednak jest tych usmiechnietych icon_smile.gif
Tak bardzo bym chciała zeby miedzy moimi dziecmi była ta szczegolna wiez - ja mam przyrodniego brata 11 lat mlodszego i mimo ze on jest teraz nastolatkiem debiutujacym w liceum i ma troche " pstro w głowie" jest kims bardzo waznym w moim i mojej rodzinki zyciu i zawsze mozemy na siebie liczyc - tego samego chciałabym nauczyc moja córke.
Wczoraj pani dyrektor z Ewy przedszkola powiedziała ze 5 lat to dobry wiek na pojawienie sie rodzenstwa ze dziecko bardzo chetnie uczy sie pomagac przy dzidziusiu i przejmuje na stałe pewne proste obowiazki. Moja coreczka sprawia wrazenie jakby sama zaczeła sie do tego przygotowywac np. rano ścieli swoje łózko, w weekendy przygotowuje dla nas kanapki na sniadanie (oczywiscie wszystko ma wczesniej pokrojone) i mowi ze musi sie nauczyc gotowac "bo jak sie Jas urodzi to mamusia nie bedzie miała na to czasu a tatus nie moze chodzic głodny do pracy" icon_lol.gif
Wczoraj przez cała droge do babci (jakies 40 minut w autobusie) śpiewała mi do brzucha "kołysanke dla Jasia zeby nie kopał mamusi icon_smile.gif" i łaskotała mnie palcem w brzuch " bo ona bardzo lubi łaskotki i Jas napewno tez"
Oczywiscie ja zdaje sobie sprawe ze nie zawsze i nie wszystko bedzie takie "różowe" i ze wszyscy a juz szczegolnie Ewcia bedziemy potrzebowali CZASU zeby oswoic sie z nowa sytuacja ... grunt to pozytywne nastawienie icon_wink.gif

Dziekuje wam serdecznie za opinie i rady przytul.gif ...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.