Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Stworzylam sobie maly rytual, kiedy Tymek konczy kolejny miesiac (tak jak dzis): siadam z rana z goraca kawka w jednej rece i "pierwszym rokiem zycia dziecka" w drugiej.
Tymek przez pierwsze cztery miesiace spal idealnie - codzennie jedna pobudka, dokladnie o 4, jedzonko i spanie. Od dwoch miesiecy pobudki sa czeste, maly jeczy i jeczy a ja spac nie moge.
I oto, we wspomnianej ksiazce, znajduje porady (str.265): streszczajac - niech sie wyplacze (i klika rad, jak wprowadzic to w zycie). Dzis rano, niewyspana, zagladam czym zaskoczyc mnie moze Tymek w 7.m-cu. I znajduje "problem": dziecko jeszcze nie przesypia nocy! Rada - (streszczam) nie przystawiaj jej do piersi, nie utulaj, pozwol pomeczyc sie pzry zasypianiu. No i zastanawiam sie... w sumie nocne "problemy" Tymka traktowalam jako cos normalnego. Choc to moje pierwsze dziecko, tak wlasnie to sobie wyobrazalam. I choc czesto, gdy budze sie kolejny raz w nocy lub z migrena rano nie moge sie doczekac, kiedy przespi cala noc, to zastanawiam sie: za jaka cene? Zostawic, zeby sie wyplakal? to mnie przeraza!!! No i chce Was zapytac - czy to ja jestem przewrazliwiona, czy takie wyplakiwanie sie jestczyms pozytywnym i uczy dziecka czegos dobrego???
Matki doswiadczone - doradzcie, napiszcie, jak to bylo z Waszymi maluchami!
kasiarybka
Thu, 04 Sep 2003 - 11:52
Magdalenko, dokładnie tak samo jest z moją Weroniką.
Do 4 miesiąca spała jak anioł, nawet czasami całą noc przesypiała i chociaż lekazr kazała mi ją budzić wtedy do jedzenia ja tego nie robiłam, doszłam do wniosku, że mała widocznie tyle snu potrzebuje i nie jest głodna.
Teraz kiedy ma już 7 miesięcy budzi się w nocy często, czasami nawet co 3/4 godziny. Daję jej mleko przez butelkę....nie wiem czy dobrze robię, ale tak samo wychowywałam swojego starszego synka.
Weronika wypija za każdym razem pełną porcję i słodko zasypia.
Nie wiem czym wytłumaczyć te przebudzenia...
głodem?
ząbkowaniem?
Dziewczyny bardziej doświadczone napiszcie, czy dobrze robię podając jej kaszkę kiedy się budzi ?
Może podać jej po prosyu wodę do popicia?
Tylko, ze naprawdę Mała zjada wszystko, całe porcje....
Sama nie wiem....
magdalenka
Thu, 04 Sep 2003 - 12:02
dokladnie - moge co 10 minut przystawic Tymka - i on co 10 minut bedzie pil! i to wcale nie chwilke - tak dlugo, az usnie!
ale pamietasz, czytalam gdzies chyba, ze dziecko w tym wieku ma tyle wrazen w ciagu dnia, ze w nocy chce miec mame tylko dla siebie... moze?...
tez tlumacze sobie zachowanie Tygryska zabkowaniem....
glodny na pewno nie jest !
czekamy dalej ...
aluc
Thu, 04 Sep 2003 - 12:06
wyrzuć książkę jak najszybciej, bo akurat pod tym względem to lektura bardzo szkodliwa (mówię serio, wyjątkowo nie nabijam się)
wypłakiwanie niczego go nie nauczy, poza tym, że na matkę nie może liczyć
jeśli uważasz jego nocne pobudki za coś normalnego, coś, co przejdzie z czasem (a tak na pewno będzie) to się nie przejmuj książkami i rób tak, jak ci własny rozum popowiada
Gruby zaczął przesypiać całe noce w wieku 16 miesięcy, po odstawieniu od nocnego karmienia (ale jeśli po dwóch trzech dniach nie wytrzymywałby bez cycka, to dalej byśmy cyckali) i ciągle zdarza mu się budzić w nocy, ale zdarza mu się także spanie 10-12 godzin bez przerwy
ale kiedy miał 8-9 miesięcy, budził się nawet co 45 minut
kasiarybka
Thu, 04 Sep 2003 - 12:10
Czyli co....karmić jak się budzi i płacze , czy podać wodę?
magdalenka
Thu, 04 Sep 2003 - 12:10
no, Aluc, dzieki - ciesze sie, ze nie jestem jedyna matka, dla ktorej dzwiek placzu dziecka ... no nie wiem... jest po prostu strasznie, strasznie przykry!
Aldoniec niezalogowana
Thu, 04 Sep 2003 - 12:17
Wszystkiego naj z okazji kolejnego miesiaca dla Tymka
Mam podobny rytual - Pierwszy rok zycia dziecka - ale niektore zasady wogole mnie nie przekonuja. Gdybym dala mojej malej sie wyplakac to chyba trwalo by to cala noc, ona sie nie meczy
Wg mnie takie wyplakanie to niefajna sprawa, ja bym nie chciala tak lezec i ryczec i zeby mnie nikt nie przytulil
Nataszka ma 9 m-cy i zaczyna przesypiac cale noce lub z jedna pobudka na przytulenie lub cyca. Nie stosowalam zadnych metod, stwierdzilam ze jesli sie budzi to cos nie pasi i mama jest potrzebna ) ewentualnie tata, ale w nocy jakos tata gorzej dziala
Dodam, ze nigdy nie spala w nocy dluzej niz 2 godziny bez pobudki, jakos tak samo przyszlo
pozdrawiam
Aldona
aluc
Thu, 04 Sep 2003 - 13:19
CYTAT(kasiarybka)
Czyli co....karmić jak się budzi i płacze , czy podać wodę?
kasiu, nei mam pojęcia jak to jest z butlą, ale jak Maksio był odzwyczajany od nocnego jedzenia to po prostu nic nie dostawał, bo wydawało mi się że ciumka już tylko z przyzwyczajenia, a nie z głodu ani z potrzeby kontaktu
ale - jak mówiłam - gdyby po dwóch trzech nocach płakał i nie chciał zasnąć, to pewnie dostałby cycka. A on za pierwszym razem trochę pomarudził i zasnął, a za drugim razem nawet nie marudził. A w trzecią noc po prostu już się nie budził.
maggii
Thu, 04 Sep 2003 - 13:49
A ja wbrew "mądrym" ksiązkom i radom mam i babć brałam małą po prostu do łózka.
I tak odpadało nam: jej jęki, rozdrażnienie i budzenie sie czasem co pół godziny a moje nieprzespane noce.
Tulcie swoje dzieci, gdy płaczą, bierzcie na ręce, dawajcie butle i ładujcie sobie do łożka a wszyscy będziecie szczęsliwi.
I tym optymistycznym akcentem kończę
Powodzenia
P.S.
Wiki, choć niedługo ma 2 latka jeszcze budzi się w nocy kilka razy. Teraz wystarczy pogłaskać ją po główce i zasypia. Nawyk "liczenia na mamę" ma wyrobiony...
Maciejka
Thu, 04 Sep 2003 - 13:53
magdalenka!
Są osoby, które pozwoliły dziecku się wypłakac i uważają tę metodę za super skuteczną i jedyną słuszną. I mają do tego prawo. Ale są też osoby (i ja do nich należę), które nie potrafią znieść płaczu własnego dziecka "dla zasady" i nieprzespane noce wpisują w doświadczenie macierzyństwa. I jest im z tym raz lepiej, raz gorzej, ale nie wyobrażają sobie innego rozwiązania. Nie czytaj książek z namaszczeniem tylko wsłuchuj się w siebie i swoje dziecko. To wydaje mi się być najlepszą metodą. A poza tym wydaje mi sie, ze o ile książka "W oczekiwaniu na dziecko" jest świetna i bardzo pomocna, to "Pierwszy rok z życia dziecka" jest troche za mało dostosowana do naszych warunków. Tak ja to odczuwałam. Poza tym, dzieci rozwijają się w bardzo różnym tempie i rzadko mi się zdawało, zeby umiejętności Maciusia pokrywały się z wytycznymi na każdy miesiąc jego życia. Szczerze mówiąc o wiele bardziej pomocne było mi forum edziecka (bo tam wtedy spędzałam czas namiętnie!!!) i rady dziewczyn. Teraz też jak mam problem, to odpowiedzi szukam najpierw na maluchach. Zresztą tu można znaleźć wskazówki dotyczące lektur na interesujące nas tematy.
Nie wiem czy pomogłam. W każdym razie "wymądrzyłam się" ile wlezie...
Buziaki!
magdalenka
Thu, 04 Sep 2003 - 14:04
uwazam, ze masz racje w 100% - i dlatego, gdy zdajduje w tej ksiazce cos, z czym sie nie zgadzam, wypytuje inne matki.
Umiejetnosci Tymka rowniez rzadko pokrywaja sie z opisanymi - a przeciez wiem, ze NAJLEPIEJ sie rozwija, jest dzieckiem NAJMADRZEJSZYM i NAJLADNIEJSZYM (i, oczywiscie, ma bardzo madra mame!!!)
sorry za to, ale migrena sie zaczyna i chyba wiecie, co to oznacza
pa, pa
agabr
Thu, 04 Sep 2003 - 14:14
Wiesz co w tej ksiazce przy kolejnym miesiacu znajduja sie rady jesli Twoje dziecko tego czy tamtego nie robi zglos sie do lekarza itd ... powinnismy sie zglaszac co miesiac hihi ,na szczescie pierwszy rok mamy za soba ,jedrek opanowal wszystkie czynnosci we wlasnym tempie jedne przed ksiazka inne po . A z placzem w nocy bylo podobnie ,tylko ze jakby na przekor teorii, ze dziecko zostawione samo wyplacze sie i usnie jest inna ,ze takie dziecko uczy sie bezradnosci ,tego ze chocby nie wiem jak bardzo krzyczalo ,nie jest w stanie wplynac na swoj los , zmienic sytuacji malo komfortowej.Jedrek zaczal przesypiac noce po ukonczeniu 10 miesiecy, choc nadal zdarza sie od czasu do czasu ze sie obudzi i placze albo wstanie w srodku nocy i zaczyna sie bawic .Pozdrawiam Agnieszka Bryndza
Marghe
Thu, 04 Sep 2003 - 14:50
Przyznaję, ze nie czytałam poprzednich wypowiedzi.
Nigdy przenigdy nie dałabym Gabie sie "wypłakac" - wytrzymałam - z zegarkiem w reku - minute i 15 sekund . Ta metoda to wg mnie tortura.
M.
Ps. Moja Gaba nie przespała jednej nocy do ok 2 lat.
Aneczka
Thu, 04 Sep 2003 - 15:03
Ja w kwestii wypłakiwania sie...
Czasem się zdarza, ze Mała zaśnie ze zmęczenia po płaczu - że nie umie sama zasnąć (np. została z tatą, ja na zakupach, w sklepie tłok i kolejki do kasy). Nie za często, ale jakieś tam obserwacje poczyniłam. No więc... Mała wtedy śpi bardzo niespokojnie, wierci się, popłakuje przez sen. Najczęściej budzi się jeszcze szybciej niż po "normalnym" usypianiu. Co prawda Mała dopiero skończyła 5 miesięcy, ale nie widze w tym żadnego sensu.
irminka2
Fri, 05 Sep 2003 - 07:51
U nas było tak jak napisała Maggi. Jak zapłakał i obudził się w nocy - to tata na osobne miejsce , a Wojtuś do mamy do łóżka i po 5 minutach spaliśmy wszyscy dalej. Tak było przez trzy lata. Na wiosnę dostał "dorosłe "łóżko,łóżeczko oddał dla "dzidzi" i nie budzi sie w nocy wcale.No , ale on będzie miał w listopadzie 5 lat. Nie umiałabym czekać aż się wypłacze. A że długo trwało,że znajome ciotki krzyczały ,że go rozpieszczamy - trudno, ale przetrwaliśmy ten okres bez zmęczenia i stresu. teraz tez wystarczy dotknąć , albo pogłaskać i spokojnie dalej śpi. Wie ,że ktoś koło niego jest.
Irmina
blaire
Fri, 05 Sep 2003 - 08:05
NIGDY! Przenigdy nie stosuj tej rady. Kuba bardzo długo budził się w nocy. Czasem nawet kilkanaście razy. Zaczął przesypiać noce, gdy "zabraliśmy" mu smoczka. A gdy płakał też bardzo często lądował w naszym łóżku. Może było "mniej wygodnie",ale z pewnością byliśmy bardziej wyspani.
Kuba, gdy zdarzyło mu się zasnąć po dłuższym płaczu(np zmiana wenflonu w szpitalu itp) spał bardzo niespokojnie. Ciągle szlochał,zrywał się ze strasznym krzykiem.
Teraz zasypia sam, czasem "pojęczy",ale nigdy nie pozwalam na to, by płakał tak długo aż padnie.
Nie zastosowalabym tej metody nawet teraz-gdy ma niemal 2 latka.
kayak
Sat, 06 Sep 2003 - 20:36
Jeśli chodzi o porady "wychowawcze" to "Pierwszy rok..." mnie zwala z nog. Mysla przewodnia jest to że matka i jej potrzeby sa najważniejsze a przez dość sadystyczne metody wg mnie utrwalamy u dziecka samodzielnosc. A juz kawalek o ktorym piszesz gdzie radza zakupic stopery do uszu i ignorowac placz nawet gdy maluch ma spazmy to juz dla mnie
Gaba spi z nami od urodzenia, cycka sobie kiedy jej sie podoba i zdarza sie ze budzi sie co 45 minut a raz nawet spala 8 godzin. Ma niecaly roczek i pewnie to jeszcze troche potrwa zanim zacznie przesypiac cale noce, pewnie jak skonczymy cyckowac.
Kiedys bedzie gorzej jak niewyspane bedziemy czekac jak nasze dzieciaki beda na imprezie
Pozdr
Marta
reszka
Mon, 08 Sep 2003 - 12:38
Wiecie co, a ja się zastanawiam - abstrahując od tematu co zrobić żeby dziecko przesypiało noce oraz od tego co podpowiada intuicja - skąd takie różnice w podejściu psychologów do tego typu rzeczy. Nie raz czytało sie za starych czasów jak metody nauki zasypiania typu "uśnij wreszcie" są z całą mocą polecane mamom dzieci które mają tego typu problem. Opisywała to dziewczyna z GB, która została, no po prostu zjechana przez pana doktora, że jej dziecko, chyba 8 miesięcy, jeszcze nie śpi całą noc. I wysłał ja do psychologa, który zalecił trening samodzielnego usypiania, i nie miał co do tego żadnych wątpilwości. I nie był wyjątkiem, taka była tam opcja i nikt się nie cackał. I nikt nie mówił o możliwych konsekwencjach typu "na matkę nie można liczyć" itp. Było to normą, robiła tak większość matek.
To co inne dzieci maja czy inną psychologię?
Edi Zet :)
Mon, 08 Sep 2003 - 13:16
CYTAT(Reszka)
Wiecie co, a ja się zastanawiam - abstrahując od tematu co zrobić żeby dziecko przesypiało noce oraz od tego co podpowiada intuicja - skąd takie różnice w podejściu psychologów do tego typu rzeczy. Nie raz czytało sie za starych czasów jak metody nauki zasypiania typu "uśnij wreszcie" są z całą mocą polecane mamom dzieci które mają tego typu problem. Opisywała to dziewczyna z GB, która została, no po prostu zjechana przez pana doktora, że jej dziecko, chyba 8 miesięcy, jeszcze nie śpi całą noc. I wysłał ja do psychologa, który zalecił trening samodzielnego usypiania, i nie miał co do tego żadnych wątpilwości. I nie był wyjątkiem, taka była tam opcja i nikt się nie cackał. I nikt nie mówił o możliwych konsekwencjach typu "na matkę nie można liczyć" itp. Było to normą, robiła tak większość matek.
To co inne dzieci maja czy inną psychologię?
To znakiem tego, ja też asertywna nie jestem, bo nie potrafię postawic na swoim i słuchać jak Igor drze się przez pół godziny, bo ja 5 raz jednej nocy nie chcę go utulić....Dodam, że synek ma 8 miesięcy i od urodzenia nie przespał ani jednej nocy nie budząc się....I co najdziwniejsze przestałam się buntować...Początkowo płakałam, narzekałam, ale teraz doszłam do wniosku, że tak ma być....i że to dziecko wie, czego potrzebuje, a ja jestem po to, by to otrzymał....I wręcz obrazą byłby dla mnie fakt wysłania mnie do psychologa....Czy można dzieci wkładać do szufladek? Wyznaczac granice, kiedy to mają przesypiać noce, przestać ssać pierś, zmieniać przyzwyczajenia?.... To moim zdaniem nieco naciągane, sztuczne, nieżyciowe....
Pozdr
aluc
Mon, 08 Sep 2003 - 13:53
CYTAT(Reszka)
Wiecie co, a ja się zastanawiam - abstrahując od tematu co zrobić żeby dziecko przesypiało noce oraz od tego co podpowiada intuicja - skąd takie różnice w podejściu psychologów do tego typu rzeczy. Nie raz czytało sie za starych czasów jak metody nauki zasypiania typu "uśnij wreszcie" są z całą mocą polecane mamom dzieci które mają tego typu problem. Opisywała to dziewczyna z GB, która została, no po prostu zjechana przez pana doktora, że jej dziecko, chyba 8 miesięcy, jeszcze nie śpi całą noc. I wysłał ja do psychologa, który zalecił trening samodzielnego usypiania, i nie miał co do tego żadnych wątpilwości. I nie był wyjątkiem, taka była tam opcja i nikt się nie cackał. I nikt nie mówił o możliwych konsekwencjach typu "na matkę nie można liczyć" itp. Było to normą, robiła tak większość matek.
To co inne dzieci maja czy inną psychologię?
Reszko, ja zauważyłam, ze to jest po prostu inne podejście do procesu wychowania, zwłaszcza amerykańskie i nieamerykańskie, z innego podejścia do człowieka wynikające takoż
jak przeczytasz nieszczęśny Pierwszy rok życia, to tam na każdym kroku masz jak byk, że dziecko ma się jak najwcześniej nauczyć samodzielności i elementem tej nauki jest na przykład samodzielne zasypianie, spanie w osobnym pokoju i tak dalej
a koronnym argumentem przeciwko spaniu z dzieckiem w jednym łóżku jest to, że jak pójdzie do szkoły to inne dzieci bedą się z niego śmiały
na forum amerykańskim, na którym bywałam od czasu do czasu, grupa matek, które nie stosowały tej metody, miała - - osobną grupę wsparcia
różnice kulturowe są na pewno
mi się w tej niesamodzielnej podoba znacznie bardziej i Grubemu jak na razie chyba też
adzia
Mon, 08 Sep 2003 - 15:05
Moja córeczka nie spała w nocy do 2,5 roczku.
Płakałam z tego powodu głównie ja
Nie dałabym rady słuchać płaczu dziecka, nie mam cierpliwości zgłębiać poradników, więc się męczyliśmy. Dla nas nie było innej rady.
Natomiast nie potepiam osób uczących dziecko samodzielnego zasypiania - nie wiem wiele o metodzie 'uśnij wreszcie', z tego, co słyszałam, nie polega ona na tym, że dziecko zostawia się samemu sobie, tylko prowadzi jakiś tam program który daje ponoć rewelacyjne rezultaty.
A nie potępiam dlatego, że jestem w stanie przyjąć argument, że dziecko, które nie potrafi samodzielnie zasypiać czy przespać nocy, wcale nie czuje się z tym dobrze. Ot i co. Tylko ten jeden argument, bo oczywiście to o nauce samodzielności do mnie nie dociera.
aluc
Mon, 08 Sep 2003 - 21:49
adzia, a mnie się nasuwają pewne obserwacje (paradoksalnie łaczące się z innymi poczynionymi w wątku na innym forum), że dzieci zostawione odłogiem uczą sie przesypiać całe noce w wieku ogólnie mówiąc przed_przedszkolnym, a wszelkie metody "wypłacz się wreszcie" są polecane dla niemowląt...
ja tu widzę pewną logikę, ciekawa jestem, czy wy też
malinowa i Malina
Mon, 08 Sep 2003 - 22:17
Mniej więcj do roku Adaś spał sam w swoim łóżeczku, jak czasmi miał gorsza noc to lądował ze mna w wiekszym łózku, które stało u niego w pokoju. Od jakiś 3 tygodni starm sie go nauczyc samodzielnego spania, tzn jestem jak zasypia, ale spię w drugim pokoju. Z reguły budzi sie nad ranem i wtedy - ale to juz dla mojej wygody - idę do niego, żeby troche jeszcze pospać. zawsze co 7.00 to nie 5,30.
Jedyne co polecałabym to przyzwyczajanie dziecka od początku do własnego pokoju - jesli taki jest dla niego w domu. lepiej tam wstawiś wieksze łóżko, spać z nim na tym łóżku. Później nie ma problemu z wyrzucaniem z łóżka rodziców, dziecko jest przyzwyczajone do miejsca, wg mnie łatwiej się to odbywa.
A poza tym - jakoś nie przekonuja mnie wszystkie teorie o uczeniu samodzielności w wieku np 2 lat.
adzia
Tue, 09 Sep 2003 - 08:13
CYTAT(aluc)
adzia, a mnie się nasuwają pewne obserwacje (paradoksalnie łaczące się z innymi poczynionymi w wątku na innym forum), że dzieci zostawione odłogiem uczą sie przesypiać całe noce w wieku ogólnie mówiąc przed_przedszkolnym, a wszelkie metody "wypłacz się wreszcie" są polecane dla niemowląt...
ja tu widzę pewną logikę, ciekawa jestem, czy wy też
Oj, chyba nie widzę
ATA_
Tue, 09 Sep 2003 - 10:17
Hej Magdalenka,
dla mnie "Pierwszy rok zycia dziecka" był duuuuzo słabszy od "W oczekiwaniu na dziecko" i dlatego z "Drugim i trzcim rokiem" dałam sobie spokój. I "PIerwszy rok' tez traktowałam wybiórczo. Bo ja też nie należę do mam, które za wszelka cenę chca nauczyć dziecko samodzielności, a płaczu swojego dziecka, szczególnie tego do roku nie byłam w stanie znieść.
Mój Ksawerek nigdy nie należał do spiochów, chyba życia mu było szkoda i pierwszą noc przespał dopiero w wieku 6 miesięcy i to tylko raz. Potem dłuuuugo dłuuuugo nic. Na cyca budził się regularnie co dwie godziny, a po skonczeniu roku ograniczał się tylko do dwóch lub trzech razy. Możesz sobie wyobrazić, ża moim najwiekszym pragnieniem był sen trochę dłuzszy niz trzy godziny
W dodatku mały do tej pory (3,5 roku) nie zasypia sam Musi być usypiany czytaniem bajki i co najciekawsze, gdybym go miała przesatać usypiać, brakowało by mi tych wieczornych chwil.
Zrobiłam tylko dwa podejscia do nauki samodzielnego zasypiania. Za pierwszym razem mały darł się tak, że się zanosił więc zdzierżyłam tylko dwie minuty po czym zakończyłam naukę. Drugie podejscie zrobiłam jak miał 1,5 roku i skończyło się też wielkim płaczem, a kiedy wlazlam do pokoju po 3 minutach, mały momentalnie przestał płakać i kiedy na moje pytanie dlaczego płakał, odpowiedział z mokrymi ślipiami "Bo mamusia nie była" to metodę usnij wreszcie wywaliłam z mojego repertuaru wychowawczego. Stwierdziłam, że bardziej nie mogę znieść płaczu mojego dziecka niż wstawawania w nocy i usypiania go.
Nie czuj się winna i wstawaj do Tymka, dawaj mu poczucie bezpieczeństwa, któego potrzebuje i nie przejmuj się tym co dziecko powinno umieć Moj mały wie lepiej, niż autorzy mądrych książek, kiedy co powinien umieć i tówj pewno też
Pozdrówka
Berek
Tue, 09 Sep 2003 - 11:58
No dobra, namącę
Żaba od pierwszego dnia spała w swoim łóżeczku. Tyle, że to nie było wielkie jak pustynia łóżko, tylko przytulny koszyczek, tak "w sam raz". I nie płakała. Potem, kiedy z kosza wyrosła, dostała łóżeczko, ale była dookoła obkładana kołdrą, żeby jej przytulnie było. Potem z tego wyrosła i teraz tarza się w nocy po całym łóżku.
Wyszłam z założenia, że dziecko nie będzie się upierało przy spaniu ze mną, jeśli nie będzie wiedziało, ze tak można. okazało się, że miałam rację. Potem do tego wsyzstkiego wyszło na jaw, że Żaba znacznie lepiej śpi, kiedy jest sama w pokoju - i tak przeprowadziła się na własne śmieci. Przesypia całe noce i tyle.
Oczywiście:
- gdyby się okazało, ze sama spać nie może i jest nieszczęśliwa, brałabym ją do łóżka
- podobnie, gdyby nie mogła sama zasnąć
- Zawsze zakładałam, że w razie potrzeby będę z nią spała w jej pokoju, przynajmniej na początku
Ale od początku stosowałam się z uporem do swoich założeń, ponieważ uznałam, że:
- Też jestem człowiekiem i mam prawo do własnego łóżka
- Podobnie mój mąż, wstający wcześnie do pracy
- Nie uśmiecha mi się separacja od łoża, po to rzadko kiedy wpływa pozytywnie na małżeństwo, a u nas jednak życie erotyczne jest ściśle związane ze wspólnym spaniem
W świetle powyższego wydaje mi się, że każdy powinien zdecydowac, co dla niego ważniejsze. Czy woli męczyć się, z uporem po kilka razy latając do drugiego pokoju, dopóki dziecko nie przyzwyczai się, że tam sypia, czy przez parę lat nie mieć w domu miejsca, w którym można spokojnie pofiglować z mężem bez świadectwa bystrych dziecięcych oczek. Czy woli sypiać z dzieckiem, a bez męża, czy z mężem, a bez dziecka.
No i od dziecka też sporo zależy. Każde jest inne. To, że mi się trafił ustawny egzemplarz, to nie znaczy, ze każdy taki będzie. Natomiast o ile jestem przeciwna wszelkim metodom polegającym na zostawianiu dziecka, zeby się wypłakało, to równie przeciwna jestem poświęcaniu dla dobra dziecka mnóstwa innych rzeczy, nie mniej waznych w życiu. Bo bywa, że często, kiedy szczęśliwa mamusia wysypia się w jednym łóżku z dzidziusiem, w drugim łóżku śpi samotny tatuś i szczęśliwy nie jest...
adzia
Tue, 09 Sep 2003 - 13:07
Berek w sumie, z podobnych powodów i my bylismy zdecydowani, żeby dziecko spało we własnym łóżeczku (heh, mieliśmy ułatwione zadanie - nie było forum i pojęcia nie miałam, że tyle ludzi śpi z dziećmi ) - i rzeczywiście, też nie mieliśmy problemów z przyzwyczajeniem małej do łóżeczka.
Chociaż w okresach największego niespania brałam ją do siebie, a mąż szedł na sofę. Ale akurat dla nas to nie był szczyt marzeń. No i dobrze, że wreszcie przesypia całe nocki
A co do ten tego, to wiadomo, że są inne meble, ale nie każdy to lubi
Marghe
Tue, 09 Sep 2003 - 18:52
Zanim zaszłam w ciąże straszliwie sie mądrzyłam - zwłaszcza w kwestii usypiania i samodzilnego spania dzieci. Wydawało mi sie, zę dziecko powinno spac samo i koniec. Narodziny Gabrysi zwetryfikowały moje przekonania.. Moje dziecko nie umiało zasnąć inaczej niz przy piersi - próbowaliśmy wszystkiego - łozeczko, kołyska, noszenie, bujanie, tata, babcia.. wszystko co tylko przyszlo nam do głowy. I nic. Gaba usypiala przez rok i 9 m-cy wyłacznie przy piersi.. budząc sie co 1,5 h. Dlatego też spała razem ze mna (mam problemy z usypianiem, raz obudzona usypiam godzine - zatem gra nie warta była swieczki). Metoda "usnij wreszcie" nie zdała egzaminu - wytrzymałam minutę i 15 sekund .. po czym wywaliłam ksiązke. Nie mialam sumienia męczyc dziecka.
Gaba sama stopniowo nauczyła sie zasypiac, a teraz sypia w swoim pokoju - owszem, woła mnie nad ranem, zatem człapię do niej, walę sie na łózko i wtulone w siebie spimy sobie smacznie dalej.
M.
Berek
Tue, 09 Sep 2003 - 19:53
Marghe, to tylko potwierdza moją mądrość zawodową, która ma odbicie w absolutnie wszystkich dzidzinach życia - materiał biologiczny jest zmienny. A co za tym idzie - nie ma dwóch żywych stworzeń, które by cokolwiek robiły identycznie. I dobrze, dzięki temu świat jest piękny.
A Barańczak w tym temacie twierdził:
"W świecie żyjątków nic prócz wyjątków"
Marghe
Tue, 09 Sep 2003 - 21:56
Berek, dobrze powiedziane.
Ja dodam jeszcze, że żadnego (chyba) dziecka do niczego sie nie zmusi - moja córka sama doszła do wielu rzeczy, sama wiedziala kiedy jest na nie odpowiedni moment. I w sumie, dobrze wybrała, moja mała mądralińska
Czyżby rodzice byli zbędni ?
M.
malinowa i Malina
Tue, 09 Sep 2003 - 22:04
Przy jednym będę sie tylko upierać - jeżeli powierzchnia mieszkania na to pozwala, spać z dzieckiem - jeżeli tego potrzebuje ale w jego łóżku a małżeńskie zostawić dla męża i siebie.
aluc
Tue, 09 Sep 2003 - 22:11
danka, co kraj to obyczaj, ja bym nie potrafiła spać tylko z Maksiem, a bez Maksia jakoś głupio
najważniejsze jest, żeby to była wspólna decyzja we trójkę podjęta
malinowa i Malina
Tue, 09 Sep 2003 - 22:20
Świete słowa, a książkową naukę samodzielnosci u maluchów - między książki włozyć.
wg książek to troche mało rozwiniete dziecko mam.
Maciejka
Tue, 09 Sep 2003 - 22:31
Danka! Łóżko małżeńskie moze być dzielone z dzieckiem pod warunkiem, ze dziecko nie dzieli małżonków U nas ten układ się sprawdza. Mam Maciusia pod bokiem (prawym) i męża też(pod lewym). Wybieram zatem do którego chłopaka się przytule tej nocy i jest git!
Buziaki!
melassaa
Fri, 12 Sep 2003 - 16:32
Ja wiele nie poradzę w tej kwestii, Mała dopiero ma 4 miesiące i jeszcze wszystko może się zdarzyć:)
Jak na razie śpi dobrze. Usypiana jest cycem na łóżku małżeńskim o 20.00. Leży tak sobie, póki sami nie kładziemy się spać. Przenoszę ją wtedy do łóżeczka (po kontrolnym cycu 3 minutowym). W łóżeczku śpi do 6 rano lub później. Potem ląduje obok mnie, cyc i... ostatnio znowu przekładam ją do łóżeczka, bo mi spać nie daje:) Ja 3 sekundy potem śpię, a Mała... chyba też, bo nie płacze (z tego co mówi niemąż macha rączkami i głośno ziewa). O 8 rano zaczyna kwękać i tak zaczynamy dzień.
W sumie więc 90% czasu w nocy spędza w swoim łóżeczku. Wcześniej jednak tak nie było - spała z nami. Częściej się wtedy budziła, ja też. Poza tym była mniejsza i jeszcze jakoś się mieściła. Teraz, gdy rozłoży rączki, zajmuje pół naszego ogromnego łoża, więc oboje musielibyśmy spać "na kancie".
Monika Hel
Fri, 12 Sep 2003 - 21:24
Mój synek budził się w nocy do 30 miesiąca życia.Byłam u kresu sił, ale nawet na moment nie przyszło mi do głowy, by się wypłakał w samotności.Nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić, by dziecko w całkowitych ciemnościach miało być w takim momencie zdane tylko na siebie.Natomiast sytuacja wygląda nieco inaczej w dzień.Może autorowi tego poradnika chodziło o to, by nie zrywać się na równe nogi w momencie gdy dziecko zaczyna marudzić?Czytałam,że gdy dziecko zakwili, powinniśmy sprawdzić, czy czegoś nie potrzebuje, bądz czy nic mu nie dolega.Jeżeli wszystko jest w porządku nie powinnyśmy brać od razu maluszka na ręce i zacząć bujania.Robimy to wówczas, gdy dziecko płacze co daje nam pewność, że tym razem czuje się nieszczęśliwe i pragnie , by jego mama była wówczas z nim.
Berek
Sat, 13 Sep 2003 - 10:03
CYTAT(MONIKA HEL)
Nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić, by dziecko w całkowitych ciemnościach miało być w takim momencie zdane tylko na siebie.
Ja tylko w kwestii tej ciemności - dziecko samo z siebie nie boi się ciemności, jeśli nie ma powodu. jeśli natomiast przyzwyczaimy je do spania zawsze przy jakimś świetle, to rzeczywiście będzie się potem ciemności bało. Dlatego Żaba zawsze zasypiała i spała w ciemnym pokoju i wydaje mi się, że ma się z tym świetnie.
Co do popłakiwania - kiedy diecko budzi się w nocy i zapłacze, nie biegnę od razu, tylko czekam chwilę. Żaba jest bardzo pobudliwa i zdarza jej się popłakiwać przez sen, pewnie przeżywa to, co się działo w ciągu dnia. Na ogół kończy się na jednym chlipnięciu i cisza. Gdybym wtedy pobiegła sprawdzać, co się dzieje, rozbudziłabym ją i zaczęłaby się polka... Ale to oczywiście kwestia nabrania doświadczenia, na jakie dźwięki należy reagować, a na jakie nie.
I DO WSZYSTKICH: ŻADNA z metod typu "uśnij wreszcie" nie zaleca po prostu pozostwienia dziecka, żeby się wypłakało! ŻADNA! To, o czym mówicie, to średniowiecze. Warto przeczytać te książeczki, żeby wiedzieć, o co tak naprawdę w tych metodach chodzi. Niejedną mądrą rzecz tam napisano, chociaż i bezsensownychn sporo...
Monika Hel
Sat, 13 Sep 2003 - 22:04
Berek-nie pisalam by światło zostawiać zaświecone, nie o strachu pisałam, a o płaczu w nocy.
Sprostowanie-nie wyobrażam sobie, by zostawić "płaczące" dziecko samemu sobie w całkowitych ciemnościach.Skoro już płacze, to znaczy,że coś mu dolega, coś jest nie tak i potrzebuje nas.Ja też jestem za tym, by na siłę nie uczyć dziecka zasypiania przy świetle. Chyba zle zostałam odczytana.
Berek
Sat, 13 Sep 2003 - 22:52
Ej, to nie był zarzut, tylko uwaga na marginesie. Co nie zmienia faktu, że według mnie ciemnośc tak naprawdę nie ma tu nic do rzeczy. Czy w dzień, czy w nocy jeżeli dziecko płacze, to prawdopodobnie coś mu dolega.
Ale - tak mi właśnie przyszło do głowy - jeśli moja Żaba wpada w histerię, bo nie pozwalam jej wyrzucić sobie na głowę zawartości szuflady, to nie rzucam się jej pocieszać na siłę - chociaż płacze - tylko przeczekuję. Wiem z doświadczenia, że każda próba zadziałania w tym momencie kończy się katastrofą, a zostawiona samej sobie Żaba po diesięciu sekundach przestaje płakać i znowu jest jak skowronek. Wniosek - są sytuacje, w których rzeczywiście należy pozwolić dziecku popłakać. Z tym, ze moim zdaniem to dotyczy tylko bardzo krótkiego czasu. Jeśli dziecko płacze dłużej (jak dla mnie - dłużej niż np. minutę) to znaczy, że potrzebuje pomocy.
Monika Hel
Sat, 13 Sep 2003 - 23:00
Berek- wiem, że to nie zarzuty z Twojej stronyPrzecież ja się nie gniewam, tylko, że nie do końca chyba mnie zrozumiałaś i chciałam ci wytłumaczyć o co mi chodziło.Nie należę do obrażaliskich i konfliktowych chętnie słucham rad, potrafię też uszanować czyjesz racje.Więc uśmiechnij się wszystko jest o.k
Ludek
Mon, 29 Sep 2003 - 14:31
Zgadzam się z tym, że każde dziecko jest inne, jednak wiele tez zależy od rodziców.
Od momentu powrotu do pracy czyli jak Diana miała jakieś 8 mies. zaczęliśmy odzwyczajać ją od nocnego ssania. Nieoceniony okazał się tatuś, który do niej wstawał. Robiliśmy to stopniowo. Trwało miesiąc, może dwa i od tego momentu w zasadzie Młoda przesypia noce. Czasem się budzi wystarczy wtedy ją pogłaskać, czy dać wodę do picia. Zdarza się, że nad ranem drepcze do nas. Wtedy resztę nocy przesypia z nami.
Nigdy nie spała w swoim łóżeczku. Szybko kupiliśmy jej "dorosły" tapczan i tam kładę się z nią czytamy obowiązkowo Kubusia, a do niedawna jeszcze "cycy". Jak zaśnie przenoszę się na swoje wyrko.
Nic na siłę. Choć muszę się przyznać, że raz zastosowałam metodę z książki "Uśnij wreszcie" i muszę przyznać, że Diana zasnęła po ok. 20 min. (to był okres, że usypianie zajmowało mi 1-2 godz.). Oczywiście nie obyło się bez płaczu, ale byłam wtedy b. Zdesperowana. Potem nie musiałam już stosować tej metody, bo Diana zaczęła sama z siebie zasypiać po 15-20 min.
Natomiast teraz nie wyobrażam sobie zostawienia jej po prostu i wyjścia. Lubię te nasze wieczorne czytania, przytulanki, całuski. Najczęściej kończy się to tym, że zasypiam razem z nią. Nie muszę pisać co w związku z tym dzieje się w domu.
Wszystkim niewyspanym życzę dużo cierpliwości. Dzieci w końcu dorsną i będzie nam brakować tych nieprzespanych nocy.
Nena_22
Mon, 18 Feb 2008 - 12:37
CYTAT(Edi Zet :) @ pon, 08 wrz 2003 - 15:16)
Ja też asertywna nie jestem, bo nie potrafię postawic na swoim i słuchać jak Igor drze się przez pół godziny, bo ja 5 raz jednej nocy nie chcę go utulić....Dodam, że synek ma 8 miesięcy i od urodzenia nie przespał ani jednej nocy nie budząc się....I co najdziwniejsze przestałam się buntować...Początkowo płakałam, narzekałam, ale teraz doszłam do wniosku, że tak ma być....i że to dziecko wie, czego potrzebuje, a ja jestem po to, by to otrzymał....I wręcz obrazą byłby dla mnie fakt wysłania mnie do psychologa....Czy można dzieci wkładać do szufladek? Wyznaczac granice, kiedy to mają przesypiać noce, przestać ssać pierś, zmieniać przyzwyczajenia?.... To moim zdaniem nieco naciągane, sztuczne, nieżyciowe.... Pozdr
Coprawda temat jest troszke stary,ale po przeczytaniu go zrobiło mi się lżej Ja mam dokładnie to samo co Edi Zet Mój mąż jest zwojennikiem tej metody "niech się wypłacze".Ile to razy się z nim o to sprzeczałam zwłaszcza,że moja Wikunia po dłuższym płakaniu wymiotuje.Wkońcu po wielokrotnym tłumaczeniu mu,że ja nie mogę patrzeć na to jak ona płacze mąż się poddał.A ja jestem ciekawa kiedy mała prześpi mi całą noc
AJA
Tue, 19 Feb 2008 - 15:47
Pocieszę co poniektórych, ja nie przespałam całej nocy chyba przez 3 lata. Teraz w kratkę. Wpierw karmienie, potem ząbkowanie, nadal karmienie lub picie, a potem coś mi się śniło, boję się ciemności (jak się budzi w nocy), albo siusiu. Ma swój pokój, więc ja gnam pędem, potem zasypiam u niej, po godzinie się budzę i wracam do małżeńskiego łoża. I tak nawet parę razy w nocy.
Nena_22
Wed, 20 Feb 2008 - 09:51
Uff...AJA to jak ty sobie dajesz radę?Naprawdę podziwiam cię mi to nieraz i ze 2 mocne kawy nie wystarczą
AJA
Wed, 20 Feb 2008 - 13:37
To jest kwestia przyzwyczajenia, oj ja się długo przyzwyczajałam W dzień chodziłam śnięta i padałam na twarz, ale po jakimś czasie przeszło. Teraz jak nawet mamy nocki zarwane przy chorobie to w dzień, po mocnej kawie chodzę jak zegarek. Tylko na jednej kawie bo inaczej chyba bym wykorkowała )
maultier
Thu, 21 Feb 2008 - 10:43
Ja nie przespalam ani jednej nocy od 18 miesiecy. Teraz drugie dziecko w drodze wiec mysle ze spokojnie moze drugie tyle mnie czekac. Tutaj (Szkocja) kobieta z healt visitor (cos w rodzaju pielegniarki srodowiskowej dla dzieci) tez mi poradzila zeby dziecku dac sie wyplakac, nie glaskac ne brac na rece ewentualnie dac sie napic i wyjsc. Po tygodniu powinien zaczac spac. I tak oto tym sposobem nie wytrzymalam nawet 10 minut placzu synka. W dalszym ciagu wstaje (czasami co godzine, dwie) klade sie kolo niego, daje pic, glaszcze i zasypia. Jedyne pocieszenie ze kiedys to sie musi skonczyc:)
maultier
Thu, 21 Feb 2008 - 10:44
AJA ja tak samo kursuje co noc pomiedzy dwoma sypialniami:)
wroc
Sat, 23 Feb 2008 - 01:03
skończy się niedługo - moja córka budzi się treaz 1-2 razy, a tp duży sukces, bo potrafiła co godzinę.... nic nie zmieniałam, sama dojrzała do lepszegfo spania
ana84
Thu, 27 Mar 2008 - 21:58
To ja napiszę też parę słów od siebie:
Po pierwsze to nie wyobrażam sobie mojej Pauli płaczącej w niebogłosy bo nie potrafiłabym tak po prostu poczekać aż się wypłacze Po drugie to pamiętajcie DZIECKO WAM UFA więc nie wolno zawieść tego zaufania, a poza tym w pierwszym roku życia dziecku trzeba okazywać jak najwięcej uczuć bo to buduje jego pewność siebie i bardzo ważne jest zaspokajanie jego potrzeb bo najbardziej pokocha tą osobę która zawsze była przy nim...
Paula spała z nami tylko wtedy jak miała kolki - zasypiała na piersi - ale jak tylko zasnela odkładaliśmy ją do łóżeczka. Jednak nawet do dzisiaj kiey zaczyna kwękać w nocy to ja albo mąż wstajemy i wystarczy albo ją pogłaskać a jak trzeba to bierzemy na ręce i za chwilę śpi.
Kiedy oduczałam ją od nocnego jedzenia to też najpierw przez jakiś czas dostawała mleko w nocy, później wodę a później przed samym spaniem butlę kaszki. teraz zjada kolację i już jej nie karmię przed samym spaniem, chyba że ta kolacja jest wyjątkowo wcześnie, ewentualnie dostaje jeszcze coś do picia. ale nocki mam przespane
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.