Witam wszystkie starajace sie kobitki.....
Załozylam juz ten temat na nieplodnosci i problemach z zajsciem w ciaze ale stwierdzilam ze napisze go i wam staraczki
Chcialam wam powiedziec zebyscie wierzyly w siebie.Ja bralam tabletki antykoncepcyjne przez jakies 2 lata.Po tym czasie chcielismy z mezem postarac sie o dzidziusia.Odstawilam tabletki ale okres nie przychodzil.Jak wkoncu przyszedl po 2 miesiacach to wystepowal w strasznie roznych porach(raz na miesiac raz na 2 tyg raz na 3 miesiace)Wydalam chyba ze 300zl na same testy ciazowe.Co miesiac do lekarza.Dostalam plastry z hormonami.Przy okazji odwiedzilam chyba z 20 lekarzy.Moje potyczki od okresu do testu ciazowego a potem do lekarza trwaly 2 lata.
Wkoncu trafilam na gina ktory zaproponowal laparoskopie.Nie wiedzialam czy sie zdecydowac.Lekarz powiedzial ze z tych badan i lekow to probowali juz chyba wszystkiego i nic to nie dalo.Bylam zalamana nie chcialam operacji,nie chialam znieczulenia nie chcialam isc do szpitala ale bardzo pragnelam dzidziusia.Zaczelismy sie z mezem zastanawiac nad in vitro.Powiedzielismy lekarzowi.Powiedzial zebysmy sie jeszcze zastanowili gdyz jest to bardzo drogie i nigdy nie ma 100% na dojscie do zaplodnienia.Zastanawilismy sie.Wszyscy mi odradzali,mowil ze nie ma co sie klasc na stol bo to i tak nic nie da.Bylam zalamana ale postanowilam isc na ten zabieg.Strasznie sie denerwowalam.Niepotrzebnie.Po 3 dobach po zabiegu wyszlam do domu.Po 2 dniach pojechalam na zdjecie szwow(bolalo jak niewiem)Czekalam na miesiaczke.Nie bylo.I znowu zalamanie.Ale przyszla spozniona 2 tyg ale przyszla.Miesiac pozniej zrobilam test i ukazaly sie moje upragnione dwie kreski.Nie wiedzialam czy moge sie juz cieszyc czy nie.Balam sie poronienia.Zreszta ja sie ciagle boje o dzidzie ale juz mniej.Dziewczyny mam nadzieje ze po przeczytaniu mojego postu wezmiecie sie w garsc i uwierzycie ze naprawde mozna(choc wiem ze jest strasznie trudno)zajsc w ciaze.
Pozdrowiedzia ode mnie i od Krzysia....