Robicie same jakies wędlinki, no takie łatwiutkie...?
Ja robię rok w rok i wielokrotnie w międzyczasie. Znikają ze stołu jak sen jaki złoty wyprzedzając wszelkie różowości ze sklepiku.
RobiÄ™ zawsze:
BOCZUÅš
Najlepiej chudy, nasmarować smarowidłem o takim:
oliwa, papryka słodka, papryka ostra (albo taka pasta paprykowa jak ogień), sól i co się chce jeszcze, np. curry albo grillowa.
Jest tajemnicą poliszynela, że mięsko należy marynować dłuuuugo i takoż czynię. Zawijam w folię aluminiową i trzymam w lodówie ścierwo 48 godzin. No świeży ten boczuś musi być, to jasne.
Potem buch do piekarnika (ok. 180-200 st. C) i niech godzinę się męczy, a jak duży kawał to i dłużej.
Boczunio wypróbowałam w przeróżnych wersjach, ale taki na ostro w papryce podchodzi nam najlepiej - lekko mdławy i tłusty posmak boczku dobrze mi się z ostrością paprykową komponuje.
KARKÓWECZKA
Analogicznie, ale marynata inna: oliwa, sól albo Vegeta, dużo wyciśniętego czosnku, zioła (prowansalskie OK), pieprz i ew. jakieś inne majeranki czy pieprze ziołowe. Daję też kapkę octu i/lub musztardy.
Posmarować ze stron wszystkich, odczekać doby dwie i kusić domowników porywającym zapaszkiem z piekarnika.
Proste, łatwe i przyjemne. Robota żadna, efekt wielce zadowalający.
Mam jeszcze przepis na boski schab środkowy - nie robiłam sama, alem jadła. Jest taki zupełnie ciemny i mmmmm.... miodzio. Jak go odgrzebię, to dam.
A Wy co? Podzielcie się, nie bądźcie takie
Tylko nie przesadzajcie z jakimiś salcesonami z dzikiej świni - jam jest pracująca matka, której ani polować ani stać przy kuchni za długo nie dadzą.
Ania