Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Do przyjemności to nie należy ale przetrwać trzeba, jak sądzę. Kryzys mi się objawia tym, że wczoraj, przy okazji wizyty w Castoramie zakupiłam siedem rolek taśmy czarnej, superwytrzymałej, w celu spetania dzieci. Kneble porobiłam ze starych, nieco sfatygowanych, rajstop, również dziurawych i nie popranych. Przejawia sie również tym, że przedprzedwczoraj uciekłam z domu porzucając Małe Dzieci na pastwę dziadka i losu i za ostatnie pieniądze kupiłam sobie nowe portki. Przedwczoraj uciekłam wieczorem i udałam sie do kina na idiotyczny film o idiotycznym tytule. Przedwczoraj uciekłam i kupiłam sobie nową bluzkę zupełnie mi niepotrzebną acz miłą dla oczu i w obyciu.
Jako żywo przechodzę ten kryzys straszliwie. Dzieci mnie drażnią i męczą. Ślubny mnie drażni i męczy. Sama sobą jestem zmęczona i podrażniona. Drażnią mnie wrzaski, piski, pytania, zabawy. Do szału doprowadzają pytania. Nie chce mi się karmić (w sensie nakładać na talerze). Nie mam życzenia wysłuchiwać awantur w wykonaniu młodocianych mieszkańców mojego domu. Nie mam życzenia rozwiązywać zadań z małpą i wężęm, uczyc sie tabliczki mnożenia i ortografii. Nie mam ochoty czytać o elfach, łiczach, harrym i samochodach. Na samochody w każdej postaci patrzeć nie mogę i do pomięszania zmysłów doprowadzają mnie porozrzucane, lalkowe, szmatki. Jako i same lalki. Jak równiez rozliczne dzieła plastyczne. Wydzieranki, wycinanki, wyklejanki. I dlaczego mój syn nie korzysta z nocnika?
Chcę sie spakować w podręczną torbę, piżgnąć drzwiami i uciec. Na koniec świata. Na księżyc. Albo choć do Australii. Najlepiej na zawsze.
Wyć mi sie chce i mam po cebulki włosów codzienności, dzieci i potrzeb do zaspokojenia. A najbardziej dręcząca jest swiadomosć, ze nic zrobić nie mogę. A stryczek sie zaciska z każdym dniem bardziej. Wrrrr...
hawah
Fri, 09 Feb 2007 - 09:55
Nic madrego nie napisze. Ja tez taki kryzys przechodze, w tym tygodniu zwlaszcza, bo slubny gania na te lanczyki i sranczyki, a ja caly dzien sama z dwojka potomstwa... nawet nie mam komu ich zostawic zeby sie urwac na samotne zakupy, o jakims durnym filmie nie wspomne...
Przytulam wirtualnie
PS. Przy czym jak ta kretynka wchodze na Zdjecia i ogladam i zazdroszcze tych trojeczek...
Użytkownik usunięty
Fri, 09 Feb 2007 - 09:55
Kryzysu macierzyństwa nie przechodzę. Dzieci mnie nie drażnią. Chyba, że jest wieczór, padam z nóg, a Julka szlocha, bo skarpetka nie jest taka, jakby chciała, żeby była. Wtedy nerwowo przegryzam, ale po seknudzie mi przechodzi.
Konstruuję wyjazd na koniec świata, do leśniczówki Przyjaciela. Małżon powiedział "jedź" I chyba pojadę...
Marta_R
Fri, 09 Feb 2007 - 09:59
Manuela - zabierz się z [użytkownik x]ą. Potrzeba Ci czegoś takiego
A jak nie dasz rady - spróbuj wymyślić sposób na całkiem samotny dzień spędzony na wyjsciu do kina, zakupach, kosmetyczce, basenie, czymkolwiek, co pomoże Ci się odstresować i nałapać energii na zapas. Nie przejmuj się - sporo z nas przechodzi dokładnie przez to samo
Użytkownik usunięty
Fri, 09 Feb 2007 - 10:01
CYTAT(Marta R.)
Manuela - zabierz się z [użytkownik x]ą. Potrzeba Ci czegoś takiego
A jak nie dasz rady - spróbuj wymyślić sposób na całkiem samotny dzień spędzony na wyjsciu do kina, zakupach, kosmetyczce, basenie, czymkolwiek, co pomoże Ci się odstresować i nałapać energii na zapas. Nie przejmuj się - sporo z nas przechodzi dokładnie przez to samo
Wiolontela, zabierz się ze mną To jest dobry pomysł.
Choć się zastanawiam, czy się tam nie pozabijamy Obie mamy niezłe charakterki
Karika_80
Fri, 09 Feb 2007 - 10:01
No niestety zdarza się to każdemu, ale myslę ze jakis weekendowy wyjazd z mężem w miejsce gdzie będziesz mogła sie wyciszyć,a zarazem nacieszyc mężem (bo podejrzewam, że wasze problemy wynikaja z natłoku obowiązków, więc obojgu wam sie należy odpoczynek).
Pomysl o jakimś chociaz krótkim wyjeździe to zawsze pomaga, nacieszysz sie mężem, wyciszysz a za dziećmi troszke zatęsknisz.Wszystko to na zdrowie wam wyjdzie.Wrócisz pelna energii.
Głowa do góry, napewno wszystko sie poukłada tylko pomysl o czasie dla siebie i nie zakładaj z góry że to nie mozliwe.
Mika
Fri, 09 Feb 2007 - 10:03
Wiola-przyjdzie wiosna to Ci sie polepszy
to brak slonca,ciepla,zieleni milej dla oka
czas na regeneracje akumulatorow a tu nie ma czym
czas odechnac polna pirsia a tu snieg mrozi pluca
ileż mozna jechac na wodce z bed bullem
sdw
Fri, 09 Feb 2007 - 10:30
[użytkownik x], to kiedy jedziesz? Bo już sie zaczęłam pakować.
Mika, jak sie oddycha polnÄ… piersiÄ…?
Kryzys mam nadal ale za chwilę spadam na turniej, parę godzin mnie nie będzie. Odrobinę mam zamiar sie zregenerować ale juz ze strachem myślę jakie pobojowisko zastanę po powrocie kiedy dziatwa mała zostaje pod opieką dziadka-teścia?
Mika
Fri, 09 Feb 2007 - 10:37
CYTAT(Ciotka Manuela)
Mika, jak sie oddycha polnÄ… piersiÄ…? :lol:
idziesz na pole i oddychasz-wtedy jest polna
a tak serio -w momencie pisania moja piers byla PELNA z Antonem do niej przytwierdzonym co zmusilo mnie do pisania prawa reka bez polskich liter a co za tym idzie robie byki i literowki az milo
grzałka
Fri, 09 Feb 2007 - 10:40
[użytkownik x], kiedy jedziesz do lesniczówki? Może ja tez się zabiorę?
Ja dla odmiany przechodzę kryzys macierzyństwa średnio raz w tygodniu, więc sie przyzwyczaiłam...
Użytkownik usunięty
Fri, 09 Feb 2007 - 10:40
Wiolontela, 23-25 luty
addera
Fri, 09 Feb 2007 - 10:51
CYTAT(grzalka)
Ja dla odmiany przechodzę kryzys macierzyństwa średnio raz w tygodniu, więc sie przyzwyczaiłam...
I ja też, nawet przestałam cierpieć i miec wyrzuty sumienia z tego powodu
A głos mam najlepiej wyrobiony jak przechodze kryzysy małżeństwa
Użytkownik usunięty
Fri, 09 Feb 2007 - 10:52
grzalka, no myśmy się umawiały i Ty miałaś dać znać i... w ogóle... pakuj manatki!!!
grzałka
Fri, 09 Feb 2007 - 11:11
ok, mogÄ™- jadÄ™
katiek
Fri, 09 Feb 2007 - 11:59
Ja też chcę.....
Wkurza mnie to, że nie mogę znaleźć pracy, normalnej w godzinach też normalnych, bo mam głupi kaprys i chciałabym dziecko widywać dłużej niż 10 minut dziennie. Może być kiepsko płatna, byle w godzinach pracy przedszkola. A takiej jakoś nie wiadać ani nie słychać . A jeszcze bardziej wkurza mnie to, że teraz, niby "siedząc w domu i nic nie robiąc", z dzieckiem w przedszkolu, mam do %$*(*&(&%^&^* roboty domowej, załatwieniowej i innej owej.
Padam na pysk mój szanowny, snu pragnę jak kania dżdżu, ale nie mam kiedy.
Zabierzcie mnie gdzieÅ›....
sdw
Fri, 09 Feb 2007 - 20:27
[użytkownik x], czy leśniczówka Twojego przyjaciela pomiesci połowę forumowych matek w kryzysie?
Nie zastałam pobojowiska Kryzys chwilowo zażegnany, mniemam, że do jutra.
Uważacie, ze to normalne przechodzic kryzys co kilka dni? Nie trzeba sie leczyć? Psychiatryk z kosmosem mogą jesczze poczekać? Daj Boze.
Meggi
Fri, 09 Feb 2007 - 20:37
Ciotka Manuela czy twoje dziewczyny dziś miały tańczyć cos mi dzwoni ,ale nie pamietam czy to napewno dziś .
cos_cos
Fri, 09 Feb 2007 - 20:55
Mam nadzieję, że Wiola się nie pogniewa
Tańczyć miały, tańczyły i nawet wygrały, a co !
Wiolu droga, wybacz jeśli to miała być tajemnica , ale nie chwalisz się, a naprawdę masz czym
Meggi
Fri, 09 Feb 2007 - 20:58
No Ciotka jak mi jeszcze raz napiszesz ,że dziewczyny są do kitu to chyba się do ciebie przejadę A tak na serio To
OGROMNISTE GARTULACJE DLA DZIEWCZYN I PANI KOORDYNUJĄCEJ PRACĘ Z NIMI
sdw
Fri, 09 Feb 2007 - 21:15
Tańczyły, tańczyły A co było i jak było opiszę w wiadomym wątku. Zdjęcia wrzuce takoż
Erima
Fri, 09 Feb 2007 - 23:18
ufff, jak mi ulżyło, że nie tylko ja jestem matką z kryzysami, że tak powiem, może nie jest , ze mną jeszcze tak najgorzej, jak się przed sobą czasem oskarżam. Ale mam dość czasami ciągłego rozbrajania walk o tę samą zabawkę, kaszki, pieluszki, zupki...24h na dobę z wrzeszczącą gawiedzią i do tego jakieś 4 -5 h z "nagle-wychowującym-swoimi-metodami-mężulkiem", któreż to metody przynoszą ruinę moim całodniowym staraniom tłumaczenia dziecku tego i owego - i tak wkoło, bez wytchnienia, podrzucić ich komu nie ma.... Chyba jestem przemęczona 4 latami niespania normalnie w nocy i wszystkim wkoło. Jednak sądzę, żem przypadek do leczenia, bo przy tym całym uwikłaniu w kierat na samą myśl, że miałabym być bez urwisów ogarnia mnie przerażenie. I tak bardzo jak mam tego czasami dosyć, bardzo boję sie jak to będzie gdy sytuacja zmusi mnie do powrotu do pracy i dzieci zostaną na pastwę przedszkola i niani. I teraz dzień dnia wrzeszczę, potem przepraszam, strofuję i mam wyrzuty sumienia, ze za ostro, marzy mi się przespana noc, a spać (co widać, bo tu siedzę ) nie umiem, tak marzę by spakować torebkę i wyjechać na trzy dni, a wiem, ze nawet jakbym miała taką możliwość - po prostu nie umiałabym, i tu moja klęska, i tu chyba jednak potrzebny lekarz, albo czas, by dzieci były starsze....Boję sie, że to się nie zmieni, ale póki co jutro sobota i tak bym to wszystko rzuciła i poszła gdziekolwiek....
Przyjemnego wypoczynku w tej leśniczówce..... a daleko ona?
Berek
Sun, 11 Feb 2007 - 10:43
Qrde, spędziłam tydzień z babami na Helu. Dojechałam tam i wróciłam pociągiem. Radziłam sobie z nimi sama właściwie non stop - koleżanka zostawała z nimi tylko wtedy, kiedy musiałam do sklepu wyskoczyć. W dodatku drugiego dnia Dasiak usiłował sobie naderwać rękę w stawie łokciowym - szpital, ryki, panika, wyrzuty sumienia. Następnego dnia podróż z obiema do Gdyni, do lekarza, cały Boży dzień w plecy. No i tak dalej w ten deseń.
Po powrocie, padając na ryj ze zmęczenia, usłyszałam od szanownego eksa, że on nie wie, czym ja właściwie jestem tak zmęczona.
O Chryste Panie... No, nie zabiłam go. Ale byłam bliska.
Sorry, za osobisty OT. Kryzys macierzyństwa to ja tamprzeżywałam po trzy razy dziennie. Ale teraz, kiedy od wczorajszego wieczora tkwią u tatusia, już za nimi tęsknię
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.