To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Jak nauczyć dziecko radzenia sobie z tęsknotą

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

domi
Wiem, że są tu doświadczone kobiety, które pomogą mi rozwiać problemy. Dominika ma problem z tęsknotą w przedszkolu. Ogólnie podoba jej się ale histeryzuje rano, popłakuje po obiedzie i ryczy około podwieczorka (wie, że zaraz przyjdę). Płacze bo tęskni za mamusią icon_rolleyes.gif . Wszyscy ją strasznie żałują, dzieci pocieszają, ja już załamuję się pomalutku. Nie wiem już jak mam z nią postępować, jak rozmawiać? Ona nie umie sobie poradzić z uczuciem tęsknoty. Trwa to juz 2 tygodnie i ja widzę coraz gorsze reakcje. Panie twierdzą, że jest nieco lepiej bo już daje się zaangażować do zabaw chociaz na chwilę .
Mogę jej jakoś pomóc?
Dzięki za rady!
maasad
domi, uzbroj się w cierpliwośc bo to jeszcze trochę potrwa. Możesz jej pomóc dając coś małego z domu. Ukochanego misia, małą laleczkę albo twoje zdjęcie. Powiedż jej że jak zatęskni niech przytuli misia wtedy ty będziesz wiedziała że tęski i ją "przytulisz serduszkiem na odległośc". U mojej córki to się sprawdziło ale u synka już nie. Więc tu dużo zależy od dziecka.
domi
CYTAT(maasad)
domi, uzbroj się w cierpliwośc bo to jeszcze trochę potrwa. Możesz jej pomóc dając coś małego z domu. Ukochanego misia, małą laleczkę albo twoje zdjęcie. Powiedż jej że jak zatęskni niech przytuli misia wtedy ty będziesz wiedziała że tęski i ją "przytulisz serduszkiem na odległośc". U mojej córki to się sprawdziło ale u synka już nie. Więc tu dużo zależy od dziecka.


chodzi ze swoim ulubionym misiem od samego początku i kiedy zatęskni wyobraża sobie, ze ten miś to mamusia i mocno go przytula.
madika
domi, przede wszystkim nie okazuj rozczarowania że znów płacze, nie mów jej że będzie fajnie w przedszkolu(bo jak tęskni to przecież nie jest jej fajnie) powiedz że jej że to normalne że tęskni, ze wszystkim jest smutno gdy muszą się rozstać z bliskimi, że ty też za nią tęsknisz będąc w pracy, ale MUSISZ chodzić do pracy, podkreśl jak bardzo ważne dla innych jest to co robisz w pracy, a więc jeśli jesteś pielęgniarką to powiedz córce że nikt tak jak ty nie umie robic bezbolesnych zastrzyków, jak sprzedajesz buty to nikt poza tobą nie umie tak fantastycznie dopasować butów i dalej w tym stylu,
moim zdaniem na początek to na "za długo" zaprowadzasz córke do przedszkola, na początek przydałoby się zaprpowadzanie na 2-3 godz, by uwierzyła że zawsze ją odbierzesz i nie zostaje tam na zawsze, małe dzieci nie mają poczucia czasu, gdy rozstanie trwa za długo czują się jakby były pozostawione na zawsze i muszą przejśc coś w rodzaju treningu by uwierzyć że rozstanie jest tylko na jakiś czas,
poranne histerie likwiduje się w okrutny dla mam ale jedyny mi znany i skuteczny sposób: krótkie rozstanie! w domu musicie zawrzeć umowę dotyczącą rytuału pożegnania: np. 2, 3, 4 bądż 5 buziaczków, 3 mocne przytulenia, i.... KONIEC, mała wędruje w ramiona nauczycielki, a mama może postać pod drzwiami i posłuchać jak szybko się córka uspokaja i uspokojona iść do pracy, pamiętaj im krótsze rozstanie tym krótszy czas potrzebny dziecku na uspokojenie się, długie rozstawanie się z dzieckiem pod salą to jak wyrywania mu zęba na raty beż znieczulenia!
życzę powodzenia,
rzenia
Uwaga, niektore dzieci nie poradza sobie z tesknota. W naszym przedszkolu jest dziewczynka, ktora placze calymi dniami juz od wrzesnia ... Dzisiaj mialam okazje ja poznac:(
domi
CYTAT(rzenia)
Uwaga, niektore dzieci nie poradza sobie z tesknota. W naszym przedszkolu jest dziewczynka, ktora placze calymi dniami juz od wrzesnia ... Dzisiaj mialam okazje ja poznac:(


Matko icon_eek.gif , toć to niepowazne trzymac ją tam dalej. Nawet nauczycielki powinny zareagować, posłać do jakiegoś psychologa dzieciecego...no nie wiem. Ja byłam u Pani psycholog i dowiedziałam się co trzeba robić a czego nie wolno robić. Teraz wiem, że moje postepowanie jest skuteczne. Widze juz lekką poprawę icon_smile.gif . Tylko nie wolno dziecka samego sobie zostawić bo wtedy popada w depresję. Nieustanne płakanie po tylu m-cach to depresja diecięca. Warto nadmienić Paniom przedszkolankom skoro same tego nie wiedzą.
Ps.
Będąc u Psychologa dziecięcego dowiedziałam się, że nauczyciele i przedszkolanki nie mają dostatecznych szkoleń o psychologiii dziecka i to jest nieprawidłowe!!!
dorothyz
Moja Zuzia ma to samo, poszła do przedszkola jako 4 latek w zasadzie początki jak na nią były i tak w miarę bezbolesne, jak już przezyła okres adaptacyjny było ok. potem zaczęły się choroby, przerwy w przedszkolu było tak: 2 tyg. chodził 2 tyg. nie chodziła ostatnioo była jednym ciągiem 3 tyg. i prawie już było dobrze aż do dzisiaj icon_cry.gif
Serce mi pęka ale wiem że jakoś musimy to przezyć dla jej dobra. Zuzia chodzi do świetnego przedszkola ma super panie fajne koleżanki i kolegów zaakceptowały ją od pierwszego dnia, pocieszają ją jak płacze a momenty ma identyczne jak twoja córcia, płacze rano (matko czego to ja nie wyprawiam żeby jakoś odwrócic jej uwagę) płacze przy posiłkach, jedynie jak juz sie zajmie zabawą to płacz przechodzi.Spedziłysmy mnóstwo godzin na romowach, tłumaczeniu itp. Zuzia chce chodzić, lubi przedszkole ale widocznie te emocje sa od niej silniejsze. Zuzka jest bardzo spokojnym, wrażliwym dzieckiem, nie za bardzo potrafi radzić sobie ze swoimi emocjami, nie lubi nowych , nieznanych sytuacji i długo musi się przyzwyczajać. Zasięgałam porad psychologa i w zasadzie obie z miłą panią psycholog mamy takie samo zdanie i wiadomo co robić ale jeszcze w tym wszystkim jest dziecko, i to co ono zrobi jest czasem nieprzewidywalne.
Doskonale cię rozumiem bo naprawdę przeżywam dokładnie to samo, ale sama nie mam patentu na postępowanie z moim dzieckiem, staram się jak moge wykorzystując do tego dostępne środki typu literatura, doświadczenie innych mam, no i swoją własną matczyną intuicję jak widac z marnym skutkiem.
Chyba musimy to jakoś przeczekać wierząc w to że może kiedyś to minie.
Coffee
CYTAT
Uwaga, niektore dzieci nie poradza sobie z tesknota. W naszym przedszkolu jest dziewczynka, ktora placze calymi dniami juz od wrzesnia ... Dzisiaj mialam okazje ja poznac:
jak pracowalam w przedszkolu to tez byla taka dziewczynka co tez dzien w dzien przez caly dzien plakala w kacie i za nic nie dala sie namowioc na zabawe czy cokolwiek icon_redface.gif
dorothyz
Tylko że moja, co jest może jak na takie wrażliwo-płaczące dziecko dziwne dobrze się czuje w przedszkolu! bawi się z dziećmi uczestniczy aktywnie w różnych zabawach, ma tylko takie "momenty" zwątpienia icon_sad.gif ale dziś np. pochwalił się że cały dzień nie płakała! Widocznie taka jej uroda , staram się jak mogę aby jej pomóc i będę się starała zawsze. Ps. jakby ktoś chciał pogadac o spokojno-wrazliwo-płaczących pociechach to zapraszam.Pozdr. icon_biggrin.gif
domi
Dorothy...chętnie z toba pogadam. wymienimy się spostrzeżeniami, a może sie czegos wzajemnie od siebie nauczymy. Ja postepuję wg rad "psycholożki" i widzę mała poprawę. Jestem dumna z córki jak i z siebie icon_wink.gif , że umiem sie kontrolować (chociaz nie zawsze icon_redface.gif ).
W piątek Domcia nawet mi oznajmiła, że zapomniała o mnie duzo tęsknić icon_razz.gif .
Pozdrawiam wszystkie zatroskane mamusie swych rozżalonych z tęsknoty maluchów icon_biggrin.gif .
dorothyz
Powiem ci Domi, że tak jak napisałam wcześniej rady psychologa to jedno a charakter naszych dzieci to drugie, a poza tym psycholog ma wiedzę teoretyczną , albo teoretyczno-praktyczną ale z reguły poparta doświadczeniami innych rodziców albo osderwacjami zachowań dzieci podobnych do naszych.... Kilka dni temu przypadkowo oglądałam "pytanie na śniadanie" w dwójce i był program o niesmiałości , jednym z gości była pani chyba psycholog ?! która ma dziecko zachowujące się tak jak nasze czyli jednym słowem nieśmiałe i wrazliwe, napisała książkę o postępowaniu z takim dzieckiem o najczęściej popełnianych błędach przez rodziców itp. niestety nie zapisałam tytułu icon_redface.gif , ani autora, pamiętam tylko fragment tytułu i okładkę tej ksiązki. Pytałam już w kilku księgarniach, zajrzałam chyba do wszytkich księgarni internetowych i nic! nawet na stronie "pytania na sniadanie" nie znalazłam potrzebnych informacji , a szkoda bo książka napewno idealna dla nas zwłaszcza że napisała ja mama-psycholog która jak nikt zna własne dziecko, jak gdzieś ją znajdę to dam ci znac. Pozdrawiam.
Ps. u nas dziś rano obyło się bez płaczu w przedszkolu, bo nie dałam Zuzi szansy żeby zdążyła się popłakać icon_biggrin.gif
dorothyz
Wiola, jak byś chciała tak dłużej pogadać to pisz na pw. Pozdrawiam, Dorota.
domi
Dorota, przecież psychologowie tez mają swoje dzieci wink.gif . Ta, u której byłam ma wnuka płaczka więc wiedziała o czym mówię icon_smile.gif .
Powiedziała, ze głównym problemem jest to, że dziecko nie ma w przedszkolu poczucia bezpieczeństwa. Dlatego zeby się do kogoś przytulić musi mieć ulubioną maskotkę. Zeby uwierzyć, że ty za nią też tęsknisz musisz mieć jakś mastkotke od niej, którą przytulisz wink.gif jak ci będzie smutno. Żeby czuła, że ją kochasz musisz byc punktualna i prawdomówna. Żeby nie czuła sie oszukiwana musisz jej mówić szczerze nawet jeśli wydaje ci się to bolesne ale jak sie zorientuje, że przemilczasz lub okłamujesz, będzie bolało jeszcze bardziej.
Duzo tego ale staram się tego trzymać i fatkycznie zadziałąło np. ta szczerość. Wydawało mi się, zak jej będe dawać nadzieję o możliwym wcześniejszym odbiorze jej z przedszkola to będzie lepiej. myliłąm się! Dopiero jak szczerze mówiłam, ze nie przyjdę wcześniej bo nie moge to rozpłąkała się panicznie tylko 1 raz. Potem już tylko szukała potwierdzenia moich słów ale bez paniki. Jest jeszcze kilka takich niby drobiazgów, któe mogłabym podać za +.
Bardzo ważna jest także wiara samego rodzica, ze sobie poradzi.
Pozdr.
dorothyz
Masz rację Wiola z tym poczuciem bezpieczeństwa, my mamy to szczęście że Zuzka ma takie cudowne panie zwłaszcza jedna do której w każdej chwili może sie przytulić, myslę że czuje sie bezpieczna w przedszkolu zreszta nie raz o tym rozmawiałyśmy. Napewno jednak przedszkole to nie dom, pani to nie mama albo babcia.... ale takie "miłe" podejscie do sprawy napewno dziecku duzo daje. W Zuzki grupie pewnie poza nia dzieci nie czują potrzeby przytulania sie do pani więc Zuzia może sie przytulać do woli icon_lol.gif i dobrze. Naprawdę mamy szczęście z tym przedszkolem! wszyscy tam tacy mili, z panią Dyrektor na czele, nawet te dzieciaki jakieś takie spokojne poukładane heheheh , super jednym słowem, żebym tylko nie przechwaliła icon_exclaim.gif
dorothyz
Wiola, a jak jest Dominika? chodzi mi o jakim jest dzieckiem? też takim wrażliwcem jak moja Zuzia? I jakie ma relacje z innymi? czy problem jest tylko w jej przedszkolnym płaczu czy wogóle?
domi
Dominika zawsze była bardzo przywiązana do mnie. Jest to pewnie spowodowane faktem,że przez pierwsze 2 lata życia była tylko ze mną. Jest bardzo wrażliwa, takze poza przedszkolem i trochę niesmiała, wstydliwa. Zawsze była płaczkiem o czym kiedyś pisałam gdzieś na forum. Płakała wg mnie bez powodu. Nie umiała powiedzieć o co chodzi wiec płakała. W końcu przestała podejmowac próby tłumaczenia tylko od razu przechodziła do wrzasku i płaczu. Jest ambitna aż chyba za bardzo i dlatego wścieka się jak jej cos nie wychodzi. Czasem się boję, że ze swoją wrażliwością będzie mieć problemy w życiu icon_sad.gif .
dorothyz
Piszesz o swoim czy o moim dziecku? icon_smile.gif równie dobrze mogłabym ująć to tak samo, łącznie z tym że Zuzia też była ze mną w domu przez 2 lata.
Zadziwiające jak historie mogą być do siebie podobne.
Dziś np. zaobserwowałam, że Zuzka poprostu kombinuje, tzn. we środy i w piątki rano jest druga pani w przedszkolu , tak się podzieliły a ta panią Zuzia też uwielbia, ale stwierdziła przed wyjściem z domu jeszcze że ona woli jak jest pani Marylka rano, nie byłoby moze w tym nic niezwykłego gdyby nie fakt ze ostatnio wolała jak była pani Ilonka rano icon_biggrin.gif , oczywiscie nie obyło się bez płaczu, ale jakos sie uspokoiła, nie wiem co działa na twoja córcię, ba ja zauważyłam, że jak się nie rozczulam nad nią to jest o wiele lepiej, pozwalam chwilkę popłakac ale potem głęboki oddech i trzeba wziąść sie w garść i do sali. Tak samo było kiedyś z płaczem, jak była młodsza, prawie zawsze taki konkretny płacz kończył się wymiotami, az wkońcu krzyknęłam na nią tak solidnie i nagle cisza... dziecko się uspokoiło, od tamtego momentu skończyło się, oczywiście nie płacz icon_cry.gif ale chyba każde dziecko przechodzi coś takiego. Pozdrawiam, Dorota.
domi
Po miesiącu uczęszczania do przedszkola i tydzień po wizycie u Pani psycholog, zauważyłam pozytywy. Np. Domcia jest bardziej ośmielona. Nadal płacze od momentu pobudki aż do pozegnania w przedszkolu i płacze jak po nia przychodzę. Natomiast w ciagu dnia zachowuje się jak wzorowy przedszkolak icon_smile.gif . To już coś!!! Psycholog ostrzegła mnie jednak, że poranne histerie moga trwać nawet kilka miesiecy icon_rolleyes.gif . Jednak nie zmienia to faktu, że nadal bardzo tęskni a rzedszkole traktuje jak zło konieczne. A powinna czuć sie jak w zastępczym domu.
dorothyz
Zuzka rano zachowuje się super, nie ma mowy o płaczu czy złym humorze jak jedziemy do przedszkola tez jest ok. tylko juz przed samym wejściem na salę "strach ja oblatuje" icon_sad.gif chociaż mam nadzieję ze jak trochę pochodzi bez przerwy, to będzie lepiej. Odbiera ją w zasadzie moja mama, mi sie to udaje niezwykle rzadko icon_sad.gif więc jak mnie widzi to jest euforia . Pozdrawiam.
domi
a jak siÄ™ objawia jej euforia?
dorothyz
Totalną radością! ale nie dla tego że już idzie z przedszkola tylko porostu się cieszy. Moja mama kilka razy czekała wręcz aż Zuzia skonczy się bawić.... I buzia się jej nie zamyka, zaraz opowiada co robili w przedszkolu , na gorąco relacjonuje wsztystko, bo pózniej to juz ciężko z niej coś wyciągnąć.
A dzisiaj znowu był płacz, chociaz była pani Marylka icon_cry.gif , zaczynam odnosić takie wrażenie że coś jest nie tak z tym jej płaczem.... dopiero krok przed wejsciem na salę moje dziecko się rozpłakuje.... musze z nią kolejny raz porozmawiać poważnie icon_twisted.gif może uda mi się wkońcu wyciągnąć z niej dlaczego płacze? bo tak naprawdę to ja teraz juz nie wiem. Jak popłakiwała w przedszkolu np. przy posiłkach albo nagle płynęły jej łezki to potrafiła powiedzieć że zrobiło się jej smutno bo za mną tęskni i się popłakała, to rozumiem, potrafiła podac przyczynę, ale ten płacz przed wejściem na salę.... jak ją pytam, czy ubiera się i wychodziny z przedszkola to mówi nie, jak pytam czy idzie czy zostaje mówi że zostaje, jednak stoi i płacze..... Jak juz przeżyła począki we wrześniu i skończyły się płacze przy rozstaniach, było tak że biegla do przedszkola bo się juz nie mogła doczekać, jak był mikołaj i robili zdjęcia tak samo, a od jakiś 3 m-cy chodzenia z przerwami chorobowymi jak by "piorun strzelił" ... No nic spróbuję z nią pogadac kolejny raz icon_rolleyes.gif . Pozdrówka, napisz jak Dominisia.
domi
Pytałam jak się objawia euforia bo Dominika reaguje na mój widok płaczem icon_eek.gif . Dziwne ale to chyba płacz radości lub ujscie emocji trzymanych w sobie po całym dniu. Dominika wie, ze przychodze po nią po podwieczorku. Dlatego już podczas podwieczorka jest marudna i popłakuje. Potem stoi z nosem przyklejonym do szyby i patrzy czy idę. Nie daje się wciagnąć w zadną zabawę, nie można odwrócić jej uwagi od okna. Gdy mnie zobaczy zaczyna krzyczeć: "mamusia moja idzie!!!!" i w płacz ale to głośny płacz...jakby jej kto krzywdę zrobił icon_rolleyes.gif .
Dziś jak codzień zapytała czy przyjdę po podwieczorku i niestety powiedziałam prawde, ze od razu po podwieczorku to nie, tylko troszke później. Pewnie będzie ryczeć straszliwie jak po nią przyjdę.
dorothyz
Napewno masz rację z tym jej płaczem, też mi się wydaje że daje upust w ten sposób swoim emocjom, związanym z tym "stresem" który przeżywa w przedszkolu. Zresztą dorośli też tak mają , no może nie w takim stopniu.
Powiedz ile godzin Domi jest w przedszkolu? Zuzia jest 6 godzin. od ok. 8.20 do ok. 14,00 . Jest odbierana zawsze o stałej godzinie, ale jak się zdarzyło że ja mogłam ja odebrać i spóżniłam się trochę (oczywiście nic nie mówiłam że przyjadę ja bo gdybym nie mogła dotrzymac słowa.... ) i jej kolezanki które są odbierane też o tej godzinie już wyszły, to nie było problemu.U nich jest tez inaczej jest 1 i 2 śniadanie i obiad, obiad podają ok. 13-13,20 więc zawsze po obiedzie czytają i bawią się więc czas szybko leci. Na szczęście nie zakodowała sobie jakiejś takiej konkretnej pory.
Napisz jak było jak ja odebrałaś.
Ja dzisiaj przeprowadze z moim "płaczkiem" rozmowę i chyba znowu tablica nagród wróci do łask icon_smile.gif , tyle ze pod pewnym warunkiem, że jak nie dotrzyma słowa to nagroda zostanie skonfiskowana icon_twisted.gif , może to brutalne ale mam nadziję ze nauczy Zuzkę odpowiedzialności , że jak juz da radę i nie będzie płakać, i dostanie tą swoją wymarzoną nagrodę, to żeby nie było tak jak poprzednio że płacz nagle powróci....
Pozdrówka.
madika
dorothy, nie rozumiem powodu dla którego twoja córka ma nie płakać skoro jest jej smutno, czemu chcesz ją ukarać odebraniem nagrody za naturalną reakcję każdego człowieka na smutek jaką jest płacz???, nie wolno w dziecku wzbudzać poczucia winy za NATURALNE reakcje emocjonalne,
domi
Odebrałam ten pomysł podobnie jak madika icon_confused.gif . Napisze ci co mi powiedziała Pani psycholog może to pomoże ci rozjaśnić sytuacje i podjąć odpowiednie kroku ku polepszeniu. Zanim to zrozbie odpisze na twoje pytania. Dominika jest w przedszkolu 9 godzin( 6.30-15.20). Wczoraj byłam pozytywnie zaskoczona jej zachowaniem. Zauwazyła mnie w oknie i podbiegła do drzwi z krzywą miną (taką do płaczu), rzuciła mi się szyję iściskała strasznie mocno beż słowa i bez płaczu(!). Tak stałyśmy chyba z pół minuty. Potem spojrzała na mnie i powiedziała: "myślałam, że nie będzie cię strasznie dłuuuugo a ty przyszłaś szybciej." Przyszłam o godz. 15.40.
A teraz kilka rad psycholożki, które mi i Domci pomogły icon_smile.gif .

Taka separacja dziecka od ukochanej matki (pójście do przedszkola) to jakby oderwali jej kawałek serduszka. Dlatego ważne jest aby nie czuła sie strasznie samotna. MUSI zabierać ze soba ukochaną maskotkę. GDy będzie jej smutno i tęskno, musi sobie wyobrazić,ze ten misiu/lala to jej mamusia i mocna z całej siły utulić. Ważne tez aby dziecko czuło, że ty o nim myslisz w pracy. Daje to dziecku poczucie bezpieczeństwa. W tym celu mozesz poprosić ją aby podarowałą ci inną mastkotkę, która będzie tobie przypominac o córce, którą ty będziesz tulić i ściskać gdy zatęsknisz . Musisz ją zawsze nosić w torebce lub kieszeni. Ja nosze małego misia (dziecko jej duzego, z którym ona chodzi ). Tatus chodzi z pluszowym misiem bryloczkiem . Codziennie jej przypominam, ze mam tego misia i go przytulam jak mi smutno. Pamietaj też, że nie wolno dziecka pytać czy: dużo dziś płakałaś? ile razy płakałaś itp? Jak ją odprowadzasz to mimo jej płaczu życzyć jej miłego dnia, udanej zabawy. Jak przyjdziesz po nią to spytać : jak ci minął dzień? z kim się bawiłas i w co? Pytać o same pozytywy!!! Natomiast na skargi i żale starać się nie reagować lub reagować obojętnie dając wymijająca odp lub w ogóle odwarac uwagę. Pilnować sie ze słownictwem bo dzieci w tym wieku inaczej interpretują co się do nich mówi. Np. Pani powiedziała: jak zjesz podwieczorek to mama przyjdzie a ona to zrozumiała: jak nie zjesz podwieczorka to mama nie przyjdzie. Niby głupstwo a zasiało w dziecka umyśle straszne wątpliwości do tego czy mama przyjdzie. Zamiast tego Pani powinna powiedzieć: zjedz podwieczorek żeby mama na ciebie nie czekała. U dzieci wrażliwych trzeba się strasznie pilnować ze słownictwem. Mówić tez np. zamiast -"nie płacz"- bądź spokojna. Dziecko zrozumie końcówkę twojej wypowiedzi czyli nie -"nie płacz", tylko - "płacz"- . Zamiast -"nie zapomnij" (dotrze do niego -zapomnij- nawet jak zapewni cię, ze nie zapomni )- to lepiej powiedzieć -"zapamietaj". Nie pytać np. "rozumiesz czy nie"? Ono powie, ze rozumie ale zakoduje sobie koncówkę twej wypowiedzi czyli - "nie"- .
Powiem ci, że ta kontrola słownictwa jest dla mnie najtrudniejsza ze wszystkiego. Ciągle coś mówię niewłaściwie i dopiero jak to powiem to się zorientuję, że źle powiedziałam . Ważna jest takze szczerosć i uczciwośc, o której pisałam już w poprzednich postach. I jeszcze ważna rzecz. Ja czułam sie bezradna, ze nie wiem jak jej pomóc i jak to zrobić? Dopiero wizyta u pani psycholog pomogła mi zrozumieć, że nie jestem bezradna czy zagubiona. Ja tylko kocham swoje dziecko! Dlatego pamietaj, że wiara w to co robisz jest b. ważna. Jesli twoje dziecko będzie widziało, że jesteś pewna siebie to i ono poczuje się pewniej. I pamietaj, że w tym czasie adaptacyjnym ono wymaga wiecej czułosci niż zwykle. Po pracy nie sprzątaj, nie porządkuj, jak musisz gotować obiad to zaangażuj je. Ona czuje się samotna 8-9 godzin dziennie w przedszkolu. Nie dopusć aby czuła sie także sama i porzucona w domu. Dużo chwal, nagradzaj każde nawet niby błahe posunięcie do przodu. Nie gań, nie porównuj do innych "lepszych" dzieci bo to pogarsza sytuację. Powoduje, że dziecko traci pewnosć siebie. Ważna jeszcze rzeczą w oswajaniu naszych przylepek jest stopniowa separacja od nas. Ma to na celu odcięcie tej pępowiny. Starać sie dziecko zostawiać z kimś innym choćby na 10 minut. Ja ostanio zrobiłam taki eksperyment. Wytłumaczyłam, że muszę zejsć na dół zdjać pranie z linki i poprosiłam aby została przez chwilkę sama. Widzialąm w jej oczach przerażenie ale zaproponowałam misia i obiecałam, że będę za momencik. wybiegłam jak oparzona po to pranie widząc już w swojej wyobraźni jak ona histeryzuje. Biegiem wracam a w domu i cisza . Wprawdzie siedziała na sofie wtulona w misia i ze strachem w oczach ale nie ryczała. Kiedyś to było nie do pomyslenia...szła ze mną nawet do kibelka . Za to powiedziła mi, że już za mną tęskniła i musi mnie ukochać i czy ją kocham. Jakze z niej byłam dumna!

Pozdraiwam
Ludek
Bardzo fajnie, że opisałaś rady psycholożki icon_smile.gif.

My tez mamy problemy z rozstaniem, zostawaniem z kimÅ› innym itp.
Byłam rozwieź z tym problemem u psychologa, ale konkretnych rad nie uzyskałam. Dowiedziałam się, że mam w domu introwertyka i ten typ tak ma. natomiast nie dostałam rad jak postępować.

U nas w ogóle sytuacja była trochę inna i dla mnie dziwna. Diana poszła do przedszkola rok wcześniej. Poszła, bo chciała, nie było przymusu. Trafiła do grupy łączonej 3 - 4 latków. I była w tej samej grupie 3 lata. Od początku chętnie chodziła. Nie było żadnych płaczów. Zostawała od razu na cały dzień. natomiast w grupie izolowała się od innych dzieci. Często siedziała sama, chowała się pod stół, czy siadała z boku i zajmowała się jakimiś swoimi sprawami. Nie uczestniczyła w życiu grupy, nie dawała się namówić do zabaw. Trwało to kilka miesięcy. Potem powolutku zaczęła się angażować, dawało się namówić ją na udział w przedstawieniu. A w zeszłym roku sama zaproponowała, że będzie Matką Boska w przedstawieniu. icon_smile.gif
Od tego roku zmieniÅ‚a grupÄ™ i zaczÄ…Å‚ siÄ™ koszmar. Jest teraz w grupie 5-6 latków z częściÄ… dzieci ze swojej poprzedniej grupy. Do tego chodzi z synem mojego brata wiÄ™c nie jest osamotniona. We wrzeÅ›niu spazmy i niemożność oderwania siÄ™ ode mnie lub męża. Czasem trzeba to byÅ‚o zrobić siÅ‚Ä… icon_sad.gif. Izolowanie siÄ™ podobne jak na poczÄ…tku przedszkola. Teraz jest już lepiej, ale nadal jest problem z porannym rozstaniem. W przedszkolu jest OK. Wraca zadowolona, nie pÅ‚acze. A ostatnio chce iść nawet w soboty i niedziele. Rano nadal jest problem z rozstaniem. Po kilka razy potrafi siÄ™ wrócić już z przed drzwi i jeszcze przytulić. Pani mówi, że ma takie momenty „zawieszenia”, ale generalnie nie jest już lepiej niż na poczÄ…tku roku. Choć w przedstawieniu, które teraz dzieci przygotowaÅ‚y nie chciaÅ‚a brać udziaÅ‚u. Nie chce tez chodzić na taniec. Woli zostać w sali, bo wtedy jest maÅ‚o dzieci i cisza.
M.in. w ramach socjalizacji chodzi na zajęcia poza przedszkolne: basen i łyżwy, a w zeszłym roku chodziła na gimnastykę i łyżwy. Mimo tego że na zajęcia chodzi już od 2 lat, za każdym razem muszę ją zaprowadzić do Pani inaczej nie pójdzie. Szczególnym problemem jest to na łyżwach, gdzie ja nie mogę wejść na lód, prowadzących jest kilkoro i za każdym razem zajęcia są z inną osobą. Dzieci podjeżdżają do nich i dopiero są rozdzielani na grupy. Diana wtedy staje zaczyna płakać i już w ogóle nie chce jeździć.

Ja niestety stosuję przekupstwo icon_redface.gif . Za ładne jeżdżenie/pływanie czyli samodzielne pójście do prowadzącego, a potem wykonywanie ćwiczeń jest nagroda. Zawsze mówię jej co mi się podobało, a co nie. Dodatkowo nagradzam, jeśli sama wejdzie na lód i pojedzie zapytać się z kim dzisiaj ma jeździć.

Ale elaborat mi wyszedł. Mam nadzieje, że ktoś dobrnął do końca icon_biggrin.gif .
dorothyz
Dzięki Wiola, za rady to naprawdę bardzo mądre co poradziła ci psycholog. Moja poszła w trochę innym kierunku ale po przeczytaniu twojego posta doszłam do wniosku, że ten kierunek jest lepszy. Oczywiści kilka rad sie powtarza ale np. nie wspomniała o tych "końcówkach" o tym że dziecko może opatrznie zrozumiec słowa...
No nic dobrze że człowiek moze się na forum wygadać i poradzić się icon_smile.gif
Co do tej nagrody, a raczej jej odebrania, to jest tak: nie mysl że jestem wredną matka i chcę dziecku odebrac coś na co sobie zasłużyła... nie, poprostu juz kilka razy zdarzały sie podobne sytuacje , nawet raz jeżeli chodzi o płacz w przedszkolu. Chodzi o to żeby Zuzka nie myślała że jak parę dni nie popłacze do dostanie nagrodę a jak zacznie płakac znów to znowu dostanie następną jak sobie zasłuży etc. moje dziecko jest baaardzo sprytne i poprostu obawiam się że może zacząc to wykorzystywać. Absolutnie nie miałam niczego złego na mysli. Ja zdaję sobie sprawę co takie dziecki jak nasze musze przezywać w różnych sytuacjach, i wiem że jest jej ciężko, ale musze ją jakoś zmobilizować do działania, i dlatego postanowiłam spróbowac, może się mylę? może nie? nie dowiem się dopóki nie sprawdzę.Wiesz czasami wydaje mi się jak już pisałam wcześniej że u Zuzki to jest takie na pograniczu... raz widze że naprawę jest jej smutno, a innym razem widze takie ... nie wiem co? może nie tylke udawanie, co przyzwyczajenie się do płaczu albo smutku... nie wiem jak to nawać? chociaz Zuzka widzi radość na mojej twarzy kiedy i ona jest radosna i kiedy sama się chcwali że np. dziś wogóle nie płakała, staram się jej zanadto nie wypytywac czy płakała, jak długo itp. chociaz czasami mi się zdarzy icon_redface.gif ale to z troski icon_sad.gif
Chodziła też z moim zdjęciem do przedszkola, sama przestała bo stwierdziła że już nie musi.Psikałam ją nawet moimi perfumami (delikatnie oczywiście) żeby czuła mój zapach i też stwierdziła że już nie trzeba, także podejmuje swoista nie wiem walkę, starania i w jakim stopniu jej to wychodzi a ,mnie zalezy na tym żeby się wciąż próbowała, wkońcu "nie odrazu Rzym zbudowano".
Widzisz wszystkie dzieci sÄ… inne jak wiemy, a ja widze ze Zuzi potrzebna jest motywacja i to jej pomaga.
Jeszcze raz dzięki za mądre rady. Pozdrawiam,Dorota.
dorothyz
Ludek ja dobrnęłam do końca icon_biggrin.gif , każde rady i spostrzeżenia się przydają bardzo. Widze że twoja sytuacja jest podobna do naszych. I tak masz dobrze że twoja córcia chce chodzić na inne zajęcia, Zuzka narazie nie wyraza zainteresowania. Zuzce strasznie dużo czasu zajmuje zapoznanie się z sytuacją , i czuje się dobrze w znanych miejscach i ze znanymi osobami. Generalnie podchodzi z ogromniastym dystansem do wszystkiego i wszystkich, ale jak już kogoś zaakceptuje to na całego icon_smile.gif
Wymieniaj się z nami doświadczeniami wkońcu twoja pociech jest najstarsza z naszych .Pozdrawiam, Dorota.
dorothyz
Dziewczyny sorki za te braki liter i znaków interpunkcyjnych, nie wiem co się ze mną dzieje icon_redface.gif wprawdzie pisze szybko, ale żeby aż tak ? icon_lol.gif Pozdrówka.
domi
W przedszkolu ogłoszono konkurs wielkanocny na najbardziej pomysłową pisankę, kraszankę. Mimo, że dominika nie ma ochoty (znaczy nie wyrywa się) do tego konkursu to namówię ją i coś stworzymy. Liczę na to, że będzie chociaż pochwała jeśli nie nagroda. w ten sposób chcę jej pokazac, że w przedszkolu jest ok. Najważniejsze żeby lubiła tam chodzić. Ostatnio coraz częściej mówi, że dziś było fajnie ale szkoda, że tak długo. Dziś nie rozpłakała się jak po nią przyszłam a nawet pochwaliła sie budowlą z klocków icon_biggrin.gif . Za to (z zaznaczeniem jaka jestem z niej dumna) dostała niespodziankę.
dorothyz
Mozna by ostrożnie rzec że Domi malutkimi kroczkami idzie do przodu! super , oczywiście"nie chwalmy dnia...." ale myslę że nasze dziewczyny będą robiły coraz większe postępy.
U nas w przedszkolu raczej nie ma konkursów, nie wiem z czego to wynika może z tego że rywalizacja bywa czasem trudna zwłaszcza wśród dzieci ?! za to dzieciaki wciąż coś robią i ładuje to na tablicy tak żeby wszyscy mogli podziwiać , każda grupa ma swoją tablicę, potem te wszytskie prace sa zbierane i co jakiś czas przekazywane rodzicom, nam się uz trochę uzbierało icon_biggrin.gif . Jeżeli chodzi o pisanki, to w środe na zajęcia dzieciaki przenoszą jajo i będą tworzyć! a oprócz tych wszystkim prac plastycznych typu rysowania, malowanie, wycinanie etc. co jakiś czas lepią z gliny, fantastyczna zabawa, przychodza tacy ludzie do przedszkola , przynoszą dzieciakom glinę, pomagaja lepić a potem oddaja już wypaloną.
Zuzia wczoraj sama oznajmiła że wogóle nie płakała, i juz nie mogla sie doczekać kiedy narysuje sobie słoneczko na tej swojej tabelce icon_biggrin.gif , warunki umowy też zaakceptowała . A wczoraj w drodze powrotnej do domu " szkoliła" swoją ośmiornicę , którą wczoraj miała w przedszkolu ( w piątki moze dziecko przynieść ulubiona zabawkę do przedszkola) że płakała, że nie powinna i cały wyklad jej dała. Jak tak jej słuchałam, to mogłabym przysiądz że ja połowy z tego co ona mówiła ośmiornicy , nigdy jej nie mówiłam...... skąd to sobie wymysliła? nie wiem.
Pozdrówka, przekazuj info na bieżąco, jak Domi.
domi
CYTAT(dorothyz1)
Jak tak jej słuchałam, to mogłabym przysiądz że ja połowy z tego co ona mówiła ośmiornicy , nigdy jej nie mówiłam...... skąd to sobie wymysliła? nie wiem.

Może z własnej interpretacji twoich słów icon_razz.gif .

Dominika kolejny dzień nie płacze gdy po nią przychodzę. Czyli kolejny + . Jednak rano wciąż są takie same histerie icon_rolleyes.gif . Zaproponowałam aby juz nie nosiła ze sobą misia ale się tak oburzyła, że niestety będzie go jeszcze go ze sobą wlec.
dorothyz
Witaj, ja też się pochwalę, moje dziecko ani wczoraj nie płakała, dziś rano też nie icon_biggrin.gif , z duma rysuje kolejne słoneczka w swojej tabelce i z całą pewnościa stwierdza że "koniec z tym płaczem". Nie pytam ją o to czy płakała-sama oświadcza że nie! bardzo sie cieszę. icon_smile.gif Zresztą widac że jast taka radośniejsza ( że tak to określę) poza tym wszystko ok. już się może doczekać jutrzejszego malowania pisanek w przedszkolu i czwartkowej wizyty zająca ! Pozdrawiam.
domi
W zachowaniu Dominiki nie ma większych zmian. Nadal płacze rano i marudzi zaraz po przebudzeniu. Wciąż rozpacza i lamentuje w szatni w przedszkolu icon_rolleyes.gif ... . Za to już nie płacze jak po nią przychodzę. Czasem ma krzywą minę, zawiesi mi sie na szyję i nie chce puścić przez minutę. Ciągle tęskni, wlecze ze soba misia, dopytuje kiedy przyjdę, czy ją kocham, czy napewno przyjdę, czy tez tęsknie... stały repertuar.
Na przedstawieniu otrzymała nagrodę i brawa za udział w konkursie wielkanocnym. Zajac przyszedł i osobiście wręczał prezenty, co było dla dzieci największą radością.
To tak w skrócie... .
dorothyz
No to niedobrze icon_sad.gif ja mam lepsze informacje, Zuzka już "okrzepła" po przerwie chorobowej, świetnie się bawi w przedszkolu, coraz ładniej je, nie płacze wcale od kilku dni, coraz lepiej "wychodzą" jej kontakty z rówieśnikami, poprostu super! nie ukrywam że bardzo mnie to cieszy. Mam jedynie nadzieję że tak zostanie. Oczywiście licze się z tym, że jak będzie znów jakaś choroba to może byc podobnie, ale cóz chyba nie zostaje mi nic innego jak tylko się z tym pogodzić i liczyc na to że to wkońcu minie. Za każdy dzień "bez płaczu" rysuje sobie słoneczko, raz sie popłakał w tym tygodniu i sama stwierdziła że no cóz słoneczka nie będzie, ale to był taki jednorazowy incydent icon_smile.gif i następnego dnia juz było słoneczko. Wogóle widze że jakos tak się wciąż zmienia pozytywnie! W domu oczywiście czasami zdarza się jej odreagowywać icon_twisted.gif i pokazuje nawet nie różki a ROGI , ale chyba lepiej że odreagowuje w domu a nie w przedszkolu, nie chamuję nadto niektórych jej zachowań , chociaz wyrażam swoje niezadowolenie , ale sądzę ze w ten sposób na mnie trenuje pewne zachowania, które pózniej jej pomogą, mam tu na mysli np. złość , niezadowolenie itp.
To na tyle narazie icon_smile.gif
Zdrowych, Wesołych Świąt, bogatego zająca i mokrego dyngusa !
dorothyz
Wiola, jak Domi?? moje dziecko, wciąż mnie zaskakuje, pozytywnie, bardzooo pozytywnie. W piątek, sama wszytskim paniom złożyła życznia z okzaji swiąt, oczywiście zero płaczu( chociaz poszły do innej grupy, bo jednej z ich pań nie było) humor świetny. Dziś jak ją rano odwiozłam, to dopiero przy przedszkolu zorientowałam, się że może być mało dzieci, i że grupy moga być łączone, ale moje dziecko stwierdziło, że to nic nie szkodzi, że ona przecież tak bardzo chciała iść do przedszkola icon_eek.gif , o takie miałam oczy. Wiedziała równiez że nie będzie jej najlepszej psiapsółki, bo ma ospę icon_sad.gif i to tez nie szkodzi. Zawsze jej mówiłam, a propos, że trzeba się bawic ze wszystkimi, można mieć "najulubieńszych" kolegów wink.gif ale z innymi też trzeba "dobrze żyć". Wogóle zauważyłam, że moje dziecko się jakoś tak inaczej zachowuje.... tzn. bardzo pozywnie się zachowuje, ale tak sobie żartujemy chwilami, czy ktoś mi Zuzię podmienił..... icon_biggrin.gif
domi
Moje dziecko też mnie zaskakuje: jednego dnia pozytywnie a drugiego negatywnie. Jest w tak chwiejnym nastroju, ze szok icon_eek.gif . Jednego dnia to aniołek....zadowolona, ze idzie do przedszkola, nie płacze, wita mnie z uśmiechem, w domu usłużna, grzeczniutka. A drugiego -diabełek, ryczy od 4 godz rano, szarpie się przy ubieraniu, kładzie na podłogę na klatce, stroi szopki na ulicy, ryczy pół dnia w przedszkolu i jeszcze do wieczora w domu. Zwariować można icon_evil.gif .
Ogólnie to jest jak huśtawka raz na dole raz na górze.
Czasem odnosze wrazenie, ze już sie przyzwyczaiła i mogłoby być wszystko ok ale jakby ona sama nie chciała tego zaakceptować. Dlatego zwraca na siebie uwagę negatywnym zachowaniem. Drugim wytłumaczeniem jest jej złośliwość. Ostatnio z wyrzutem oznajmiła, że Wojtuś płakał w przedszkolu i nie chciał tam chodzić, to mama go dziś zabrała i nigdy wiecej go tam nie przyprowadzi. "No widzisz!!! on nie chciał chodzić i nie chodzi! A ja też nie chce a ty mnie zmuszasz! icon_eek.gif icon_rolleyes.gif ". Te słowa dały mi do myślenia... ona mnie chce ukarać, ze ją zmuszam. Teraz to ten wątek powinien nosić inną nazwę bo jej zachowanie już teraz ma chyba niewiele wspólnego z tęsknotą icon_rolleyes.gif . Choć nadal chodzi do przedszkola z misiem. Jedyny postęp to , to że sama kazała wyjąć z mojej torby małego miśka i oznajmiła, ze już nie musze go nosić i tata też nie musi. Jak chciałam zastosować sposób nagradzania podobny do twojego to usłyszałam, że nic ją to nie obchodzi icon_eek.gif i sama sobie mogę dawać naklejki .
No cóż....chyba muszę poczekać aż huśtawka się zatrzyma, tylko czasem mi już cierpliwości brak icon_redface.gif .
dorothyz
Powiem tak; chociaz zachowanie Zuzi bardzo odbiega od terażniejszego zachowania Domi, to takie zachowanie jak najbardziej nie jest mi obce! Z pewnymi różnicami oczywiście, chociażby tymi z przedszkolem, bo Zuzka nigdy (dosłownie nigdy) nie powiedziała że nie chce chodzic do przedszkola, zresztą ja (pewnie tak samo jak ty) cały czas i na każdym kroku powtarzam ile zyskuje będąc przedszkolakiem, i że jak by siedziała z dziadkami w domu to.... itd. wiadomo o co chodzi. Jeżeli chodzi o obrażanie się to znam to doskonale, nie znam natomiast pokładania się ze złości, albo z innego powodu, naprawdę Zuzka nigdy w zyciu nie urządziła mi tzw. "sceny" w sklepie lub innym miejscu w żadnej postaci, a juz o kładzeniu się na podłogę nie było wogóle mowy. Nie próbuje tez wzbudzać we mnie poczucia winy, bo zaraz "odbijam piłeczkę" i może się okazać że ona swoim zachowaniem czasami tez wyrządza mi krzywdę, o i tak to wygląda. W skrócie powiem ci że, zawsze chciałam mieć dziecko-partnera (oczywiście w pewnych granicach) moi rodzice mnie wychowywali (do pewnego momentu, a potem zaczęłam się buntować i stawiać na swoim) zgodnie z zasadą że "dzieci i ryby głosu sie mają", co doprowadzało mnie do szału i obiecałam sobie wtedy że jak tak mojego dziecka nie będę wychowywać, i narazie mi się myślę udaje, a co będzie póżniej ..... cóż tylko czas pokaże.
dorothyz
Jeszcze jedno, nie wiem jak to wygląda u was, ale pamiętam że były takie okresy ( jeszcze tak niedawno) że Zuzka tak mnie wnerwiała rano, opóżnianiem wszystkiego (i chyba robiła to celowo) od momentu pójścia do toalety aż po ubranie się do wyjścia. Większość rzeczy musiałam robić za nią i to tez przy awanturach typu , " nie możesz ubierac przedszkolaka bo przedszkolak, ....... tak, tak awantury miałam codziennie, ale po kilku próbach stwierdziłam, że nerwy tu nic nie dadzą wręcz przeciwnie, więc do wszystkigo starałam się podejść spokojnie..... Wiola, po 2 tygodniach czułam się tak jakby mi z 10 lat przybyło, byłam nerwowo wykończona, ale "pokonałam" moje dziecko , teraz już o tym nie pamiętam i nie chcę sobie przypomniej icon_evil.gif , i nauczyłam moje dziecko równiez podczas tej "2 tygodniówki" szacunku dla [b]CZASU[/b
domi
No dziś to była rewelacja. Rano zero płaczu, zjadła cały obiad (to wielka rzadkość), mówiła, ze jej sie podobało. W domu tez spokojna, miła i uśmiechnieta. Jakby mi dziecko podmienili icon_eek.gif . Wychwaliłam ją, dałam nagrodę. Obawiam się jednak dnia jutrzejszego bo znając jej zmienne nastroje....może się wszystko wydarzyć icon_rolleyes.gif .
A to odwlekanie to też normalka. Ja mam jednak na to sposób. Mówię z pełnym przekonaniem, że idę do pracy i będzie tu sama siedzieć cały dzień. Mówię "do widzenia" i wychodzę. Efekt: natychmiastowy głośny krzyk "poooooczekaaaaj!!!" i ekspresowe ubieranie sie. Wprawdzie z obrażoną miną ale mnie jej mina już nie obchodzi.
dorothyz
A to u nas było gorzej (z tym odwlekaniem) bo jak jej mówiłam wkońcu po wielu ostrzezeniach, że wychodzę to był głośny ryk, wrzask i histeria, conajmniej tak jakbym ją ze skóry obdzierała! tak było , dlatego postanowiłam podejść do sprawy spokojnie, ale to juz chyba za nami..... zreszta każdy dzien przynosi coś nowego. wczoraj mojemu dziecku popłyneły łzy... icon_sad.gif w przedszkolu, i wiesz co wymysliła na wytłumaczenie? że to po weekendzie, bo miała przerwę, i w zasadzie to ona powinna chodzic do przedszkola codziennie bez przerwy icon_biggrin.gif , tak tak , po oczywistych tłumaczeniach, stwierdziłyśmy że zrzucamy wszystko na karb "złego dnia" poprostu. A co do tych zmian nastrojów...... mmmmm temat-rzeka, ale przeciez my dorośli tez miewamy zły chumor, zmienny nastrój, i czasami możemy "góry przenosić" a czasami nie mamy na nic ochoty, i chyba nasze pociechy tez maja do tego prawo, nie sądzisz?
domi
Oczywiście, ze tak ale odkąd chodiz do przedszkola to te humory są tak dziwne, ze czasem jestem w szoku.
Dominiki krzyk "poczekaj!" jest też histeryczny ale za to dostaje taki motorek w tyłeczku, że moment i jest ubrana.
dorothyz
Masz rację z tymi "dziwnymi" nastrojami, też to zauważyłam, zreguły staram sie dociec przyczyny pod warunkiem że sie uda icon_smile.gif . Zauważam jednak pewną prawidłość, jak Zuzce coś "lezy na wątrobie" to zaraz jest inna albo jak poświęcam jej mniej czasu niż zazwyczaj, to wtedy teź daje o sobie znać ale w raczej niegrzeczny sposób, co mnie dziwiło-do momentu jak się nie skapnęłam że ja czasami robię tak samo icon_redface.gif , no i oczywiście jak jestem za nerwowa to wtedy moje dziecko stara się mnie w tych nerwach prześcigać.
domi
Juz była poprawa. Potem przyszedł długi majowy weekend i miałyśmy wolne, nastepnie Domcia zachorowała i znów tydzien nie była w przedszkolu.
Od poniedziałku zaczęło się wszystko od nowa. Znowu dostałam misia do torebki, jest straszliwy lament co rano, niespokojne sen, ogólne rozdraznienie i marudzenie (także paniom w przedszkolu) i doszedł nowy objaw 21.gif . Chodzi z butelką z dziobem (taką jak "jupik") i ciągle ją susa jak butelke ze smokiem gdy była mała. Gdy tak trzyma i pociaga przez kilka minut to sie uspokaja. Chcę jej zastąpić tą butlę przytuleniem, okazaniem miłości ale ona się wzbrania. Odpycha mnie i mówi "idź sobie", "nie dotykaj mnie". Cała praca zaczyna się od nowa.
Zastanawiam się tylko czy tak już zostanie, że będzie miała tydzień lub dwa przerwy i zacznie się zachowywać jakby szła pierwszy raz. To przecież nie jest prawidłowe. Poza tym za 3 m-ce idzie do starszaków....nie widziałam starszaka, który by się tak zachowywał 13.gif . Ja już chyba trace siły....
dorothyz
Chciałabym cię jakoś pocieszyć, ale sama nie wiem jak icon_sad.gif Moja Zuzka ogólnie lepiej, chociaz ostatnimi czasy znów zdarzały się gorsze momenty i płacze, ale już nie przy wejściu na salę, tylko mówiła że np. sie popłakała przy śniadaniu. Tłumaczę, proszę itd. itd. a i tak raz jest rewelacja a raz smuteczki, no cóż chyba trzeba poprostu się pogodzić z tym faktem. Chociaz musze ci powiedzieć że u Zuzi w grupie kilkoro dzieci, takich po których bym się tego nie spodziewała miewa kryzysy od czasu do czasu. Dizś np. najlepsza przyjaciółka Zuzi za nic nie chciała wejść na salę, i płacz. Ale nie jest to tak jak u Dominisi icon_sad.gif Wiola, zobaczysz to przejdzie, musi przejść wkońcu!!! powiedz mi tylko bo nie pamiętam czy o tym rozmawiałyśmy, czy rozważałaś zmianę przedszkola? może to by pomogło...
Głowa do góry, pozdrawiam.
domi
Nawet pytałam Domcię czy pójdziemy do innego przedszkola. Nie chce do żadnego. Juz kiedyś zmieniałayśmy przedszkole i wtedy miała te niepokojące objawy depresyjne, o których pisałam kiedyś. Zapisałam ją do tego właśnie przedszkola bo tam chodzi jej kolega, z którym się zna od urodzenia. Poza tym mam znajomą, która kilka lat pracowała jakko przedszkolanka (teraz pracuje z dziećmi specj. troski). Od niej słyszałam, ze najgorsze co moze być to co chwilę zmienić dziecku przedszkole. To sa dla niego kolejne nowe stresy, nowe zawieranie znajomości itp. SZczególnie u nieśmiałych i wrażliwych dzieci to moze przynieść odwrotny skutek .Zmieniac przedszkole powinno sie głównie wtedy gdy dziecku ewidentnie dzieje się tam krzywda.
dorothyz
Oczywiście że masz rację jeżeli chodzi o zmianę przedszkola. Zapytałam dlatego, że osobiście znam przypadek, kiedy dziecko, które miało podobne "podejście" do przedszkola a rodzice mieli podobne problemy, właśnie po zmianie poczuli ulgę. Mały sie świetnie zaaklimatyzował w nowym przedszkolu i problemy praktycznie się skończyły-stąd moje pytanie. W ich przypadku akurat pomogło. A moja Zuzka znowu lepiej icon_smile.gif nie ukrywam, że serce mi podskakuje jak widze ja taką radosną rano i nie widzę łez. Tym razem najlepsza przyjaciółka Zuzi ma kryzys, chociaz chodzi już 2 rok. Także nie ma reguły. Powodzenia.
Dorota.
domi
Wczoraj po przedszkolu Dominika przytula mnie mocno i mówi: "mamusiu ja ciągle tak strasznie za toba tęsknie" icon_neutral.gif .
dorothyz
Ojejej 41.gif to w zasadzie jest takie słodkie i wzruszające, ale jeszcze lepiej by było gdyby tęskniła i zarazem umiała sobie z tą tęsknotę poradzić (jak w temacie ) .
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.