Moja starsza córka kończy w tym roku podstawówkę. Postanowiłam ją zapisać do gimnazjum, które jest koło nas.
Powodów jest kilka
- po pierwsze blisko
- po drugie - pracują tam nauczyciele, którzy uczyli mnie (dawniej była to podstawówka)
- po trzecie - specjalnie jest robiona klasa z poszerzonym angielskim do której idą dzieciaki z obecnych klas szóstych ze szkoły do której chodzi Młoda
Natomiast A. chodzi na trenuje siatkówkę na Wiśle. Wzrost ma słuszny i chyba z postępami nie najgorzej, bo trenerka chce, by poszła do gimnazjum sportowego.
W sumie jestem na nie, bo:
- po pierwsze Młoda jest młoda i nie wiadomo czy siatkówka się jej nie znudzi
- po drugie jednak gimnazjum sportowe to spoy nacisk na sport, mniejszy na naukę (a może jestem w błędzie?)
- po trzecie (co wiąże się z drugim), co będzie jak Młodej przytrafi się kontuzja lub coś innego spowoduje, że tego sportu uprawiać nie będzie mogła. Przejście do innego gimnazjum będzie wtedy okupione sporym stresem.
- i po czwarte jest jeszcze młoda i nie wiem czy przetrenowanie będzie miało dobry wpływ na jej organizm.
Pytanie tylko czy mam chociaż odrobinę racji czy też należy ją wysłać do tego gimnazjum sportowego i w razie katastrof przenosić do normalnego
A Młoda sama nie wie do końca czego chce.
I co z tym fantem zrobić?
pozdrawiam
s.