Forum dla rodziców: maluchy.pl « ciąża, poród, zdrowie dzieci > maluchy > zdrowie i pielęgnacja dziecka
Jestem mamą 5-miesięcznego Krzysia. Dużo spacerujemy, ale nie wiem, czy nie za ciepło go ubieram! Przy temperaturze 20-25 stopn ubieram mu cienkie body, cienką bluzeczkę i bluzę dresową, spodenki i skarpetki i bawełnianą czapeczkę. Leży w gondoli przykryty kocykiem. Jak go wyciągam z wózeczka jest bardzo ciepły, ale nie zgrzany. Nie wiem, czy go nie przegrzewam, ale boję się, że zmarznie. Sama nie wiem! Pomóżcie!!!
CYTAT(RoksiSK) Nie wiem, czy go nie przegrzewam, ale boję się, że zmarznie.
Lepiej zeby zmarzl niz sie spocil. Dla zdrowia lepiej. Moim zdaniem go przegrzewasz. W/g zasady dziecko jedna warstwe wiecej niz dorosly (rozumiem, ze sama chodzisz w krotkim rekawku), przy takiej pogodzie powinno wystarczyc tylko body z krotkim rekawkiem (ew z bardzo lekkim dlugim, lekkie, bawelniane spodenki. Z czapki i skarpetek bym jednak zrezygnowala. Chyba, ze czapka przeciwsloneczna. Kocyk mozna zabrac na spacer na wypadek gdyby sie ochlodzilo ale to tez zalezy jaki. Dziecku najlatwiej regulowac temperature lekkim, bawelnianym, azurowym (zlozony na pol to 2 wartstwy, na 2 to cztery itd) Ew lekki sweterek, tez najlepiej bawelniany, zeby na body przy ochlodzeniu narzucic. Dziecko juz nie takie malenkie. Sprawdzaj mu kark czy cieply i, jesli tak, to znaczy, ze mu cieplo. Jesli nie, narzuc jedna warstwe kocyka i/lub w/w kubraczek cienki.
Masz rację! Ja sama chodzę z krótkim rękawkiem lub w cienkiej bluzeczce. Jestem nadgorliwa!!!
Moim zdaniem ubierasz go jednak za ciepło, 5-miesięczny maluch jest już odporny na lekkie powiewy wiatru i powinien tę odporność trenować. Ja bym ubrała w cienkie body z długim rękawkiem i cieniutkie spodenki, do tego letnia czapeczka. Natomiast kluczowy jest właśnie lekki kocyk, w każdej chwili można dziecko nim OKRYć lub ODKRYć gdy np. słońce zachodzi i wychodzi zza chmurki.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że znajoma też przegrzewa swoje dzieciątko , a że ma już starsze, to ją "podglądam"!
O matko jak ja bym miała przy temperaturze 20 stopni chodzić bez skarpetek i w krótkim rękawku to bym zmarzła. Ale to ja zmarzlak.
Jednak mój synek nie odziedziczył tego po mnie, ja go ubieram w ciepłe, bezwietrzne dni w body z krótkim rękawem, koszulkę z krótkim, rajstopki i spodenki, (z rajstopek już chyba czas zrezygnować ) do tego skarpetki i polarowa rozpinana lekka bluzeczka, którą zawsze zabieram ze sobą na wrazie gdyby zmarzł. Jak ma długi rekaw to bluzeczki już nie biorę. Czapka jednak zawsze dla mnie obowiązkowo. CYTAT(RoksiSK) Na swoje usprawiedliwienie dodam, że znajoma też przegrzewa swoje dzieciątko , a że ma już starsze, to ją "podglądam"!
nie podglądaj zatem wychodząc z domu - ubranie dziecka na tzw "cebulkę" czyli lepiej więcej cienkich warstw niz jedna gruba jest słuszne.. ale gdy Tobie robi się gorąco i spacerujesz na krótki rekawek to maluszkowi też należy coś zdjąć.. ja stosuję zasadę - zimą: to co ja +1 (mam na myśli body - bo sama podkoszulków nie noszę) a latem - tak jak ja (a w plecaku w zapasie jakaś bluza) swojego dziecka nie przegrzewam ale uważam, że lata jeszcze nie ma to jeszcze nie ta pogoda aby na samym bodziaku dzieciaczka do wózka kłaść - w słońcu co prawda jest gorąco ale w cieniu chłód - powietrze jeszcze nie jest nagrzane - na pogodę taka jak wczoraj ubieram tak: body na krótki+bluzeczka na długi (wszystko bawełniane)+cienkie skarpetki+buciki+spodenki dresikowe i chustka na głowę.. Propo skarpetek - rezygnuję z nich tylko wtedy gdy już naprawdę są upały.. ja wierzę w to, że najszybciej marźnie się od stóp.. Poza tym, to chyba nie jest najlepszy pomysł abys tak nagle rozebrała dzieciaczka do bodziaka i spodenek.. skoro nie jest przyzwyczajone.. jak już to stopniowo.. domniemam, że dzieci Bogusi czy Silije są wyjatkowo lekko ubierane "od początku" Pozdraw ciepło... dzisiaj też zapowiada się piękny słoneczny dzionek
Kejtlin, ale fakt że u nas wczoraj było 25 stopni a nie 20.
Haha, no wlasnie mialam napisac o tym stopniowym przechodzeniu do lekkiego odzienia, ale z drugiej strony naszla mnie refleksja, ze moze lepiej przejsc szybciej niz dluzej przegrzewac.
Poza tym Roksi akurat nie musi az tak wiele zmieniac. Na poczatek pewnie wystarczy zdjac ten polarek i moze zrzucic kocyk, no i moze te czapke i kontrolowac czy dziecko ma cieply kark bo to jest wyznacznik. Nie wiem czy body bylo z dlugim czy z krotkim rekawem czy bez (jesli 2 ostatnie to tym bardziej pol biedy) i jakiej grubosci kocyk. Mimo wszystko, to akurat nie jest najdrastyczniejszy sposob ubierania o jakim slyszalam. Akurat trafilam na dwa rownolegle watki na innych forach ( z tym, ze z innego punktu widzenia jakby) i tam byly znacznie wieksze hard core`y w ramach przykladow podawane. a wlasciwie Na przestawianiu rzeczywiscie sie nie znam, ale wydaje mi sie, ze jesli dziecko jest ubierane za cieplo na spacery to pewnie i w domu tez ma to miejsce wiec pewnie dobrze w warunkach domowych owo przestawianie wlasnie rozpoczac (?) CYTAT(Jasiucha) swojego dziecka nie przegrzewam ale uważam, że lata jeszcze nie ma to jeszcze nie ta pogoda aby na samym bodziaku dzieciaczka do wózka kłaść - w słońcu co prawda jest gorąco ale w cieniu chłód
No wiec wlasnie sensownym wyznacznikiem wydaje mi sie polecane tak czesto kontrolowanie cieploty karku. Bo jesli ktos sie boi, ze dziecku bez skarpetek czy przez krotki rekawek czy brak czapki to cieplo uleci a z drugiej strony kark bez tych skarpetek czy rekawka bedzie cieply...??? Czy to znaczy ze mimo wszystko skarpetki czy dlugi rekaw potrzebne? Ja tam nie wiem. Moje dzikusy przy 20-25 stopniach po mokrej trawie na bosaka biegaja a 7-10miesieczniak w spodenkach krotkich i boso raczkowal (no nie po mokrej) wiec rzeczywiscie brak tych akcesoriow mnie nie mierzi. Poza tym, lato czy nie, 20pare stopni to 20pare stopni i, jak pisala Silije, ten lekki kocyk w pogotowiu wiec na moj gust lepiej go miec i narzucic gdy potrzebny niz na zapas przykryc i zdejmowac gdy dziecku za goraco (zwlaszcza jesli juz sie pod nim zdazylo spocic).
No tak, kłóciłam się w zaparte i " na sucho", ale jednak praktyka robi swoje.
Kilka dni było bardzo gorących, prężnie i dumnie założyłam synkowi czapeczkę, bo... blablabla Biedaczek straszliwie marudził w wózku a główkę miał całą mokrą, chociaż czapka była naprawdę cieniutka. Jako że zawsze jeżdżę z parasolką przeciwsłoneczną, ochraniała ona główkę przez słońcem, wiatru nie było, więc odważyłam się (ale kosztowało mnie to wiele nerwów) i zdjęłam mu tę czapeczkę, i ........................ Ku mojemu zdziwieniu nic mu się nie stało, dziecko zadowolone jechało sobie w wózku, nawet panicz śpiewał po drodze z radości Za to ja cała się trzęsłam przez następny tydzień, ale jakoś przełamałam swoją fobię Cóż... To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|