To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Prosze o pomoc

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

BeataBB
Mam 34 lata wraz ze swoim mezem podjelismy decyzje o opiece nad 2 dziewczynek.Z zalozeniem rodziny zastepczej nie bylo zadnego problemu sa siostrzenicami mojego meza.Mama dzieci starannie ukrywala przed rodzina o problemie alkoholowym ktory miala.To ,ze bylo ciezko jesli chodzi o finanse wiedzielismy od dawna szczegolnie po rozwodzie wiec pomagalismy jak tylko moglismy .Tym bardziej ze nie mielismy na utrzymaniu swoich dzieci wiec bylo nam latwiej. Dziewczynki byly zastraszone i nie przyznawaly sie ze maja w domu problem.Przez przypadek dowiedzialam sie ,ze maja nadzor kuratora i to od niego wiemy ze jest gorzej niz zle.Po paru rozmowach z kuratorem i prosba dziewczynek napisalismy wniosek o opieke nad dziecmi.W sadzie doszlismy do porozumienia z mama,ze dopuki mama nie stanie na nogi to dzieci beda pod nasza opieka.Teraz w czerwcu mijaja 2 lata od kiedy jestesmy razem,mama nie interesuje sie kompletnie dziecmi.Nie podjela leczenia ani tez pracy.Joasia ma 13 lat i kocha swoja mame czasem ja odwiedza w domu Kasia ma 17 lat i kompletnie nie obchodzi ja co sie dzieje z mama.Ja pamietam bratowa jeszcze z przed paru lat i wiem ze jest cudowna mama,ale nie wiem co mam zrobic,aby sobie o tym ponownie przypomniala.Kurator umyl juz dawno rece od calej sprawy.Stwierdzil ze mame dzieci do niczego nie moze zmusic ,a jak juz nie chcemy sie opiekowac dziewczynami to moga pojsc do domu dziecka.Nie o to nam chodzi.Prosze o pomoc co mam zrobic i do kogo sie zwrocic,aby dziewczynki mogly odzyskac swoja mame ta z przed lat.
M@dzia
Beata
to prawda co powiedział kurator. do niczego nie można zmusić matki dziewczynek, ale to nie oznacza, że należy ją zostawić samej sobie żeby staczała się jeszcze bardziej.
z tego co piszesz mamanie robi nic aby odzyskać dziewczynki.
ja na Twoim miejscu udałabym się do poradni dla alkoholików. tam można porozmawiać z psychologiem. dziewczynki są już duże i napewno doskonale rozumieją sytuację. w poradni mogłabyś dostać wskazówki co zrobić aby namówić szwagierkę na udziała w mitingu. oraganizowane są też spotkania dla całych rodzi.
napisałaś też że starszą dziewczynkę nie interesuje co się dzieje z matką. musicie na to uważać bardzo. moze to być oznaka buntu. ona moze Wam się bardzo łatwo wymknąć w "swój dorosły świat".
uważam że powinnaś porozmawiać z psychologiem w poradni. nic wiecej na odległosć nie mogę ci poradzić, kiedy nie znam sytuacji lepiej.

z całego serca życzę Wam powodzenia
BeataBB
Bardzo dziekuje za zyczenia i odpowiedz na moja prosbe na pewno udam sie po porade.Jak wczesniej wspomnialam rozmawialam z kuratorem oraz z bardzo mila pania z Centrum Pomocy Rodzinie.Niestety mam tylko jedno wrazenie ze panie sa szczesliwe ,ze dzieki nam pozbyly sie problemu.Ja nie utrudniam kontaktu dzieciom z ich mama pomimo tego mlodsza spotyka sie z mama bardzo zadko,a starsza od momentu zamieszkania z nami nie widziala Jej wcale.Czesto rozmawiam z Nia o tym,ale to nic nie daje.Kiedys prosila mame,zeby nie pila i nie znikala z domu na kilka i nic nie pomoglo.Wiec postawila warunek albo ona albo wodka i towarzystwo.Chcialam prosic o porade psychologa ,ale Kasia stanowczo odmowila.Nie chce robic niczego na sile,zeby nie pogorszyc sytuacji.Czesto mysle czy dobrze zrobilam.Moze gdybym nie zabierala Je z domu wtedy kurator stracilby cierpliwosc i zmusil Ja do leczenia.Gdy tylko prawda wyszla na jaw najpierw z mezem przezylismy szok, bo kompletnie niczego nie zauwazylismy.Juz po pierwszej rozmowie zabralismy dzieci z domu oczywiscie za ich zgoda.Potem dopiero byl wniosek do sadu nie bylo zadnego problemu.Dzieci maja mame i mysle,ze sa dni kiedy Ona o nich mysli,niestety to co robi nie wrozy nic dobreg.Ostatnia rada jaka otrzymalam z sadu od jednej z pan to ,ze moge sie cieszyc ,ze dziewczyny za moment beda pelnoletnie i po problemie.Rece same opadaja.Dziekuje za szybka odpowiedz.Pozdrawiam Beata.
M@dzia
Beata
bardzo dobrze zrobiliście, ze zabraliście dziewczynki do siebie.
gdyby doszło do tego że kurator zmusiłby matkę do leczenia, One mogłyby trafić do DD, a uwierz mi stamtąd bardzo trudno "wyciągnąć" dzieci nawet do spokrewnionej rodziny zastępczej. bo wtedy działa to na zasadzie "ruszyła maszyna już nikt nie powstrzyma".
piszesz, że Kasia odmówiła rozmowy z psychologiem. jest jeszcze taka opcja że Wy może cie sami chodzić do psychologa, który bedzie Wami kierował, podpowiadał Wam jak z Kasią postępować, jak ją wspierać w tym trudnym okresie życia. to też jest bardzo dobra metoda pracy.
pozdrawiam
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.