czytam sobie o prezentach na dzien dziecka i co i rusz pojawia siÄ™ "paczka od Danone"
I siÄ™ pytam.. o co chodzi??
czytam sobie o prezentach na dzien dziecka i co i rusz pojawia siÄ™ "paczka od Danone"
I siÄ™ pytam.. o co chodzi??
O, Marg - to masz to szczęście, że tylko czytasz. Bo ja musiałam zdzierżyć - w imię szczęścia na twarzy mojego dziecka.
A paczka to po prostu czysta reklamówka. Chociaż nie bardzo rozumiem, czemu to się nazywa "paczka danone", bo ogólnie - zbiorowisko różnych firm.
mnie by coś trafiło gdyby Danone (czy inna firma) pchała sie tak nachalnie do przedszkola..
Mnie też trafiło. Tylko jeszcze nie miałam okazji porozmawiać, bo już nie pamiętam kiedy odbierałam moje dziecko z przedszkola.
Myślałam, że to tylko akcja w naszym przedszkolu, ale to chyba akcja ogólnopolska, czy jak.
No, ogólnopolska.
W związku z akcją moje dziecko wypiło trochę z dołączonego kakao ze słomką, reszta została wywalona. No i w ramach indoktrynacji Januszowi w sklepie wmówiła, że lubi Danonki, więc zakupił. jeszcze tydzień i wyrzucę do kosza, bo jakoś ochoty na nie ma. Ale, żeby nie było dzieci z okazji Dnia Dziecka odwiedziły Dworzec PKP. Też dostały prezenty (wszystko z logo PKP). Poza tym uczestniczyły w akcji "z psami"...znaczy kilka szkolonych psów (z opiekunami) w akcji łapania kogoś tam. Zwiedzanie jakiegoś zabytkowego pociągu i takie tam.... Chyba już wolę pociągi od Danona. Ps. chyba we wrześniu, moje dziecko wracało z przedszkola z balonem z napisem MC Donalds...chyba też się reklamuje?? mnie by coś trafiło gdyby Danone (czy inna firma) pchała sie tak nachalnie do przedszkola.. już tłumacze Danon to ma wspólnego tyle, ze sponsoruje pudełka, dał najwięcej kasy- jest na pudełkach akcje paczka dla przedszkolaka robi zupełnie inna firma, totalnie niezależna od firm, których gadżety i reklamówki wkłada w to pudełko jest to taka sama akcja, jak w szpiatalch wiele mam dostaje takie pudełko jak sie dziecko rodzi jakies próbki tam są itp firmy dają kasę to sa w albo na pudełku a pudełko takie trafia do szpitala czy przedszkola i tu jest clue sprawy bo o ile w szpitalu mama ( najczęściej pełnoletnia) może zadecydować czy chce taką paczkę przyjąc czy nie o tyle przedszkolak juz nie nie wiem jak to było w innych przedszkolach ale powinno byc tak ,że dyrekcja uzgadnia z radą rodziców czy może dołączyć taką paczkę do gadżetów w przedszkolu paczki te nie są jakoś specjalnie dniodzieckowe są uniwersalne okazionalnie u nas dzieci takie paczki dostały a mi to wisi kompletnie stwierdzam, że mi ( nie mającej 5 dzieci tak jak np pirania) nic tak dobrze nie zrobiło ( nie przypuszczałam, ze kiedyś to napisze) jak pisanie tego dr jakiego ja dystansu nabrałam do różnych "wychowawczych" czy nie historii Janek danonka wypił, żelki zjadł, reklamówki i pudełko wywalił, Pinokia przeczytaliśmy ani w ustroju mego dziecka ani na jego psychice paczka przedszkolaka nie odbiła chyba żadnego trwałego piętna cyd
Cyd, powiedzmy , że rozumiem
ale nie, chyba jednak nie rozumiem.. a własciwie to mi się nie podoba. Po co sponsorzy w przedszkolach? Dlaczego akurat sponsorzy "jedzeniowi"? Dlaczego nie ksiązki, kredki itp? Dlaczego bombardują dzieci reklamami nawet w przedszkolach? ładnie mi się ten temat łączy z tematem na Wychowaniu - tym o czipsach
ja tylko wytłumaczyłam geneze, napisałam, ze przedszkole powinno uzgadniac z rodzicami, no i to , że chwilowo sie tym nie przejełam
no cóż pr czy inne tam, dosięgają już przedszkoli, na dziecięcych kanałach minimini czy disney chanel też są reklamy...... dla mnie sprawe załatwić może podpisywanie na poczatku roku przedszkolnego deklaracji, pt wyrażam/ nie wyrażam zgody na materiały reklamowe w przedszkolu i już, niech większośc decyduje chce czy nie chce jakoś wydaje mi się że nie da rady uchronić dzieci przed reklamą chipsami i colą, ważne jest to żeby pokazać im co się o tym sądzi, pokazać swój przykład, powiedzieć dlaczego nie/lub tak dzieci naprawde są mądre , wiele rozumieją co nie znaczy, że pogodza się z tym dlaczego nie mogą tego przysłowiowego danonka, ale beda wiedziały dlaczego Ty tego nie popierasz cyd
nas to nie dotknęło
były puzzle i jajko z niespodzianką
U nas tez nie bylo - za to chyba stadninę zalozę, bo kolejny kucyk (raczej KUC!) dołączył do zabawek - wsciekle liliowo-rozowy z warkoczami do czesania
O takich paczkach pierwszy raz słyszę . Może Danone i inne firmy są zainteresowane tylko większymi aglomeracjami
U nas były ksiązki o Franklinie
Wiecie, mam wrażenie, że jakikolwiek prezent, który jest organizowany "dla grupy" jest z gruntu skazany na jakieś tam niepowodzenie. Pomijając już, czy to reklama, czy nie. No bo tak - załóżmy, że nie ma być reklamy, ale ma być prezent. Niech będzie - dajmy na to - książka. Książka też może być niewypałem, jeśli odbiorcą jest grupa (bo dość trudno trafić w tytuł, który już nie gości na półce dziecka - biorąc pod uwagę, że tych dzieci jest np. 20). Kredki - no my dostaliśmy i jesteśmy w posiadaniu szóstego pudełka. Albo kucyk - no właśnie, stadninę można otworzyć. Jajko z niespodzianką - też ryzykowne, bo uczulenie, bo kolejne słodycze. Etc, etc.
Dlatego, jak pisałam wyżej, w imię szczęścia na buzi dziecka awantury ad hoc nie zrobiłam (chociaż przy okazji mam zamiar zaczepić panią dyrektor w tym temacie), aczkolwiek jakiś tam niesmak we mnie te paczki też wzbudziły. Ale podobny niesmak miałam, jak Miłosz w prezencie od przedszkolnego mikołaja przytargał wielkiego jeepa. Wniosek mam jeden: od września wkroczyć w szeregi rady rodziców, względnie - otworzyć przewód doktorski. Aha, Marg. Sponsorzy nie byli "jedzeniowi", bo w paczce były różnego rodzaju gadżety reklamowe, m.in. chusteczki Toddies. Natomiast hucznie nazywało się to - nie wiedzieć czemu - "paczka od Danone". PS. Add, no coś Ty. Przecież ja z prowincji. jakoś wydaje mi się że nie da rady uchronić dzieci przed reklamą chipsami i colą, ważne jest to żeby pokazać im co się o tym sądzi, pokazać swój przykład, powiedzieć dlaczego nie/lub tak dzieci naprawde są mądre , wiele rozumieją co nie znaczy, że pogodza się z tym dlaczego nie mogą tego przysłowiowego danonka, ale beda wiedziały dlaczego Ty tego nie popierasz cyd z tym się zgadzam w 100 %
moje dzieci też dostały paczkę, nikt tego z radą rodziców nie uzgadniał (jestem w radzie, więc może chociaz mogli nas spytac...). Była to już druga taka paczka. Dziecko mi oświadczyło, że nie wolno mi wyrzucać tych książeczek i mam je czytać, bo są dla mnie Kakao wypili, reszta poszła do śmieci.
Ja też byłam zła, że mimo bycia w Radzie Rodziców o paczkach nic nie wiedziałam, ale ogólnie do samej paczki przyczepić się nie mogłam. Danonka nie wetknęli, kakao moje dzieci olały, żelki pożarły jak wiele innych, Pinokia juz mamy i to w fajniejszym wydaniu, ale ucieszyłam się, że Pinokio, a nie jakieś badziewie, reklamówki wywaliłam. Moje dziecko jest jakoś mało podatne na reklamy, bo Danonki ma w nosie od zawsze, jadamy inne rzeczy. Więc powoli uwalniam się od stresu pt "wetkną mojemu dziecku"
Pewnego dnia Jula przybiegła do domu z biletem do cyrku-Pani rozdawała i będziemy mogli pójść, wiesz mamusiu?? Pójdziemy do cyrku!!
Zapieniłam się. Juli wytłumaczyłam. A ona była taka dumna. Pani dała etc.... Przedstawiłam sprawę po dyrektorce i paniom. Zdziwione były. :/ Bilety pojawiły się następnym razem na półeczkach w szatni. Dla kazdego, a jakze. Znowu poelciałam do dyrekcji. Potem pojawiłao się zaproszenie na badanie ortopedyczne. Przez firmę, nie lekarza. Bdanie wykonywane komputerowo. Też podniosłam raban-tym razem poleciałam takze do lekarza przedszkolnego. Pani doktor oczywiście nic nie wiedziała. I tak patrze na ręce a przedszkole myśli ze mi sie znudzi? Albo ze nie zauwazę??
Do wsiowego przedszkola nie dotarli z taką akcją... Prezenty dla dzieci sponsorowało przedszkole z zapasów gotówkowych... I wyjazd na wycieczkę i drobiazgi do rączki...
Ufff - dzięki temu nie miewam dylematów, rozterek i nie muszę (jako członek rady rodziców) poważnie z dyr rozmawiać Jednak taka akcja mi się nie podoba... Ja też byłam zła, że mimo bycia w Radzie Rodziców o paczkach nic nie wiedziałam, ale ogólnie do samej paczki przyczepić się nie mogłam. Danonka nie wetknęli, kakao moje dzieci olały, żelki pożarły jak wiele innych, Pinokia juz mamy i to w fajniejszym wydaniu, ale ucieszyłam się, że Pinokio, a nie jakieś badziewie, reklamówki wywaliłam. Moje dziecko jest jakoś mało podatne na reklamy, bo Danonki ma w nosie od zawsze, jadamy inne rzeczy. Więc powoli uwalniam się od stresu pt "wetkną mojemu dziecku" Berek, Gaba tez miałaby to w nosie i ja niespecjalnie bym się przejęła owym wtykaniem. Chodzi o zasadę. Przedszkole to nie miejsce na reklamę. Jakąkolwiek Pewnego dnia Jula przybiegła do domu z biletem do cyrku-Pani rozdawała i będziemy mogli pójść, wiesz mamusiu?? Pójdziemy do cyrku!! U nas to samo, ale czekam na zebranie ogólne (czyli we wrześniu), żeby o sprawie powiedzieć pani dyrektor i dowiedzieć się co o tym sądzą inni rodzice. Zwłaszcza, że u nas był cyrk dwa razy w ciagu miesiąca. Za drugim razem poszłam do pani wychowawczyni, która owszem zgadza się ze mną, ale ona decyzji nie podejmuje. Więc czekam do września. To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|