To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Specjalne książeczki dla naszych dzieci

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

sklepowa
Pomyślałam, że mogłybyśmy zrobić zestaw książeczek, które są warte polecenia dla dzieci. Nie chodzi mi jednak o książki tradycyjne, ale talkie, które zawierają dodatkowe edukacyjne elementy tj. zabaweczki, szmaciane postaci, piszczałki, przeplatanki, przyciski, muzyczki, itp. Bardzo proszę piszcie, jeśli Wasze dziecko ma taka książkę ! Byłoby super gdyby znalazł się opis takiej książki i jak ktoś może zdjęcie. Moja córka posiada kilka takich stymulujących książek i przyznam, że bardzo ją interesują, a dodatkowe elementy zachęcają do zabawy i powodują, że córka chętniej słucha treści i rozumie jej sens.
marghe.
ksiażki się czyta, nie maca 06.gif
sklepowa
Oczywiście, że książki się czyta. Nic nie pisałam o żadnym "macaniu". Tak się tylko składa, że dla małych dzieci książki często mają dodatki o których pisałam. Służą one do rozwoju nie tylko werbalnego, ale także manualnego dziecka. Ponadto zaciekawiają malucha, rozwijają jego wyobraźnię. I dzięki temu efekt jest taki: 1 książka, a stymulacja wieloraka. Pozdrawiam.
tosinkowa
Na pierwszą książeczkę dla dziecka zdecydowanie polecam książeczkę dwustronną Tiny Love. Z jednej strony obrazki są czarno-białe, duże, wyraźne. Z drugiej (od 3 m-ca) są kolorowe. Dodatkowo są tam elementy szeleszczące. Nasza córcia i jej kuzynek bardzo lubili tą książeczkę. Rodzice muszą wykazać się fantazją, aby dziecku opowiedzieć historyjki do każdego obrazka icon_smile.gif
Książeczka ma sznureczki, więc można ją zamocować w łóżeczku w miejscu ochraniacza.
sklepowa
Polecam tę książeczkę:

Są to zabawne przygody autka. Książeczka ma twarde kartki. Samochodzik porusza się po wyznaczonej trasie (z każdą kartką dłuższej). Mojaj córka bardzo długo "czyta" tę książeczkę.
marghe.
nie uznajÄ™ ksiÄ…zeczek z dodatkami
dobrze, zeby dziecko od początku wiedziało do czego słuzy ksiazka

a do zabaw edukacyjnych sÄ… zabawki edukacyjne..
Agnieszka AZJ
Ja tak samo jak Marg - książka to książka i służy do czytania. Do zabawy są zabawki.

Poza tym moje doświadczenie uczy, ża najrozmatsze bajery, w ktore wyposazona jest książka, służą odwroceniu uwagi od bylejakiej treści.
tissaia
Agnieszka AZJ - mogę się tylk pod Twoją wypowiedzią podpisać.
A_KA
Popieram Was dziewczyny.
Karoli książki (normalne) czytałam od 3 miesiąca życia. Tak więc - niewiele rozumiała na początku, ale już słuchała icon_wink.gif. Potem, gdy już rozumiała co czytam - mogłam jej czytać godzinami dosłownie tzn. aż mi głos wysiadał icon_wink.gif. Nie potrzebowała żadnych "ulepszaczy".
Miała jedną książeczkę (dostała od kogoś) z przyciskiem - rechoczącą żabą... Nie interesowała ją za bardzo nigdy. Właściwie służyła tylko do zabawy - tzn. przycisk z książeczki... (sama treść była denna)

sklepowa
Drogie Mamy,
z Warszych wypowiedzi wypływa wielkie oburzenie, jakbym zbeszcześciła klasyczna książkę. O niczym takim nie pisałam. Każdy ma prawo do własnego zdania. Ja nie uważam, że książka np. o samolociku z samolocikiem jest gorsza. Wszystko jest przeznaczone dla określonej grupy. Dorosły, który dostałby taki prezent - potraktowałby go jako kpinę lub żart. Natomiast małe dziecko - całkiem inaczej odbierze taki prezent. A właśnie pisałm o takim czymś dla dzieci.
marghe.
nie tyle oburzenie co przeświadczenie , że ksiązka nie musi zawierać dodatkowych bajerów , żeby być "atrakcyjna"
Warto od małego przyzwyczajać dziecko do lektury, nie do zabawy.
Do zabawy sÄ… zabawki, a ksiÄ…zki siÄ™ czyta i oglÄ…da..
od piszczenia sÄ… gumowe zabawki
od grania instrumenty
od przytulania przytulaki
itp


ps. Nie znosze gazetek z gadżetami..

marghe.
CYTAT(sklepowa @ śro, 20 cze 2007 - 19:12) *
Drogie Mamy,
z Warszych wypowiedzi wypływa wielkie oburzenie, jakbym zbeszcześciła klasyczna książkę. O niczym takim nie pisałam. Każdy ma prawo do własnego zdania. Ja nie uważam, że książka np. o samolociku z samolocikiem jest gorsza. Wszystko jest przeznaczone dla określonej grupy. Dorosły, który dostałby taki prezent - potraktowałby go jako kpinę lub żart. Natomiast małe dziecko - całkiem inaczej odbierze taki prezent. A właśnie pisałm o takim czymś dla dzieci.


i my cały czas piszemy o dzieciach..
Agnieszka AZJ
CYTAT(marg. @ śro, 20 cze 2007 - 20:20) *
ps. Nie znosze gazetek z gadżetami..


A sÄ… inne ??? icon_rolleyes.gif icon_rolleyes.gif icon_twisted.gif icon_twisted.gif
CrazyMary
No właśnie. Przed chwila wróciłam z kiosku, gdzie Marta kupiła sobie (posiada własne pieniądze, odkąd zgubiła zęby 08.gif ) gazetkę Scooby Doo. Na nic moje próby przekonania jej, że ta gazetka nie jest ciekawa, że są inne, ciekawsze, które przecież nie raz jej kupowałam. Gazetka poszła w kąt, najważniejszy był lupopis (lupa z długopisem) i sztuczny owad z klejącymi nogami. icon_evil.gif
Roberta
Moje najstarsze dziecko miało coś takiego jak z tym autkiem, tyle, że z "jeżyczkiem". Ta książka była jedną z ulubionych. Ale książki bez ulepszaczy też były ulubione. Średnie dziecko wykończyło ww książeczkę i chyba już się tak nie zachwycało chodzącym jeżykiem. Trzeba przyznać, że wierszyk w "jeżyczku" był bardzo zgrabny i wbił mi się w pamięć. Teraz ulubione książki moich dzieci (są w wieku 5,5 i 2,5 roku) to wszelkiego rodzaju encyklopedie zwierząt i przed snem sobie życzą, żeby im czytać o trybie życia tamanduły icon_eek.gif . Tak też można...
Zgadzam się, że książki powinny być przede wszystkim do czytania, dlatego książeczki "dotykowe" to za mało. Trzeba dbać o obecność książek i jeszcze o ich czytanie. Widziałam 1,5 roczne dziecko zasypywane książkami, ale rodzice wychodzili z założenia, że jest za małe na to, żeby mu czytać. Jak ja temu dziecku czytałam, było bardzo zainteresowane warstwą tekstową książek.


Naszła mnie taka refleksja: książki przestały byc do czytania, są do macania, muzki się nie słucha, tylko ogląda. Cóż - takie czasy.
marghe.
CYTAT(Agnieszka AZJ @ pon, 25 cze 2007 - 17:42) *
A sÄ… inne ??? icon_rolleyes.gif icon_rolleyes.gif icon_twisted.gif icon_twisted.gif


Mis
Swierszczyk
icon_smile.gif

Agnieszka AZJ
Rzeczywiście icon_redface.gif
Tylko, ze tych akurat w moich okolicznych sklepach nie ma - natomiast wszystkie te "Barbie" i inne "Księżniczki" icon_evil.gif leżą w każdym sklepie na wysokości oczu Julki
madama
Ale ta książeczka z samochodzikiem jest naprawde bardzo fajna. icon_smile.gif
Mielismy taką swojego czasu (nadaje się tak, mniej więcej dla dwulatka), chłopcy bardzo ją lubili. Książeczka miała fajny, zabawny tekst. Nie przeszkadzało nam to w tym samym czasie czytać dziecięcej klasyki.
sklepowa
MAm wrażenie, że przez kilka "super specjalistycznych" wypowidzi temat został zaszczuty. Trochę to przykre. A jednak zainteresowanie idzie podziemiem bo dostaję prywatne maile w sprawie tego tematu. Może trochę delikatniej wyrażajmy swoje zdanie.
Agnieszka AZJ
CYTAT(sklepowa @ śro, 20 cze 2007 - 19:12) *
Drogie Mamy,
z Warszych wypowiedzi wypływa wielkie oburzenie, jakbym zbeszcześciła klasyczna książkę.



CYTAT(sklepowa @ wto, 07 sie 2007 - 13:54) *
MAm wrażenie, że przez kilka "super specjalistycznych" wypowidzi temat został zaszczuty. Trochę to przykre. A jednak zainteresowanie idzie podziemiem bo dostaję prywatne maile w sprawie tego tematu. Może trochę delikatniej wyrażajmy swoje zdanie.


A ja mam wrażenie, że sama się nakręcasz. wink.gif

Ja wyrazilam tylko swoje zdanie - IMHO dość łagodnie. Nie widzę tam ani "wielkiego oburzenia", ani tym bardziej "zaszczucia". Po prostu inne spojrzenie na temat.
Jesteśmy na forum "Co warto, czego nie warto" - ja uważąm, że nie warto, bo za cenę jednej książeczki z bajerami można kupić dwie (albo i więcej) normalne. Normalne czyli bez zabawek za to z dobrym tekstem i ładnymi ilustracjami.
Maciejka
Mam dwa słówka w sprawie książek okraszonych i saute. 08.gif Kolejny raz wyjdę na orędowniczkę kultury masowej, ale nic to. Myślę sobie, że lepszy kontakt dziecka, a później dorosłego, z książką jakąkolwiek niż z żadną. Współczesny rynek wydawniczy faktycznie zalewa nas gadżetami. Ale w gadżetach nie ma nic złego. Źle, kiedy jest to jedyny powód, dla którego sięgamy po czasopismo, książkę, produkt jako taki. Maciek stale mnie naciąga na czasopisma dla dzieci ze względu na gadżety. Czasem ulegam, czasem nie. To zależy od czasopisma. Ale przede wszystkim zawsze czytamy zakupione czasopismo, rozmawiamy o nim i ja mu wyjaśniam, dlaczego na ostatniej stronie wydawcy umieszczają informację o tym, jaki dodatek będzie za miesiąc. I on już potrafi rezygnować. Czasami, kiedy dodatek wydaje mi się wyjątkowo beznadziejny proponuję w zamian inne czasopismo bez "bajerów". I skutek bywa różny. Albo faktycznie coś znajduje, albo odchodzi od półki bez większego żalu. Dostrzega też, że te dodatki często są kiepskiej jakości, że psują się po dwóch użyciach. No i dobrze, to też cenna lekcja. A zatem, jako była "pani od czytelnictwa" powiem: książka jest szalenie ważna w życiu dziecka i dorosłego i lepszy miałki tekst okraszony mądrą rozmową z rodzicem niż brak kontaktu z lekturą.
A na koniec tradycyjnie napiszę, (choć wiem, że wszyscy tak mówią, łącznie z redaktorkami naczelnymi kolorowych pism), że wszystko, co się ukazuje częściej niż raz na tydzień, to nie jest gazeta tylko czasopismo.29.gif
Agnieszka AZJ
CYTAT(Maciejka @ wto, 07 sie 2007 - 15:33) *
A na koniec tradycyjnie napiszę, (choć wiem, że wszyscy tak mówią, łącznie z redaktorkami naczelnymi kolorowych pism), że wszystko, co się ukazuje częściej niż raz na tydzień, to nie jest gazeta tylko czasopismo.29.gif


Nie żebym się czepiała, ale wydawało mi się, że jest odwrotnie 08.gif wink.gif

A co do meritum - ja nie lubię poprzestawania na byle czym, bo lepiej tak niż wcale. Mam o to pretensje do akcji "Cała Polska czyta dzieciom", że poprzestali na haśle "20 minut dziennie. Codziennie.", tak jakby bez znaczenie było to, co się czyta. Nie ważne - co, byle tylko odpowiednio długo.
Maciejka
Ojej, Agnieszko, dobrze, że mnie poprawiłaś. Ale wstyd!!! Oczywiście to przejęzyczenie. Ale i nauczka dla mnie, żeby wreszcie się przestać madrzyć, albo się mądrzyć mądrze. icon_wink.gif
Agnieszka AZJ
Madrze się mądrzysz 06.gif Jestem w stanie zaakceptować ten tok myslenia w przypadku pisemek (takie neutralne słowo wink.gif ) dziecięcych, ale nie w przypadku książek. Zboczona jestem - wiem 29.gif
Maciejka
CYTAT(Agnieszka AZJ @ wto, 07 sie 2007 - 17:17) *
Jestem w stanie zaakceptować ten tok myslenia w przypadku pisemek (takie neutralne słowo wink.gif ) dziecięcych, ale nie w przypadku książek. Zboczona jestem - wiem 29.gif


Ale dlaczego nie? Czy człowiek musi koniecznie czytać tylko mądre, dobre, wartościowe książki? Czy istnieje przymus obracania się tylko w kręgu literatury czy szerzej kultury wysokiej? Przecież nawet tęgie umysły mają prawo i ochotę sięgnąć czasem po coś lekkiego, banalnego do bólu. Czy każdy kontakt z literaturą musi wiązać się ze zdobywaniem nowych kompetencji? A co z takimi funkcjami książek jak ludyczna czy oczyszczająca? Nie ma nic złego w obcowaniu z kulturą popularną i - co więcej - może ona przynieść radość. Nie znaczy to, że każdy musi się w tej masowej kulturze nurzać, ale za to każdy ma do tego prawo. Ważniejsze jest moim zdaniem traktowanie tego typu literatury jako jednej z wielu ofert. Wcale nie tej najważniejszej.
Jeszcze słówko na temat akcji "Cała Polska czyta dzieciom". Mądry rodzic, świadomy wartości literatury i konieczności obcowania z nią, pokieruje odpowiednio lekturą dziecka. A rodzic prosty, taki, który o książkach wie, ale nie specjalnie uznaje potrzebę czytania, a często nie za dobrze potrafi czytac (!), lepiej żeby choćby oglądał z niemowlakiem czy kilkulatkiem książki, które trąbia, piszczą i tańczą, niż nie czytał ich wcale. Są w Polsce domy, w których wcale nie ma książek. Są w Polsce ludzie, którzy w ciągu roku nie przeczytali ani jednej książki. I jest ich prawie połowa społeczeństwa.

Agnieszka AZJ
CYTAT(Maciejka @ wto, 07 sie 2007 - 20:28) *
Ale dlaczego nie? Czy człowiek musi koniecznie czytać tylko mądre, dobre, wartościowe książki? Czy istnieje przymus obracania się tylko w kręgu literatury czy szerzej kultury wysokiej? Przecież nawet tęgie umysły mają prawo i ochotę sięgnąć czasem po coś lekkiego, banalnego do bólu.


Dlaczego ? Bo mam takie skrzywienie, mówiłam 06.gif
To nie znaczy że kupuję wyłącznie ksiązki "z najwyższej półki" jeśli idzie o wartość artystyczną czy literacką. Ale te lekkie i banalne do bólu też mogą byc lepsze i gorsze - napisane lepszym lub gorszym językiem, zilustrowane ohydnie, albo przeciętnie, ale tak, ze sie na nie patrzy bez obrzydzenia.


CYTAT
Jeszcze słówko na temat akcji "Cała Polska czyta dzieciom". Mądry rodzic, świadomy wartości literatury i konieczności obcowania z nią, pokieruje odpowiednio lekturą dziecka. A rodzic prosty, taki, który o książkach wie, ale nie specjalnie uznaje potrzebę czytania, a często nie za dobrze potrafi czytac (!), lepiej żeby choćby oglądał z niemowlakiem czy kilkulatkiem książki, które trąbia, piszczą i tańczą, niż nie czytał ich wcale. Są w Polsce domy, w których wcale nie ma książek. Są w Polsce ludzie, którzy w ciągu roku nie przeczytali ani jednej książki. I jest ich prawie połowa społeczeństwa.


Nie bardzo potrafię uwierzyć w to, że rodzic czytający cokolwiek, bez rzeczywistego zainteresowania, ale 20 min. dziennie wychowa małego czytelnika. Raczej wręcz przeciwnie - rodzic czytający, bo tak trzeba, przekaże dziecku, że czytanie jest obowiązkiem. Li i jedynie. Może lepiej dać temu dziecku szansę, że kiedyś samo odkryje frajdę czytania ?
Tak czy inaczej - nie zaszkodziłoby pójść o krok dalej i promować naprawdę dobre książki dla dzieci. Kiedy czytam listę na ich stronie, to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera już przy pierwszej kategorii. 0 - 4 lat - te same książki dla roczniaka i przedszkolaka ?
https://www.calapolskaczytadzieciom.pl/nowa...lota/index.html
Poza tą listą nie zauważyłam żadnych innych działań fundacji w tej kwestii 13.gif


Kończę już, bo załozycielka wątku znów będzie miała pretensje wink.gif 06.gif
sklepowa
Wczoraj widziałam taką serię książeczek z czymś w rodzaju magnesików. NA stronach ksiażki jest jakieś miejsce np. podwórko ze stodołą, budą, zagrodą, itp. Tych ston jest oczywiście kilka. CZytanie - to opowiadanie historii tworzonych samodzielnie - bohaterzy namalowani są na magnesikach - np. kotek, traktor, świanka i wiele innych. Bardzo fajna zabawa!
marghe.
powtórzyć się czy się nie powtórzyć?
hmmm
lalalala
najważniejszy tekst. potem ilustracja.
bajerki dopuszczalne według mnie dla najmłodszych. choć nie posiadam takowych, bo to zawsze kosztuje, a ja oszczędna jestem 06.gif

mój mały ma książeczki bez bajerków. myślałam, że miłość do książek wyssie z mlekiem matki, ale niestety zainteresowanie go lekturą idzie mi ciężko... nie umie Antonio usiedzieć w miejscu nawet chwilki... może jeszcze dla niego za wcześnie...
dankin-82
książeczki na początku mięciutkie a potem z twardymi stronami i oczywiście KOLOROWE, treść wiadomo 08.gif .....u nas na samym początku hitem była Lokomotywa a teraz zbiory najróżniejsze wierszy oraz bajki wierszem pisane, oraz serii książeczek o zwierzątkach


co do dodatków to Kulka uwielbia je i ma ukochaną książeczkę z której wyskakuje niedźwiedź. krokodyl kłapie paszczą, hipopotam może ugryźć itp.....ja jednak jestem za nimi i bardzo wątpię w to że mała potem nie będzie chciała czytać zwykłe książki przez te dodatki i bajery
dankin-82
jednak co by to za książeczki nie były to zawsze rodzić jest w tym wszystkim najważniejszy i to jak przekaże treść, pokaże ilustracje, wytłumaczy i wogóle czytanie stanie się dzięki temu piękną zabawą oraz czasem na okazanie miłości i czułości....nie wspominając już o pobudzaniu dziecięcej fantazji i ciekawości
trylinka
Dla dziecka, które nie czyta, książka jest taką samą zabawką jak np. piłka albo klocki.
Dla mnie czytanie rocznemu dziecku tekstu książkowego, choćby najprostrzego, jest pomyłką.
W każdym razie ja tak nie robię. My sobie książeczki czytamy po swojemu tzn oglądamy obrazki, wskazujemy palcem i nazywamy wszystko: "To jest kot. To jest drzewo." Kiedy wszystko jest nazwane, można przejść do relacji i opowiadania:. "Gdzie jest kot? Tak. Tutaj. A co on robi? On wchodzi na drzewo." I tak dalej. To lepsze niż samo słuchanie.
Z tego punktu widzenia dla mnie najlepsze są takie książki, które mają dużo detalicznych obrazków. Genialna jest np. "Jaka to epoka" i "Jaki to miesiąc" z obrazkami Marcina Strzembosza. To przykład książki, którą dziecko będzie się bawiło prawie przez całe dzieciństwo. Jest genialna!
Także te książki z magnesami są super. U mnie się sprawdziły na 100%. Aż do całkowitego podarcia magnesowych przyklejanek.
Szukaniu odpowiednich książek poświęcam masę czasu i z przykrością stwierdzam, że większość nadaje się prosto na makulaturę. Ot, żeby daleko nie szukać przykładu, babcia wczora przyniosła takie coś: "Kasia nałożyła pastę na szczoteczkę i kolistymi ruchami dokładnie czyści zęby". (Encyklopedia wiedzy przedszkolaka)
Aha, teraz stare forumowe sielawy zeżrą mnie tak jak sklepową, ale ja się raczej tym nie przejmę. Jestem zadowolona z mojej metody "czytania" książeczek, bo widzę jakie rezultaty przynosi i tylko to mnie cieszy.

P.S. Szkoda, że po raz kolejny ciekawy wątek poległ. No cóż, tak już jest...
mama_wolfa
sklepowa, to ja napiszÄ™ na temat icon_smile.gif

polecam książeczki z serii Bear in the big blue house gdzie można wysunąć różne elementy (to tak dla starszych obywateli), liczyć przedmioty po odkryciu okienka lub przesunięciu elementu itd

kolejny wymysł to książeczki z puzzlami - jak dla mnie r e w e l a c j a - tekst po jednej stronie a po drugiej puzzle. Mamy serię bajek Grimmow i Andersena w ten sposób wydane. Literki dość duże dla początkujących czytaczy a puzzle dobre dla małej łapki, wszystko dość twarde by przetrwać "burzę"

Pierwsze książeczki były gumiaste, wydawały jakieś dzwięki i co najważniejsze nie topiły się w wannie. Mało polecane do pływania z oliwką lub innym nawilżaczem dodawanym do wody icon_smile.gif

Polecić mogę dla maluszków też książeczki z serii poznajemy świat - można pogłaskać pieskowe futerko (albo inny materiał) lub dotknąć folii w której odbija się mały buziaczek. Dla małego odkrywcy coś naprawdę przydatnego.

Książka to też pomoc edukacyjna i zabawka. To nie tylko światynia powagi icon_smile.gif Szczególnie dla kogoś kto ma 6 miesięcy icon_smile.gif))
mama_wolfa
i dodam jeszcze że mój 4latek czyta. Książek nie niszczy. Raczej układa na półeczce równiutko icon_smile.gif

Trylinko podaj mi proszę jakieś tytuły lub autora, wydawcę książeczek z magnesami icon_smile.gif to będzie wielka niespodzianka icon_smile.gif
trylinka
CYTAT(mama_wolfa @ Tue, 01 Apr 2008 - 23:58) *
Trylinko podaj mi proszę jakieś tytuły lub autora, wydawcę książeczek z magnesami icon_smile.gif to będzie wielka niespodzianka icon_smile.gif


A proszÄ™ ciÄ™ bardzo!
My mamy dwie:
1. Królewna śnieżka z wyd. WILGA - na magnesach są kawałki obrazków do odszukania w całości\
2. Dzikie zwierzęta z wyd. fK Firma Księgarska i inne w tej serii - na magnesach są zwierzaki a na obrazkach tła + tekst. Zabawa polega na tworzeniu własnych obrazków poprzez przyklejanie w różnych miejscach.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.