To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Picie w przedszkolu

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

iguana
No włąśnie. Jak w temacie. Jak to jest u Was? Bo od wczoraj taka złość mną szarpie, że mało mnie szlag nie trafi.
Młody poszedł do czerolatków. Wiadomo jak to jest z piciem w ciągu dnia. Do kazdego posiłku jest jakis kompot, kawa zbożowa czy soczek. Wiadomo, ze przerwy między posiłkami są na tyle długie, by ciągle biegającym dzieciom pić się zachciało. I tu pojawia się problem. Dzieci do picia mają wodę. Tak było w zeszłym roku, tak jest i teraz. W maluchach dzieciaki p[rzynosily sobie różne napoje, które stały w widocznym miejscu i albo same się obsługiwały albo pani im pomagała. Nie wszystkie dzieciaki chcą i lubią pić wodę. Mój nie i nic nie moge na to poradzić mimo, że jest zdrowsza. Tłumaczę to sobie w ten sposób: nie każdemu musi smakować to samo.
W tym roku już pierwszego dnia pojawił się problem. Mianowicie jak zwykle dałam Młodemu butlę z piciem. Po powrocie z przedszkola powiedział mi, że pani mu nie chciała tej butli dać, bo nie można już picia przynosić (nadmienię, że pani się nie zmieniła- jest to ta sama, która była w maluchach). Dziecku chciało się pic, poprosiło więc cichaczem kolegę by pomógł mu otworzyć ową butlę. W ten sposób jednorazowo ugasił pragnienie.
No kurde, aż cięzko mi piosać, tak mną złość szarpie.
Dziś rano mąż odbył z panią rozmowę na ten temat. Pani mętnie tłumaczyła, że to może do szatni te picie wynieść (taaa.. ciekawe tylko kto by z nim biegał do tej szatni- młóody pije dużo i często). W końcu pani stwierdziłą, że kilkoro dzieci przyniesie picie i reszta też chce i mają z tym kłopot. No bez przesady. Dzieci mają również różne posiłki (ze względu na alergików) i mój młody często by wolał jeść to co alergicy. Kwestia gustów smakowych po prostu. Myślę, że takie rzeczy można dzieciom wytłumaczyć. Poza tym przedszkole to nie gestapo do cholery. Sądzę też, iż łatwiej wziąć swoje picie i napić się go w chwili, w której się potrzebuje, niż bez przerwy prosić panią żeby nalała wody.
Szlag mnie trafia po prostu. Wiadomo, że nie wszyscy lubią to samo i nigdy się wszystkim nie dogodzi, ale czemu robić wszystko aby dziecku przedszkole obrzydzić?
Tobatka
U nas nie wolno dzieciom przynosić picia swojego.. Do wyboru mają kompot, herbatę i wodę na każde życzenie. Do tego jednorazowe kubeczki. Nie zauważyłam, żeby dzieci chodziły spragnione, skarżyły się. Zwłaszcza jak było gorąco i były na placu zabaw - picie stało w oknie, kubeczki takoż, dzieci wiedzą, z której kupki bierze się czyste kubeczki, dokąd odkłada zużyte, mogły podejść i się obsłużyć, a do tego siedziała sobie jedna pani przy tym i pomagała tym, co sobie nie radziły.
iguana
Tobatko- takie rozwiązanie byłoby najlepsze. Wasze dzieciaki mają wybór i to duży. Wystarczyłaby woda i kompot/herbata. Ale żeby ten wybór był. Ponieważ go nie ma, jestem za tym żeby dzieci przynosiły picie. Z pewnością poruszę ten problem na zebraniu. Poza tym jeśli pani wyraża zgodę (przy rodzicu) by to prywatne picie było, to nie powinna potem do diaska zabraniać go dziecku pić. Przy rodzicu mówi co innego, a sam na sam z dzieckiem co innego? Wściekła jestem.
Mika
CYTAT(iguana @ wto, 04 wrz 2007 - 05:18) *
Pani mętnie tłumaczyła, że to może do szatni te picie wynieść (taaa.. ciekawe tylko kto by z nim biegał do tej szatni- młóody pije dużo i często). W końcu pani stwierdziłą, że kilkoro dzieci przyniesie picie i reszta też chce i mają z tym kłopot. No bez przesady.


dla Ciebie bez przesady ale ja panią rozumiem
najpierw soczki później batoniki
to są tylko dzieci i żal im patrzeć jak jedno ma a drugie nie

tak samo z zabawkami -jeden ma za 300 a drugi za 5zł
przynoszenie ok -raz w tygodniu
ale takich któych nie będzie żal jak się zniszczy
inaczej trzeba mieć świadomość,że cudo za 300 będzie targane,poniewierane i wyrywane przez 20 dzieciaczków wink.gif

stały dostęp przynajmniej do wody powinien być
dziecko które jest naprawdę spragnione i tej wody się napije
znam to z autopsji
Jasiucha
Ja co prawda rano zostawiam dzieciowi pełną butelkę ze smoczkiem (z kubeczka jeszcze nie pije) i nie ma żadnego problemu z tym - Ala wchodząc z nią na sale od razu wie gdzie ma ją odstawić i w razie pragnienia gdzie po nią pójść. W ciągu dnia butla jest uzupełniana na bierząco - jesli jest herbatka to herbatkę pije.. jesli jest jeszcze kompocik to kompocik.. no a jesli nic już nie zostało to woda - wychodze z założenia, że jeśli będzie bardzo spragniona to się tej wody napije i faktycznie tak jest.. wielka krzywda jej się nie satnie, żaby w żołądku też się nie zalęgną.. na drogę powrotną też jej tej wody biorę do butelki - wypija o wiele mniej niz soku no ale z pragnienia nie usycha - jesli ma duże pragnienie to pije icon_wink.gif
Podczas upałów dzieci miały do dyspozycji dystrybutor z wodą i też nie widziałam aby słaniały się z pragnienia lub się skarżyły 08.gif

Ja mam myślenie podobne jak panie w przedszkolu iż to nie koncert życzeń, jakby kazde dziecko spytać co by chciało zjeśc to okazałoby się iż każde coś innego a i znalazła by się grupka która by się zdecydować nie umiała. Posiłki sa przygotowywane na konkretną ilość dzieci - więc jeśli alergików jest 5-ciu to pięć porcji! Oczywiście u nas można zastrzec aby dziecku przykładowo nie dawać fasoli/kapusty itd.. i nie ma z tym problemu... no ale żeby zamieniać posiłek normalny na specjalny dla alergików bo akurat dzieć ma kaprys???!
W przedszkolu są zasady "zbiorowe" - wszystkie dzieci są traktowane jednakowo i moim zdaniem to jest dobre. W przeciwnym przypadku doszło by do absurdalnych sytuacji - jeden rodzic chce aby picie dla jego dziecka było inne niz ma cała reszta.. za chwilę inny rodzic aby dziecko spało na materacu a nie na leżaczku.. jeszcze inny że pora spania jest nieodpowiednia ( u nas się nei zmusza - nie chcesz nei spij ale potem spania już nie bedzie i tym oto sposobem dzieci szybko łapią reguły i rytm).. itp.

Nie chciałam nikogo urazić swoją wypowiedzią.. to po prostu mój punkt widzenia
mama_do_kwadratu
zgadzam się z Miką
Eta
CYTAT(mama_do_kwadratu @ wto, 04 wrz 2007 - 10:12) *
zgadzam się z Miką


ja także, nie wyobrażam sobie sytuacji że kilkoro dzieci biega z własnym piciem, a inne patrzą albo też się napiją od kogoś, potem krzyk, pretensje i kto ma tu winę?
Moim zdaniem jesli dziecku tak bardzo chce się pić to i wody się napije, poza tym to najlepsza lekcja nauczenia dziecka picia wody, bez barwników, bez konserwantów i innych świństw.

Olimpia pije ponad 3 litry na dobę, nie wyobrażam sobie że miałaby wlewać w siebie tyle samej chemii.
iguana
Dziękuję Kochane za odpowiedzi. Potrzebny mi był punkt widzenia osób całkowicie bezstronnych.
Jasiucha co do posiłków zgadzam się z Toba i nigdy nie prosiłam by Młodemu je zmieniano, bo czegoś tam nie lubi. Po prostu stwierdziłam fakt, iż nigdy nie będzie tak, że wszystkie dzieci dostają to samo. Nie roszczę żadnych pretensji w tym temacie:)
Natomiast co do pragnienia. Nie mogę się z tym zgodzić, bo jeśli komuś coś nie smakuje, to po prostu nie smakuje i już. Jestem przeciwna przynoszeniu do przedszkola słodyczy i zabawek (chociaż popieram jakieś pluszaczki chociaż na te pierwsze dni). Natomiast co do napoi. Skoro przedszkole nie może zagwarantować dzieciom chociaż dwóch różnych (naprawdę nie trzeba więcej), jestem za tym by mogły przynosić swoje.
Muszę powiedzieć, że po Waszych wypowiedziach złość mi przeszła i staram się spojrzeć na całą sytuację chłodnym okiem. Nie wiem czy mi wychodzi.
iguana
A jeszce do Ety: nie poruszam tu kwestii tego, co które dziecko pije, bo jest to indywidualna sprawa każdego rodzica. Chodzi o to by miało wybór.
Fragosia
Zgadzam sie z Miką i Eta.

Nie wyobrażam sobie że jedne dzieci mają picie a inne nie.
A do tego już porównywanie ja mam: Kubusia, a ja mam Tymbarka.

Sądzę że jakby dziecku sie naprawdę chciało pic to napiłoby się i wody.
I wiem to po moich szkrabach.W domu zawsze były soczki a jak byli na wakacjach u dziadkówi nie było soków to ze smakiem pili wode niegazowana.

U nas w przedszkolu jest woda, oprócz picia podawanego do posiłków.

Iguano na zebraniu gdyby jakaś matka zaproponowała iż dzieci maja sobie przynosić soki
sprzeciwiłabym sie i to bardzo. Płacę za przedszkole, za posiłki i napoje. Nie chciałabym sie obciążać dodatkowymi kosztami tylko dlatego iż jakieś dziecko nie napije sie wody pomiędzy 9.00-11.30 ( bo taka u nas jest przerwa między I śniadaniem a obiadem, chociaż często o 10.00 mają jakis owoc lub mleko czekoladowe jako II śniadanie).
A gdybym dziecku nie kupiła gdy inne matki kupują moje czułoby sie napewno źle.

Iguano nie przejdziesz życia za swoje dziecko. W niektórych sytuacjach powinno sie dostosowac do ogółu. Woda do picia nie jest takim złem i wystarczy tylko dziecku wytłumaczyc że innym będzie przykro gdy on będzie popijał soczek w kącie a inne dzieci nie będa miec.
I zobaczysz gdy nie bedzie miał alternatywy i będzie mu sie chciało pic napewno sięgnie po wode
Powodzenia.

Eta
Iguana sory ale nie rozśmieszaj mnie, bo wydaje mi się że w tm teacie piszemy właśnie o tym co dzieciaki piją w przedszkolu. Jasne że to Twoja spawa, a ja jak byk napisałam "moim zdaniem".
Mika
Iguana -złość może przejść jak się ma kilkoro dzieci i wszystkie piją to samo

jeśli mnie trafiało kiedy każde z trójki chciało co innego to pomyśl jak czują się panie mające sztuk 28 wink.gif
ja je rozumiem

po pierwszych upałach kupiłam dzbanek brita -pokazałam jak go obsługiwać i .. koniec
chcą pić -włala -stoi woda
u nas zadziałało od razu choć NIGDY moje dzieci pić samej wody nie chciały
wyjątkowo niegazowana ale tylko małe butelki nestle

ktoś pisał o myciu zębów w przedszkolu jako wyrabianie nawyku
zdrowe picie/jedzenie to też wyrabianie

niektóre szkoły idąc tokiem przedszkoli ciągną ten program zdrowego odżywiania
w naszej szkole od roku nie uwidzisz automatów z napojami -są tylko z wodą
w tym roku skasowali sklepik z chipsami,cukierkami itp. brawo_bis.gif
w zamian będą owoce,kanapki,woda,z luksusów drożdżówki
Eta
A tak na marginesie moje dziecko bardzo lubi chipsy, za to niechętnie warzywa, Twoim tokiem myślenie, "nie każdemu smakuje to samo" powinnam jej do obiadu serwowac chipsy zamiast surówki?
iguana
Eta, moim zdaniem powinnaś jej serwować to co uznasz za słuszne. Nie unoś się. W pierwszym poście chodziło mi o to by zapewnić dziecku wybór. Nie negowałam tego, iż woda jest zdrowsza. To dla mnie oczywiste. Po prostu swoim postem odbiegłaś troszkę od głownego toru tematu i dlatego chciałam podkreślić, że nie o to mi konkretnie chodziło:) Nie chodzi mi o dyskusję co pozwalac dzieciom pić, a czego nie.
iguana
GosiaF: hmm.. dało mi do myślenia to co napisałaś. Czasem trzeba się dopasować do ogółu. Muszę to przemyśleć. Tylko nie bhardzo wiem jak uporać się z faktem, że Młody naprawdę wody nie lubi. Z dodatkiem jakiegoś syropu- rarytas. Sama woda nie.
I nie chodzio mi o to, że dzieci MAJĄ przynosić do przedszkola swoje napoje. Raczej o to by MOGŁY to robić. tym bardziej, że nie jest to mój wymysł, a raczej praktyka z roku ubiegłego. Może już wtedy należało postyawić sprawę jasno i zabronić.
Wiecie co mi jeszce przyszło do głoowy, tak trochę z boku tematu? Że kurczaki, jak przychodzi do przedszkola dziecko obładowane lekarstwami, to problemu nie ma. Natomiast czy przyniesienie swojego napoju naprawdę szkodzi innym?
Oczywiście, że nie przeżyję życiIa za swoje dziecko. Od dawna tłumaczę mu, że nie może mieć tego wszystkiego co inni on na swój prosty, dziecięcy sposób to rozumie. Nawet dziś rano mu tłumaczyłam dlaczego nie może wziąć do przedszkola swojego ulubionego robota. Ale zaspokajanie pragnienia to jedna z najbardziej podstawowych potrzeb, więc dlaczego do jasnej ciasnnej nie mogłabym mu dać jakiegoś kompotu ze sobą?
Eta
Iguano ależ ja się wcale nie uniosłam (wciąż zdumiewa mnie że tak mnie czasem ludzie odbierają).

Na pytanie jak to zrobić: stopniowo rozcieńczać soki wodą, najpier 2/3 soku 1/3 wody potem pół na pół i stopniowo do momentu kiedy woda całkiem sok zastąpi.
Mika
CYTAT(iguana @ wto, 04 wrz 2007 - 09:25) *
Wiecie co mi jeszce przyszło do głoowy, tak trochę z boku tematu? Że kurczaki, jak przychodzi do przedszkola dziecko obładowane lekarstwami, to problemu nie ma.


nie wiem jak gdzie indziej ale i nas nie można przynosić lekarstw
nawet witamin
jest odgórny zakaz bo to mogłoby spowodować,że np. inne dziecko pójdzie i z szafki drugiego wyciągnie i zje
wychowawczynie też leków podawać nie chcą,bo to odpowiedzialność i pretensje jak coś jest nie tak
Jasiucha
CYTAT(iguana @ wto, 04 wrz 2007 - 13:25) *
Wiecie co mi jeszce przyszło do głoowy, tak trochę z boku tematu? Że kurczaki, jak przychodzi do przedszkola dziecko obładowane lekarstwami, to problemu nie ma. Natomiast czy przyniesienie swojego napoju naprawdę szkodzi innym?

co takiego?? u nas jest problem!!
miejsce chorego dziecka jest w domu!! u nas nie przyjmują takich dzieci.. nei ma czegoś takiego.. nawet jeśli jakieś dziecko w ciągu dnia wykazuje poważne objawy chorobowe to wzywa się mamę aby odebrała

jesli Ci tak zależy na tym aby dzieć nie pił samej wody i nei chcesz mu dać "brutalnej" szansy na polubienie to zaproponuj iz będziesz przynosiła syrop do rozcieńczania, który będą mogły pić także inne dzieci.. może Panie "pójdą" na coś takiego.. tylko istnieje obawa, iż przyjdzie inny rodzic który woli aby dzieć pijal czystą wodę bez "cudzego" soku...
Fragosia
Jezeli chodzi o lekarstwa, u nas tez istnieje odgórny zakaz przynoszenia do przedszkola lekarstw.
Opiekunom absolutnie nie wolno ich podawać.

Iguano faktycznie zasady powinny byc ustalone na początku.
Ale naprawdę nie martw się, jezeli nie ustalicie wspólnie z grupa sprawy przynoszenia
dodatkowych napojów to jeżeli mały nie będzie miał wyboru napewno spróbuje wody.

Czasami chcielibyśmy przychylic nieba naszym szkrabom, ale nie przyniesie im szkody jeżeli nie przychylimy go icon_smile.gif.
Tobatka
CYTAT(GosiaF @ wto, 04 wrz 2007 - 13:42) *
Jezeli chodzi o lekarstwa, u nas tez istnieje odgórny zakaz przynoszenia do przedszkola lekarstw.
Opiekunom absolutnie nie wolno ich podawać.

I to jest dla mnie logiczne.. I u nas też tak jest - w końcu jak dziecko chore, to jednak powinno być w domu, a nie w przedszkolu z lekarstwami... Nawet, jesli są to "tylko" witaminy.
iguana
I dla mnie jest to logiczne. Jest gdzieś to unormowane przepisami? Czy to kwestia umowna każdego przedszkola?
Mika
tu jestwątek w podobny temacie

rada pedagogiczna ustala zasady,nauczyciel jako osoba niekompetentna ma całkowite prawo odmówienia podawania jakichkolwiek leków gdzyż ponosi prawną odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje ich podania
justapl
moi nie chodzą do przedszkola , ale mniałam styczność z przedszkolakami w czasie praktyk w szkole

i to właśnie jest tak jak , na poczatku pisała MIKA , to co dla niektórych rodziców nie jest problemem aby , codziennie kupić dziecku picie , dla innych jest bo poprostu ich na to nie stać

i zostawiając dziecko z owym zakupionym piciem , to właśnie panie przedszkolanki mają problem , bo zaczyna sie płacz , bo on ma , a ja nie mam
on ma takie , a ja takie

spragnionemu dziecku i woda posmakuje, moje wode bardzo lubią 08.gif

a jeśli chodzi o lekarstwa ,
są dzieci które chorują przewlekle , i muszą brać nie raz leki o stałych porach , więc jeśli ta pora przypadnie na czas pobytu w przedszkolu , to dziecko ma tych leków nie brać??

Mika
CYTAT(justapl @ wto, 04 wrz 2007 - 11:33) *
a jeśli chodzi o lekarstwa ,
są dzieci które chorują przewlekle , i muszą brać nie raz leki o stałych porach , więc jeśli ta pora przypadnie na czas pobytu w przedszkolu , to dziecko ma tych leków nie brać??


może przyjść ktoś z rodziny kto leki poda

mój syn też jest na lekach (alergik) ale mamy je tak ustawione żeby dawkowanie wypadało przed przedszkolem lub wieczorem
samych leków szczególnie nowych bałabym się podawać w przedszkolu
w czerwcu mój syn mimo,że dostawał lek przed wyjściem i brał podobny zareagował w przedszkolu (po kilku godzinach) wymiotami
na początku myśleliśmy,że to jego szaleństwa po jedzeniu ale jak się okazało była to wina syropu (przestałam podawać,przestał wymiotować)
gdyby lek podała wychowawczyni i by zwymiotował napewno nie tylko ja miałabym stracha-ona byłaby śmiertelnie przerażona
A_KA
Ja też miałam problem "piciowy" z Karolką. Też nie chciała pić wody i już... A w maluchach tylko woda była do picia jako napój pomiędzy posiłkami. Raz nawet przyniosłam sok do rozcieńczania z wodą - dla wszystkich dzieci. Panie na to poszły, ale taki sok znikał w zastraszającym tempie icon_wink.gif.

Tylko, że Karolka w maluchach nie chciała prawie nic pić, nic jeść. Dlatego się martwiłam. Nie piła ani w czasie posiłków (nie chciała kompotu, kakaa, a często było). Ogólnie niejadkiem była i już. I o ile w domu mogłam zrobić coś co lubiła, to w przedszkolu już nie.

Ale w końcu się dostosowała. Teraz pije wodę w przedszkolu - jak nie ma nic innego do wyboru. Często dostają też miętę, którą Karolka lubi. W domu wody nie chce pić, mięta też jej nie smakuje... Dostaje najczęściej słabe herbatki z mlekiem, albo z miodem, z cytryną. W przedszkolu nikt jej nie będzie tak dogadzał i ja to rozumię...
Soki typu Kubuś, Tarczyn - rozcieńczone z wodą - tylko w podróży pije. W domu nie chce... Zresztą nie ma tu do czego akurat zmuszać dziecka icon_wink.gif.

Dziwne to moje dziecko. I trudne do rozgryzienia w temacie "piciowym" icon_wink.gif.


A co do leków - całkowity zakaz, który też rozumię. Wyjątkiem mogą być dzieci przewlekle chore (tak mi się wydaje, bo to logiczne chyba jest).
Raz przez 2 dni panie podawały Karoli maść na uczulenie (okopnie jej skóra popękała na rączkach). Są wyjątkowe sytuacje, panie się dostosowują choć być moze już w tym miejscu przekraczają jakieś wewnętrzne prawa...

mama_do_kwadratu
Ja bardzo bym się cieszyła, gdyby moje dzieci miały do picia wodę. Bez żadnego skutku przez cały okres pobytu moich synów w przedszkolu walczyłam, aby dzieci nie dostawały "pomiędzy" ulepkowatego kompotu lub "herbaty" granulowanej (z tym zerwali akurat).

A jeśli dziecku bardzo chce się pić- wody się też napije, jak mówiły dziewczyny.
U nas była Pani, która dziecku do śniadanka dawała codziennie Actimele.
Styka
Ja też uważam, że woda do picia to nie problem. Moja starsza jest z tych, które piją wodę tylko ze swoim ulubionym sokiem do rozcieńczania. Zawsze jest (albo był icon_wink.gif ) problem, żeby wypiła cokolwiek innego. A wczoraj w drodze z przedszkola dowiedziałam się, że jak jej się pić chciało to wodę piła. W domu nigdy nie chciała, chyba że padała z pragnienia, a miała już umyte zęby i nic innego nie chciałam jej dać. Ja postawiłam sprawę jasno. Jak będzie głodna to zje co jej dadzą, a jak będzie spragniona to i wodę wypije.
Jasiucha
CYTAT(mama_do_kwadratu @ wto, 04 wrz 2007 - 15:55) *
Bez żadnego skutku przez cały okres pobytu moich synów w przedszkolu walczyłam, aby dzieci nie dostawały "pomiędzy" ulepkowatego kompotu lub "herbaty" granulowanej (z tym zerwali akurat).


mi się kiedyś udało posmakować resztę kompotu obiadowego z przedszkola (w butelce się ostało) i o dziwo nie był mocno słodki - zupełnie przyzwoity 08.gif mój M napewno by stwierdził iz "wogóle nie słodki" 08.gif
sdw
Iguana, Ty chcesz zeby był wybór miedzy wodą a herbatą/kompoptem. Bo Twoje dziecko nie lubi wody. Inny rodzic zarząda zeby był wybór między sokiem przecierowym a klarownym bo jego dziecko nie pija herbaty/kompotu/wody. Jeszcze inne dziecko pija tylko mleko. Znalazłby się pewnie i takie, które pijaja tylko kwaśne/słodkie/niesłodkie/gazowane/niegazowane/colę/pepsi i sprita. Błędne koło, nie uważasz?

Moim zdaniem jeśli przedszkole gwarantuje jakiekolwiek picie pomiędzy posiłkami nie ma o co drzeć szat. Kto nie lubi wody-zacznie ja pić. Z musu.

Nie ma takiej opcji, by przedszkole dostosowywało się pod jakimkolwiek wzgledem do osobistych preferencji podopiecznych. Przynajmniej państwowe przedszkole. W grupie nie a się planowac zasad tylko pod jednostkę. Nie ma bata - trzeba się nauczyć współżycia spolecznego. Dobre na przyszłość, de facto.

W naszym przedszkolu przez szerg lat w ogóle nie było napoi pomiędzy posiłkami. To był dopiero hardcore. Dwa lata walczyłam aż wywalczyłam, bo dochodziło do sytuacji paranoicznych. Część dzieci oczywiście przynoisła swoje napoje, bo nie dawały rady egzystowac o dwóch kubeczkach napoju przez 8 czy 9 godzin. Bywały sytuacje mało sympatyczne, kiedy jedno dziecko drugiemu wypiło jego soczek. Panie zakazywały przynoszenia swoich napoi, bo jak wyzej. Tyle, ze była to sytuacja odmienna od Twojej. Bo dzieci nie miały co pić. Teraz zawsze mają do dyspozycji coś mokrego. Różnie, a to kompot, herbate, wode. Ale JEST. I teraz własnie irytuje mnie do bólu noszenie przez dzieci swoich kanapek (bo jedzą tylko z nutellą), drożdżowek, jogurtów i soczków. Jak równiez batonów, czekolad i cukierków wszelakich. Prpwadzi to bowiem do niezdrowych sytuacji miedzy dziećmi.
magdalenka123
U nas w przedszkolu na czas "pomiędzy" jest właśnie woda, którą dzieciaki spożywają masowo. Co prawda te przyzwyczajone do soków smaku wody muszą się nauczyć, ale jakoś nikt z tego problemu nie robi...
A tak nawiasem mówiąc - najbardziej atrakcyjne w tym piciu jest to, że mały człowiek całkiem sam obsługuje się kranikiem do nalewania wody icon_biggrin.gif
justin
u nas też jest woda do picia, dzieci same obsługują sobie butlę z kranikiem. Jedyną sprawą która mnie irytuje to to, że każde dziecko ma swój kubeczek, teoretycznie, bo gdy Pani nie dopilnuje, to dzieciaki łapią którykolwiek, widziałam to często gdy przychodziłam po Natalke i dzieci stały sobie przy butli i nalewały. Moją małą tez niejednokrotnie strofowałam za to, że nie pije ze swojego kubeczka.

Czy u was ( tam gdzie są butle z wodą) są kubeczki jednorazowe? Kto sponsoruje ich zakup? No i z drugiej strony to jest ogromna góra śmieci każdego dnia.
Cgyba wolę te nasze kubeczki tylko gdyby Panie bardziej pilnowały, aby każde dziecko faktycznie piło ze swojego kubka.
cydorka
podstawowa sparwa jest taka, ze temat wnoszenia na teren przedszkola jedzenia czy picia nie pochodzacego z przedszkola to nie jest kwestia "widzimisia" Pani, tylko sanepidowskich przepisów

dla mnie nie ma takiej opcji, zeby dzieci przynosiły sobie picie do przedszkola, opcja jest za to dogadania sie z Paniami, zeby to picie w przedszkolu ( jeżeli jest taka możliwość) było róznorodne


cyd
justin
ok, rozumiem.
Ale jak się ma do tego przynoszenie przez dzieci (a właściwie rodziców) soczków i cukierków z okazji np. urodzin.
cydorka
CYTAT(justin @ pią, 07 wrz 2007 - 14:42) *
ok, rozumiem.
Ale jak się ma do tego przynoszenie przez dzieci (a właściwie rodziców) soczków i cukierków z okazji np. urodzin.


w teorii i czy w praktyce 06.gif

bo w teorii sie nie ma - znaczy na logike nie powinno sie przynosić a w praktyce się przynosi

ale jest to jednak ( nawet jak na naginanie przepisów popatrzeć) małe uchybienie bo jednorazowo wszystkie dzieci dostają to samo albo daje im wybór

a nie jedne przynoszą drugie nie a te co przynosza to każde co innego

na dobrą sprawę idąc tropem iguany i zgadzając się jednocześnie z wiolą to jakies dziecko może colę zacząć przynosić
cyd
iguana
powiem Wam na czym stanęło. Po głębokich przemyśleniach nie mogłam się nie zgodzić z Wami. Jest więc do picia woda. Czy dzieci same obsługują kranik- nie wiem, ale spytam. Natomiast niepokoi mnie problem kubeczków. Jednorazowych brak. Są 4 szklanki dla wszystkich. Pani twierdzi, iż sa one myte po każdym użyciu. Tylko jakoś do mnie to nie przemawia. to mycie, które kojarzy mi się ze zwykłym opłukaniem. Zaraz zacznie się sezon chorobowy. Rozważzam kwestię podjęcia tematu kubeczków jednorazowych, które finansowane byłyby z Komitetu Rodzicielskiego. Natural;nie nie wiem jeszce co na to inni rodzice. Powiedzcie jak to jest u Was z szklankami, kubeczkami itp.
Anai_
Powiem tyle, jak Julek zobaczyłby taką samotną butelkę z piciem, na pewno by skorzystał. I byłabym wściekła, jakby Dzieciaki ze swoimi prywatnymi butlami przychodziły.
4 kubki na grupę to faktycznie mało... Zrobiłabym burzę. Ale do plastikowych też nie mam przekonania.
W sumie trudno mi zająć stanowisko, bo Julas pije bardzo mało (niestety to chyba dziedziczne, ja mogę całą dobę o szklance wody przeżyć) i szczerze mówiąc nawet się nie orientowałam, czy między posiłkami coś jest do picia podawane.

U nas w przedszkolu śniadanie jest o 8.30, drugie o 11.00 i o 13.30 obiad. I jak dla mnie przerwy są malutkie, zważywszy na obfitość i różnorodność jedzenia.
justin
u nas każde dziecko musiało przynieść swój, podpisany kubeczek.
Paula.
U Kingi w przedszkolu dzieci dostają picie między śniadaniem i obiadem i po obiedzie "hurtowo". Po porostu mniej więcej w połowie przerwy miedzy posiłkami siadają do stolików i dostają w kubeczkach soczek. Jak dla mnie rozwiązanie dobre, bo nie piją w biegu tylko siedząc i każde ma swój kubeczek. Gorsza sprawa jak dla mnie to to, że zwykle jest to sok jabłkowy (wiadomo najtańszy), a niestety Kinga jest uczulona na jabłka. Rozmawiałam z paniami, że będę jej przynosić inny (ale nie na salę tylko podawać do kuchni, aby panie w odpowiednim czasie nalały jej ten zamiast jabłkowego). Ale panie powiedziały, że nie ma potrzeby będzie dostawała inny. Jak to jest w praktyce nie jestem do końca pewna.
Najbardziej pasowałoby mi, gdyby dzieciaki miały do picia wodę.
Zamiast mleka, kakaa czy kawy z mlekiem dostaje herbatkę. Także zawiozłam owocową granulowaną hippa, bo Kinga dotąd w ogóle nie piła czarnej herbaty i jakoś mi nie bardzo pasuje, żeby zaczęła czarną pijać (ja nie pijam prawie wcale).

Po przeczytaniu tych wszystkich postów zaczęłam się zastanawiać nad wspomnianym kształtowaniem poprawnych nawyków w przedszkolu. W piątek odbierając Kingę miała miejsce taka sytuacja: pani dyrektor chciała ze mną rozmawiać (chodziło o realizację deklaracji z karty zgłoszenia, z punktu: "jaką pomoc można zaoferować przedszkolu". Ponieważ Kinga wyszła już do mnie z sali poszłyśmy do pani dyr razem. Pani dyr miała na biurku otwartą paczkę orzechów w czekoladzie i poczęstowała Kingę. Ja w takich sytuacjach niestety jestem miękka, no i Kinga się poczęstowała. Za chwilę było "mamusiu ja chcę słodycza", na co ja mówię, że nie może, no to ona dalej "mamusiu czemu ja nie mogę czekolady". Pani dyr na to "a ty jesteś alergiczką, ale to są orzechy laskowe w czekoladzie, może jeszcze jednego".
Cóż nie chciałam na wstępie robić afery, alergiczka czy nie, ale przecież mogę sobie nie życzyć, aby moje dziecko jadło słodycze.
A i jeszcze jedno. Pani dyr dodała, że w grupie z Kingą jest jej wnuczka i przemyciła jej do sali jednego takiego orzecha i małej bardzo smakowało - to mnie totalnie zamurowało, pożegnałam się i wyszłyśmy.
Styka
U nas w pięciolatkach każde dziecko ma swój jednorazowy kubeczek w szafeczce. Jak chce pić, ma wziąć swój kubeczek i pójść do pani. Nie ma samodzielnego nalewania z kranika.
Kocisława zwana Warkotem
U nas w przedszkolu-woda do picia między posiłkami i kubki jednorazowe. Dziecko po wypiciu kubek ma wyrzucić.A kupujemy je do tzw.wyprawki.Jak miałam praktyki w przedszkolu,to dzieciaki miały kubeczki gliniane .Kilka na grupę.Panie te kubeczki "myły",czyli opłukiwały.Średnio to higieniczne... W moim domu każdy korzysta z innego kubka i jest to dla mnie oczywiste.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Bosanova
Panie przeważnie z kraników nalewają dzieciom młodszym same wodę, dziecko starsze 6 letnie samo smiało sobie daje rade.
Picie wode w przedszkolach wywodzi się z kinezjologii Denninsona.
A kubeczki powinny być jednorazowe, lub wielorazowe ale wyparzane codziennie- u nas tak jest. Ewentualnie - każdy ma swój kubek podpisany.
Choć jak się napije z kubka od koleżanki to tragedii ja bym nie robiła, jak ma się zarazić grypą to się zarazi podczas wspólnej zabawy czy śpiewu.
iguana
Rosa, napisałaś wszystko to, czego ja nie umiałam wysłowić. Też nie uważam, by wybór p[omiędzy dwoma napojami to jakiś luksus. Ale pomińmy to. Po głębszych przemyśleniach uznałam, że woda jest ok. Co do nalewania jej. Nie wiem kto się tym zajmuję, sądzę, że raczej maluchy same się nie obsługują, ale zapytam. Rzeczywiście, średnio to bezpieczne. Wiem, kto myje te szklaneczki. Tyle tylko, że jak pisałam wcześniej, ja w to mycie nie wierzę. To znaczy wierzę w opłukiwanie, ale nie w mycie. Mycie to wg mnie płyn do mycia naczyń+zmywak+szorowanie+ opłukiwanie. I tak właśnie nnie wiem jak z tego wybrnąć. Zaraz okres chorobowy. I już oczyma wyobraźni widzę jak Młody pije wodę po jakimś zakatarzeńcu. Wiadomo, że dzieciaki i tak zarażają się jedno od drugiego przez samo przebywanie ze sobą. Ale to zupełnie inna sprawa kurczę.
Chciałabym porozmawiać z rodzicami odnośnie finansowania jednorazowych kubeczków. Żałuję, że nie zrobiłam tego na zebraniu. A teraz muszę czekać do kolejnego zebrania, które zapewne odbędzie się zimą. I sytuacja zrobiła się patowa.
A poza tym, ciągle zastanawiam się czy nie jestem po prostu czepialska. Dlatego będę Was męczyć różnymi swoimi przemyśleniami, bo potrzebuję opinii bezstronnych osób.

ulla
W przedszkolu Weroniki nie ma dystrybutora z wodą, choć cieszyłabym się gdyby był.
Na początku miałam uzasadnione obawy, że moje dziecko za mało pije w przedszkolu, bo nie lubiła herbaty, kawy zbożowej, za bardzo słodkich napojów - typu kompot (w domu piła wodę i rozcieńczony sok niedosładzany cukrem). Teraz lubi. Choć nie do końca jestem wdzięczna za wykształcenie nawyku picia słodzonej herbaty czy kompotu, ale przeboleję, bo wodę też lubi i w domu wypija sporo, więc ten cukier w herbacie pewnie "skasuję" w przyszłości.
Obawy co do niedostatecznej ilości picia mi minęły kiedy się okazało, że przekonała się i pije (najbardziej mnie przekonało nie-rzucanie się-na picie po wyjściu z przedszkola i zanik problemów sikaniem i wypróżnianiem się) - i choć picie jest tylko w porze wszystkich posiłków, po ćwiczeniach, jak ciepło w trakcie zabawy na podwórku itp., ale też każde dziecko, które poprosi o picie poza powyższymi okolicznościami (znaczy powie, że chce mu się pić) - to picie dostaje (również wodę jeżeli chce wodę).

Własnego picia nie można przynosić - tzn. jeżeli się przyniesie, to zostaje w szatni. Jeżeli dziecko przyniesie jakieś słodycze - to jeżeli jest to z opcją zjedzenia osobiście, to też ląduje w szatni - do odbioru/zjedzenia jak będzie szło do domu. Jak jest więcej to do podziału w grupie.
katiek
Woda jest cały czas.
W pierwszej grupie moje dziecko piło tylko wodę-do wszystkich posiłków i między nimi. Nie chciałam żeby piła herbatę czarną, w kompocie często były zakazane truskawki-woda była wygodniejsza.
Od drugie grupy do śniadania i obiadu pije herbatkę owocową-ja przynoszę oryginalni zamknięte opakowanie i panie jej robią. Czasem pije kakao, ale do podwieczorku na ogół pije wodę.
Przynoszenie swojego soczku raczej by nie przeszło.
KM
Iguana, rozwiązanie z Twojego przedszkola bardzo mi się podoba. Jak jest u nas, nie wiem icon_redface.gif Podpytam Kacperka.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.