To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Zerówka

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Cleo
Moj post to niejako negatyw postu o Olimpii icon_wink.gif

Jako 5-latka Michasia rozpoczęła zabawę-edukację w grupie starszaków. Zeszły rok to byl jej pierwszy rok przedszkolny w ogole- od razu weszla w grupe, w rytm dnia, choc oczywiscie wielu rzeczy musiala sie uczyc, ale dzielnie sobie po/radziła. W wakacje tesknila okropnie (zabawy w przedszkole itp), jak na skrzydlach poleciala 3 wrzesnia do swojej grupy. Są te same dzieci (kilkoro nowych), nowa pani (bo taka jest tu zasada), a raczej dwie.
I tak to.
Nie minÄ…l tydzien, gdy z roznych stron zaczely do mnie naplywac pelne zdziwieniam, a nawet pretensji uwagi (rodzina, znajomi, przedszkolanki -!):' dlaczego wlasciwie Michasia nie poszla do zerowki?'
?!
zdziwilam siÄ™, potem zaczelam pytac, przemysliwac.
Dla mnie bylo oczywiste i radosne, ze wraca do swojej grupy, ze po zeszlorocznych nowosciach nie moge jej nowosci kolejnej zafundowac w postaci nowej grupy itp, zwlaszcza, ze juz ma nowosc w postaci mlodszej siostry i mniej-dla niej-samej -obecnych rodzicow... chcialam, zeby nauczyla sie tez pielegnowac zwiazki, przyjaznie, bo takie sie zawiazaly i juz widac ze przetrwaly wakacje!

Ale inni widzą, ze Michasia jako jedyna w grupie czyta ( i to plynnie, takze 'w myslach', takze pismo pisane rózne, takze po angielsku sporo...), rozne logiczno-matematyczne akcje tez nie sa jej obce, pisze (ręcznie i na komputerze; nie majuz lustrzancyh liter, zna sporo regul ortograficznych i interpunkcyjnych), jakos sie jej spora wiedza przyrodnicza itp zgromadzila takze. No, duzo by wymieniac. Dotad to bylo nasza i jej radoscia i dumą. Staralam sie jednak nie wyolbrzymiac i nie przegiac w zapedach edukacyjnych, zwlaszcza tych przyspieszajacych oficjalna edukacje. Sama przez to przeszlam i wcale nie wiem, czy etykietka 'genialnego dziecka' dobrze mi zrobila: teraz towarzyszy mi poczucie, ze 'zmarnowalam cos', 'ze nie osiagnelam' itd. I bronie sie przed okreslaniem Michasi jako 'genialnej'. Raczej sadze, ze jest bardzo zdolna, wrazliwa, duzo z nai bylam, wiec duzo czasu jej poswiecalam i chyba duzo dzieci traktowanych w ten sposob osiaga podobne hmm rezultaty? Ale np nie chce jej sie nauczyc ubierania calkowitego, w zerowce pewnie tez potrafia wiazac sznurowki i takie tam inne sprawy, prawda?

Przesladuje mnie wspomnienie chlopczyka, z ktorym razem bylam w tzw. Funduszu (czyli Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci) - chlopczyk mial 7 lat, wiedzial wszystko na temat ichtiologii, natomiast nie umial samodzielnie jesc, ubrac sie itd. Pamietam jak na obozie naukowym nasz Szef wyznaczal dyzury przy nim, bo inaczej umarlby z glodu.
Dlatego mam schize samodzielnosci w kwestii tzw czynnosci zyciowych, bo samodzielnosc umyslowa sama Miśce przychodzi, sama sie do niej garnie.

Mam tez schize tej presji- 'jestes najlepsza', 'wszystko ci sie uda'. Ja mialam byc wielka pisarka/poetka/naukowcem... hm Mowie Michasi takie słowa, ale zawsze dodaję, ze 'uda sie, jak pocwiczysz/popracujesz/przemyslisz', 'jestes w TYM najlepsza, ktos inny jest w czyms innym, nie mozesz byc we wszystkim taka, ale mozesz probowac i to jest fajowe'.
Wiem tez, ze z kolei nie powinnam splycac, bagatelizowac jej umiejetnosci, zdolnosci, tak jak np robili to rodzice mojego męża wobec niego. Zadaniem rozdzica jest wszak wierzyc w swoje dziecko, chwalic je ale madrze chwalic, prawda?

Tak sie tu rozpisuje o wszystkim, bo zdalam sobei sprawe, ze juz nei mam 2-3 latki, ktora pzonaje literki i sobie cos tam pod nosem wymysla. Ja mam dziecko, ktore wielkimi krokami wychodzi z kategorii 'male dziecko', zaczynam sie bac, ze cos schrzaniÄ™ na samym poczatku (wybor szkoly, decyzja o zerowce...)
'Co ona bedzie robic w tej zerowce?'-wszyscy pytaja, 'bedzie sie przeciez nudzic', 'powinna/moglaby isc wczesniej do szkoly'.

Ona juz teraz czesto opowiadajac mi o jakichs zajeciach, dorzuca:'ale ja juz to wiedzialam'. Nie bardzo wiem, co wtedy odpowiadac. Na ogol mowie:'to swietnie' i jesli mam mozliwosc, cos jeszcze dopowiadam, rozszerzam ten temat o te szczegoly, ktorych nie podano jej w przedszkolu. Generalnie w ogole nie przejmujÄ™ sie kwestia 'programu nauczania'. O wiele bardziej zajmuje mnie kwestia tego, jak Michasia radzi sobie z konfliktami ('on mnei uderzyl/ona zabrala/ona nie chciala sie bawic'), jak mowi o dzieciach, jak je postrzega i siebie na ich tle, najwazniejsze- czy/jak sobie radzi z sukcesami i porazkami.

No wiec- czy ja zle zrobilam, ze nie poslalismy jej do tej zerówki???

użytkownik usunięty
[post usunięty]
Silije
Nie mam teraz czasu się uzewnętrznić, bo obie dziewczyny przeziębione, a ja z marnym skutkiem usiłuję izolować Domisia. Ale sama kiedyś przechodziłam przez męki podejmowania decyzji czy wysłać Julkę wcześniej do zerówki i do szkoły. Decyzja na tak okazała się absolutnie właściwa, bo zestawianie Julki z jej własnym rocznikiem to, prawdę mówiąc, nieporozumienie. Widzę więcej podobieństw w sytuacji, bo ja też miałam zostać wielką pisarką i poetką 08.gif tyle że nie zostałam niczym takim. Rozszerzę ten post w ciągu najbliższych godzin w dogodniejszej chwili.

To uzupełniam. Julka poszła do przedszkola rok wcześniej w wieku 2 lat i 8 miesięcy, dwa lata później zmieniałam przedszkole na prywatne i to była okazja, by już zdecydować na przyszłość, z którym rocznikiem wejdzie do szkoły. Chodziłam godzinami w kółko po pokoju i rozważałam różne wersje, ostatecznie Julia w wieku 4 lat i 8 mies. wylądowała w grupie pięciolatków ( wówczas już samodzielnie czytała wszystko) i teraz już sobie nie wyobrażam inaczej. Rozwojem intelektualnym generalnie wyprzedzała nawet ten wyższy rocznik, a pod względem społecznym i emocjonalnym przynajmniej dorównywała. Tylko jeśli chodzi o rozwój fizyczny (waga i wzrost) jest daleko w tyle, ale to tak naprawdę u dziewczynki nie ma znaczenia - no być może chłopiec w takiej sytuacji miałby kompleksy. W przedszkolu ktoś może być najlepszym przyjacielem dziecka, bo w pierwszy dzień miał najładniejsze kapcie :wink . Przekonałam się, że w szkole takie przyjaźnie nie wystarczają, dzieci nieświadomie szukają towarzystwa równych sobie poziomem, zresztą tak jak my dorośli.

Niestety też musze dodać od razu, że zdolnemu dziecku pójście rok wcześniej do szkoły nie rozwiązuje problemu. Bo zwykłe polskie szkoły mają bardzo mało do zaoferowania dzieciom wykraczającym poza program icon_sad.gif Bo zdolności to nie tylko szybszy rozwój, ale też inny typ umysłowości, podejścia do problemów. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy Julka czegokolwiek się nauczyła w 1 klasie oprócz tego, że na szczęście dość miło spędziła czas w otoczeniu kolegów i koleżanek. W 2 klasie już nie liczę na nauczycielkę, tylko kupiłam jej (dzięki Skannie) świetne podręczniki pt. "Potrafię więcej" skorelowane z ich podręcznikami "Wesoła szkoła".

Nie mam tez wątpliwości, że Emilka pójdzie do przedszkola do własnego rocznika bez żadnych kombinacji, bo tak jak sie Julka wyróżnia będąc najmłodszą, tak Emilka z kolei będzie doskonale sobie radzić będąc jedną ze starszych, nie ujmując nic mej wspaniałej średniej córci icon_smile.gif.

Mam tatę, który byłby członkiem Mensy, gdyby chciał, to taki typowy samouk, wszystkiego co najważniejsze nauczył się w domu, nie w szkole. A też był posłany rok wcześniej. Z każdym kolejnym rokiem chwila startu w szkole ma mniejsze znaczenie, a większe znaczenie to, jak sie rozwijasz poza szkołą. Moja mama z kolei jest bardzo zdziwiona, że w końcu nie zostałam pisarką jak zapowiadałam w dzieciństwie, chyba naprawdę tego oczekiwała icon_lol.gif Czasem mnie pyta "No i czemu nie napiszesz takiego drugiego Harrego Pottera?" icon_lol.gif Myślę, że po takich tekstach jestem uodporniona na stawianie Julce nadmiernych oczekiwań i jeśli kiedyś ze swymi zdolnościami będzie chciała siedzieć w domu i zmieniać pieluszki to któż ją zrozumie lepiej niż ja 29.gif Chyba raczej mam moralny niepokój, że za mało od niej wymagam i ją rozleniwiam icon_redface.gif

Sorki Cleo, że odpowiadając Tobie pisałam tylko o naszej sytuacji, ale tak naprawdę i Ciebie i Michasię widziałam tylko krótko na zlocie, więc musisz sama to jakoś dopasować. Zakładam, że Rosa znakomicie wie, co pisze.
Saskia
napiszę, jak to było (i jest) z Michałem - długo będzie
zaczął przedszkole rocznikowo rok wcześniej, radził sobie dobrze (jest z lutego więc od niektórych dzieci był młodszy raptem 2, 3 mc)
pod koniec pierwszego roku w maluchach stanęliśmy przed dylematem czy ma dalej iść z tą grupą (i w rezultacie do szkoły rok wcześniej) czy jeszcze raz do maluchów
panie były otwarte na naszą decyzję, twierdziły, że powinien sobie poradzić
jednak zdecydowaliśmy że nie chcemy, żeby cały czas był w grupie tym najmłodszym i najwyżej "przeskoczy" którąś kolejną grupę
okazało się to bdb decyzją bo Michał w grupie z rówieśnikami rozkwitł towarzysko, okazało się, że ma nawet jakieś zdolności przywódcze 06.gif
intelektualnie przewyższał grupę, ale nie nudził się bo panie same zaproponowały żeby indywidualnie przerabiał program dla 4-latków
w grupie 4 i 5 latków też był ze swoim rocznikiem
teraz zaczął zerówkę
od zawsze był dzieckiem bardzo ciekawym świata, chłonącym wiedzę jak gąbka
w wakacje zaczął sam czytać i zaczęły się komentarze rodziny - a co on będzie robił w tej zerówce, będzie się nudził itd
z drugiej strony, gdybyśmy zdecydowali o wcześniejszym posłaniu go do szkoły, na pewno byłyby komentarze o "zabieraniu dzieciństwa" itd
od pierwszego dnia w zerówce Michał jest zafascynowany "nauką", tym ze są "uczniami klasy 0", stwierdził, ze jest to najlepsza grupa w przedszkolu
owszem, cały czas "wystaje" ponad grupę, ale panie zapewniły mnie, że postarają się żeby się nie nudził i ze to dobrze bo "pociągnie" grupę w górę
uważam że dobrze zrobiliśmy nie przyspieszając jego edukacji przedszkolnej, bo jego rozwój społeczny nadgonił rozwój intelektualny, jest bardzo lubiany, bez problemu nawiązuje nowe znajomości - a to ważne bo do podstawówki pójdzie na drugim końcu miasta
uważam też ze dobrze zrobiłaś nie "popędzając" Michasi
pozdrawiam
Eta
jak zawsze jak sie Rosa wypowie to nie ma juz nic do dodania icon_wink.gif

Tu nie o komentarze chodzi bo jak widac zawsze takie będą, a o to co bedzie dla dziecka najlepsze i tu właśnie polega problem podjęcia właściwej decyzji, choć ja się w sumie nie powinnam wypowiadac bo nie należe do trędu matek wyrodnych, raczej do zestresowanych kwok.

Zastanawiam się tylko jak technicznie miałoby wygladać przeniesienie Michani do zerówki w trakcie trwania roku szkolnego? Ta zerówka miałaby być tez w przedszkolu?
Cleo a rozmawiałaś z Michasią? Co ona na to?
Saskia
CYTAT(Eta @ piÄ…, 14 wrz 2007 - 09:41) *
Zastanawiam się tylko jak technicznie miałoby wygladać przeniesienie Michani do zerówki w trakcie trwania roku szkolnego? Ta zerówka miałaby być tez w przedszkolu?

mój brat (ćwierć wieku temu icon_wink.gif) miał zrobione badania dojrzałości szkolnej podczas roku szkolnego i zaczął chodzić do zerówki w drugim półroczu - w szkole, no bo ja już do niej chodziłam
byc może teraz tez byłaby taka opcja, ale trzeba by się mocno zastanowić bo dzieci w grupach są dość zżyte ze sobą
katiek
Krótko i treściwie-nie posłałabym swojego dziecka rok wcześniej do szkoły. Dlaczego? Bo uważam, że zerówka szkolna dla pięciolatka, to za wcześnie.
Jeśli Misia chce czytać, pisać i uczyć się-niech się uczy, ale niech ma też to, co najlepsze w przedszkolu-zabawę, zupełnie inny model opieki nad dzieckiem. Jeśli już zerówka-to przedszkolna, co przy jej zdolnościach mogłaby być dla niej bardzo dobre.
pirania
Cleo- wlasnie z Ola przez chwile przezywalam rozterki dlaczego ja taka glupia bylam i jej rok wczesniej do szkoly nie poslalam. Siljie mam wrazenie ze to jednak troche inna sytuacja bo twoje dziecko po prostu poszlo rok wczesniej do przedszkola a pozniej juz stalym rytmem- to wlasnie przetrzymanie jej rok w tej samej grupie byloby wybiciem z rytmu. Tutaj idzie o to czy dziecko nie rozbic grupy rowiesniczej w imie ze taka zdolna icon_smile.gif

nie rozbilam. I jak widze jak Ola sie podnudza icon_smile.gif to jeszcze miewam wyrzuty sumienia. Z drugiej strony- nie mam zludzen ze rok temu byloby tak samo icon_smile.gif
Na "Umiem wiecej" wpadlam sama, wysylam dziecko na rozliczne zajecia dodatkowe, ie przejmujac sie czy szkola jej w tym nie przeszkodzi, bo wiem ze jej nie przeszkodzi i juz.

nie lubie kurcze szkoly..... 29.gif
Cleo
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie posty-czytam je sobie od rana i myslę:) Dziękuję zwlaszcza za wypowiedź odnoszącą się konkretnie do mojego dziecka, jako dziecka znanego autorce wypowiedzi -to dal mnie bardzo ważne, by ktos ją ocenił z boku, mając niby te same dane co ja.

Więc tak: ta zerówka jest w tym samym przedszkolu. Michasia zna tam sporo dzieci, bo w zeszlym roku jej grupa wielokrotnie wędrowala rpzez salę tychze dzieci w drodze do łazienki, plus plac zabaw, wspolne imprezy itd.

Nie mogÄ™ zgodzic sie na to, by po calym wakacyjnym oczekiwaniu na kolegow, nagle jÄ… tych kolegow pozbawiac. Musi byc w 'Biedronkach'. Zwlaszcza, ze nie wiem, czy nie wypali za pol roku-rok moja wizja zmiany miejsca zamieszkania i i tak bedzie zmiana przedszkola.
A my naprawde mamy mnostwo zmian- jedna za druga wręcz w ciągu zaledwie paru miesięcy: narodziny Hanki, klopoty z moja pracą i jej koniec, zmiana pracy męza, zmiana (awans;) ) przedszkolny, do tego rozpoznanie i leczenie roznych schorzen Michaski itd...

Dzis odebralam z ksiegarni ABC 5-latka - Michasia sobie to przeglądala, ja tez- moge ostroznie powiedziec, ze mam wrazenie (alez się asekuruję, rety....), że z wiekszoscia tych zadan i polecen ona sobie JUZ moze poradzic. Okropnie duzo rysowania, kolorowania -wiem, ze to ją nudzi, nuży w takiej formie. Za to potrafi wymyslac swoje niesamowite 'projekty', używajac przeroznych materiałów.

PRzejrzalam tez dzis ABC 6-latka i znowu -mam wrazenie, ze raczej to bylby jej poziom, choc tez np dzielenie na sylaby czy rozwiazywaine rebusow jest Miśce od dawna znajome.
O psychologu juz myslalamw zeszlym roku, tylko ciągle bylam w biegu i nie doprowadzilam myślenia do czynu. Tak ze zmobilizowalyscie mnie i w poniedzialek postaram się pójść na rozmowę z przedszkolna panią psycholog. Zamierzam isc sama, zabiorę moze jakies utwory pisane przez Michasię -bajki, wierszyki itp. To chyba dobry pomysl? Żeby byla jaks podstawa do rozmowy. Potem pewnie powinnam pojsc z nia razem.

Mam teraz taki pomysl (chcę go skonsultowac z psychologiem), by Michasia mogla codziennie czy moze parę razy w tygodniu uczestniczyc w zajeciach 'z podrecznikiem' w grupie zerówkowej. Ja w 6 klasie podstawowki chodzilam np an polski z klasą 8, w 8- chodzilam na zajecia do liceum i na studia z I rokiem, w liceum tez łączylam lekcje szkone ze studiami. To bylo fajne, niezapomniane, inspirujące.

Nic nie mówilam Michasi o tych planach, z mężem dopiero tez dzis o tym rozmawialam. Tymczasem niespodziewanie Michasia dzis zapytala: "mamo, a moglabys tak porozmawiac w przedszkolu, zebym mogla chodzic do zerówki?' icon_eek.gif

Czy sÄ…dzicie, ze przedszkole moze stwarzac jakies problemy??
Cleo
A tak wlasciwie to jaka 'dojrzalosc emocjonalna' powinien miec 6-latek???

PS
Silije, to może machnijmy wspolnie jakąs ksiazke i w te sposob splacimy dlug wobec spoleczenstwa??? icon_smile.gif Bo moi rodzice tez w kolko powtarzaja :'Klara, ale ty musisz pisac!' icon_wink.gif
Truśka
A mnie się wydaje, że nie ma co roztrząsać skoro już chodzi do grupy rówieśniczej i jest zadowolona, niech korzysta z radości bycia dzieckiem( i tak zaraz wpadnie w "tryby"). Piszesz, że prawdopodobnie będziesz zmieniać przedszkole, więc może wyślij ją od razu do I klasy, a daruj zerówkę?
Uważam, że nie ma co liczyć za bardzo na edukację szkolną( no chyba, że pójdzie do jakieś bardzo bardzo dobrej szkoły). Jeżeli masz zdolne dziecko sama musisz zapewnić odpowiednią stymulację (dodatkowe zajęcia).
Natomiast nie wiem czy ktoś z Twoich znajomych ma aktualnie dziecko w zerówce i wiesz jak wygląda to od podszewki. Dla mojego dziecka (umiał, czytać, liczyć) była to totalna strata czasu (a do tego dzieci mają w zerówce tyle godzin co chyba V klasa szk. podstawowej). Myślę, że ten etap w przypadku niektórych dzieci można spokojnie pominąć.
PS: prawdopodobnie w przyszłym roku w I klasie też się będzie nudzić 06.gif
aluc
Cleo, szczerze ci wspólczuję dylematu, bo rzeczywiście nacisk, o którym Rosa pisze, sprawił, że jestem bardzo zadowolona, że wyszło jak wyszło, znaczy Maks w tym roku znalazł się w grupie łączonej pięcio- i sześciolatków i będzie przerabiał program zerówki bez żadnych starań z mojej strony - znaczy jedynym staraniem było to, że zgodziłam się na umieszczenie go w takiej grupie wraz z wszelkimi konsekwencjami, nie zostałam natomiast ze stygmatem matki ślepo wierzącej w genialność swojego dziecka i usilnie przepychającej go do szkoły pięć lat wcześniej

po tygodniu przedszkola - nowego, co podkreślam - pani od Maksowej grupy powiedziała, że "pozwoliła sobie" bez konsultacji ze mną kupić dla Maksa książkę dla sześciolatków, w grupie bowiem dzieci "przerabiają" albo tę dla sześcilatków albo dla pięciolatków, zerówka dla pięciololatków nie jest obowiązkowa, dostałam również wszelkie kwity do podpisania na okoliczność badania dojrzałości szkolnej, jak poczytałam sobie, co siedmiolatek powinien umieć po zerówce, to Maks w zasadzie wszystko już ma opanowane i to sam z siebie, z naszym udziałem jedynie w formie podążania za, ostatnio podążanie za polega na wymyślaniu mu zadań na mnożenie i dzielenie

pozostaje "tylko" problem dojrzałości społecznej i emocjonalnej i tu mam wiele do obgadania z panią psycholog, bo z jednej strony Maks w przedszkolu bardziej się zachowuje jak drugoklasista, co się zaplątał między dzieciarnię, z drugiej strony jest cała masa sytuacji, kiedy jest dokładnie odwrotnie...

podejrzewam, że w szkole będzie się nudził bez względu na to, kiedy do niej pójdzie, ale jakoś nie za bardzo chcę mu fundować jeszcze jeden rok nudy dla zasady, już teraz Mask przez pierwsze dwa tygodnie września, potraktowane rozbiegowo i powakacyjnie, łaził za panią i jęczał, że kiedy będą jakieś zajęcia wink.gif pani już się zadeklarowała, że Maks w razie potrzeby będzie dostawał dodatkowe rzeczy nawet poza programem zerówkowym, co by motywacji nie stracił

Cleo, porozmawiaj z przedszkolem, może rzeczywiście mogłaby Michasia uczestniczyć w zajęciach dla zerówkowiczów, a te się realizuje przed południem, o ile mnie pamięc nie myli, bo się z minimum programowym muszą wyrobić w ramach 5 bezpłatnych godzin, niech się jej przedszkolny psycholog przygląda, a w maju możecie podejść do testów na okoliczność dojrzałości szkolnej

a jak się nie uda, to przynajmniej nikt nie powie, że nie próbowałaś

PS. tja, i mówcie mi jeszcze więcej o tym, że wcześniej to można tylko dziecko nieświadome, żeby nie miało poczucia własnej genialności i wyjatkowości... u nas rozmów na ten temat przy Maksie w zasadzie nie ma, on i tak wie wszystko, a o ile mnie pamięc nie myli, to te 30 lat z małym haczykiem temu ja też wiedziałam wszystko wink.gif
aluc
i jeszcze słówko na temat wcześniejszego pójścia do przedszkola...

ponieważ w kolejce czeka Olaf, który trzy lata skończy 3 stycznia i zamierzamy od stycznia właśnie w przedszkolu go umieścić, jak się trzylatki z 2004 roku wykruszą nieco, rozmawiałam na ten temat z dyrektorką Maksiowego przedszkola i ta zdecydowanie opowiada się za "powtarzaniem" w kolejnym roku najmłodszej grupy

jej argumentacja wydaje mi się bardzo sensowna, bo kładzie nacisk przede wszystkim na to, że dla trzylatka zmiana grupy nie jest tak bolesna jak dla pięciolatka czy sześciolatka, poza tym trzylatek nie dostrzega jeszcze tej swoistej degradacji - dla pięciolatka, którego koledzy idą do zerówki, a on się jeszcze "nie nadaje", a co gorsza - dla sześciolatka, którego koledzy idą do szkoły, a on zostaje w przedszkolu albo zerówce, może wiązać się z obniżonym poczuciem własnej wartości, może się czuć wykluczony z grona dotychczasowych kolegów, a jednocześnie mieć kłopoty z integracją z grupą rocznikowo odpowiednią, ale dla niego "młodszą"

zatem ergo nawet jeśli Olek okaże się drugim rozwiniętym, to dla niego samego będzie lepiej, jeśli zmieni grupy dwa razy w trakcie przedszkolnej kariery, niż raz, ale w boleśnie odczuwanym kierunku
Cleo
Wpadłam dziś jak po ogien do pani psycholog- właściwie to ją ścignęłam na schodach i zagnalam do gabinetu, by uniknąc czekania w kolejce icon_rolleyes.gif (naprawdę nie wiedzialam, ze są zapisy!)
Najpierw w ciągu dnia drukowałam różne prace Michasi, wyciągałamz szuflad jej rysunki, bajki, wiersze itp. Zaniosłam tez kilka książek, które ona sobie płynnie czyta sama.
Ponieważ wisiała na mnie zirytowana nieco Hanka, miałam czas jedyine na przemowę raczej niż rozmowę, ale wyłuszczyłam w czym rzecz. Pani wypyttala o moje doswiadczenia, wysluchala, rzucila okiem na prace i byla pod wrażeniem (choc akurat rysunki, jak rzekla, są pasujące do 5-latka - co wiem, bo jak juz napisalam, Michasia rysunkowo wcale nie jest jakos wybitna, juz prędzej przestrzenne plastyczne formy wychodzące spod jej rąk zaskakują).
Do mojego pomyslu z 'wizytowaniem' zerówki podczas zajęc z ksiazka odniosla sie przychylnie, ale uprzedziła, że 'dyrekcja moze stwarzac problemy', co mnie szczerze zdumiało. Nie mogę wymyślec, co tez mogloby tu przeszkadzac.
Choc z drugiej strony, obawiałaby się o...nudę potem za rok, podczas juz 'jej czasu zerówkowego'- przeciez będzie miala z oklei 'przerobiona' juz ksiązkę!
Fakt. Tu mnie zagięła i nie wiem jak z tego wybrnąć.
W tym momencie nawet moj pomysl nr 2 -ze kupujÄ™ ABC 6-latka i robiÄ™ z niÄ… to sama w domu - rodzi ten sam problem!

Aha, powiedziala, ze sama poslała corkę rok wczesniej do szkoły i uważa to za błąd. Nie mialysmy czasu rozwinac na razie tego tematu.
Na razie podpisalam zgodę na zbadanie Michasi i omówienie jej przypadku z nauczycielami. Mam donieść jeszcze jakies prace i umówimy się na rozmowę.

Aluc, dziękuję za Twoje spostrzeżenia-pozwolisz, że odniose się do nich jutro, bo już padam, a bolacy ząb potęguje owo padanie...

PS
Akurat pasuje do tematu: https://www.edziecko.pl/przedszkolak/1,79345,3107864.html
Cleo
Jeszcze szybko dodam - psycholog zasugerowala, ze moze lepiej posylac Michasię na zajecia dodatkowe -np takie z 'nadprogramem' są dla 6-latkow w pobliskiej poradni psychol.-pedagog. Tam nei pracuja z podręcznikiem, tylko są inne , dodatkoe rzeczy wprowadzane, cwiczone.
No niby ok, ale naszym kłopotem (?) jest organizacja dnia i juz mniejsza ilosc czasu jaka mozemy poswiecac Michasi. Chodzilo mi wlasnie o to, by w w ciagu dnia, gdy dziecko jest wyspane, wypoczete moglo cos robic ze swoim rozwojem, no i majać pod ręka pedagogow nie rodziców. Chętnie bym ją posylala na rozne dodatkowe zajęcia, ale jest to bardoz trudne dla ans logistycznie i czasowo. Wczoraj mialam próbkę- angielski na 18.00, 4 przystanki od nas. Hanka wyjąca w wozku, bo nie dalam sie jej wyspac (bo trzeba isc), Michasia nakręcona okropnie, a zarazem zmęczona juz calym dniem, potem tam czekanie na meża, ktory przejal Hankę, czekanie na Michasię, bieg do domu do Hanki itp... Taka akcja bedzie 2 razy w tygodniu. A nie zawsze mąz bedzie mogl przyjsc wczesniej (tzn normalnie icon_wink.gif), a nie mamy nikogo na stale do pomocy.
Jednak sprawdzę na czym polegają te wspomniane zajęcia i czy nie kolidują np z angielskim...
Michasia
Moja córka poszła rok wcześniej do szkoły i na dzień dzisiejszy (Misia chodzi do VI kl) jestem bardzo z tego zadowolona, ona z resztą też.
Nie ukrywam, że tak jak Ty Cleo miałam wiele wątpliwości czy robię dobrze.
Już w przedszkolu z trzylatków przeszła do czterolatków (w trakcie roku), z czterolatków do zerówki.
Z tego powodu nie miała żadnych zachwiań emocjonalnych, wręcz przeciwnie jest bardzo śmiała, odważna i bardzo odpowiedzialna.
Oczywiście zanim trafiła do pierwszej klasy przeszła badania stwierdzające jej dojrzałość szkolną
(mówiąc po polsku to takie testy na inteligencje). Testy zdała pomyślnie i rozpoczęła rok szkolny.
Do dnia dzisiejszego nauka nie sprawa jej żadnego problemu, ale prowadzenie zeszytów ogromny.
Moje dziecko uważa, że prowadzenie zeszytów to jest strata czasu (oprócz zeszytu do matematyki, bo ten przedmiot uwielbia), wystarczy uważnie słuchać, zapamiętać i ewentualnie przed klasówką przeczytać w książce.
Drugi problem to czytanie lektur...
nie cierpi czytać książek....i tu chciaÅ‚abym napisać, że jako rodzic dbajÄ…cy o rozwój intelektualny mojego dziecka, od najmÅ‚odszych lat czytaÅ‚am jej książki na dobranoc…
agatex_27
Ja również nie do końca jestem przekonana czy dobrze zrobiłam posyłając mojego Pawełka do zerówki. Bałam się jak sobie poradzi w kontaktach z rówieśnikami, z innymi ludźmi. Zwykle nawet w domu potrzebował dobrej godziny by rozkręcić się przy gościach. Ale jakie było moje zaskoczenie, gdy po pierwszym dniu stwierdził( i dalej nic się nie zmieniło) że jutro też chętnie pójdzie, bo ma nowych kolegów. I tu się okazało, jak bardzo brakowało mu kontaktu rówieśników. Nie chciałam, aby przedszkole było poranną udręką ,więc Pawełek chodzi do grupy popołudniowej. Ma ten komfort, że może pospać ( a jest śpiochem). Cały czas pocieszam się też opinią pani, że w obserwacji mojego synka nie zauważyła nic co by wskazywało że jest młodszy czy mniej zaradny od rówieśników. Z drugiej jednak strony mam poczucie, że zabieram mu cały rok z błogiego dzieciństwa.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.