To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Angielski u maluszków - czy to ma sens?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

adzia
hej
mam pytanie do osób znających się conieco na metodyce nauczania języków.
W naszym żłobku / przedszkolu organizuje się naukę angielskiego dla trzy - czterolatków. nauka oczywiście ma być w formie zabawy - wierszyki, piosenki, rysunki...
Jak myslicie, czy to cokolwiek daje?
Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy taki maluszek jest w stanie cokolwiek zapamiętać z języka obcego, skoro swoim własnym włada jeszcze słabo...Zresztą nawet nie chodzi mi o to, żeby dziecko zaczęło mówić po angielsku - no bez przesady icon_wink.gif ale czy myślicie, że to się w jakikolwiek sposób przyda w późniejszej nauce?
Żyrafo
Ja jestem metodykiem plastyki a nie języków, ale moja córka chodzi na angielski odkąd skończyła 2,5 roku. Jestem pewna, że to się przyda - mówi z takim akcentem jakiego ja się w życiu nie dorobię. Nie wiem jak takie lekcje wyglądają w przedszkolu, bo my chodzimy "na zajęcia dodatkowe" popołudniami - grupa do 5-ciu osób i myślę, że w większej trudniej jest zainteresować takie małe dzieci.

Dzieci w tym wieku mają ogromne możliwości językowe i nawet jeśli nie mówią dobrze we własnym języku to przecież rozumieją. I o to chodzi w takich zajęciach - żeby się dzieciska osłuchały. A to ile im zostanie w uchu i języku - to zależy głównie od nauczyciela, ale też i od tego co się robi w domu.
Wszystkie wiadomości i umiejętności trzeba powtarzać. Nie wiem jak często macie te zajęcia i co robicie pomiędzy nimi. My słuchamy dwa razy dziennie kasety, a ja staram się bawić z córką tak by wykorzystać to czego się nauczyła. Rezultaty znakomite, ale dużo w tym mojej pracy.

W każdym razie polecam. Może wyślij malucha "na próbę", nie będzie chciała to zrezygnuje po miesiącu. Moja córa liczy tydzień od angielskiego do angielskiego, a jak nie chce chodzić w kapciach to wystarczy jej przypomnieć, że chore dzieci nie chodzą na angielski - i kapcie na nogach!
sdw
Adzia, ma sens pod warunkiem, ze zajecia z dziecmi prowadzi ktos dobrze przygotowany do pracy z maluchami, majacy DOSKONAŁY akcent igrupy sa małe (takie 4-5 osobowe). W innym przypadku top wyrzucanie pieniedzy w błoto. Wiem z doswiadczenia.

Kinga jako 2,5 latek chodziła krotki czas na angielski prywatnie. Dzieci w grupie było piecioro, nauczyciel zachwycajacy z akcentem rodowitego Anglika (mieszkał zreszta kilka lat w Anglii) i z niesamowitą inwencja i podejsciem do dzieci. Ile nauczyła sie wtedy umie do dzis. Niestety, zaczeła głuchnac i trzeba było zrezygnowac z nauki. W zeszłym roku zapisalismy ja na angielski w przedszkolu. I to było totalne nieporozumienie. Po pierwsze za duzo dzieci, po drugie nie były odrabiane nieobecnosci (a wiadomo, ze do przedszkola dzieci w kratke chodza) i ta kobieta co prowadziła zajecia jakas taka bez polotu. Powiem tylko tyle, ze mała zraziła sie do jezyka bardzo i w tym roku nawet o angielskim słyszec nie chciała, mimo ze juz kto inny prowadzi.

Wiecej ten przedszkolny angielski przyniosl nam szkód niz pozytku. Gdyby mnie dzis było stac to na pewno zapisałabym ja ale prywatnie.
sandraw
A ja napiszę z punktu widzenia nauczyciela (kiedyś pracowałam w przedszkolu jako lektor angielskiego).
Byłam zawsze dobrze przygotowana do zajęć, dzieci bardzo je lubiały i nie dawały paniom spokoju: kiedy przyjdzie Pani Ola? Mówiłam do nich tylko po angielski, akcent mam całkiem niezły.

Ale grupy w przedszkolu liczą 10-16 (!) dzieci- i to jest koszmar. Nie tylko dla prowadzącego, ale i dla dzieci, bo po prostu ciężko jest się wykazać i skupić w takiej grupie.
Moje maluszki ślicznie śpiewały (z moją gitarką w tle), recytowały, liczyły, przedstawiały się.... ale za rok mieliśmy identyczny plan zajęć!!!!
W przedszkolach plan jest 1-roczny, jeżeli dassz malucha od 3 lat, to za rok będzie się uczył tego samego, a to wcale nie oznacza że się więcej albo lepiej nauczy.
Najważniejsza jest konsekwencja- pochodzi rok i rok przerwy- to tak jakby wcale nie chodził.

Ważne są także umiejętności językowe malucha- moja 3 letnia córeczka kiepsko mówi, nie dam jej na pewno na angielski. Ale znam dzieci które jako 2,5 latki doskonale dawały sobie radę.

I stąd wniosek- w tym przypadku szkoły prywatne mają niewątpliwą przewagę- mało dzieci, no i program "rozwijając"- czyli nie głupawe powtarzanie co roku tego samego.

No i niestety często jakość nauczyciela w przedszkolu pozostawia wiele do życzenia... miałam koleżanki które posiadały tylko FCE, brak całkowity akcentu, żadnego "polotu" i pracy twórczej, a latami pracowały jako nauczycielki angielskiego, no po prostu koszmar i strata kasy nieświadomych rodziców.

Całuski
OLA
ANKA
moja córeczka zaczeła chodzić na angielski jak miała 4 latka chodzi od roku i widzę super postępy wszystko dobrze pamięta akcent też fajny teraz myśle o posłaniu drugiej córki 2 latka (tylko troche to niestety kosztuje). Natalka chodzi do Hellen Doron
anonimowy
Według mnie Helen Doron jak najbardziej, grupy są kilku osobowe, dzieci uczą się przez zabawę i mają kontakt z językiem codziennie (dwa razy dziennie trzeba słuchać kasety z nagraniem - krótkiej ok.15-20 minut); moja córka uczy się angielskiego tą metodą ok. miesiąca i zna kilkanaście słów, potrafi te słowa zastosować w codziennej zabawie i potrafi liczyć do dziesięciu. Jeżeli chodzi zaś o naukę w przedszkolu to miałam okazję trochę poobserwować sposób nauczania w naszym przedszkolu (moja córka nie chodzi na te zajęcia) - dla mnie klęska. Panie wypisują na kartce dla rodziców słówka do nauczenia z dzieckiem w domu, nie widać prawie żadnych efektów nauki. Dzieci fajnie się bawią na tych zajęciach ale nie uczą. A więc wszystko zależy od tego czego się oczekuje od takich zajęć.

Sulichna
Małgorzata
Moim zdaniem ma sens ale po pierwsze sprawdziłabym tą panią w przedszkolu z powodów, o których dziewczyny pisały powyżej. Moja Mysia od 2,5 roku uczy się sama w domu tzn puszczam jej codziennie bardzo ciekawe kasety 'Angielski w domu" wydane przez Polskie Radio - na to słuchanie kaset i zabawy raz w tygoniu przychodzą do nas zaprzyjaźnione maluch z sąsiedztwa. Często też Mysia na wideo ogląda Magic English Disney'a i to już jest czysta rewelacja bo uczy sie pięknie całych zwrotów i ich zastosowania w określonych sytuacjach. Poza tym jest jeszcze taka zasada, że jak wracamy z przedszkola przez las to mówię do niej tylko po angielsku. Nie wiem czyja to zasługa BBC, Disney'a czy moja icon_redface.gif ale akcent jest w o.k. a i wymowie nic nie brakuje. Sprawdzone przez native speakers icon_cool.gif Tak więc zachęcam mniej zamożne mamy, żeby spróbowały same.
Pozdrawiam Gośka
użytkownik usunięty
CYTAT(ANKA)
(tylko troche to niestety kosztuje). Natalka chodzi do Hellen Doron


Anko, czy mozesz zdradzic ile to kosztuje?
Caly czas sie zastanawiam, czy zapisac tam Zosie... Ma dopiero dwa latka.

Paka
Żyrafo
hellen Doron kosztuje 25 zll za lekcje + ok 130 zl wpisowego. Zajecia raz w tygodniu. Kolejne kursy są chyba nieco droższe, ale i zajęcia chyba dłuższe - pierwszy kurs to lekcja 30 min. Kurs trwa ok roku.
basiau
CYTAT(Zyrafo)
hellen Doron kosztuje 25 zll za lekcje + ok 130 zl wpisowego. Zajecia raz w tygodniu. Kolejne kursy są chyba nieco droższe, ale i zajęcia chyba dłuższe - pierwszy kurs to lekcja 30 min. Kurs trwa ok roku.


icon_evil.gif icon_evil.gif icon_evil.gif
Ależ się wkurzyłam. Żyrafo, Wy na Warszawskiej (chyba) płacicie tylko 25zł za miesiąc? Zapisałam małą na Helen Doron w przedszkolu i płacę 60zł za miesiąc icon_evil.gif Wysokość wpisowego porównywalna. Jeśli można wiedzieć, co było przyczyną, że nie uczycie się już w "Kleksie"?

Pozdrawiam
Basia
ANKA
w sumie to wychodzi tak że za pierwszy miesiąc płaci się 200 zł a po miesiącu 300 zł i to starcza na kolejne 3 miesiące ile za lekcje nigdy nie liczyłam.
pierwsze dwa lata nauki dla najmłodszych są tańsze bo lekcja trwa 30 min. . Na wyższym poziomie lekcje trwają 45 min.
Żyrafo
spoko, spoko. 25 zl za lekcję. Jedną. Lekcji jest 4-5 w miesiącu, więc jak łatwo policzyć tj, 100 lub 125 zł miesięcznie... Płacisz 60 zł miesięcznie?!?!?!?!?!?!?! Gdzie??????
Żyrafo
Basiu, nie uczymy się w Kleksie bo zajęcia "firma" przeniosła do innego lokalu - ale ludzie się nie zmienili (czyli pani). Nie wiem czy tego Kleksa nie zlikwidowali albo coś.
ANKA
trzeba dodać wpisowe i materiały dlatego 1 miesiąc jest droższy
ebe
Jakoś nie mogę przekonac sie do angielskiego w przedszkolu....Kuba zna moze ze trzy słowa.....Drugi miesiąc nauki, chyba nie za wiele? Jak go sama nauczę to więcej pamięta niż z przedszkola.....A jeśli śpiewał " Happy birthday to you" mając rok i osiem miesięcy, to chyba nie jest tępakiem?
Wiolontela, masz namiary na tego nauczyciela?
ATA_
Wiecie, a ja to już trochę skołowana jestem icon_rolleyes.gif Mój mały zaczął chodzic do Helen Doron jak miał prawie 2 lata. Chodził niecały rok. Przez pierwsze cztery miesiące nauczył się trochę słowek, a potem nic wiecej. Powodem było dziecko które rozwalało zajęcia, tzn. olewało to, co pani robiła, biegało po klasie i zajmowało się innymi rzeczami. Pani nie reagowała, mama tez nie i inne dzieci zaczęły z niego brać przykład.

Poniewaz kasa byłą spora, a mojemu małemu w wieku 2,5 lat już nie wystarczało tylko 30 minut tygodniowo kontaktu z dziecmi (to był właściwie głowny powód, dla którego go tam posłałam) plus brak dalszych postepów spowodował przeniesienie go do artystyczngo ogniska przedszkolengo, gdzie za połowę kasy z helen Doron miał trzy razy w tygodniu po dwie godziny kontakt z innymi dziećmi (bez angielskiego).

Po roku, kiedy przeszedł do starszej, miał być tam angielski. Okazało się, że prowadzić go będzie ta sama pani, co w Helen Doron. Miałam mieszane uczucia, bo pani była fajna, symaptyczna, z tzw. polotem i podejsciem do dzieci, ale w HD słabo radziła sobie z dyscypliną i organizacją. Miałam obawy, co będzie tutaj w grupie 20 ososbowej.

Finał ? Dziecko w tej 20 osobowej grupie uczy się więcej i lepiej niż w 6 osobowej grupie w Helen Doron. Pani ta sama, a efekt różny. A dzieci za bardzo zdyscyplinowane nie są. Może to jednak sprawa wieku ?
sdw
Ebe, namiary mam, tylko ze on aktualnie w Stanach czego niezmiernie załuje bo sama miałam ochote ponownie posłac do niego moje dziewczynki. Nikogo innego TAK dobrego do nauki dzieci jezyka nie znam ale rozgladam sie i rozpytuje. Jak trafie na kogos godnego uwagi na pewno dam znac.
amania
A ja zawsze byłam przeciwna nauce angielskiego w przedszkolu.
Jak Maryśka była w maluchach, to jej nie zapisałam, mimo że po polsku mówiła już świetnie.
W średniakach jednak okazało się, że prawie cała grupa jest zapisana, a Maryśka jest z tych, co musi robić to co wszyscy. Więc zaczęła chodzić.
No i się zdziwiłam przyznam szczerze.
Po trzech miesiącach umie liczyć do 10, zna większość kolorów, jakieś warzywa i owoce. Poza tym wierszyki, piosenki.
W życiu nie przypuszczałam, że w takiej dużej grupie dzieci można się czegoś nauczyć. Ale nawet gdyby niczego się nie nauczyła, to ważne jest przede wszystkim to, ze ona uwielbia te zajęcia z angielskiego.
I dlatego przekonałam się, że jednak warto było.
ebe
Ilekroć odbieram Kubka z przedszkola,rozmawiamy co było.Jak był angielski,to pytam się czego się nauczył.Przedwczoraj poszłam po niego i pytam, jakie słówko poznał."Nie uczyliśmy się, tylko rysowaliśmy".I na to hasło odezwała się Kuby pani od angileskiego (której ja nie znałam),że przecież dzisiaj były kolory, części ciała...Pytam w domu "Kubuś, jak ten kolor nazywa się po angielsku" - cisza.Nic nie pamiętał.No to mu powidziałam, zrobiliśmy zabawę - chodził po dywanie stópką stając np. na kolor RED albo BLUE - i wymawiał.Zabawa trwała moze 5 minut .Wczoraj moje dziecko wieczorem samo latało po dywanie krzycząc blue, red yellow i tak dalej, i WIEDZIAŁO który kolor jak sie nazywa...
Nie wiem,czy nie zrezygnuję w następnym półroczu z języka w przedszkolu.Chyba szkoda kasy...
Podobnie było z basenem.Jako że ja lubię pływać,chciałam żeby mały też umiał.No to bach go na naukę pływania. Efektem trzymiesięcznego chodzenia było "mamo kiedy pójdziemy na basen?" W końcu sama za 3
podejścia nauczyłam Kubka płwać na desce...Teraz nie chodzimy,bo choruje.
Mam nadzieję, że czytać pisać i liczyć w szkole go nauczą...
mamadwojki
zapisalam corke na angielski w przedszkola, jak miala 4 lata, jestem w szoku jakie robi postepy. Grupy sa 10-osobowe. Jestem bardzo zaskoczona, pozytywnie. Bardzo chetnie chodzi na te lekcje w przedszkolu i widze, ze duzo zapamietuje
Teraz ma drugi rok w przedszkolu i jest poziom bardziej zaawansowany, nie robia tego samego co rok temu.
Dodatkowo od tego roku zaczela chodzic na Helen Doron
Czytalam wypowiedzi, ze w tym wieku nauka nie ma sensu, bo i tak pozniej dziecko ten sam material przyswoi, nawet w krotszym czasie. Moze i tak, ja specjalista nie jestem, wazne dla mnie jest to, ze dziecko chce chodzic na lekcje, bawi sie tam i uczy chetnie, no i sa efekty.
Gdyby nie chciala chodzic, to wtedy bym odpuscila nauke angielskiego na kilka lat.
i.
A ja myślę, że nie ma to sensu - piszę z perspektywy mamy dziecka uczacego się angielskiego od 4 roku życia. Przez cały okres przedszkolny - 3 lata - moja córka nauczyła się dosłownie kilku słówek. Przed pójściem do szkoły nie pamiętała nawet nazw kolorów icon_confused.gif
Nadmienię, że jest to b. zdolna dziewczynka - teraz ma prawie 10 lat.
W szkole nauka języka idzie jej dużo lepiej.
basiau
CYTAT(Zyrafo)
Basiu, nie uczymy się w Kleksie bo zajęcia "firma" przeniosła do innego lokalu - ale ludzie się nie zmienili (czyli pani). Nie wiem czy tego Kleksa nie zlikwidowali albo coś.


Dopiero teraz zajrzałam do tego wątku.
Żyrafo, ja płacę 60zł miesięcznie właśnie w "Klesie", z tym że młoda uczęszcza tam do przedszkola a zajęcia z Helen Doron odbywają się w ciągu dnia. Zajęcia prowadzi facet. Jak na razie mała chętnie się uczy, chociaż zdarza jej się buntować, jak chcę w domu włączyć kasetę.

Basia
Żyrafo
A nie stawiacie plusików w tabelce? Jak Smoczyna mówi,że nie chce słuchać to pytam, czy na pewno, bo jaśli nie to nie, ale przecież nie możemy wstawić wtedy plusika a jak się nie ma plusika to pani nie daje naklejki... Dziecko zawsze wybiera słuchanie kasety. Jak nie ma ochoty słuchać to staram się z nią bawić przy kasecie i jakoś idzie.
mamjuz
u nas tez jest angielski w przedszkolu, ale nie dla maluchów, więc sie jeszcze nie łamię icon_smile.gif
patrząc na całościowy system i , hm " czynnik edukacyjny" w tej placówce, to mam powazne watpliwości co do skuteczności nauczania i frajdy

a odpowiadając na pytanie adzi
to mysle trzylatek znakomicie chłonie słowka i akcent

dziś Mrówa nas obudził tekstem : bonżur mamam, bonżur papa
było to tak oczywiste dla niego i naturalne icon_smile.gif
oczywiście jest to pokłosie wizyty u dziadków, ale niech tam, cieszy się, ze moze nas czyms zaskoczyć, zadziwic icon_smile.gif

angielskiego poki co icon_smile.gif uczy sie oglądając teteluby na BBC Prime i molestując mnie o różne słówka

bo go to ciekawi i ma frajdę, jakąs taka własciwość chłonięcia, ciekawośc
jakbysmy to zinstytucjonalizowali, pewnie by sie wypiął
icon_mad.gif jak na większość : słuchajtie i paftarajtie w przedszkolu

zaprzyjazniona bijęzyczka amerykańska mówi, ze najlepszaą metodą jest zabawa w stylu "ejbisi...", czyli Ulica sezamkowa lub też zapakowanie dzieciaka na trzy lata do przedszkola obcojęzycznego,a potem to juz nic nie straszne icon_smile.gif nawet polskie gimnazjum icon_rolleyes.gif

z drugiej zas strony mam w otoczeniu takie wybitne jednostki icon_wink.gif , co to w wieku czterech wiosen wygłaszały exspoze po hiszpańsku a tera to tylko są w stanie powiedzieć :"ole!" ewentualnie "ajajajaj puertorico..."

u nasz co chwila wybucha sprawa : a może powinniśmy już Go zapisac na angielski..."
ale mi się widzi, ze z tym "eR" to raczej Młodziann ma skłonności frankofońskie icon_biggrin.gif
er jest piękne i juz prawie gardłowe icon_smile.gif w wyrazach typu mrrreko ( mleko), chwireczkę ( chwileczkę)
co tu dużo kryć, mój akcent frac. jest wybitny icon_wink.gif , czego o angielskim nie powiedziałabym icon_cry.gif

pozdro

monik
basiau
CYTAT(Zyrafo)
A nie stawiacie plusików w tabelce?


U nas nie ma tabelki.

Basia
pirania
Mysmy dostali kurs BBC nazywa sie English with Ozmo. Jest tam kaseta video, troche ksiazeczek do kolorowania, naklejek i tyle. Ola oszalala. Oglada kasete w zasadzie codziennie, powtarza jak leci. Ja od czasu do czasu pytam ja co jakies zdanie znaczy kontrolnie icon_wink.gif lub cos podpowiadam. Ola kuma tyle ze szczeke mam na ziemi, liczy po angielsku do 10 chociaz tego to juz jej w ogole nie mowilam. Ale nie przywiazuje specjalnej wagi do tych lekcji, jak w pewnym momencie ciepnie kasetami za okno to sie nie zmartwie icon_wink.gif
ebe
A ja chyba powinnam swoje zeznania na temat angielskiego w przedszkolu odwołać...Kubie wyszedł właśnie niedosłuch (dzięki bogu chwilowy i odwracalny spowodowany płynem w uszkach), więc znam juz przyczynę niezapamiętywania nowobrzmiących słówek. Sama mówiłam głośno to zapamiętał...
Pozdrawiam
mama_do_kwadratu
CYTAT(gwm)
Mysmy dostali kurs BBC nazywa sie English with Ozmo. Jest tam kaseta video, troche ksiazeczek do kolorowania, naklejek i tyle. Ola oszalala. Oglada kasete w zasadzie codziennie, powtarza jak leci. Ja od czasu do czasu pytam ja co jakies zdanie znaczy kontrolnie icon_wink.gif lub cos podpowiadam. Ola kuma tyle ze szczeke mam na ziemi, liczy po angielsku do 10 chociaz tego to juz jej w ogole nie mowilam. Ale nie przywiazuje specjalnej wagi do tych lekcji, jak w pewnym momencie ciepnie kasetami za okno to sie nie zmartwie icon_wink.gif

Gosia, a tego Ozmo to pewnie Ci przywiózł ktoś z UK, bo w Polsce raczej nie widzę szans na kupno tego typu kursów. Chciałam kiedyś kupić "Pingu loves English" ale się w końcu nie zdecydowałam, bo nikt mi tego tak naprawdę nie zachwalał... Ja tam w Helen Doron nie inwestuję, po prostu metoda jak każda inna- wiadomo przecież, że dzieci uczą się przez zabawę. Tak więc poluję na jakiś fajny kurs, puszczam dzieciom bajki w oryginale i pisenki typu "Old McDonald"
ANKA
a można gdzieś kupić kasety z Lipi and Mesy angielski dla dzieci który jest w telewizji
pirania
Bron cie Boze Ozmo po bozemu wyszedl wlasnie nakladem deagostini czy Egemontu... poszukam sprawdze. jest 6 kaset video plus 6 kaset audio do kazdej czesci jest zeszty z komiksem plus do kolorowania plus przewodnik dla rodzicow. pierwsza czesc 30 zeta pozostale ok 50 daja plecaczek gratis.
Olena
Gosia, a dla jakiej to grupy wiekowej? I skoro każda następna - 50 zł. tzn, że 5x50 plus I - 30 zł., to całośc kosztuje 280 zł? Można kupować po kawałku? I gdzie kupiłaś, bo ja u nas w Empikach niw widziałam icon_sad.gif
pirania
Egemont to jest i sprzedaz jest jedynie wysylkowa. Ksiazeczki przychodza cirka about co miesiac. czyli slowem 5 dych miesiecznie ci wychodzi- mozna przezyc.
Ola ma 4 lata i sie fascynuje ale to chyba z racji generalnie mamy w temacie icon_wink.gif Ksiazeczki docelowo sa dla 5-6 latkow. Ale piosenki sluchac, kasate video ogladac i kolorowac obrazki moze juz 3 latek a cwiczen pisemnych jest b. malo w stosunku do kolorowankowych i glownie sa to wykropkowane imiona bohaterow albo cos w tym stylu co po prostu trzeba polaczyc.
Znacie klub Disneya gdzie sie dostaje taka torbe z dalmatynczykami- czesto sie w prasie oglaszaja? to jest cos podobnego.
Olena
Dzięki!!!
tosia
No to tak icon_biggrin.gif

Ja zawsze zadaję pytanie zasadnicze w tej kwestii : po co na angielski chodzi 2/3 latek icon_question.gif
słyszę zawsze
* przyda się ,bo się osłucha
* to zawsze procentuje
* no jak to po co ? icon_biggrin.gif

Niestety (aj się narażę) taki 2-latek chodzi dla rodziców na ten angielski ,bo jako nawet 4-latek ten angielski będzie miał w nosie ,wysoce ceniąc piaskownię w zamian.

Powiedzmy,że ma to służyć pogadaniu z jakimś 4-letnim anglojęzycznym kolegą ,tyle że przy pomocy kolorów i My name is ... mało sobie pogadają icon_lol.gif
A świetnie poradzą w inny sposób.

Uczę angielskiego w gimnazjum i zawsze słyszałam 'jesu czemu ty nie gadasz do dziewczynek po angielsku ? `Ano temu, że mają po polsku gadać na razie opanowuja piekne zawijasy naszego słownictwa.

Ola ma prawie 10 lat ,"poważną " naukę ang zaczęła jakiś rok temu.
Przez miesiąc opanowała to co przedszkolak przyswaja na dobrym kursie w jakies 2 lata.Do tego dochodzi ryzyko ,że w przedszkolu załapie złe nawyki i akcent ,lepiej niech pooglada sobie bajki po ang.

Niech te przedszkolaki malują,lepią z plasteliny i układają klocki ...angielski nie zając nie ucieknie icon_biggrin.gif

Zaczynając w wieku powiedzmy 8/9 lat dziecko mając 13/14 ma już w kieszeni FC i jest całkiem fluent w angielskim icon_mrgreen.gif


Gosia,
mama Oli i Ady
pirania
Tosia ja sie z toba zgadzam icon_wink.gif

Ola na angielski nie chodzi ale kupilam jej kasety bo pol roku temu miala parcie na to zeby sie uczyc. A ja jestem jak reklama- mowisz- masz;)
Oczywiscie mi jest przyjemnie jak Oli jest przyjemnie icon_wink.gif i jak cos powie z takim sliczniastym akcentem ze ja sie zsiusiam a takiego z siebie nie wydobede, ale jak juz mowilam- jak cisnie w kat to cisnie. Mysle ze miala ochote na ten angielski bo ja slucham kaset, ogladam filmy costam powtarzam itd. A niech se ma i niech gada o kolorach. Angielskiemu prawie szwagrowi powiedziala hello i what's your name i what is it. Jemu bylo milo i jej bylo milo ze on ja zrozumial. A o to chodzi zeby bylo milo.

A jak juz o FC mowa to ja uwazam ze parcie do FC 13-14 latow jest nieporozumieniem. Bo gramatycznie sie wyrobia oczywiscie, slownictwo tez bedzie ale tam teksty potrafia byc juz no... powazne. O ochroie srodowiska, funkcjach mozgu czy wychowywaniu dzieci. Uwazam ze 13 latek to ma fiu bzdziu w glowie i spokojnie mozna zdawac FC jako 16 i juz rozumiec o czym sie mowi icon_wink.gif
skanna
CYTAT(tosia)
No to tak  :D  


Niestety (aj się narażę) taki 2-latek chodzi dla rodziców na ten angielski ,bo jako nawet 4-latek ten angielski będzie miał w nosie ,wysoce ceniąc piaskownię w zamian.

Powiedzmy,że ma to służyć pogadaniu z jakimś 4-letnim anglojęzycznym kolegą ,tyle że przy pomocy kolorów i My name is ... mało sobie pogadają  :lol:  
A świetnie poradzą w inny sposób.

Ola ma prawie 10 lat ,"poważną " naukę ang zaczęła jakiś rok temu.
Przez miesiąc opanowała to co przedszkolak przyswaja na dobrym kursie w jakies 2 lata.Do tego dochodzi ryzyko ,że w przedszkolu załapie złe nawyki i akcent ,lepiej niech pooglada sobie bajki po ang.

Niech te przedszkolaki malują,lepią z plasteliny i układają klocki ...angielski nie zając nie ucieknie icon_biggrin.gif  

Zaczynając w wieku powiedzmy 8/9 lat dziecko mając 13/14 ma już w kieszeni FC i jest całkiem fluent w angielskim  :mrgreen:  


Uffff, czyli nie jestem sama z moimi poglądami?? Bo jak wygłaszam kropka w kropkę to, co tu powyżej jest napisane, to wszyscy patrzą na mnie jak na raroga. I żeby nie to, że jestem pewna słuszności swoich poglądów w tym temacie, to chyba bym już miała straszne wyrzuty sumienia, że dziecku szanse życiowe odbieram, posyłając na tańce, zamiast na angielski.

pozdrawiam,
skanna
tosia
Gosiu młoda wiecznie icon_biggrin.gif i ja się zgadzam że FC w wieku 13 lat to lekka przesada ale teraz to jest generalny trend "kto pierwszy" -Prof w wieku 18 lat to już mocno za późno jest wink.gif

A , że chodzi o to żyby miło było wink.gif to ja się w całej rozciągłości zgadzam icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

Pozdrowiska ,pędzę młodzież gimnazjalną uswiadamiać w temacie Modali icon_biggrin.gif

Gosia,mama Oli i Ady
grzałka
No nie wiem....niby tak, ale do mnie zaczęła przychodzic pani na 30 minut tygodniowo jak miałam 4 lata. I w ciągu roku dogoniłam mojego 6 lat starszego brata, który uczył sie juz trzeci rok (ale w grupie, a ja sam na sam z panią). No i nie miałam specjalnie przestojów w przyswajaniu (tak mi sie wydaje przynajmniej wink.gif ). I widzę różnicę między tym jak ja przyswajałam jako dziecko, a jak przyswajali moi koledzy, którzy nauke rozpoczeli w wieku 11-12 lat. Nie jestem dydaktykiem, ale bardzo długo uczyłam -udzielałam korepetycji z angielskiego (na czarno, a propos uczciwości icon_twisted.gif ) - całe liceum i całe studia oraz troszkę po- i naprawde najbardziej lubiłam uczyc dzieci takie 5-7 lat, one cudownie przyswajają, bez żadnych analogii, tłumaczeń, szybko łapia całe struktury itd itp icon_biggrin.gif . Zupelnie inaczej mi sie pracowalo ze starszymi, takimi 13-14, a 8-9 plasowały sie gdzies posrodku. Oczywiscie były tez wyjatki. Nie wiem jak to jest z 2-3 latkami, ale chciałabym moje dziecko jednak na angielski posłac, tylko nie wiem jak znależć dobrego lektora. Tosiu, może ty się podejmiesz? wink.gif Niby sie organizuje jakas grupa, ale coś opieszale icon_sad.gif
Podsumowując- myślę, że dobry lektor i dobrze prowadzone zajęcia maja sens, a myśle tak na podstawie własnych doświadczeń icon_smile.gif
pirania
A ze trend jest to a wiem. Obecnie mam na tapecie do FC 15 latka i prawie 18 (ona sie glownie uczyla niemieckiego i ma certyfikat wiec dlatego taka opozniona icon_lol.gif ) i o ile 15 jest od niej lepszy gramatycznie to ona wypracowania pisze lepsze bo juz ma jakowes poglady a on gra na kompie i w pilke z kolegami icon_wink.gif
Moja Ania ma 13 i na razie o FC nie rozmawiamy chociaz jakby sie zaparla to juz jest na takim poziomie ze rok intensywniejszy i moze podchodzic. Tylko po co icon_wink.gif A zaczela sie uczyc w wieku 9 lat, w szkole miala angielski od pierwszej klasy tylko pan bylo z piec i jak po raz 7 miala sprawdzian z kolorow dostala ode mnie oficjalna dyspense ze moze sie nie nauczyc icon_wink.gif Zuza sila rzeczy zaczela sie uczyc z Ania jest na tym samym poziomie. Mysle ze niech teraz zda do gimnazjum, dwa lata pociagniemy mocniej angielski i albo zda FC albo niech zluzuje i zdaje dopiero w pierwszej liceum icon_wink.gif
aluc
jako znana snobka wink.gif o posyłaniu dwulatków na angielski się nie wypowiem icon_lol.gif

ale co do certyfikatów...
po pierwsze mówienie o kimś z FCE, że jest fluent to gruuuuuba przesada wink.gif

po drugiem, dobór tematów na egzaminach icon_biggrin.gif

pamiętam jednak, że na swoim egzaminie na CPE miałam do napisania dwudzielne opowiadanie z dwoma narratorami na podstawie obrazu... kurcze... taki amerykański malarz, malował takie duże realistyczne dość posępne płótna z nocnymi barami na rogach ulic, bardzo klimatyczne, neonowe światła i te sprawy

no cóż, dla mnie taki obraz - kobieta w takim barze siedzi przy stoliku, nad nią pochyla się facet w kapeluszu, chyba rozmawiają... no dla mnie ma to zdecydowanie seksualny podtekst i takie też było to moje opowiadanie

to tak na marinesie zupełnym icon_biggrin.gif
adzia
A, ale się z tego zrobił długi wątek icon_wink.gif Informuję więc, ze summa summarum odpuściłam małej ten angielski, mając w pamięci moje własne doświadczenia - zaczęłam uczyć się w wieku 11 lat i dzisiaj posługuję się nim sprawnie (nie wiem, czy można to okreslić jako fluent, ale działa jak nalezy icon_wink.gif
pirania
CYTAT(aluc)
jako znana snobka icon_wink.gif o posyłaniu dwulatków na angielski się nie wypowiem icon_lol.gif

ale co do certyfikatów...
po pierwsze mówienie o kimś z FCE, że jest fluent to gruuuuuba przesada icon_wink.gif

po drugiem, dobór tematów na egzaminach icon_biggrin.gif

pamiętam jednak, że na swoim egzaminie na CPE miałam do napisania dwudzielne opowiadanie z dwoma narratorami na podstawie obrazu... kurcze... taki amerykański malarz, malował takie duże realistyczne dość posępne płótna z nocnymi barami na rogach ulic, bardzo klimatyczne, neonowe światła i te sprawy

no cóż, dla mnie taki obraz - kobieta w takim barze siedzi przy stoliku, nad nią pochyla się facet w kapeluszu, chyba rozmawiają... no dla mnie ma to zdecydowanie seksualny podtekst i takie też było to moje opowiadanie

to tak na marinesie zupełnym icon_biggrin.gif


aluc to na Profie bylo?
To ja po tobie Profa zdawalam (no.... w koncu ty stara... ten teges... jestes) bo u mnie w ksiazce to bylo icon_wink.gif)))

Ja nie pamietam dokladnie jak brzmial temat ale cos o wychowaniu i pamietam ze palnelam esej o karach biciu i wychowaniu icon_wink.gif bardzo dobrze mi sie pisalo icon_wink.gif)
aluc
no gwm dawno to było, fakt icon_biggrin.gif
lidka123
zgadzam się z Gosią, ze angielski w wieku przedszkolnym to zły pomysł....

piszę to z perspektywy osoby, która w czasie studiów uczyła angielskiego również przedszkolaki....
takie dzieci owszem szybko zapamiętują słówka, szybko się uczą, ale jeszcze szybciej zapominają.... i w zasadzie w późniejszej nauce nie daje to żadnych efektów, albo jeszcze gorzej- dziecko może nabrać rzeczywiście złych nawyków, jeśli nauczyciel był nie najlepszy....

miałam taką małą uczennicę Gosię, której mama albo strasznie chciała pochwalić się swoja "anglojęzyczną córcią" przed koleżankami, albo sama chciała się naucyć angielskiego pod pretekstem nauki córeczki.... dziewczynka była bardzo zdolna, szyko zapamiętywała, ale przy każdej następnej lekcji musiałyśmy praktycznie wszystko zaczynać od początku, wszystko musiało być w formie zabawy, bo małe dziecko nie potrafi zbyt długo skupić uwagi... dodatkowo mama prosiła o zapisywanie wszystkich słówek w zeszyciku(po angielsku i "tak jak się wymawia" bo nie znała angielskiego), aby mogła powtarzać to wszystko codziennie z dzieczynką- katowała ją dosłownie...
efekty owszem były duże, ale po co?? kiedy przerwałyśmy naukę na okres wakacji Gosia wszystko zapomniała... a ile dzieciństwa i pieniędzy mamusi straciła....
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.