CYTAT(aganiok78 @ czw, 08 lis 2007 - 10:15)
Tam są zupełnie inne warunki bytowe,prawda?
Liczy siÄ™ prosto.
Mój mąż w Polsce był strażnikiem więziennym. Jego pensja opiewała na 1260 zł na rękę. Opłacić wynajęte mieszkanie, dwa kredyty, bo przy tej pensji nie można pozwolić sobie na zakupy za gotówkę opłaty i co zostaje? Mój Boże. Czasami się dziwię jakim cudem my tam żyliśmy. Na dziecko dostaliśmy bagatela 48 zł. Na paczkę pampersów nie starczało.
A tutaj mąż pracuje w fabryce nici. Jest to praca lekka, mniej stresująca jak w areszcie. Co tydzień ma ponad 400 euro na rękę. Za mieszkanie płacimy 100, na jedzenie z zachciankami i pieluszkami wydajemy drugie 100 (tygodniowo oczywiście). internet i opłaty jakieś 100 euro miesięcznie. Krótko mówiąc tutaj to ja męża wyciągam ze sklepu. A jeszcze dojdą dodatki na dziecko, dla rodzin o niskich dochodach i zapomoga za wynajmowanie mieszkania.
Jestem tu prawie trzy miesiące i nie było chwili abym żałowała naszej decyzji.
W Polsce sprzedaliśmy wszystko, kupiliśmy bilety i przyjechaliśmy.
Nasi znajomi nie mogą wyjść z podziwu. mówią "mają jaja za stali".
Ryzyko było, bo jednak te pieniądze co mieliśmy w kieszeni wystarczyły na miesiąc życia, a jednak ... Bóg istnieje i bynajmniej mi dał tego dowód.
Do Polski raczej nie wrócę.