Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Nie sądziłam, że kiedyś napiszę taki post, ale, jak się okazuje, ludzie się zmieniają i mam taką potrzebę... Od kilku lat dopadają mnie choroby, najczęściej te z gatunku nie do wyleczenia, czyli do przystosowania się, bycia grzeczną pacjentką, która będzie realizować zalecenia, brać leki i żyć z tym dalej. Na razie było ich trzy, w tym jedna, mam nadzieję, wyleczona . W maju dowiedziałam się, że mam także boreliozę. Nie widziałam na oczy tego kleszcza, który zrobił sobie ze mnie stołówkę, ale fakt jest faktem: musiało coś takiego nastąpić, bo poziom przeciwciał mówił sam za siebie. Zapewne chodziłam z tym od dawna, bo objawów było już sporo a przeciwciał było za wiele nawet jak na wyniki z kategorii "bardzo wysoki". Zapewne moje choroby pięknie zamaskowały objawy boreliozy i uniemożliwiły jej wcześniejsze wykrycie. Przeszłam sześciotygodniowe leczenie antybiotykiem, z atrakcjami charakterystycznymi dla tego rodzaju terapii. Po terapii przeciwciała nieco spadły, była nadzieja na to, że leczenie było skuteczne i będą spadać dalej... Niestety, od września czułam się coraz gorzej, coraz trudniej mi było normalnie funkcjonować z powodu jeszcze silniejszych niż na początku bólów stawów i kłopotów z sercem. Nie czekałam już do grudnia, kiedy to planowane były kolejne badania kontrolne, tylko zrobiłam je kilka dni temu. Okazało się, że wszystko wróciło do stanu z maja... Czyli leczenie skuteczne nie było, muszę zaczynać od początku. Tym razem oznacza to antybiotyki, które należy brać w szpitalu. Chyba mam dosyć. Wszystko mnie boli, czasem mam nawet kłopoty z chodzeniem, bardzo łatwo się męczę, trudno mi podołać codziennym obowiązkom, a we wrześniu rozpoczęłam pracę, po wieloletniej przerwie. Usiłuję nie pokazywać, że każdy ruch sprawia mi ból, ale są takie momenty, kiedy nie potrafię już tego ukrywać. Do tego w perspektywie szpital i konieczność zapewnienia na ten czas normalnego funkcjonowania domu i dzieci, co przy naszym dowożeniu ich do przedszkola i szkoły oraz niechętnych do pomocy dziadkach nie jest łatwe. Gdybym miała pewność że to leczenie będzie ostateczne i skuteczne, dałabym sobie radę chyba dosyć łatwo, w szpitalach leżałam kilkanaście razy i w zasadzie ten jeden raz, mimo dużych trudności organizacyjnych, jest do przeżycia (tylko jak ja przeżyję tyle czasu bez dzieci?.... Tam nie wejdą....). Ale pewności nie mam i mieć nie będę, a po moich doświadczeniach naprawdę trudno o optymizm, więc łatwo ulegam pokusie doszukiwania się wszelkich możliwych sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że znowu się nie uda albo kolejne przeszkody staną mi na drodze. Wiem o tym, ale nie umiem temu nie ulegać, przynajmniej w takich chwilach, jak teraz. I chyba mam już dosyć chorób, ciągłego złego samopoczucia, ciągłego swojego kiepskiego nastroju z tym związanego, zwłaszcza tego, że z leczeniem każdej niestety są jakieś trudności i nie mogę tak zwyczajnie zamknąć tego rozdziału, powiedzieć że mam to za sobą....
mama_do_kwadratu
Sun, 18 Nov 2007 - 22:24
Ida
Wiem, co to borelioza. Moje dziecko przez to przechodziło. Mój Tato, moja babcia i moja kuzynka.
Aga (kuzynka) miała sytuację podobną do Ciebie (antybiotyk w szpitalu). Objawy miała straszne- paraliż, omdlenia, temperaturę wieczną itp. Po tej kuracji szpitalnej przeciwciała spadły. Jest OK.
Tobie też tego życzę.
Trzymam kciuki.
domi
Sun, 18 Nov 2007 - 22:26
Droga Ido. wiem co czujesz. Leczę się na boreliozę od prawie 2 m-cy. Dziwie się, że lekarz kazał ci brać lek tylko 6 tygodni skoro wskaźnik maiłas wysoki. Mi od razu powiedziano, że czeka mnie branie antybiotyku co najmniej 6 m-cy. Łykam to paskudztwo już prawie 2 m-ce a jeszcze nie zniknęły zadne objawy a nawet się powiększyły. Także obawiam sie czy po półrocznej kuracji antybiotykowej nie położą mnie w szpitalu jesli nie przejda mi objawy. Nie mogę ci napisac nic innego jak tylko to, że wiem co czujesz, wiem, ze czujesz sie źle. Żadne to pocieszenie ale świadomosć, że nie jesteś sama w tej cholernej chorobie moze trochę podbuduje cię na duchu. Gorąco pozdrawiam
Maciejka
Sun, 18 Nov 2007 - 22:59
Ida, nic mądrego nie napisze. Ale ściskam cię bardzo, bardzo mocno i przesyłam tysiące fluidów. Tych wiesz, forumowych, skutecznych. Staraj się mimo wszystko myśleć pozytywnie. W końcu sama wiesz, ze to połowa sukcesu. Trzymaj się dzielnie. Jestem z Tobą myślami i jesli miałabyś ochotę/potrzebę posmęcenia akurat mnie, to jestem. Pamiętaj o tym.
Ida.dorota
Mon, 19 Nov 2007 - 07:57
Schodząc rano ze schodów zasłabłam, spadłam i bardzo boli mnie noga, podejrzewam że jest skręcona albo złamana w śródstopiu. czekam na męża, który ma mnie zawieźć do lekarza. Nie chcę nawet myśleć, co będzie, jeśli włożą mnie w gips, nie będę mogła chodzić i prowadzić samochodu... Nie mam już siły.
Ewelinek
Mon, 19 Nov 2007 - 09:05
kethry
Mon, 19 Nov 2007 - 09:44
pirania
Mon, 19 Nov 2007 - 10:15
Ida- biedaczku coz ja ci moge napisac nie daj sie- trzymaj sie, borelioze musi sie dac wykorzyc i kropa, a ty sama zdajesz sobie sprawe ze nastawienie pacjenta jest wazne. Wiec prosze mi sie nie nastawiac w zlym kierunku.....
Cleo
Mon, 19 Nov 2007 - 10:20
Nie znam sie na boreliozie moge tylko powiedziec, ze mooocno wierze, że w koncu ten zły czas bedziesz miala za sobą, ze trafisz na lekarza , ktory zaordynuje sensowne leczenie, że jeszcze tn jeden raz bedziesz silna i dzielna! wierzę w Ciebie!
Mariola***
Mon, 19 Nov 2007 - 10:24
Jestem zaskoczona, powiem szczerze, bo o boreliozie się słyszy, ale myślałąm,ze jest wyjjątkowo rzadka. Jaks ie okazuje myliłam się. Dziewczyny trzymam kciuki,zebyscie się szybciutko tego paskudztwa pozbyły, bo widzę,ze leczenie jednak trwa.
aluc
Mon, 19 Nov 2007 - 10:26
Ida, mogę tylko cię wirtualnie przytulić i trzymać kciuki
Tobatka
Mon, 19 Nov 2007 - 10:31
Ida,
Wiem, ze to trudne, ale musisz znalezc w sobie odrobine optymizmu i pozytywnego myslenia.... Dam Ci troche swojego, chcesz?
A ja tez wiem, co to borelioza (no prawie). Dostalam wprawdzie szybko antybiotyk po ukaszeniu kleszcza, ale nikt mi nie daje gwarancji, ze za lat kilka-kilkanascie choroba nie wylezie, bo sie przyczaila....
Trzymaj sie, kochana........
grzałka
Mon, 19 Nov 2007 - 10:36
ja tez trzymam kcuki, borelioza to okropne paskudztwo, jedyne co mogę powiedziec na pocieche, to że mogło byc gorzej, ale czy to jakaś pociecha?
marghe.
Mon, 19 Nov 2007 - 12:35
Ida, trzymaj się. Ściskam Cię bardzo mocno i wierze , że wszystko się ułoży.
domi
Mon, 19 Nov 2007 - 12:42
CYTAT(Mariola*** @ pon, 19 lis 2007 - 12:24)
Jestem zaskoczona, powiem szczerze, bo o boreliozie się słyszy, ale myślałąm,ze jest wyjjątkowo rzadka. Jaks ie okazuje myliłam się. Dziewczyny trzymam kciuki,zebyscie się szybciutko tego paskudztwa pozbyły, bo widzę,ze leczenie jednak trwa.
Rzadka to ona nie jest niestety. U nas w przychodni chorób zakaźnych są wielogodzinne kolejki każdego dnia. Boreliozę wykryto niedawno u 2 moich znajomych. Niedawno dowiedziałam się, że innego znajomego 7-letnie dziecko, miało drgawki oraz objawy jak epileptyk, chociaz badania to wykluczały. Nawet w akademii nie potrafili nic innego wymysleć jak nerwica. Zapomnieli chyba zrobić kompletu badań . Rodzice nie dawali za wygraną. Sami na własną rękę robili rózne badania. Dziecko teraz leży w szpitalu i leczy się na boreliozę. To podstępna choroba, nawet mozecie nie wiedzieć, że na nią chorujecie. Objawy są takie, że możecie się leczyć na tysiace innych schorzeń... . Jak pisała Ida... nawet nie wie, że miała kleszcza. Grunt to być dobrej mysli.
Mika
Mon, 19 Nov 2007 - 13:14
Ida -te szpitalne zastrzyki powinny pomóc mojej przyjaciółki koleżanka z pracy szła tym samym tokiem co Ty tyleże ona trzykrotnie brała antybiotyki bo nie działaly i dopiero za 4 razem wysłali ją do szpitala poszła na układ,że zamiast leżeć bez sensu będzie codziennie przyjeżdżała na zastrzyki jest w trakcie leczenia
tato tej samej przyjaciółki też złapał -z tym,że on zorientował się po kilku dniach (nie jakt dziewczyna powyżej po ponad pół roku od zobaczenia pierwszej plamy) jego wyleczyli szybko -wystarczył jeden antybiotyk
dobrze będzie
Saskia
Mon, 19 Nov 2007 - 14:21
trzymam kciuki żeby było dobrze
Ida.dorota
Mon, 19 Nov 2007 - 18:12
Bardzo Wam dziękuję, nie spodziewałam się tylu odpowiedzi... Noga okazała się zwichnięta w kostce, mam założoną ortezę i mogę chodzić w miarę skromnych na razie możliwości, a co najważniejsze prowadzić samochód, czyli odbierać dzieci i pozałatwiać przed szpitalem najpilniejsze sprawy. Biorąc pod uwagę ilość moich zasłabnięć w ostatnich miesiącach, to musiało prędzej czy później się stać, a w zasadzie powinnam być szczęśliwa, że stało się tylko tyle... Ale się nie cieszę, nie potrafię. Boli mnie, ledwie chodzę, cały dzień mi słabo. Jutro idę do lekarza, dowiem się mam nadzieję czegoś więcej o tym szpitalu. Zastanowiło mnie to, co napisała Mika o zastrzykach, na które można dojeżdżać, zapytam, może?... Tylko czy to były te same, ja mam dostać cefalosporyny...
użytkownik usunięty
Mon, 19 Nov 2007 - 18:32
Ida,
A jak długo ten szpital?
Ciocia Magda
Mon, 19 Nov 2007 - 19:49
Ida, strasznie mi przykro, że Cię to spotyka
Ida.dorota
Mon, 19 Nov 2007 - 20:02
Z tego, co mi zapowiadał lekarz w sierpniu, kiedy rozmawialiśmy na temat ewentualnego niepowodzenia poprzedniej terapii, ma być to 14 dni, jeśli wszystko obędzie się bez komplikacji. Ale szczegóły poznam jutro.
katiek
Tue, 20 Nov 2007 - 18:48
Ida co powiedział lekarz? Mam nadzieję że się uda i leki szybko zadziałają. Przytulam i trzymam kciuki
Ida.dorota
Wed, 21 Nov 2007 - 18:09
Jutro jadę do szpitala, niestety nie na 14 dni, ale najprawdopodobniej na 4 tygodnie. Nie wiem, czy mnie przyjmą, okaże się to dopiero na izbie przyjęć, w zależności od ilości miejsc. Biorąc pod uwagę długość trwania leczenia, jeśli nie przyjmą mnie jutro, nie mam wielkich szans, żeby być w domu na Święta. Przy okazji dowiedziałam się, że leczenie jest trudne, a ryzyko powikłań duże, co też może wpłynąć na czas mojego pobytu w szpitalu. Do tej pory płakałam, teraz nie mam już chyba siły nawet na to. Pomyślcie proszę o moich dzieciach. O mnie trochę też, ale przede wszystkim o nich.
malinowa i Malina
Wed, 21 Nov 2007 - 18:31
Myślę mocno o Tobie i o twoich dzieciach, trzymam kciuki. Dasz radę.
Pysio
Wed, 21 Nov 2007 - 18:32
Pomyślę, Ida trzymaj się, jesteś mądra i silna i dasz radę, przytulam Cię
cydorka
Wed, 21 Nov 2007 - 21:29
Ida ,myślę o Tobie i o dzieciach, nie wiem w jakim systemie będa podawane leki, pewnie to " się dopiero ustali" walcz o przepustki jak tylko sie da wickendy, święta, może jak się ustali system podawania konkretnych leków typu rano wieczór pozwolą Ci co jakiś czas na noc iśc do domu z matkami dzieciom negoc[użytkownik x]ą chętnie
napisz w jakim szpitalu będziesz ( może byc na pw) cyd
Ida.dorota
Wed, 21 Nov 2007 - 21:36
Naprawdę??????????? Jeśli by tak było, może odzyskałabym trochę chęci do życia, na razie słyszałam raczej, że o wyjściach marzyć nie mogę, bo to ryzyko złapania czegoś przy tkim wyjałowieniu... Będę w zakaźnym na Wolskiej, jeśli mnie przyjmą...
użytkownik usunięty
Wed, 21 Nov 2007 - 22:40
Ida, trzymaj się. Będę myśleć o całej Twojej Rodzinie.
cydorka
Wed, 21 Nov 2007 - 22:52
CYTAT(Ida.dorota @ śro, 21 lis 2007 - 21:36)
Naprawdę??????????? Jeśli by tak było, może odzyskałabym trochę chęci do życia, na razie słyszałam raczej, że o wyjściach marzyć nie mogę, bo to ryzyko złapania czegoś przy tkim wyjałowieniu... Będę w zakaźnym na Wolskiej, jeśli mnie przyjmą...
jak już bedziesz na miejscu, zorientujesz się zadecyduje lekarz ale pytaj, pewnie to od wielu czynników zależy jak byłam w ubiegłym roku w szpitalu to tak kombinowały kobitki, ze ciągle którejś nie było jak się tylko dało czasem " wpadały tylko na leki" dało rade
ale pewnie wszystko to specyfika oddziału trzymam kciuki, zeby jakoś poszło cyd
Kocurek
Wed, 21 Nov 2007 - 22:55
Ida, nic nie napiszę mądrego, poza tym, że bardzo Ci współczuję Mam nadzieję, że leczenie będzie skuteczne, i wywalczysz jakieś wyjścia do domu.
Graz
Wed, 21 Nov 2007 - 23:02
Ida, trzymam kciuki za powodzenie terapii i za siłę, by do Ciebie wróciła.
Maciejka
Wed, 21 Nov 2007 - 23:02
Ida, powiem tak. Trudno jest zostawić dzieci na miesiac. Ale lepiej być w szpitalu miesiąc, a potem być z nimi dłuuuuugie lata zdrowa,silna, wesoła niż chora i smutna i zastanawiająca się co jeszcze może się przyplątać. To cięzki czas dla Was. Ale w ogólnym rozrachunku to tylko miesiąc. Ściskam Cię Ida bardzo, bardzo mocno i jestem z Tobą całym sercem!
basiau
Thu, 22 Nov 2007 - 00:13
Będę trzymać kciuki za szybki powrót do zdrowia
tonia
Thu, 22 Nov 2007 - 07:30
Ida trzymam kciuki za jak najszybsze przyjęcie na oddział, skuteczne leczenie i jak najwięcej przepustek. Ida jesteście silni, wytrzymacie .
KM
Sun, 25 Nov 2007 - 22:05
Ida
piter82
Mon, 26 Nov 2007 - 12:12
od około roku zainteresowałem sie sposobem leczenia roznych dolegliwosci głodem i dietą, nie wierzyłem w to do czasu gdy znajomy z nowotworem i przezutami dla ktorego podobno juz nie było ratunku i miał 3 miesiace zycia, nagle wyzdrowiał co wywołało szok u mnie i wszystkich znajomych, wyzdrowial zupełnie po 42 dniowej kuracji głodem, ziołami itd bardzo ciekawa sprawa, sam od tamtej pory schudłem ponad 12 kilo i czuj sie super
Mika
Mon, 26 Nov 2007 - 12:16
a łyżka na to,nie możliwe raka głodem? -yhy może to i działa -głodne raki uciekną szukając pożywienia
piter82
Mon, 26 Nov 2007 - 12:54
tez sie smiałem ja wyleczyłem sie tez z alergii, brałem tony tabletek i pomagało tylko dopuki brałem teraz nie brałem juz nic od jakiegos czasu i nic
mamuśka.chłidzw
Mon, 26 Nov 2007 - 13:15
Z alergii się wyrasta. Z raka nie
Ida trzymam kciuki za skutecznośc terapii.
siłaczka
Mon, 26 Nov 2007 - 21:51
Cholera, nie wiedziałam, że ona taki wątek założyła, to do niej niepodobne.. Nawet się zastanawiałam czy na forum czegoś nie napisać ale nie wiedziałam czy tego by sobie życzyła.. Aż dziś się wygadała przez telefon. Od czwartku Dorota jest w szpitalu na Wolskiej, przyjęli ją w zasadzie cudem bo nie zapisywała się w kolejce do przyjecia a to podobno stndard. Od razu też podali jej antybiotyk co też jest jakimś wyjątkiem, zazwyczaj czekają na wyniki badań. Dorocie zależało na tym, by od razu zaczęli ja leczyć, żeby z ewentualną kuracją 4-tygodniowa wyrobić się przed świętami.
Pierwsze dni były nienajciekawsze bo dzieci bardzo to przeżyły. Odbierać z przedszkola i szkoły miała wynajęta opiekunka, której wcześniej nie widzieli na oczy... Trudno było znaleźć kogoś, kto ma samochód i jest dyspozycyjny. Niestety Pani po pierwszym dniu zasoliła cenę kompletnie niemoralną i powiedziała, że jutro to ona nie chce bo jutro jest piątek i bedę korki...
Suma sumarum dzieci odbieram ja i prosze teraz o mocno zaciśnięte kciuki, żebym przynajmniej w tym tygodniu nie zaczęła rodzić bo cholera wszystko sie sypnie. W piątek jak zabrałam Tomka z przedszkola był bardzo markotny. Wczoraj udało się Dorocie wyjść na trzygodzinną przepustkę i spotakć się z dziećmi. Wczoraj przyjechała też do nich babcia co dla dzieci jest spora radością i dziś zauważyłam, że są w znacznie lepszym stanie. Na szczęście mieszczę całą czwórkę w samochodzie...
Udało mi się też ją wczoraj odwiedzić ( lekarze na obchodzie potwierdzili, że kobieta w 9 miesiącu ciąży może wejść akurat na ten oddział). Niestety zaczynają się skutki uboczne tego antybiotyku ( on jest podobno cholernie silny), popękały jej żyły, dziś spuchła dłoń i musieli wyjąć wenflon. To, czego najbardziej obawia się Dorota to to, że tego nie da sie wyleczyć....że może być to nieswoista postać boreliozy..
marghe.
Mon, 26 Nov 2007 - 22:28
Musi się dać wyleczyć. I koniec
Kasia, wyściskaj ją od nas.
A.L.
Mon, 26 Nov 2007 - 22:39
Myslimy o Tobie cieplo Dorota. Kasia, usciskaj ja od nas mocno. Slemy fluidy!
użytkownik usunięty
Mon, 26 Nov 2007 - 23:56
Uściskaj i ode mnie.
pirania
Tue, 27 Nov 2007 - 06:55
Trzymamy kciuki mocno zacisniete cala rodzina, wysciskaj od nas Dorote. Ma sie wyleczyc i da sie wyleczyc i koniec......
tonia
Tue, 27 Nov 2007 - 07:42
Musi sie wyleczyć. Trzymam kciuki.
mama_do_kwadratu
Tue, 27 Nov 2007 - 17:59
Dorota- trzymam cały czas.
amania
Tue, 27 Nov 2007 - 18:43
O matko, dopiero teraz przeczytałam o kłopotach Doroty. Kasiu, pozdrów ją bardzo mocno, uściskaj jeszcze mocniej i powiedz że z całych sił trzymam kciuki za jej jak najszybszy powrót do zdrowia (i do domu)!
ps. jednak prawdziwe jest powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie kochana, jesteś Kasiu, że pomagasz Idzie w tych trudnych chwilach.
Maciejka
Tue, 27 Nov 2007 - 19:43
Nie ma myślenia, że się nie da wyleczyć!!! eKachna, przywołaj Idę do porządku. Ma wracać do zdrowia i już wkrótce znów pisać mądrze na forum. Bo ja ją uwielbiam i kropka!!! Ściskam najmocniej jak potrafię i przesyłam moc fluidów.
cydorka
Tue, 27 Nov 2007 - 21:36
da się, czasem długo trwa ale się da, cieszę się też że moje przepustkowe podpowiedzi sprawdziły się, tzn, ze jakoś da radę, bo to bardzo ważne uściskaj ją mocno cyd
Ciocia Magda
Wed, 28 Nov 2007 - 09:04
eKachna, jesteś boska. Szczerze Ci to mówię i dziękuję za Twoją relację. A za Idę.Dorotę trzymam kciuki cały czas - i za dzieciaki też, chociaż jestem przekonana, że one dadzą sobie radę, a najważniejsze teraz to powrót do zdrowia.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.