To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Nie radzę sobie z chorobą...

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
Ida.dorota
Nie sądziłam, że kiedyś napiszę taki post, ale, jak się okazuje, ludzie się zmieniają wink.gif i mam taką potrzebę...
Od kilku lat dopadają mnie choroby, najczęściej te z gatunku nie do wyleczenia, czyli do przystosowania się, bycia grzeczną pacjentką, która będzie realizować zalecenia, brać leki i żyć z tym dalej. Na razie było ich trzy, w tym jedna, mam nadzieję, wyleczona icon_biggrin.gif . W maju dowiedziałam się, że mam także boreliozę. Nie widziałam na oczy tego kleszcza, który zrobił sobie ze mnie stołówkę, ale fakt jest faktem: musiało coś takiego nastąpić, bo poziom przeciwciał mówił sam za siebie. Zapewne chodziłam z tym od dawna, bo objawów było już sporo a przeciwciał było za wiele nawet jak na wyniki z kategorii "bardzo wysoki". Zapewne moje choroby pięknie zamaskowały objawy boreliozy i uniemożliwiły jej wcześniejsze wykrycie. Przeszłam sześciotygodniowe leczenie antybiotykiem, z atrakcjami charakterystycznymi dla tego rodzaju terapii. Po terapii przeciwciała nieco spadły, była nadzieja na to, że leczenie było skuteczne i będą spadać dalej... Niestety, od września czułam się coraz gorzej, coraz trudniej mi było normalnie funkcjonować z powodu jeszcze silniejszych niż na początku bólów stawów i kłopotów z sercem. Nie czekałam już do grudnia, kiedy to planowane były kolejne badania kontrolne, tylko zrobiłam je kilka dni temu. Okazało się, że wszystko wróciło do stanu z maja... Czyli leczenie skuteczne nie było, muszę zaczynać od początku. Tym razem oznacza to antybiotyki, które należy brać w szpitalu.
Chyba mam dosyć. Wszystko mnie boli, czasem mam nawet kłopoty z chodzeniem, bardzo łatwo się męczę, trudno mi podołać codziennym obowiązkom, a we wrześniu rozpoczęłam pracę, po wieloletniej przerwie. Usiłuję nie pokazywać, że każdy ruch sprawia mi ból, ale są takie momenty, kiedy nie potrafię już tego ukrywać. Do tego w perspektywie szpital i konieczność zapewnienia na ten czas normalnego funkcjonowania domu i dzieci, co przy naszym dowożeniu ich do przedszkola i szkoły oraz niechętnych do pomocy dziadkach nie jest łatwe. Gdybym miała pewność że to leczenie będzie ostateczne i skuteczne, dałabym sobie radę chyba dosyć łatwo, w szpitalach leżałam kilkanaście razy i w zasadzie ten jeden raz, mimo dużych trudności organizacyjnych, jest do przeżycia (tylko jak ja przeżyję tyle czasu bez dzieci?.... Tam nie wejdą....). Ale pewności nie mam i mieć nie będę, a po moich doświadczeniach naprawdę trudno o optymizm, więc łatwo ulegam pokusie doszukiwania się wszelkich możliwych sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że znowu się nie uda albo kolejne przeszkody staną mi na drodze. Wiem o tym, ale nie umiem temu nie ulegać, przynajmniej w takich chwilach, jak teraz. I chyba mam już dosyć chorób, ciągłego złego samopoczucia, ciągłego swojego kiepskiego nastroju z tym związanego, zwłaszcza tego, że z leczeniem każdej niestety są jakieś trudności i nie mogę tak zwyczajnie zamknąć tego rozdziału, powiedzieć że mam to za sobą....
mama_do_kwadratu
Ida przytul.gif

Wiem, co to borelioza. Moje dziecko przez to przechodziło. Mój Tato, moja babcia i moja kuzynka.

Aga (kuzynka) miała sytuację podobną do Ciebie (antybiotyk w szpitalu).
Objawy miała straszne- paraliż, omdlenia, temperaturę wieczną itp.
Po tej kuracji szpitalnej przeciwciała spadły. Jest OK.

Tobie też tego życzę.

Trzymam kciuki.

przytul.gif

domi
Droga Ido. wiem co czujesz. Leczę się na boreliozę od prawie 2 m-cy. Dziwie się, że lekarz kazał ci brać lek tylko 6 tygodni skoro wskaźnik maiłas wysoki. Mi od razu powiedziano, że czeka mnie branie antybiotyku co najmniej 6 m-cy. Łykam to paskudztwo już prawie 2 m-ce a jeszcze nie zniknęły zadne objawy a nawet się powiększyły. Także obawiam sie czy po półrocznej kuracji antybiotykowej nie położą mnie w szpitalu jesli nie przejda mi objawy.
Nie mogę ci napisac nic innego jak tylko to, że wiem co czujesz, wiem, ze czujesz sie źle. Żadne to pocieszenie ale świadomosć, że nie jesteś sama w tej cholernej chorobie moze trochę podbuduje cię na duchu. Gorąco pozdrawiam
Maciejka
Ida, nic mądrego nie napisze. Ale ściskam cię bardzo, bardzo mocno i przesyłam tysiące fluidów. Tych wiesz, forumowych, skutecznych. Staraj się mimo wszystko myśleć pozytywnie. W końcu sama wiesz, ze to połowa sukcesu. Trzymaj się dzielnie. Jestem z Tobą myślami i jesli miałabyś ochotę/potrzebę posmęcenia akurat mnie, to jestem. Pamiętaj o tym.
Ida.dorota
Schodząc rano ze schodów zasłabłam, spadłam i bardzo boli mnie noga, podejrzewam że jest skręcona albo złamana w śródstopiu. czekam na męża, który ma mnie zawieźć do lekarza. Nie chcę nawet myśleć, co będzie, jeśli włożą mnie w gips, nie będę mogła chodzić i prowadzić samochodu... Nie mam już siły.
Ewelinek
przytul.gif
kethry
przytul.gif
pirania
Ida- biedaczku icon_sad.gif
coz ja ci moge napisac nie daj sie- trzymaj sie, borelioze musi sie dac wykorzyc i kropa, a ty sama zdajesz sobie sprawe ze nastawienie pacjenta jest wazne. Wiec prosze mi sie nie nastawiac w zlym kierunku..... przytul.gif przytul.gif przytul.gif
Cleo
Nie znam sie na boreliozie icon_sad.gif moge tylko powiedziec, ze mooocno wierze, że w koncu ten zły czas bedziesz miala za sobą, ze trafisz na lekarza , ktory zaordynuje sensowne leczenie, że jeszcze tn jeden raz bedziesz silna i dzielna! wierzę w Ciebie!
Mariola***
Jestem zaskoczona, powiem szczerze, bo o boreliozie się słyszy, ale myślałąm,ze jest wyjjątkowo rzadka. Jaks ie okazuje myliłam się. Dziewczyny trzymam kciuki,zebyscie się szybciutko tego paskudztwa pozbyły, bo widzę,ze leczenie jednak trwa.
aluc
Ida, mogę tylko cię wirtualnie przytulić i trzymać kciuki
Tobatka
Ida, przytul.gif

Wiem, ze to trudne, ale musisz znalezc w sobie odrobine optymizmu i pozytywnego myslenia.... Dam Ci troche swojego, chcesz?

A ja tez wiem, co to borelioza (no prawie). Dostalam wprawdzie szybko antybiotyk po ukaszeniu kleszcza, ale nikt mi nie daje gwarancji, ze za lat kilka-kilkanascie choroba nie wylezie, bo sie przyczaila....

Trzymaj sie, kochana........
grzałka
ja tez trzymam kcuki, borelioza to okropne paskudztwo, jedyne co mogę powiedziec na pocieche, to że mogło byc gorzej, ale czy to jakaś pociecha?

marghe.
Ida, trzymaj się. Ściskam Cię bardzo mocno i wierze , że wszystko się ułoży.
domi
CYTAT(Mariola*** @ pon, 19 lis 2007 - 12:24) *
Jestem zaskoczona, powiem szczerze, bo o boreliozie się słyszy, ale myślałąm,ze jest wyjjątkowo rzadka. Jaks ie okazuje myliłam się. Dziewczyny trzymam kciuki,zebyscie się szybciutko tego paskudztwa pozbyły, bo widzę,ze leczenie jednak trwa.

Rzadka to ona nie jest niestety. U nas w przychodni chorób zakaźnych są wielogodzinne kolejki każdego dnia. Boreliozę wykryto niedawno u 2 moich znajomych. Niedawno dowiedziałam się, że innego znajomego 7-letnie dziecko, miało drgawki oraz objawy jak epileptyk, chociaz badania to wykluczały. Nawet w akademii nie potrafili nic innego wymysleć jak nerwica. Zapomnieli chyba zrobić kompletu badań 21.gif . Rodzice nie dawali za wygraną. Sami na własną rękę robili rózne badania. Dziecko teraz leży w szpitalu i leczy się na boreliozę. To podstępna choroba, nawet mozecie nie wiedzieć, że na nią chorujecie. Objawy są takie, że możecie się leczyć na tysiace innych schorzeń... . Jak pisała Ida... nawet nie wie, że miała kleszcza. Grunt to być dobrej mysli.
Mika
Ida -te szpitalne zastrzyki powinny pomóc
mojej przyjaciółki koleżanka z pracy szła tym samym tokiem co Ty
tyleże ona trzykrotnie brała antybiotyki bo nie działaly i dopiero za 4 razem wysłali ją do szpitala
poszła na układ,że zamiast leżeć bez sensu będzie codziennie przyjeżdżała na zastrzyki
jest w trakcie leczenia

tato tej samej przyjaciółki też złapał -z tym,że on zorientował się po kilku dniach (nie jakt dziewczyna powyżej po ponad pół roku od zobaczenia pierwszej plamy)
jego wyleczyli szybko -wystarczył jeden antybiotyk

dobrze będzie przytul.gif
Saskia
trzymam kciuki żeby było dobrze przytul.gif
Ida.dorota
Bardzo Wam dziękuję, nie spodziewałam się tylu odpowiedzi...
Noga okazała się zwichnięta w kostce, mam założoną ortezę i mogę chodzić w miarę skromnych na razie możliwości, a co najważniejsze prowadzić samochód, czyli odbierać dzieci i pozałatwiać przed szpitalem najpilniejsze sprawy. Biorąc pod uwagę ilość moich zasłabnięć w ostatnich miesiącach, to musiało prędzej czy później się stać, a w zasadzie powinnam być szczęśliwa, że stało się tylko tyle... Ale się nie cieszę, nie potrafię. Boli mnie, ledwie chodzę, cały dzień mi słabo.
Jutro idę do lekarza, dowiem się mam nadzieję czegoś więcej o tym szpitalu. Zastanowiło mnie to, co napisała Mika o zastrzykach, na które można dojeżdżać, zapytam, może?... Tylko czy to były te same, ja mam dostać cefalosporyny...
użytkownik usunięty
Ida, przytul.gif

A jak długo ten szpital?
Ciocia Magda
Ida, strasznie mi przykro, że Cię to spotyka przytul.gif
Ida.dorota
Z tego, co mi zapowiadał lekarz w sierpniu, kiedy rozmawialiśmy na temat ewentualnego niepowodzenia poprzedniej terapii, ma być to 14 dni, jeśli wszystko obędzie się bez komplikacji. Ale szczegóły poznam jutro.
katiek
Ida co powiedział lekarz?
Mam nadzieję że się uda i leki szybko zadziałają.
Przytulam i trzymam kciuki
Ida.dorota
Jutro jadę do szpitala, niestety nie na 14 dni, ale najprawdopodobniej na 4 tygodnie. Nie wiem, czy mnie przyjmą, okaże się to dopiero na izbie przyjęć, w zależności od ilości miejsc. Biorąc pod uwagę długość trwania leczenia, jeśli nie przyjmą mnie jutro, nie mam wielkich szans, żeby być w domu na Święta. Przy okazji dowiedziałam się, że leczenie jest trudne, a ryzyko powikłań duże, co też może wpłynąć na czas mojego pobytu w szpitalu.
Do tej pory płakałam, teraz nie mam już chyba siły nawet na to. Pomyślcie proszę o moich dzieciach. O mnie trochę też, ale przede wszystkim o nich.
malinowa i Malina
Myślę mocno o Tobie i o twoich dzieciach, trzymam kciuki. Dasz radę.
Pysio
Pomyślę,
Ida trzymaj się, jesteś mądra i silna i dasz radę,
przytulam Cię
cydorka
Ida ,myślę o Tobie i o dzieciach, nie wiem w jakim systemie będa podawane leki, pewnie to " się dopiero ustali" walcz o przepustki jak tylko sie da
wickendy, święta, może jak się ustali system podawania konkretnych leków typu rano wieczór pozwolą Ci co jakiś czas na noc iśc do domu
z matkami dzieciom negoc[użytkownik x]ą chętnie

napisz w jakim szpitalu będziesz ( może byc na pw)
cyd
Ida.dorota
Naprawdę??????????? Jeśli by tak było, może odzyskałabym trochę chęci do życia, na razie słyszałam raczej, że o wyjściach marzyć nie mogę, bo to ryzyko złapania czegoś przy tkim wyjałowieniu...
Będę w zakaźnym na Wolskiej, jeśli mnie przyjmą...
użytkownik usunięty
Ida, trzymaj się. Będę myśleć o całej Twojej Rodzinie.
cydorka
CYTAT(Ida.dorota @ śro, 21 lis 2007 - 21:36) *
Naprawdę??????????? Jeśli by tak było, może odzyskałabym trochę chęci do życia, na razie słyszałam raczej, że o wyjściach marzyć nie mogę, bo to ryzyko złapania czegoś przy tkim wyjałowieniu...
Będę w zakaźnym na Wolskiej, jeśli mnie przyjmą...


jak już bedziesz na miejscu, zorientujesz się zadecyduje lekarz ale pytaj,
pewnie to od wielu czynników zależy
jak byłam w ubiegłym roku w szpitalu to tak kombinowały kobitki, ze ciągle którejś nie było jak się tylko dało
czasem " wpadały tylko na leki" dało rade

ale pewnie wszystko to specyfika oddziału
trzymam kciuki, zeby jakoś poszło
cyd
Kocurek
Ida, nic nie napiszę mądrego, poza tym, że bardzo Ci współczuję przytul.gif
Mam nadzieję, że leczenie będzie skuteczne, i wywalczysz jakieś wyjścia do domu.
Graz
Ida, trzymam kciuki za powodzenie terapii i za siłę, by do Ciebie wróciła.
Maciejka
Ida, powiem tak. Trudno jest zostawić dzieci na miesiac. Ale lepiej być w szpitalu miesiąc, a potem być z nimi dłuuuuugie lata zdrowa,silna, wesoła niż chora i smutna i zastanawiająca się co jeszcze może się przyplątać. To cięzki czas dla Was. Ale w ogólnym rozrachunku to tylko miesiąc.
Ściskam Cię Ida bardzo, bardzo mocno i jestem z Tobą całym sercem!
basiau
Będę trzymać kciuki za szybki powrót do zdrowia przytul.gif
tonia
Ida trzymam kciuki za jak najszybsze przyjęcie na oddział, skuteczne leczenie i jak najwięcej przepustek. Ida jesteście silni, wytrzymacie przytul.gif .
KM
Ida przytul.gif
piter82
od około roku zainteresowałem sie sposobem leczenia roznych dolegliwosci głodem i dietą, nie wierzyłem w to do czasu gdy znajomy z nowotworem i przezutami dla ktorego podobno juz nie było ratunku i miał 3 miesiace zycia, nagle wyzdrowiał co wywołało szok u mnie i wszystkich znajomych, wyzdrowial zupełnie po 42 dniowej kuracji głodem, ziołami itd bardzo ciekawa sprawa, sam od tamtej pory schudłem ponad 12 kilo i czuj sie super icon_smile.gif
Mika
a łyżka na to,nie możliwe
raka głodem? -yhy icon_rolleyes.gif
może to i działa -głodne raki uciekną szukając pożywienia
piter82
tez sie smiałem icon_smile.gif ja wyleczyłem sie tez z alergii, brałem tony tabletek i pomagało tylko dopuki brałem teraz nie brałem juz nic od jakiegos czasu i nic icon_smile.gif
mamuśka.chłidzw
Z alergii się wyrasta. Z raka nie 37.gif

Ida trzymam kciuki za skutecznośc terapii.
siłaczka
Cholera, nie wiedziałam, że ona taki wątek założyła, to do niej niepodobne.. Nawet się zastanawiałam czy na forum czegoś nie napisać ale nie wiedziałam czy tego by sobie życzyła.. Aż dziś się wygadała przez telefon.
Od czwartku Dorota jest w szpitalu na Wolskiej, przyjęli ją w zasadzie cudem bo nie zapisywała się w kolejce do przyjecia a to podobno stndard. Od razu też podali jej antybiotyk co też jest jakimś wyjątkiem, zazwyczaj czekają na wyniki badań. Dorocie zależało na tym, by od razu zaczęli ja leczyć, żeby z ewentualną kuracją 4-tygodniowa wyrobić się przed świętami.

Pierwsze dni były nienajciekawsze bo dzieci bardzo to przeżyły. Odbierać z przedszkola i szkoły miała wynajęta opiekunka, której wcześniej nie widzieli na oczy... Trudno było znaleźć kogoś, kto ma samochód i jest dyspozycyjny. Niestety Pani po pierwszym dniu zasoliła cenę kompletnie niemoralną i powiedziała, że jutro to ona nie chce bo jutro jest piątek i bedę korki...

Suma sumarum dzieci odbieram ja i prosze teraz o mocno zaciśnięte kciuki, żebym przynajmniej w tym tygodniu nie zaczęła rodzić bo cholera wszystko sie sypnie. W piątek jak zabrałam Tomka z przedszkola był bardzo markotny. Wczoraj udało się Dorocie wyjść na trzygodzinną przepustkę i spotakć się z dziećmi. Wczoraj przyjechała też do nich babcia co dla dzieci jest spora radością i dziś zauważyłam, że są w znacznie lepszym stanie. Na szczęście mieszczę całą czwórkę w samochodzie...

Udało mi się też ją wczoraj odwiedzić ( lekarze na obchodzie potwierdzili, że kobieta w 9 miesiącu ciąży może wejść akurat na ten oddział). Niestety zaczynają się skutki uboczne tego antybiotyku ( on jest podobno cholernie silny), popękały jej żyły, dziś spuchła dłoń i musieli wyjąć wenflon. To, czego najbardziej obawia się Dorota to to, że tego nie da sie wyleczyć....że może być to nieswoista postać boreliozy..
marghe.
Musi się dać wyleczyć. I koniec

Kasia, wyściskaj ją od nas.
A.L.
Myslimy o Tobie cieplo Dorota. Kasia, usciskaj ja od nas mocno.
Slemy fluidy!
użytkownik usunięty
Uściskaj i ode mnie.
pirania
Trzymamy kciuki mocno zacisniete cala rodzina, wysciskaj od nas Dorote. Ma sie wyleczyc i da sie wyleczyc i koniec......
tonia
Musi sie wyleczyć. Trzymam kciuki.
mama_do_kwadratu
Dorota- trzymam cały czas.
amania
O matko, dopiero teraz przeczytałam o kłopotach Doroty.
Kasiu, pozdrów ją bardzo mocno, uściskaj jeszcze mocniej i powiedz że z całych sił trzymam kciuki za jej jak najszybszy powrót do zdrowia (i do domu)!

ps. jednak prawdziwe jest powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie
kochana, jesteś Kasiu, że pomagasz Idzie w tych trudnych chwilach.
Maciejka
Nie ma myślenia, że się nie da wyleczyć!!! eKachna, przywołaj Idę do porządku. Ma wracać do zdrowia i już wkrótce znów pisać mądrze na forum. Bo ja ją uwielbiam i kropka!!!
Ściskam najmocniej jak potrafię i przesyłam moc fluidów.
cydorka
da się, czasem długo trwa ale się da,
cieszę się też że moje przepustkowe podpowiedzi sprawdziły się, tzn, ze jakoś da radę, bo to bardzo ważne
uściskaj ją mocno
cyd
Ciocia Magda
eKachna, jesteś boska. Szczerze Ci to mówię i dziękuję za Twoją relację. A za Idę.Dorotę trzymam kciuki cały czas - i za dzieciaki też, chociaż jestem przekonana, że one dadzą sobie radę, a najważniejsze teraz to powrót do zdrowia.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.