To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Klasy integracyjne

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Ika
Chodzi mi o klasy integracyjne w zwykłych podstawówkach, nie o szkoły, które w całości są szkołami integracyjnymi.
Nie mam pojęcia, jak funkcjonują takie klasy, czym się różnią od zwykłych klas? Jak są postrzegane? Czy nie jest tak, że patrzy się na te klasy jako "te lepsze" lub przeciwnie: te gorsze...?
Macie jakieś doświadczenia z taką klasą?
mama_do_kwadratu
Sama nie mam doświadczenia (choć mam dwie znajome rodziny, mające niepełnosprawne dzieci w klasach integracyjnych), ale polecam książkę Anny Sobolewskiej "Cela".
Tutaj trochę o Celi.
grzałka
ja jestem za, mimo negatywnych opinii znajomej nauczycielki pracującej w takiej klasie własnie (ale ona w gimnazjum pracuje)

szkoła z oddziałami integracyjnymi jest naszą rejonową, ale niestety minusem jest to że w jednym budynku jest podstawówkam, gimnazjum i liceum- to akurat mi bardzo przeszkadza, bo robi sie z tego wielki moloch

gdyby nie to pewnie bym się nie zastanawiała- ale ja z niepelnosprawnością mam duzo do czynienia z racji zawodu może datego nie mam wątplliwości
skanna
CYTAT(grzalka @ sob, 22 gru 2007 - 18:18) *
ja jestem za, mimo negatywnych opinii znajomej nauczycielki pracującej w takiej klasie własnie (ale ona w gimnazjum pracuje)


Moja kuzynka, również parę lat pracująca w takiej klasie powiedziała mi, że jeśli miałyby to być klasy integracyjne z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo, to jest to niestety z dużą stratą dla dzieci zdrowych, jeśli chodzi o poziom i uwagę poświęcaną im przez nauczyciela, mimo, że teoretycznie w klasie wtedy jest dwóch nauczycieli.
Koleżanka z tych powodów zabrała swojego syna z klasy integracyjnej po dwóch albo trzech latach.
grzałka
a jeszcze jak funkcjonują i czym sie różnią- w tej mojej "rejonowej" integracyjne maja znacznie mniej dzieci w klasie (w zwykłej klasie około 30 osób, w integracyjnej kilkanaście) osob niepelnosprawnych jest 2-3, jest nauczyciel wspomagający chociaż w/w koleżanka mowi, ze to często fikcja, bo taki nauczyciel powinien być przez caly czas a u nich tak nie jest

no i ona twierdzi to co Skanna (o tym poziomie)
Ida.dorota
Ola chofdzi do szkoły z oddziałami integracyjnymi, choć w klasie integracyjnej nie jest (chciałam, ale w jej roczniku takowej nie utworzono).
Patrząc na klasy w szkole Oli jestem za takim rozwiązaniem, choć nie ukrywam, że powinno być to mądrze i profesjonalnie prowadzone (jak wszystko zresztą, żadna nowość...). Klasy integracyjne są mniej liczne (do 20 dzieci, najczęśćiej mniej) i mają dodatkowego nauczyciela wspomagającego, czyli w praktyce dwóch wychowawców - nauczycieli obecnych na każdej lekcji. I to są zdecydowane plusy. Teoretycznie jeden z nauczycieli jest niejako dla "dzieci integracyjnych", ale wiele zależy od polityki szkoły i samego nauczyciela: często jest to ktoś, kto zajmuje się np. także dziećmi, które szybciej wykonują swoje zadania i trochę się nudzą, co jest doskonałym rozwiązaniem. Poza tym pomaga w sprawach ogólnych, nazwijmy to organizacyjno - wychowawczych, co w przypadku maluchów jest fantastyczne i bardzo potrzebne. Ważnym argumentem jest dla mnie także to, że niestety, w obecnych czasach prawie nie ma już klas w szkołach podstawowych, w których nie znalazło by się conajmniej jedno dziecko z trudnościami emocjonalnymi, takimi jak np. ADHD, czy też poważnymi schorzeniami innej natury i w zasadzie posyłając dziecko do szkoły mamy prawie gwarancję, że nasze dziecko i my się z tymi problemami i tak spotkamy. W klasie integracyjnej pracują ludzie, którzy powinni być do pracy z takimi dziećmi przygotowani, a mniej liczna grupa i dodatkowy nauczyciel pozwala liczyć na to, że zarówno te dzieci, jak i pozostałe w tej sytuacji lepiej sobie poradzą i nie odbije się to na poziomie nauki. W klasie Oli jest troje takich dzieci, ale z racji tego, że rodzice nie zdecydowali się na przejście odpowiednich badań i procedur dzieci te nie mają oficjalnych zaświadczeń uprawniających do przekształcenia tej klasy w integracyjną. Efekt jest taki, że klasa jest 28 osobowa i ma jednego nauczyciela, choć te same dzieci mogły być od początku w dwóch małych klasach, każda z dodatkowym nauczycielem. Jestem przekonana, że zarówno dyscyplina podczas zajęć byłaby wówczas zupełnie inna (obecnie niestety, oprócz przygotowanej do pracy z takimi dziećmi wychowawczyni, nikt sobie z tą klasą nie umie poradzić...), jak i zakres wiedzy, jaką można by było tym dzieciom przekazać o wiele większy. Niestety.
mama_do_kwadratu
Dodam, że na przykład na angielskim i religii, dzieci nie mają nauczyciela dodatkowego. Chyba, że szkoła ma pieniądze na dodatkowe godziny.

I w klasie integracyjnej (15 dzieci zdrowych i max. 5 integracyjnych) bywa tak, że są dzieci "bez orzeczenia", ale z cechami ADHD. Wiem od koleżanki, pedagoga ze szkoły integr.

Dodam, że w naszym mieście, klasy integracyjne są elitarne, tak samo zresztą jak przedszkole. Bardzo trudno się tam dziecku zdrowemu dostać.
Ika
Czyli w największej mierze zależy to od szkoły, tak? Polityki szkoły, dyrekcji, nauczycieli?

Rzecz w tym, że ja mam szansę posłać Oskara do klasy integracyjnej. Na razie po prostu dużą szansę, czy coś z tego będzie, to się okaże, ale chciałam mieć jakieś podstawy do wyrobienia sobie opinii, czy chcę, by do takiej klasy chodził, czy nie. Ogólnie chciałabym, tylko własnie nie miałam wiedzy, jak to w praktyce wygląda.

Ida, Twój post jest dla mnie przekonujący na "tak" icon_smile.gif
Grzałka, napiszesz coś więcej? Dlaczego nie masz wątpliwości?
iwo1
Ika moja przyjaciółka uczy w takiej szkole,tak naprawdę wszystko zależy od tego jakie dzieci chodzą do klasy.
U Ali w klasie jest jeden chłopczy który rozwala wszytkie zajęcia ,dekoncentruje inne dzieci i naper=wno gorzej im pracuje sie w takich warunkach.
W szkole o której piszę jest nauczyciel dodatkowy także na angielskim i religii.
Jest to fajna szkoła,trudno się do niej dostać
Wszytko ma swoje plusy i minusy sama pewnie wiesz najlepiej czy Żuczkowi łatwo się skupić i jak sobie poradzi
Pozdrawiam
Iwo
Mika
miałabym podobne obawy co Skanna
klasa z dziećmi niepełnosprawnymi ruchowo to praktycznie normalna klasa,problemy mogłyby się zacząć w klasie z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo -tu potrzebne by było dobre zorganizowanie i umiejętne prowadzenie takich lekcji
dzieci z ADHD chodzą do normalnych klas -nie muszą być integracyjne - tu bywają czasem problemy,a już napewno wtedy kiedy rodzice takiego dziecka nie chcą współpracować ze szkołą
grzałka
nie mam watpliwosci dlatego, że uważam że dla dzieci zdrowych klasa integracyjna nie jest żadnym obciążeniem, a dla niepełnosprawnych jest kluczowa, dlatego, że poziom spoeczeństwa oceniam po stosunku do niepełnosprawnych i po możliwościach tychże niepełnosprawnych w tymże społeczeństwie

oczywiście że sporo zależy od organizacji (troje z ADHD w jednej klasie może utrudniać zajęcia) ale organizacja to cos, co mozna zmienic
Ciocia Magda
Moje dzieci chodzą do zwykłej klasy a i tak mają w niej dwójkę dzieci z ADHD - niezdiagnozowanym oczywiście. Jestem pozytywnie zaskoczona tym, jak dobrze pani (a właściwie panie, bo jedno z tej dwójki dzieci chodziło też do przedszkola z moimi córami i tam było tak samo) radzą sobie na lekcji. Nie ma krzyczenia czy bicia, które pamiętam ze swoich lat szkolnych. Ta sytuacja zapokaja moją potrzebę integracji w wychowaniu icon_wink.gif

Myślałam o klasie integracyjnej dla dziewczynek (żeby w nich empatię pielęgnować, ale teraz widzę, że to raczej ja od nich się mogę uczyć w tym zakresie) - ale w naszej okolicy wygląda to tak, że do klasy integracyjnej trafiają dzieci, których rodzice boją się je posłać do klasy "normalnej" - bo nie uczą się najlepiej, są b. wrażliwe, przewidywane są problemy a wiadomo, że w "mniejszej"* klasie integracyjnej łatwiej je kontrolować. Dodatkowo do tego do czwórka dzieci z orzeczeniem, czyli zdiagnozowanymi zaburzeniami. Na moje oko, to jest wyjątkowo trudna klasa i np. dla dziecka wrażliwego - gotowa trauma.

*mniejszej w cudzysłowie, bo klasa integracyjna liczy 18 dzieci, a zwykła klasa moich dzieci - 20.
Ika
Dodałam ankietę icon_smile.gif
Żyrafo
Moje dziewczyny chodzą do klas integracyjnych.

Zalety widzę takie:
po pierwsze - dzieci niepełnosprawne, chociaż inne, istnieją w świadomości moich córek jako dzieci a nie "ktoś dziwny". To są koledzy, których się lubi bądź nie - tak jak wszystkich innych dokoła. Którym można dokuczyć albo pomóc. Żadnego odwracania wzroku czy udawania, że się nie zauważa czyjejś choroby lub niepełnosprawności.
po drugie - moje dzieci uświadomiły sobie, że nie na wszystko w życiu ma się wpływ.
po trzecie - rozwijają w sobie empatię i poczucie odpowiedzialności.

Wady:
- dzieci z zaburzeniami emocjonalnymi mogą bardzo utrudniać pracę. U jednej z moich córek jest chłopiec, który nagle śpiewa, płacze, śmieje się, chodzi, bywa agresywny. Z jednej strony pozostałym dzieciom trudno jest się skupić, a z drugiej strony, kto tę sztukę opanuje - ten i w akademiku sobie poradzi z nauką icon_smile.gif. Przy czym ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że moje dziecko sobie radzi doskonale. Ale sądząc po wynikach sprawdzianów, pozostałe dzieci też sobie radzą.

Krótko mówiąc zalet jest sporo czy też może są dużej wagi, natomiast wady zależą od rodzaju niepełnosprawności dzieci w klasie i organizacji pracy szkoły.
annana
No właśnie - wszystko zależy od szkoły, nauczyciela i składu klasy, organizacji...
Myślę że nie da się jednoznacznie powiedzieć czy klasy integracyjne są dobre.
Zbyt wiele czynników na to wpływa.

Napiszę z własnego doświadczenia - jestem pedagogiem specjalnym pracującym właśnie w klasie integracyjnej (klasy I-III podstawówki)

1. Przede wszystkim: zależy od dziecka (waszego).
2. Zależy od dzieci w klasie (z jakimi zaburzeniami są dzieci jako grupa integracyjna i jaka jest grupa wsparcia)
3. Zależy od nauczycieli, ich kompetencji i nastawienia,

Ale do rzeczy:
1. zależy od dziecka - myślę że posyłając dziecko do takiej klasy jako do grupy wsparcia trzeba mieć absolutną pewność, że to dziecko świetnie będzie sobie w szkole radziło (nie ma choćby minimalnych znamion dysleksji czy innych dys..., nie ma problemów ze skupieniem uwagi - to chyba najważniejsze).
Czyli musi to być dziecko w 100% dobrze sobie radzące.

2. Poza tym jest grupa rodziców którzy widzą, że ich dziecko kiepsko sobie radzi, i cichaczem - pod pozorem grupy wsparcia - dają je do klasy integracyjnej (bo będzie mu tam lepiej, bo dwóch nauczycieli, mała klasa...). (to to o czym pisała ms.mez).
A później okazuje się, że w wyniku takich podstępków - klasa nie jest klasą integracyjną tylko niemal specjalną i wszystkie dzieci na tym cierpią (to ukryte też).

No i zależy też od tego jakie dzieci są w grupie integracyjnej (moim zdaniem dzieci z poważnymi zaburzeniami zachowania czy głębsze upośledzenia umysłowe niestety nie nadają się).
Podam wam przykład z własnego doświadczenia:
pracowałam z taką klasą: klasa pierwsza. Łacznie 18 dzieci, w tym 5 z orzeczeniem
Jedno dziecko z cukrzycą (mało absorbujące bo sprawne i fizycznie i intelektualnie),
dwoje z lekkim upośledzeniem,
jedno z padaczką, cukrzycą i mózgowym porażeniem dziecięcym/umiarkowanie upośledzone umysłowo i upośledzone ruchowo ale - chodzące
i piąte z zaburzeniami emocjonalnymi - podejrzenie autyzmu (agresywne w tym autoagresywne, z nadwrażliwością dotykową i słuchową, krzyczące).

Do tego 2 dzieci (z grupy wsparcia) z ukrytymi zaburzeniami (w normie intelektualnej ale wymagające ogromu uwagi).

Pierwszy semestr w I klasie wyglądał tak, że to dziecko z zaburzeniami emocjonalnymi krzyczało cały dzień, próbowało skakać z okna, uciekało z klasy...
I niestety - ja jako pedagog specjalny niemal w ogóle nie zajmowałam się resztą dzieci, bo - to dziecko wymagało zbyt wielkiej uwagi (a ze względów chociażby bezpieczeństwa jego i innych nie mogłam go "zostawić".
W tym czasie nauczycielka prowadząca lekcje musiała zająć się całą resztą klasy. Na szczęście jest świetnym nauczycielem i ta część klasy która była prawdziwą grupą wsparcia na tym nie cierpiała.
Ale reszta - czyli te dzieci z drobniejszymi zaurzeniami i te ukryte - traciły bardzo (właściwie prawie nic z lekcji nie wynosiły).
Dziecko z MPD to już w ogóle odrębna sprawa - bo w takich warunkach nie pracowało w ogóle - ogromnie rozproszone, rozkojarzone...
Szczerze mówiąc to nawet bałyśmy się o zdrowie tej dziewczynki (z nadmiaru emocji miała kilka razy ataki padaczki).


Ja wiem że to drastyczny przykład - takiej klasy. I w większości nie ma takich dzieci, ale i to trzeba wziąć pod uwagę rozważając posłanie własnego dziecka do takiej klasy.
Potem było już dużo lepiej. Chłopiec z zab. zachowania baaardzo się poprawił, zaadaptował.
Ale np. do konca i nadal uważam że dziewczynka z MPD bardzo straciła w takiej szkole.

3 - nauczyciele.
Tu znowu przykład ale nie z mojej szkoły.
Mam w rodzinie męża dziewczynę która jest nauczycielem ("zwykłym") w klasach I-III.
Nauczycielem jest świetnym. Z kilkunastoletnim doświadczeniem, chwalona od zawsze, jej dzieci osiągają świetne efekty, wygrywają w konkursach...
A i ona to nauczycielka z prawdziwego powołania.
I pracuje w szkole w której na każdym poziomie jest jedna klasa integracyjna.
Niestety polityka dyrekcji jest taka, że każda nauczycielka zintegrowana, czy tego chce czy nie, musi w którymś momencie wziąć klasę integracyjną. Jest po prostu kolejka.
I na tą dziewczynę "padło" dwa lata temu. Piszę padło bo nie chciała tego, nie wyobrażała sobie pracy z taką klasą, bała się.
Efekt? W trzecim roku pracy z tą klasą dziewczyna jest kompletnie wypalona zawodowo. Nic jej się nie chce, a dzieci w klasie po prostu nienawidzi (cytuję - sama już otwarcie tak mówi). Lekcje odwala, zajęcia są nudne, kompletnie nie może i nie chce dogadać się z ped secjalnym (którego razem z tymi "jego" dziećmi najchętniej wyrzuciłaby z klasy.

I do klasy z takim nauczycielem na pewno dziecka bym nie posłała.
To też jest drastyczny przykład. I też napisałam do gwoli zastanowienia.

Ale mój post wcale nie ma być krytyką klas integracyjnych.
Po prostu - i tak może być.
A w znacznej, znacznej większości jest dobrze.
Plusem integracji jest na pewno to, że właśnie:
- integracja/tolerancja (chociaż mam wrażenie że jednak w większej mierze zależy to od rodziców)
- małe klasy
- ciekawe zajęcia. Nauczyciele czujący powołanie do pracy w takiej klasie, są zazwyczaj bardziej twórczy. I takie są ich lekcje, Dzieci nie zdobywają wiedzy - ucząc się tak po prostu. Uczą się odkrywania świata, odkrywania swoich możliwości, wykorzystywania ich a jednocześnie godzenia się ze slabościami.

Jeśli szkoła jest z klasami integracyjnymi (nie cała integracyjna) to pewnie jest to szkoła rejonowa.
Radziłabym podpytać koleżanki, sąsiadki - które mają starsze dzieci w tej szkole.
Pewnie świetnie się orientują jak to jest w tej właśnie szkole, jacy są konkretni nauczyciele, jaka jest organizacja...
Agnieszka AZJ
Zaznaczylam "nie wiem" - z przyczyn, które podała Annana.

To, czy posłałabym moje dziecko do takiej klasy, zależałoby od wielu czynników.
Ariannae
Przez rok byłam nauczycielem w klasie integracyjnej (I klasa podstawówki, szkoła masowa).
W klasie mielismy 20 dzieci, z czego 4 z orzeczeniami o niepełnosprawności. Byłam obecna na wszystkich lekcjach, nawet na angielskim, religii i w-fie. Przede wszystkim zajmowałam sie "moimi" uczniami - modyfikowałam polecenia, przygotowywałam dodatkowe pomoce, objaśniałam, pomagałam, tworzyłam indywidualne programy nauczania, dostosowywałam wymagania. Jednakże zdarzało sie, że pracowałam z innymi uczniami, którzy np. nie nadążyli za resztą.
W mojej szkole, w kazdej klasie integracyjnej oprócz wychowawcy i nauczyciela wspomagajacego jest dodatkowa pani tzw. pomoc, która zajmuje sie uczniami z danej klasy przez cały dzień. Np. doprowadza dzieci z orzeczeniami na rózne zajecia rewalidacyjne albo jesli jest dziecko na wózku (tak było w mojej klasie) opiekuje sie nim, pomaga przebrać, pójść do toalety etc.

Myslę, ze klasa integracyjna to wspaniałe rozwiazanie dla dzieci niepełnosprawnych ruchowo, z zaburzeniami a nawet całkowitym brakiem wzroku i słuchu, dla niepełnosprawnych umysłowo w stopniu lekkim. Natomiast nie polecałabym dzieciom uposledzonym w st. umiarkowanym i znacznym. Moim zdaniem, takie dzieciaczki, mogłyby czuc sie źle, wiadomo odstawałyby od klasy (musiałyby na wielu przedmiotach robić coś zupełnie innego niz pozostali, często w oddzielnym pomieszczeniu - znam takie przypadki), a wówczas nauczanie wg mnie bardziej przypomina segregację niz integrację.
Co do dzieci zdrowych - jak najbardziej polecam icon_biggrin.gif Takie klasy uczą tolerancji i koleżeństwa.

Obecnie nie pracuję, gdyż wychowuję dzidzię, ale tęsknię za moją klasą integracyjną bardzo - dzieciaki byly fantastyczne!
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.