To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

przedszkole - zmieniac czy nie zmieniac ?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

AniaR
Chciałabym prosić was o opinię, co byście zrobiły na moim miejscu - zmieniać przedszkole czy nie zmieniać...
Sytuacja wyglada tak: we wrzesniu mój Bartek, w wieku 3 lat, rozpoczał chodzenie do przedszkola. Chodzi do prywatnego bo do państwowego się nie dostał - w Krakowie był nabór zcentralizowany dla całej gminy i system komputerowy uznał że moje dziecko nie kwalifikuje się do żadnego z 3 wybranych przedszkoli, mimo że oboje z mężem pracujemy.
Poszedł więc do prywatnego, za które płacimy ponad 600 zł co miesiac, a wlasciwie to przez 13 miesiecy w roku (12 miesiecy obowiazkowo + wpisowe). W "skrajnej nędzy" nie żyjemy i w zasadzie mozemy sobie pozwolic na to przedszkole, jednak zastanawiam się czy przy kolejnym naborze do przedszkoli nie ubiegac sie znowu o przyjecie do samorzadowego (koszt 200-250 zł, i to przez 10 miesiecy w roku, wiec jest różnica w kosztach).
Pomijam kwestie ze na razie Bartek ciągle choruje, jak to zwykle w pierwszym roku przedszkola, wiec płacenie po 600 zł jak nawet w polowie tego nie wykorzystujemy, jest dosc irytujace.
Druga sprawa jest taka, że od momentu zapisów do przedszkola zdażylismy się przeprowadzic i teraz dosc daleko musimy wozić małego do tego przedszkola - nowe mozna byłoby znalezc bliżej.
I na koniec najwazniejsze - po dosc trudnych poczatkach, Bartek polubił to przedszkole i musze przyznac ze bardzo jest ono dobrze zorganizowane - mają dużo ciekawych zajęć, panie dobrze zajmują się dziećmi , nie ma obowiazkowego leżakowania itd. Bartek lubi tam chodzić i dużo się tam uczy.
No wiec pytanie jest takie: czy narazac dziecko na stres, zmiane przedszkola i koniecznosc adaptacji w nowym miejscu z tak niskich pobudek jak chęć oszczędzenia kilku stówek i łatwiejszego dojazdu?
Oczywiście gdyby nas nie było stać na to przedszkole to sprawa byłaby jasna, ale to nie jest koniecznosc finansowa w naszym przypadku.
Napiszcie co o tym sÄ…dzicie.
grazia
mam ten sam dylemat. Przeprowadziłam sie w tym roku i synka dowożę do przedszkola do innej dzielnicy. wiem, ze z przedszkola jest zadowolony, ma tam nawet przyjaciół i ukochaną dziewczynę icon_smile.gif oraz Panią do której oboje mamy zaufanie. W przedszkolu, mimo swoich wyskoków jest akceptowany i rewelacyjnie traktowany. Do szkoły pójdzie w innej dzielnicy wiec powstał dylemat: czy przenieś go teraz już czy do zerówki dopiero czy szkołę niech zaczyna z innymi dziećmi. (z reguły dzieci w szkole znają sie już od zerówki). Zastanawiam sie tak samo jak Ty. Nie chce mu sprawić przykrości, ale nie chce też żeby do szkoły szedł nie znając żadnych dzieci.
Postanowiłam doradzić sie Pani dyrektor i przedszkolanki syna. Chcę sie dowiedzieć jak to wygląda u innych dzieci, czy mój maluch szybko zaaklimatyzował sie jak mu częściowo grupę w tym roku zmienili i zapytać jak one by to widziały. Sama nie chce podejmować decyzji bo nie wiem jak syn faktycznie zachowuje sie w grupie jak mnie przy nim nie ma, czy jest otwarty, czy ma problemy ze znajomościami itd. W domu jest inny i w przedszkolu też. Popytam i podejmę decyzję. Takie sobie wymyśliłam rozwiązanie.
marghe.
Ja bym zostawiła.
ale to ja..

ps. skoro tak często choruje to chyba nie płacicie całej stawki?
AJA
Ja też bym zostawiła, skoro jest zadowolony i wy też. Poza tym w nowym państwowym przedszkolu może być problem typu leżakowanie, może nie zaakceptować nowej pani itp.
Gaja
Ja bym zostawiła. Dla mnie liczy się to, że dziecko zadowolone, chętnie chodzi do przedszkola. A to, że muszę dalej jechać, więcej zapłacić (zakładamy że kasa jest) jest mało istotne.
W nowym miejscu może być źle, i co wówczas? Moim zdaniem zbyt duży stres dla dziecka.
Kocisława zwana Warkotem
Nie zmieniaj przedszkola...
AniaR
Dziękuję wam za odpowiedzi.
Też się skłaniam bardziej do tego żeby zostawić B. w obecnym przedszkolu.

marg. - jak nie chodzi do przedszkola to mozna odliczyc tylko stawke zywieniowa i to jesli zgłoszę dzień wczesniej że dziecka nie bedzie co najmniej 3 dni. Za jednodniowe nieobecnosci się nie odlicza, ani za pierwszy dzien choroby.
karoleenka
Aniu - jeśli finanse i dojazdy nie stanowią dla Was problemu - faktycznie nie zmianiałabym przedszkola, zwłaszcza, że Bartek jak napisałaś miał problemy z adaptacją - a jeszcze bardzo ważne - jesteście zadowoleni z przedszkola icon_smile.gif

My niestety nie mieliśmy tyle szcześcia z prywatna placówką 32.gif i w tym roku juz naprawde się wkurzyłam i podjelismy decyzję o zmianie. Boje sie bardzo tymbardziej , że Natan lubi swoje przedszkole i chętnie do niego chodzi ( o ile nie jest chory 21.gif ) ale moja cierpliwość na działania pani dyrektor już sie wyczerpała. Natan do nowego pójdzie od września - mamy szansę na nowe gminne przedszkole, które właśnie sie buduje koło naszego domu - póki co próbuje Natana juz powoli przygotowywać opowiadając mu o nowym przedszkolu , kolegach i Paniach . I zastanwawiam się nad tym aby go juz teraz zabrać z tego dotychczasowego i do września jakoś z opiekunką przebimbać - może chłopak troche nabierze odporności i przestanie nam tak chorować...?




oliver
Ja na Waszym miejscu bym nie zmieniła przedszkola. Moja siostra zmieniła swojej córce przedszkole, do którego sie przyzwyczaiła i w nowym były straszne problemy,żeby się od nowa zaklimatyzowała. Także jeśli nie musicie koniecznie zmieniać to nie zmieniajcie.
kotWtrampkach
a ja właśnie podjęłam decyzję o zmianie.
Mała poszła do przedszkola daleko od domu, bo nie było miejsca bliżej(dużo nerwów, długa historia, ale ważne że udało się chociaż to przedszkole)
Ale mam więcej ZA zmianą:
1. program przedszkola bliższego jest ciekawszy, mają piękny ogród
2. Będzie mogła spotykać się z kolegami, bo wszyzcy bliżej mieszkają - np w piaskownicy icon_smile.gif
3. Będzie mogła godzinę dłużej spać, a rano jest męka ze wstawaniem
4. nie będzie problemu, jak np zepsuje się auto (a tak miałam przez 3 dni i był koszmar)
5. finansowo też nam lepiej wychodzi (chociaz to nie taka duża różnica, jak u Ciebie, AniaR)
6. Ja będe miała bliżej w razie jakichś kłopotów, a mamy taką sytuację, że mąż zupełnie nie może wagarowac z pracy (teraz on ma bliżej a ja baaaaardzo daleko)

Jeszcze z nią nie rozmawiam, bo wydaje mi się że szkoda jej myślenia o tym i dłuższego zastanawiania się czy strachu. Ale myślę, ze sobie poradzimy jakoś - głównie bajkami i rozmowami. I chociaz Olka polubiła przedszkole i Panie, chociaz długo się przyzwyczajała, to myślę, że za drugim razem będzie już łatwiej.

A jak moje myślenie ma się do rzeczywistości, to będę wiedzieć we wrześniu..
icon_smile.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.