Nie wiem czy ten post to tutaj, czy na mniam mniam. Ale tak czy ciak rady potrzebuję Od wsześnia Zoska rusza do szkoły. Jako przedszkolak w tygodnu nie jadała sniadań w domku. Przed wyjściem wypijała kubek kakao. Śniadanko dopiero w przedszkolu. Nie mam więc doświadaczenia w przygotowywaniu szybkich, smacznych i pozywnych śniadań. Chodzi mi o cos co da się zjeść w ciągu 10 minut, nie wymaga czasochłonnego przygotowywania. joanna
Chętnie też się dowiem, zwłaszcza że teraz wypicie rano actimela potrafi Kacprowi zając pół godziny
Moja Julka rano jada tylko płatki z mlekiem, innych śniadań nie uznaje.
Na kolację zresztą najchętniej by to powtórzyła, ale nie pozwalam na taką jednostajność. Szybkie to jest na pewno, sama sobie szykuje. A do szkoły bierze owoce, drożdżówkę, sok, natomiast kanapkę rzadko, bo dowiedziałam się, że wyrzuca je do śmieci.
Mój Alek zupełnie tak jak Silijowa Julka
Sam sobie rano robi płatki na mleku, do szkoły bierze ze sobą coś do jedzenia i picia tylko wtedy jak ma duzo lekcji ( do picia zwykle bierze wodę, a do jedzenia owoc i drożdżówkę ), bo jak ma 4 lekcje to i tak nie zjada nic w szkole. Kanapek mu nie robię, co prawda nie wyrzucil nigdy, ale przynosił do domu nienaruszone.
U nas tak jak u Silije, płatki z mlekiem to dla mnie szybkie przygotowanie, a dla Michała szybkie zjedzenie śniadania, tak robimy jak ma na 8 do szkoły. Jak ma na później i jest więcej czasu, to jemy jajka na miękko, bo on to lubi, a ja lubię jak śniadanie przed szkoła jest na ciepło. Do szkoły dostaje kanapkę (nie zawsze zje),lub rogalika z czekoladą (to rzadko, ale zawsze chętnie je), plus jabłko, które je rzadko. Zawsze wypija za to całą wodę jaką dostanie. Ale Michał w szkole jest max 5 godzin, bo ja nie pracuję i po lekcjach wraca do domu, więc nie przejmuję się jak nie zje tej kanapki, ja ją zjadam najwyżej.
Dorota
Basti tez nie jadł nigdy śniadań w domu jak chodził do przedszkola.
Teraz to najczęściej płatki z mlekiem albo jogurt. Do szkoły dostaje kanpkę ale normą jest zjadanie tylko połówki.Obiad je w szkole - ale ile zjada .... I w domu pełny obiad. I jeszcze kolacje.
Tak więc jezeli Kasandra ma na 10 lub 9 do szkoły w domu je płatki, lub kanpke, w szkole o 11.30 je obiady. Gdy idzie na 8 w domu nie je nic, do szkoły robie jej kanapke, lub kupuję bułeczkę maslana z rodzynkami, je sucha, ale to chyba raczej odzywcze nie jest Często każe sobie dac jabłko, banana, lub marchewkę pokrojoną w słupki.
dziewczyny dzięki za odpowiedzi. Niestety pracujemy oboje i śniadanie będę musiała dać Zośce codziennie na szybko, bo w szkole będzie zawsze przed ósmą aż do 16-tej. Mam nadziję, że stołówka karmi tak samcznie jak przedszkole.
joanna
Marysia codziennie chodzi na 8, a że do szkoły ma kawałek, to wyjeżdżać trzeba już o 7.30, więc rano pije tylko herbatę/kakao i tylko czasem skusi się na płatki albo skibkę z dżemem.
Do szkoły bierze (od pierwszej klasy) w zasadzie zawsze to samo, czyli chleb z serkiem almette (czasem z kiri) i do tego ewentualnie rzodkiewki. Ja już nie mogę na to patrzeć, ale niestety innych rzeczy nie chce nawet włożyć do tornistra. Oprócz tego je w szkole obiad (a drugi w domu), bo codziennie ma lekcje do 15.00
Kinga śniadania jada sporadycznie. Do niedawna próbowałam kombinować z różnymi opcjami. Bywały tosty, grzanki (przygotowywane wieczorem a rano tylko zapiekane, 3 minuty robowy), jajecznica (minuta roboty), serki we wszelkich kongiguracjach, płatki z mlekiem, kasza manna (ostatnio zbojkotwana jako niejadalna), czasami coś, co z zostało z obiadu poprzedniego dnia (jakieś mieso w sosie, pizza, kluski z serem, ryz z jabłkiem, nalesniki, etc) a czasem kanapki czy ciasto (kawałeczek ciasta zazwyczaj w siebie wciśnie (po mamuni dziecię odziedziczyło chcicę na ciasta tuż po przebudzeniu ) staram sie wiec przynajmniej dwa razy w tygodniu upiec coś, co byłoby jednocześnie smaczne, mało słodkie i pożywne. Ostatnio furorę robi biszkopt z bitą śmietaną, owocami i galaretką (ha! po takim śniadaniu to energii na bank jej nie braknie, he he) do tego herbata albo kakao, jeśli akurat ma taki dzień, ze jej nie mdli po mleku. Z ciast jako dań śniadaniowych sprawdza się u mnie również drożdżówka (czasem przejdzie z masłem), tort z kremem budyniowym, karpatka i muffiny. Może to i średnio dobrze, ze tak jada ale wolę, zeby zjadła cokolwiek niż pościła do 12.00 (bo wtedy w szkole je obiad). Zasadniczo jednak Kinga (a i Kamila ostatnio też0- protestuje przed jedzeniem śniadań. Jeść moze dopiero jakieś dwie godziny po przebudzeniu inaczej ją mdli, miewa biegunki i dość ostre bóle brzucha. Taki typ. A trudno żebym ją budziła o 4.30 tylko po to żeby zjadła coś przed szkołą.
Do szkoły zabiera kanapki albo drożdżówki i sok. Drożdżówki zazwyczaj zjada, kanapek zazwyczaj nie zjada. Obiad w szkole najczęściej zjada w domu już niekoniecznie (chętniej babciną kuchnię okupuje niż moją a mama nie zawsze gotuje obiady). Kolacje czasem zje a czasem nie. Tak po prawdzie to nie wiem dlaczego nosi przydomek największego żarłoka w szkole
manuelo- chciałabym byc Towją córką . ja do końca podstawówki musiałam rano jeść zupę mleczną brrrr.
Za śniadanko w postaci biszkoptu ze śmetanką, tortu, i innych słodkości dałabym wiele. Jestem przekonana,że Zosia też jadałaby twoje śniadanka. Niestety ma szlaban na słodkie w namiarze od pani endykrynolog. joanna
Joanna, odkąd ciasta robią za dania śniadaniowe cukru w nich można znaleźć minimalne ilości. Ot, przykład - biszkopt z ośmiu jaj miast osmioma, słodze dwoma łyżkami cukru. Zjadliwy, dzieci lubia, ja nie przepadam ale ja za cukier dałabym się pokroić. Śmietany do biszkoptu nie sło0dzę w ogóle, kupuję po prostu dobrą w smaku kremówkę, owoce daję mrożone albo sezonowe, sporadycznie puszkowe - wychodzi więc na to samo jakby zjadła najzwyklejszy owoc. No, galaretka bywa słodka, fakt. Ale można te owocy wcisnąc pomiędzy warstwy śmietany i galaretka niepotrzebna. Drożdżówki słodzę malutko, tory rowniez (chyba, ze te urodzinowe ) i tak kombinuję żeby te ciasta odżywcze były. Przynajmniej jako tako. O, szarlotki nie słodzę w ogóle na przykład. Łyżka cukru do piany się nie liczy. Zresztą, można pominąc pianę
Taki całkowity ma zakaz na cukier? Moze by się jednak dało pokombinować, co?
Nie nie, nie ma zakazu na cukier. Tylko powinna ograniczać. Na szczęscie nie ma stwierdzonej żadnej choroby. To w ramach profilaktyki.
joanna
eee, Joanna, jak profilaktycznie to możesz szaleć. Tylko ujmuj 3/4 cukru z przepisu.
Bianka w domu rano również je płatki. Do szkoły dostaje dwie kanapki (czasem zjada obie a czasem jedną, bardzo rzadko nie zjada wcale ale ona w szkole jest od 8 do 16), do tego jakiś owoc (najbardziej lubi winogrona bezpestkowe, ale chętnie zjada też gruszkę, jabłko, kiwi) i soczek.
Płatki, kasza manna.. albo... kasza dla niemowląt
do szkoły różnie. Ma wykupione obiady, więc nie szalęję z jedzeniem Kanapkę dostaje jak ma dłużej lekcje Zazwyczaj pakuję owoc + coś do picia. Czasami jakiś mały żółty serek (Baby bell)jogurt lub mus owocowy Słodyczy nie dostaje. Zadne inne dziecko tez nie. Na prośbę nauczycielki.
Platki czy inne takie na mleku - ostanio kangusie czy ciniminis.
Tyle, ze my sniadanie jadamy 6.15, wiec kazda wieksza ilosc bylaby nie do przelkniecia. I tak jest juz lepiej, bo w czasach przedszkolnych to bylo jedynie kakalko.
Moje dzieci przed wyjściem do szkoły jedzą płatki na mleku ewentualnie kasza manna (Michał z maślanką )
Jak mamy więcej czasu to kakao lub sok z wyciśniętych pomarańczy i kanapki. Do szkoły na drugie śniadanie Julka zawsze bierze kanapkę, picie i jakiś owoc. Michał już kanapek raczej nie chce brać, ale serek Danio lub jogurt i też owoc oraz picie. Dla urozmaicenia czasem dostają suszone jabłka, orzechy lub ciastka, cukierki . Moja Julka rano jada tylko płatki z mlekiem, innych śniadań nie uznaje. Na kolację zresztą najchętniej by to powtórzyła, ale nie pozwalam na taką jednostajność. Szybkie to jest na pewno, sama sobie szykuje. A do szkoły bierze owoce, drożdżówkę, sok, natomiast kanapkę rzadko, bo dowiedziałam się, że wyrzuca je do śmieci. Moja Julka tak samo, z tym ze owoce to rzadko, najczęściej drożdżówkę Chodzi do szkoły na 11,30. Ania i Zosia odkąd chodzą na 8, śniadań w domu nie jedzą wcale - powiększając tym samym smutną statystykę dzieci, które przychodzą do szkoły głodne Nie żebym nie dawała im jeść - po prostu nie chcą. Co więcej, wyrodna mamusia kanapek im też nie daje, tylko 5 zł na kanapkę i picie ze sklepiku. Twierdzą zgodnie, że kanapki sklepikowe są smaczniejsze niż moje Torby mają takie ciężkie i wypchane, że wolę, zeby kupiły picie w szkole zamiast dokladać im jeszcze 0,5 kg wody.
Oskar żywi się kanapkami..... gdyż ma rodziców pracujących, a sama mu nie pozwalm obsługiwac mikrofalówki, bo aby się do niej dostac musi wejśc na krzesło brrr. Więc od 2 lat na śniadanie jada kanapki, do szkołu tez dostaje kanapki + sok. Owoców nie dostaje bo na obiad w szkole jest jakiś owoc lub jogurt
W sumie Oskar ten semstr ma lekację na godz 11,45 więc rano kanapki zjada. natomiast jak chodził na 8 to szedł głodny do szkoły i tam dopiero zjadał śniadanie. Drożdzówek nie dostaje, nie kupuje To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|