To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Ja nie chceeee iść do przedszkola...

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

pinola
Dziewczyny HELP!
Z chęciami do pójścia do przedszkola bywało róznie, ale od około dwóch tygodni rano jest masakra. Juz po przebudzeniu się Pati pyta czy dziś idziemy do przedszkola (bo kojarzy, że sa dni kiedy wszyscy są w domu). Jak sie dowiaduje, że tak - to mówi, że jest chora i demonstruje kaszel, próbuje smarkać itp itd. Jak to nie odnosi skutków to uderza w płacz, ża Mateusz ja bije, Zuzia zabiera spinki itp itd. A potem to już jest dosłownie ryk, wrzask, kopanie nogami, plucie i w ogóle tragedia. Naprawdę nie mam juz pomysłów i cierpliwości?
Proszę podpowiedzcie jak Wy sobie z tym radziłyście? I ile taki bunt trwał?
Uff, jeszcze mi adrenalina nie opadła na wspomnienie dzisiejszych scen rodem z rodziny patologicznej 41.gif ...
Styka
Ja sobie nie radziłam icon_wink.gif, ale wysyłałam męża. Może u nas nie było tak drastycznie, ale też nie było łatwo. Jak sie dała ubrać, to wystarczyła chwila nieuwagi i ubrania były znów zdjęte i schowane pod kołdrą. Przy próbie ponownego ubrania, chowała nogi, kopała ... Generalnie mój mąż potrafił ją zagadać. Szukał pozytywów w przedszkolu. Pytał o konkretnych kolegów i koleżanki, czy chodzą teraz, czy są zdrowi, pytał z kim lubi sie bawić (też wymyślała, że ją biją i nie dają się bawić), pytał co ładnego narysowała wczoraj i mówił, że koniecznie muszą pojechać, żeby mu pokazała na wystawce, bo on koniecznie, koniecznie musi to obejrzeć. Prosił, żeby jak będzie w przedszkolu, narysowała coś specjalnie dla niego. Pytał, co mu narysuje ... Mówił też, ze pani X czeka na nią i tęskni, i będzie pytała dlaczego Basi nie ma ... Powiedzmy, że pomagało na tyle, że już dawała się ubrać i nie płakała tak bardzo. Moim zdaniem bardzo pomaga w takich sytuacjach orientacja w tym co się dzieje w przedszkolu i znajomość imion choćby kilkorga dzieci z grupy. icon_wink.gif

U nas takie zachowanie pojawiało się za każdym razem po przerwie w chodzeniu. Najdłuższą nieobecność (miesięczną) odchorowywała ok. 2 tygodni. Niestety obawiam się, że za dwa tygodnie będziemy mieli powtórkę z rozrywki, bo teraz też będzie miała przerwę dwutygodniową ...

EDIT: Tak sobie patrzę, że Ty masz dużo trudniej i to, co u nas się udaje, u Ciebie może być duuużo trudniejsze. U Ciebie jest tylko młodsza siostra, o którą ona jest pewnie zazdrosna (ona musi iść do przedszkola, a ta mała zostaje z kochaną mamusią). U mnie jest o tyle łatwiej, że młoda chodzi do przedszkola ze starszą (choć do innej grupy, ale to malutkie przedszkole i bywają razem). Starsza z kolei bardzo lubi przedszkole. Trudniej będę miała od września, bo starsza pójdzie do szkoły, a w domu zostanie maleństwo. A ona bidula będzie musiała iść do przedszkola SAMA (już bez siostry).
Sabina
A ja bym popracowała nad tym, żeby to przedszkole polubiła.
Porozmawiała bym o tym z paniami w jej grupie. Tak robiłam u Wiki i pomogło. Może żeby ją wkręciły bardziej w grupę.
Może by ją czymś zmotywowały. Podsunęła bym sposoby jak córcia może sobie radzić z kolegami i koleżankami. Jak rozmawiać,
co może zrobić w danej sytuacji.
Jak jej zabiera spinki, to co ona robi? Może nie wie jak sobie poradzić?

Jeżeli ma mało koleżanek, może się czuć wyobcowana... może grupa ją jakoś odsunęła?
Może wziąć paczkę cukierków i poczęstować wszystkich - na dobry początek. icon_smile.gif
Albo zaprosić tą koleżankę do domu i się z nią zaprzyjaźnić - może tamta ma taki sposób na zwrócenie na siebie uwagi Twojej
córeczki? I chce się z nią zaprzyjaźnić. Antek ma takiego kolegę. Jak się za kumplowali, kolega już mu nie dokucza, nie niszczy jego rzeczy. icon_smile.gif


sq8jlx
U nas był płacz w domu i przed wejściem na salę. Nie pamiętam jak długo to trwało, ale na Twoim miejscu porozmawiałabym z panią. Poprosiła bym ją żeby zwróciła uwagę na relacje dziecka z innymi dziećmi i powiedziałabym że dziecko nie chce iść do przedszkola. Myślę że współpraca przedszkolanki z rodzicem to połowa sukcesu.
Styka
Dziewczyny dobrze prawią. Dobrze jest porozmawiać z nauczycielkami. Zapomniałam o tym napisać, ale też mówiliśmy nauczycielkom, ze Basia nie chce chodzić i pytaliśmy jak sobie radziła w grupie. Ale u nas okazało się, że w grupowych zabawach zorganizowanych chętnie bierze udział i świetnie sobie radzi. Problem pojawiał się w tzw. czasie wolnym (wtedy kiedy dzieci bawią się same). Panie powiedziały, że Basia odzwyczaiła się chyba od takiej ilości dzieci i obraża się o byle co. Czasem w drodze powrotnej opowiadała, ze ktoś tam jej dokuczał (najczęściej chłopiec). Zwykle wystarczało podpowiedzieć, ze pewnie nie wiedział jak wyrazić , ze ją lubi, więc chciał zwrócić jej uwagę na siebie w ten sposób. icon_wink.gif (Zwłaszcza, że mąż widział, że chłopaki naprawdę rano cieszą się na jej widok). Potem jej przeszło i nauczycielki powiedziały, że przychodzi w świetnych humorze (z domu też wtedy już chętnie wychodziła).

Ja myślę, że z tymi sytuacjami, o których dziecko mówi z żalem (ona mi zabiera, a on mnie nie lubi), to jest tak, że dziecko je bardziej odczuwa i przeżywa, bo sam fakt bycia w przedszkolu jest przez dziecko źle odczuwany. (Kurde, nie umiem tłumaczyć). Chodzi mi o to, że jak dziecko z jakiegoś powodu (nie związanego z innymi dziećmi, tylko z sytuacją w domu) nie chce chodzić do przedszkola, to z każdej niezbyt miłej sytuacji przedszkolnej robi wielkie halo, tylko po to, żeby rodzice się zlitowali i zostawili dziecko w domu. U nas tak było, że nawet jak się Basia już lepiej w przedszkolu czuła, to i tak zawsze na pytanie "czy było fajnie" odpowiadała "tak, ale niezbyt". A bo jej właśnie ktoś tam coś zabrał, a ktoś inny jej czegoś nie chciał dać. Czyli powody te same tylko już nie wyolbrzymiane tak bardzo, bo i samopoczucie dziecka w przedszkolu było lepsze.

Ja nie chcę przez to powiedzieć, że każde dziecko zmyśla i wierzyć mu nie należy. Chcę tylko powiedzieć, że zanim się nastawimy, że dziecku rzeczywiście jest tam źle, bo mu inne dokuczają, dobrze by było upewnić się, że tak naprawdę jest.

Moim skromnym zdaniem największym, ale nie wypowiedzianym, powodem niechęci do przedszkola jest zazdrość, że młodsza siostra to ma dobrze, bo nie musi nigdzie chodzić, tylko ma mamusię cały dzień.

A może by porozmawiać któregoś popołudnia z nią o tym jaka to mama jest zajęta przez cały dzień, bo z tym maluchem to same kłopoty icon_wink.gif i że i tak nie miałaby czasu dla niej, bo tyle pracy. A tam w przedszkolu jest fajna zabawa i czas szybciej płynie, a jak chce to mama może ją przez kilka dni wcześniej odbierać. A może jak mama odbierze z przedszkola to na lody mogłaby zabrać ... ale to po przedszkolu, bo wcześniej mama ma dużo pracy ... icon_wink.gif

Nie wiem, kombinuję. Ja sama mam spore obawy jak to będzie we wrześniu ... i czy sobie poradzę.

Jeszcze tylko się wytłumaczę dlaczego jestem taka sceptyczna co to tych relacji "on mnie bije, a ona mi zabiera". Mam dwie córki w przedszkolu i często jak jest już czas wolny (po podwieczorku), to grupy są łączone od godz. 16:00 i jedna nauczycielka z wszystkimi zostaje (z panią do pomocy, oczywiście). No i rano od 7:00 do 8:00 też tak u nas jest. Wtedy młode są razem w jednej sali, więc Ewa wie co się dzieje. Brałam ja kilka razy na przepytanie i większości sytuacji opowiadanych przez Basię mi nie potwierdziła. A nawet jeśli, to mówiła, że to wcale nie tak wyglądało i w dodatku pani od razu reagowała. Więc wychodziło na to, że Basia wyolbrzymia, żeby tylko zostać w domu.

No to się rozpisałam ... icon_wink.gif
pinola
Dzięki za odzew!
Od razu sprostujÄ™ - ja jestem w pracy (od marca) a malutka zostaje w domu z "ciociÄ…".
Rozmawiałam już z Patrycją tyle razy na temat tego co konkretnie w tym przedszkolu ją boli i po cichu mówiłam pani, żeby zwróciła uwagę na Mateusza (który bije?) i Zuzię (która zabiera spinki?). Ale historie, które ona opowiada są zmyślone lub przesadzone. Sa tylko pretekstem aby zostać w domu.
Ogólnie przedszkole lubi i tak dużo stamtąd wynosi. I widzę, ze inne dzieci ją lubią i pytaja o nią.
I tyle razy jej chwaliłam zalety tego miejsca i ona sama przyznaje, ze tam dużo maluje, rysuje, lepi z plasteliny i ma różne atrakcje, których nie ma w domu siedząc z ciocią i siostrą... Ale i tak rano jest walka. A ja nie chcę uciekać sie do metody, ze jak pójdziesz to dam ci w zamian coś słodkiego na przykład.
Tyle, ze rano bardzo mi sie spieszy i nie mam ochoty i czasu wałkować z nią wszystko od początku przez 40 min aż do jej uspokojenia sie i nabrania chęci na przedszkole. Ręce mi opadają i koncepcji brak...

Styka
To może to jest kwestia wczesnego wstawania? Moja Ewa tak ma, że trudno ją dobudzić i trzeba to robić łagodnie, bo inaczej jest płacz i kopanie. Czasem nawet krzyczy, że nie chce iść do przedszkola (chociaż wiem, że lubi tam chodzić). Często dla świętego spokoju ubieram ją na śpiocha, a ona w tym czasie się powoli rozbudza. Wcześniej pokrzykiwaliśmy na nią, żeby się wreszcie raczyła ubrać, bo jest duża, to były awantury, bo ona siedziała półprzytomna przez kwadrans i się nie ruszała. Potem stwierdziłam, że bez sensu robić aferę z tego, że ona ma problem ze wstaniem od razu (dawanie czasu na rozbudzenie nie pomagało, bo znów zasypiała). Teraz jak mam czas (tu raczej chodzi o czas męża), to ją zagaduję, głaszczę, przytulam, a potem ona sama się ubiera, a ja idę robić np. kakao. Jak czasu brakuje ubieram ją sama.

A masz chwilę tylko dla niej? Masz możliwość spędzenia choćby pół godziny tylko z nią i pogadania, zrobienia czegoś ciekawego? Może tego jej brakuje. Ja oczywiście gdybam ... icon_wink.gif
Justa77
My też mamy problemy z wychodzeniem do przedszkola. Dlatego u nas odprowadza Tata.
Tłumaczymy małemu,że ci co chodzą do przed. to w nagrodę za to że są tacy wspaniali
i wyjątkowi. Rano kiedy są problemy ze wstawaniem i ubieraniem robimy wyścigi kto pierwszy on czy tata.
zabawa w chowanego bo nie może leżeć w łóżku bo tam na pewno tata będzie szukał.
Ja wiem, że nie zawsze się udaje ale ciągle wymyślamy.
Życzę powodzenia. icon_smile.gif
grzałka
Ania zaczęła chcieć dopiero w drugim półroczu zerówki, ale to jakoś nigdy nie był dla mnie problem, mówię coś w stylu "tak, fajnie by było zostać w domu" i jakoś samo się wycisza, oczywiście jest jeszcze rytualny cyrk przy wchodzeniu do sali, aczkolwiek już nie codziennie

chłopakom zdarza się czasami rano ponarzekać, ale oni zdecydowanie bardziej entuzjastycznie podchodzą do przedszkola, zdarzyły sie nawet awantury dlaczego nie idą

mam podejście, że przedszkole to oczywistość, nie nagroda, nie kara, naturalna kolej rzeczy po prostu, a dziecko ma prawo nie lubić tam chodzić, szczególnie o 7.00 rano w poniedziałek
Becix
Monika chodzi do przedszkola od września. Na początku było strasznie - w domu ryk, w przedszkolu odrywanie Moniki od tatusia (on zawozi) przez dwie panie. Potem się uspokoiło i przez wiele miesięcy był spokój.
Ze względu na choroby, miała sporo przerw, ale zazwyczaj wracała po nich do przedszkola bez żadnego problemu.

Problem zaczął się, kiedy od marca ze względu na ciążę, poszłam na zwolnienie. Już wieczorem pada pytanie: "Mamo, a po tym dzieniu, ja idę do przedszkola?". Odpowiadam zgodnie z prawdą, że tak. No i zaczyna się płacz, aż do zaśnięcia, a po wstaniu płaczu ciąg dalszy. Były oczywiście wymyślone historie, że chłopaki jej dokuczają, a szczególnie Michał. Rozmawiałam z panią, takie sytuacje nie miały w ogóle miejsca, a dokuczanie polegało na tym, że Michał biegł i niechcący ją potrącił, czego nawet nie zauważył. Pani twierdzi i zapewne ma rację, że Monika po pierwsze czuje, że ja jestem w domu, a po drugie podświadomie wyczuwa, że niedługo jej życie się zmieni, bo mamusia będzie już nie tylko dla niej i dlatego nie czuje się pewnie. Acha! No i mamy etap pt. "tylko mama". Tatę odtrąca.
Teraz mówię jej, że idę do pracy i że każdy ma jakiś obowiązek - ja praca, ona przedszkole. Pytam po każdym dniu, co się wydarzyło. Czy była w przedszkolu Kasia, Karolina, Marysia..., czy Majeczce już skończyła się ospa, czy był angielski, czy uczą się piosenek na Dzień Matki i jakie to piosenki, czy coś narysowała, czy byli na placu zabaw, no i takie tam. Wszystko jest ważne. icon_smile.gif
Pomaga też wyliczanie jaki mamy dzień tygodnia i ile jeszcze dni do końca. Śpiewa sobie wtedy taką piosenkę "Tydzień ma 7 dni...". Obiecałam jej, że w sobotę pójdziemy do kina. A jak rano zaczyna swoją mantrę: "ja nie chcę iść do przedszkolaaaaaaaa", to mówię że już to słyszałam i jej pojękiwanie nic nie da.
Jest postęp, bo teraz w przedszkolu tylko pochlipuje i nie trzeba jej odrywać od taty. Tylko pyta, czy będę po nią pierwsza. Ja na to, że nie obiecuję ale się postaram. Pani mówi, że po obiedzie Monia ma wzrok wbity w drzwi. I teraz nie daj Boże, któryś z rodziców jest przede mną. 37.gif Jak pracowałam, to bez problemu siedziała nawet do 17, wychodząc jako ostatnia.

Co będzie za kilka tygodni, jak urodzi się braciszek? Nie wiem. Okaże się.
użytkownik usunięty
My od kilku tygodni też mamy kłopoty z Hanią. W przedszkolu "jest fajnie", ale "nie chcę tam iść".
U nas doraźnie pomaga jak Hania ma jakiś cel, np. powiedz Pani Klaudii, że dzisiaj po południu idziesz do babci, albo pochwal się pani Kasi nowym pluszakiem itp. Wtedy Hania jakoś idzie, a my znikamy.

Grzałka, spodobało mi się ostatnie zdanie Twojego postu:
CYTAT
mam podejście, że przedszkole to oczywistość, nie nagroda, nie kara, naturalna kolej rzeczy po prostu, a dziecko ma prawo nie lubić tam chodzić, szczególnie o 7.00 rano w poniedziałek

Dzięki.
Maciejka
Do tego wszystkiego, co już napisały dziewczyny dodam jeszcze to, co poskutkowało (a w kazdym razie złagodziło sytuację) u nas. To są rady pani psycholog, do której trafiliśmy, bo Maciek, zerówkowicz przez pierwsze półrocze urządzał rano histerie z wymiotami na pierwszym miejscu. icon_sad.gif Teraz tez po przerwach bywa łzawo. Po pierwsze nie należy dziecka na siłę przekonywać, że w przedszkolu jest fajnie. Raczej powiedzieć coś w stylu "to musi być dla Ciebie trudne każdego dnia wstawać i chodzić do przedszkola", "pewnie niełatwo jest spędzać dzień w przedszkolu, kiedy ma się ochotę posiedzieć w domu", "myślę, że marzysz o tym, żeby móc jednoczesnie być w domu i móc bawić się z kolezankami. Byłoby świetnie móc dla Ciebie to wyczarować". Typowe teksty rodem z książki "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały...". Brzmi to sztucznie, ale generalnie w wychowaniu baaardzo pomaga. Chodzi o to, zeby nie zaprzeczać uczuciom dziecka, żeby pozwolić mu sie wygadać. Na zasadzie" to teraz będziemy się ubierać, a Ty mi spokojnie opowiesz, co Ci się nie podoba w przedszkolu". I tu ważne, żeby wysłuchać tego narzekania, bez próbowania oceny i "wychowywania". Tzn., jeśli dziecko mówi, że coś lub ktoś jest głupi, wstrętny etc., to chwilowo odpuszczamy sobie moralizowanie, że tak mówić nie można, raczej stwierdzamy "widzę, że ta osoba (konkretnie)/sytuacja bardzo cię zdenerwowała/zasmuciła". Nie wiem czy umiem to dobrze wyjaśnić. Dzieci czasem w ten sposób wołają "zwróc na mnie uwagę, zajmij się mną". Kiedy nie tłumaczę na siłe, że w przedszkolu jest fajnie, kiedy po prostu akceptuję jego złość/smutek, to udaje mi się jakoś opanować histerię, wrzaski, rzucanie ubraniami, zabawkami, kopanie w drzwi. Tak, tak, zdarzały się takie akcje. Teraz, kiedy udaje mi sie powstrzymac na wodzy nerwy, nie włączam się w pyskowanie, tylko stosuje metody z tej książki bywam często zaskoczona efektami.
No i u nas panie bardzo pomogły. Ale to było kilka rozmów, bo dopiero przy którejś kolejnej panie dokładnie zrozumiały w czym rzecz. Zupełnie inaczej postrzegały Maćka, nie dostrzegały tego jak bardzo jest wrażliwy i jak bardzo nie wierzy w siebie.

P.S. Ten mój post to brzmi jak jakaś reklama. icon_wink.gif
justapl
U nas też od paru tygodni mamy z tym problem , wieczorem juz jest płacz i rano to samo , chodzi już od pazdziernika
ale nie dawno doszedł kolega który straszy dzieci że ich pozabija , no i sie zaczeło
oczywiście były przeprosiny , ale nic nie pomogło

problem też jest z jedzeniem , w domu je sporo a w przedszkolu niechce , poprosiłam panie żeby w niego nie wmuszały , a on i tak płacze

i tak sie zastanawiam czy mu nie odpuścic narazie tego przedszkola , od września bedzie chodził z bratem wiec moze bedzie mu razniej

tylko z drugiej strony jak mu odpuszcze to czy od wrzesnia nie bedzie problemu , skoro teraz płaczem wymusił żeby nie chodzic to czego nie spróbowac drugi raz

na zajęciach jest aktywny , z dziecmi tez ma raczej dobry kontakt
Kaszanka
Mam to samo podejście co Grzałka i stosuję metody jak Maciejka. Nie jest rewelacyjnie, są codzienne cyrki, ale mnie się też rano nie chce wstawać i iść do pracy, mimo, że wiem, że będzie fajnie.
grzałka
o, tak, metody z ksiązki "jak mówic" działają w tym wypadku bardzo dobrze

Antkowi też bardzo pomogła opowieść babci o tym jak to wujek Rafał bardzo nie lubił na początku chodzić do przedszkola i ryczał cały czas od wstania aż do wejścia do sali- kilka razy kazał sobie tę opowieść powtórzyć i problem porannej niechęci zniknął

i jeszcze w tej ksiÄ…zeczce jest fajnie opisane poranne marudzenie
yennefer
CYTAT(Maciejka @ Thu, 08 May 2008 - 11:26) *


P.S. Ten mój post to brzmi jak jakaś reklama. icon_wink.gif

Ale naprawdę świetna reklama. Naprawdę nie raz przekonywałaś mnie już Maciejko do tej książki, ale teraz to na bank po niedzieli i całym zamieszaniu z komunią biegnę ją kupić.
pinola
Dziewczyny dziękuję Wam za rady, zacznę je testować po kolei 29.gif - od najłatwiejszych do tych bardziej złożonych 06.gif .
Mam nadzieję, że coś zadziała.
Wyżej wspomniana książkę mam, ale w zasadzie to oglądam w niej obrazki bo nie mam czasu przeczytać.
Obejrzę więc te obrazki dziś jeszcze raz icon_wink.gif.
Pozdrawiam wszystkie Mamy Przedszkolaków!
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.