Wczoraj podczas kąpieli zauważyłam na swoim przedramieniu coś, czego nie miałam wcześniej. Taki sobie "pieprzyk". Pojawił sie nagle. Tak z dnia na dzień. Jest niewielki, czarny, dzisiaj poszła mi z tego krew nawet. Myślałam że to może być kleszcz, jednakże po dokładnym obejrzeniu "obcego" wykluczam taką możliwośc. Miałyście może cos podobnego?
pokaż to jakiemuś fachowcowi szybko
jednak kleszcz. uff.
Obserwuj miejsce po kleszczu, w razie zaczerwienienia (dłuższego), opuchlizny- lekarz.
I niestety- dokładnie sprawdzajmy dzieci i siebie po każdym spacerze (nie tylko w lesie- wszędzie) i repelenty. Kleszczy jest już pełno. (mam zwichnięcie w temacie, wybaczcie)
Nigdy kleszcza nie miałam i nie ukrywam, że troche przerażona byłam. Dziwi mnie jedno. Poszłam najpierw do dermatologa, który spytał, czy byłam w lesie może. Kiedy potwierdziłam, powiedział, ze to CHYBA kleszcz i dał skierowanie do chirurga. Pani chirurg się spytała, czy widziałam jakiegoś kleszcza, bo to CHYBA jest pozostałość po kleszczu. Ja kleszcza nie widziałam, ale wszyscy założyliśmy, że to mogł być klesz, no bo przecież w lesie byłam. Pani mi to wydłubała i dała antybiotyk. I tak się zastanawiam, czy jeśli przez przypadek nie byłby to kleszcz, to czy nie powinni tego jakoś zbadać? Oczywiście wierzę, że to był kleszcz i po bólu mam nadzieje...
hmmm zastanawiam siÄ™ po co antybiotyk
na zaś? bez sensu toż najpierw badania powinnaś mieć zrobione mnie w zeszłym tygodniu kleszcz dopadł w ... domu stawiam na kotkę,że przyniosła na sobie (piszę NA,bo wsiarz po sprawdzeniu okazał się czysty) ale zdążył mnie tylko dziabnąć- widać było lekką opuchliznę (jak po komarze) + 2 kłucia po zdezynfekowaniu (najlepiej spirytusem) opuchlizna powinna zejść z ciagu 2-3 dni -w innym wypadku należy sunąć do lekarza u mnie zeszło już po chwili,zostały tylko ślady po wkłuciu oczywiście obstrykałam go ku pamięci i z premedytacją zamordowałam hmmm zastanawiam się po co antybiotyk na zaś? bez sensu toż najpierw badania powinnaś mieć zrobione Owszem, można zrobić test immunologiczny.Nie sądzę jednak by wyszedł od razu.Do uzyskania konkretnego poziomu przeciwciał potrzeba czasu *.Potrzeba przede wszystkim infekcji.Żeby doszło do zakażenia - musi minąć co najmniej 24 godziny od przyczepienia się kleszcza.W tym czasie wędruje po skórze w poszukiwaniu dogodnego miejsca do wczepienia się solidnego.Nie wiem ile czasu minęło u ciebie ale podejrzewam,że dostałaś antybiotyk z 2 powodów - miałaś resztki kleszcza na skórze więc istnieje ryzyko,że to został aparat gębowy i kleszcz mógł zwymiotować potencjalnie sprzedając Ci krętki Borelli jakiś czas temu - usunięto Ci małego świeżo przyczepionego kleszcza ( postać nimfy- mikroskopijna, trudna dla niewprawnego oka do ocenienia jako kleszcz) i lekarz nie był pewien czy usunął resztki czy całość i powód j/w Moim zdaniem w przypadku potencjalnego zagrożenia Boreliozą lepiej wziąć antybiotyk, niż cieszyć się, że nie ma rumienia wędrującego, nie ma gorączki, nie ma niczego.A za kilka miesięcy czy lat obudzić się z niedowładem, chorobą stawów, serca czy czymkolwiek innym. Borelioza to podstępna choroba .I nie zawsze przebiega w I etapie ze specyficznymi objawami.Moim zdaniem te kilka dni z antybiotykiem może uratować życie. * jeśli nie ma specyficznych objawów - pacjent rzadko wraca na test immunologiczny, w celu wykluczenia infekcji.A często borelioza objawia się w 3 lub nawet 4 stadium, kiedy jest już za późno.
A ja podziwiam, że udało ci się dostać tak szybko do obu specjalistów
Leki cię zabezpieczą, na pewno będzie dobrze.
Ja miałam tyle kleszczy w życiu na sobie, że nie zliczę.
Kacper w zeszłym roku zaliczył takie właśnie "maleństwo" za uchem. W nocy musiało dziadostwo sobie wędrować i rano się za uchem przyczepiło. Pojechalismy do chirurga i wydłubał. Ale antybiotyku żadnego nie dał Gdybym wiedziała, że potrzeba to sama bym się upomniała. Badania na boreliozę robiliśmy dużo później. CO jakiś czas będziemy sprawdzać tą krew (bo i tak musimy z innych przyczyn). A jeszcze dodam, że będąc dziecięciem młodym, znaczy te kilkanaście i więcej lat temu nikt o żadnych odkleszczowych chorobach nie mówił. Smarowało sie dziady masłem albo topiło w spirytusie i wykręcalo. Dopiero kilka lat temu zaczęto mówić jak powinno się tego kleszcza usuwać. Pzdr. i życzę nie łapania kleszczy! To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|