To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Czy nie za szybko sobie z tym poradziłam?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

syza7
Moje maleństwo przestało się rozwijać około 6 tygodnia ciąży. Łyżeczkowanie wykonano mi w 14 tygodniu. Było to dwa dni temu. Gdy dowiedziałam się, że umarło, przeżyłam wstrząs. Krzyczałam i płakałam w ramionach męża w samochodzie przed szpitalem. Potem w szpitalu było już sporo lepiej. Nikt się ze mną nie pieścił, ale wszyscy byli mili i wspierali mnie, jak mogli. Po powrocie do domu najgorsza była pierwsza noc. Przegadaliśmy i przepłakaliśmy ją z mężem razem. Teraz czuję się bardzo dobrze. Zabijam natrętne myśli pracą w ogródku i obowiązkami domowymi. Dodaje mi sił moja mała córeczka. Ona tego nie rozumie, bo ma dopiero dwa lata, ale jej obecność sprawia, że mam po co żyć. Teraz, jak na złość zwaliły nam się na głowę jeszcze inne bardziej przyziemne problemy, ale staramy się być optymistyczni. Fizycznie czuję się doskonale. Psychicznie też bardzo dobrze i to mnie dziwi. Zawsze miałam skłonności do depresji i rozczulania się nad sobą, ale wtedy byłam jeszcze sama. Czy nie za szybko sobie z tym poradziłam? Czy to tylko pozór i wyjdzie w końcu w praniu? Czy mogę zapomnieć i nie myśleć o nim tak, jak teraz robię? Przecież tak bardzo go pragnęłam, a teraz czuję tylko pustkę 41.gif Czy ktoś czuł coś podobnego? Czy można tak żyć? Czy to jest w porządku? Przecież to ja mu dałam życie i powinnam o nim pamiętać. Ale tak trudno to robić i być o zdrowych zmysłach...
mamakapselka
Witaj!
Może powinnaś się cieszyś że masz taką mocną psychikę i męża który z tobą płacze. Ja byłam wyłyżeczkowana 24 lutego br. i jestem w coraz gorszym stanie a w dodatku mój mąż nie płacze ze mną z tego powodu i nie mam innych dzieci i po co żyć już chyba też.
Więc nie martw się tylko ciesz że cie nie dopadło bo to w niczym nie pomaga.
Co do pamięci...zawsze będzie w Twoim sercu pamięć o maluszku który się nie urodził ale nie każdy musi myśleć o Tym i rozpaczać ...jak ja 29.gif
pozdrawiam cię i życzę z całego serducha aby nie dopadła Cię ta trauma.
leni 1
Syza przykro mi ze ciebie też to spotkało.
syza7
Wiem bardzo jestem z tego dumna, że żal nie pochłania mnie tak bardzo. Jednak dręczy mnie to, że tak jakby zdradzam to maleństwo nie myśląc o nim częściej. Taki konflikt wewnętrzny jest we mnie. Żeby poradzić sobie z tym problemem postanowiłam dzisiejszej nocy, że zrobię mu w domu taki mały kącik. Umieszczę zdjęcie z USG i zrobię miejsce na świeczuszkę. Oprócz tego postanowiłam dać na mszę za jego duszyczkę. Może modlitwą coś dla niego zrobimy.

Jakie to dziwne martwić się tym, że się nie rozpacza.

To w tej chwili jest największa tragedia w moim życiu. Jeszcze nie wiele przeżyłam, bo mam dopiero 25 lat, ale znam ludzi w moim wieku, którzy już mają niezły bagaż doświadczeń.

Muszę znaleźć złoty środek i taki jest teraz mój cel. Postanowiłam także nie blokować się przed tym żalem i pielęgnować w sobie pamięć o tej drobince. Chciałam mu nadać imię Kamil. I właśnie Kamilkiem od teraz będę go nazywać.

Mnie jakimś cudem nie przeszkadza widok ciężarnych. Byłam nimi otoczona w szpitalu i wcale mi to nie przeszkadzało, co mnie zresztą bardzo dziwi. Pękam 41.gif tylko, gdy docierają do mnie informacje o nie poszanowaniu życia. Ja tak bardzo pragnęłam urodzić, a jakaś zołza zniszczy wszystko, bo jej się nie chce dzieckiem zajmować, albo coś w tym stylu. icon_evil.gif

Trzymajcie się mocno. Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za odpowiedź.
MoniZ
syza7 przykro mi bardzo 41.gif 41.gif 41.gif
plusem tego ze tak nie przezywasz jak niektore dziewczyny jest to ze masz dla kogo zyc masz kochana coreczke i kochanego meza
ja tez stracilam swoje malenstwo w 11tc bardzo plakala ciezko to przechodzilam ale duzym wsparciem u mnie byla rodzina i wspierajacy wtedy narzeczony a obecnie maz icon_smile.gif tez plakalismy razem bo bardzo pragnelismy miec maluszka ale stalo sie jak stalo bylo ciezko ale tzreba sie podniesc i myslec pozytywnie i wziasc sie w garsc i jak zdrowie pozwoli jak najszybciej starac sie o nastepne dzidzi icon_smile.gif
ja tak zrobilam i teraz jestem szczesliwa mamusia 9,5 miesiecznego michalka icon_smile.gif
i w pamieci zawsze pozostanie ta malenka istotka ktora nosilam pod sercem przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif
aluc
może to się wam nie spodoba, ale uważam, że fora takie jak te tworzą pewien obowiązujący model zachowania po stracie ciąży i każda kobieta, która stratę przeżywa inaczej, może wpuścić się w kanał "za szybko i za łatwo sobie z tym radzę, coś ze mną jest nie w porządku"

a prawda jest taka, że każda radzi sobie inaczej, dla jednej kobiety niezbętne są wszelkie atrybuty żałoby, z pogrzebem włącznie, wszelkie formalne ślady istnienia ze świadectwem zgonu włącznie, a inna przejdzie nad poronieniem do porządku dziennego zanim jeszcze przestanie czuć wszystkie fizyczne symptomy ciaży, której nie ma

przeżywaj więc to po swojemu i nie oglądaj się na to, jak to czują inni
Agnieszka AZJ
CYTAT(aluc @ Fri, 09 May 2008 - 23:06) *
może to się wam nie spodoba, ale uważam, że fora takie jak te tworzą pewien obowiązujący model zachowania po stracie ciąży i każda kobieta, która stratę przeżywa inaczej, może wpuścić się w kanał "za szybko i za łatwo sobie z tym radzę, coś ze mną jest nie w porządku"

a prawda jest taka, że każda radzi sobie inaczej, dla jednej kobiety niezbętne są wszelkie atrybuty żałoby, z pogrzebem włącznie, wszelkie formalne ślady istnienia ze świadectwem zgonu włącznie, a inna przejdzie nad poronieniem do porządku dziennego zanim jeszcze przestanie czuć wszystkie fizyczne symptomy ciaży, której nie ma

przeżywaj więc to po swojemu i nie oglądaj się na to, jak to czują inni


Ja się coś ostatnio leniwa zrobiłam, bo znów się podpiszę.
Gosia z edziecka
CYTAT(aluc @ Fri, 09 May 2008 - 21:06) *
może to się wam nie spodoba, ale uważam, że fora takie jak te tworzą pewien obowiązujący model zachowania po stracie ciąży i każda kobieta, która stratę przeżywa inaczej, może wpuścić się w kanał "za szybko i za łatwo sobie z tym radzę, coś ze mną jest nie w porządku"

a prawda jest taka, że każda radzi sobie inaczej, dla jednej kobiety niezbętne są wszelkie atrybuty żałoby, z pogrzebem włącznie, wszelkie formalne ślady istnienia ze świadectwem zgonu włącznie, a inna przejdzie nad poronieniem do porządku dziennego zanim jeszcze przestanie czuć wszystkie fizyczne symptomy ciaży, której nie ma

przeżywaj więc to po swojemu i nie oglądaj się na to, jak to czują inni


zgadzam się
nie m sensu wzbudzać w sobie smutku i żalu



zilka
To też się podpiszę pod aluc i jeszcze dodam, że sama swoje poronienie dawno temu przeszłam mniej więcej jak katar, byłam w nagłej ciąży, fajnie było i się cieszyliśmy, potem się okazało, że płód się nie rozwija, wyłyżeczkowanie, nawet nie wiem teraz który to był tydzień, pewnie coś między 9 a 11.

Pamiętam, że byłam w ciąży i miałam zabieg ale żalu nie odczuwałam ani przez minutę chyba, jakiś zwyrodnialec widocznie jestem. Generalnie podejście mam takie, że widocznie z płodem było coś nie tak, ja nic złego mu nie zrobiłam, tak wybrała natura i koniec tematu. Tysiące kobiet są w ciąży i ją tracą nawet tego nie wiedząc, nie widziałam i nie widzę powodu do rozpaczy, zwłaszcza, że nie miałam skompliowanej prokreacyjnej przeszłości i nie była to 5 stracona próba albo ciąża stracona w drugiej połowie. Więc wyluzuj.
grzałka
ja się też zgadzam z Aluc, ale żeby nie było to zupełne lenistwo, to jeszcze coś dodam- ja miałam poronienie w pierwszym trymestrze i nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia, z czego można by wysnuć wniosek, że brak mi uczuć wyższych, a ponieważ wiem, że je posiadam, po prostu przeszłam nad tym do porządku dziennego (nad tym brakiem żalu/smutku/rozpaczy itp)- każdy przeżywa to inaczej, że się jeszcze raz powtórzę
A.L.
Ja poronilam dwa razy. I tez przezylam to podobnie jak Grzalka i Zilka.
I nie czuje sie z tego powodu gorsza od kobiet, ktore ronia lzy przez reszte swojego zycia.
Dirty Diana
A ja swoje poronienie wciąż przeżywam(28.04), ale nie uważam, że tak trzeba. Każda z nas jest inna i niech każda przeżyje to po swojemu. Nie czuj się źle, wszystko co czujesz jest normalne, nie analizuj za bardzo. Pozdrawiam
syza7
Dziękuję Wam za tak liczną frekwencję icon_redface.gif . Doszłam do podobnych wniosków już po tym, jak tu do was na pisałam. Cieszy mnie to, że nie jestem z tym sama. Czuję się bardzo dobrze i powoli myślenie o tym, co się stało, przestaje boleć. Mój mąż się z tym wszystkim zgadza. Żal mi zawiedzionych nadziei, ale przynajmniej dowiedziałam się, że mój mąż jest naprawdę wspaniały. Sprawdził się w tak ciężkiej sytuacji. On mówi, że ja też się sprawdziłam, więc jest ok. Zbliżyło to nas do siebie jeszcze bardziej i chce mieć z nim więcej dzieci. 06.gif Na razie o tym nie myślę, bo zastępowanie bólu po stracie jednego dziecka drugą ciążą, uważam za nieprawidłowe. To tak jak utraconą miłość zastępować inną miłością. Lepiej się najpierw podreperować psychicznie i fizycznie oraz zająć się sobą i bliskimi.

Dziękuję wszystkim jeszcze raz. wink.gif

Tym które utraciły dzieciątko, życzę odzyskania nadziei i sił. Pokonać słabość i żal się da, trzeba tego tylko bardzo pragnąć!!!
monaliza
CYTAT(A.L. @ Sat, 10 May 2008 - 23:14) *
Ja poronilam dwa razy. I tez przezylam to podobnie jak Grzalka i Zilka.
I nie czuje sie z tego powodu gorsza od kobiet, ktore ronia lzy przez reszte swojego zycia.

o dzięki bohu że nie sama jestem takim zwyrodnialcem alem w doborowym towarzystwie.
A.L. też dwa razy poroniłam a tą drugą to niedawno, też miałam termin na pażdziernik.
I tak jak Zilka nie obwiniam się bo nie mialam na to żadnego wpływu.
A nazywanie 6,8 czy 10 tyg, płodu dzieckiem jest imho nadużyciem semantycznym, które słabsze jednostki wpędza w nieuzasadnione poczucie winy.
Cortinka230
monaliza myślę że to czy osoby , które straciły ciąże będą ją nazywały dzieckiem, czy płodem zależy wyłącznie od nich i ich nastawienia. To są tak indywidualne sprawy, że każdy przeżywa to inaczej.
Dla mnie moje maleństwo było dzieckiem które straciłam, które miało się urodzić, które było długo oczekiwane, a to że miało 9 tygodni?? co z tego. Straciłam dziecko - nie płód..., Ja myśle o tym w ten sposób..
Zazdroszcze tym które tak szybko sobie poradziły. Ja właśnie jestem po 2 @ i nadal nie mogę się zdecydować spróbować po raz kolejny..... Może i dla mnie nadejdzie taki dzień już niedługo:)
MoniZ
cortinka nic na sile jezeli nie czujesz sie na silach to musisz odpoczac od tego wszytskiego przyjdzie taki dzien w ktorym napewno bedziesz chciala sprobowac zobaczysz przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif
syza7
Z bólem po utracie tego małego żyjątka jakoś sobie radzę. Staram się nie myśleć zbyt często, bo tak jest po prostu łatwiej. Zbliża się czas, gdy zaczynam pragnąć spróbować ponownie. Ogarnia mnie lęk. Muszę jednak spróbować, mimo że tak bardzo się boję ponownej straty. Ból powraca. Najgorsza jest bezsilność. Nadzieja to jedyne, co nam pozostaje. 41.gif icon_wink.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.