Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Mam pytanie do tych z was które mają doświadczenia w pobytach z małymi dziećmi na plaży - co można zabrać do jedzenia dla maluchów na plażę ???
Za niecałe 2 tyg. wyjeżdżam pierwszy raz z moim 3 latkiem nad morze i nie wiem co mogę zabierać mu do jedzenia na plażę . Myślałam że wszystko , a głównie to jego ulubione serki Bakusie, ale dziś natrafiłam na artykuł o tym że jedzenie zabrane na plażę po kilkunastominutowym pobycie u wysokiej temperaturze zamienia się w niebezpieczną dla życia truciznę
Więc co jedzą wasze maluchy na plaży ?
KlaudiaGuza
Wed, 02 Jul 2008 - 18:51
Byłam z 8 miesięczną córeczką w ubiegłym roku i dawałam głównie słoiczki, ale chyba nie zamierzacie wylegiwac sie cały dzień na słońcu, skoro jedziecie z dzieckiem? na obiad pewnie gdzies skoczycie, a dla małego zabierzcie suchy prowiant, ciasteczka, jakąś bułkę słodką i duzo dużo picia Jak dziecko ma tyle piachu to nie mysli o jedzeniu Pozdrawiam i życzę udanego wypoczynku!
mama_do_kwadratu
Wed, 02 Jul 2008 - 19:28
lodówka turystyczna załatwia wszystkie problemy tam trzymaliśmy napoje i przekąski
Agulka 75
Wed, 02 Jul 2008 - 19:30
No i właśnie problem w tym że moje dziecko nie myśli o jedzeniu nie tylko gdy ma dużo piachu
Pytając o to co mogą jeść maluchy na plaży nie miałam na myśli obiadów ale o popołudniowy posiłek między obiadem a kolacją . W domu stałym punktem parówka, pomidor, żółty ser a na spacerze serek Bakuś , teraz jednak już wiem że na plażę serka zabrać go nie mogę bo po krótkim czasie nie będzie nadawał się do zjedzenia . Kanapki, bułki , drożdżówki odpadają w przedbiegach bo mój niejadek w życiu jeszcze nie zjadł kanapki - po prostu jest to dla niego niejadalne . Ile razy zmuszę go do ugryzienia chleba, bułki itp. to nie mając wyjścia ugryzie ale zaraz wypluje lub zwymiotuje Mam z nim duży problem jeśli chodzi o jedzenie.
Co do lodówki to właśnie chcę uniknąć taszczenia jeszcze i jej na plażę bo będziemy mieli już wystarczająco dużo rzeczy do niesienia , a do plaży spory kawałek. Poza tym zakup lodówki to dodatkowe koszty.
mama_do_kwadratu
Wed, 02 Jul 2008 - 19:32
nie zmuszaj
Agulka 75
Wed, 02 Jul 2008 - 19:37
tak , łatwo powiedzieć nie zmuszaj - ech .
mama_do_kwadratu
Wed, 02 Jul 2008 - 19:45
Wybacz, ale czy uważasz, że jeżeli w trzyletnie dziecko pomiędzy obiadem i kolacją nie wmusisz parówy, albo drożdżówki- stanie mu się krzywda?
Moje dzieci też z tych niejadków, wiem o czym mówię.
Agulka 75
Wed, 02 Jul 2008 - 20:12
Wolę nie sprawdzać czy się coś stanie czy nie , dla mnie ważne jest żeby jednak był ten popołudniowy posiłek, bo młody i tak już bardzo ubogo i mało je. Dlatego proszę mamy maluchów o pomysły, może wybiorę coś co spasuje mojemu brzdącowi . Między obiadem a kolacją będzie około 7 godz. , więc chcę utrzymać ten popołudniowy posiłek.
parasolka
Wed, 02 Jul 2008 - 20:23
mój niejadek w podobnym wieku w żyyyyciu by kanaki nie zjadł, a na plazy czy po basenie i owszem więc może spróbuj nie zarzekając się od razu, że czegoś nie zje Jedrek jedzący tylko suchy chleb eweeeentualnie z masłem pewnego dnia zażądał chleba z dżememe a drugiego z miodem, z dnia na dzień zaczał jeść jajka na mięko choć nie jadł generalnie jak nic nie chce a ja /zupełnie bez sensu/ się uprę to zawsze zje suchy chleb, dziecko ani nie da się zagłodzic, ani diety sobie zubożyć, je to co mu potrzebne i w ilości jakiej potrzebuje a owoce - bany są kaloryczne i zapychające nie wchodza w gre?
CrazyMary
Wed, 02 Jul 2008 - 23:08
Jesli to ma być podwieczorek to wystarczy jakiś owoc.
KlaudiaGuza
Thu, 03 Jul 2008 - 22:15
Dokładnie, ja też uważam że owoce to dobry pomysł, a w szczególności właśnie banany bo są syte.
Ewusiek
Thu, 03 Jul 2008 - 23:13
lodówka turystyczna to wydatek, ale można przecież kupić torbę trzymającą temperaturę (swojego czasu avon miał taką - akurat posiadam, choć i inne też są - jeden zamrożony wkład do lodówki i można brać na plażę - no zależy ile będziesz na niej siedzieć z jedzeniem w środku), bez wkładu też mi trzymało chłodniejszą temperaturę przez jakiś czas
semi
Fri, 04 Jul 2008 - 00:38
od zawsze bierzemy banany, jabłka i drożdżówki. Faktycznie spróbuj, czy nie zje drożdżówki- w tak atrakcyjnej scenerii może sie okazac, że polubi:)
anax
Fri, 04 Jul 2008 - 10:26
dzieci głównie na wyjazdach mają spory apetyt na jedzenie,wiem to po moim synu który też jest niejadkiem.W życiu nie jadł jajek a na wyjeżdzie je polubił i je do dziś.
Ja też się podpiszę tak ja wyżej dziewczyny.spróbuj wziąść kanapkę może akurat się uda zjeść jak będzie głodny a w pobliżu nie będzie żadnych sklepów.ale głównie poleca owoce wode mineralną i drożdzówki
Tuni
Fri, 04 Jul 2008 - 12:12
Jak ja Cię dobrze rozumiem. Na plaży w trakcie zabawy własnie udawało mi się podać kanapki. Spróbuj. Poza tym proponuję owoce : banany, nektarynki itp (ja brałam zawsze obrane i pokrojone w słoiczku + mały widelczyk). Powodzenia.
Sabina
Fri, 04 Jul 2008 - 13:45
A ja jeszcze trzymam się zasady żeby mieć lekki zapas jedzenia. Np. nie po jednym bananie na głowę, tylko na 4 dzieci 6-7 bananów. Banan fantastycznie panieruje się w piachu przy przypadkowym z nim zetknięciu i jest kłopot... w postaci braku jedzenia Tak samo z kubkiem czy butelką ze smokiem. Na plac zabaw też biorę 2 banany więcej i 2 nie jeden deser. Na ogół banany nie wracają do domu, czasem deser jest na następny dzień.
Praktyczna jest butelka z woda do płukania rąk
Agulka 75
Sat, 05 Jul 2008 - 11:24
Dzięki dziewczyny za rady . Może faktycznie nowe miejsce i otoczenie działa na dzieci tak że zaczynają jeść to co w domu było dla nich nie jadalne
Nadzień dzisiejszy okazało się że chyba z naszego wyjazdu nic nie będzie Młody zachorował na anginę , ma też początki zapalenia oskrzeli. Rano byliśmy u lekarza , na razie antybiotyk na 7 dni ale lekarka powiedziała że prawdopodobnie trzeba będzie przedłużyć do 10. Wyjechać mieliśmy za tydzień ...
To tyle w kwestii naszego wyjazdu
No cóż może w przyszłym roku ...
semi
Sat, 05 Jul 2008 - 17:27
Agulka, współczuje. Nasz Leo też zawsze chorował dokładnie kilka dni przed wyjazdem uniemozliwiając wypad. Może uda się choc na kilka dni?
anuÅ›
Fri, 08 Aug 2008 - 15:52
Zmiana klimatu znakomicie wpływa i ja mimo choroby bym pojechała (oj, nie raz jechałam), zwłaszcza, że to już będzie końcówka antybiotyku. Dzieci momentalnie nad morzem zdrowieją.
A na plażę zawsze kupuję jakieś drożdżówki, bo moje dzieci na sam widok piachu i morza robią się głodne. Poza tym w torbie mam herbatniki, batony muesli, wodę, soczki, paluszki i tym podobne przekąski. Owoce jemy w pokoju - najbardziej zwabiają osy, których moi panicznie się boją.
zoanna
Sun, 11 Jul 2010 - 22:21
Temat trochę zapomniany, a jak najbardziej aktualny. Uważam, że dobrym pomysłem są też wafelki ryżowe, [...]. Nie popsują się a są dobrą przekąską do soczku:)
tissaia
Mon, 12 Jul 2010 - 12:41
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy zabierać na plazę kanapek, drożdzówek, serków (!), jogurtów (!!!) czy soczków. Zawsze bierzemy wodę mineralną w duzych ilościach, w butelkach ze sportowym korkiem i paluszki tudzież ciastka ryzowe/pieczywo Wasa. Do tego robactwo tak nie lgnie, jak do słodkiego. Poza tym -ktoś tu kiedyś pisał o mamusiach stojących na brzegu morza z bułą - co chlapnięcie dziecięcia- to kęs buły musi być. Obłęd. Przecież wczasy czy nie wczasy - normalne posiłki się je, więc po co na plaży te buły....?
Carrie
Mon, 12 Jul 2010 - 13:08
Ja też panicznie się boję latających przy owocach os.Mam wizję połknięcia takiej i użądlenia w paszczę.Owoców więc szczerze nie polecam. Lubię lodówki turystyczne bo dla nas to całodzienna wyprawa więc i jakieś "obiadowe" składniki siedzą w chłodzie.
A dzieci doskonale same regulują sobie posiłki.Zwłaszcza jeśli mają normalne śniadania, obiady i kolacje.Ganianie za dzieciakiem po plaży/placu zabaw/parku z bułką czy nieśmiertelnym bananem jest groteskowe.I niebezpieczne.Bardziej niebezpieczne niż te kilka godzin przeżytych tylko na wodzie mineralnej.
W zeszłym roku Dominik na plaży wypiął się na słoiczek zaproponowany o stałej porze.Za to jak zobaczył moją kanapkę - nie odpuścił.Sam przyczłapał od wiaderka do koca, siadł i ...zabrał mi z ręki.Zjadł całą.Normalnie pluje kanapkami - do dzisiaj.
Mafia
Mon, 12 Jul 2010 - 15:03
Wróciliśmy właśnie znad morza. Mój czterolatek po wejściu na plażę od razu robił się głodny i wyjadał absolutnie wszystko co miałam. Początkowo miałam tylko jakieś suche ciastka i banany. Po kilku dniach, po drodze kupowałam jogurt, zupę dla dzieci w słoiku(!), ciastka i owoce. Po wejściu na plażę zasiadał na kocu, zjadał wszystko i do końca pobytu na plaży nie domagał się już niczego. Na plażę zawsze szliśmy najedzeni i nigdy nie spędziliśmy tam więcej niż 3 godziny.
Nie ganiałam, nie namawiałam, pory posiłków miał stałe i nie ma zbyt wielu przekąsek (w normalnej sytuacji staramy sie nie dokarmiać między posiłkami), a tu taki apetyt.
tissaia
Mon, 12 Jul 2010 - 16:21
Mafia- a, to insza inszość, jak niejadkowate dziecko nagle nabiera gigantycznego apetytu na świezym powietrzu. to trzeba wykorzystać i prosić o więcej. Mi chodziło o takie "dokarmianie" w myśl zasady, że jak się rusza to MUSI być głodny i MUSI zjeść.
zoanna
Mon, 12 Jul 2010 - 22:08
Jeżeli dzieciaki nabierają apetytu, to też nie warto ich karmić byle czym, tylko podać coś wartościowego. Ja wafelki, albo ciastka biorę tylko na "małego głoda", w innych wypadkach - normalny posiłek poza plażą
Mafia
Tue, 13 Jul 2010 - 07:57
tissaia, mój syn nie jest na pewno niejadkiem. Lubi jeść, a ja z kolei lubię jak je posiłki wartościowe i z małą ilością cukru. W tym przypadku odwiesiłam zasady na kołek, bo trzeba było inaczej. Było to dla mnie zaskakujące, bo wychodzilismy na plażę wlaściwie bezpośrednio po posiłku i nie był w stanie w ciągu 10-minutowego spaceru zgłodnieć. Nie wiem, może fajnie mu sie jadło na tym piachu? W domu to w sumie zawsze przy stole, a tu jakaś odmiana.
sdw
Tue, 13 Jul 2010 - 08:22
Moje dzieci na plaży, podobnie, jak syn Mafii, również dostają wilczego apetytu. Odkąd pamiętam musiałam być na plażowanie zaopatrzona, jak supermarket. Zawsze idziemy po posiłku, zwykle sutym, a mimo to, ledwie dojdą, domagają się jedzenia. tak z częstotliwością co pół godziny przez cały pobyt. Kilka razy zdarzyło mi sie zrobić wyjątek i zabrać tylko jakieś lekkie przekaski czy ciasteczka/wafelki/paluszki i nie wspominam tych razów z przyjemnościa. Po pierwsze nieomal non stop któreś z nas było zajęte prowadzeniem dziecka/dzieci do przyplazowej żarłodajni. Po drugie przyplażowe żarłodajnie niewąsko trzepią po kieszeni. Po trzecie, obawialam się zawsze o jakość przyplażowego jedzenia. Te kilka wyjatków kończyło się na najwyżej trzygodzinnym plazowaniu, bo nas szlag trafiał, a dzieci jęczały.
W tym roku chadzalismy z potężnie zaopatrzoną lodówką i koszem piknikowyjm, a i tak musiałam się zbierać wcześniej, żeby głodomorom przygotować korytko nim wrócą. Nie wiem skąd u moich, zwykle skromnie jadających dzieci, taki apetyt plażowy
P.S. Przykładowo, podczas naszego niedzielnego pobytu na pobliskim kąpielisku pozarły (w dwie sztuki, bo trzecia obozuje): 9 ogórków świezych malych, 6 kajzerek, 6 kabanosów, 6 jajek na twardo, 4 pomidory, kilogram gruszek, 6 jabłek, pół sporego arbuza, po potężnym plastrze grillowanego karczku na łeb, po 2 skrzydła kurze grillowane na łeb, po dwie kiełbaski małe grillowane na łeb oraz po jednej pałce z kurczaka na łeb. Ponadto dwie paczki jakichś tam chrupków, paczkę czipsów i po batonie. To wszystko w 7 godzin, po sutym obiedzie. Po powrocie wrąbali kolacje. W tym przypadku na apetyt na pewno nie wpłynęły wodne szaleńswta, bo zamulonej wody nawet oglądać z bliska nie chcieli. W tym samym czasie ja zjadlam plaster karczku i dwie gruszki.
Co ciekawe, na basenach tak nie żreją Ale wystarczy im tylko pokazać otwartą wodę czy zabrać na cały dzień do lasu...
Mafia
Tue, 13 Jul 2010 - 08:35
sdw, my na szczęście nie bywamy na plaży powyżej trzech godzin, bo nie lubimy. Mój syn reaguje podobnie na samochód. Gdy jedziemy 20 km to już muszę brać mu jedzenie, np. kanapkę i wodę.
sdw
Tue, 13 Jul 2010 - 09:24
O, tak, na samochód też mają podobnie. W każdą podróż jadę zaopatrzona, jak na wojnę. W sobotę zaozilismy kingę na obóz. Jako, ze nie jechał z nami nikt młody i było gorąco wzięlam tylko trzy jagodzianki i pięć jabłek. Plus woda, ofkors. Mieliśmy do przejachania całe 260 km. Dziecko zjadło zabrane, dwa czisburgery, duże frytki i skrzydełko z makdonalda, drożdżówkę i obiad w ikei. Po dojechaniu na miejsce udała się obiad obowzowy
Ale ok, ok, rozumiem, dojrzewa, ziwększone zapotrezbowanie (to w istocie, bo z niewiele jadającej dziewczynki stala się w ciągu roku pożeraczem wszystkiego co się rusza i na drzewo nie ucieka), itd. Niemniej jednak, gdybym tyle zjadła w cztery godziny, to bym chyba pękła.
Bosanova
Thu, 15 Jul 2010 - 13:05
Jeju, Wiola a ja Cie wciaż pamietam z wątku gdzie próbowalas przekonać wszystkich, ze wydaliście 350 euro z jedzeniem we Włoszech podczas kilkunastu dni, i że sie w 5 najadaliście tam jedna pizza. A tu nagle kosz plus lodówka na plaży. Co do tematu: -ogórki, rzodkiewki , papryka do przegryzki w palstikowych pudełeczkach -bułka z żółtym serem - jajko na twardo I to rozwiazuje problem dla dzieci-dorosłych na "pierwszy" głód.
sdw
Thu, 15 Jul 2010 - 16:24
Bosa, to było dwa lata temu... Wtedy się najadaliśmy. Również ze względu na upały. Moja rodzina należy do mizernie jadających. Dzieci wilczych apetytów dostają na plaży i w podróży. I to też nie od zawsze
Zelda
Fri, 30 Jul 2010 - 03:37
Ja biorę dla Hani banany,i kanapke jesli jedziemy na dłużej,dla Olka biorę słoiczek z owocami i obiadkiem,ale i tak prawie nigdy nic nie je bo zawsze jest cały z piasku więc jeśli zaczełabym go karmić to nie wiem jakby się to skończyło biorę jeszcez taki przekąski z owocami w środku,nie wiem jak to nazwać i chrupki do picia dla Hani wodę bo nic innego nie pije,dla Olka sok -bo nic innego nie chce ale wszytsko do lodówki wsadzam,za wyjątkiem picia dla nich
rysa154
Fri, 30 Jul 2010 - 07:39
my na plaze dla dzieci zabieramy banany, winogrona, czaresnie, kanapki,czasami paczka czy drozdzowke, innym razem chrupki kukurydziane, paluszki, kabanosy, nic sie nie stanie jak skubna frytki czy cos podobnego....
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.