Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Nie wiem czy właściciwie umieściłam swój post, najwyżej zostanie przeniesiony.
Mam zagwozdkę z Maćkiem, może któras z Was cos mądrego mi podpowie. Otóż od kiedy M. poszedł do przedszkola (od roku) słyszałam wielkokrotnie ochy i achy pań w przedszkolu, że moje dziecię ma bardzo dobry słuch. No faktycznie, od kiedy pamiętam Maćko był muzykalny, ma niesłychaną łatwość zapamiętywania i odtwarzania melodii, tekstów, lubi grać na swoich "instrumentach", tańczyć itp.
Maciek chodził w ciągu roku na zajęcia umuzykalniające w ramach zajęć przedszkolnych - głównie tańce, ćwiczenia, takie tam Chodził też na angielski, gdzie zajęcia prowadzone były (chyba ) metodą HD - tak więc, dużo muzyki, ruchu, piosenki itp.
I teraz tak: podczas wakacji moj syn zażył mnie dwukrotnie 1. podczas spaceru kilka tygodni temu Maciek ni z tego ni z owego zaczał podśpiewywać piosenkę po angielsku i w dodatku ze zrozumieniem o czym śpiewa. Sorry, może to zabrzmi jakbym nie doceniała mojego dziecka, ale nie spodziewałam się, że po 2 godz. angielskiego tygodniowo będzie znał w takim stopniu język (krótkie zdania, dość trudne (imho) wyrazy typu shoulder). 2. Maciuś wakac[użytkownik x] sie obecnie u moich rodziców, niestety często włączony jest TV. Podczas ostatniej rozmowy telefonicznej Maciek zabił mnie tekstem z reklamy, który odtworzył słowo w słowo - tekst kilkuzdaniowy, odtwarzany z prędkością karabinu maszynowego. Odtworzył go jeszcze kilka razy, więc na bank go pamięta.
I teraz się zastanawiam - czy to tzw. norma? Jeśli nie (wg mnie nie, przynajmniej Nadia tak nie miała) co począć z takim egzemplarzem, co by go nie popsuć?
Czy wg Was powinnam go w tym wieku jakoś specjalnie pokierować? Kurcze, mieszkamy obecnie na wsi i niewiele mam możliwości, dodatkowo zaczęłam pracę na etat, ale coś bym wymyśliła - tylko nie wiem tak naprawdę co o tym sądzić i w którym kierunku działać. Może któraś z Was ma podobne dziecko? Będę wdzięczna za podpowiedzi
domi
Sun, 06 Jul 2008 - 20:38
Moja córka tez jest uzdolniona muzycznie. Widac to od urodzenia; zaczęła śpiewać, znaczy nucić zanim zaczęła mówić . Też miałąm dylemat jak nie zaprzepaścić jej zdolnosci. Mieszkam w małym miasteczku gdzie nie ma zajeć muzycznych dla takich maluchów. Jest jedynie szkołą muzyczna i płatna szkółka nauki gry na instrumentach. Był moment, ze nawet myślałam o szkole muzycznej. Potem okazało sie, że znajoma znajomej posłała córkę do muzycznej i rozświetliła mi nieco o co chodzi. Rozmysliłam się...jakoś zniecheciło mnie to co usłyszłałam. Chciałam aby dziecko sie muzyką głównie bawiło. Mimo, iż to nie jest spełnienie moich marzeń zapisałam ją na zajecia taneczne w Domu Kultury. Niestety nic powiazanego z muzyką nasze miasteczko nie ma do zaoferowania. Pracuje, nie mam auta ani prawka wiec nie moge jeździc 50 km do 3-miasta bo tam moze były by większe mozliwości. Potem może zechce należec do chórku albo scholi (czy jak to się pisze ) w kosciele. Może szkoła w klasach starszych będzie miała coś dodatkowego w swoich zajeciach. Ja nic innego nie mogę zrobić poza tym, że mamy w domu serie piosenek dla dzieci, któe zna na pamieć, spiewa karaoke itp. Nawet ktoś zasugerował by posłąć do jakiegoś programu typu "od przedszkola do Opola". Jednak rozmysliłam sie z pewnych powodów.
Ja myśle, że jedyne co mozesz zrobić to pozwalać na śpiewanie, udostępniać muzykę w każdej postaci, chodzić na festyny, koncerty (ja tak robię), chodizć z nadal na ten angielski i dużo pytać....co-gdzie-kiedy . Wtedy moze ci wpaść coś w ucho, ktoś zasugeruje, podpowie. Jeśli faktycznie dziecko na talent to nie zaprzepaści go jeśli pozwolisz na realizowanie sie. Gdy moja córka powie, ze chce grać np. na gitarze to ją pośle na naukę i kupie gitarę. Narazie nie mogę nic innego dla niej zrobić. Muzyka towarzyszy jej każdego dnia i obie się tego trzymamy .
Maciejka
Mon, 07 Jul 2008 - 00:00
Ja mojego Maćka nie zapisze na jakiś instrument dopóki sam mnie o to nie poprosi. Co prawda wspominał coś o perkusji, ale moja koleżanka, która uczy w szkole muzycznej odradzała mi zaczynanie nauki na instrumencie od perkusji. Myślę też, żemoje dziecko jest zbyt ruchliwe i mało zdyscyplinowane, żeby ćwiczyć na instrumencie. A ja nie mam ochoty go pilnować i gnębić w tym temacie. Wymyśliłam zatem, że połącze jego zainteresowanie muzyczne z tanecznym i zapisze go na jakies zajęcia z tańca nowoczesnego. W przedszkolu chodził na zajęcia taneczne (taniec towarzyski), wcześniej, zanim poszedł do przedszkola na rytmikę i zajęcia o szumnej nazwie "Studio piosenki" do klubu osiedlowego. Wszystko to tak jak napisała domi, żeby sprawiało to radość. Pozwalam mu brzdękać na painini, kiedy jest okazja, poszłam z nim na próbę do mojego siostrzeńca, który uczył się grać na perkusji i mógł sobie powalić w gary, na Jarmarku Jagiellońskim spedził chyba ze dwie godziny z bębniarzami grając pod okiem jednego z nich. Niech ta muzyka będzie naturalną częścią życia naszych dzieci. A profesjonalnie, to zapytaj w wątku o dzieciach w szkole muzycznej. Dziewczyny ci na pewno podpowiedzą na co zwrócić uwagę.
domi
Mon, 07 Jul 2008 - 20:10
CYTAT(Maciejka @ Mon, 07 Jul 2008 - 01:00)
Pozwalam mu brzdękać na painini, kiedy jest okazja, poszłam z nim na próbę do mojego siostrzeńca, który uczył się grać na perkusji i mógł sobie powalić w gary. Niech ta muzyka będzie naturalną częścią życia naszych dzieci. .
Pozwalać na brzdęgolenie na czym się da to też dobry sposób. O tym zapomniałam napisać... Domnikia ma swoim pokoju instrumenty całej orkiestry: bębenek, organki, cymbałki, trąbke, flet, gitatę, grzechotki, talerze i kejborda (czy jak to sie tam pisze ). Do tego mikrofon aby ją mogli wszyscy słyszeć . U niej życie z muzyką jest tak naturlne, że jak przyjdą do niej inne dzieci i nie chcą grać i spiewać- jest szczerze zdziwiona .
domi
Mon, 07 Jul 2008 - 20:46
Jeszcze dodam, że są w Domu Kultury zajecia teatralne, gdzie sie również śpiewa teksty. Niestety zajecia te są dla dzieci starszych wiec musze poczekać jeszcze z 2 lata. Dominika lubiła grać w szkolnych przedstawieniach i myślę, ze to jej sie takze spodoba. Szkoda, ze dla takich maluchów gmina nic nie zorganizowała....wszystko dla starszych... .
aneea
Mon, 07 Jul 2008 - 23:23
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi. Mój mąż też uważa, że należy do tego podejść na spokojnie i na luzie - ja przyznam, że się trochę nakręciłam (ostatnio przeglądałam nawet strony szkół muzycznych w okolicy pod kątem zajęć dla maluchów ), ale to dlatego, że do dziś pamiętam jak moi rodzice kiedyś zupełnie "olali" moje zainteresowania plastyczne i nie mieli czasu/ chęci jeżdzić ze mną na zajęcia. Fakt, byłam trochę starsza, ale długo miałam do Nich jakiś żal i do teraz zastanawiam się co by było gdyby..
Maciejka> gdzie ten wÄ…tek o szkole muzycznej? Na maluchach?
Maciejka
Mon, 07 Jul 2008 - 23:38
CYTAT(aneea @ Tue, 08 Jul 2008 - 00:23)
Maciejka> gdzie ten wÄ…tek o szkole muzycznej? Na maluchach?
do dziś pamiętam jak moi rodzice kiedyś zupełnie "olali" moje zainteresowania plastyczne i nie mieli czasu/ chęci jeżdzić ze mną na zajęcia. Fakt, byłam trochę starsza, ale długo miałam do Nich jakiś żal i do teraz zastanawiam się co by było gdyby..
Masz to samo co ja. Podobno jako dziewczynka miałam świetny słuch, ksiadz mnie brał do chórku ale rodzice nie mieli czasu chodzić ze mną 5 km na próby. Potem mój talent odkryła pani w szkole i zachęcała do chodzenia na kółko taneczno-teatralne. Jednak rodziców nie było stac na to by mnie ubierać w stroje na przedstawienia czy występy. Poza tym nikt sie nie interesował tym czy sie dziecko w ogóle czyms interesuje. Jako dziecko wioski chadzałam samotnie gdzie popadło i robiłam różne głupstwa z nudów. Na moje zdolnosci i zainteresowania nikt nie maił czasu ani pieniedzy. Jednak postanowiłam, że wobec swojego dziecka nie będę realizować własnych ambicji. Moje dziecko to nie jestem ja. Pozwolę córce sie realizować na wszelkie mozliwe sposoby ale nie będę robić nic na siłe. Mysle, ze jak sie tego będziemy trzymać to nam nasze dzieci nie zarzucą, ze zaniedbałyśmy ich talenty.
Maciejka
Tue, 08 Jul 2008 - 23:08
Ja też jestem taki "zmarnowany talent". Ale myślę sobie też, że w pewnym momencie mojego życia sama próbowałam cos z tym zrobić. Nawet "z marszu" zdawalam do szkoły muzycznej II stopnia. Dziś wiem, że trzeba się było wcześniej przygotować z rok na prywatnych lekcjach, a nie pójść i zaśpiewać piosenkę. Dlatego pokazuję dzieciom możliwości. Na realizację wielu z nich stale mnie nie stać. Ale myślę, że jeśli dziecko bardzo chce, to znajdzie swoje drogi. Nasze dzieci maja ten sukces, ze nas jako matki obchodzi ich uzdolnienie. Jeśli tylko bedziemy mogły pomożemy im rozwinąć potencjał.
aneea
Tue, 08 Jul 2008 - 23:21
Dzięki Maciejka za link.
Macie rację w tym co piszecie. Dzięki raz jeszcze
trylinka
Thu, 07 Aug 2008 - 23:56
Szkoła muzyczna to wyrok. Kończysz podstawówkę i wszyscy ci mówią - no teraz to szkoda zmarnować, tyle pracy w to włożyłaś. Kontynuujesz więc tę ścieżkę, a po studiach w Akademii Muzycznej rozglądasz się smętnie za pracą.... nauczyciela muzyki, bo miejsca w orkiestrach są pozajmowane na wiele wiele lat. Osobiście będę trzymać swoje dziecko z dala od szkół muzycznych i takoż radzę innym...
skanna
Fri, 08 Aug 2008 - 00:08
Ej, trylinko, z tego co obserwuję, to już tak nie jest. Owszem, było, ale teraz coraz częściej i dzieci i rodzice rozsądniej podchodzą do tematu ewentualnego "zmarnowania" lat. Widzę to nawet po dzieciach moich kolegów z pracy - kiedyś było oczywistym, że będą kontynuować edukację muzyczną do końca, w tej chwili jest to owszem, częste, ale już nie takie oczywiste.
grzałka
Fri, 08 Aug 2008 - 06:56
ej Trylinko, kiedyś chyba też tak nie było- całe mnóstwo olsztyńskich lekarzy (różne roczniki, najstarszy jaki znam to 1938- teściowa) jest po szkole muzycznej i jak widać nie wpłynęło to na dalsze wybory
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.