Witam, mam problem z moja prawie 3 letnią córcią - nie chce sama jeść, siedzimy wspólnie przy stole i któreś z nas, czyli ja lub mąż musimy ja karmić, nie wiem już co robić próbuję ją przekupić, tłumaczę, moze macie jakieś pomysły
Może odpuścić, zostawić, jak raz nie zje, to przecież nic takiego się nie stanie.
A potem będzie wiedziała, że musi sama jeść, bo wy jej nie nakarmicie. A może atmosfera przy stole jest stresująca (przez to, że Wy się stresujecie, że nie chce sama jeść) i przez to nie ma ochoty na jedzenie? A tak poza tym, to czemu chcesz by sama jadła? - bo pójdzie do przedszkola od września? - to się tam nauczy - bo już ma prawie 3 lata? - to co z tego - bo przy dwójce dzieci nie masz siły/czasu jej karmić/ też chcesz zjeść ciepły obiad - to jej to wytłumacz i przestań ją karmić. Mój prawie trzylatek sam je od niedawna, wiedziałam że umie, ale mu się nie chce i dla wygody go karmiłam. Zresztą mieliśmy inne pory karmienia (on i ja). Teraz jada sam, je mniej niż wtedy, gdy go karmiłam, ale coś za coś. (Choć wtedy też nie jadł dużo). Ale jak kończy jeść, to ja uznaję, że się najadł i go już nie dokarmiam. I bardzo lubimy te wspólne pory posiłków a Łukasz dodatkowo lubi nakrywać do stołu w miarę swoich możliwości. A przede wszystkim się nie przejmuj, do 18-stki na pewno jej nie będziesz karmiła
mój 3 latek też mało co je sam Owszem lody, jogurt czy serek zje ale o samodzielnym zjedzeniu obiadu ani słyszeć nie chce. A od września czeka go przedszkole!
moje dzieci jak nie jedzą same, to nie jedzą nic- w związku z tym jednak jedza same, bo instynkt przetrwania jest u ludzi bardzo silny
ale wiem, że niektórzy lubia się kwestiami jedzeniowymi emocjonować więc nie zachęcam do swoich metod, żeby nie odbierać im przyjemności
Ja mam takie samo podejście do jedzenia jak grzałka-odkąd Młoda zaczęła sama trzymać łyżkę to je sama.Gdy poszła do przedszkola i pani próbowała ją "pokarmić" to moje dziecko doznało szoku,bo nie wiadziało co się dzieje...
moje dzieci jak nie jedzą same, to nie jedzą nic- w związku z tym jednak jedza same, bo instynkt przetrwania jest u ludzi bardzo silny ale wiem, że niektórzy lubia się kwestiami jedzeniowymi emocjonować więc nie zachęcam do swoich metod, żeby nie odbierać im przyjemności u mnie jak u grzałki, podejście do jedzenia mam/ miałam w stylu nie chce niech nie je oraz je jak umie i generalnie z młodym problemów żywieniowych nie było cyd
mój tak samo chce żeby go karmić. ale to poprostu przyzwyczajenie
zjada troche sam a potem ma to gdzieś , a ja jak widzę że prawie nic nie zjadł to go dokarmiam i już wiem że umie jeść i ładnie się posługiwać sztućcami , ale jakoś nie mogę się przekonać do tego , że lepiej żeby nic nie zjadł ,niż go zwyczajnie nakarmić, mój tak samo chce żeby go karmić. ale to poprostu przyzwyczajenie zjada troche sam a potem ma to gdzieś , a ja jak widzę że prawie nic nie zjadł to go dokarmiam i już wiem że umie jeść i ładnie się posługiwać sztućcami , ale jakoś nie mogę się przekonać do tego , że lepiej żeby nic nie zjadł ,niż go zwyczajnie nakarmić, U mnie to pewnie kwestia mojego lenistwa
My też mamy ten problem, ale ja odpuszczam, bo chudziutki jest, wiem, że umie, więc czekam, że może wkońcu się przełamie i sam zacznie jeść.
Pzdr
Moja 4 i pół latka nie chce sama jeść. Ale ma zrywy i czasem je.
Wikę musiałam karmić do prawie 6 roku życia, nie miała koordynacji odpowiedniej i zniechęcona była maksymalnie. Żadne metody nie pomagały. Dodam, że Grzałkowe też nie. Było wycie kosmiczne i rozpacz czarna. Antek jadł sam (prócz zup, bo rozlewał) od półtora roku, jako dwulatek jadał kompletnie sam. Zup nie lubi więc idą gorzej po dzisiejszy dzień. Franek je sam - ma 2,5 roku. Ale dziecko musi samo chcieć, mieć z tego radość - tak sądzę. Np. zupy idą mu słabo, bo rozlewa strasznie, więc je parę łyżek z wielkim trudem zalewając siebie, po czym stwierdza: "Dalej mama karmi" i już mama karmi Ja bym nie zmuszała, ale skoro chcesz walczyć, to może pod ambicje ją weź. Że przedszkolaki już same jedzą itd. Powodzenia
Sugerowałabym wpływ obecności młodszego rodzeństwa, zapewne karmionego łyżeczką, hę? Anka całkiem ładnie jadła sama, po czym, kiedy przybyła młodsza siostrzyczka, dziecko się uwsteczniło i w grę wchodziło tylko karmienie. W żłobku jadła sama, w domu - mowy nie ma. Może u Ciebie jest podobnie?
Ja karmiłam obie hurtem, jedną łyżką, z jednej miski, kiedy już obie kaszę jadły. Wcześniej karmiłam Anię łyżeczką, a Dasię równocześnie piersią Czułam się jak skrzyżowanie bohaterki narodowej z cyrkową akrobatką A potem jakoś przeszło i się Anul usamodzielnił. ja bym nie desperowała Mozesz karmić - karm. Nie możesz - nie karm, jak zgłodnieje, to zje.
Berek miałam to samo, to nie zła akrobacja. Kiedyś w miejscu publicznym ludzie przestali jeść i patrzyli.
Mało tego czasem muszę pomóc jeść Antkowi jak się zapatrzy na młode, też się chce popieścić. Szwagierka, która u nas była przez kilka dni z bliźniakami w wieku Antka cały czas je karmiła Ale to już chyba lekka przesada jest.... One są z 2000 roku.. Duże dziewczynki.
widzę, że nie jestem wyjątkiem w tej materii, macie rację dziewczyny, z czasem to minie i jest to poniekąd spowodowane młodsza siostrą, którą trzeba karmić, strasza jest może nawet zazdrosna i też chce troszkę mamy tylko dla siebie
My kupiliśmy stoli mamut i krzesełko i teraz Maciuś sam siada i zajad ano wszystko oprócz zupy to mu jeszcze nie izie za dobrze
Dziecko to nie roślinka, której jak się nie podleje - to zdechnie .
Będzie głodne, to weźmie łyżeczkę i samo się nakarmi. A teraz pewnie szantażuje mamę i tatę . To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|