Wczorajszy wieczór, Kornel biega po mieszkaniu, ja zdenerwowana coraz bardziej, bo dochodzi 22. Kolejny raz zaprowadzam go do łóżka, przytulam, kładę. Pytam
"Kornelku, przecież ty tak ładnie zasypiałeś, grzecznie leżałeś sobie w łóżku i zasypiałeś. A teraz tak długo biegasz po mieszkaniu, jesteś zmęczony, przewracasz się, a nie chcesz się położyć. Dlaczego?"
"Bo się na pewno popsułem mamusiu"