To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

chyba mam dola

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

pirania
nie odbieram telefonu od mojej mamy. Zaczelo sie we czwartek i trwa do teraz i nie moge sie przelamac. Nie wiem kurcze dlaczego- jakos tak znowu strasznie ciezko mi sie z nia rozmawia. Czuje sie podle, moze akurat potrzebuje mojego wsparcia czy pomocy? Mam takie przytlaczajace poczucie ze cokolwiek nie zrobie nigdy w jej oczach nie bede dorosla. Zajmowalam sie przez pare dni babcia. I ona przyjechala o polnocy i do 3 w nocy sprzatala ieszkanie- bo ja oczywiscie jej chate zapuscila. Wiem, powinnam sie wyluzowac, po prostu uznac ze ona ma inne standardy niz ja. Poza tym zlapali mie kiedys bez biletu przyszlo na jej adres ponaglenie- bo tam jestem zameldowana. No po prostu zapomnialam o tym mandacie. Juz afera ze kredytu nigdy nie dostane, ze komornik (jaki kurna komornik, przeciez to pierwsze pismo) ze ojejeje. I mialam pojechac po ten list w piatek- nie pojechalam. Nie moge sie przemoc do niej zadzwonic- mam jakies straszliwe poczucie beznadziei ze co ja jej mam powiedziec i co to da? Tysiace takich rozmow odbywalysmy, sama po*****zielone ma to zycie i posrane priorytety. Ale ie chce jej specjalnie tego wytykac bo widze ze sie meczy. Za to ona jakos ma taka zdolnosc ze to robi, a moze to tylko ja to tak odbieram. nie wiem, moze my obie po*****zielone jestesmy.

Ja wiem ze ona ma racje w wielu sprawach, mam sobie wiele do zarzucenia, sama sie na siebie wkurzam. Moze to jest kwestia tylko postrzegania moich slabosci? Nie wiem nie mam pojecia co- jak juz sie do niej odezwe- mam powiedziec. Jak to wytlumaczyc, jak zapobiec takim sytuacjom w przyszlosci?

No kurna nie zadzwonie do niej, jak jeszcze sbie pomysle ze mnie o*****zieli
za te 5 dni milczenia to mi sie rzygac chce w dwojnasob.....
owiwia7
Pirania nie potrafię pomóc, ale jeśli Cię to pocieszy, to moi rodzice także traktują mnie jak dziecko.. większość moich decyzji, jest przyjmowana z nieufnością, na zasadzie: "Czy na pewno to jest dobry moment??, "Wy jak już coś wymyślicie, to kolejne kłopoty będą", "a czy w tym okresie to na pewno nie jest zbędny wydatek??", ale ja się przyzwyczaiłam już i mi nie przeszkadza, nie dyskutuję, nie kłócę się, uśmiecham się i robię swoje.. czasem posłucham rady, ale wiem, że jest jak jest i inaczej nie będzie... czasem też mnie zdrowo objadą.. ciśnienei na chwilkę mi podskoczy, wracam do domu, odpoczywam i spływa to ze mnie.. mamę kocham nad życie, mimo tego jej gadania...

Edi Zet :)
Gosia, zadzwoń... Musisz się przemóc i z rozsądku zadzwoń. Nastaw się na zrzędzenie, ale zadzwoń. Nie dla Mamy, dla siebie....
pirania
alw ja nie wiem jak sie odblokowac i zadzwonic. No nie wiem po prostu wzielo mie i trzyma. W niedziele 2 godziny beczalam bez powodu- ot mama zadzwonila ja nie odebralam i w bek. Trzymalo mnie i trzymalo. Od niedzieli juz nie becze ale jak widze jej numer migajacy na wyswietlaczu to mnie odrzuca....
Mi
pirania, cóż Ci mogę napisać... chyba tylko to, że czytając Twój post poczułam ulgę, że nie tylko u mnie to tak wygląda...
CYTAT
nie odbieram telefonu od mojej mamy (...)
Czuje sie podle (...)
Mam takie przytlaczajace poczucie ze cokolwiek nie zrobie nigdy w jej oczach nie bede dorosla (...)
jak jeszcze sbie pomysle ze mnie o*****zieli (...)

przytul.gif
u mnie jeszcze dochodzi to, że nie potrafimy (ja i mąż) znaleźć dobrej pracy
że źle się dziećmi zajmuje i starszy jest pokodowany, że ma młodszego brata...
że do kitu jest moje małżeństwo i ona zrobiłaby dopiero z nami porządek

Ciężko mi z tym, brakuje mi mamy, z którą mogłabym porozmawiać, do której nie bałabym się zadzwonić, nie bałabym się jej wizyty, bo znowu dostane kazanie. I dorosłość nie ma tu nic do rzeczy.
Bonkreta
Współczuję, wiem doskonale, jak mozesz sie czuc, bo moja mama to podobny egzemplarz - zawsze gotowa do komentowania mojego zycia, charakteru, wygladu itp. przy całkowitej slepocie na własne dokonania... Niestety, sposobu poradzenia sobie nie znam. Ja generalnie nie odbieram, rozmawiam raz na pare tygodni, jak się akurat złozy, w szczegóły swojego zycia nie wtajemniczam. Ale rozumiem, ze nie jest to model, do którego byś dążyła.

Teoretycznie powiedziałabym, żeby zadzwonic i wytłumaczyc, ze to Cie krzywdzi, rani, odbiera ochote do rozmowy i kontaktów itp. W praktyce u mnie takie rozwiązanie powodowałoby jedynie nastepna porcje "wrzuty"...
milly
piranio wiecznie młoda, mam to samo. A nawet więcej, bo jeszcze w postaci teściowej dodatkowo. Mogę tylko Cię wirtualnie przytulić. Nic nie poradzę, bo sama nie daję sobie z tym rady. I nie znalazłam rozwiązania. przytul.gif
jaAga*
Ja mogłabym napisać tylko to co owiwia, bo mam identycznie, moja mama nawet dzieci przebiera, jak się nimi zajmuje, bo jej się nie podoba jak ja ubrałam 08.gif . Moja mama już tak ma, do końca życia będzie mnie chyba traktowała jak dziecko, a moje decyzje nie będą jej się podobały, bo np. ona nigdy nie brała kredytów...... itepe.
Piarnio nie wiem jak się przemóc, może tak poprostu jakby nigdy nic, pojedź po pismo i tyle.
marchewka
piranio nie poradzę ale jestem dokładnie w takiej samej sytuacji jak Ty z tą różnicą że to ja mam zadzwonić (pomijajac fakt że nie wiadomo dlaczego ja ) ...u mnie trwa to już dwa tygodnie. Wiem co czujesz i z tym beczeniem i potężnym glutem w środku...
przytul.gif
pirania
ja po to pismo nie musze jechac- odkopalam mandacik, poszlam pani w komuterze sprawdzila ze jest do zaplacania za upomnienie dodala obie kwoty i juz. Pismo jest swistkiem na makulature. nie wiem dlaczego jakos mie z tym pismem ruszylo, moze to ta kropla.
Naprawde mam sobie wiele do zarzucenia i punt ze zapominam zaplacic i przychodza upomnienia tez jest w worze z tymi zarzutami. Po prostu mnie przyblokowalo.
Sek w tym ze jakos sie musze odblokowac i wznowic kontakt bo:
w gruncie rzeczy wiem ze to mama ma gorzej a nie ja
bardzo mnie potrzebuje- ma w domu meza dziwkarza i zajmuje sie babcia, ktora jest z nia charakterologicznie niekompatybilna.
poza tym jest obowiazkowa i pedantyczna, spokojna a nie wybuchowa a ja jestem jedyna osoba ktora jej moze dac ulge w opiece nad babcia (opiekunka przychodzi na 4-5 godzin w dni powszednie)
chciala jechac teraz na wakacje i niech jedzie i tak mam robote.

no po prostu nie wiem jakis bezpiecznik mi poszedl, nie wiem jak go wstawic.... moze jakies prochy powinnam wziac? Sprawa telefonu mi rosnie w oczach.....
kasiarybka
Gosiu moi rodzice oboje, potrafią nie kontaktować się ze mną pół roku nawet.
Zawsze to ja POWINNAM pierwsza zadzwonić, bo ja jestem młodsza....a ja wiesz co....nie dzwonię, po prostu, zacisnęło mnie w środku i nie dzwonię....Onni też nie, od czasu do czasu siostra napisze smsa......
Gosia ja Ciebie rozumiem wiesz, i powiem Ci tak, głowa podpowiada, żeby Ci doradzić przełamanie sie i telefon do mamy a serce mówi nie....ja bym nie zadzwoniła........mam dość braku szacunku....po prostu mam dość.
pirania
mama dzwoni- ja nie odbieram. Ja rozumiem ze to dziecinne zachowaie im dluzej to bedzie trwalo tym bedzie gorzej, sytuacja sie nadmuchuje. No ale nie umiem. Nier chce zebyscie jednozacznie odniosly wrazenie ze ja dla mamy jestem nikim- to nie tak. Jak trzeba i mam noz na karku- pomoze. Martwi sie o mnie. Tylko jakby w tej milosci jakas taka ilosc popilou byla ze on mi chyba w gardle stanal, tyle w niej goryczy, tyle meczestwa, i swiadomosc ze w ty wszystkim JA nie mam ochoty uslyszec ze dlaczego kurna nie odbieram i co ja sobie kurna mysle. No przeciez to jakas dziecinnada..... moja chlodna analityczna czesc mozgu to doskonale widzi. Ale chyba nie mam w tej czesci mozgu kontrolera reka- telefon.....
pinola
Witajcie dziewczyny przytul.gif Was wszystkie bo takie sytuacje i krytyka non-stop tez kiedys przeżywałam. I to ze strony kilku pokoleń w rodzinie życzliwych jednocześnie + mojej mamy.
Skończyło się kiedy się usamodzielniłam finansowo, wyszłam za mąż i urodziłam dzieci.
Teraz to co najwyżej jest krytyka za moimi plecami innego sortu - bo nam sie dobrze powodzi a to też niedobrze (jesli lepiej niz życzliwym). Ale aktualnie mam to w głębokim poważaniu. Jestem szczęśliwa i asertywna brawo_bis.gif .

Mam jednak koleżankę, która wywodzi sie z bogatej, "szlacheckiej" i doktorskiej rodziny. Co jej się obrywa od swojej mamy to strach sie bać. Dziewczyna ma takie kompleksy, że nadaje sie na psychoterapię.
Ja robię jej regularnie "antypranie mózgu" bo ona tez ma doły po "budujacych" rozmowach ze swoja wielkopańską mamą. I moje motto jest niezmienne - jesli mama zaczyna jej coś wytykać to ona przerywa jej i mówi, że oczekuje od niej wsparcia i zrozumienia a nie dołowania. I jesli dalej bedzie kontynuować to chciałaby zakończyć rozmowę bo ma juz i tak duzo problemów do rozwiązania a jej mama tym gadaniem w tym nie pomaga. I kilka razy po takich tekstach udało sie - mama łaskawie podjęła przyjemniejszą tematykę a przynajmniej nie jechała juz po niej.

Wiem - to trudne - bo nie każda mama bierze krytyke do siebie (a szczególnie nie biorą jej te co same non-stop krytykują). ale spróbujcie. Jeśli nie zadziała to wykażcie na zewnątrz, ze Was to nie rusza a znajdźcie sobie jakąś osobe, która da Wam oparcie - czemu nie to forum?
Grunt- to mieć grunt pod nogami bo permanentnie zaniżane poczucie własnej godności nie daje siły - wprost przeciwnie. Nie dajcie się!!!

Ja dodam od siebie, że byłam twarda i ta krytyka wyzwalała u mnie wolę walki. Walka trwała kilka lat i ...udało się.
Krytyka oczywiście sie nie skończyła tylko przycichła bo jak wyżej wspomniałam sukces też innych denerwuje i trzeba go jakoś zdeprecjonowac. To mnie juz jednak nic nie obchodzi...

Pozdrawiam i trzymam kciuki za WAS!
Ida.dorota
CYTAT(pirania @ Tue, 19 Aug 2008 - 14:27) *
musze odblokowac i wznowic kontakt bo:
w gruncie rzeczy wiem ze to mama ma gorzej a nie ja
bardzo mnie potrzebuje- ma w domu meza dziwkarza i zajmuje sie babcia, ktora jest z nia charakterologicznie niekompatybilna.
poza tym jest obowiazkowa i pedantyczna, spokojna a nie wybuchowa a ja jestem jedyna osoba która jej może dać ulgę w opiece nad babcia (opiekunka przychodzi na 4-5 godzin w dni powszednie)
chciala jechac teraz na wakacje i niech jedzie i tak mam robote.



Tak, te argumenty są ważne, ale to cały czas są argumenty, które wskazują na to, że to Ty masz coś dawać, być dla niej, jesteś coś winna, bo jesteś jedyną osobą, bo ona ma gorzej, no a jak masz nóż na gardle, to przecież pomoże... Tylko, że wiesz, każdy z nas chce czuć, czuć, nie wiedzieć analityczną częścią mózgu, że sam również czerpie z relacji, że to liczenie na siebie jest wzajemne (nawet, jeśli w danej chwili, choćby z powodu odległości czy przyczyn zdrowotnych nie można liczyć na siebie, to byłoby to potencjalnie możliwe), że nie ma być tylko dla kogoś... A z tego, co piszesz, wygląda, że Ty siebie nieustannie przekonujesz, że powinnaś, bo... I na takim przekonywaniu samego siebie można jechać długo, szczególnie jeśli ma się duże poczucie obowiązku, ale nie w nieskończoność. W końcu emocje się zbuntują, tak, jak zbuntowały się Tobie i rozum im nie da rady, nawet taki potężny, jak Twój icon_wink.gif .
Co mogę radzić? jedynym trwałym sposobem na zmianę sytuacji, jest zauważenie, co dobrego dostałam i dostaję od tej osoby. Ale nie na zasadzie: ja rozumiem, że nawet, jak ona mnie emocjonalnie szantażuje i traktuje jak dziecko, to chce dobrze, więc jest dobrą matką, ale co naprawdę czuję w niej dobrego, tak bez uzasadniania i dorabiania racjonalnej ideologii. I na pewno są takie rzeczy. Choćby z przeszłości - to, kim jesteś, a jesteś naprawdę Osobą, którą tu każdy ceni i szanuje, jest jak by nie patrzeć, częściowo jej zasługą. Kiedy to poczujesz, tak mocno i do końca, na pewno wiele się zmieni. Mówię z doświadczenia icon_wink.gif
ulla
Ja kiedyś układałam relacje z mamą, które były ciężkie. Ciężkie od zaszłości, niespełnionych oczekiwan, niewypowiedzianych żali....no dużo tego było. Fakt, że się najpierw odcięłam i długo (względnie) trwało zanim się odblokowałam....ale odblokowałam się, bo napisałam list, zamiast próbować rozmawiać (rozmowy nie wychodziły zupełnie, bo się zaczynały obustronne "gorzkie żale" lub awantura, zanim zdołałam sklecić zdanie.

List był długi i moja mama pewnie nawet go nie przeczytała, bo albo się nie zgodziła z pierwszymi zdaniami i nie miała ochoty dalej czytać, albo zrobiło się jej przykro i nie była w stanie czytać. Nie wiem. Faktem jest, że po przelaniu tego co tak bolało na kartkę, mój żal zrobił się mniejszy.
I zaczęłyśmy rozmawiać. I rozmawiamy; jest szczery kontakt i brak blokady z mojej strony...no i mama też już nie usiłuje mnie "wychowywać". Nawet jeżeli nadal uważa mnie za "dziecko" to już mojego życia nie komentuje i nie usiłuje go poprawiać.

pirania
ido bardzo to madre co piszesz- ale wyglada mi na to ze ja tego telefonu nie odbiore do Åšwiat.... od zawsze mam bowiem przekonanie ze jestem jaka jestem nie dzieki a pomimo. Smutna to swiadomosc, byc moze niesprawiedliwa, ale jako jedyna jakos pomaga mi przezyc.....

Wiecie co jest najgorsze? Ze blokada mi sie wlaczyla ot tak- nie tuz po rozmowie z mama czy cos- nie po prostu poczulam ze nie pojade po ten list. I nie zadzwonilam ze nie pojade. I nie odebralam gdy dzwonila ona. No po prostu NIE. I koniec i trzyma. Co ja mam zrobic? Pierwszy raz w zyciu mam cos takiego- owszem miewalam jakies jazdy odcinajace ale to bylo po ostrym starciu, spieciu, no w kazdym razie cos sie dzialo, wiadomo zale, slowa wypowiedziane i niewypowiedziane, raniace, przeszlosc. A teraz popiol w gardle a dookola mnie pole silowe. Nie pozwala przekroczyc bariery migajacego ekranu.
Ida.dorota
CYTAT(pirania @ Tue, 19 Aug 2008 - 16:42) *
I nie zadzwonilam ze nie pojade. I nie odebralam gdy dzwonila ona. No po prostu NIE. I koniec i trzyma. Co ja mam zrobic? Pierwszy raz w zyciu mam cos takiego- owszem miewalam jakies jazdy odcinajace ale to bylo po ostrym starciu, spieciu, no w kazdym razie cos sie dzialo, wiadomo zale, slowa wypowiedziane i niewypowiedziane, raniace, przeszlosc. A teraz popiol w gardle a dookola mnie pole silowe. Nie pozwala przekroczyc bariery migajacego ekranu.


Nic nie robić. Czemu tak się tego boisz? Czemu boisz się siebie? A co się stanie, jeśli się nie odezwiesz przez jakiś czas? A co się stanie, jak ona tym razem nie pojedzie na te wakacje? Zapewniam Cię, że świat i ludzkośc nie to już przetrwała icon_wink.gif
Pozwól sobie to poczuć do końca, zmierzyć się z tym, daj sobie dojrzeć do tego kontaktu. Masz prawo, wbrew wszystkiemu, co czujesz, masz prawo.
Dorotka25
ech piranio... mam podobny problem, tylko, że tatą. Moja mama już nie żyje, tato od ponad 6 lat jest wdowcem. No i przez ostatnich sześć lat był między nami dobry kontakt, jeździłam tam pomagać - przeprać ubrania, poprasować, ugotować coś dobrego, upiec, pobyć z nim i moim bratem. Co najmniej raz na dwa tygodnie. I tak było dobrze. Od jakiegoś czasu tato ma kogoś, będzie to już rok. I ja to akceptuję, cieszę się, że kogoś ma, choć nadal na mojej głowie jest pomoc tacie a nie na głowie tej pani. Ona jest hmmm bardziej od rozrywki tacie i umilania życia.
Ale to inne sprawy, chciałam napisać o mojej blokadzie.
Po ostatnim spotkaniu zacięłam się w sobie. Mój przedostatni pobyt u taty wyglądał tak: ja prałam, smażyłam naleśniki, zrobiłam zakupy, tato czytał książkę. Nawet na pytanie co czyta nie odpowiedział, tylko pokazał okładkę książki. Poczułam się jak intruz, jak sprzątaczka - zrób swoje, mi nie zawracaj głowy. Po tej wizycie było duże spotkanie u taty organizowane przeze mnie - z okazji rocznicy śmierci mamy. Wytrzymałam mszę, wytrzymałam obiad, ciasto, po kilku godzinach wspólnego siedzenia, kiedy zaczęło mi się robić słabo, zdecydowałam wrócić do domu (blisko nie jest, do domu od taty mam ponad 20 km). Pojechałam sama, mąż z dzieckiem miał odwieźć babcię i dopiero wtedy przyjechać. Z reguły po takich imprezach my wychodziliśmy ostatni, pomagaliśmy sprzątać itd. Tym razem wyszłam pierwsza, mówiąc, że źle się czuję (jestem niskociśnieniowcem icon_wink.gif - w tym dniu ciśnienie spadło mi do 85/45). Do dziś - a minął ponad miesiąc - nikt z mojej kochanej rodziny nie zadzwonił spytać jak się czuję. Po prostu wszyscy są pewni, że o coś się obraziłam... Tak najłatwiej chyba myśleć... Odezwałam się do babci ostatnio, trochę porozmawiałyśmy. I mimo, że tato wie, że się nie gniewam, że mi jest po prostu żal - nie zadzwonił. Nikt z rodziny nie zadzwonił też z okazji urodzin mojego synka, choć były po drodze. Ani mój ojciec ani brat ani siostra, która jest chrzestną. I to wszystko, co wyżej, sprawiło, że nie dzwonię do taty, do brata (choć powinien złożyć papiery aby mieć dalej rentę rodzinną... ja o tym pamiętam, on nie...). Nie jeżdżę do nich, choć pracuję blisko.... Nie potrafię się przełamać. Zawsze, nawet jak spotkała mnie ze strony rodziny jakaś przykrość, ja pierwsza wyciągałam rękę do zgody. Tym razem nie potrafię. W gardle gula, w oczach Sahara. Nie zadzwonię. I wiem, że tato też nie. Taki ma charakter.
Piranio, wspieram mentalnie.
sdw
Gośka, ja się zacięłam kilka lat temu. Z różnych przyczyn. Mniej i bardziej waznych. Własciwie szale przeważyła kompletna *****oła, jak i w Twoim przypadku. W kazdym razie zaciełam się i trwałam w zacięciu długo. Sytuację pogarszał fakt, iz mieszkamy w jednym domu i mogłam sobie nie odbierac do woli, najwyzej Mama weszla na górę. Co było jeszcze gorsze, bo zmuszano mnie do kontaktów. Ale do meritum, upór zacięcia trwał, i trwał, i trwał. Nasze relacje osiągnęły apogeum jakoś tak po dwóch/trzech latach zacięcia. A potem było już tylko lepiej. Nie idealnie, ale lepiej. Ja sobie w tzw. międzyczasie wiele przemyślałam, ucichł żal, bo i starć nie było (unikalam ich jak ognia, podobnie jak kontaktów z Rodzicielką). Mama chyba również. nadal bywam traktowana jak niepoważna smarkula, ale - zauważ - bywam. Bo o wiele częściej jestem dla Niej już dorosłą osobą. Szanuje moje decyzje a jeśli nie to przynajmniej nie krytykuje ich ostentacyjnie. Choc się zdarza, nie powiem. Wtedy wychodzę/odkladam sluchawke/zamykam okno i nie reaguję. Ot, morowe powietrze icon_wink.gif

Ja Ci powiem - nie dzwoń. Popiół minie sam.
eve69
pirania, ja bym nie odbierala, nie dzwonila
gdy poczulabym ze juz moge, powiedzialabym ze mialam potrzebe pobyc osobno
IMO, jesli chcemy aby szanowano nasza osobista przestrzen, nasze potrzeby, sami musimy je szanowac
pirania
swoja droga to znak naszych czasow. Posiadajac jedynie stacjonarny telefon nie mialabym takiego stresa- ot wyjechalismy i nas nie ma. A smycz mozna wylaczyc, ale ja wylaczac nie chce- bo dzieci sa na obozach bo stary w delegacji.... po prostu nie chce odebrac tego konkretnego numeru icon_sad.gif

mowicie zeby sobie na to pozwolic- i tak zle i tak niedobrze. Boje sie ze zal , ktory we mnie teraz narasta, zal- no przeciez teraz w zasadzie niezasluzony no nie? Kto jezdzi na gape i nie placi mandatu jest roztrzepany i niemadry a taka polityka jest krotkowzroczna...... no wiec tez zal boje sie ze urosnie zbyt wielki. A po cholere mi ten zal? ja nie jestem juz dzieckiem- od 17 lat zyje wlasnym zyciem, nie jestem mala dziewczynka to kim jestem po 17 latach nie jest juz zasluga moich rodzicow- juz wrecz dluzej zyje sama i sama o sobie stanowie i do siebie moge miec pretensje.

Mam wrazenie ze to dalsza czesc pewnego ciagu- tego ze zaczelam myslec o zmianie pracy, kurde kryzys kobiety w srednim wieku? I czy to nie idiotyczne ze nie mam potrzeby utajnienia tych wyznan, tylko tak tu sobie siedze i wale wypociny ckliwe....

a jednoczesnie gdzies tam na zewnatrz zajmuje sie rodzynem, robie obiad, smieje sie. I tylko ten szlaban.....
...asia...
piranio a może wyślij mamie smsa, że potrzebujesz trochę samotności?





Swoją drogą czemu kontakty z mamą , teoretycznie najbliższą osobą, są takie trudne 13.gif . U mnie też sinusoida , ostatnio ze znakiem plus...
Ida.dorota
Gosia, jasne, że ten żal jest teraz niewspółmiernie duży do sytuacji, nikt nie mówi, że to żal za tę właśnie sytuację. Ten żal masz w sobie na pewno od bardzo dawna, jeśli nie od zawsze, i w tej perspektywie jest zrozumiały i proporcjonalny do Twoich doświadczeń. Przychodzi taki moment w życiu, że żal zalewa, że ujawnia się to, co było od dawna, tylko mocno skrywane. Czasem wywołuje ten żal, czasem złość czy ból jakiś drobiazg.
Wiesz, kto najtrudniej poddaje się terapii? Ludzie najbardziej inteligentni. Bo zawsze znajdą racjonalne powody, aby nie dać sobie prawa do czucia i przeżywania tego, co czują...
pirania
Ja wiem ze
moja mama mnie kocha i pomoze i nerke odda. Wkurza mnie ta blokada ze ja nie
moge sie przelamac. Przeciez co to takiego. Cos po prostu wisi w powietrzu,
jakos tam czuje sie takim ostatnim ratunkiem. jezdze zajowac sie babcia i dzieki
temu moja mama moze wyjechac prawda? Ale w powoetrzu wisi "kilka dni mojej pieki
babci nie zabije a przynajmniej nie powinno." Nie jestem pelnoprawna opiekunka,
jestem ostatnia deska ratunku, milo ze chce i mama jest wdzieczna ale
jednoczesnie nie robie tego jak ona, no nie? No tak jestem dorosla ale kto
dorosly jezdzi na gape i jeszcze mandatu nie zaplacil, prawda? Ok jestem dorosla
ale ktora kobieta ma w domu niepozmywane, nieodkurzone i podlogi nie myje
codziennie no nie? tak postepuja ludzie dorosli, ja nie, wiec ergo dorosla nie
jestem. To wlasnie takie saczenie, takie niedopowiedzenia wiszace w powietrzu.
Ja zadzwonie sie skonsultowac, ale ona tego nie zrobi. I tak chyba sytuacja z
tata jej tak dowalila i z babcia ze od czasu do czasu jej "puszcza" i sie
wygaduje przy mnie. Ale jednoczesnie juz rady ode mnie nie przyjmie- jak moge na
czyms sie znac lepiej niz oan. Sprawa z babcia zeby sie do nas przeprowadzila
jest zablokowana, poniewaz ja nie bede umiala sie babcia zajac i ona by musiala
codziennie do mnie jezdzic. A conajmniej raz na dwa dni. Przeciez moglabym sobie
wziac kogos na 8 godzin. I pania do sprzatania przed jej wizyta icon_smile.gif Ale nie- nie
ma tematu bo taka rada to zadna rada.
Zeby moja mama byla jakas taka bardziej konkretna to oewnie nie byloby problemu.
Ale ona jest nieuchwytna- to wszystko bazuje na delikatnych gestach na braku jej
zaufania.

i to zachowanie ktore wlasnie prezentuje- jest kolejnym dowodem na moja nedjrzalosc, taka owszem dorosla, ale ie do konca. I to tez mnie chyba hamuje- pal szcze ze mi mama nagada ze nie ma ze mna kontaktu. Nawet jak nie nagada to dolozy kuleczke do woreczka "moja corka jest nieodpowiedzialna'
eve69
pirania, a musisz byc taka akurat dorosla, wedlug regul Twojej mamy?
Czesto jest tak, ze jak nam za ciezko uciekamy - i to wcale nie przed tym co nam najbardzej cazy, ale przed tym co jest najblizej na ta chwile. Przed tym co same w sobie jest do zniesienia, bo to nic wielkiego ale do kompletu z caloksztaltem nijak znesc sie nie da.
I nie szukaj calej winy w sobie. Takie rzeczy to tylko w Erze.
ulla
Piranio, że powrócę...napisz list.

Nawet jeżeli go jej nie dasz do przeczytania. Ale musi to być list do niej, tak osobisty, że ani forum, ani nic tego nie zastąpi.
Nawet jeżeli koniec końców go schowasz do szuflady.
Napisz.
Samo napisanie też trochę pomaga, szczególnie, że trochę trwa (doba to za mało), bo niełatwo się nazywa emocje, niełatwo się je przeżywa powtónie, niełatwo jest przerabiać przeszłe, zastałe emocje, żale....

Tak, czy inaczej wspieram.


Ps. lecząc się na depresję, dokopałam się do relacji z mamą. Do przerastającej mnie jej ambicji, jej potrzeby żeby mieć dzieci doskonałe, do mojego skrzywienia - dziecka chcącego, a nie umiejącego sprostać oczekiwaniom. Potrzebowałam dwóch lat, żeby zaakceptować, że nie muszę odpowiadać na jej oczekiwania, że nie muszę odpowiadać jej standardom. Nie muszę, bo jedyne za co odpowiadam to własne życie (no teraz jeszcze dziecka) i z niego owszem, mogę się rozliczać, nawet surowo, ale nie przed nią, co najwyżej przed sobą.
Jaco
Gosia,
Ale tez wiesz, że wkurza Cię gdy ktoś mówi Ci jak wg niego masz żyć i pod swoją linijkę przykłada wszystko to co robisz i zawsze jest nie do końca tak jak powinno być. Imho to właśnie Cię boli i to blokuje. Mnie zresztą też, ja się w wieku jakiś tam 20 lat zepsułam, przestałam lubić barszcz biały i kiełbasę, w ostatniej chwili składam PIT-y, wiecznie mam nienaładowany telefon i notorycznie się spóźniam. A kiedyś byłam taką miłą i grzeczną dziewczynką. Szalę przelał duperel bo mianowicie w sylwestra miałam nie iść oglądać pokazu sztucznych ogni na rynek bo z okna widac równie dobrze. I po cholerę ciągnę dziecko, zostań tutaj Kubusiu. No to wywrzeszczałam się, poszłam na ten rynek po czym wróciłam, spakowałam graty i pojechałam do domu. W sylwestra o 24:15.

Chyba coś dotarło chociaż nie do końca. Teraz za każdym razem gdy wpada w ten ton pytam grzecznie czy mogłaby z łaski swojej przestać mnie krytykować i czy naprawdę nie widzi we mnie niczego pozytywnego. Okazuje się że widzi i owszem całkiem sporo tylko nie potrafi o tym mówić. Z domu rodzinnego wyniosła to pouczanie w dobrej wierze i po tylu latach inaczej już nie umie.

Trzymaj siÄ™ przytul.gif
anita b.
A mnie się wydaje, że można się nauczyć rodzicielkę nie pouczać (albo moja mama jest wyjątkowo pojętna icon_wink.gif ).

W domu rodzinnym walczyłam i dużo nawet przewalczyłam, ale dopiero jak się wyprowadziłam i jej kilka razy powiedziałam w pewnych sytuacjach, że za chwilę może doprowadzić do tego, że mogę wyjść i więcej nie wrócę, to jej to dopiero dało do myślenia, że nigdy nie będę taka, jak ona sobie wymyśliła. I albo to zaakceptuje, albo nie będzie mnie widywać.
Teraz jak mi się czasem uleje i się wyżalę na swoją niedoskonałość icon_wink.gif, to moja mama stara się mnie podtrzymać na duchu zamiast wdeptać mnie w ziemię, jakby to zrobiła kiedyś.
To tak a propos mam pouczajÄ…cych.

Piranio, czasami jedna drobnostka wystarczy, by się ulało. I pewnie gdyby nie było tego nieszczęsnego ponaglenia, to by się znalazła inna rzecz, która by spowodowała taką sytuację i Twoją reakcję. No bo jak długo można być traktowanym jak dziecko i osoba nieodpowiedzialna? Ale jeżeli Ty tego nie zmienisz, to Twoja mama sama z siebie też nie.
Zgadzam się z dziewczynami, że nie obwiniać się o to, że nie jesteś w stanie odebrać telefonu/zadzwonić, lecz zmienić swoje relacje z mamą.
Napisałam jak to było u mnie na dowód, że można.
ruda_kasia
Gosiu, miałam w swoim życiu dwa epizody totalnego odcięcia od rodziców. W sumie dwa razy z tego samego powodu, czyli niemożności utrzymanie trzeźwości nawet jeśli awizuję swój przyjazd dwa dni wcześniej. Pierwszy raz odchorowałam, drugi spokojniej już, przetrwałam. Było mi to potrzebne. Teraz moge przyjechac nawet niezapowiedziana, stał się cud. Ale chwile ciszy są potrzebne. Myślę jak Wiolontela. Przestań o tym mysleć, albo napisz sms-a, że nie możesz rozmawiać. Albo odbierz ten cholerny telefon i jak usłyszysz to, czego się spodziewasz, to odłóż słuchawkę, a może usłyszysz: przepraszam, poniosło mnie? Cuda się zdarzają.
Siły zyczę. wiem, jak odchorowałam te 9 lat z moimi teściami, ja, której rodzice nigdy w życiu nie skrytykowali. Nigdy nie usłyszałam, że coś źle robię poza sytuacjami ewidentnymi, kiedy wydałam kasę na święta na swoje jeansy...icon_sad.gif Ale naprawdę myślę, że wyjście na pustynię jest każdemu wewnętrznie potrzebne.
joannabo
Gosiu, a może to, że chodzi akurat o mamę jest czystym przypadkiem? A naprawdę problemem jest to, że jesteś przemęczona i uchylasz się podświadomie od wysiłku jako takiego, angażującego mocno, bo emocjonalnie?

Rozumiem takie niemożenie icon_wink.gif zadzwonienia czy napisania maila, miałam to bardzo często, a ostatnio prawie nie miewam. Nie było to nigdy związane z moimi uczuciami wobec adresata tylko ze stanem moich psychicznych sił.
kasiarybka
Gosiu bo wiesz co, trzeba zbudować w sobie taką postawę, że nikomu nawet do głowy nie przyjdzie skrytykować Cię w oczy, a to co gadaja za plecami to już nie jest mój problem.
Wiesz, ja całe zycie byłam kopana w tyłek. Rodzinka mną pomiatała, śmiała się ze mnie, nabijała, wytykała paluchami, w szkole identycznie to samo, no bo dlaczego miało by byc inaczej ? Póżniej, żeby wyrwać się z tego wszystkiego wpadłam w jakieś dziwaczne towarzystwo...wiesz co....dopiero teraz, kiedy postanowiłam tak naprawdę, że już nigdy więcej nie będzide tak jak było, dopiero teraz wszystko się zmieniło.
Do mamy Jacka napisałam list, bardzo długi list, ale wszystko w nim zawarłam i żal i miłość i złość....mama list czytała trzy razy, zrozumiała, któregos razu pomagałam Jej sprzątac i przy wycieraniu kurzy zauważyłam , że list przechowuje związany czerwoną wstążką, czyli to chyba dla Niej wazne było.....
z własnymi rodzicami jednak nie umiem porozmawiać, chociaż tęsknie bardzo za ojcem, to powiedziałam sobie, że jestem człowiekiem, zasługuję na szacunek i na miłość......jesli mój Tato nie czuje potrzeby bliskości....cóż....próbowałam kiedyś, bez skutku.

Gosia napisz list, mówię Ci, to tylko za pierwszym razem głupie się wydaje, ale list jest najlepszą formą rozmowy, bo nie poniosą Cię emocje, możesz co najwyzej zmoczyć kartkę łzami.
Napisz wszystko co czujesz, bo powiedzieć bardzo cieżko.
Gosia z edziecka
A ja się zastanawiam nad granicami delikatności...
Od dawna siÄ™ zastanawiam. I akurat Gosia pisze.
Do jakiego stopnia mamy chronić drugiego czlowieka przed nim samym i konsekwencjami jego zachowania.
Przecież Piranio, Ty chcesz wziąć Babcię do siebie. Więc problemem nie jest to,że nie chcesz pomóc. Problemem jest to, że mama oczekuje pomocy na swoich warunkach.
Chroniąc drugiego człowieka przesadnie odbieramy mu możliwość stanięcia wobec własnych błędów i zaradzenia im jakoś. Czyli uniemożliwiamy mu rozwój. Tylko co to znaczy przesadnie icon_confused.gif
Pytanie które mnei nurtuje to to, czy każdy ma szansę(da radę) na rozwój (czyli: czy niektórych trzeba zawsze już chronić), czy nie kazdy.
Kiedy (i czy w ogóle??) mamy prawo ładować prosto z mostu???
Kiedy mamy prawo się odciąć (każdy ma jakąś swoją wytrzymalość, która może mu się skończyć). Co jest dawaniem, a co dawaniem ponad miarę? Jako to poznać? Bo że jednej definicji i granicy ne ma to już wiem 06.gif
Też mam pokopane relacje z mamą. Ale już mnie nie krytykuje. Tyłe że ja ładowałam jak nie wiem co icon_sad.gif.

Piranio im bardziej człowiek stawia pod ścianą swoje emocje i chce je przymusić, ty bardziej one się wypinają na człowieka 06.gif
pirania
Napisalam do mamy list.
Siedzi we mie caly czas takie napicie ze ie moge tego zniesc. W ogole nie jestem rozmemlana- jestem pozbierana, zajmuje sie dziecmi, ogarniam szkolny balagan. I nawet nie mam potrzeby sie rozmemlac icon_smile.gif
A jednoczesnie wszystko robie bez takiej radosci- niech ie zwodza was usmieszki w tym poscie- przeciez ja zawsze uzywam usmieszkow prawda?
Jestem taka smutna, taka jakas zgaszona ze mi sie chce zygac jak na siebie w lustrze patrze. Nie znam tej osoby, nawet chyba nie chce jej poznac, jest glupia i ponura.
zapisalam sie w zwiazku z tym do lekarza- a konkretnie w zwiazku z tym ze ktoregos dnia maz na mnie warknal o glupote, ja odwarknelam po czym jak sie poplakalam to skonczylam po 5 godzinach..... 41.gif
Użytkownik usunięty
pirania, ja Cię gorąco wspieram mentalnie. Nie wiem dlaczego dopiero teraz odkryłam ten wątek i Twoje posty... To trudne jest, ja wiem. Ale da się. Ktoś kiedyś powiedział mądrze, że ludzie upokarzają nas tylko na tyle, na ile im na to pozwalamy. To prawda. I tego się trzymaj.

A z tym lekarzem to bardzo dobry pomysł!
Ida.dorota
Dobrze, że się zapisałaś, byle do dobrego lekarza. Jak nie jesteś go pewna, mogę polecić kogoś sprawdzonego.
Ale chociaż pomysł popieram, nie przeraża mnie Twój stan i to, co piszesz, choć dla Ciebie jest to może nowe i nieznane, a przez to budzi niepokój. No może z wyjątkiem nazywania siebie głupią i poniżaniem siebie tekstami o tym, jak to Ci się chce rzygać na swój widok, tu protestuję, nie wolno Ci tego robić. Doszłaś do jakiegoś ważnego momentu, coś się dzieje dużego, to wymaga sił i ma prawo powodować smutek, zabierać Ci energię, osłabiać radość życia i powodować, że Twoje reakcje są bardziej emocjonalne niż dotychczas. Chcąc nie chcąc pracujesz ciężko nad czymś, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego do końca sprawy. Wiele Twoich emocji się ujawniło, wiele nieprzeżytych dotąd, ale zmagazynowanych, dało o sobie znać, poradzenie sobie z nimi musi potrwać i siły na to skądś muszą się wziąć, dlatego nie ma ich tyle na co innego. Ale jestem pewna, że to wszystko zmierza w dobrym kierunku i da efekty, choć wiem, że ból na takim etapie bywa trudny do wyobrażenia. A dla ludzi z zewnątrz zupełnie niezrozumiały, bo przecież nic, czy prawie nic się tak naprawdę nie stało...
jawor
pirania, mam to samo z bratem.
Pozdrawiam.
amania
Pirania, a może Twoja mama nie umie Cię chwalić?
Może chciałaby, ale nie potrafi?
Mój tata chyba tak ma, bo chwali mnie tylko pod moją nieobecność. Za to bezpośrednio od niego słyszę raczej uwagi.
Fakt, że te uwagi nieczęsto i łagodnie wyartykułowane, ale za to jak się z nimi absolutnie nie zgodzę, to już przestaje być miło i zdarza się, że dochodzi do ostrej wojny.
Nie znam Twojej mamy, ale tak sobie myślę, że może ją też męczy czasami to co zrobiła czy powiedziała, ale nie potrafi się do tego przyznać za żadne skarby. A jeszcze w dodatku pisałaś, że jest pedantyczna i obowiązkowa - tacy ludzie to w ogóle mają sporo do zarzucenia zwykłym, roztrzepanym i nieco niechlujnym ludziom. I pier.doły z naszego punktu widzenia (no, bo co to w sumie za sprawa taki mandat) są dla nich czymś niewyobrażalnym (jak można jechać bez biletu, a potem jeszcze spóźniać się z zapłatą mandatu!).
Zadzwoń do niej Piranio, bo to niedzwonienie wykańcza Cię chyba jeszcze bardziej, niż ewentualny opier.dziel, który Cię czeka w jej wykonaniu.
Lizia
Pirania,
Ja na twoim miejscu nie próbowałabym przełamywać tej blokady. To najwidoczniej Twoja podświadomość broni Ciebie. Spróbuj wejrzeć wgłąb siebie i znaleźć przyczynę tej blokady.
To przykre co piszesz, bo wygląda na to, że Twoja mama kocha Cię bardzo toksyczną miłościa icon_sad.gif

Ja też miałam różnie z rodzicami. Kiedy czułam, że się męczę w kontaktach z nimi, po prostu je rozluźniałam na jakiś czas. I postanowiłam sobie, że nie będę miała poczucia winy z powodu tego, że nie dzwonię do nich przez 2 tygodnie.
Małgorzata
Gosiu przytul.gif . Nie jestem wyjątkowa. Myślałam, że to tylko ja mam takie powalone relacje rodzinne. Moja mama z chęcią oddałaby za mnie życie (oczywiście na swoich warunkach), a w zamian oczekuje ode mnie tylko i wyłącznie tego, że ja oddam jej swoje. To przecież tak niewiele, bo ja, nawet jeśli się z tym nie zgadzam i tak jestem jej własnością, jej rzeczą. Rzeczą wadliwą, zepsutą i źle funkcjonującą. Też chciałam nie odbierać telefonów od mojej mamy, ale wtedy ona dzwoni do skutku, do pracy, na komórkę, aż nie odbiorę. Koleżanka zwróciła mi uwagę, że za każdym razem, jak odbieram telefon od mamy to robię głęboki wdech i zamykam oczy icon_confused.gif To chyba normalne, bo zazwyczaj oznacza to, że za chwilę na moją głowę spadnie wiadro pomyj. W czasie wakacji zadzwoniła do mnie i doprowadziła do płaczu. Mąż odebrał mi telefon i poprosił, żeby przynajmniej do końca wakacji nie dzwoniła. Nie dzwoni już miesiąc. Smutne? Owszem, ale czuję spokój, nie mam żaby w żołądku i już nie boję się dzwonka telefonu. Przypuszczam, że jestem starsza od Ciebie ale wiek, rodzina i inne takie ... faktycznie nie mają znaczenia. Nie mogę Ci radzić, co powinnaś zrobić, ale na mnie zdecydowanie pozytywnie wpływa fakt, że nie rozmawiam z mamą. I nie dam w sobie wzbudzić poczucia winy. Krytyka rodziców często bywa słuszna i to czyni ją jeszcze bardziej bolesną, ale to, że jesteśmy niedoskonali, nikomu nie daje prawa, żeby nas nie szanować. Instynkt macierzyński, to jeszcze nie jest szacunek. Ty, ja i wszyscy inni mają prawo żyć według własnych zasad i popełniać własne błędy. Powinnaś pomagać mamie, ale na twoich warunkach. Tak samo fantastycznie, jeżeli ona chce pomagać w trudnych sytuacjach Tobie, oczywiście na jej warunkach, ale już nie ma obowiązku, żeby to robić, a Ty nie musisz tej pomocy przyjmować, bo za swoje życie jesteś odpowiedzialna sama. A ona jest odpowiedzialna za swoje
Lizia
CYTAT(Małgorzata @ Thu, 04 Sep 2008 - 10:40) *
Ty, ja i wszyscy inni mają prawo żyć według własnych zasad i popełniać własne błędy. Powinnaś pomagać mamie, ale na twoich warunkach. Tak samo fantastycznie, jeżeli ona chce pomagać w trudnych sytuacjach Tobie, oczywiście na jej warunkach, ale już nie ma obowiązku, żeby to robić, a Ty nie musisz tej pomocy przyjmować, bo za swoje życie jesteś odpowiedzialna sama. A ona jest odpowiedzialna za swoje


Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Odcięcie pępowiny jest bolesne, ale często niezbędne dla zdrowia psychicznego.
Mi udało się to zrobić dość wcześńie. Jest to bardzo trudne, ale teraz czuję się wolna.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.