Bo mnie to zupełnie zaskoczyło. Pomijając kwestię wizji jednego z moich synów nad podręcznikiem, która przyprawia mnie o atak śmiechu, to myślę sobie, że jak jest książka to się robi książkę, czyli zarówno inwencja dzieci jak i nauczyciela jest ograniczona. No jakoś mi to nie pasuje zupełnie. 5-latek owszem, niech się wdraża, zwłaszcza, że reforma czyha, ale ten średniak?
grzalko, ale podręcznik w sensie czego? książeczki do uzupełniania rysunków, nakejek i takich tam?
bo jak takie tam to moje mają takie już dla trzylatka (znaczy starszy miał, mlodszy ma), poza tym kupowałam tego typu książeczki mlodszemu przez pójściem do przedszkola, bo uznałam to za fajną okazję do aktywnosci bardziej twórzcych i intelektualnych od rozpirzania wszystkich zabawek po wszystkich możliwych kątach, zwłaszcza w obliczu absolutnej awersji mlodego do rysowania, malowania, lepienia z plasteliny tudzież innych gier planszowych (co do tych ostatnich, to zresztą świetnie go rozumiem)
tak, coÅ› w tym, stylu
ja nic nie mam do takich książek, sama kupowałam Ani i Antek też już takie robił jak miał 2 lata, chodzi mi konkretnie o argumenty za koniecznością takiego czegoś w przedszkolu
bo nie trzeba wszystkiego kserować, drukować etc?
i tak dzieci robią mnóstwo rzeczy poza książką, jak jest ułatwienie w formie książki, to dlaczego nie poza tym naklejek raczej własnym sumptem czterolatek nie wykona, a akurat naklejki u mlodszych dzieci są dla mnie strzałem w dziesiątkę - Olek w zyciu nie skoncentrowałby się na czymś, co trzeba pokolorować, powycinać i nakleić, gotowe naklejki natomiast ubóstwia
czuję się częściowo przekonana
Wypełniona ksiązeczka jest czytelnym dowodem, że pani z dziećmi w roku szkolnym pracowały
W Przasnyszu w przedszkolach, a nawet u nas są podręczniki od pierwszej grupy.
Czemu nie, jak ma tam ciekawe kolorowanki?
U nas w przedszkolu wychowawczyni równiez zaproponowała książeczki (grupa 3-latków), w zeszłym roku wprowadziła książeczki i podobno się sprawdziły. Ja nie mam nic przeciwko bo do domu rónież kupuję książeczki do wklejania, kolorowania, łączenia itd a skoro dziecko większośc dnia spędza w przedszkolu to niech i tam ma
Mój synek miał już takie książeczki w tamtym roku. Sporo chorował, więc na koniec roku przyniósł w większości nie uzupełnione. Przez kilka dni była radocha, bo bawił się w odrabianie lekcji.
Olek w ubiegłym roku mniał chyba ze cztery książeczki , ale one były w formie ćwiczeń , i z tego co wiem dzieci lubiły w nich wypełniać
a to co nie wypełnił w szkole z przyjemnością wypełniał w wakacje pozatym potem mozna sprawdzić oglądając z czym sobie dobrze radzi a nad czym trzeba by popracować
Podręcznik to zarówno wygoda dla przedszkolanki(odpadają prośby o kserowanie-nasze przedszkole ksera dla wychowawców nie posiada),jak i frajda dla dzieci.Bo po pierwsze jestem już taki duży,że mam własną książkę.Po drugie prace oparte na książce są zdecydowanie "ładniejsze",co podnosi samoocenę dziecka
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|