To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Militarne zainteresowania

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

jl101
Jaki jest wasz stosunek do militarnych zabaw w przedszkolu?
Mój syn jest militarystą, interesuje się czołgami, bronią, zna na pamięć "Czterech pancernych". Ojciec jego zresztą też.
Pani w nowej zerówce nie pozwala Olkowi budować z klocków pistoletów i prowadzić żadnych zabaw o tematyce wojennej, bo kilkoro rodziców w grupie takich zabaw sobie nie życzy.
Powiem szczerze, że kiedyś próbowałam z tym walczyć, ale to już tyle czasu trwa i nie słabnie, że od jakiegoś czasu w spieramy te jego zainteresowania, bo naprawdę widać, ze sprawia mu to dużą frajdę.
Mam zamiar porozmawiać z Panią i bronić tych jego zainteresowań, ale wiem, że Pani spodziewa, że będę Olkowi zabraniała takich zabaw, żeby ona nie miała problemu. Więcej powiem, spodziewa się, że będę go za nie karała, czego wyraźnie domagała się podczas rozmowy ze mną i z Olkiem.
Trochę mnie to wkurza, bo jak jest żołnierzem to źle, ale gdyby w indian się bawił to w porządku?
Co o tym myślicie?
justyna
agabr
Jl u nas to bylo tak , ze zalozenie bylo -Jedrek nie ma militarnych zabawek i w pewnym momencie kompletnie nam to nie wyszlo , bo dziadek wojskowy , pelno broni w domu. Zapisalismy go wtedy na rycerstwo gdzie czlowiek uczyl go jak poslugiwac sie szabla (tak to sie nazywa?) jak walczyc 1;1 , 1;2 , jak strzelac z luku. I on zalapal jak sie walczy , jak nie zrobic sobie i komus krzywdy.Natomiast co do takich zabawek w przedszkolu to bylabym zdecydowanie przeciwna, bo widzialam jak posluguje sie mieczem dziecko ,ktore ma go pierwszy raz w rekach , bo zabawki militarne bywaja przerazajace.Generalnie ja tego nie wzmacnialam tylko staralam sie ukierunkowac .Teraz jest to juz piesn przeszlosci.b
jl101
Z tymi zabawkami gotowymi to ja się zgadzam, tyle że Olek buduje te pistolety z klocków. Albo włazi w krzaki z patykiem. On nie zanosi ze sobą pistoletów (zresztą ma chyba dwa i to częściowo popsute), on po prostu bawi się w żołnierza.
On ma głównie czołgi i żołnierzy, rozstawia armie, jak na discovery chyba były programy o historii broni, to się go nie dało od telewizora oderwać.
A Jędrek w przedszkolu nie bawił się w rycerzy? Nie było z tym problemu?
No bo u nas problem polega na tym, że on się tak bawi w przedszkolu i jak mu wytłumaczyć, że w domu dobrze a w przedszkolu źle. On tego nie łapie, bo w domu go chwalimy, że piękny karabin mu z klocków wyszedł a w przedszkolu Pani mówi, że ma go natychmiast rozebrać i więcej nie budować, bo inaczej powie mamie, że był niegrzeczny.
Mika
nie lubię broni ani zabawek militarnych,nie pozwalałam Jaśkowi nawet na zabawy w strzelanie z patyka czy budowanie pistoletów z klocków
w domu tego typu zabaw nie było,wszystkie militarne prezenty lądowały w koszu
w przedszkolu był jakiś epizod ale szybko mu przeszło
skanna
Zapytaj się pani, czy wychowując się na podwórku przepełnionym pancernymi i Klossami doznała jakiegoś uszczerbku na psychice.

Żartuję oczywiście, niemniej jednak całą tę dzisiejszą histerię odnośnie zakazów zabaw militarnych itd. uważam za duże przegięcie. A niech się dzieciaki bawią i w wojnę, byle ktoś im najpierw wytłumaczył czym naprawdę jest wojna, ile cierpienia za sobą niesie itd. Całe nasze pokolenie strzelało z patyków, jeździło wyimaginowanymi "Rudymi" i krzyczało do kolegów "hendehoch" icon_wink.gif - jakoś nie jesteśmy pokoleniem zwyrodnialców, takie odnoszę wrażenie.
myszka
Wiesz, Mika, ale nie sztuka zabronić. Mi militarne zabawki też nie leżały, byłam bardzo przeciw, najpierw wszem i wobec trąbiłam, że absolutnie nie zdzierżę w domu pistoletów i karabinów i niech mi się nikt nie odważy z tym przyjść. Mnie nawet wzór moro odraża. I co? I zobaczyłam, że Miłosz wycina sobie pistolet z kartki i z takim flakiem cały uchachany lata po ogrodzie.

Któregoś razu u mojej siostry spotkałam taką jedną icon_wink.gif, mamę dwóch dorosłych już synów, która od zawsze imponowała mi, jeśli chodzi o wychowanie dzieci. Pogadałam z nią i doszłam do wniosku, że wychowywać pacyfistę na siłę to wszak paradoks. Pozwoliłam na pistolet, ale wcześniej zrobiłam pogadankę o tym, do czego to może służyć - że można np. strzelać do tarczy i są nawet takie zawody olimpijskie, a można też zabijać ludzi. Miłosz pistolet więc ma, ostatnio dziadek z kawałka drewna i jakieś rury dziwacznej zrobił mu też flintę - nie interweniuję już, ale upominam każdorazowo, jak celuje do kogoś. Podobnie sprawa miała się z łukiem - jeśli celuje do tarczy i ćwiczy rękę, to nie widzę w tym problemu.



Fragosia
CYTAT(jl101 @ Fri, 12 Sep 2008 - 13:38) *
Z tymi zabawkami gotowymi to ja się zgadzam, tyle że Olek buduje te pistolety z klocków. Albo włazi w krzaki z patykiem.


A może Olek podczas takiej zabawy kogoś przez przypadek uderzył - dotknał np. tym patykiem na ogródku.
Wiesz wczuwając się w opiekunkę przedszkolną - bałabym się czy taki szkrab nie dźgnie drugiego patykiem w oko.
Moje dziecko uwielbiało zabawy w wojsko, później w złodzieji i policjantów tzn policjanci musieli mieć pistolety. Budowało pistolety z klocków i patyków. Ale w przedszkolu raczej nie. Nie miałam takich sygnałów.

Spróbuj wytłumaczyć synkowi aby nie bawił się w te zabawy w przedszkolu.
Karac dziecko - za co? No chyba że zrobił komus krzywdę.....
Mika
droga od pistoletu do sprzelania i agresji jest krótka
a dzieci szybko się nakręcają
dlatego wolę zapobiegać
nie lubię słyszeć i patrzeć na zabawy w stylu "nie żyjesz,giń,trrrrr" - dla dzieci sam pistolet nie jest zabawny
zabawne jest bieganie,wojna,strzelanie,krzyki,zabijanie
a nie każde dziecko będzie takie jak Agnieszki icon_wink.gif
gdybym pozwoliła na takie zabawy w przedszkolu i na podwórku,musiałabym je znosić i w domu -a nie zniosę icon_wink.gif
szczerze mówiąc Jaśka (może dzięki temu,że w domu takich zabawek nie miał) militaria nie kręcą
nie widzÄ™ traumy z powodu mojego zakazu
z bronią i tak się spotka wcześniej czy później,bo jego dziadek jest myśliwym i ma jej cały składzik
ale to już inny typ broni,inny sposób strzelania
dorośnie to mu dziadek wytłumaczy, ja się na polowaniach nie znam
Sabina
CYTAT(Mika @ Fri, 12 Sep 2008 - 14:06) *
nie lubię broni ani zabawek militarnych,nie pozwalałam Jaśkowi nawet na zabawy w strzelanie z patyka czy budowanie pistoletów z klocków
w domu tego typu zabaw nie było,wszystkie militarne prezenty lądowały w koszu
w przedszkolu był jakiś epizod ale szybko mu przeszło



Dokładnie jak u nas.
Dodatkowo, jako że wychowanie u nas Chrześcijańskie ja zawsze napominam, że "Nie zabijaj" jest jednym z ważniejszych przykazań... rozwijając temat odpowiednio
o miłości do ludzi.

Nigdy patrzeć nie mogłam - jako matka - jak dzieci bawią się w zabijanie. 37.gif
Choć jako dzieci, tak też się bawiliśmy... wyobrażając sobie własną śmierć 29.gif
wiesiołek
Przedwczoraj jakiś czetrolatek ostrzelał mnie zza węgła serią z maszynowego gdy przyszłam po córcię do sąsiedniej grupy 29.gif
skanna
CYTAT(Mika @ Fri, 12 Sep 2008 - 14:44) *
z bronią i tak się spotka wcześniej czy później,bo jego dziadek jest myśliwym i ma jej cały składzik
ale to już inny typ broni,inny sposób strzelania
dorośnie to mu dziadek wytłumaczy, ja się na polowaniach nie znam


Patrz Mika, a mnie na przykład, nie przerażają zabawy w wojnę, może dlatego, że sama tak się bawiłam, moi najbliżsi koledzy też i żadne z nas nie jest nawet wojskowym i chęć zabijania nie jest motywem przewodnim naszego życia. Natomiast pomysł, żeby moje dziecko miało się kiedyś zainteresować polowaniami mnie przeraża.
Mika
ależ Skanna,ja nie mam zamiaru zaszczepiać w nim pasji myśliwskiej
ale łatwiej mi przełknąć wyjaśnienie odstrzału (bo myśłiwi nie zabijają dla "frajdy zabijania") zwierząt niż opowiadanie o zabijaniu ludzi
może gdybym w rodzinie miała wojskowego czy policjanta byłoby inaczej
ale nie mam
yennefer
CYTAT(skanna @ Fri, 12 Sep 2008 - 12:48) *
Zapytaj się pani, czy wychowując się na podwórku przepełnionym pancernymi i Klossami doznała jakiegoś uszczerbku na psychice.

Żartuję oczywiście, niemniej jednak całą tę dzisiejszą histerię odnośnie zakazów zabaw militarnych itd. uważam za duże przegięcie. A niech się dzieciaki bawią i w wojnę, byle ktoś im najpierw wytłumaczył czym naprawdę jest wojna, ile cierpienia za sobą niesie itd. Całe nasze pokolenie strzelało z patyków, jeździło wyimaginowanymi "Rudymi" i krzyczało do kolegów "hendehoch" icon_wink.gif - jakoś nie jesteśmy pokoleniem zwyrodnialców, takie odnoszę wrażenie.

Skanna, naprawdę dzięki za ten post. Ostatnio stresuję i siebie i Michała zamartwianiem się czy nie wyniknie nic złego z faktu, że razem z kolegami bez przerwy bawią się w wojnę. Oczywiście Michał jest wyedukowany o okropieństwach i tragedii prawdziwej wojny, uważa natomiast, że to tylko zabawa i nie robią nikomu nic złego.
mamami
Moje dzieci też bawią sie w walki wszelakie, nie mają ani jednego pistoletu, jakos im to nigdy nie przeszkadzało. Świetnie strzela sie z dłoni ułożonej w pistolet 08.gif.
Tez na początku mej kariery rodzicielskiej bylam przeciwna, teraz mi sie swiatopoglad w tym kierunku ukształtował i zabawy w walki są jak najbardziej dopuszczalne.
mam na ich temat podobne zdanie jak Skanna.
olatola
U nas wygląda to tak, ze Kuba rzadko bawi się w wojsko. Przyznam, że nie lubię za bardzo tej zabawy, natomiast nie zabraniam jej. Zwykle bawi się w ojnę z kuzynem, który właściwie tylko tym się interesuje. Początkowo też miałam z tym problem moralny, ale z czasem okazało się, że zabawa w policjantów i złodziei też wymaga broni, zabawa w kowbojów też wymaga broni, zabawa w piratów tez wymaga broni, zabawa w rycerzy też wymaga broni, zabawa w obrońcę przed smokami też wymaga broni... Na szczęście moje dziecko lubi urozmaicenia w zabawie, bo kuzyn jego zdecydowanie preferuje wojnę. Ubiera sie w ubrania wojskowe, a moj Kuba goni za nim w koszulce WWF, to dopiero komedia 06.gif
Pozwalam na zabawy, jednak tłumaczę też konsekwencje wojny, na miarę rozumu małego człowieka. Oczywiście nie robię tego w trakcie zabawy, tylko "po godzinach". Mówię mu np. że na wojnie umierają ludzie, żołnierze nie wracają do domów, chociaż ich mamy i ich dzieci czekają. On to rozumie. Natomiast nie zamierzam z niego robić pacyfisty na siłę, bo wydaje mi się, że jest na to za mały...
Sama też oczywiście bawiłam się w czterech pancernych (chociaż nie do końca sobie przypominam, jaką rolę tam odgrywałam 03.gif ), w piratów, w Dziki Zachód. Zaczytywałam się w ksiązkach przygodowych o tej tematyce i kochałam westerny. Może w tym też jest jakaś metoda, że mała człowieka uczy się, ze nie wolno krzywdzic innych bez powodu. Ale w obronie kraju... wiem, wiem, uderzam w patetyczny ton, no ale przecież tak jest, prawda? Nikt z nas dopóki nie będzie zmuszony zaistniałą sytuacją, nie będzie do nikogo strzelał.
Dopóki takie zainteresowanie chłopca w pewnym wieku nie przeradza sie w chore ambicje, uważam, że wszystko jest w porządku.
Natomiast co do biegania z patykiem w przedszkolu, no to już wiadomo, nawet niechcący moze kogoś dziabnąć i dopiero będzie problkem.
Zakazu zabawy nie rozumiem.
grzałka
Militarnych zabawek nie kupuję, ale podejście do tego mam dość mało restrykcyjne- ja się w wojnę bawiłam pasjami z bratem i kuzynem, wyrosłam na pacyfistkę, nie widzę bezpośredniego przełożenia między zabawą w wojnę i agresją w wieku dojrzałym. O wojnie w domu się mówi (wojna w Gruzji, wojna w Czeczeni) dzieci pytają, my odpowiadamy. Chłopcy/ mężczyźni są ewolucyjnie stworzeni do walk i polowań na mamuta- więc nie będę zabraniać ganiania z patykiem. Dopuszczam pogadanki o wartości życia ludzkiego.

Nie podoba mi się w tym co piszesz, że kilkoro rodziców może decydować w co ma bawić się Twoje dziecko. Inna sprawa jeśli pani sobie takich zabaw nie życzy- ale wtedy to jest jej problem i powinna go załatwić sama, a nie skarżyć Tobie. Najprościej chyba wytłumaczyć, że Ty nie masz nic przeciwko zabawom/zabawkom militarnym i w domu dziecko jak najbardziej może się tak bawić, a zasady obowiązujące w przedszkolu ustala ona.

edit: jak zwykle literówki
jl101
CYTAT(grzałka @ Sun, 14 Sep 2008 - 20:53) *
Nie podoba mi się w tym co piszesz, że kilkoro rodziców może decydować w co ma bawić się Twoje dziecko. Inna sprawa jeśli pani sobie takich zabaw nie życzy- ale wtedy to jest jej problem i powinna go załatwić sama, a nie skarżyć Tobie. Najprościej chyba wytłumaczyć, że Ty nie masz nic przeciwko zabawom/zabawkom militarnym i w domu dziecko jak najbardziej może się tak bawić, a zasady obowiązujące w przedszkolu ustala ona.


Ja właśnie tak postanowiłam rozmowę z Panią przeprowadzić. Skoro ona nie chce, żeby tak się bawił, to niech sama go o to poprosi, ewentualnie zasugeruje inną zabawę, bo mam wrażenie, że trochę chce się mną wyręczyć a sama dzieciaków po wakacjach nie jest w stanie ogarnąć.
Olek np. nie chciał w przedszkolu pracować, szlaczków robić etc. więc zabierał pracę do domu. I w ten nieszczęsny czwartek był trening karate, więc uprzedziłam go, że jak będzie praca domowa, to na karate nie zdąży, więc lepiej, żeby zrobił wszystko w przedszkolu, wiedziała o tym też Pani, żeby mu ewentualnie przypomnieć, jak mu się nie będzie chciało.
Okazało się, że argument wykorzystywała m.in. do tego nieszczęsnego pistoletu z klocków. Musiała być o tym poinformowana cała grupa dzieciaków, bo na trening się spóźniliśmy i przesiedzieliśmy go pod ścianą, czekając aż będzie możliwość pogadania z trenerem. W pewnym momencie podleciał do Olka kolega z grupy i powiedział: Ha,ha a jednak nie ćwiczysz.
Jestem przekonana, że Pani mu odgrażała, że jest niegrzeczny i nie pójdzie na trening, a nie po to tą "broń" do ręki dostała, żeby ją w ten sposób wykorzystywać.
justyna
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.