To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Mamusiu, a ja chodzę na zespół wyrównawczy!

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Fasola
Tak zastrzeliło mnie dziś moje dziecko.
A dlaczego? Nie mogłam ukryć zdziwienia (chorobcia, myslałam, że zespół wyrównawczy to dla dzieci mających autentyzne trudności, zaniedbanych edukacyjnie itp)
-Pani mówiła, że to ze szlaczków
-????
-No widocznie moje szlaczki nie są cłkiem w porządku... Dodał smutno.
Myślałam, że może wszyscy chodzą. Nie. Tylko kilkoro dzieci.
Patrzę w te szlaczki. Sama nie zrobiłabym dużo lepszych. To jakie szlaczki do jasnej ciasnej robią dzieci, które na zespół nie musza chodzić?
Pisałam już kiedyś, że odniosłam w zetknięciu z tą szkołą wrażenie, że wyspecjalizowała się w wyszukiwaniu słabych stron u dzieci. To się potwierdza a mnie smuci, po aczkolwiek jestem zdania, że szkoła musi pewne sprawy wyrównywac i wykazać się efektem edukacyjnym, to robienie ze słabych stron mocnych jest marnowaniem sił i czasu - lepiej poszukać mocnych i je wzmacniać a słabe wyrównać, ale nie ma co się na nich niepotrzebnie koncentrować.
Szymon umie pisac, płynnie czytać, liczyć -nie-wiem-do-ilu, wykonuje proste działąnia i je zapisuje, rysuje z wielką fantazją i dbałością o szczegóły i naprawdę nigdy go niczego nie uczyliśmy; ma świetną pamięć i co najważniejsze wielką chęć do nauki. I martwię się, że teraz zacznie się bać, że coś mu nie wychodzi, że wyraźnie odstaje od reszty
Ten jego smutny ton bardzo mnie zmartwił. Zwłaszcza że od nas słyszy pochwały za pisanie (wg mnie pisze ładniej niż ja w jego wieku) a teraz wychodzi, że go oszukujemy.
Przez cały wrzesień dzieci w tej szkole podlegają "diagnozie rozszerzonej". Efektem będzie klasyfikacyja do grup reedukacyjnych (to niezaleznie od zespołu wyrównawczego). Wyniki poznamy w listopadzie. Strach się bać, jakie jeszcze braki wynajdą.
Nie lubię szkoły. Wolałabym dostać uwagę w dzienniczku "proszę poświęcić więcej czasu na szlaczki" albo "dziecko powinno pisac staranniej" czy coś w tym guście, niż takie zorganizowane akcje.
Zadania domowe zajmują mu min. godzinę. Ponieważ lekcje ma do 16:30, więc po południu ma niewiele czasu dla siebie. Teoretycznie mógłby lekcje odrabiać rano, ale nei wydaje mi się to najlepszym pomysłem.
Jestem ostatnią osobą, która lekceważyłaby rolę edukacji, systematycznej pracy czy rzetelnej oceny. Ale coś mi śmierdzi przesadą.
Ciocia Magda
A może chodzi na te zajęcia w ramach diagnozy? U nas przez wrzesień chodziły wszystkie dzieci - ale z podziałem na grupy, nie wszyscy na raz. Najlepiej zapytaj się nauczycielki.
Adasia
Fasola, moje młodsze dziecię zostało profilaktycznie jeszcze przed rozpoczęciem zajęć w pierwszej klasie zapisane na "wyrównawcze", bo pani zauważyła, że rok młodsze.
Po pierwszym semestrze i najlepszych wynikach w klasie, dalej tam chodziła. Wprosiła się jeszcze na tzw. terapię pedagogiczną.
W drugiej klasie nie pomogły tłumaczenia, że jest jej to niepotrzebne - pokochała lekcje, na których pani dla wszystkich miała czas i chodziła mimo godziny od czapy.
W tym roku odetchnęłam, bo uznała, że nie ma czasu.

Te zajęcia, jeśli tylko nie są prezentowane dzieciom jako "wyrównawcze" dla "tych gorszych", mogą zdziałać naprawdę wiele dobrego.
Może najpierw poproś o program, dopytaj wychowawczyni o cele i zamiary, a dopiero później podejmij decyzję, co z tym zrobić.
Fasola
Jeśli powinien chodzić, niech chodzi, jestem akurat ostatnią osobą, która by się awanturowala, że jej genialne dziecko w oczach innych jakoś nie jest takie mądre wink.gif
Tyle, że
a/jeśli pani wybrała dzieci z problemami i wytypowała je na te zajęcia, to chyba rodzic powinien dostać jakąś informację? Jest dzienniczek, do którego pani kazała włożyć dodatkowy zeszyt, bo podobno jest taką wielką zwolenniczką komunikacji. Zeszyt pusty, w dzienniczku jedna ocena (brawo za czytanie), a o podjęciu wobec dziecka dodatkowych działań edukacyjnych dowiaduję się od samego zainteresowanego, w dodatku we ubiegły wtorek było zebranie, od środy pani była na zwolnieniu a dziś zaj. wyrównawcz, czyli decyzję o zakwalifikowaniu musiała mieć podjętą już w momencie zebrania, ale nic nie powiedziała.
b/jeśli dziecko ma jakiś problem, to ja przecież muszę się dowiedzieć od kompetentnej osoby, na czym on polega - na razie wyszłam w oczach dziecka na niemiarodajną, bo ja go wieczorem chwalę za szlaczek, a rano on za te same szlaczki idzie na zespół - wygląda na to, że on ma o to do mnie pretensje.
c/nie, nie jest to diagnoza, na diagnozę pani reedukator bierze dzieci ze świetlicy i jest to inna pani, Szymon już ją miał (diagnozę, nie panią), natomiast to ma ze swoją wychowawczynią, ma przynieść podpisaną teczkę, sprawa wygląda długofalowo.
Gosia z edziecka
A iść do pani i porozmawiać? Spytać po co i na co te wyrównawcze?
Agnieszka AZJ
Zdecydowanie iść do Pani i dowiedzieć się - po co te zajęcia, co maja wyrównywać i jak długo ?

Mam wrażenie, ze jednak trochę ci to uraziło matczyną dumę icon_wink.gif

CYTAT(Fasola @ Mon, 15 Sep 2008 - 22:18) *
Pisałam już kiedyś, że odniosłam w zetknięciu z tą szkołą wrażenie, że wyspecjalizowała się w wyszukiwaniu słabych stron u dzieci. To się potwierdza a mnie smuci, po aczkolwiek jestem zdania, że szkoła musi pewne sprawy wyrównywac i wykazać się efektem edukacyjnym, to robienie ze słabych stron mocnych jest marnowaniem sił i czasu - lepiej poszukać mocnych i je wzmacniać a słabe wyrównać, ale nie ma co się na nich niepotrzebnie koncentrować.


Nie bardzo rozumiem - chyba o wyrównywanie słabych stron chodzi na tych zajęciach ? Jak sama nazwa wskazuje.

CYTAT
Nie lubię szkoły. Wolałabym dostać uwagę w dzienniczku "proszę poświęcić więcej czasu na szlaczki" albo "dziecko powinno pisac staranniej" czy coś w tym guście, niż takie zorganizowane akcje.
Zadania domowe zajmują mu min. godzinę. Ponieważ lekcje ma do 16:30, więc po południu ma niewiele czasu dla siebie. Teoretycznie mógłby lekcje odrabiać rano, ale nei wydaje mi się to najlepszym pomysłem.
Jestem ostatnią osobą, która lekceważyłaby rolę edukacji, systematycznej pracy czy rzetelnej oceny. Ale coś mi śmierdzi przesadą.


Inna Mama po przezczytaniu w dzienniczku takiej uwagi wysmazylaby watek na forum o tym, jak szkoła przerzuca swoje obowiązki na rodziców icon_wink.gif

Moja Julka w zeszłym roku miała lekcje od 11,30 (lub 12,30) do 16,15. W domu była ok. 17. Lekcje odrabiałysmy rano, wtedy była wypoczęta i łatwiej się koncentrowała. Poza tym starszych sióstr nie było w dom i jej nie rozpraszały.
wiesiołek
Ale dlaczego chodzenie na zespół wyrównawczy ma być czymś złym i smutnym? Przecież to okazaja do poprawienia czegoś. Wydaje mi sie, że gdybyś owe zajęcia sprzedała jako "dodatkowe zajęcia plastyczne" to mogłby wyglądać lepiej.

Powiem szczerze , że nawet Ci trochę zazdroszczę pani nauczycielki. U mnie jest na odwrót- są pewne problemy i muszę z nimi walczyć sama. Nawet kilka razy prosiłam panią o wzięcie mojego dziecka na zajecia wyrównawcze ,ale nie i już . Pani sobie wbiła do głowy ,że zajęcia wyrównawcze to dla dzieci mocno zapóźnionych edukacyjnie, a u mojego syna takiego akurat problemu nie ma. Wbiła sobie także do głowy , że "gdyby się postarał to da radę". A w efekcie starać muszę się ja i wszystko odbywa się ogromnym nakładem czasu i nerwów.

Prponuję zamianę pań i obie będziemy zadowolone icon_wink.gif. I dzieci też. Bo moje bardzo chciałoby dołączyć do tych zajęć wyrównawczych.
skanna
W sprawie szlaczków się nie wypowiem, natomiast co do odrabiania lekcji rano - dlaczego nie? Chyba, że jest rano w świetlicy, ale jeśli w domu, to zdecydowanie odrabianie lekcji rano wydaje mi się lepszym pomysłem niż późnym popołudniem. Po pierwsze, jest bardziej wypoczęty, po drugie popołudniami wszyscy, zwłaszcza siostra, mniej lub bardziej odpoczywają, a on pracuje. A właściwie to nawet nie popołudniami, bo skoro szkołę kończy o 16.30, w domu jest później, jeszcze jakiś posiłek, chwila odpoczynku, to do tych lekcji zasiada chyba o 18.

Sama pamiętam, że wolała odrabiać lekcje przed szkołą (przez 4 lata chodziłam na drugą zmianę), bo rano to i tak nie jest odpoczynek, bo po czym?
Fasola
Nie dumę, choć mam prawo być zdzwiona, ale to tylko tyle. Dumę w tym kontekście, że widziałam, że dziecko jest zawiedzione, że chyba nie mówię mu prawdy.
I nie są te zajęcia dla jest to dla mnie czymś złym i smutnym, tylko o ile rozumiem, zajęcia wyrównawcze nie obejmują wszystkich dzieci, tylko te, u których coś trzeba wyrównywać. Jesli coś trzeba wyrównywac, to rodzić pierwszy powinien dowiedzieć się co po co i dlaczego. Tymczasem dziecko jest zabierane ze świetlicy a ja nie wiem nawet, co wymaga pracy. Jako rodzic nie jestem tego w stanie stwierdzic. mam prawo uważać, że jest ok, skoro na moje oko jest ok, ponieważ nie jestem fachowcem. Jeśli fachowiec widzi niedobory, to przeciez rodzic powienien pierwszy się o tym dowiedzieć? co mam powiedzieć dziecku, które mnie spytało dlaczego? Powiedziałam zgodnie z prawda, że według mnie pisze ładnie, ale to pani się zna i widocznie trzeba popracowac i że dzięki temu będzie jako pierwszy w rodzinie ładnie pisał 08.gif

Nie mam pretensji, bo chyba niektóre z Was tak to zrozumiały, o dodatkowe zajęcia jako takie - niech ćwiczy ile wlezie, jeśli coś jest na rzeczy, ale co do jasnej ciasnej jest do tej rzeczy? Niech ćwiczy nawet jeśli nic na rzeczy nie ma, ale gdzie ta słynna współpraca z rodzicami? Gdyby on nie chodził do świetlicy, to pani, chcąc brać go na zaj. wyrównawcze, musiałaby nas poinformować, abyśmy go mogli przyprowadzić. A skoro chodzi do świetlicy, to już rodziców można pominąć?
W szkole jest jeszcze reedukacja, w ramach której szymon będzie na pewno miał logopedię i może coś jeszcze (są różne rodzaje zajęć) i z tego bardzo się cieszę, ale tu informacja będzie w październiku, wiemy że będzie i spokojnie czekamy.

Jeśli chodzi o odrabianie, to osobiście pilnuję tego odrabiania, on zresztą robi to chętnie, uważam jednak, że jest za dużo. Co nie zmienia faktu, że tego pilnuj, pilnowac będę, bo uważam, że obowiązek szkolny to obowiązek i sumienność jest ważna. Moje dziecko nigdy ode mnie nie usłyszy "jak was w tej szkole męczą", raczej powiem, że trzeba to trzeba i trudno. Ale i tak uważam, że jest za dużo. Nie za trudne, bo on nie ma żadnych kłopotów z robieniem tych zadań, ale po prostu za dużo.
Tak trochę to porównuję ze Szwecją, gdzie Szymon ma kuzyna w swoim wieku, tam jakos da się bez zadań domowych. U nas jest inny system, nie ma co dyskutować.

"Nie bardzo rozumiem - chyba o wyrównywanie słabych stron chodzi na tych zajęciach ? Jak sama nazwa wskazuje."

Na zajęciach wyrównwczych tak jak najbardziej, ale tutaj odniosłam się do moich wcześniejszych opinii, dzieci w maju przechodziły w szkole diagnozę, która była potem omawiana. Wyszło na to, że dzieci mają wyłącznie braki (wszystkie dzieci, nie tylko moje). Żadnych mocnych stron. Tak były podane wyniki i stąd moja opinia o szkole. Rozumiem intencje, ale mimo wszystko uważam, że nie zaszkodzi również wzmacniać mocne strony. Tylko trzeba chcieć je zauważyć.

Oczywiście, że pogadam z panią. Skoro sama nie chce nic powiedzieć. 03.gif
A taki ładny zeszycik korespondencji dziecku dałam.


_rybka
Od dwu lat nie mogę dowiedzieś się, jakie są wskazania, aby córka chodziła na korektywę. Bo jeśli takowe są chciałabym wiedzieć. Dla zasady.
Zorientuj sie, czy aby dziecko chodziła na zajecia wyrównawcze nie jest potrzebna zgoda rodzica. Choć same zajęcia na pewno mu nie zaszkodzą.
Fasola
CYTAT(skanna @ Tue, 16 Sep 2008 - 09:23) *
W sprawie szlaczków się nie wypowiem, natomiast co do odrabiania lekcji rano - dlaczego nie? Chyba, że jest rano w świetlicy, ale jeśli w domu, to zdecydowanie odrabianie lekcji rano wydaje mi się lepszym pomysłem niż późnym popołudniem. Po pierwsze, jest bardziej wypoczęty, po drugie popołudniami wszyscy, zwłaszcza siostra, mniej lub bardziej odpoczywają, a on pracuje. A właściwie to nawet nie popołudniami, bo skoro szkołę kończy o 16.30, w domu jest później, jeszcze jakiś posiłek, chwila odpoczynku, to do tych lekcji zasiada chyba o 18.



No tak jakoś to wychodzi, chodzi do świetlicy, mógłby w świetlicy odrabiać lekcje, bo panie pomagają i pilnują, ale ja przynajmniej na razie chcę mieć to na oku. Może powinnam odpuścić i pozwolić mu odrabiać w świetlicy, skoro on nie ma problemów ze zrozumieniem zadania? Na początku odrabiał w swoim pokoju, ale strasznie cierpiał, więc teraz robi koło mnie, w kuchni, chyba tak jest lepiej.
Siostra ma wolne i cierpi jeszcze bardziej, bo on ma jakieś Bardzo Ważne Rzeczy a ona klocki icon_smile.gif Ona cierpi podwójnie, bo dwa lata chodzili do jednego przedszkola, rano byli w jednej grupie, teraz ona idzie do przedszkola sama, bez brata, jest bardzo markotna, ale to już nie ten temat.


skanna
Ola, jeśli mały rano jest w świetlicy, potem w szkole to ja w ogóle podziwiam, że on ma jeszcze siłę wieczorem lekcje robić. Moje doświadczenia ze świetlicą Gabryśki uczą, że jest to miejsce znacznie bardziej męczące niż klasa i lekcje. Skoro panie pilnują, to może faktycznie warto zaryzykować? Pogadaj z synem, może on też by wolał. Umówcie się, że to na próbę, jak zobaczysz, że coś jest nie tak, to wracacie do odrabiania w domu.
A na oku możesz mieć - przecież możesz sprawdzić po południu, omówić co jest do zrobienia, upewnić się, że wie co ma zrobić, a następnego dnia zerknąć, czy faktycznie zrobił to dobrze.
Fasola
CYTAT(Adasia @ Mon, 15 Sep 2008 - 22:58) *
Może najpierw poproś o program, dopytaj wychowawczyni o cele i zamiary, a dopiero później podejmij decyzję, co z tym zrobić.

Ale o to chodzi, że ja nie chcę nic ztym robić, jeżeli są wskazania, to bardzo dobrze, że może ćwiczyć i na pewno nie będę go na siłę zabierać. Tylko czy naprawde nie powinnam wiedziec pierwsza?
Dostał ładną teczkę na zajęcia wyrównawcze, bo pani kazała przynieść, ale i tak jest smutny, bardzo smutny. Właśnie mąż mi pisał, że rozmawiał z nim w czasie drogi do szkoły i Szymon sam taki zgaszony o tym mówił. A taki miał entuzjazm do szkoly. Przecież wytłumaczyłabym dziecku potrzebę zajęć wyrównawczych, przedstawiła to dobrym świetle (mam gadane), gdybym tylko znała powody!
Fasola
CYTAT(skanna @ Tue, 16 Sep 2008 - 09:52) *
Ola, jeśli mały rano jest w świetlicy, potem w szkole to ja w ogóle podziwiam, że on ma jeszcze siłę wieczorem lekcje robić. Moje doświadczenia ze świetlicą Gabryśki uczą, że jest to miejsce znacznie bardziej męczące niż klasa i lekcje. Skoro panie pilnują, to może faktycznie warto zaryzykować? Pogadaj z synem, może on też by wolał. Umówcie się, że to na próbę, jak zobaczysz, że coś jest nie tak, to wracacie do odrabiania w domu.

Masz rację, spróbujemy tak zrobić. Taka ze mnie orędowniczka samodzielnści, a jak przychodzi co do czego to kwoczę 06.gif
Ta świetlica tutaj nie jest taka zła, w sumie są 3 świetlice, dzieci mają swoja grupę świetlicową i swoje panie, swietlica ma ciekawy program, zdecydowanie wzbudza we mnie o wiele bardziej pozytywne uczucia niż reszta szkoły. Dużo czytają na glos, robią teatrzyki (choć to dopiero trzeci tydzień szkoły), trochę to wygląda jak przedszkole, przy szkole jest ładny plac zabaw i jeśli tylko pogoda pozwala, są sporo na dworze, więc nie jest to taka przechowalnia straszna. Ale męczy na pewno.
Dominika_
Jedno jest pewne - na tego typu 'terapie' powinnaś wyrazić zgodę.
I taka rada moja - nie traktuj tego, jako wyszukiwanie słabych stron.
Ja trochę zdębiałam, jak na koniec zerówki dostałam opinię z PPP po przesiewowym, skróconym badaniu sześciolatków (robią takie badania wszystkim dzieciakom na początku i pod koniec zerówki) i tam stało, że Młodego powinno się objąć terapią rewalidacyjno - kompensacyjną, ponieważ ma deficyt percepcji wzrokowej (jednocześnie, z tej samej opinii - czyta powyżej poziomu zerówki 08.gif ).
Na szczęście mam wsparcie fachowe w postaci mojej mamy, psychologa dziecięcego, która w ramach miesięcznej opieki nad młodym zrobiła mu pełne badanie i wyszło, że on spokojnie powyżej średniej. Faktycznie, szlaczki to takie nieteges, szczególnie druga część linii, jak już mu się skupienie wyczerpuje, ale podsumowanie było takie - gdyby każdy taki dzieciak miał chodzić na zajęcia, to cała klasa by tam lądowała. No i to 'skierowanie' na zajęcia to tak na wyrost troche i pewnie wynika z dużej ostrozności.
Stwierdzenie mojej mamy potwierdziła 'świeża' wychowawczyni, która powiedziała mi, ze Wiktor jest w czołówce jeśli chodzi o wszelki umiejętności i ona się nie ma do czego przyczepić.
Przydługi trochę wywód - ale do czego zmierzam. Teraz jest chyba trochę tak, ze nauczyciele i psychologowie/pedagodzy wolą objąć wsparciem dwoje dzieci więcej, niż jedno za mało. I nie ma to nic wspólnego z wytykaniem słabych stron - po prostu jakby co, zareagowali szybko na POTENCJALNE źródła problemów.
Inna sprawa, że dobrze pogadać z panią, co w tych szlaczkach jest nie tak, żeby faktycznie dziecko nie dostawało sprzecznych komunikatów.
Fragosia
Oj nie przejmuj sie ja to tez w tym m-c przerobiłam.

W ciężkim szoku (będąc pewna że mam prawie genialne dziecko) dowiedziałam sie po pierwszym tygodniu że powinien chodzic na wyrównawcze.
I był.... tylko raz.Wczoraj dostałąm kartkę że syn nie musi chodzić na wyrównawcze.

Zajęcia wyrównawcze prowadzi inna Pani i po pierwszych zajęciach stwierdził że są mu niepotrzebne,
a Arek czuł się zawiedziony - bo dobrze na nich się bawił.

Fasola
CYTAT(GosiaF @ Tue, 16 Sep 2008 - 10:56) *
W ciężkim szoku (będąc pewna że mam prawie genialne dziecko) dowiedziałam sie po pierwszym tygodniu że powinien chodzic na wyrównawcze.
I był.... tylko raz.Wczoraj dostałąm kartkę że syn nie musi chodzić na wyrównawcze.

Zajęcia wyrównawcze prowadzi inna Pani i po pierwszych zajęciach stwierdził że są mu niepotrzebne,
a Arek czuł się zawiedziony - bo dobrze na nich się bawił.

E , aż genialne to nie....
06.gif
Poważnie mówię, mój główny problem wynika z braku informacji a nie z samego faktu chodzenia na zajęcia.
Nie wiem po prostu co powiedzieć dziecku. Nie potrafię wymyśleć, jestem zaskoczona, stąd moja "nerwa"
Macie rację: głebokie wdechy, luz, luz, luz, jutro kolejna lekcja baletu dam sobie czadu przy drążku, to dopiero początek szkoły.
Mafia
Fasola, generalnie w szkołach przekaz informacji leży. Jeśli do tego dodasz dziecko, które nie opowiada, to po prostu nie wiesz nic. Tak jest u mnie, choć zeszyty do korespondencji były zawsze.
U mojego syna przez trzy lata wszyscy uczniowie chodzili na zajęcia wyrównawcze prowadzone przez Panią, dodatkowo były zajęcia prowadzone przez pedagoga i tam chodziły dzieci wybrane.
Nigdy nie dowiedziałam się, co mój syn robił na wyrównawczych, co wyrównywał.

Wdech, wydech i spytaj PaniÄ… icon_smile.gif
semi
zapytaj. najlepiej od razu żeby faktycznie pogadac z synem, zanim w jego oczach urośnie to do rangi problemu. A jeszcze pytanie - to sie nie wiąże z dłuższym pzoostawaniem dziecka w szkole?tzn u nas, żeby dziecko zostało na dodatkowych zajęciach rodzic musi wyrazić zgode ZANIm te zajęcia sie odbedą, między innymi z tego powodu, żeby wiedział, że dziecko później będzie w domu.

My w zeszłym roku ku wielkiemu zdziwnieniu wychowawcy sami poprosilismy o objęcie Leosia zajęciami wyrównawczymi - bazgrze jak kura pazurem i w domu nie chce mu sie ćwiczyć, a pod okiem pana i owszem. leo zajęcia uwielbia, pan ma czas dla tych zaledwie kilku osób, w tym roku tez go zapisalismy.
Fasola
CYTAT(emi @ Wed, 17 Sep 2008 - 12:14) *
A jeszcze pytanie - to sie nie wiąże z dłuższym pzoostawaniem dziecka w szkole?tzn u nas, żeby dziecko zostało na dodatkowych zajęciach rodzic musi wyrazić zgode ZANIm te zajęcia sie odbedą, między innymi z tego powodu, żeby wiedział, że dziecko później będzie w domu.

No i tu problem, bo szymon jest w świetlicy i chyba z tego powodu pani uznała, że nie musi nas informować? zespół jest przed pierwszą lekcją w poniedziałek i po ostatniej w piątek (w piątek mają krócej lekcje), dziecko wtedy i tak jest w świetlicy więc pani go "sobie bierze". Gdyby do świetlicy nie chodzil, to pewnie jakąs informację byśmy dostali...
Ale spoko, dajemy pani czas do piątku icon_smile.gif, jeśli nie będzie informacji chocby w dzienniczku, to w sobotę, która w szkole jest robocza, wybieramy się porozmawiać.
Fasola
Jeszcze małe podsumowanie... po rozmowie z panią.
Rozmowa przebiegała mniej więcej w tonie "a pan nie życzy sobie, żeby syn chodził na zespół" "ależ nie, ale chciałbym wiedzieć, jakie są powody, nie rozumiem, dlaczego nie otrzymaliśmy żadnej informacji" "no przecież syn przekazał" "no tak, ale on nie jest w stanie nam wyjaśnić powodów, wydaje mi się, że powinniśmy się dowiedzieć od nauczyciela" "ale czy syn nie mówi, co robi na ćwiczeniach?"mówi, ale wolelibyśmy być w przyszłości informowani przez nauczyciela" itd,
poddaliśmy się 21.gif , choć udało mi się dowiedzieć, że mały się spieszy przy pisaniu, odrywa rękę i takie tam, ogólnie ćwiczenia mu poprawią technikę.
I to by było na tyle moich interakcji ze szkołą. Mam nadzieję, że na dłużej. A mały jakoś się pogodzil z wyrównywaniem, bo chyba dobry nastrój mu wrócił.
Pani jest ogólnie miła, syn ja lubi, resztę przełknę icon_evil.gif
pirania
Fasola a jakbys zareagowala gdyby syn przy obiedzie wspolmial ze byl na takich dodatkowych dla zdolnych? U nas odbywalo sie to w podobny sposob- te dzieci ktore zostaja w swietlicy poszly na zajecia (dla zdolnych i wyrownawcze) i dostaly info dla rodzicow do dzienniczka ze tego i tego dia o tej i o tej sa takie zajecia i jak sie rodzic nie zgadza to ma sie skontaktowac, zgoda jest domniemana a dziecko i tak jest w swietlicy. A ci, ktorzy odbueraja dowiedzieli sie osobiscie od pani, no bo beda musieli odberac pozniej.
Fasola
CYTAT(pirania @ Sun, 21 Sep 2008 - 14:05) *
) i dostaly info dla rodzicow do dzienniczka ze tego i tego dia o tej i o tej sa takie zajecia i jak sie rodzic nie zgadza to ma sie skontaktowac, zgoda jest domniemana a dziecko i tak jest w swietlicy.


Gdybym siÄ™:
-dowiedziała z dzienniczka, że chodzi na wyr, nie byłoby problemu (poza ewentualnym smutkiem małego)
-dowiedziała z dzienniczka, że chodzi na dla zdolnych, takoż by go nie było
-dowiedziała tylko od syna, że chodzi na dla zdolnych, chciałabym się dowiedzieć z dzienniczka lub od pani, co on ma takiego zdolnego

lecz
-dowiedzialam się tylko od smutnego synka, z pominięciem dzienniczka i nas i gdyby mąż nie zapytał, do dziś żyłabym w błogiej nieświadomości, co wyrównuje moje dziecko i dlaczego jestem pomijana w łańcuchu informacji.
Silije
Fasola jeśli będzie ci lepiej jak ktoś się zgodzi z tobą, że szkoła jest beznadziejnie zorganizowana to masz mnie w pełni przytul.gif
Fasola
CYTAT(Silije @ Wed, 24 Sep 2008 - 14:57) *
Fasola jeśli będzie ci lepiej jak ktoś się zgodzi z tobą, że szkoła jest beznadziejnie zorganizowana to masz mnie w pełni przytul.gif

O tak, zdecydowanie lepiej icon_biggrin.gif
Ja już się pogodziłam z losem, ale miło dostać wsparcie.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.