To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

odchudzanie

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

A_KA
Nie, ja się nie odchudzam. Chyba nie muszę icon_wink.gif. Ale odchudza się... mój mąż 06.gif . Od miesiąca. Schudł 8 kg. Orientujecie się czy to dużo? Mnie się wydaje, że tak...

Pomagam mu w odchudzaniu. Ogólnie to bardzo proste... nie daję mu jedzenia 03.gif . Nie no... nie do końca to prawda icon_wink.gif. Po prostu wcześniej nie odżywiał się regularnie, no i nie do końca zdrowo... Poza tym lubił piwko icon_wink.gif.

Teraz je regularnie. Śniadanka i obiady dostaje do pracy (obiady podgrzewa sobie w mikrofali). Je samo ciemne pieczywo. Nie je ziemniaków, makaronu i prawie wcale ryżu. Obiad składa się np. z mięsa i surówki/fasolki szparagowej... Albo leczo z warzyw samo. Albo sam kalafior...
Śniadanka - w sumie wszystko, ale z ciemnym pieczywem.

Je mniejsze porcje. Nie je kolacji. Nie je po 18,00. Nie je pizzy, zapiekanek, hot-dogów, słodyczy... Nie pije piwka icon_wink.gif.

Cóż... sama się dziwię, że dał się na to namówić icon_wink.gif.

Myślę, że dobrze go karmię. Tylko tak myślę, czy te 8 kg to dobry wynik? Czy to nie za dużo? Czy to zdrowo?


skanna
Sporo, teoretycznie najzdrowiej jest ok. 1 kg na miesiąc, ale z tego co zauważyłam, to faceci, zwłaszcza ze sporym zapasem tłuszczu icon_wink.gif na początku chudną szybciej, potem się to normuje.
Dobrze, że Twój mąż zrezygnował z białego pieczywa, ale węglowodany też są ważne - ciemne pieczywo, kasze, płatki zbożowe (ale prawdziwe płatki, nie te przetwarzane). No i ważne, żeby nie brakowało mu białka, żeby nie zaczął spalać mięśni tylko faktycznie tłuszcz.
A_KA
Oj... Gdyby mój mąż przez ten miesiąc schudł tylko 1 kg... to by się chyba załamał i poddał icon_wink.gif.

A tak - skoro widzi efekty - na wadze, ale i gołym okiem też to widać icon_wink.gif... to ma motywacje. Tylko, że zaczęłam się właśnie teraz martwić czy to nie za dużo jednak na miesiąc...
A mąż przed chwilą stwierdził, że skoro za dużo schudł to może coś przegryzie, albo jeszcze lepiej piwko wypije na miejscu icon_wink.gif. Nie dałam mu 06.gif

Ogólnie to pomysł na chudnięcie zaczerpnęłam od koleżanki, która odchudzała się pod okiem dietetyczki. Podstawowe zasady jakimi się kierowała to właśnie - jedzenie jedynie pieczywa ciemnego, nie jedzenie ziemniaków, makaronu, ryżu, słodyczy, mogła jeść 1 jajko dziennie. Nie jadła po 18,00. Tyle, że ona jadła ze 3 małe posiłki dziennie. Mój mąż jada dwa, na więcej w pracy czasu nie ma. Pierwszy jada pewnie koło 9,00-10,00, i drugi (obiad) ok. 17,00.

Może powinnam dawać mu większe porcje...

A... ostatnio miał remont w domu, narobił się trochę - to może też troszkę przyczyniło się do straty kg...
Pronto
8 kg to bardzo dużo, ale zależy też, ile Twój mąż ma nadwagi. Jeśli dużo, to tak jak napisała skanna - na początku będzie chudł szybciej. No i mężczyźni w ogóle chudną szybciej od kobiet, zwłaszcza tacy, którzy się wcześniej nie odchudzali.

Jedno co mogłabyś zmienić, to żeby jednak jadł kolację - dwa posiłki dziennie to według dietetyków za mało. I przerwa między śniadaniem a obiadem jest bardzo długa, powinna być nie dłuższa niż 6 godzin. Tyle że np. dla mojego męża, który się odchudza od trzech miesięcy, taka sześciogodzinna przerwa jest nie do przejścia logistycznie. Też ma dłuższą. icon_biggrin.gif
Pogoda
A nam właśnie doradzono, żeby nie jeśc póżniej niż o 17:00 - 18:00. No, chyba, że lekka kolacja przed 18:00 właśnie. Ponadto nie dwa, albo trzy duże posiłki, tylko kilka (ok. pięciu) małych w ciągu dnia. Podobno działa - wielu znajomych stosowało takie ograniczenie z dobrymi rezultatami.
skanna
Aaaaa, kilogram na tydzień miało być icon_smile.gif
A_KA
Mąż śmiało na początku mógł schudnąć 15 kg. Najmarniej icon_wink.gif. Tak żeby wrócić do "normy" wagowej. Porównywałam wagi z tej stronki : https://www.herbs.pl/tabela.htm. I jeszcze liczyłam wskaźnik BMI. Według wskaźnika mógłby schudnąć jeszcze ze 2 kg więcej.
Tak więc teraz jeszcze z 7 kg mu zostało...

Spróbuję go namówić do 3 posiłków dziennie. Nie wiem czy to się uda, bo narzeka, że w pracy czasu na jedzenie nie ma. W domu bywa zawsze po 18,00 więc nie ma szans, żeby jadł coś jeszcze. Wolałabym się jednak trzymać tego niejedzenia po 18,00. Słyszałam już o tym z bardzo wielu źródeł...
e_Ena
Aniu, to dużo, mój mąż schudł jakieś 10 kg ale w przeciągu 3-4 miesięcy.
Fakt, że łatwiej utrzymać dietę i rygor jeżeli widzi się efekty (a jeszcze jak takie spektakularne jak u Twojego męża icon_smile.gif), ale najtrudniejsze przed nim, bo dojść do zaplanowanej wagi to połowa sukcesu, a utrzymać ją, nie dać się zgubić złudzeniu że już się wygrało to druga i trudniejsza moim zdaniem połowa, łatwo można wpaść w pułapkę jo-jo, takim niewinnym z pozoru podjadaniom (a co, mogę bo już nie jestem gruby icon_wink.gif - i tak, raz piwko wieczorem, raz torcik i itd. ) i nie wiadomo kiedy waga wraca.
A_KA
Ena... masz rację oczywiście. I przed tym samym ostrzegam mojego męża. Mam cichą nadzieję, że on to rozumie i że efektu jo-jo nie będzie.
Jedno jest pewne. O ile na początku strasznie ciężko było mu wytrzymać, chodził cały czas głodny... tak teraz już przyzwyczaił się do mniej obfitego jedzenia. Już go tak do jedzenia nie ciągnie. Myślę, że żołądek też już się zmniejszył. Ostatnio był na kolacji służbowej - i tam podobno zamówił sobie najmniejszą porcję jaką można było, prawie jak dla dziecka. Zjadł. Ale ledwo. I potem źle się czuł...

Myślę, że damy sobie radę z efektem jo-jo. Choć oczywiście najwięcej ma tu do powiedzenia mój mąż icon_wink.gif. Ale wcześniej nie chciał żebym mu dawała obiady do pracy, łapał po drodze co popadło, gdy głodniał... Teraz chce te obiady. Myślę, że będę mu je już robić cały czas. A to podstawa jakaś do tego, żeby nie jadł "co popadnie".

Mąż czasami jeździ w delegacje. Teraz właśnie wyjechał. Zawsze zatrzymywał się w takim jednym miejscu po drodze i zjadał tam podobno pyszną jajecznicę na boczku... Teraz też się tam zatrzymał. Właśnie przed chwilą z nim rozmawiałam. Zrezygnował ze swojej jajecznicy (choć go namawiałam do niej). Powiedział, że zje coś mniej tuczącego...

fifafo
Ania 8 kg w miesiąc a duża miał wagę bo chyba co innego dla 60 kg te 8 a co innego dla 90 kg
A_KA
Ważył... 99 kg. Co przy jego wzroście (182) nie powodowało jakiejś ogromnej otyłości. Powinien ważyć najwięcej 84 kg. I do tych 84 będziemy dążyć icon_wink.gif.
kasiarybka
Aniu bo odchudxanie to zmiana stylu życia.
Przez pierwsze trzy misiące schudłam 15 kg., póżniej dobiłąm do 25 na minusie. Nie mam jojo, ale to chyba dlatego, że wciąż nie jadam chleba, ziemniaków, owszem zdarza mi sie czasami grzeszek, ale waga raczej utrzymjje się.Myślę, że mąż powinien zacząć ćwiczyć, wyposić się i koniecznie !! dowitaminiziwać organizm....koniecznie !!
Bez witamin będzie czuł głód, prędzej czy póżniej się złamie...wiem bo przetestowałam na sobie icon_smile.gif
Tłuzcz musi się spalić a ćwiczenia sprawią, że skóra nie będzie zwisała.
Moja stryjenka schudła 16 kg. przez trzy miesiące, chudnie dalej, musi zwalić jeszcze jakies 30 a nawet 40.
Zmieniła się diametralnie, mysli inaczej....żyje inaczej, a co najciekawsze....od 17 lat była chora na nadciśnienie i cukrzycę, ostatnio nawet miała dostać zastrzyki insuliny....wczoraj była na badaniach....nie ma śladu po chorobie.
Po prostu,
Wszystkie wyniki ma idealne, trzech lekarzy sprawdzało zszokowanych.
Zjadałą przez 17 lat reklamówki leków......była otyła, zrezygnowana, szara i smutna....teraz jest zdrowa i zaczęła żyć naprawde.
Od wczoraj w ciężkim szoku jestm i szczękę zbieram z podłogi.
Witaminy, dieta i 3 godzinne szybkie, codzienne spacery ( ze względu na tuszę, nie ćwiczy.....narazie). Codziennie, niezmiennie.
Efekt POWALAJĄCY !
Trxymam kciuki za męża i zapraszam na "piękną mamę" do wątku o chudnięciu.
Znajdziesz tam mnóstwo historii, porad i podtrzymań na duchu icon_smile.gif
A_KA
Kasiu... baaardzo Ci dziękuję za Twój post... icon_smile.gif

Co do uprawiania sportu - tu problem będzie. Mąż nie ma na to czasu po prostu. W pracy jest od 8,00 do 17,00-18,00. Czasem dłużej. Po pracy też czasem coś trzeba zrobić np. zakupy. No i fajnie byłoby gdyby córka go czasem w domu widziała jednak... Jest zabiegany. Pracę ma raczej siedzącą, no i wszędzie porusza się samochodem. To nie sprzyja spalaniu tłuszczyku niestety...

Ostatnio remont w naszym domu można było potraktować jako sport icon_wink.gif. Mąż rozwalił ogromną ścianę z cegieł icon_wink.gif.

Ewentualnie weekendy mógłby znaleźć trochę czasu na jakiś sport. No ale... on sportu raczej nie lubi. Rower ewentualnie. Ale teraz to już pogoda "nie rowerowa" raczej.

Pomyślimy o tych witaminkach... Możesz coś konkretnego polecić?
kasiarybka
Aniu ja mam rower stacjonarny, jeżdziłam codziennie przez rok, godzinę dziennie.
Tłuszcz mi po prostu spłynął.
Bluzki z 46 rozmiaru na 40 spadły, bo biust niestety nie soadł icon_wink.gif
Ciuchy z 46/48 rozmiar na 38. Kiedy oglądam swoje stare zdjęcia nie wierzę.
Biewiarygodne to jest, gdymym sama nie przeżyła, nigdy bym nie uwierzyła.
Sport koniecznie po prostu,
Kiedy tak intensywnie się odchudzałam, to jeżdzenie rowerem było dla mnie jak świętość. Opuściłam może 5 dni z tego roku, nawet w święta siadałam na godzine, weszło mi to w krew.
Trzymam kciuki bo droga trudna, bo z samym sobą walczyć trzeba nie raz, ale ja zawsze chętnie służę pomocą i dobrym słowem icon_smile.gif
fifafo
Kasia a taki rowerek najzwyklejszy i czy nie masie wielkich wypracowanych przez rowerek łydek mięśni
kasiarybka
Aniu zwykly rower, taki nie stacjonarny, ma to do siebie, że trudno się na nim zmęczyć icon_wink.gif chyba, że ciągle sie ma pod górkę icon_smile.gif
Rower stacjonarny można ustawić sobie tak, żeby było ciężkawo.
Ubierałam sie w ortalion i pot zalewał mi oczy.....efekt natychmiastowy po prostu można powiedzieć icon_smile.gif

edit:

Łydki ti ja miałam zawsze umięśnione, kiedyś w szkole biegałam i tak mi zostało icon_smile.gif
Ale np. plecy odtłusciłam niesamowicie tym jeżdżeniem i biodra......mam 90 cm w biodrach, jeszcze dwa lata temu nawet o tym nie wiedziałam, że jestem taka "wąska" icon_wink.gif
Pogoda
....
Pronto
Pogoda, myślę, że się uda. icon_smile.gif
Gala18
8 kilogramów to dużo, ja cieszyłabym się nawet z pięciu. Wielu diet próbowałam jednak bez żadnego rezultatu. Teraz mam zamiar wykorzystać do odchudzania catering dietetyczny i być może przez to, że nie będę musiała stać przy garach i latać po sklepach, żeby kupić produkty dietetyczne może mi się uda. Koleżanka poleciła mi firmę Light Catering, z której sama korzysta i jak widziałam jej posiłki, to wyglądają całkiem apetycznie.
Gala18
8 kilogramów to dużo, ja cieszyłabym się nawet z pięciu. Wielu diet próbowałam jednak bez żadnego rezultatu. Teraz mam zamiar wykorzystać do odchudzania catering dietetyczny i być może przez to, że nie będę musiała stać przy garach i latać po sklepach, żeby kupić produkty dietetyczne może mi się uda. Koleżanka poleciła mi firmę Light Catering, z której sama korzysta i jak widziałam jej posiłki, to wyglądają całkiem apetycznie.
Gala18
8 kilogramów to dużo, ja cieszyłabym się nawet z pięciu. Wielu diet próbowałam jednak bez żadnego rezultatu. Teraz mam zamiar wykorzystać do odchudzania catering dietetyczny i być może przez to, że nie będę musiała stać przy garach i latać po sklepach, żeby kupić produkty dietetyczne może mi się uda. Koleżanka poleciła mi firmę Light Catering, z której sama korzysta i jak widziałam jej posiłki, to wyglądają całkiem apetycznie.
Gala18
8 kilogramów to dużo, ja cieszyłabym się nawet z pięciu. Wielu diet próbowałam jednak bez żadnego rezultatu. Teraz mam zamiar wykorzystać do odchudzania catering dietetyczny i być może przez to, że nie będę musiała stać przy garach i latać po sklepach, żeby kupić produkty dietetyczne może mi się uda. Koleżanka poleciła mi firmę Light Catering, z której sama korzysta i jak widziałam jej posiłki, to wyglądają całkiem apetycznie.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.