To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

mam kaca

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

parasolka
dziś rano po kiepsko przespanej nocy /odstawianie Tymona od cyca/ i kolejnej akcji Jędrka
ja nieeee chcęęęę iśććććć do przeeeedszkola
nakrzyczałam na niego, że ja wielu rzeczy nie chcę, że każdy ma swoje obowiązki, Tata chodzi do pracy, on do przedszkola że musi się z tym pogodzić, itd
no i oczywiście ryk
nie szukam usprawiedliwienia mimo, że niefajnie się czuje ale...
mam już po kokardę ciągłych negocjacji, obłaskawiania i nadskakiwania
Jędrek ogólnie / nie tylko w przypadku przedszkola/ nie przepada za rozstawaniem się ze mną, ale wiem, że po pornanym fochu bawi się dobrze i często przychodzę po niego "za wcześnie", pierwsza odpowiedź na pytanie jak było jest zawsze - fajnie
pytany dlaczego nie chce iść do przedszkola wymyśla różne historie, najbardziej prawdopodobnie brzmi że nie chce spać/ ale śpi często najdłużej ze wszystkich dzieci/ i nie lubi pani,
pani tzw nr 2 /dodatkowa/ jest nowa, pytany o poranne zachowanie mówi że on w ten sposób się godzi z sytuacją
to jego drugi rok w przedszkolu

jak jest u was? negoc[użytkownik x], rozmawiacie, prosicie czy załatwiacie takie sytuacje krótko i po męsku 29.gif
może wymagajac od niego zrozumienia, że i tak musi tam iść wymagam za dużo...

matko niech on już wyjedzie na studia wallbash.gif 37.gif
Fragosia
Parasolko przytul.gif

U mnie najbardziej sprawdził się konkret: kazdy ma swoje obowiązki, tatuś z mamusią ida do
pracy zarabiać pieniązki aby Ci kupić to, tamto, siamto a ty w tym czasie musisz byc w przedszkolu.
Faktem jest ze po tygodniu, synek powitał mnie zdaniem: mamusiu zarobiłaś już tyle pieniązków że nie musisz już chodzic do pracy icon_smile.gif))


Wiem że u Ciebie jest gorzej i myslę że to z powodu tego iż jesteś w domu a na dodatek młodszy brat ma lepiej bo może z Toba zostać. To wszystko w oczach dziecka może jawic sie jak ogromna niesprawiedliwośc pomimo iz on w przedszkolu ma kolegów i dobrze może sie bawic.

Mysle że powinnas troszke poczekać i w każdym momencie podkreslać jaki on jest duży, starszy mądrzejszy że juz chodzi do przedszkola. Napewno znajdzie się tez przyjaciel w grupie i wtedy
z radością będize biegał do przedszkola.

grzałka
o, to ja się troszkę wpasuję- G. sobie wyjechał do Berlina, a ja rano zachowałam się zupełnie niepedagoicznie jak się znowu okazało, że Ania zgubiła swoje gumki i spinki i też miałam kaca moralnego icon_confused.gif

takie "ja nieee chceee" przerabiam od kilku lat, Ania nigdy nie chciała, Alek zwykle nie chce (dzisiaj znowu było standardowe pytanie "a nie idziemy do przedszkola?" z takim lękiem w głosie jakby mu się tam niewiadomo co działo icon_rolleyes.gif )- ja reaguję w zależności od nastroju, albo tak jak Ty- tzn. dzieci idą do przedszkola i szkoły, rodzice do pracy, albo zgodnie ze szkołą dla rodziców punkt pt "zaakceptuj uczucia dziecka" albo w ogóle nie reaguję, albo mówię przez zaciśnięte zęby "to trudno" icon_wink.gif - staram się jednak nie wprowadzać nerwowej atmosfery, bo to się potem rykoszetem odbija

Ania i Alek mają w przedszkolu na oko warunki wręcz cieplarniane, więc foch poranny jest po prostu wpisany w całokształt- no oni tak po prostu muszą, trudno, nie warto dyskutować, tym bardziej wymagać zrozumienia, ten typ tak ma, krzywda im się nie dzieje, muszą pomarudzić, ja się nie mogę dać wyprowadzić z równowagi (wdech-wydech icon_wink.gif )

Antek za to nigdy nie robi problemów z porannego wstawania i z przedszkola (robi za to milion innych)
Agnieszka(mamaMieszka)
Parasolko, Twoj syn to juz duzy facet, wie,ze zostajesz w domu z mlodszym Braciszkiem. Moze w ten sposob objawia sie Jego zazdrosc o Tymka... (i o fakt,ze Tymon zostaje w domu z mama a ja nie!) ?
Ja jako dzieciak nie cierpialam przedszkola i mama moja zachodzila w glowe "why, oh why??". Ano odp byla taka: mama zostawala w domu najpierw przez zagrozona ciaze, a pozniej zajmowala sie mlodszym bratem. I moja niechcec dp "placowki" narodzila sie wlasnie w momencie, gdy zorientowalam sie, iz tak naprawde nie musze do niej chodzic, a bylam juz duza dziewczynka i tez nie byl to moj pierwszy rok przedszkolaczy. Niestety mama ulegla i przestalam chadzac, pozniej poslala mnie do zerowy szkolnej, do ktorej latalam jak na skrzydlach(zazdrosc zostala "oswojona").Tak bylo w czasie mojego malolectwa.
U mnie dzis jest tak, ze Mieszko z rana tez nie ma ochoty ruszyc sie z domu, ale jak go odbieram -jest super-bez lez, wesoly, ubabrany:) Moja poranna postawa - TYLKO raz tlumacze, ze Tata musi isc do pracy a ja do szkoly (choc dopiero od pazdziernika bede don chadzac;) ).Sam w domu nie zostanie, wiec musi isc. Po czym przypomonam mu co i kto tam na niego czeka (ukochana p.Karolinka, koledzy Bartek, Michalinka,Zuzka, pyszne surowki, ktorych jak sam stwierdzil ja nie umiem robic 37.gif itp. itd). I na tym dyskusje ucinam. I nie reaguje na jakiekolwiek sztuczki i ewentualne szantarze ("mamo, jak ja tam pojde to bedzie mi bardzo smutno i wielkie lzy beda mi lecialy zawsze icon_wink.gif").
A odprowadza Tata, a z nim to juz nie ma negocjacji w tym temacie icon_smile.gif Takze polecam o ile to mozliwe- tate jako odprowadzacza:)

Na pelne zrozumienie ze strony Jedrka chybajest jeszcze za wczesnie, ale mysle,ze przyzwyczai sie do sytuacji w niedlugim czasie. A mozee nadmien ktoregos "goracego" poranka, ze Tymek szybko rosnie i za jakis czas tez pojdzie do przedszkola...
Trzymaj sie dzielnie!!
Pozdrawiam
Maciejka
Ja mam podobnie jak grzałka. Ale jednak najlepiej się sprawdza akceptowanie uczuć i fantazjowanie w stylu "ale by było fajnie, gdyby nie trzeba było iść do przedszkola/pracy. A co byśmy wtedy robili?" I tu następuje wyliczanie. Zwykle to kończę stwierdzeniem, że faktycznie to by było najfajniejsze. Staram się nie mówić "ale niestety nie mozna". Działa najlepiej. Ale trudno zastosowac to, kiedy czlowiek jaest wściekły albo spóźniony. Nie martw się, następnym razem pójdzie lepiej.
aluc
niestety, jestem wredną matką, która mówi "tak tak, wiem, wczoraj też to mówiłeś" - bo to był i jest ewidentny foch, a nie konkretne powody
Olkowi mówię jeszcze "wiesz, powiem ci coś śmiesznego - Maks też tak ryczał"

akceptacja uczuć kończy się krańcowym wybuchem terroryzmu dziecka wobec rodzica
tłumaczenienie ma sensu, bo w sumie nie ma dobrego powodu, dla którego ja nie idę do pracy
Fragosia
CYTAT(aluc @ Mon, 22 Sep 2008 - 10:19) *
bo w sumie nie ma dobrego powodu, dla którego ja nie idę do pracy


A urlop icon_smile.gif)?

Tak mi się przypomniało jak Arek w zeszłym roku stwierdził ze nie idzie do przedszkola bo..
bierze sobie 3 dni urlopu 04.gif . No bo przecież tata tez sobie wziął w zeszłym tygodniu.


parasolka
no to mnie pocieszłyście 03.gif
Jędrka zawozi tata, foch zaczyna się przy wychodzeniu z domu i trwa do wejścia na sale, od stycznia wracam do pracy i ja będę wozić J bo przedszkole koło mojej pracy, zobaczymy czy coś się zmieni
i niestety mam wrażenia jak Aluc /a chodziłam na Szkołe dla Rodziców/ - im więcej empatii ma dla J tym bardziej on wchodzi mi na głowę
Agnieszka AZJ
Coś chyba dzisiaj jest w powietrzu, bo Julka całą drogę do szkoły wygłaszała gniewny monolog, który streścić można nastepującymi słowy: "No bo ja jestem chora, a Ciebie to nic nie obchodzi" icon_rolleyes.gif
Nic chciała wstać z łóżka, nie chciała wyjść do szkoły, nie chciała iść na basen. W ogóle nic nie chciała.

A co do wycia przed wyjściem do przedszkola... Rekordzistką w naszej rodznie była Zosia, która płakała wsiadając do samochodu i czasem płakała jeszcze wchodząc do przedszkola, a czasem nagle kominikował "Tatusiu, ja juz nie płaczę !" gdzieś w połowie drogi. Trwało to jakieś trzy miesiące, ale w przedszkolu czuła się bardzo dobrze i po południu nie chciała wychodzić. Taki to typ stacjonarny, że nie lubi zmieniać miejsca i dobrze jest jej tam, gdzie jest.
skanna
CYTAT(parasolka @ Mon, 22 Sep 2008 - 11:14) *
i niestety mam wrażenia jak Aluc /a chodziłam na Szkołe dla Rodziców/ - im więcej empatii ma dla J tym bardziej on wchodzi mi na głowę


Ufff, jak dobrze to czytać, bo już myślałam, że mam nienormalne dziecko, którego reakcje zdecydowanie nie są takie, jak być powinny wg różnych światłych osób.
grzałka
CYTAT(skanna @ Mon, 22 Sep 2008 - 12:24) *
Ufff, jak dobrze to czytać, bo już myślałam, że mam nienormalne dziecko, którego reakcje zdecydowanie nie są takie, jak być powinny wg różnych światłych osób.



ja też mam jedno dziecko, które na akceptację uczuć reaguje takim nakręceniem się, że wycofałam się zupełnie z takich pomysłów

uwaga, teraz będzie odkrywczo: dzieci są różne icon_mrgreen.gif
parasolka
no właśnie i chyba tu leży problem - bardziej mój niż Jędrka, trudno mi zaakceptować, " że ten typ tak ma" bo ja lubie zeby było "po mojemu"
ech jeszcze długa droga przede mną
stara jestem i cierpliwości nie mam 21.gif
parasolka
CYTAT(skanna @ Mon, 22 Sep 2008 - 10:24) *
Ufff, jak dobrze to czytać, bo już myślałam, że mam nienormalne dziecko, którego reakcje zdecydowanie nie są takie, jak być powinny wg różnych światłych osób.

he he
skanna
CYTAT(grzałka @ Mon, 22 Sep 2008 - 11:28) *
ja też mam jedno dziecko, które na akceptację uczuć reaguje takim nakręceniem się, że wycofałam się zupełnie z takich pomysłów


O, to to.

CYTAT(grzałka @ Mon, 22 Sep 2008 - 11:28) *
uwaga, teraz będzie odkrywczo: dzieci są różne icon_mrgreen.gif


Eee, grzałka, ja to wiem, ale mam wrażenie, że autorzy poradników wszelakich niekoniecznie są tego świadomi. Się człowiek potem takiego czegoś naczyta czy nasłucha i myśli, że ma jedno dziecko normalne, a drugie jakieś takie...
Mika
wrednie zakończyłam negocjacje i przepychanki słowne,bo mi dziecię na głowę wlazło i samo zaczynało pertraktacje "jak mama mi ... to ja ..." icon_wink.gif
żadnego moralniaka nie mam
Anton z powodzeniem uczy siÄ™ od starszego brata ... wszystkiego co najgorsze icon_wink.gif
nie krzyczę,ale zapowiedziałam nieczułość na szantaż emocjonalny i brak reakcji na płacz wymuszony

grzałka
CYTAT(skanna @ Mon, 22 Sep 2008 - 12:34) *
O, to to.
Eee, grzałka, ja to wiem, ale mam wrażenie, że autorzy poradników wszelakich niekoniecznie są tego świadomi. Się człowiek potem takiego czegoś naczyta czy nasłucha i myśli, że ma jedno dziecko normalne, a drugie jakieś takie...



no, to prawda- taka T. Hogg na przykład uważa, że dziecko działa na pilota, wystarczy tylko odpowiednie guziczki przycisnąć- ale widocznie żaden Antek jej się nie urodził

ale już w "szkole dla rodziców" było wyraźnie podkreślane, że wcale niekoniecznie dany przycisk musi działać na dane dziecko, chociaż mnie się jeszcze jak była tylko Ania wydawało, że to niemożliwe, żeby coś u innych nie działało, skoro u mnie działa

Parasolko, a czytaliście Lulaki? Tam też jest problem z porannym wstawaniem do przedszkola, może J. się spodoba...
parasolka
Lulaki są z inicjatywy Jędrka codzienną obowiązkową pozycją wieczorną, nawet każe czytać Jędruś zamiast Hubercik
grzałka
CYTAT(parasolka @ Mon, 22 Sep 2008 - 13:30) *
Lulaki są z inicjatywy Jędrka codzienną obowiązkową pozycją wieczorną, nawet każe czytać Jędruś zamiast Hubercik



no to nie pozostaje Ci nic innego jak popracować nad sobą icon_lol.gif
KM
Okropna jestem, ale staram się nie wchodzić w rozmowę z marudą. Wszelkie tłumaczenie powodują, że Kacper się nakręca i czuje się coraz bardziej nieszczęśliwy. Tylko krótkie, głośne i zdecydowane: Idziemy!!! Przestań!!! itp. przywraca go do pionu.


PS. Nie jestem taka straszna, jak się nie spieszymy to pozwalam mu pomarudzić 29.gif
zilka
CYTAT(grzałka @ Mon, 22 Sep 2008 - 13:03) *
no, to prawda- taka T. Hogg na przykład uważa, że dziecko działa na pilota, wystarczy tylko odpowiednie guziczki przycisnąć- ale widocznie żaden Antek jej się nie urodził


E tam, on po prostu nie czytał Tracy Hogg... 29.gif
lalalala
O matko, mój ma za rok iść do przedszkola... Muszę się jednak porządnie przygotować psychicznie... 37.gif 21.gif

Doświadczeń z własnym nie mam, ale mam swoje: płakałam przy wychodzeniu z przedszkola, a jak nie szłam, to cały dzień myślałam, co dzieci robią i co mnie omija. Mój brat rodzony z kolei dwa lata ryczał każdego ranka i opowiadał wychowawczyniom niestworzone rzeczy, co to się u nas w domu dzieje 06.gif
Tusiol
U nas sytuacja już opanowana, ale ewidentnie to ja na Bartka źle działałam.
Owszem przy Sławku też marudził/płakał przed wyjściem. Ale, jak jakimś cudem ja jeszcze byłam w domu to już cyrk na całego - łącznie z leżeniem na podłodze, wyciem, trzymaniem się progu i inne takie.
U nas była zasada krótkiej piłki. Sławek wyprowadzał/wynosił i koniec. Z reguły na schodach była już cisza.
Tłumaczenie na nic się zdawało. Jak grochem o ścianę. Zresztą, jak tu przekrzyczeć drącego się 4-latka.
Gorzej, jak ja prowadziłam. Wtedy owijał się wokól nogi, jak wąż i trzeba było go odrywac na siłę.

Teraz chodzi, nie płacze, ale codziennie marudzi - przyjdź przed obiadkiem, a może nie idź do pracy i zostań ze mną, a może zostanę z nianią itd.
Do tego wypowiedziane tonem rasowej jęczydupy, który doprowadza mnie do rozpaczy.

Nie zmienia to faktu, że w przedszkolu bawi sie świetnie i ogólnie jest bardzo zadowolony.

No tak, ale jedna jazda się skończyła a zaczęła druga - ale to na inny wątek 29.gif .
amania
parasolko, na wszelki wypadek radzę uzbroić się w cierpliwość
bo może trafił ci się taki egzemplarz jak moja starsza
przestała płakać i mieć poranne przedszkolne fochy na początku zerówki


p.s. a jeszcze potem w pierwszej klasie ryczała, że ona chce wracać do przedszkola 37.gif
Anna30
przenoszÄ™ tu moje "rozterki"
........ i co ja mam zrobić? Jestem strasznie zła i równocześnie płakac mi się chce. Kubuś ma 5 lat i "wreszcie" zaczął chodzic do przedszkola. Nie chodził może bardzo chętnie, ale chodził i chodził 2 tygodnie. W prawdzie nie jadł tam albo bardzo nie wiele. Zostawał do 14.30 i było o.k. W 3tygodniu coś się zaczeło psuć, płakał, zaczał sikac w nocy - kryzys - wiele dzieci tak przeżywa, myślałam że przejdzie. Babcia zaczęła wybierać go po obiedzie o 12tej przed leżakowaniem. Tak było 2 dni. W piatek już nie wszedł wcale do przedszkola. W poniedziałek nie dał się ubrać jeszcze w domu. Pomyślałam, że ja spróbuję go przed 7 zostawić (pracuję na 7) i jak bedzie widział, że ide do pracy to zostanie. Rano - płacz, ryk, wicie, kopanie.... ani prośby ani groźby nie pomagają ... wyczerpałam już wszystkie argumenty.... wiem że on tak wymusza, ale na siłę przecież go nie ubiorę i nie zaprowadzę..........


i od tego czasu czyli już tydzień nie chodzi chociaż codziennie wałkujemy ten temat.... wiem że to jego fochy, ale wzięcie na siłę nie rozwiązuje problemu... a nawet przekupstwem nic nie dało rady....

chyba spróbuję wziąść w poniedziałek urlop i iść z nim i tam siedzieć......
parasolka
Anna nie wiem co Ci napisać
nie wyobrażam sobie żebym mogła az tak ulec i pozwolic nie chodzić do przedszkola
jak na razie 1:0 dla niego
5 latek goopie nie jest
Maciejka
Anna, a może jest jakiś konkretny powód? Na siłę się nie da, ale gdybyś nie miała nikogo, kto z nim zostanie, to co byś zrobiła w tej sytuacji? Musiałabyś go jakoś ubrać, zaprowadzić i zostawić. Szczerze współczuję sytuacji. Wiem jak to boli, kiedy dziecko tak rozpaczliwie się broni. Maciek miał tak w zerówce. Mimo tego, że chętnie chodził jako pięciolatek (też poszedł tak późno do przedszkola), to zerówka była koszmarem. Musiał chodzić i tyle. Zerówka jest obowiązkowa. Trochę pomógł u nas psycholog. Bardziej mnie niz jemu, bo mnie odpowiednio ukierunkował. My Maćkowi wydłużaliśmy czas pobytu. Ale nie na zasadzie jego zgody, tylko raczej naszych decyzji, które niejako uczył się akceptowac. Najpierw był tydzień odbierania o 13, potem 13.30 i tak po pół godziny dłużej, aż do 15. Potem zaakceptował i 16 i nawet 2 razy w tygodniu 17. Małe kroki. Ale siedzieć z nim... Nie, chyba to nie jest konieczne. No i z paniami pogadaj, niech Ci go jakoś oswoją. Moje panie były bardzo pomocne i udawało się im osuszać łzy mojego dziecka.
Trzymaj siÄ™!
Agnieszka(mamaMieszka)
W "oswajaniu" Mieszka z przedszkolem pomagaly jakies drobne przedmioty zabrane z domu - a to mini-koparka, a to ksiazeczka, a ukochany mini-miso ( non stop czuwa w mieszkowym plecaku zostawianym w przedszkolu wraz z rzeczami na zmiane). I frajda bylo jak rano stal w pokoju i glosno myslal co by tu dzis zabrac. Widzialam jak starszy od Mieszka chlopiec tez zawsze cos dzierzyl pod pacha (raz mial np. ulubiona poduszke), a jego mama mowila,ze u nich to przynoszenie z domu tez troche pomaga...
Trzymaj sie Aniu i nie poddawaj. Probuj wszystkich mozliwych sposobow, w koncu znajdziesz ten najwlasciwszy = najskuteczniejszy. Bo my tu mozemy podzielic sie z Toba swoimi pomyslami , a i tak na Kubusia moze zadzialac cos zupelnie innego. Spokoju i cierpliwosci zycze!
cydorka
u nas zerówka a poranne podchody i wymyślanie przyczyn dla których może dziś zostaniemy w domu trwa nadal
zwłaszcza teraz, kiedy ja z młodym jestem w domu

generalnie mój syn wie, ze jedynym powodem dla którego sie nie chodzi do przedszkola jest choroba, więc z utęsknieniem wypatruje kolejnej icon_smile.gif

ponieważ u nas tak jak u grzałki występuje katar przedszkolny - my domowo zimny wychów a w przedszkolu sucho i gorąco

katar mamy od środy bo 2 tyg września mieliśmy wyjazdowe wagary i dopiero zaczeliśmy edukacje
zaczeło się dość kiepskim ( jak myślałam) samopoczuciem i jeden dzień przetrzymałam w domu w obawie, ze to jednak nie katar "kaloryferowy" jak go nazywam, czego żałowałam juz po 2 h od tej decyzji gdyż nagle mój syn ozdrowiał,
tego samego dnia (był to czwartek) pyta mnie wieczorem: mamo a jutro jaki dzień tygodnia - piątek mówię, mmm piątek to ja ide do przedszkola, już jestem zdrowy, po czym dodał, ze siedzenie ze mną i z "boberem" w domu to była kiepska atrakcja
i w piątek rano pierwszy chyba raz po kilku latach pomaszerował z taką ochotą do przedszkola....

a precyzyjniej odpowiadajÄ…c na pytanie zdecydowanie najgorzej wychodzÄ™ na "empatii"

cyd
Anna30
dzieki za dobre słowo... ale niestety poddałam się.... 41.gif
bylismy wczoraj w przedszkolu... ale pożegnać się z nim... ja szłam jeszcze z malutkš nadziejš, ale Kuba nie chciał nawet wejœć... (to byó wiadomo).
Myœlałam ,że jak zobaczy kolegów, zabawki to coœ w nim pęknie... ale nic ...on nie chce zostać i nie chce chodzić...

Jak twierdzš Panie "kreciš robotę" zrobiła babcia zabierajšc go z przedszkola...
Panie mówiły też ze "wystepujš w przyrodzie" takie dzieci, ktore za żadne skarby nie będš chodzić .... i Kubuœ do takich pewnie należy...

Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że po powrocie do domu zobaczyłam, że mój synek jest znowu szczęsliwy i usmiechnięty ( jak nie było przez ostatnie dwa tygodnie).....

Widocznie tak ma być......
Inana
CYTAT(Anna30 @ Tue, 30 Sep 2008 - 11:09) *
dzieki za dobre słowo... ale niestety poddałam się.... 41.gif
bylismy wczoraj w przedszkolu... ale pożegnać się z nim... ja szłam jeszcze z malutkš nadziejš, ale Kuba nie chciał nawet wejœć... (to byó wiadomo).
Myœlałam ,że jak zobaczy kolegów, zabawki to coœ w nim pęknie... ale nic ...on nie chce zostać i nie chce chodzić...

Jak twierdzš Panie "kreciš robotę" zrobiła babcia zabierajšc go z przedszkola...
Panie mówiły też ze "wystepujš w przyrodzie" takie dzieci, ktore za żadne skarby nie będš chodzić .... i Kubuœ do takich pewnie należy...

Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że po powrocie do domu zobaczyłam, że mój synek jest znowu szczęsliwy i usmiechnięty ( jak nie było przez ostatnie dwa tygodnie).....

Widocznie tak ma być......



Gratuluję mądrej decyzji. Jesteś wspaniałą matką!
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.