No wiem, wiem, pisałam o tym u siebie, ale muszę - po prostu MUSZĘ wszystkim o tym powiedzieć.
Człowiek, który od lat dłubie sobie w laboratorium w kwestiach substancji fluorescencyjnych, dostał przed wczoraj Nobla w dziedzinie chemii.
Co nie ekscytowałoby mnie może aż tak bardzo, gdyby nie to, że całe lata używałam właśnie wynalezionego przez niego barwnika, przede wszystkim w swoim doktoracie. W ogóle, fakt, że te barwniki istnieją, sprawia, że moja (i wiele innych) działka biologii jest nie tylko interesująca, ale zwyczajnie estetyczna. Jak ja sobie lubiłam patrzeć w mikroskop albo na ekran i oglądać te wszystkie tajemnicze świecące struktury...
Zobaczcie sobie: Green Fluorescent Protein
No, normalnie czuję się jak tata Żaczek w "Szóstej klepce", jeśli ktoś to pamięta Nic z tego nie mam, a ciesze się jak głupia.