Od czerwca 2008 prześladują mnie infekcje dróg moczowych. Po czterech krwawych nawrotach, trzech antybiotykach i w sumie sześciu lekarzach (2 ginekologów, 2 ogólnych, 2 urologów), w listopadzie udało się zakończyć moją traumę. Łykam profilaktycznie tabletki i ziółka od tych spraw, a tu dzisiaj pojawia się nietrzymanie moczu! Objaw ten pojawiał mi się poprzednio przed każdym nawrotem infekcji. Ostatnio z mężem mieliśmy więcej niż zwykle wygibasków i tak sobie myślę, czy to nie jest przyczyna moich problemów. Obydwoje bardzo dbamy o higienę, więc problem nie tkwi tu. Ja od dawna to podejrzewałam i wypijam przed pójściem do łóżka szklankę wody, aby potem wypłukać potencjalne bakterie z dróg moczowych. Może trzeba znów ginekologa i urologa zmienić, bo ograniczeniu wygibasów stanowczo mówię NIE! Może są jeszcze jakieś sposoby lub może ktoś wie jaka może być inna przyczyna, bo ja już sił nie mam.
Miałam podobne problemy na początku małżenstwa. To podobno dość częste.
Trafiłam wreszcie do urologa, który przebadał również mojego Męża. Oboje zrobiliśmy posiew moczu, oboje dostaliśmy antybiotyki i... poskutkowało.
Może naprawdę muszę mojego męża przebadać. Przynajmniej posiew moczu zrobić. Najgorsze jest to, że on czuje się świetnie. Jest zdrów, jak ryba. Gorzej ze mną.
Mój też czuł się dobrze, a w posiewie jednak były bakterie.
Kobiety są bardziej podatne na tego rodzaju infekcje, a u mnie drogi moczowe były i pozostały słabym punktem. Jak zmarznę, to prędzej będę miała zapalenie pęcherza niż grypę. Anginy w zyciu nie mialam. Zapalenie ucha raz - z całą zimę chodzę bez czapki. Zapaleń pęcherza nie policzę.
TAK.. PRZY TAKICH SCHORZENIACH DŁUGOTRWAŁYCH KONIECZNE JEST WYLECZENIE OBOJGA PARTNERÓW:))
kurcze caps lock:(
No to sprawa przesądzona. Mój mąż nie cierpi lekarzy, ale jak się dowiedział, że ma w tym swój potencjalny udział, to przyznał mi rację. Dobrze, że chociaż o mnie dba, bo gdyby chodziło tylko o niego, to pewnie by nie poszedł.
Dzięki dziewczyny za uświadomienie mnie w tej sprawie. Mam jeszcze małe doświadczenie=krótki staż małżeński. Dziwne tylko, że lekarz o tym nie pomyślał. Konowały jedne.
mam nadzieje Syza, ze szybko skoncza sie Twoje problemy, bo kto jak jak kto, ale ja tez wiem, jak takie infekcje moga uprzykrzyc zycie, mnie pomogl Canesten, wiem, ze sie powtarzam, ale specyfik naprawde godny polecenia!
Syza, trzymam kciuki
Wzięłam Furagin i jest chyba lepiej, ale badania i tak zrobić trzeba. Majeczko dzięki za wsparcie.
Może naprawdę muszę mojego męża przebadać. Przynajmniej posiew moczu zrobić. Najgorsze jest to, że on czuje się świetnie. Jest zdrów, jak ryba. Gorzej ze mną. Niestety Syza, Twój mąż musi zrobić to badanie, on nie choruje, ale prawdopodobnie ma tą bakterię (pewnie od Ciebie), która atakuje Twój układ moczowy po każdym zbliżeniu z nim.
Syza
nawet nie jestem w stanie policzyć ile furagin, uroseptów, nasiadówek w swoim życiu zjadłam/zrobiłam. Zawsze po brykaniu ze ślubnym infekcje powracały. Mąż zrobił posiew moczu + badanie ogólne moczu. wszystko wyszlo ok,a ja ciągle miałam zapalenia pęcherza, które później prowadziły do zapalenia dróg rodnych. Moja gin kazała przebadać męża. O ile było przekamażań, a po co,a na co...nic mi nie jest, zdrowy jestem. Mąż dostał skierowanie na wymaz. O Boże ile było gadania, że nie pójdzie. Nie trafiały argumenty, że ja jakoś musze nogi rozkładać przezd lekarzami , to on nie może? Dopiero jak zobaczył, że mnie to naprawde boli ( nie byałm wstanie współżyć bo wiecej dni było z infekcją niż dni bez niej), że sie troche przełamał. Pani doktor zgodziła sie, aby mąż sam pobrał sobie śluz...taka męska cytologia w łazience w laboratorium. Okazało się, że ma bakterie. Po kuracji antybiotykowej nas obojga wszystko zniknęło. acha, więc proponuje wysłać męza na badania. A jak bedzie robił opory to niech pomyśli, że nie on jeden tak sie bedzie musiał zbadać. No ma do wyboru...albo badania, albo ograniczenie lub brak seksu
Jesli chodzi o infekcje to warto w takich momentach napewno dbac bardziej o higiene intymna.
Moze warto jest po prostu przy kazdorazowym pobycie w WC używac chusteczek do higieny intymnej.
To i ja muszę chyba męża wysłać na badania, bo mamy ten sam problem. A zwłaszcza ja mam po każdym zbliżeniu
w celach zapobiegawczych zaleca sie seks o pustym pecherzu i oproznianie tegoz rowniez po fakcie ( nawet jesli sa to niewielkie ilosci)
Po prostu w trakcie rozne zanieczyszczenia dostaja sie rowniez do cewki moczowej i wedruja dalej jesli sie ich nie splucze. Malo romantycznie brzmi moze ale skuteczne zdecydowanie
mały OT : a mnie sie podoba ilość odsłon wątku w kontekście jego "wieku" temat bardzo poczytny jak widać dwukrotnie bardziej ciekawszy np od "cytologii"
edit: dopisek To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|