To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Onet- nie rozmawiaj z nieznajomymi

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Beti_
Czytaliście może artykuł na Onecie:

https://dziecko.onet.pl/20265,0,0,nie_rozma...,1,artykul.html

Przeczytałam . . . . no i teraz tak się zastanawiam, czy jestem pomylona matką?????
Nie mam chyba ochoty zabraniać dziecięciu rozmawiać z nieznajomym- na razie się zastanawiam bo me dziecię jeszcze tak wielce gadające nie jest.

Ale biorąc pod uwagę że Maka nie umie mówić a zaczepia każdego kto wpadnie jej w oko - głośno się do niego śmiejąc- to co mam zakneblować 29.gif

Kurcze już w tak młodym uczyć zamykania się na wszystkich/wszystko. Chyba nie podpiszę się pod tym artykułem.
Zastanawiam się tylko nad tym jedzeniem - chyba bym nie chciała żeby me dziecię było obdarowywane nim na ulicy.

Co o tym myslicie ???
Lipopa
a ja się zgadzam z tym artykułem.. wolę aby dziecię było nieufne w stosunku do obcych niz opowiadało gdzie mieszka, co ma w domu, kiedy wraca tata a kiedy mama do domu itp...

nie znosiłam gdy ktoś obcy chciał dotykac moje niemowlę, nachylał się nad wózkiem a przy okazji "pluł" bo miał soczysta wymowe itp

obecnie nie lubię jak ktos komentuje zachowanie mojego dziecka w sklepie (jego histerię) czy moją ignorancję w stosunku do takiej histerii.. nie zycze sobie aby widząc taką histerię ktos straszył moją córkę że ją zabierze, że mama przestanie ją kochac, że jest brzydka itp.. niech przejdzie obojętnie widząc iż nikt krzywdy dziecku nei robi!!

a już częstowanie czymkolwiek uważam za karygodne... ja w takich sytuacjach strasze te "przemiłe staruszki" że dziecko ma uczulenie i nie może jeść takich "pyszności"

wolę aby była nieufna niż kiedykolwiek dowiedzieć się, że poszła za rękę z obcą osobą bo tamta coś dla niej miała i była "przemiła" - wręcz cieszę się gdy dziecko głosno protestuje gdy ktoś chce ją wziąć na ręce w sklepie czy głaska po głowie, ludzie nie potrafią uszanować osobistej strefy dziecka (czy jak to się tam nazywa)

pamiętam jak około 12-18mies moje dziecię samo zaczepiało wszystkich i poszło by z każdym kto by się do niej uśmiechnął - byłam tym faktem przerazona.. na szczęście minęlo icon_wink.gif

nie uważam, że takim podejściem do tych spraw wychowam gbura bo mimo wszystko córka dość szybko adaptuje się w otoczeniu "nowych znajomych" - upewniwniwszy się najpierw czy my te osoby znamy i lubimy itd
Lipopa
CYTAT(Beti_ @ Thu, 29 Jan 2009 - 09:34) *
Przeczytałam . . . . no i teraz tak się zastanawiam, czy jestem pomylona matką?????
Nie mam chyba ochoty zabraniać dziecięciu rozmawiać z nieznajomym- na razie się zastanawiam bo me dziecię jeszcze tak wielce gadające nie jest.

ja nie zabraniam jesli dziecię chce udzielić odpowiedzi na pytanie w stylu "ile masz lat" "jak masz na imie" - ale nie zmuszam gdy tego zrobić nei chce i okazuje zawstydzenie
Dirty Diana
Ja zawsze uważałam, że polskie wychowanie jest, delikatnie mówiąc, dziwne. Z dzieciństwa pamiętam np. koszmar pt. "Pocałuj ciocię!". Dzieci mają prawo do nietykalności w każdej formie, prawo decydowania, z kim i kiedy moją ochotę rozmawiać, a my mamy obowiązek nauczyć dziecko korzystania ze swoich praw.

Ja mam problem z córką, która jest za grzeczna, z a spokojna i bardzo ufna. Nie umiałam jej wychować na nieufne dziecko.
Lipopa
CYTAT(Kaelsa @ Thu, 29 Jan 2009 - 10:39) *
Ja zawsze uważałam, że polskie wychowanie jest, delikatnie mówiąc, dziwne. Z dzieciństwa pamiętam np. koszmar pt. "Pocałuj ciocię!". Dzieci mają prawo do nietykalności w każdej formie, prawo decydowania, z kim i kiedy moją ochotę rozmawiać, a my mamy obowiązek nauczyć dziecko korzystania ze swoich praw.

hihi... tak mi się przypomniało, jak to w paxdzierniku moje dziecię miało 3urodzinki i przyszła do niej chrzestna, która przychodzi do swej chrzesnicy raz do roku.. no i bardzo domagała sie od małej buziaka "taki ładny prezencik Ci przyniosłam... daj cioci buziaka", dziecko powiedziało NIE ale chrzestna nalegała wręcz ją na siłe przytuliła i próbowała ucałowac w policzek na co moje dziecię zaparło się rękoma i do niej "idź sobie" 04.gif jedyną moją reakcją było upomnienie małej solenizantki, że za prezent trzeba podziękować - dzięcię powiedziało ładnie "dziękuję" i po sprawie
ale szwagierka pewnie sobie pomyślała, że mam wyjątkowo niegrzeczne dziecko i napewno tak jej karze mówić.. ale co tam...
Esther@
No to ja staram się ze wszystkich sił wzbudzić pewną nieufność w moich dzieciach. Wiedzą, że absolutnie jeżeli mnie nie ma obok nie odpowiadają na żadne pytania nieznajomych, wiedzą, że na każda próbę zaczepienia, nawet miłego, mają zmykać tam gdzie ich opiekun jest. Dwa miesiące temu do syna koleżanki (8 lat) podszedł staruszek prosząc, żeby pomóc mu wnieść siatkę na drugie piętro. Młody już wchodził do klatki, kiedy zauważył to jego dziadek, zawołał dzieciaka i podbiegł mówiąc, że chętnie pomoże. Okazało się, że tamten "staruszek" całkiem szybko uciekał... No i trudno - moje dzieci nie będą pomagać staruszkom, ale mam nadzieję, że nigdy nie spotka ich żadna "przygoda"...
Uważam, że jest teraz tyle sposobów, żeby dziecko skrzywdzić, że jedynie ucząc ich tego mogę im pomóc. Bo inaczej żaden GPS w komórce im nie pomoże.
Adriannna
A ja szczerze mowiac ma mieszane odczucia jesli o ten artykul chodzi.

W kraju, w ktorym mieszkam, dzieci sa tak wlasnie wychowywane - na zasadzie nie rozmawiaj z nikim, nie ufaj nikomu. Patrza na czlowieka "spod lba", nie usmiechna sie. Smutne to musze przyznac. Sophie, jest bardzo wesola dziewczynka. Zawsze obdarowuje ludzi usmiechem, zagaduje po swojemu. Nieraz juz slyszalam od tutejszych ludzi (najczesciej starszych), ze takie dzieci sie nieczesto tutaj spotyka. Wlasnie ta ponurosc, to uznawanie usmiechania sie do innych, odpowiedzenia na najprostsze pytanie milczeniem, za cos normalnego jest jednym z powodow, dla ktorych chcemy opuscic Szwajcarie w niedalekiej przyszlosci. Sophie juz powoli zaczyna sie orientowac, ze jej zachowanie nie jest tu typowe. Nie chce aby zaczela brac przyklad z tutejszych dzieci.

Przeciez nie chodzi o to aby dziecko zagadane od razu informowalo o nazwisku, adresie, nr telefonu, ale co zlego jest jesli powie jak ma na imie i ile ma lat??? Co zlego jest w tym, ze usmiechnie sie do starszego pana w autobusie? Jedyne z czym sie zgadzam to przyjmowanie slodyczy od obcych ludzi. Chociaz jakos trudno mi uwierzyc aby starusienka babunia miala jakies zle intencje wreczajac dziecku cukierka, mimo wszystko nie jestem tego zwolenniczka. Zawsze informuje, ze moje dziecko nie jada slodyczy w ogole i musze przyznac, nigdy nie spotkalam sie z tym aby ludzie negatywnie to odbierali.

Beti_
CYTAT(Kaelsa @ Thu, 29 Jan 2009 - 08:39) *
Ja zawsze uważałam, że polskie wychowanie jest, delikatnie mówiąc, dziwne. Z dzieciństwa pamiętam np. koszmar pt. "Pocałuj ciocię!". Dzieci mają prawo do nietykalności w każdej formie, prawo decydowania, z kim i kiedy moją ochotę rozmawiać, a my mamy obowiązek nauczyć dziecko korzystania ze swoich praw.

Ja mam problem z córką, która jest za grzeczna, z a spokojna i bardzo ufna. Nie umiałam jej wychować na nieufne dziecko.



Podpiszę się pod tym postem, nie znosiłam spędów rodzinnych na których wielkie twarze zbliżały się żeby dostać buziaka. 29.gif Przymuszać swego dziecięcia do takiego zachowania nie będę- ba nie dałabym rady- ma swój charakterek.

Chodzi mi konkretnie o rozmowy i zaczepianie nieznajomych, jej otwartość w stosunku do osób na ulicy - czy to jest coś złego i czy mogą być jakieś nieprzyjemne konsekwencje takiego zachowania- tak się głośno zastanawiam 08.gif
Esther@
Ada, póki ta starsza pani zaczepia dziecko w Twojej obecności, to wszystko jest w porządku. Moje dzieci wiedzą, że jeżeli ja powiem: "Odpowiedz Pani, kochanie", to mają zielone światło na pogaduszki. Ale chcę, żeby nie miały tego odruchu, że pani mówi, i one słuchają i robią to, o co je poprosi. Bo kiedy mnie nie będzie już obok, to samym będzie im trudno zdecydować, czy to miły staruszek, czy też pedofil po sześćdziesiątce.
Lipopa
CYTAT(Adrianna78 @ Thu, 29 Jan 2009 - 11:10) *
Chociaz jakos trudno mi uwierzyc aby starusienka babunia miala jakies zle intencje wreczajac dziecku cukierka, mimo wszystko nie jestem tego zwolenniczka.

złe intencje może niekoniecznie... ale zawsze mi sie w głowie roi od myśli jak długo ten slodycz przeleżał w płaszczu tej babuni, co oprócz tego trzyma w tej kieszeni itp.. 29.gif
Adriannna
CYTAT(Esther@ @ Thu, 29 Jan 2009 - 11:24) *
Ada, póki ta starsza pani zaczepia dziecko w Twojej obecności, to wszystko jest w porządku. Moje dzieci wiedzą, że jeżeli ja powiem: "Odpowiedz Pani, kochanie", to mają zielone światło na pogaduszki. Ale chcę, żeby nie miały tego odruchu, że pani mówi, i one słuchają i robią to, o co je poprosi. Bo kiedy mnie nie będzie już obok, to samym będzie im trudno zdecydować, czy to miły staruszek, czy też pedofil po sześćdziesiątce.


Oczywiscie Esthera, z tym sie zgadzam. Jak ja jestem przy niej to nie mam nic przeciwko temu aby do ludzi sie usmiechnela lub odpowiedziala na pytanie typu: jak ma na imie lub ile ma lat. Na inne nie powinna i to jej wpajam caly czas. W artykule byl podany przyklad - dziecko jedzie winda z rodzicem i mimo zadawania pytan przez staruszka ma stac i udawac ze nie slyszy. Wg mnie to przesada.
_rybka
Dla mnie ten artykuł jest przesadzony. Sztuką jest nauczyć dziecko odróżniać , kiedy należy zachować się po prostu grzecznie od tego, kiedy należy odmówić. Zgoda, małe dziecko tego nie zrozumie, ale czy naprawdę zostawiacie małe dzieci same tak, aby były wystawione na niebezpieczeństwo?
W wypadku starszego dziecka nauczenie pewnych zachowań jest możliwe.
A czy ucząc dziecko , że nie wolno mu absolutnie odpowiedzieć nieznajomym nie uczymy,że świat jest zły, wszędzie czai sie niebezpieczeństwo, a każdy człowiek to napotkany wróg? Nie uczymy totalnego braku zaufania do kogokolwieK? Moze dlatego w dorosłym życiu też nam trudno zaufać?
Pamietacie, jak Berek opisywała stosunek do dzieci w Brazylii?
Jeśli chodzi o przytoczony w artykule przykład z windą to ja bym raczej uczyła, żeby dziecko nie wsiadało do windy z samotnym panem. Ale winda i ja to jak wiadomo toksyczny związek 29.gif .
Odpowiedzieć komuś można, ale dziecko powinno wiedzieć, że nie podaje sie obcym adresów, numerów telefonów itd.
Za ewentualne słodycze mozna podziękować , ewentualnie ich nie zjeść( z tym,że dotyczy to starszych dzieci, które dla odmany tak słodkie nie sa i babuleńki chyba aż tak sie nie rwą do ich obdarowywania).
Oślinianiu dzieci też jestem przeciwna, jak również ich tarmoszeniu przez zupełnie nieznane im osoby.
Mika
a ja zabraniam,bo dzieku trudno później wytłumaczyć co,gdzie i komu może mówić a gdzie/komu -nie
moje dzieci są gadułami,szczególnie Ola która jak zaczęła nawijać to i zaczęły się problemy
potrafiła powiedzieć wszystkim i o wszystkim icon_wink.gif
a to niebezpieczne
5 minut rozmowy i z dziecka wycieka wszystko łacznie z tym kto co robi i gdzie mieszka
teraz przyjęłam taktykę "nic nikomu" -ani w rodzinie ani poza nią
bez mojej zgody nie wolno im o niczym opowiadać,rozmawiać
nie wolno brać słodyczy -nawet zapakowane,ale nie wiadomo co w nich może być (wariat może oblizać i zapakować icon_wink.gif kto inny nafaszerować bógwieczym)
wolę żeby były nieufne i bezpieczne niż odwrotnie

świat zrobił się nieczuły i okrutny -nikt im nie pomoże,więc niech przynajmniej tak je odrobinę "zabezpieczę"

ps.
nie pozwalam brać słodyczy nawet od kolegów ze szkoły
chcesz słodkości?-dostaniesz w domu
teraz narkotyki (tak wiem,pomyślicie,że to paranoja) są wszedzie -nawet w podstawówkach
rozmawialam z policjantem który opowiadal jak to nasączają nimi nawet "zwykłe" tatuaże,drukują w formie znaczków,cukierków
ciężko się zorientować,że banalny tatuaż może być przyczyną dziwnych zachowań dziecka

a wiadomość o imieniu i wieku dziecka to otwarta furtka
dziecko może nawet nie pamiętać rozmówcy,ale kiedy usłyszy "oo cześć Asiu,masz 5 lat prawda?" (i tu dokłada bajkę o tym jakim jest znajomym/wujkiem itd)
wolę być przezorna ........

.... na Żoliborzu,w biały dzień,prawie na oczach ludzi,w śmietniku,zgwałcono ośmiolatka
krzyczał,płakał,wołał o pomoc
NIKT nie zareagował
znaczy taaakk -reakcja z okna była -wzrokowa
ktoś zadzwonił na policję
nikt nie wyszedł
kiedy policja przyjechała było "po wszystkim"........

chłopca zgwalcił właśnie taki "znajomy" - znali się z osiedla
chaton
CYTAT(Kaelsa @ Thu, 29 Jan 2009 - 10:39) *
Ja zawsze uważałam, że polskie wychowanie jest, delikatnie mówiąc, dziwne. Z dzieciństwa pamiętam np. koszmar pt. "Pocałuj ciocię!". Dzieci mają prawo do nietykalności w każdej formie, prawo decydowania, z kim i kiedy moją ochotę rozmawiać, a my mamy obowiązek nauczyć dziecko korzystania ze swoich praw.


Wez przestan, we Francji wszyscy znajomi sie caluja na przywitanie i w zaleznosci od regionu pochodzenia 2 lub 4 razy. To jest dla mnie nie dosc ze jakis kod spoleczny graniczacy z czarna magia, bo jeszcze towarzysza temu pasjonujace dyskusje "nie, ja caluje 4 razy bo jestem z Pikardii", to jeszcze dzieci sa systematycznie zmuszane do obcalowywania wszystkich. Ja, poniewaz sama nie znosze tego zwyczaju, nie mam najmniejszego zamiaru zmuszac dziecka do calowania wasatej cioci.
Co do rozmowy, to inna sprawa. Powiedzmy sobie, ze czlowiek to jednak istota spoleczna i dostosowujac sie dokladnie do zalecen z artykulu wychowamy antyspolecznego czlowieka, niezdolnego do normalnego funkcjonowania w spoleczenstwie.
Nie wiem jeszcze, jak to rozegram, bo potomstwo male jeszcze, ale z pewnoscia nie zabronie jej rozmawiac z ludzmi.
Pewie kiedys jej wytlumacze, ze nie wszyscy sa fajni, i ze nie mozna brac jedzenia od nieznajomych, ani mowic, gdzie sie mieszka.
Chetnie poczytam, jak sie ustosunkowuja do tego mamy starszych dzieci.
Lipopa
a porpo zaufania do "społeczenstwa" - nie moge wyjśc z podziwu (w negatywnym tego slowa znaczeniu) jak widze wózek z dzieckiem pod sklepem a mama/tata/babcia buszują w tym czasie po pólkach sklepowych icon_evil.gif
Adriannna
CYTAT(_rybka @ Thu, 29 Jan 2009 - 11:49) *
Dla mnie ten artykuł jest przesadzony. Sztuką jest nauczyć dziecko odróżniać , kiedy należy zachować się po prostu grzecznie od tego, kiedy należy odmówić. Zgoda, małe dziecko tego nie zrozumie, ale czy naprawdę zostawiacie małe dzieci same tak, aby były wystawione na niebezpieczeństwo?
W wypadku starszego dziecka nauczenie pewnych zachowań jest możliwe.
A czy ucząc dziecko , że nie wolno mu absolutnie odpowiedzieć nieznajomym nie uczymy,że świat jest zły, wszędzie czai sie niebezpieczeństwo, a każdy człowiek to napotkany wróg? Nie uczymy totalnego braku zaufania do kogokolwieK? Moze dlatego w dorosłym życiu też nam trudno zaufać?
Pamietacie, jak Berek opisywała stosunek do dzieci w Brazylii?
Jeśli chodzi o przytoczony w artykule przykład z windą to ja bym raczej uczyła, żeby dziecko nie wsiadało do windy z samotnym panem. Ale winda i ja to jak wiadomo toksyczny związek 29.gif .
Odpowiedzieć komuś można, ale dziecko powinno wiedzieć, że nie podaje sie obcym adresów, numerów telefonów itd.
Za ewentualne słodycze mozna podziękować , ewentualnie ich nie zjeść( z tym,że dotyczy to starszych dzieci, które dla odmany tak słodkie nie sa i babuleńki chyba aż tak sie nie rwą do ich obdarowywania).
Oślinianiu dzieci też jestem przeciwna, jak również ich tarmoszeniu przez zupełnie nieznane im osoby.


Ja podobnie uwazam. Sophie poki co jest na tyle mala, ze wszedzie chodzi ze mna lub ze swoim tata. Jak przyjdzie pora na to, aby poruszala sie sama, bedzie wiedziala czego jej nie wolno - min. chodzenia za obcymi ludzmi do ich domow, nie podawania zbyt wielu inf. na swoj temat, nie przyjmowania podarunkow od osob ktorych sie nie zna lub zna "ledwo, ledwo" itp.

Nie wiem co pisala Berek o stosunku do dzieci w Brazylii, ale ja tamtejszymi dziecmi jestem zachwycona. Zawsze usmiechniete, wesole, mile, a jednoczenie dokladnie wiedza na ile moga sobie pozwolic (zreszta wlasnie tam zamierzamy sie przeprowadzic).

Moi rodzice zawsze uczyli mnie abym byla uprzejma dla innych, a jednoczesnie uczyli mnie aby nie ufac obcym. Pamietam kiedys wracajac do domu z zajec religii podszedl do mnie i do mojej kolezanki pewien pan i zaczal nas zapraszac do siebie do domu, bo ma "nowe bajki", ktore napewno nam sie spodobaja. My przyspieszylysmy kroku i jak naszybciej dotarlysmy do domu, po czym opowiedzialam wszystko tacie. Pamietam jak go gonil z moim wujkiem. Ja naprawde wierze, ze dziecko potrafi odrozniac dobre intencje od zlych jesli tylko rodzice odpowiednia mu wytlumacza jake to robic.
Beti_
CYTAT(Chat @ Thu, 29 Jan 2009 - 10:11) *
Nie wiem jeszcze, jak to rozegram, bo potomstwo male jeszcze, ale z pewnoscia nie zabronie jej rozmawiac z ludzmi.
Pewie kiedys jej wytlumacze, ze nie wszyscy sa fajni, i ze nie mozna brac jedzenia od nieznajomych, ani mowic, gdzie sie mieszka.
Chetnie poczytam, jak sie ustosunkowuja do tego mamy starszych dzieci.


Chyba też tłumaczyć będę w starszym wieku 29.gif teraz no cóż, niech się szczerzy do wszystkich. Tłumaczyć będę jak więcej będzie do niej trafiało.

Może jak trochę podrośnie to i nastawienie do innych samo się zmieni 37.gif - zobaczymy- jeszcze tego nie przechodziłam.
Berek
CYTAT(Adrianna78 @ Thu, 29 Jan 2009 - 10:18) *
Nie wiem co pisala Berek o stosunku do dzieci w Brazylii, ale ja tamtejszymi dziecmi jestem zachwycona. Zawsze usmiechniete, wesole, mile, a jednoczenie dokladnie wiedza na ile moga sobie pozwolic (zreszta wlasnie tam zamierzamy sie przeprowadzic).

Berek pisała, że w Brazylii wszyscy gadają do dziecka icon_smile.gif
Ale mam wrażenie, że tam to było z jakimś większym taktem, niż u nas... icon_sad.gif
Nikt do dziecka nieproszony łap nie wyciągał, jeśli był obcy. nikt nie próbował go całować - chyba, że trzymałam je na rękach i nie wykazywałam żadnych odruchów obronnych, to w stopkę albo w łapkę. Zresztą pozwalałam.

Ale dla mnie cała ta "nieufność" ma dwa aspekty.

Po pierwsze ja wolę, żeby dziecko nie gadało z obcymi. Nikt na czole nie ma, czy jest dobrym człowiekiem, a nie da się wytłumaczyć małemu dziecku, czego konkretnie nie wolno mówić. OK - nie podawać adresu. A mówić, że wyjeżdżamy na ferie na tydzień? jeśli delikwent już wie, gdzie mieszkamy, to taka informacja mu wystarczy. Nie - z obcymi rozmawiamy WYŁĄCZNIE w obecności opiekuna i za jego pozwoleniem. W innym razie można się nie odzywać albo powiedzieć "Nie wolno mi rozmawiać". I tyle.

Po drugie, ludzie w Polsce (nie wiem, może gdzie indziej też) nie mają szacunku do dziecka jako człowieka. Czy do obcego dorosłego starsza pani podleci i zacznie go obcałowywać? Czy miły, dziarski wujek złapie znienacka obcego człowieka za rękę? A moim dzieciom ciągle ktoś próbuje wycinać takie numery. Nie mówiąc już o idiotycznych tekstach "zabiorę sobie twojego misia", niejednokroć popartych gestem. Jeśli jeszcze raz ktoś wyjedzie do Daśki z takim tekstem, słowo honoru, odpowiem "to ja sobie zabiorę pani torebkę" i zdejmę jej rzeczoną z ramienia. Niech woła policję, proszę bardzo.

Ponieważ uważam, ze takie traktowanie dzieci to skandal, absolutnie uprawniam swoje baby do pełnej wstrętu reakcji na zaczepianie przez obcych. W życiu nie wymagam, żeby zaatakowane znienacka wykazywały się uprzejmością. mają prawo patrzeć spode łba, nie muszą być miłe, a ja z reguły, jeśli uważam, ze "zagajenie" przekraczało granice dobrego wychowania, wygłaszam kwestię typu "proszę jej nie straszyć", "wystraszyła ją pani", albo do dziecka "masz rację, z obcymi się nie rozmawia". Po pierwsze, uczę tym baby, że nie muszą reagować na wszechpolską serdeczność wobec dzieci (czy wy reagujecie grzecznie i uprzejmie, kiedy podlatuje do Was kompletnie obca baba i wrzeszczy "lalunia, ależ ty masz cudowniusią bluzeczkę? oddasz mi ją, kochaniutka?" ? 29.gif ) Po drugie, mam nadzieję, ze jak się parę razy jednej z drugą serdecznej babuni zrobi głupio, to nieco przyhamuje zapędy do macania cudzych dzieci.

Zaznaczam, ze to nie chodzi o brak jakichkolwiek rozmów. Dopóki jestem, absolutnie baby mogą konwersować, jeśli je ktoś zagadnie, ale domagam się takiego stosunku do nich, jak do innych ludzi - znaczy, jak do ludzi, a nie jak do przygłupich domowych zwierzątek.
Lipopa
CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 13:28) *
Po drugie, ludzie w Polsce (nie wiem, może gdzie indziej też) nie mają szacunku do dziecka jako człowieka. Czy do obcego dorosłego starsza pani podleci i zacznie go obcałowywać? Czy miły, dziarski wujek złapie znienacka obcego człowieka za rękę? A moim dzieciom ciągle ktoś próbuje wycinać takie numery. Nie mówiąc już o idiotycznych tekstach "zabiorę sobie twojego misia", niejednokroć popartych gestem. Jeśli jeszcze raz ktoś wyjedzie do Daśki z takim tekstem, słowo honoru, odpowiem "to ja sobie zabiorę pani torebkę" i zdejmę jej rzeczoną z ramienia. Niech woła policję, proszę bardzo.

04.gif na to nie wpadłam 03.gif
jak
Ja popieram Mikę w tym co pisze bo sama uwazam ,że jak na dzisiejsze czasy mam dziecko za bardzo miłe,uśmiechniete,otwarte i życzliwe może zweryfikuje swoje nastawienie po zetknięciu z brutalna rzeczywistoscią ale jednak ja jestem od tego by Go dokładnie i wczesniej przygotować .Adrianno nie do końca sie z Toba zgodzę w tym ,ze dzieci w Brazylii dokładnie wiedza na ile moga pozwolić .To zawsze tylko dzieci a zreszta o czym my gadamy dorośli daja sie nabrać i oszukać na miłe,ładne słówka a co dopiero dzieci . A pedfilem może i często jest ten miły pan z naprzeciwka,znajomy rodziców ,sąsiad ,kuzyn,opiekun grupy,druzynowy itd i nie zawsze za pierwszym razem rzuci sie na dziecko najpierw może zdobywać nieraz długo zaufanie albo zależnośc .I co z tego ,że moje dzieko jest bystre nawet bardzo bystre jak na swój juz wiek jest ufne ,ciepłe,przyjazne i przytulasne takie ,że kto go widzi to od razu "zabiera " i obawiam sie ,że juz takie zawsze bedzie bo to jego cechy charakteru . Będę niestety brutalna i będe musiała choć w części przytłumić te cechy dla Jego dobra zanim ktoś zechce je perfidnie wykorzystać .
chaton
CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 13:28) *
Po drugie, ludzie w Polsce (nie wiem, może gdzie indziej też) nie mają szacunku do dziecka jako człowieka. Czy do obcego dorosłego starsza pani podleci i zacznie go obcałowywać? Czy miły, dziarski wujek złapie znienacka obcego człowieka za rękę? A moim dzieciom ciągle ktoś próbuje wycinać takie numery. Nie mówiąc już o idiotycznych tekstach "zabiorę sobie twojego misia", niejednokroć popartych gestem. Jeśli jeszcze raz ktoś wyjedzie do Daśki z takim tekstem, słowo honoru, odpowiem "to ja sobie zabiorę pani torebkę" i zdejmę jej rzeczoną z ramienia. Niech woła policję, proszę bardzo.

Ponieważ uważam, ze takie traktowanie dzieci to skandal, absolutnie uprawniam swoje baby do pełnej wstrętu reakcji na zaczepianie przez obcych. W życiu nie wymagam, żeby zaatakowane znienacka wykazywały się uprzejmością. mają prawo patrzeć spode łba, nie muszą być miłe, a ja z reguły, jeśli uważam, ze "zagajenie" przekraczało granice dobrego wychowania, wygłaszam kwestię typu "proszę jej nie straszyć", "wystraszyła ją pani", albo do dziecka "masz rację, z obcymi się nie rozmawia".


Berek: nie tylko w Polsce! Ja tutaj uslyszalam od baby, ze malej smoczek zabierze! icon_eek.gif Normalnie myslalam, ze zaraz jej sztuczna szczeke zabiore, co to za ingerencja w sfere intymna dziecka!

Ale zobacz druga strone: ja tutaj obserwuje dzieci, jak sie zachowuja na skwerkach w obecnosci rodzicow. I wiesz, co? Ja sie wcale nie dziwie, ze dorosli zamykaja Ci drzwi do windy przed nosem, albo wpychaja sie przed toba na autostradzie. Mysle, ze mozna dziecko jednoczesnie nauczyc, ze nie ma zadnego obowiazku zgadzac sie na cokolwiek, co proponuje dorosly i ze lepiej nie akceptowac zadnych propozycji, na ktore mama by sie nie zgodzila. Ale i nauczyc, ze na "dziendobry" sie odpowiada, i ze jak ktos ci stanie na drodze, to mozna powiedziec przepraszam, zamiast pchac sie lokciami. Bo tutaj ludzie tacy sa i ja juz wiem, dlaczego, od czasu jak uczeszczam publiczne skwerki. Bo rodzice ucza ich roznych rzeczy, ale nie zachowania w spoleczenstwie i szacunku do innych. Dla mnie to jest rownie wazne, jak ochrona dzieckiem przed zlymi intencjami doroslych. Bo wychodze z zalozenia, ze dziecko kiedys dorosnie i bedzie musialo odbywac rozmowy kwalifikacyjne i poprosic bank o kredyt (po mnie majatku nie odziedziczy prawdopodobnie).
I to, mimo, ze sie nie wykllucza, bedzie pewnie nielatwe: jak przekazac dziecku, ze swiat nie jest miejscem zagrozenia i ze nalezy sie liczyc z innymi i jednoczesnie ochronic go przed ewentualnymi zloczyncami?
Oto jest pytanie.
Berek
CYTAT(Chat @ Thu, 29 Jan 2009 - 11:56) *
I to, mimo, ze sie nie wykllucza, bedzie pewnie nielatwe: jak przekazac dziecku, ze swiat nie jest miejscem zagrozenia i ze nalezy sie liczyc z innymi i jednoczesnie ochronic go przed ewentualnymi zloczyncami?
Oto jest pytanie.

Myślę, że stopniowo icon_smile.gif
W końcu dwulatka nikt normalny nie obruga, że nie odpowie na dzień dobry obcej osobie. Więc jednak najpierw bym wpajała, że z obcymi nie gadamy, a dopiero potem, kiedy jednak gadamy.
chaton
CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 14:07) *
Myślę, że stopniowo icon_smile.gif
W końcu dwulatka nikt normalny nie obruga, że nie odpowie na dzień dobry obcej osobie. Więc jednak najpierw bym wpajała, że z obcymi nie gadamy, a dopiero potem, kiedy jednak gadamy.


Hmm.... a ja jednak chyba odwrotnie. Bo przeciez dwulatek nie spotyka sam obcych ludzi. Ewa jest stale pod opieka ludzi, ktorych zna. Albo nas, albo opiekunek w zlobku. Jeszcze kilka lat uplynie, zanim pojdze sama do szkoly z tornistrem na plecach... Do tego czasu wiele zrozumie i jezyk jej sie wzbogaci na tyle, ze pewnie bedzie sama zadawac pytania. Biorac pod uwage, jaka jest gadola mimo ograniczonego zasobu slownictwa, to pytan tych bedzie niemalo. Moze wtedy skorzystam z okazji, zeby jej wytlumaczyc?
Jakos nie chcialabym jej wpajac od razu, ze ludzie sa zli. Wole poczekac, az ta informacja jej sie do czegos przyda. Nie chcialabym jej wpoic generalnie negatywnej postawy do innych. Moim zdaniem wiecej z tego byloby szkody, niz pozytku.
Mika
Chat -odwrotnie nie działa icon_wink.gif
znaczy działa kultura,ale nie działa nauka nicniemówienia
dziecko koduje sobie,ze ten komu może powiedzieć cokoliwek to już "swój" i gadać z nim może
najpierw musi być zakaz ogólny,a dopiero potem wybiórcze pozwolenie
chaton
CYTAT(Mika @ Thu, 29 Jan 2009 - 14:36) *
Chat -odwrotnie nie działa icon_wink.gif
znaczy działa kultura,ale nie działa nauka nicniemówienia
dziecko koduje sobie,ze ten komu może powiedzieć cokoliwek to już "swój" i gadać z nim może
najpierw musi być zakaz ogólny,a dopiero potem wybiórcze pozwolenie


Ale w jaki konkretny sposob bys to wpoila dwulatkowi?
Wiesz, ja znam sporo ludzi cierpiacych na fobie spoleczna i nie chcialabym, zeby moje dziecko na nia cierpialo. Bo troche sie obawiam, ze takie byloby ryzyko ;Przeciez dwulatek nie potrafi rozrozniac niuansow: dla niej wszyscy sa dobrzy czy zli. Czy lepiej, bezpieczniej, zeby wychodzila z zalozenia, ze ludzie sa zli? Czy jestescie pewne, ze tak bedzie lepiej DLA NIEJ? Czy tylko my jako mamy bedziemy spokojniejsze, a dziecko wyrosnie na nieprzystosowana spolecznie osobe?
To sa pytania, nie kategoryczne stwierdzenia, sama sie zastanawiam.
Nawet nie wiem, czy bym tak potrafila.
Dla mnie czym innym jest przekraczanie intymnosci, pchanie sie z buziakami czy lapskami, pytania osbiste itd, a czym innym rozmowa, usmiech czy pomachanie raczka.
Adriannna
CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 13:28) *
Berek pisała, że w Brazylii wszyscy gadają do dziecka icon_smile.gif
Ale mam wrażenie, że tam to było z jakimś większym taktem, niż u nas... icon_sad.gif
Nikt do dziecka nieproszony łap nie wyciągał, jeśli był obcy. nikt nie próbował go całować - chyba, że trzymałam je na rękach i nie wykazywałam żadnych odruchów obronnych, to w stopkę albo w łapkę. Zresztą pozwalałam.


Dokladnie tak jest.

Problem w tym, ze ja nie mieszkam w PL od kilku lat, corka urodzila mi sie juz tu w CH. Jeszcze nigdy mi sie tu nie zdarzylo, aby obcy ludzie podeszli do Sophie i ja w jakis nieodpowiedni sposob zaczepiali, na zasadzie tarmoszenia, "zabierania" misia itp. Z Polski tez tego nie pamietam, przynajmniej w stosunku do mnie (moze taka brzydka bylam ze nikt nie chcial).Tu ludzie sa nad wyraz taktowni i tak naprawde to zaczynaja z Sophie rozmawiac dopiero w momencie gdy ona im da ku temu przyzwolenie, ale nie wszyscy. Na ogol sa to ludzie starsi. Natomiast ludzie w srednim wieku lub mlodzi maja bardzo czesto problem nawet do dziecka sie usmiechnac i tego samego ucza swoje pociechy. W Brazylii usmiecha sie praktycznie kazdy, a jak dostanie przyzwolenie to i poglaszcze.

CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 13:28) *
Ponieważ uważam, ze takie traktowanie dzieci to skandal, absolutnie uprawniam swoje baby do pełnej wstrętu reakcji na zaczepianie przez obcych. W życiu nie wymagam, żeby zaatakowane znienacka wykazywały się uprzejmością. mają prawo patrzeć spode łba, nie muszą być miłe, a ja z reguły, jeśli uważam, ze "zagajenie" przekraczało granice dobrego wychowania, wygłaszam kwestię typu "proszę jej nie straszyć", "wystraszyła ją pani", albo do dziecka "masz rację, z obcymi się nie rozmawia". Po pierwsze, uczę tym baby, że nie muszą reagować na wszechpolską serdeczność wobec dzieci (czy wy reagujecie grzecznie i uprzejmie, kiedy podlatuje do Was kompletnie obca baba i wrzeszczy "lalunia, ależ ty masz cudowniusią bluzeczkę? oddasz mi ją, kochaniutka?" ? 29.gif ) Po drugie, mam nadzieję, ze jak się parę razy jednej z drugą serdecznej babuni zrobi głupio, to nieco przyhamuje zapędy do macania cudzych dzieci.


Ja rowniez tego nie wymagam. Jesli Mala chce sie krzywo patrzec, niech sie patrzy. Jesli czuje, ze ktos jej "nie lezy" nie mam zamiaru jej za to karcic. Jednak jesli zaczyna sobie z kims rozmawiac lub do kogos sie usmiechac nie widze powodu, aby szkolic ja potem w domu, ze tak nie wolno. A ja wlasnie cos takiego z tego artykulu wywnioskowalam - zeby uczyc dzieci takiego zachowania, cwiczyc takie scenki w domu itp.

CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 13:28) *
Zaznaczam, ze to nie chodzi o brak jakichkolwiek rozmów. Dopóki jestem, absolutnie baby mogą konwersować, jeśli je ktoś zagadnie, ale domagam się takiego stosunku do nich, jak do innych ludzi - znaczy, jak do ludzi, a nie jak do przygłupich domowych zwierzątek.


Mysle dokladnie tak samo.
Mika
CYTAT(Chat @ Thu, 29 Jan 2009 - 14:47) *
Ale w jaki konkretny sposob bys to wpoila dwulatkowi?
Wiesz, ja znam sporo ludzi cierpiacych na fobie spoleczna i nie chcialabym, zeby moje dziecko na nia cierpialo. Bo troche sie obawiam, ze takie byloby ryzyko ;Przeciez dwulatek nie potrafi rozrozniac niuansow: dla niej wszyscy sa dobrzy czy zli. Czy lepiej, bezpieczniej, zeby wychodzila z zalozenia, ze ludzie sa zli? Czy jestescie pewne, ze tak bedzie lepiej DLA NIEJ? Czy tylko my jako mamy bedziemy spokojniejsze, a dziecko wyrosnie na nieprzystosowana spolecznie osobe?
To sa pytania, nie kategoryczne stwierdzenia, sama sie zastanawiam.
Nawet nie wiem, czy bym tak potrafila.
Dla mnie czym innym jest przekraczanie intymnosci, pchanie sie z buziakami czy lapskami, pytania osbiste itd, a czym innym rozmowa, usmiech czy pomachanie raczka.


może być najpierw ostrożne,a później kulturalne
a Ty sama? jesteś na dzień dobry otwarta na ludzi? czy otwierasz się tylko dla niektóych dopiero przy bliższym poznaniu?
nie rozmawianie z obcymi nie świadczy o braku przystosowania społecznego
jak idziesz do urzędu to nie ucinasz sobie pogawędek z obsługą tylko załatwiasz sprawę
ale odruchowo nawet nieznajomemu odpowiedz "dzień dobry" jeśli on pierwszy się przywita (nawet przez pomyłkę)

otwartość bywa baaardzo uciążliwa
np. w prozaicznych kontaktach z rodzicami,teściami,znajomymi -toż to bliscy,rodzina,dziecko czuje się przy nich bezpiecznie wiec automatem będzie to dla niego sygnał,że może z nimi rozmawiać i odpowiadać na wszystkie pytania
wiesz jak trudno takiemu dziecku wytlumaczyć,że pewnych wiadomości nie może wynieść z domu innym bliskim? icon_wink.gif
ja wiem -to bardzo trudne icon_wink.gif
Adriannna
CYTAT(jak @ Thu, 29 Jan 2009 - 13:40) *
Ja popieram Mikę w tym co pisze bo sama uwazam ,że jak na dzisiejsze czasy mam dziecko za bardzo miłe,uśmiechniete,otwarte i życzliwe może zweryfikuje swoje nastawienie po zetknięciu z brutalna rzeczywistoscią ale jednak ja jestem od tego by Go dokładnie i wczesniej przygotować .Adrianno nie do końca sie z Toba zgodzę w tym ,ze dzieci w Brazylii dokładnie wiedza na ile moga pozwolić .To zawsze tylko dzieci a zreszta o czym my gadamy dorośli daja sie nabrać i oszukać na miłe,ładne słówka a co dopiero dzieci . A pedfilem może i często jest ten miły pan z naprzeciwka,znajomy rodziców ,sąsiad ,kuzyn,opiekun grupy,druzynowy itd i nie zawsze za pierwszym razem rzuci sie na dziecko najpierw może zdobywać nieraz długo zaufanie albo zależnośc .I co z tego ,że moje dzieko jest bystre nawet bardzo bystre jak na swój juz wiek jest ufne ,ciepłe,przyjazne i przytulasne takie ,że kto go widzi to od razu "zabiera " i obawiam sie ,że juz takie zawsze bedzie bo to jego cechy charakteru . Będę niestety brutalna i będe musiała choć w części przytłumić te cechy dla Jego dobra zanim ktoś zechce je perfidnie wykorzystać .


W sumie to zle to ujelam. Moje obserwacje dotycza przeciez pewnej grupy ludzi, a nie calej Brazylii. Jednak to co zaobserwowalam wygladalo tak. Dzieci np. w stosunku do mnie, byly nieslychanie mile, zawsze usmiechniete, siadaly nawet czasem na kolana, ale na zarty w stylu - to co pojdziesz teraz z ciocia i Sophie do domu? - byla zawsze ta sama odpowiedz - Nie, albo jak mama/tata pojdzie to ja tez.

I wlasnei o to mi chodzi - o stosowanie zasady ograniczonego zaufania, a nie budowanie w dziecku przekonania ze ma ludziom nie ufac w ogole.
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 13:28) *
Po drugie, ludzie w Polsce (nie wiem, może gdzie indziej też) nie mają szacunku do dziecka jako człowieka. Czy do obcego dorosłego starsza pani podleci i zacznie go obcałowywać? Czy miły, dziarski wujek złapie znienacka obcego człowieka za rękę? A moim dzieciom ciągle ktoś próbuje wycinać takie numery. Nie mówiąc już o idiotycznych tekstach "zabiorę sobie twojego misia", niejednokroć popartych gestem. Jeśli jeszcze raz ktoś wyjedzie do Daśki z takim tekstem, słowo honoru, odpowiem "to ja sobie zabiorę pani torebkę" i zdejmę jej rzeczoną z ramienia. Niech woła policję, proszę bardzo.


Gdy Marta była mniejsza,też często padała ofiarą takiego głupiego zaczepiania.Zawsze reagowałam oburzeniem i monologiem na temat takiego obłapiania i prób całowania.Raz nawet "pociągnęłam" jedną babcię za policzek z zapytaniem czy jej się to spodobało?Zrobiła wielkie oczy i oburzona odeszła 04.gif
chaton
CYTAT(Mika @ Thu, 29 Jan 2009 - 15:12) *
a Ty sama? jesteś na dzień dobry otwarta na ludzi? czy otwierasz się tylko dla niektóych dopiero przy bliższym poznaniu?


Otwarta: mowie dziedobry wchodzac do sklepu i wsiadajac do windy z obc osoba. Z usmiechem. Na wszelki wypadek wychodze z zalozenia, ze ludzie sa ok. Czesto sie myle, wtedy dostosowuje zachowanie do tego, co sie o innych dowiedzialam. Dlatego chyba trudno mi byloby nauczyc "nieufnosci".
Mika
CYTAT(Chat @ Thu, 29 Jan 2009 - 16:23) *
Otwarta: mowie dziedobry wchodzac do sklepu i wsiadajac do windy z obc osoba. Z usmiechem. Na wszelki wypadek wychodze z zalozenia, ze ludzie sa ok. Czesto sie myle, wtedy dostosowuje zachowanie do tego, co sie o innych dowiedzialam. Dlatego chyba trudno mi byloby nauczyc "nieufnosci".


nie no Ty piszesz o podstawowych zasadach kultury -a to co innego icon_wink.gif
nie wchodzisz do warzywniaka i nie opowiadasz p. Jadzi co w domu,tylko prosisz o pietruszkę i mówisz "do widzenia"
poza tym nieznajoma p.Jadzia Ciebie nie zapyta o imię,wiek,gdzie mieszkasz a dziecko by zapytała jeśli widziałaby,że jest śmiałe oraz otwarte

ucząc dziecka ograniczonego zaufania ono zaczyna mieć to "wypisane na czole" - ludzie się nie rwą żeby takie dzieci za język ciągnąć,a dzieciom jest łatwiej jeśli nie muszą odpowiadać

moja Ola np. -najpierw nauczyła się dobrego zachowania i teraz po prostu NIE UMIE,nie potrafi i przez gardlo przejść jej nie może odmowa,nie potrafi nie odpowiedzieć (bo ktoś pomyśli,ze jest źle wychowana) nie potrafi nie zareagować na pytanie (bo to niegrzeczne)
i teraz z otwartego,kulturalnego dziecka muszę zrobić mur,albo chociaż połowę icon_wink.gif
Jasiek chowany odwrotnie też nawija ale już mniej
jeśli miałabym wybierać wolalabym żeby sąsiadowi nie powiedział "dzień dobry" niż poszedl z nim niewiadomogdzie (TFUTFUTFU)

i naważniejsze - postawę najpierw kultura,a na szarym końcu ostrożność znam z autopsji
dziękuję Bogu,że żyję ......
miałam 8 lat
Berek
CYTAT(Chat @ Thu, 29 Jan 2009 - 14:23) *
Otwarta: mowie dziedobry wchodzac do sklepu i wsiadajac do windy z obc osoba. Z usmiechem. Na wszelki wypadek wychodze z zalozenia, ze ludzie sa ok. Czesto sie myle, wtedy dostosowuje zachowanie do tego, co sie o innych dowiedzialam. Dlatego chyba trudno mi byloby nauczyc "nieufnosci".

To, o czym piszesz, nie jest indywidualną rozmową. Ja miałam na myśli sytuacje jeden na jeden. Poza tym to nie jest tak, że dwulatek nigdy nie będzie z nikim sam na sam. Ja stałam ostatnio o półtora metra od swojej młodszej córki (4, przypomnę, więc też nie do latania sama jeszcze), na lodowisku, i robiłam jej zdjęcie. Nagle jak błyskawica wpadł w kadr bardzo serdeczny porządkowy, objął Dasię za ramiona i ustawił się do zdjęcia. A Dasia zesztywniała. I uważam, ze miała święte prawo, i uważam, że dobrze, że ten gość zobaczył naburmuszoną podkówkę, może mu to dało do myślenia.

A fobii uniknie się, jeśli nie będzie się dziecka straszyło w celu uniknięcia jego rozmów z obcymi, tylko najpierw wprowadzi się okresloną zasadę, a potem będzie się ją egzekwowało, wprowadzając powoli nowe reguły i modyfikacje.
chaton
CYTAT(Berek @ Thu, 29 Jan 2009 - 16:36) *
A fobii uniknie się, jeśli nie będzie się dziecka straszyło w celu uniknięcia jego rozmów z obcymi, tylko najpierw wprowadzi się okresloną zasadę, a potem będzie się ją egzekwowało, wprowadzając powoli nowe reguły i modyfikacje.


Zasade polegajaca na? Nie rozmawiaj z obcymi? Bez ironii sie pytam. JAK sie ja wprowadza dwulatkowi?
Berek
CYTAT(Chat @ Thu, 29 Jan 2009 - 14:52) *
Zasade polegajaca na? Nie rozmawiaj z obcymi? Bez ironii sie pytam. JAK sie ja wprowadza dwulatkowi?

Protestując przeciwko rozmowom z obcymi. A masz jakiś inny pomysł?
Znakomicie pomaga "Królewna Śnieżka", "Śpiąca królewna", "Lew, czarownica i stara szafa" (scena z wizytą Łucji u pana Tumnusa).
jak
No własnie strasznie ciężko nauczyć nieufnosci a trzeba uczyć juz od małego a jednoczesnie sprawić by dziecko było kulturalne.Bo mały wyrywa się z dawaniem ręki, jak ktoś zagada przychodzi ,przynosi wszystkie zabawki .Jedyną metodą byłoby nie pozwolenie na przywitanie ? tak naprawdę trudne to i znowu sie odwołam do wypowiedzi Miki co do Jej córki Oli jak uczymy dziecko kultury to nie umie wtedy odmówić to własnie te nieszczęsne zasady dobrego zachowania .Bo przywitanie to pierwszy krok do rozmowy z obcymi a potem ..
wiktore
Ciężki temat, w Polsce po prostu obcy pchają się do dzieci nic nie robiąc sobie z rodziców. Bez żenady.
Kiedyś moje dziecko zrobiło histerie pod sklepem- połozyło się na chodniku- nie minęło 3 sekundy a już pochyliła się nad nim jakaś dobroduszna babunia i gada- chodź ze mną, tak nei można, ja cię zabiorę- grzecznie poprosiłam, zeby zostawiła moje dziecko w spokoju. Nie wnikam w jej intencje- nie sądzę, że były złe, ale ludzie kiedy widzą takie sytuację dają sobie nie wiem dlaczego prawo do reagowania. Ale kiedy stoi się w kolejce do punktu pobrania krwi, albo do kasy dziecko zmęczone lub wystraszone zaczyna grymasić i płakac to nagle wszyscy udają, ze cię nie widzą.

Mariola***
CYTAT
ludzie kiedy widzą takie sytuację dają sobie nie wiem dlaczego prawo do reagowania. Ale kiedy stoi się w kolejce do punktu pobrania krwi, albo do kasy dziecko zmęczone lub wystraszone zaczyna grymasić i płakac to nagle wszyscy udają, ze cię nie widzą.


Fajne podsumowanie.
Ostatnio tez jeden pan chciał zabrac mi Martynę, bo nie chciała ze mna iść. Ja czekam na ile starczy mi cierpliwości i naprawdę żal mi tych ludzi. Taka czuję wielką dze pobłażania w stosunku do takich zachowań i czekam az im się repertuar wykończy a potem grzecznie pytam czy to juz wszystko/

Kiedyś też miałam taką akcję, ze Miłosz się ze mną kłócił po drodze a jeden pan, głośno, po chamsku podsumował że tu to super niania potrzebna na gwałt. Nie pamietam co mu odpowiedziałam, ale też było to chamskie, a przede wszystkim trafne, bo gosciu był podchmielony czy wczorajszy i cos o odwyku planęłąm, ale nie kojarzę. W każdym bądź razie jak długo myślę tak wtedy refleks miałam błyskawiczny.

Mówicie o tym,zeby dzieci nie brały jedzenia od innych a co na przykład na palcah zabaw. Mamusie często wyciągają smakołyki.
Ja stram sie swoje dzieci wtrakcie pobytu na placu nie uraczać pysznościami. Ale zdarzało sie, że Miłosz jadł paluszki i co nie poczęstowac dziecka innego. Oczywiście zawsze pytam rodzica, bo dzieci mają teraz takie diety, bezglutenowe, bezcukrowe i inne o których pojęcia nie mam.
Chyba we wszystki jest potzrebny zdrowy rozsądek
kejt.chmiel
Ludzie to potrafią nieraz być belzczelni jak widzą płaczące/wyjące/wrzeszczace/spazmujące dziecko na ulicy...Raz mi Pe koncert w wózku urządził kilkuminutowy, bo cos mu nie pasowało, a pewna babcia bez krempacji przysunęła sobie wózek z wnuczką, coby lepiej widziała; babacia w tym czasie ją karmiła. Powiedziałam kilka słów niecenzuralnych (pod nosem) i jak na offroadzie przejechałam babce pod nosem. Miałam ochotę sprzedać jej lewy sierpowy...
Lipopa
CYTAT(Mariola*** @ Fri, 30 Jan 2009 - 00:30) *
Mówicie o tym,zeby dzieci nie brały jedzenia od innych a co na przykład na palcah zabaw. Mamusie często wyciągają smakołyki.
Ja stram sie swoje dzieci wtrakcie pobytu na placu nie uraczać pysznościami.
Ale zdarzało sie, że Miłosz jadł paluszki i co nie poczęstowac dziecka innego. Oczywiście zawsze pytam rodzica, bo dzieci mają teraz takie diety, bezglutenowe, bezcukrowe i inne o których pojęcia nie mam.
Chyba we wszystki jest potzrebny zdrowy rozsądek

a ja z tych mamuś co to prawie zawsze mam coś na przekąske i obowiązkowo picie - bo wiem, że jak mała zobaczy coś u innych dzieci to będzie chciała - a wtedy otwieram torebeczkę i zadowala się tym co jej wzięlam
Beti_
To ja Wam opowiem sytuację sprzed kilku dni - był ksiądz na kolędzie -
zdążył przekroczyć próg domu nawet się nie przeżegnał i zobaczywszy małą
"jaka śliczna dziewczynka daj buziaczka" nim doszedł do docelowego pokoju
wcześniejszą kwestię powtórzył kilka razy
pomyślałam zboczeniec jak nic. 48.gif
Myślę: Maka odwraca się od niego, da sobie spokój a jednak .. . . . . .
ma juz wychodzić kuca koło mego dziecia - które zbystrzało - więc kucam z jej drugiej strony.
Pan w pięknym ubraniu powtarza kwestie "daj buziaczka" - w mojej głowie cały czas dzwoni "kurde ksiądz zboczeniec"
Reakcja małej była taka jak zawsze wtedy, kiedy niema ochoty kogoś całować.
Mamę za włosy i do księdza twarzy mnie ciągnie- żeby ten się odczepił (siły trochę ma)
Ksiądz zbystrzał - całować kurcze mnie nie chciał 29.gif ciekawe dlaczego. 04.gif 04.gif

Po jego wyjściu mówię do mamy bo akurat byłyśmy razem "zBOCZENIEC"
Na co mama: "no co Ty pewnie bardzo lubi dzieci" 37.gif

Takie jest stanowisko osób starszych- widzą inaczej niż my.
amania
Ja się podpiszę po rybką.
I jakoś szczerze mówiąc, nie przypominam sobie żeby ktoś chciał moje dzieci całować albo coś im zabierać. Czasem pogłaskała je po głowie jakaś staruszka, częściej ludzie coś do nich mówią albo się uśmiechają.
Marysia pierwszy raz, zupełnie samotnie, wyszła z domu na spotkanie z Silijową Julką, w wieku 9 lat chyba, więc była już na tyle duża, że spokojnie mogłam jej wytłumaczyć na czym polega różnica w kontaktach z obcymi, kiedy rodzice są obok, a kiedy jest sama.

Przypomniało mi się, że pewnego razu próbowałam wsadzić Matyldę do samochodu. Akurat miałam trzydrzwiowe auto zastępcze z serwisu, więc nie bardzo radziłam sobie z tym, a Matylda była wtedy upiorną dwulatką i tylko czekała na okazję, żeby zwiać gdzie się da. Szarpałam się więc jedną ręką z przednim fotelem, który nie chciał się złożyć, a drugą trzymałam wydzierające się dziecko. Wszystko przy ruchliwej ulicy. Prosiłam ją przy tym, żeby choć na chwilę się uspokoiła i musiałam wyglądać na naprawdę zrezygnowaną, bo pewien przechodzący młodzian o raczej szerokim karku i rozwiniętych muskułach, chcąc mi pomóc, zawołał do niej "to może ja Cię zabiorę". Liczył na to, ze dziecko się wystraszy i minie jej chęć na uciekanie. Ja też na to liczyłam i nawet byłam mu wdzięczna za to co zrobił. Tyle że Matylda zawołała "dobrze, idę z tobą!".
Facet oniemiał. Ja też. Dlatego jej najwcześniejsze samotne wyjście z domu też planuję na okolice 9-10 lat icon_wink.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.