To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Dzieci i alkohol a w zasadzie młodzież i alkohol...

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
zilka
No dobrze, tytuł celowo kontrowersyjny 06.gif

Wiem, że gro "naszych" dzieci to jeszcze maluchy ale jest już parę starszych i jakoś tak mnie naszło na to jak w tytule. To znaczy:
1. Czy dajecie dzieciom próbować alkohol jak bardzo chcą?
2. Kiedy pozwolicie im oficjalnie wypić z Wami jakiś alkohol?
3. No i jak to zrobić, żeby dziecko w wieku lat 15 się nie nawalało na szkolnych imprezach?

Uprzedzę, że wypowiedzi totalnych absynentek oraz osób 200% przeciwnych konsumpcji alkoholu przez kogokolwiek mnie średnio interesują.
Berek
CYTAT(zilka @ Sat, 31 Jan 2009 - 15:17) *
No dobrze, tytuł celowo kontrowersyjny 06.gif

Wiem, że gro "naszych" dzieci to jeszcze maluchy ale jest już parę starszych i jakoś tak mnie naszło na to jak w tytule. To znaczy:
1. Czy dajecie dzieciom próbować alkohol jak bardzo chcą?
2. Kiedy pozwolicie im oficjalnie wypić z Wami jakiś alkohol?
3. No i jak to zrobić, żeby dziecko w wieku lat 15 się nie nawalało na szkolnych imprezach?

Uprzedzę, że wypowiedzi totalnych absynentek oraz osób 200% przeciwnych konsumpcji alkoholu przez kogokolwiek mnie średnio interesują.

Ja jeszcze nie mam problemu czynnie, ale z punktu widzenia zdrowotnego alkoholowi całkowite, absolutnie i totalne nie mówiłabym gdzieś tak do końca szkoły podstawowej. Łącznie z próbowaniem. Tłumacząc, dlaczego nie. Potem ew. mogłabym pozwalać próbować, bo wydaje mi się, że wtedy już łatwiej ustalać z dzieckiem różnicę między "pół kieliszka wina można" a "trzech butelek piwa nie można". Ale to pewnie zależy też od dziecka i okoliczności. Wcześniej nie z przyczyn fizjologicznych. W ogóle nie.
A jak to zrobić, żeby dziecko się nie nawalało na imprezach? Hmmm... Chcesz pogadać z moimi rodzicami? icon_wink.gif Robiłam w życiu różności, niekoniecznie mądre, ale nigdy, przenigdy nie byłam nawet pijana.
I teraz - uwaga, ryzykowna teoria - jakoś mam wrażenie, że to, czy ktoś się nawala na imprezach w dowolnym wieku zależy od dwóch rzeczy. Od tego, na ile dobrze się czuje ze sobą, na ile ma problemy, na ile musi pokazać, że może robić, co chce (w większości przypadków, jak sądzę, przyczyna nastoletnich pijaństw) oraz niedojrzałość psychiczna (również powszechna u nastolatków, ale IMO również częsta przyczyna chlania do oporu u tzw. dorosłych). Nieumiejętność postawienia sobie granic i... coś jakby brak przekonania, ze należy je sobie stawiać.
O, tyle na razie wykoncypowałam.
#Margola
CYTAT(Berek @ Sat, 31 Jan 2009 - 17:26) *
Ja jeszcze nie mam problemu czynnie, ale z punktu widzenia zdrowotnego alkoholowi całkowite, absolutnie i totalne nie mówiłabym gdzieś tak do końca szkoły podstawowej. Łącznie z próbowaniem. Tłumacząc, dlaczego nie. Potem ew. mogłabym pozwalać próbować, bo wydaje mi się, że wtedy już łatwiej ustalać z dzieckiem różnicę między "pół kieliszka wina można" a "trzech butelek piwa nie można". Ale to pewnie zależy też od dziecka i okoliczności. Wcześniej nie z przyczyn fizjologicznych. W ogóle nie.
A jak to zrobić, żeby dziecko się nie nawalało na imprezach? Hmmm... Chcesz pogadać z moimi rodzicami? icon_wink.gif Robiłam w życiu różności, niekoniecznie mądre, ale nigdy, przenigdy nie byłam nawet pijana.
I teraz - uwaga, ryzykowna teoria - jakoś mam wrażenie, że to, czy ktoś się nawala na imprezach w dowolnym wieku zależy od dwóch rzeczy. Od tego, na ile dobrze się czuje ze sobą, na ile ma problemy, na ile musi pokazać, że może robić, co chce (w większości przypadków, jak sądzę, przyczyna nastoletnich pijaństw) oraz niedojrzałość psychiczna (również powszechna u nastolatków, ale IMO również częsta przyczyna chlania do oporu u tzw. dorosłych). Nieumiejętność postawienia sobie granic i... coś jakby brak przekonania, ze należy je sobie stawiać.
O, tyle na razie wykoncypowałam.


Berek ujełas to tak fajnie ze sie poidpisze pod Twoją wypowiedzią.....
Pogoda
Berek, Ty to chyba nie powinnaś się wypowiadać w nowych tematach jako pierwsza. icon_wink.gif Jak Ty już coś napiszesz, to w zasadzie... nic dodać, nic ując icon_wink.gif. Temat bez większych szans na "rozkręcenie się" 04.gif 04.gif 04.gif
Berek
CYTAT(Pogoda @ Sat, 31 Jan 2009 - 15:42) *
Berek, Ty to chyba nie powinnaś się wypowiadać w nowych tematach jako pierwsza. icon_wink.gif Jak Ty już coś napiszesz, to w zasadzie... nic dodać, nic ując icon_wink.gif. Temat bez większych szans na "rozkręcenie się" 04.gif 04.gif 04.gif

Auć, sorry... Ale ja siedzę od tygodnia w domu i nudzę się, bo mi się męczyć nie wolno 37.gif Od wtorku wracam do pracy i obiecuję nie dominować na forum.
użytkownik usunięty
Ja się co do zasady z Berkiem zgodzę, acz upiłam się mimo spełnienia przez moich rodziców wszystkich funkcji rodzicielsko-wychowawczych bardzo dobrze. Upiłam się, choć pewności siebie i znajomych mi nie brakowało. Upiłam się bo ... chciałam się na własnej skórze przekonać jak to jest. Natomiast fajne było w tym wszystkim to, że od razu wróciłam do domu i przyznałam się rodzicom, wiedziałam, że w domu jestem bezpieczna.

Co zrobić, żeby się nie upijało? Hm podchodzić do alkoholu z luzem, tzn. dziecko ma wiedzieć, że to rzecz dla dorosłych, tudzież starszych, ale jednocześnie nie robić z alkoholu jakiegoś wielkiego tabu, bo jak wiadomo to co nieznane kusi mocniej. Kultury picia też warto dziecko nauczyć.
Co do wieku, to wydaje mi się, że tak gdzieś ok. 16 roku, życia, można już pozwolić dziecku na te pół kieliszka wina do obiadu, ba chyba nawet bym np. przemoczonemu 16 latkowi na rozgrzewkę i odrobinę koniaku dała.
wiewiórczak
1. Dałam zamoczyć usta w piwie i więcej dziecko nie chce. Moi rodzice postąpili podobnie i nie ciągnął mnie alkohol bardzo długo.
2. Może koniec gimnazjum - wspólny toast noworoczny?
3. Podpisuję się pod Berkiem i Jully. Lubię kontrolować swoje życie i film mi się nie urwał, ale zdarzyło się mi w mocno dorosłym życiu upić 3. kieliszkami wiśniówki 37.gif
AgusAg
No dobra. Mam 15 latka który nie upija się na szkolnych imprezach. Ba, na te imprezy zazwyczaj nie chodzi, bo podobno są guuupie straszliwie. Co do próbowania alkoholu, to kiedyś tam schował się pod stołem z innymi dziećmi z rodziny i popełniając straszliwe według niego przestępstwo, spróbował palcem z jakiegoś kieliszka, jak smakuje wódka. Nie smakowała icon_smile.gif Nigdy nie prosił o łyczek piwa czy innego trunku. A w tym roku w noc sylwestrową dostał mikroskopijną ilość wina musującego. My pijemy okazjonalnie, bez robienia z tego wielkiej sprawy.
Berek
CYTAT(wiewiórczak @ Sat, 31 Jan 2009 - 16:36) *
1. Dałam zamoczyć usta w piwie i więcej dziecko nie chce. Moi rodzice postąpili podobnie i nie ciągnął mnie alkohol bardzo długo.

No tak, ale:
a) alkohol jest dla dziecka szkodliwy i dlatego ja się nie zgadzam na próbowanie, podobnie jak nie pozwolę się sztachnąć papierosem, dopóki dziecko się rozwija, zwłaszcza kiedy mózg mu rośnie. Stąd moja pierwsza wiekowa granica.
b) a co, jeśli dziecko powie "Dobra, daj jeszcze"? Bo znam takie osobiście. Był problem, jak wybrnąć z "i tak ci nie będzie smakowało". IMO granica "dzieciom nie wolno" jest jaśniejsza.
wiewiórczak
Berku, zaryzykowałam i z perspektywy czasu nie żałuję.
Syn był na koloniach, gdzie starsi koloniści namawiali do piwa młodszych, mój odmówił - wiedział, że jest dla dorosłych i wiedział, że mu nie smakuje. Nie wiem, czy by nie skusił się, gdyby uprzednio nie spróbował.
katiek
Nie pozwalam bo alkohol nie jest dla dzieci. Pytała dlaczego-wytłumaczyliśmy i akurat kiedyś na Discovery czy innym Nationalu był program o tym jak szkodzą różne substancje. Dziecię obejrzało i samo wie dlaczego nie wolno. Jeśli chce pozwalam powąchać kieliszek lub zawartość butelki-choćby po to żeby potrafiła alkohol na węch rozpoznać (przypomina mi się scenka z książki dla dzieci "Marek i Jarek wyruszają na zachód" jak to Marek upił się winem które dostał we francuskim areszcie i wypił myśląc że to sok-wolę dziecko przed tym uchronić).
Kiedy pozwolę?? Nie wiem - 16 lat?? 18 lat??
Co zrobić żeby się nie upijało? Nauczyć je mówić "nie" i tego, żeby umiało przy swoim zdaniu się utrzymać i je uzasadnić. Czyli jak pisała Berek-żeby dziecko miało tę siłę psychiczną i umiało być nonkonformistą w pewnych sytuacjach.
siłaczka
CYTAT(wiewiórczak @ Sat, 31 Jan 2009 - 19:04) *
Syn był na koloniach, gdzie starsi koloniści namawiali do piwa młodszych, mój odmówił - wiedział, że jest dla dorosłych i wiedział, że mu nie smakuje.


A gdyby mu zasmakował?

Zbyt duze ryzyko moim zdaniem.

Jestem dosyć rygorystyczna choć nie powiem, zdarzało mi się. Ale nigdy dziecko nie widziało mnie pijanej a nawet podpitej. Dzieci wiedzą, że mama z tatą czasami piją winko i ono jest dla dorosłych. Na razie reagują obrzydzeniem ale też Miśka dopytuje co to ten alkohol i czy picie jest złe.
Natomiast uważam, że zły sam w sobie jest kontakt dziecka z alkoholem w stylu moczenia języka czy spijania resztek. Czy takiemu kilkulatkowi dalibyście papierosa lub skręta żeby spróbowało?
renata19750702
CYTAT(Berek @ Sat, 31 Jan 2009 - 17:26) *
I teraz - uwaga, ryzykowna teoria - jakoś mam wrażenie, że to, czy ktoś się nawala na imprezach w dowolnym wieku zależy od dwóch rzeczy. Od tego, na ile dobrze się czuje ze sobą, na ile ma problemy, na ile musi pokazać, że może robić, co chce (w większości przypadków, jak sądzę, przyczyna nastoletnich pijaństw) oraz niedojrzałość psychiczna (również powszechna u nastolatków, ale IMO również częsta przyczyna chlania do oporu u tzw. dorosłych). Nieumiejętność postawienia sobie granic i... coś jakby brak przekonania, ze należy je sobie stawiać.
O, tyle na razie wykoncypowałam.


Tu bym się pod Berkiem podpisała.
Ja z tych matek bardziej doświadczonych, bo jak niektórzy wiedzą wychowałam córkę nie-córkę, która ma dziś lat 20 i właśnie zalicza swoją pierwszą sesję na studiach. My z mężem córce pozwalaliśmy "pić" alkohol tak gdzieś od 14 lat. Napisałam pić w cudzysłowie, bo to picie było okazyjne - wino przy obiedzie, jakaś rocznica, Sylwestra itp. Czasami wieczorami siadałam przy kominku i piłam moje ulubione martini - Marysia jak chciała do też dostawała. Wyrosła na osobę, która nie ma problemów z alkoholem (ani z nauką - zawsze miała świadectwa z paskiem icon_smile.gif ), dostała się na wymarzony kierunek na UJ. Pijanej nigdy jej nie widziałam. I teraz powinno tu wejść, to co napisała Berek... Jest jeszcze Jasiek. Ma dopiero 3,5 roku, więc jeszcze mnóstwo czasu na to, by problem alkoholu stał się realny. Czy będę postępowała podobnie jak z Marysią? Nie wiem... Mi też się wydaje, że jednak wiele zależy tu od charakteru dziecka, od jego problemów, od samoakceptacji. Może z Marysią to był fart? Może to był charakter, któremu wolno było na to pozwolić?
Wiem jedno, za kilka lat znów będę się zastanawiać, jak postąpić z kolejnym moim dzieckiem.
sylwia65
Pewnie mi sie troche oberwie za ten post, no ale trudno, licze na wymiane zdan a nie polowanie na czarownice. Moja mama dawno temu palila tylko ze znajomymi, teraz nie pali wcale. Ale czasem dmuchalam jej w papierosa. Znaczy jak ona palila, ja czasem podeszlam i zamiast sie zaciagnac, dmuchnelam raz i odchodzilam. Kiedys mi zaproponowala zebym wciagnela zamiast dmuchac 21.gif Zielona chodzilam przez pol dnia, mialam wtedy pewnie z 7 lat. Dzis mam 30, od tamtej pory do papierosa sie nie dotknelam, nigdy mnie nie "ciagnelo", mam meza nalogowego palacza (nigdy w domu), ktory probuje rzucic.
Pije wino, wieczorem, kieliszek, Karim widzi. Byl ciekawy, powachal, uciekl. Po jakims czasie spytal czy moze sprobowac. Sprobowal (jakies 2 lata temu), stwierdzil ze "bleee", widzial mnie potem z winem, ciagle twierdzi ze to nie dla niego 450[1].gif
Nie zaluje, tak samo jak sie ciesze ze mama mi pozwolila sprobowac. Ale to moje zdanie.
Berek
CYTAT(sylwia65 @ Sat, 31 Jan 2009 - 19:19) *
Pewnie mi sie troche oberwie za ten post, no ale trudno, licze na wymiane zdan a nie polowanie na czarownice. Moja mama dawno temu palila tylko ze znajomymi, teraz nie pali wcale. Ale czasem dmuchalam jej w papierosa. Znaczy jak ona palila, ja czasem podeszlam i zamiast sie zaciagnac, dmuchnelam raz i odchodzilam. Kiedys mi zaproponowala zebym wciagnela zamiast dmuchac 21.gif Zielona chodzilam przez pol dnia, mialam wtedy pewnie z 7 lat. Dzis mam 30, od tamtej pory do papierosa sie nie dotknelam, nigdy mnie nie "ciagnelo", mam meza nalogowego palacza (nigdy w domu), ktory probuje rzucic.
Pije wino, wieczorem, kieliszek, Karim widzi. Byl ciekawy, powachal, uciekl. Po jakims czasie spytal czy moze sprobowac. Sprobowal (jakies 2 lata temu), stwierdzil ze "bleee", widzial mnie potem z winem, ciagle twierdzi ze to nie dla niego 450[1].gif
Nie zaluje, tak samo jak sie ciesze ze mama mi pozwolila sprobowac. Ale to moje zdanie.

No dobrze, ale mnie nikt nigdy nie dał spróbować alkoholu jako dziecku i też nie piję. To o czym to ma świadczyć?

Fajnie, ze Twoje dziecko nie powiedziało, ze smaczne. fajnie, że Ty nie uznałaś, że papierosy Ci smakują. A GDYBY TAK? To co byś zrobiła? Pozwoliłabyś Karimowi pić wino?

To fajna metoda, jeśli skutkuje. Jeśli nie poskutkuje, to możesz mieć problem - dziecko zobaczy, że robisz głupoty, bo najpierw mu pozwalasz, a potem zabraniasz, a w dodatku, jeśli mu naprawdę zasmakuje, a ty jednak nie pozwolisz, może próbować ukradkiem. Co wtedy?
Abotak
W decyzjach chyba nie pomoge bo ja akurat ogolnie uwazam alkohol za bardzo zbedny w zyciu i do dzis potrafie sie bez niego obyc bez zadnej szkody dla systemu i bez zalu icon_mrgreen.gif .
My oboje nie pijemy z wyboru wiec i nie ma kwestii ze to dla doroslych i wprowadzac nie zamierzam.
Alkohol jest w domu i sluzy jako przyprawa do sosow itp. Przez dzieci traktowany tak wlasnie i bez zainteresowania.

Natomiast a propos wychowania przez moich rodzicow... jestem jednak zdania ze to od charakteru dziecka i moze tez jakiejs hierarchii wartosci w jego zyciu zalezy.

Moja mama niepijaca zupelnie. Tato i owszem, a w pewnym momencie nawet alkohol stal sie problemem. Co prawda wtedy juz w chorobie po niego czesto siegal ( od lat cierpial na stwardnienie rozsiane) jako po rodzaj srodka przeciwbolowego icon_confused.gif ale tak naprawde problem zakielkowal chyba znacznie wczesniej.
Jednak moja abstynencka decyzja zapadla jeszcze wczesniej i przetrwalam niejedna impreze na ktorej wszyscy pili bardziej lub jeszcze bardziej i namawiali do wspoludzialu goraco icon_cool.gif
Patrzac na nich, coraz bardziej utwierdzalam sie w przekonaniu, ze grunt to zachowac pelna kontrole nad wlasnym umyslem, bez znieczulaczy tegoz i rozluzniaczy jezyka icon_lol.gif

Moja siostra jest niepijaca i ma niepijacego meza. Tak jakos wyszlo. icon_smile.gif
Bracia, po sprobowaniu alkoholu kiedys tam za szczeniecych czasow...coz, tak naprawde nie wiem jak starszy teraz, ale mlodszy obywa sie bez alkoholu w calej rozciaglosci.
Szczerze mowiac nie wiem z czego to wynika i czym sie moi rodzice przyczynili tak dokladnie. icon_cool.gif
Alkohol byl w domu, nie przypominam sobie zeby rodzice jakos wzbraniali( acz przed dorosloscia nie proponowali o ile dobrze pamietam), tato wrecz zachecal do picia piwa `na nerki` a moja bezalkoholowa mama byla dosc mocno przeciwna mojej bezalkoholowej 18tce i siostry abstynenckiemu weselu ( bo co ludzie powiedza?! icon_cool.gif ale to o komfort gosci raczej chodzilo niz fakt naszego niepicia )
Moze to moj rebeliancki charakter? icon_wink.gif (ale wychodzi na to ze dzielimy go z siostra przynajmniej)
Moze (tez?) )obserwowane przyklady na to jak latwo alkohol moze zniszczyc to co cenne i jak cienka jest ta linia?
Pojecia nie mam.
sylwia65
Znam "gust" swojego dziecka, i jednak mialam nadzieje ze mu nie posmakuje. Jak widac sie nie pomylilam.
Nie twierdze ze problem zniknal, bo kiedys znow sie pojawi, ale uwazam ze lepiej zeby czasem napil sie w domu (mowimy o wieku lat moze ok 15), niz w tajemnicy, z kolegami, w piwnicy, w wieku lat 10...
Nie wiem co by bylo gdyby mu posmakowalo, bo bylam prawie pewna ze nie posmakuje.
Fragosia
Ja może napisze jak to było u nas w domu. Oczywiście absolutny zakaz alkoholu z hasłem jak skończysz 18 lat.
Ale wcześniej mój tata każdego z nas ( ja i 3 braci) a zwłaszcza moich starszych braci dopilnował abysmy zrobili prawo jazdy i moglismy samochodem jeździć na imprezy, dyskoteki, odwozić rodziców z imprez rodzinnych itp. Oczywistą, oczywistością było że kierowca nie pije. Więc własciwie szpan z samochodem był, ale niestety pić nie można było bo tato nawet o 3 nad ranem potrafił stac w drzwiach i sprawdzac czy nie pilismy.

Jak uchronić 15 - 16 latka nie wiem ale napewno rozmawiać, rozmawiać i tłumaczyć.

Apropo papierosów to mój mąż od uczył się palić w 7 klasie szkoły podstawowej jak we 2 wypalili paczkę, nigdy póxniej nie zapalił i tak jest do dzisiaj.
Berek
CYTAT(sylwia65 @ Sat, 31 Jan 2009 - 19:46) *
Nie wiem co by bylo gdyby mu posmakowalo, bo bylam prawie pewna ze nie posmakuje.

Hmmm. a myślisz, że ci rodzice, których dziecko powiedziało "Mniam, dajcie jeszcze" sądzili, że ono tak powie? Czy raczej właśnie spodziewali się tego, co Ty?
sylwia65
Tak jak napisalam wczesniej, to tylko moje zdanie, i nikt sie z nim zgadzac nie musi. A juz na pewno nikogo przekonywac nie bede, ale raczej nie ma sensu udawadnianie mi ze zle zrobilam, bo wczale sie tak nie czuje.
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(GosiaF @ Sat, 31 Jan 2009 - 22:23) *
Apropo papierosów to mój mąż od uczył się palić w 7 klasie szkoły podstawowej jak we 2 wypalili paczkę, nigdy póxniej nie zapalił i tak jest do dzisiaj.


Przypomniało mi się jak moja ciocia oduczyła palenia papierosów swojego 15-letniego wówczas syna.Przyłapany na paleniu z kolegami został zaprowadzony do domu,posadzony przy kuchennym stole,na którym ciocia położyła paczkę "Zefirów" i powiedziała "pal".Wypalił pół paczki na raz i jż nigdy więcej nie sięgnął po papierosa 04.gif
...asia...
Wiecie chyba nie ma tu złotego środka.
Moi rodzice pozwalali mi i bratu na symboliczną lampke wina lub pół szklanki piwa po 16-tych urodzinach. Aż tak bardzo nas do alkoholu nie ciągnęło. Powiedzieli nam, że nie ma sensu żebyśmy pili po knajpach, z kolegami w ich domach jak nie ma rodziców, wiemy gdzie w domu jest barek i jak mamy ochotę oni się z nami napiją. I bardzo rzadko żeśmy pili. Przyzwolenie spowodowało chyba, że alkohol stracił smak "zakazanego owocu".
Aha jak byliśmy mali tak w wieku ok. 3 lat domagaliśmy sie tego co starsi mieli w kieliszkach. Na zasadzie przekory rodzice dali spróbować. Brat się zapluł, oczy mu z orbit wyszły i nie chciał więcej. Ja parę lat później po takim samym spróbowaniu też się zaplułam , oczy wyszły mi z orbit, odkaszlnęłam i powiedziałam "gorące, dobre, daj jeszcze" tak więc nie u każdego dziecka działa to tak samo.


Swoim dziewczynkom zamierzam tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć a jak będą miały odpowiedni wiek (dla mnie 16 lat) to dam przyzwolenie na wypicie czegoś tam z barku. Zobaczymy co z tego wyjdzie i nauk do łebka kładzionych.
Mam tylko nadzieję, że jak ja będą potrafiły na imprezie powiedzieć "nie" jak ktoś będzie nalegał.
Berek
CYTAT(sylwia65 @ Sun, 01 Feb 2009 - 06:55) *
Tak jak napisalam wczesniej, to tylko moje zdanie, i nikt sie z nim zgadzac nie musi. A juz na pewno nikogo przekonywac nie bede, ale raczej nie ma sensu udawadnianie mi ze zle zrobilam, bo wczale sie tak nie czuje.

To rzeczywiście musi oznaczać, że zrobiłaś dobrze. Zawsze, kiedy człowiek ma poczucie, ze zrobił dobrze, to znaczy, że zrobił dobrze.

Uważam, ze po prostu posłużyłaś się bardzo ryzykowną metodą. W pewnym sensie Twoja sprawa, chociaż nie tylko, bo gdyby coś się omskło, skrzywdzone byłoby raczej twoje dziecko, a nie Ty. I miałam nadzieję, że uda nam się podyskutować, bo Ty już zrobiłaś swoje, ale czytają to również dziewczyny, które jeszcze nie miały takiego problemu i może się zastanowią, zanim pójdą w Twoje ślady.

IMO tego typu działanie - czyli danie alkoholu, żeby się przekonał, że to niesmaczne - jest jak uczenie pływania przez wrzucenie na głęboką wodę. Część dzieci - pewnie większość - załapie, o co chodzi w pływaniu. A część nabawi się traumy, może na całe życie. Niektóre utoną. W przypadku częstowania alkoholem skutki raczej nie będą tak drastyczne, ale mechanizm jest identyczny. Każda matka, której dziecko nauczy się pływać w ten sposób, będzie twierdziło, że dobrze zrobiła. Ciekawe tylko, co powie ta, której dziecko się utopi?

Masz po prostu SZCZĘŚCIE, Sylwia, że Karim nie zasmakował w alkoholu. Szczęście. A nie skuteczną metodę. Wyskakiwanie z pierwszego piętra również nie jest skuteczną metodą na wychodzenie z domu, chociaż prawie na pewno nikt się w ten sposób nie zabije.


PS. Na wszelki wypadek podkreślam, dla tych literalnych - w podawanych przeze mnie przykładach chodzi o mechanizm, a nie o skalę skutków. nie porównuję polubienia przez dziecka smaku alkoholu do utopienia się. Comprende?
Berek
CYTAT(asiamarta1 @ Sun, 01 Feb 2009 - 07:43) *
Przypomniało mi się jak moja ciocia oduczyła palenia papierosów swojego 15-letniego wówczas syna.Przyłapany na paleniu z kolegami został zaprowadzony do domu,posadzony przy kuchennym stole,na którym ciocia położyła paczkę "Zefirów" i powiedziała "pal".Wypalił pół paczki na raz i jż nigdy więcej nie sięgnął po papierosa 04.gif

No i świetnie. Cieszyłaby się na pewno też, gdyby dostał zapaści i wylądował w szpitalu na przykład z niedotlenieniem mózgu albo inną atrakcją, prawda? Bo powód, dla którego dzieci nie powinny palić, jest... jaki? I dla piętnastolatka on już nie działa, prawda?
Berek
Ludzie, halo, hop hop, jest tam kto? 29.gif

Jeżeli czterolatek powie, ze mu alkohol smakuje, można przynajmniej zakazać mu i tak. Natomiast namawianie dziecka, żeby wypaliło pół paczki papierosów to już jest naprawdę wypychanie go przez okno, na Boga. Papierosów dzieciom nie pozwala się palić, ponieważ im szkodzą! Im młodszy organizm, tym bardziej! Mogą spowodować nieodwracalne uszkodzenia pewnych mechanizmów przekazywania sygnałów w układzie nerwowym, nie mówiąc o tym, ze są po prostu trujące. Tak - trujące. Nie słyszeliście o tym, prawda? Czy Waszym zdaniem rak płuc to jedyny zły skutek palenia? Wypalenie pół paczki nijak nie odbije się na zdrowiu?

NB, są badania, sugerujące, że nikotyna ma wyjątkowo wredny wpływ na mózg, a zwłaszcza na układ nagrody. Nie wdając się w szczegóły - może powodować uzależnienie nawet po jednym papierosie, tyle, że uzależnienie bardzo rozciągnięte w czasie, dające się zaspokoić jednym papierosem na przykład raz na pół roku. jeśli tego papierosa nie będzie, skutki się będą kumulowały, dając w efekcie większą podatność na inne uzależnienia. Badania tego dotyczące do niedawna robiono głównie na szczurach, teraz już jest całkiem sensowna grupa na ludziach.

Zastanówcie się może, zanim podacie swoim nastolatkom paczkę papierosów. Może lepiej po prostu paczkę cyjanku? od biedy też się da wyleczyć, a może nie zostawić śladu na całe życie.

Grrrrr...
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(Berek @ Sun, 01 Feb 2009 - 10:40) *
Ludzie, halo, hop hop, jest tam kto? 29.gif

Jeżeli czterolatek powie, ze mu alkohol smakuje, można przynajmniej zakazać mu i tak. Natomiast namawianie dziecka, żeby wypaliło pół paczki papierosów to już jest naprawdę wypychanie go przez okno, na Boga. Papierosów dzieciom nie pozwala się palić, ponieważ im szkodzą! Im młodszy organizm, tym bardziej! Mogą spowodować nieodwracalne uszkodzenia pewnych mechanizmów przekazywania sygnałów w układzie nerwowym, nie mówiąc o tym, ze są po prostu trujące. Tak - trujące. Nie słyszeliście o tym, prawda? Czy Waszym zdaniem rak płuc to jedyny zły skutek palenia? Wypalenie pół paczki nijak nie odbije się na zdrowiu?

NB, są badania, sugerujące, że nikotyna ma wyjątkowo wredny wpływ na mózg, a zwłaszcza na układ nagrody. Nie wdając się w szczegóły - może powodować uzależnienie nawet po jednym papierosie, tyle, że uzależnienie bardzo rozciągnięte w czasie, dające się zaspokoić jednym papierosem na przykład raz na pół roku. jeśli tego papierosa nie będzie, skutki się będą kumulowały, dając w efekcie większą podatność na inne uzależnienia. Badania tego dotyczące do niedawna robiono głównie na szczurach, teraz już jest całkiem sensowna grupa na ludziach.

Zastanówcie się może, zanim podacie swoim nastolatkom paczkę papierosów. Może lepiej po prostu paczkę cyjanku? od biedy też się da wyleczyć, a może nie zostawić śladu na całe życie.

Grrrrr...


Berku drogi,a gdzie ja napisałam,że się z tym zgadzam lub że kiedyś tak zrobię?Ratunku...Opisałam tylko pewne zdarzenie!
Płacia
CYTAT(zilka @ Sat, 31 Jan 2009 - 19:17) *
No dobrze, tytuł celowo kontrowersyjny 06.gif

Wiem, że gro "naszych" dzieci to jeszcze maluchy ale jest już parę starszych i jakoś tak mnie naszło na to jak w tytule. To znaczy:
1. Czy dajecie dzieciom próbować alkohol jak bardzo chcą?
2. Kiedy pozwolicie im oficjalnie wypić z Wami jakiś alkohol?
3. No i jak to zrobić, żeby dziecko w wieku lat 15 się nie nawalało na szkolnych imprezach?

Uprzedzę, że wypowiedzi totalnych absynentek oraz osób 200% przeciwnych konsumpcji alkoholu przez kogokolwiek mnie średnio interesują.



Na razie dzieci uciekają na samo powonienie alkoholu, więc nie mam chwilowo problemu, że bardzo chcą.
BYc może dam dzieciom spróbowac alkohol w domu około wieku 13-15 lat. Ale to się jeszcze zobaczy jakie mi egzemplarze wyrosną.
Bo może nie będę dawała wcale. MI nikt nie dawał próbowac. Moja mama nie pije wogóle, a tata umie się bardzo kontrolowac z alkoholem i tego byłam nauczona niejako w domu. Alkohol jest dla ludzi, ale trzeba wiedziec kiedy przestac pic i sądzę, że takie samo podejście będę chciała przekazac swoim gwiazdom w rozmowach edukacyjnych 06.gif i poprzez własne zachowanie , gdyż u nas w domu alkohol się pije ale zawsze z umiarem.

Mnie jeszcze dodatkowo rodzice załatwili przeprowadzką poza Warszawę i aby gdziekolwiek wyjsc z domu i spotkac się ze znajomymi musiałam jeździc samochodem tatulka, więc jako trzeźwo myśląca i odpowiedzialna istota nie piłam alkoholu w takich sytuacjach wcale.
aluc
jestem zdecydowanie zwolenniczką domowej nauki kulturalnego picia alkoholu w postaci "kieliszek wina do obiadu" od wieku wspomnianego przez Berka, nie widzę niczego zdrożnego w podaniu piętnastolatkowi do obiadu szprycera

natomiast w kwestii uwalania się na imprezach... no cóż, u mnie w domu nie było nałożonego żadnego tabu na alkohol, dostawałam kieliszek "do umoczenia ust" zgodnie z zasadą powyżej, natomiast alkohol na imprezach piłam, w dużych ilościach i z upodobaniem, mniej więcej od siedemnastego roku życia (znaczy i tak późno zaczęłam he he), bo mi smakował oraz czułam się w społecznym obowiązku zbuntowania przeciwko rodzicom, chociaż w zasadzie nie miałam przeciwko komu i czemu się buntować icon_wink.gif moje rozmachowe imprezowanie było zawsze przyjmowane krytycznie (acz bardziej z troską) przez rodziców, ale przypadło w większości na okres, kiedy formalnie byłam już pełnoletnia, chociaż jeszcze z nimi mieszkałam

w zasadzie więc trudno mi ocenić, czy wychowanie domowe nie odniosło żadnego skutku (w dodatku w moich zamierzchłych czasach na imprezach pod koniec podstawówki nie było alkoholu, przynajmniej na tych, na których ja bywałam), czy też przyniosło skutek w postaci opóźnienia wieku alkoholowej inicjacji typu ciężkiego

póki co, młodych wychowuję w takim duchu, że alkohol bywa przyjemny w używaniu, ale dla młodego, rozwijającego się organizmu jest szkodliwy w każdej ilości i dlatego nie bo nie

"nauka" przez doprowadzenie do zatrucia organizmu alkoholem czy nikotyną to dla mnie horror, a nie nauka
siłaczka
CYTAT(asiamarta1 @ Sun, 01 Feb 2009 - 10:45) *
Berku drogi,a gdzie ja napisałam,że się z tym zgadzam lub że kiedyś tak zrobię?Ratunku...Opisałam tylko pewne zdarzenie!

Tak, opisałaś pewne zdarzenie ale jako konkretny argument, z ikonką na końcu sugerujacą jednoznacznie jakie jest Twoje zdanie na ten temat. Jeśli Twoje zdanie jest inne to chyba warto by było to jakoś zaznaczyć. Ja nie umiem czytać w myślach, umiem za to czytać przekaz znaków.
Berek
CYTAT(siłaczka @ Sun, 01 Feb 2009 - 10:32) *
Tak, opisałaś pewne zdarzenie ale jako konkretny argument, z ikonką na końcu sugerujacą jednoznacznie jakie jest Twoje zdanie na ten temat. Jeśli Twoje zdanie jest inne to chyba warto by było to jakoś zaznaczyć. Ja nie umiem czytać w myślach, umiem za to czytać przekaz znaków.

Uff, dzięki, bo myślałam, że nie rozumiem, co czytam.
lena77
Ja jestem z rodziny pijacej teraz tylko okazyjnie i to po lampce koniaku (tato nawet i koniaku nie lubi). Gdy byli mlodsi czesto urzadzali tzw. wieczory brydzowe i byly one umiarkowanie alkoholowe. W dalszej i najblizszej rodzinie nie ma alkoholikow. Rodzice nie pozwalali mi ani palic ani pic (tzn. probowac) ale specjalnych poganek na ten temat nie pamietam. na imprezy pozwalali mi chodzic kiedy bylam juz w stosownym wieku (ok. 16 r.z.) ale wtedy jakos nikt sie nie upjal; przynajmniej nie zauwazylam wtedy tego. moj brat pije okazjonalnie. bylismy w dziecinstwie jakos malo wplywowi. Choc z pijacymi dzieciakami z podstawowki mial do czynienia moj brat (za moich czasow bylo to niespotykane) nigdy nie skorzystal i sie nie upil (moze sprobowal, tego nie wiem). alkoholowe imprezy zaczely pociagac mnie dopiero na studiach, dwa razy potwornie sie upilam i bylo mi tak wstyd przed soba, ze przysieglam sobie, ze juz nigdy wiecej nie doprowadze sie do takiego stanu . alkohol pije i lubie, zawsze kiedy gdzies wychodze i mam do wyboru sok, kawe czy piwo, wybieram piwo, ktore uwielbiam. W domu nie pije wcale, ani ja ani moj maz. jesli wychodzimy w trojke my bierzemy piwo maly dostaje sok. na razie sie nie zainteresowal, wie tylko, ze ten napoj sie nazywa piwo. nie pozwolilabym mu sprobowac.
Ciocia Magda
Tu artykuł na zbliżony temat, chociaż szukałam innego o badaniach wśród studentów. Może jeszcze znajdę.

No, znalazłam icon_smile.gif Polecam lekturę. Chciałam coś zacytować, ale musiałabym wkleić kilka sążnistych akapitów.

sylwia65
Berek, nigdzie nikogo nie namawialam do pojscia w moje slady, ani tez nigdzie nie napisalam ze zrobilam dobrze. W naszym przypadku zadzialalo. Tyle. Prosze sie niczego wiecej nie doszukiwac w moim poscie, a foremki czytajace to forum sa jak mniemam dorosle, i wyobrazam sobie, ze co by kto nie napisal, to POMYSLA ZANIM COS TAKIEGO ZASTOSUJA U SWOJEGO DZIECKA.
A co do plywania, to Karim plywa zupelnie dobrze jak na swoj wiek, wlasnie dzieki skakaniu na gleboka wode. Co nie znaczy ze inne dzieci powinny probowac. Zalezy od dziecka i rodzicow.
Dominika_
Ja wyznaję zasadę zbieżną z Berkową - czyli dziecko do lat powiedzmy 14-15 alkoholu nie próbuje. Kategorycznie.
Nawet po to, żeby się przekonało, że to niesmaczne.
Nie dam takiemu dziecku nawet do twarzy przyłożyć papierosa - a alkohol to to samo dla mnie.
Od wieku lat około 15-16 dopuszczam SPORADYCZNE wspólne spożywanie alkoholu.
Berek
CYTAT(sylwia65 @ Sun, 01 Feb 2009 - 15:36) *
Berek, nigdzie nikogo nie namawialam do pojscia w moje slady, ani tez nigdzie nie napisalam ze zrobilam dobrze. W naszym przypadku zadzialalo. Tyle. Prosze sie niczego wiecej nie doszukiwac w moim poscie, a foremki czytajace to forum sa jak mniemam dorosle, i wyobrazam sobie, ze co by kto nie napisal, to POMYSLA ZANIM COS TAKIEGO ZASTOSUJA U SWOJEGO DZIECKA.
A co do plywania, to Karim plywa zupelnie dobrze jak na swoj wiek, wlasnie dzieki skakaniu na gleboka wode. Co nie znaczy ze inne dzieci powinny probowac. Zalezy od dziecka i rodzicow.

ja się nie doszukuję, Sylwia. To tak działa po prostu. Jeśli piszesz, że coś tam zrobiłaś i podziałało, to musisz się liczyć z tym, że ktoś pójdzie w Twoje ślady. A ponieważ ja uważam, ze zrobiłaś źle, to piszę o tym, żeby w razie czego kogoś przed pójściem w Twoje ślady uchronić.
sylwia65
CYTAT(Dominika_ @ Sun, 01 Feb 2009 - 16:56) *
Ja wyznaję zasadę zbieżną z Berkową - czyli dziecko do lat powiedzmy 14-15 alkoholu nie próbuje. Kategorycznie.
Nawet po to, żeby się przekonało, że to niesmaczne.
Nie dam takiemu dziecku nawet do twarzy przyłożyć papierosa - a alkohol to to samo dla mnie.
Od wieku lat około 15-16 dopuszczam SPORADYCZNE wspólne spożywanie alkoholu.


I jestes pewna ze do 15rz Twoje dziecko nie sprobuje??? W szkole, na imprezie, wycieczce..? Jezeli tak, to ja Ci zazdroszcze tej pewnosci icon_lol.gif
Dominika_
CYTAT(sylwia65 @ Sun, 01 Feb 2009 - 18:00) *
I jestes pewna ze do 15rz Twoje dziecko nie sprobuje??? W szkole, na imprezie, wycieczce..? Jezeli tak, to ja Ci zazdroszcze tej pewnosci icon_lol.gif


Nigdzie nie napisałam, że jestem pewna.
Napisałam, że do tego wieku ja mu na to próbowanie nie pozwolę.
I mam nadzieję, że moja edukacja będzie na tyle skuteczna, że się będzie potrafił przed namowami ewentualnymi 'obronić'.
pirania
CYTAT(asiamarta1 @ Sun, 01 Feb 2009 - 11:43) *
Przypomniało mi się jak moja ciocia oduczyła palenia papierosów swojego 15-letniego wówczas syna.Przyłapany na paleniu z kolegami został zaprowadzony do domu,posadzony przy kuchennym stole,na którym ciocia położyła paczkę "Zefirów" i powiedziała "pal".Wypalił pół paczki na raz i jż nigdy więcej nie sięgnął po papierosa 04.gif

ta ta to sa pieknie historie ale moj maz w analogicznym wieku wlasnie nauczyl sie palic, a moja osobista mama zmusszona do wypalenia paczki papierosow oczywiscie jej nie wypalila tylko sie porzygala, ale jak juz doszla do siebie to palila dalej, a na awantury babci odpowiadala- no co- przeciez mi pozwolilas.

Ja nigdy w zyciu nie mialam papierosa w ustach i nigdy w zyciu miec nie bede zapewne bo totalnie mnie to nie rusza. Dla rownowagi powiem ze dosc lubie byc biernym palaczem- znaczy dym mi nie przeszkadza icon_smile.gif a nawet lubie icon_smile.gif

Moje dzieci wiedza ze dzieciom nie wolno bo alkohol jest nie dla dzieci. Najstarsza dostala alkohol w 2 gimnazjum, jak zauwazylam ze sie zaczynaja imprezki z alkoholem. Wtedy akcent z "nie wolno" przesunal mi sie na "wszystko mozna byle z wolna i z ostrozna". Jak na stole ladawalo wino to mowilam ze pycha i czy moze by chciala odrobinke, z piwem bylo to samo.
Berek
CYTAT(sylwia65 @ Sun, 01 Feb 2009 - 16:00) *
I jestes pewna ze do 15rz Twoje dziecko nie sprobuje??? W szkole, na imprezie, wycieczce..? Jezeli tak, to ja Ci zazdroszcze tej pewnosci icon_lol.gif

A skąd, takiej pewności nigdy nie ma. Ale wolę, żeby ode mnie dziecko dostawało jasny sygnał, ze to jest szkodliwe, niż żeby słyszało w jednym zdaniu "alkohol ci szkodzi" i "masz, spróbuj". Poza tym zakładam, że poza zakazem normalny rodzic coś dziecku tłumaczy. Na przykład, DLACZEGO nie pozwala mu pić alkoholu.
Agnieszka AZJ
W naszym domu pije się raczej niewiele - wino, szampan na szczególne okazje. Mój Mąż pija piwo - ja nie uzywam. Pijanej osoby w domu nasze dzieci nie widziały.

Każda z nich jako maluch, kiedy wyraziła zainteresowanie zawartościa naszych kieliszków, mogła spróbować, ale... z zastrzeżeniem, że tylko troszeczkę, bo rzecz nie jest dla dzieci. Żadna nie chciała więcej, a nie uwierzę, ze pół łyczka wina moze wyrządzić spustoszenie w organiźmie dziecka.

Teraz wchodzimy w kolejny etap, bo Ania ma juz prawie 16 lat i jej rówieśnicy zaczynają siegać po alkohol. Ją to raczej w ich wykonaniu śmieszy. W domu pozwolilibyśmy jej na lamkę wina czy szampana, ale ona nie chce. W Sylwestra też piła dziecięcego szampana. Co będzie dalej - zobaczymy.
Na razie odmówiła wyjazdu na klasową wycieczkę - własnie z powodu, ze na pewno koleżenstwo będzie piło, a ona nie chce - ani pić, ani tłumaczyć się - dlaczego nie chce, ani świecić oczami przed wychowawczynią.

Wydaje mi się, że dla wychowania osoby o rozsądnym stosunku do alkoholu potrzebnych jest kilka czynników - po pierwsze: ogólne zaufanie i dobry kontakt z dzieckiem, po drugie: wlasny rozsądny stosunek do alkoholu, po trzecie: znalezienie dziecku fajnego srodowiska (w naszym przypadku było to fantastyczne harcerstwo, w przypadku moich córek najpierw harcerstwo, a teraz Warsztatowa Akademia Musicalowa), po czwarte i najważniejsze icon_wink.gif - dużo szczęścia.
Dochodzą do tego jeszcze cechy osobnicze. Ja "upijam się na smutno" i w związku z tym nie mam żadnej (nawet krótkotrwałej) frajdy z nadużycia alkoholu icon_wink.gif Żadnego szmpańskiego humoru icon_sad.gif Nadużywszy popadam w stupor. To byl tez jeden z czynnikow, które mnie do prób z alkoholem znichęcały. Mam nadzieję, ze moje córki po mnie ten gen odziedziczyły icon_smile.gif
marghe.
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Mon, 02 Feb 2009 - 01:26) *
W naszym domu pije się raczej niewiele - wino, szampan na szczególne okazje. Mój Mąż pija piwo - ja nie uzywam. Pijanej osoby w domu nasze dzieci nie widziały.

Każda z nich jako maluch, kiedy wyraziła zainteresowanie zawartościa naszych kieliszków, mogła spróbować, ale... z zastrzeżeniem, że tylko troszeczkę, bo rzecz nie jest dla dzieci. Żadna nie chciała więcej, a nie uwierzę, ze pół łyczka wina moze wyrządzić spustoszenie w organiźmie dziecka.


Pójdę na łatwiznę i się podpiszę. Gaba spróbowała i piwa i wina. Bardziej wyskokowych nie dam spróbowac. Stwierdziła, ze niesmaczne i więcej do tematu nie wróciła.

U mnie w domy było podobnie.
Papierosa nigdy w ustach nie miałam. Mój ojciec palił jak smok.. może to dlatego.
sylwia65
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Sun, 01 Feb 2009 - 22:26) *
Każda z nich jako maluch, kiedy wyraziła zainteresowanie zawartościa naszych kieliszków, mogła spróbować, ale... z zastrzeżeniem, że tylko troszeczkę, bo rzecz nie jest dla dzieci. Żadna nie chciała więcej, a nie uwierzę, ze pół łyczka wina moze wyrządzić spustoszenie w organiźmie dziecka.


Dzieki Bogu nie jestem sama, bo juz myslalam ze tylko ja tak "zle robie"...
aluc
waszym ta odrobinka wina czy piwa nie smakowało, moim wręcz przeciwnie (gen po mamusi?), jeden i drugi zażądał gromkim głosem "jeszcze!", więc ruszyła potem zmasowana akcja propagandowa

z perspektywy czasu zatem mogłam sobie owo zamoczenie dzioba darować, bo była to podręcznikowa rodzicielska niekonsekwencja
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(asiamarta1 @ Sun, 01 Feb 2009 - 09:43) *
Przypomniało mi się jak moja ciocia oduczyła palenia papierosów swojego 15-letniego wówczas syna.Przyłapany na paleniu z kolegami został zaprowadzony do domu,posadzony przy kuchennym stole,na którym ciocia położyła paczkę "Zefirów" i powiedziała "pal".Wypalił pół paczki na raz i jż nigdy więcej nie sięgnął po papierosa 04.gif


Będę się tłumaczyć 06.gif
1.Faktycznie nie zaznaczyłam,że się z taką"metodą" nie zgadzam więc mogłam zostać źle zrozumiana.Powiem więcej-ikonka na końcu faktycznie mogła świadczyć o tym,że jestem za.
2.Opisywana ciocia nie zmusiła syna do palenia.Stwierdziła tylko,że skoro jest już taki dorosły to proszę bardzo...
3.Wątpię szczerze,czy takie jednorazowe "palenie"(czyli w przypadku dzieciaka,który ma pierwszy raz papierosa w ustach będzie to trzymanie papierosa w ustach i "otaczanie się dymem") zaszkodzi zdrowiu dziecka tak jak wspomniany cyjanek.

No to się wytłumaczyłam 04.gif Proszę teraz o odpowiedź,co mają zrobić rodzice,których dziecko już zaczęło palić,a żadne pogadanki,przykłady z góry i wiedza o konsekwencjach czynu nie działają?
wiesiołek
Mój ojciec całe życie robił domowe wina i wino było wszechobecne. nie zmienia to faktu , że ojca wstawionego czy nawianego w życiu nie widzialam. Do obiadu też było czasem podawane. Miałam prawo spróbować domowego wina// bo ja wiem od kiedy? Chyba w podstawówce.
Sama w życiu upiłam się dwukrotnie szampanem na pusty żołądek w Sylwestra. Obecnie raz na kilka tygodni kupuję jedno Karmi i daję dzieciom pociągnąć łyka jak chcą- zwykle chcą. Czasem zamiast Karmi kupię Lecha premium alkoholowego i też daję łyknąć jak chcą . Mniej słodkie więc mniej chcą. U taty nadal częstujęsięwinem, ale to parę razy do roku.

Wogóle problem zależnosci pomiędzy łyknięciem w dzieciństwie a ciągotami do nadużywania wydaje mi się mocno przesadzony.

Jeśli po domu trulają się rodzice to zakazy nic nie pomogą, a jeśli popijają winem obiad, to nie widzę w tym zalążka alkoholizmu.
Agnieszka AZJ
CYTAT(aluc @ Mon, 02 Feb 2009 - 09:04) *
waszym ta odrobinka wina czy piwa nie smakowało, moim wręcz przeciwnie (gen po mamusi?), jeden i drugi zażądał gromkim głosem "jeszcze!", więc ruszyła potem zmasowana akcja propagandowa

z perspektywy czasu zatem mogłam sobie owo zamoczenie dzioba darować, bo była to podręcznikowa rodzicielska niekonsekwencja


Aluc,
ale jeśli zawczasu zastrzec, że do spróbowania tylko łyczek, bo jest to napój li i jedynie dla dorosłych, to gdzie miejsce na niekonsekwencję ?
Berek
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Mon, 02 Feb 2009 - 08:33) *
Aluc,
ale jeśli zawczasu zastrzec, że do spróbowania tylko łyczek, bo jest to napój li i jedynie dla dorosłych, to gdzie miejsce na niekonsekwencję ?

To po cholerę dawać do spróbowania, skoro tylko dla dorosłych? Bo ja nie widzę sensu. Swoim babom tłumacze tez, że aspiryna jest wyłącznie dla dorosłych i nie daję im w związku z tym do spróbowania ani jednej pastylki. Bo to nie jest dla dzieci.
Berek
CYTAT(wiesiołek @ Mon, 02 Feb 2009 - 07:52) *
Wogóle problem zależnosci pomiędzy łyknięciem w dzieciństwie a ciągotami do nadużywania wydaje mi się mocno przesadzony.

Myślę, że to nie chodzi o ciągoty do nadużywania tak naprawdę, tylko o wizerunek rodzica, który wie, co mówi. Ewentualnie - w rzadkim przypadku, kiedy dziecku alkohol naprawdę zasmakuje - może się zdarzyć, że będzie się do niego ukradkiem dobierać. Nie sądzę, żeby to było nagminne, ale może być.

Dla mnie bardziej tu chodzi o to, ze skoro coś jest dla dziecka szkodliwe, to dziecko nie powinno tego próbować. Od pół łyżeczki nie umrze, ale rodzic wtedy wypada tak jakoś... mało konsekwentnie.

A druga rzecz, o którą chodzi, to że wielu rodziców metodę z próbowaniem stosuje jednak właśnie po to, żeby przekonać dziecko, że mu nie będzie smakowało. A jak zasmakuje, to głupieją. I patrz powyżej.
Agnieszka AZJ
Berku,
chociażby po to, zeby nie usiłowały same spróbować. Apteczkę miałam schowaną poza zasięgiem małych dzieci, barek - niezupełnie.
Teraz też nie trzymamy alkoholu pod kluczem, a dzieci bywają w domu same.
Berek
CYTAT(asiamarta1 @ Mon, 02 Feb 2009 - 07:09) *
3.Wątpię szczerze,czy takie jednorazowe "palenie"(czyli w przypadku dzieciaka,który ma pierwszy raz papierosa w ustach będzie to trzymanie papierosa w ustach i "otaczanie się dymem") zaszkodzi zdrowiu dziecka tak jak wspomniany cyjanek.

Możesz wątpić. Medycyna nie wątpi. Może się skończyć zapaścią, niewydolnością układu oddechowego, a w konsekwencji niedotlenieniem mózgu. To jest zabijanie muchy siekierą. Na czyjejś głowie w dodatku.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.