To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Dziecko mi kłamie :(

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Sun
Dziecko widoczne w awatarze liczy sobie lat niespełna 6 i nigdy nie sprawiało kłopotów. Nigdy też bym nie przypuszczała, że nie mówi prawdy i to prosto w oczy! 41.gif 37.gif
Rano dałam mu do łapy 4 strzykawki z syropami i nakazałam to połknąć. Wysypał się, że on w takim razie pójdzie do łazienki, więc się zdumiałam i nabrałam podejrzeń. Ale powiedział, że dobra, idzie do pokoju. Wrócił, głupol, po chwili i oddaje puste strzykawki. Pytam czy połknął. "Tak, tak, oczywiście!" Kazałam chuchnąć. I tu spasował. Na pytanie, co z nimi zrobił, odrzekł z pewnymi oporami, że wylał na fotel!!! 13.gif Dobra. Poinformowałam syna, że mi bardzo przykro (bo istotnie było mi bardzo przykro...), że się zawiodłam, itd. I żeby tak już nie robił. I cóż? I nadszedł wieczór. Otrzymał tabletkę, którą na moją prośbę zaniósł mu Dwulat. Uleciała mi z pamięci cała sprawa, do chwili kiedy teściowa konfidencjonalnym szeptem wyraziła wątpliwości, co do losu owej tabletki. Zapytałam więc dziecko, czy zjadło. "Jasne, jasne, oczywiście, jak najbardziej!". Nakazałam pokazać język. Uuuuups.... klapa. Nie skojarzył, biedaczek, że po witaminie C zostaje żółty osad.
No, pięknie. Nie wiem, co ja mam z tym robić. Jestem przerażona, bo jego osobisty ojciec kłamstwo ma we krwi, że się tak wyrażę. Boże, czy to dziedziczne jest czy co?! 41.gif 37.gif A może 6latki mają jakąś skłonność do konfabulacji?! Ale jego bym nie podejrzewała. Moje dobre, kochane, mądre dziecko... icon_sad.gif Jak mam mu teraz ufać?! icon_sad.gif I to jeszcze tak prosto w oczy... chociaż to chyba akurat dla dzieci nie ma znaczenia (?).Mam organiczny wstręt do kłamstwa. Od lat dziecinnych nie zdarzyło mi się żadne.
Ciocia Magda
Sunna, mówi się, że okazja czyni złodzieja - nie uważasz, że trochę ułatwiasz mu te kłamstwa? Podając leki przez rodzeństwo, itp. Witamina C wiadomo raczej nietoksyczna, czy weźmie, czy nie weźmie, nic wielkiego się nie stanie. Czemu po prostu nie podasz mu tego prosto do paszczy?

Mam podobny problem z Zosią, moim najsłodszym dzieckiem - za każdym razem jestem zdumiona, że skłamała. Radzę sobie z tym tak, że daję jej do zrozumienia, że kłamstwo ma krótkie nogi - po prostu widać po jej minie, że kłamie, i to właśnie jej komunikuję. Myślę, że najważniejsze to być czujnym, żeby dziecku za wiele się kłamstwem nie udało załatwić. Ale rozumiem, że jest to trudniejsze przy czwórce dziecku niż przy dwójce icon_wink.gif
ognistaplama
Sunna, a moze warto zapytac sie dziecka, dlaczego sklamalo? Dlaczego nie chce brac lekarstw? Oba przypadki maja cos wspolnego - moze usiadz z malym i porozmawiaj, ze widzisz ze ma jakis problem z lekarstwami i ze chcialabys mu pomoc. Pierwsza mysl, to ze moze mu nie smakowac, ale witamina C to w koncu nic obrzydliwego. Wiec moze cos innego? A jesli juz wiesz, ze branie lekarstw jest jakims problemem, to nastepnym razem usiadz z malym, niech wezmie lekarstwo pod Twoim okiem, pochwal, ze dzielny itd.
Sun
No fajnie, ale do niedawna branie lekarstw nie było dla niego problemem icon_sad.gif Albo tak mi się wydawało. W każdym razie oni od jakiegoś czasu biorą leki sami, znaczy sami sobie pakują do paszczy. Tak wolą. Sprawdzałam tylko czy wzięli. To też jest kwestia nawału roboty, bywa że proszę któreś o zrobienie czegoś dla innego dziecka, czegoś co oczywiście nie przekracza jego możliwość psychofizycznych.
Myślę, że nie wziął, bo zauważył że może nie wziąć a to nie jest smaczne (ja nie lubię wit.C, ale tam był też tran). Babcia mówiła, że przepraszał Pana w niebiesiech przy wieczornej modlitwie i mnie też, i obiecał, że już nie będzie (tere fere...) icon_wink.gif On do 3 roku życia pluł lekami dalej niż widział, aczkolwiek młodsza siostrzyczka bije go w tym na głowę. Młodszej siostrzycce pielęgniarka z kilkunastoletnim conajmniej stażem na oddziale niemowlęcym nie była w stanie podać skutecznie lekarstwa. Dziecię darło się bardziej niż przy wenflonie, odczekało kilka minut po wyjściu siły fachowej, po czym malowniczo wyrzygało całą dawkę icon_wink.gif To tak gwoli wyjaśnienia, dlaczego się przejęłam szczególnie...
A propos chwalenia - chwalę, a jakże!

Magda,
mnie głównie było przykro, że on nie powiedział prawdy. Druga kwestia, to to czy coś tym załatwi, ale najbardziej mnie zabolało, że skłamał. Ech, przypomniałam sobie, gdy byłam na moim jedynym pamiętnym spotkaniu u Ciebie, Mateusz miał roczek i był słodziutkim aniołeczkiem icon_wink.gif (ale leków nie brał icon_wink.gif)
ognistaplama
Sun, mysle, ze dobrze byloby, jakbys starala sie tego nie brac tak osobiscie. Dzieci czasem klamia, tak po prostu jest. Postaraj sie podejsc bez emocji, w tym sensie, ze to nie jest akt skierowany przeciwko Tobie. Dziecko klamiac koncentruje sie na sytuacji, w ktorej przez klamstwo cos zyskuje, a nie na Tobie i jego relacji z Toba. Widzisz, mi sie wydaje, ze jak dziecko klamie, to odbieramy to bardzo osobiscie, ale to nie pozwala nam racjonalnie ocenic problemu.
Moja corka klamala, kupujac w szkole zamiast lunchu jakies swinstwa ze snack bar. Albo ja jej robilam jedzenie do szkoly, a ona przynosila je nietkniete i tlumaczyla mi, ze nie byla glodna. Zdenerwowalam sie, poczulam sie dotknieta, bo w koncu nie po to jej robie wartosciowe jedzenie, zeby dziecko jadlo jakies chipsy, a poza tym uwazalam, ze mamy dobry kontakt a tu cos takiego. Z poczatku zareagowalam zbyt emocjonalnie, bo wydawalo mi sie ze to zachowanie jest skierowane przeciwko mnie. Po jakims czasie sie opanowalam, porozmawialysmy i moje dziecko zaproponowalo, ze bedzie sobie kupowalo cos ze snack bar raz w tygodniu. Ja nie wnikam, co kupila, a one pilnuje, by to bylo raz w tygodniu.
Tak jak Magda, mysle, ze warto eliminowac sytuacje sklaniajace do klamstwa. Oczywiscie tu nie moglas tego przewidziec, jesli maly do tej pory zazywal lekarstwo. Ale teraz wiesz, co zrobic, byc przy nim i tyle. Wytlumaczyc, ze jesli bedzie klamal, nie bedziesz mu mogla ufac, bo nie bedziesz wiedziala, czy mowi prawde, czy nie.
Sun
Dzięki, Kasiu, będę się starać icon_smile.gif
siłaczka
CYTAT(Sun @ Fri, 20 Mar 2009 - 21:04) *
Otrzymał tabletkę, którą na moją prośbę zaniósł mu Dwulat.


Dwulatek zanosi tabletkÄ™??
Czy tylko mnie to bulwersuje?
Sun, dwulatek jest nieobliczalny z natury a przecież to o nim piszesz, że Cię wykańcza. I ty jemu dajesz tabletkę do zaniesienia starszemu?? Przepraszm za brutalizm ale to jest nieodpowiedzialne.
eve69
CYTAT(siłaczka @ Sun, 22 Mar 2009 - 23:29) *
Dwulatek zanosi tabletkÄ™??
Czy tylko mnie to bulwersuje?
Sun, dwulatek jest nieobliczalny z natury a przecież to o nim piszesz, że Cię wykańcza. I ty jemu dajesz tabletkę do zaniesienia starszemu?? Przepraszm za brutalizm ale to jest nieodpowiedzialne.

Nie, nie tylko Ciebie.
parasolka
CYTAT(siłaczka @ Sun, 22 Mar 2009 - 21:29) *
Dwulatek zanosi tabletkÄ™??
Czy tylko mnie to bulwersuje?
Sun, dwulatek jest nieobliczalny z natury a przecież to o nim piszesz, że Cię wykańcza. I ty jemu dajesz tabletkę do zaniesienia starszemu?? Przepraszm za brutalizm ale to jest nieodpowiedzialne.

nie nie tylko Ciebie, mój wyczulony umysł głównie to wyłapał z wypowiedzi
Sun
CYTAT(siłaczka @ Sun, 22 Mar 2009 - 23:29) *
Dwulatek zanosi tabletkÄ™??
Czy tylko mnie to bulwersuje?
Sun, dwulatek jest nieobliczalny z natury a przecież to o nim piszesz, że Cię wykańcza. I ty jemu dajesz tabletkę do zaniesienia starszemu?? Przepraszm za brutalizm ale to jest nieodpowiedzialne.


W sumie dobrze, że mi przypomniałaś, iż w kwestii pisania o kłopotach należy być ostrożnym. Notorycznie zapominam, a myślałam, że już z tym lepiej. Ale właściwie świadomie się zdecydowałam, no to teraz nie będę się żalić. Natomiast nie wiedziałam, że wychodzę na aż taką idiotkę 23.gif Nie, żebym uważała, że najmądrzej na świecie piszę i najjaśniej, ale jednakowoż musi mi to kiepsko wychodzić, skoro dostaję takie teksty w odpowiedzi. Daruję sobie tłumaczenia, bo myślę, że nie mają sensu. To tak, jakbym musiała tłumaczyć się z tego, że wypuszczam dzieciaka na jezdnię... od lat zamkniętą dla ruchu icon_rolleyes.gif

siłaczka
CYTAT(Sun @ Sun, 22 Mar 2009 - 22:15) *
W sumie dobrze, że mi przypomniałaś, iż w kwestii pisania o kłopotach należy być ostrożnym. Notorycznie zapominam, a myślałam, że już z tym lepiej. Ale właściwie świadomie się zdecydowałam, no to teraz nie będę się żalić. Natomiast nie wiedziałam, że wychodzę na aż taką idiotkę 23.gif Nie, żebym uważała, że najmądrzej na świecie piszę i najjaśniej, ale jednakowoż musi mi to kiepsko wychodzić, skoro dostaję takie teksty w odpowiedzi. Daruję sobie tłumaczenia, bo myślę, że nie mają sensu. To tak, jakbym musiała tłumaczyć się z tego, że wypuszczam dzieciaka na jezdnię... od lat zamkniętą dla ruchu icon_rolleyes.gif


Sun, naprawdÄ™ tego nie rozumiesz?
Wielokrotnie wypowiadałam się w Twoich wątkach i wiesz, że często Cię rozumiałam, może dlatego, że sama ma "trudne" dzieci. Ale na miłość boską, przecież nawet jak to jest wit. c to taki dwulatek może się nią po prostu udławić. Poza tym jakoś nie mieści mi się, że można dziecku dać leki, które gdzieś samo ma przyjąć, zwłaszcza przy młodszych dzieciach w domu. Lekarstwa podaję tylko do paszczy bezpośrednio, nawet witaminki.

To tak jakbyś Sun napisała: dałam dziecku zapałki do ręki żeby zaniosło a potem dziwiła się, że coś z tymi zapałkami po drodze zrobiło.
I proszę, nie próbuj martyrologizować, choć przy tak oczywistych zaniedbaniach to chyba jedyna Twoja obrona. No, mogłabyś się jeszcze przyznać do błędu..
Sun
CYTAT(siłaczka @ Mon, 23 Mar 2009 - 00:26) *
Sun, naprawdÄ™ tego nie rozumiesz?
Wielokrotnie wypowiadałam się w Twoich wątkach i wiesz, że często Cię rozumiałam, może dlatego, że sama ma "trudne" dzieci. Ale na miłość boską, przecież nawet jak to jest wit. c to taki dwulatek może się nią po prostu udławić. Poza tym jakoś nie mieści mi się, że można dziecku dać leki, które gdzieś samo ma przyjąć, zwłaszcza przy młodszych dzieciach w domu. Lekarstwa podaję tylko do paszczy bezpośrednio, nawet witaminki.

To tak jakbyś Sun napisała: dałam dziecku zapałki do ręki żeby zaniosło a potem dziwiła się, że coś z tymi zapałkami po drodze zrobiło.
I proszę, nie próbuj martyrologizować, choć przy tak oczywistych zaniedbaniach to chyba jedyna Twoja obrona. No, mogłabyś się jeszcze przyznać do błędu..


Naprawdę sądzisz, że ja tego nie kontroluję? 23.gif Przeanalizowałam sytuację jeszcze raz i może powinnam napisać tak: Tobiasz zaniósł Mateuszowi witaminę C wielkości takiej, że trudno byłoby się nią udławić (bardziej prawdopodobne jest zadławienie kawalkiem jedzenia), mając ode mnie z kuchni do siedzącego na fotelu brata jakieś 3 metry. Sam też dostaje taką witaminę i nie dałabym mu czegoś, co mogłoby mu zaszkodzić, a czego losu nie mogłabym kontrolować.
Leki, które dziecko "gdzieś samo ma przyjąć" składały się z Lipomalu, Calcium i prawoślazu - wszystko w syropie. Witamin gumisiów Tobiasz im nie zanosi, bo na pewno sam by zjadł. Ty podajesz dzieciom bezpośrednio, ja starszym nie zawsze i nie uważam tego za zaniedbanie.
O, a miałam się nie tłumaczyć. Ale faktycznie zdziwiło mnie i sprawiło przykrość, że akurat Ty to napisałaś.

Nie próbuję niczego martyrologizować, szczerze zauważam teraz, że wyrażam się nieprecyzyjnie i to starałam się powiedzieć.
A jeszcze, co do zapałek, powiedziałabym raczej tak: dałam dziecku do ręki (faktycznie daję i dawałam, bo uważam że powinno nauczyć się z nimi obchodzić i wiedzieć czym grożą) i nie zdziwiłam się, że coś z nimi zrobiło, bo nie mogłam go wtedy kontrolować. Ale to póki co, nie nastąpiło.
sylwia65
Chcialam przypomniec ze watek jest o tym ze Tobiasz klamie, wiec nie robmy kolejnego polowania na czarownice, bo znow wyjdzie ze ktos szuka pomocy a sie dowiaduje ze jest prawdopodobnie najgorsza matka jaka Slonce widzialo.
Mnie bardzo interesuje kwestia klamania, jako ze moj pieciolatek wlasnie zaczal, i chetnie sie dowiem co Wy byscie zrobily.
Dziekuje za uwage icon_wink.gif
Sun
CYTAT(sylwia65 @ Mon, 23 Mar 2009 - 10:03) *
Chcialam przypomniec ze watek jest o tym ze Tobiasz klamie


Mateusz, SylwuÅ›, a o Tobiaszu jest OT icon_wink.gif
Edi Zet :)
CYTAT(siłaczka @ Sun, 22 Mar 2009 - 23:29) *
Dwulatek zanosi tabletkÄ™??
Czy tylko mnie to bulwersuje?
Sun, dwulatek jest nieobliczalny z natury a przecież to o nim piszesz, że Cię wykańcza. I ty jemu dajesz tabletkę do zaniesienia starszemu?? Przepraszm za brutalizm ale to jest nieodpowiedzialne.

Rany, Sun, ciarki mi przeszły po plecach. Dwulatek - tabletka? Sześciolatek ma brac sam leki? Nawet jak to ma być syrop? Wg. mnie niedopuszczalne.
Dobra, powiedziałam co wiedziałam. Pass.
Sun
Może założymy inny wątek dotyczący podawania leków? Tyle, że ja już wszystko powiedziałam.

edit: Nie pojmuję, co jest niewłaściwego w poproszeniu nawet dwulatka o przekazanie - może tak to nazwę - lekarstwa bratu, w obrębie 3 metrów przestrzeni. Nadmienię, że przez 6 lat mojego macierzyństwa żadne dziecko mi się nie udławiło, nie zeżarło jednorazowo pół kilo leków, tudzież nie miało innego poważniejszego wypadku (wyłączając mój upadek ze schodów z Tobiaszem na rękach), może więc jednak jest nadzieja, że posiadam pewien poziom odpowiedzialności 48.gif
Fragosia
To ja trochÄ™ na temat 06.gif

Mam wrażenie że kłamanie jest naturalnie wpisane w rozwój dziecka.
Mojemu aktualnie 7,5 latkowi tez się zdażało jak był młodszy i za każdym razem
tłumaczyłam zeby więcej tego nie robił bo kłamstwo ma zawsze krótkie nogi i wczesniej
czy później wyda się, więc nie warto. Jezeli, kłamał ale przyznał się do tego zaraz,
to tylko wspominałam że będzie ciezko mi zaufac mu następnym razem.
Przy rozmowie, gdy coś mi obiecywał, dopytywałam się czy napewno
bo raz mnie juz okłamał i nie wiem czy mogę mu zaufać....

A ostatnio jak mam jakies wątpliwości co do jego prawdomówności to potwierdza to zdaniem:
mamusiu przecież wiesz że ja nie kłamię...
I ja mu wierzę, pomimo iż czasami gdzies kryje się we mnie iskierka niepewności...

Sun tłumacz, tłumacz o konsekwencji kłamania. A bajkę o pastuszku i wilku znasz??
To tak przy okazji kłamstwa i zaufania.
Sun
CYTAT(GosiaF @ Mon, 23 Mar 2009 - 14:59) *
Sun tłumacz, tłumacz o konsekwencji kłamania. A bajkę o pastuszku i wilku znasz??
To tak przy okazji kłamstwa i zaufania.


Dzięki wielkie, że na temat icon_smile.gif Bo mam już nerwowe odruchy przez ten OT icon_wink.gif O pastuszku i wilku, powiadasz? Uj, chyba nie kojarzę icon_redface.gif Przytocz, jeśli możesz!

Wiecie, ja mam wstręt do kłamstwa, jak wspomniałam i jeszcze ten mąż nałogowiec... więc dlatego biorę to tak osobiście. Dystans potrzebny, jak do wszystkiego.
Edi Zet :)
edit: to dwulatek, ptasi móżdżek, nikogo nie obrażając, a 3 metry to szmat drogi, wszystko zdarzyć może, np. zachłyśnięcie, wsadzenie do nosa, ucha. Poza tym, jak się nauczy, że takich rzeczy wolno mu dotykać za chwilę znajdzie w Twojej torebce np. leki psychotropowe, nasercowe, rozwalniające i sobie połknie. To wszystko.
Gosia z edziecka
Moje jedno dziecko przeszło przez okres "zmyślania" jak ja to nazywałam. Dziecko tak bardzo chciało, żeby cośtam było prawdą, ze wierzyło, ze to co mówi jest prawdą.
To rozwojowe jest. Trzeba tłumaczyć (tak jak napisała GosiaF
CYTAT
będzie ciezko mi zaufac mu następnym razem.
) i spokojnie podchodzić, bo to rozwojowe jest.
No ja w tych opisach Twoich, Sun, nie widzÄ™ nic niepokojÄ…cego.
ognistaplama
CYTAT(Sun @ Mon, 23 Mar 2009 - 15:02) *
Wiecie, ja mam wstręt do kłamstwa, jak wspomniałam i jeszcze ten mąż nałogowiec... więc dlatego biorę to tak osobiście. Dystans potrzebny, jak do wszystkiego.


Oj potrzebny, potrzebny icon_smile.gif Moze byc tak, ze tak intensywnie reagujesz wlasnie ze wzgledu na meza, ale jesli wiesz to, to mozesz nad tym pracowac. Dziecko to nie maz, maz wie, co to zaufanie itd., a dziecko sie dopiero uczy.
Moja mama zawsze mi mowila ze brzydzi sie klamstwem, sklamalam w dziecinstwie moze ze trzy razy i za kazdym razem dostawalam za to lanie (no coz takie czasy). Moja mama nigdy nie zastanowila sie, dlaczego klamalam, a ja po prostu panicznie balam sie, ze bedzie na mnie krzyczec. Nie znosilam krzyku. Dlatego prosze moje dzieci, zeby mowily prawde, a ja postaram sie nie denerwowac, nawet jesli cos powaznego przeskrobia.
sylwia65
CYTAT(Sun @ Mon, 23 Mar 2009 - 11:35) *
Mateusz, SylwuÅ›, a o Tobiaszu jest OT icon_wink.gif


Najmocniej przepraszam! Moj tesc dzis zmarl, wiec nie mysle tak jak powinnam icon_redface.gif
Adasia
CYTAT(Magda EZ @ Fri, 20 Mar 2009 - 21:46) *
Sunna, mówi się, że okazja czyni złodzieja - nie uważasz, że trochę ułatwiasz mu te kłamstwa? Podając leki przez rodzeństwo, itp. Witamina C wiadomo raczej nietoksyczna, czy weźmie, czy nie weźmie, nic wielkiego się nie stanie. Czemu po prostu nie podasz mu tego prosto do paszczy?

Mam podobny problem z Zosią, moim najsłodszym dzieckiem - za każdym razem jestem zdumiona, że skłamała. Radzę sobie z tym tak, że daję jej do zrozumienia, że kłamstwo ma krótkie nogi - po prostu widać po jej minie, że kłamie, i to właśnie jej komunikuję. Myślę, że najważniejsze to być czujnym, żeby dziecku za wiele się kłamstwem nie udało załatwić. Ale rozumiem, że jest to trudniejsze przy czwórce dziecku niż przy dwójce icon_wink.gif


Jestem żywo zainteresowana: czemu trudniejsze przy czwórce niż dwójce?
Moje najmłodsze JESZCZE nie kłamią icon_wink.gif , starszemu się zdarzyło, a najstarszemu przychodzi z łatwością.
Fragosia
CYTAT(Sun @ Mon, 23 Mar 2009 - 15:02) *
Dzięki wielkie, że na temat icon_smile.gif Bo mam już nerwowe odruchy przez ten OT icon_wink.gif O pastuszku i wilku, powiadasz? Uj, chyba nie kojarzę icon_redface.gif Przytocz, jeśli możesz!


Dokładnie ci nie opowiem, icon_redface.gif byc może tytuł jest inny. Ale głównym przesłaniem tej bajki jest brak
zaufania do pastuszka że mówi prawdę. W momencie gdy najbardziej potrzebował pomocy nikt nie chciał mu
pomóc, bo kazdy myslał ze ich nabiera, kłamie.
Bajka opowiada o chłopcu, który pasł owce na wzgórzu i dla zabawy woła ze wilk do niego przychodzi,
ludzie porzucałi wszelki swoje pracy aby pomóc chłopcu, a gdy dobiegali do niego , on zasmiewał sie
ze ich nabrał. Pewnego razu naprawde przyszedł wilk, chłopiec krzyczał o pomoc ale nikt mu nie pomógł
bo kazdy myślał że znowu kłamie.
Nikt nie wierzył jego słowom, nie ufali mu - dlatego pomyslałam że jest to dobra bajka do wytłumaczenia
o istocie mówienia prawdy, o zaufaniu jakim obdarza się druga osobę gdy do nas coś mówi i wierzeniu jego słowom.
Ciocia Magda
CYTAT(Adasia @ Mon, 23 Mar 2009 - 22:36) *
Jestem żywo zainteresowana: czemu trudniejsze przy czwórce niż dwójce?
Moje najmłodsze JESZCZE nie kłamią icon_wink.gif , starszemu się zdarzyło, a najstarszemu przychodzi z łatwością.


Tak mi się wydaje, jako że matka wbrew pozorom icon_wink.gif nie ma oczu naokoło głowy, nie potrafi być naraz w stu miejscach - że łatwiej mniej więcej dopilnować co robi dwójka dzieci niż czwórka. Ale oczywiście w grę wchodzą też inne "zmienne" - są takie matki, które potrafią stworzyć wrażenie, że wszystko o wszystkich wiedzą, że nic nie umknie ich uwadze. I są też takie matki jak ja, które zapominają, że zamierzały zwrócić dzieciom uwagę - dałam dziewczynkom na deser ptasie mleczko z uwagą, że mogą zjeść tylko jedną "półeczkę" (w pudełku są dwie), następnego dnia zaglądam, a z dolnej tacki zniknęły dwie czekoladki - może biedaczkom się wydawało, że nie zauważę. No i miałam im zrobić wykład na ten temat, ale zapomniałam. Zresztą sama rozumiem siłę pokusy, a to po prostu była kolejna okazja, która uczyniła złodzieja.
Sun
CYTAT(sylwia65 @ Mon, 23 Mar 2009 - 22:03) *
Najmocniej przepraszam! Moj tesc dzis zmarl, wiec nie mysle tak jak powinnam icon_redface.gif


Jejku, przykro mi bardzo.... icon_sad.gif Dla Teścia: ['] (przecież wiesz, że nie musisz za nic przepraszać!)
Sun
CYTAT(Edi Zet :) @ Mon, 23 Mar 2009 - 15:06) *
edit: to dwulatek, ptasi móżdżek, nikogo nie obrażając, a 3 metry to szmat drogi, wszystko zdarzyć może, np. zachłyśnięcie, wsadzenie do nosa, ucha. Poza tym, jak się nauczy, że takich rzeczy wolno mu dotykać za chwilę znajdzie w Twojej torebce np. leki psychotropowe, nasercowe, rozwalniające i sobie połknie. To wszystko.


Nie mam torebki icon_wink.gif Psychotropy i nasercowe, tudzież rozwalniające trzymam wysoko. Nie, no ja rozumiem w czym rzecz, naprawdę staram się nie dawać mu do łapy czegoś, co może mu bardzo zaszkodzić. Ale jest chyba różnica, gdy łyknie z gwinta Juvit C a ewentualnie, nie wiem, Diphergan?
Ale jeśli chodzi o dotykanie rzeczy niebezpiecznych, to tak jak z tymi zapałkami - jestem zdania, że dotykać może (to nie znaczy, że ma mieć dostęp do np. wspomnianych psychotropów!!!), ale powinien wiedzieć, co się z tym robi i dlaczego się czegoś nie robi. Oczywiście dwulatkowi trudno to wyjaśnić, ale jeśli się czegoś gwałtownie zabrania, zwłaszcza dopóki dziecko nie kuma dlaczego, to robi się to nad wyraz atrakcyjne. Znaczy, w chwili nieuwagi jest bardziej prawdopodobne, że kompulsywnie coś łyknie.
cymru_na_wygnaniu
Moj mlody tez cygani - stary go goni za te klamstwa a mlody wciska kit - glownie o mycie chodzi. Z lenistwa znaczy farmazony opowiada. Ale juz jak asfalt przed garazem pomalowal to chociaz sie z poczatku przyznac nie chcial to powiedzial, ze to on chociaz na kolezanke swoja zwalic wine mogl. I jakos powoli probujemy go zmieniac...

A co do OT - otoz ja mialam zaszczyt sie zaksztusic malenkim - takim jak tabletka rutinoskorbinu, kawalkiem orzeszka. I ja stara baba omalo sie nie przekrecilam - juz mialam sinia gebe kiedy mojej przyjaciolce udalo sie ten kawalek wytluc ze mnie. Im mniesza tabletka tym wieksze niebezpieczenstwo. Z niechecia wiec daje mlodemu tabletki jedynie takie pogryzienia znaczy vitaminowe b. rzadko i zawsze przy nim stoje, zeby zjadl i jezor mi pokazal. Nie wypowiadam sie tutaj w kontekscie personalnym ale raczej jako ostrzezenie - kto sie nie dusil ten nie wie jak szybko mozna sie zadlawic cialem stalym. Kuku mam na tym punkcie pewnie ale jak mlody dostaje do lapy kawalek jablka to tez pilnuje zeby nie biegal itd. Chociaz jablko tak grozne jak twarda tabletka nie jest.
Kiedys mlody jak mial wlasnie kole 2 lat polkna pieniazka bo w jednym reku mial jablko a w drugim pieniazka ktorego znalazl na podlodze -popyrtalo mu sie i wsadzil do geby zamiast jablka, stalam przy nim blisko na pewno blizej niz 3 metry i nic nie moglam zrobic bo to trwalo sekunde. Polkna tez zeba mleczaka i tez bylam zaraz przy nim - to nic nie pomoze. W obu przypadkach mialam prawie zawal wyobrazajac sobie coby bylo gdyby...


Sun
Ja absolutnie nie pozwalam jeść twardych cukierków. Do tego stopnia, że Jul ma panikę w oczach, jak zdarzy się jej wziąć od kogoś w poczęstunku i pogryźć. I paradoks, że tu dopiero jest niebezpieczeństwo, że się zakrztusi, panikując właśnie. Ale generalnie wszystkim można się zadławić. Jest np. mnóstwo witamin do ssania dla dzieci od 3 lat, wcale nie małych, za to szybko rozpuszczających się. Starsze jedzą gumisie Kinder Biovital. Młode mają Juvit Multi w kroplach. Nie, no, fakt jest taki, że nie można dzieciaka samego zostawiać i tyle. Chociaż do wypadku może dojść nawet gdy mamy go na rękach - tak jak to nam się zdarzyło. Ciekawe, że mam *****olca na punkcie bezpieczeństwa... ale czasem robię rzeczy kontrowersyjne (nie mówię o balansowaniu na gzymsie). Nie wiem, ale pewnie każdy tak ma, mniej lub bardziej. To jest też tak, że znamy swoje dzieci i jednemu można na więcej pozwolić, innemu absolutnie nie.
ognistaplama
Jesli chodzi o krztuszenie sie, to chyba to bardzo zalezy od dziecka. Moje starsze dziecko nigdy sie niczym nie zakrztusilo, podczas gdy Majaka zakrztusila sie jablkiem, kawalkiem marchewki i bardzo powaznie truskawka (az mnie ciarki przechodza, gdy sobie to przypominam). Nie wiem, czy to kwestia budowy gardla, czy pewna hmmm energicznosc jedzenia (czytaj: lapczywosc), w kazdym razie do dzisiaj pilnuje, by siedziala spokojnie przy stole w czasie jedzenia.
tuLena
CYTAT(Sun @ Tue, 24 Mar 2009 - 14:32) *
Nie mam torebki icon_wink.gif


jak tak trochę OT , ale serio nie masz torebki ? a wczym nosisz dokumenty, portfel, telefon i inne rzeczy ? pytam , bo ja nie istnieję bez coraz większych torebek i szukam potwierdzeń,ze jednak można nie mieć przy sobie tych wszytkich "niezbędnych" rzeczy i dobrze funkcjonować icon_rolleyes.gif
amania
Ja tez bez torebki nie potrafię, ale taki mój mąż na przykład, nosi to wszystko w kieszeniach icon_wink.gif
tuLena
mój też po kieszeniach nosi icon_smile.gif
ja czasami próbuję coś upchać, jak no ide/jadę tylko do sklepu, ale potem zaraz wychodzi na to,że jak mam upchac po kieszeniach pęk kluczy do mieszkania, kluczyki i dokumenty od auta, mój portfel , telefon( choćby jeden i to niewielki) i np chusteczki higieniczne na wszelki wypadek to juz mi tego za dużo wychodzi na te kieszenie. A jak wyjście jest dalsze, to jak upchać długopis, kosmetyczkę, kartę ciąży ( obecnie 29.gif ) oraz coś do poczytania na wszelki wypadek 06.gif oraz ewentualne leki typu tabl.przeciwbólowe, ranigast i espumisan- bez których OD RAZU dopadają mnie wszelkie dolegliwości ( a z nimi w torebce nadzwyczaj rzadko 06.gif ??
wygląda na to,ze bez torebki to ja nie mogę funkcjonować, dlatego mnie ciekawi jak jednak można, zwłaszcza z małymi dziećmi, bo w torebce to ja często *****ołki dla dziecka noszę ..

ale też spotkałam sie z taka opinią- ze ta torebka to taki mój "mały dom" i fakt,ze mam tyle rzeczy przy sobie zapewnia mi niejako poczucie bezpieczeństwa. Więc najwidoczniej jest mi ona potrzebna, ale bardziej psychologicznie icon_biggrin.gif

taki OT mi siÄ™ nasunÄ…Å‚
Ciocia Magda
Ja się nie dziwię, że mężowie noszą wszystko po kieszeniach, mimo że im to linię bioder zaburza icon_lol.gif - widziałyście męskie torebki?
Ja za to bez torebki jak bez ręki, lubię trzymać przy sobie.
mamboo
Mój nosi torby. Zawsze.
Sun
Hehe, ja to mam talent do OTów, co? icon_wink.gif Lena, nie mam torebki, serio! icon_smile.gif Znaczy w ogóle jakieś mam, ale raczej w typie TORBY icon_wink.gif Ale nie noszę. Jak wychodzę z dziećmi, to upycham do wózka, ewentualnie jak sama, to biorę taką materiałową dużą w paski. I tak mam w niej tylko portfel, telefon i czasem książkę icon_wink.gif Ja jestem wielka, gruba i ciężka, do mnie torebki nie pasują, bo zawsze wychodzą za małe i uwypuklają moją hipopotamiczność! 06.gif

tuLena
no ja właśnie uwielbam t o r b i s z c z a ! tam to dopiero mi się mieści !! a właśnie spore panie powinny nosić spore torby! bo małe faktycznie wydają sie jeszcze mniejsze icon_smile.gif
Sun
CYTAT(tuLena @ Thu, 26 Mar 2009 - 21:33) *
no ja właśnie uwielbam t o r b i s z c z a ! tam to dopiero mi się mieści !! a właśnie spore panie powinny nosić spore torby! bo małe faktycznie wydają sie jeszcze mniejsze icon_smile.gif


Obawiam się, że przy mnie to już każda będzie wyglądać na małą icon_wink.gif
aleksandra_0128
Szanowna Pani,
Pani przypuszczenia sÄ… sÅ‚uszne - kÅ‚amstwo jest nieodÅ‚Ä…cznym elementem w postÄ™powaniu dziecka. Fakt, że dziecko kÅ‚amie jest wpisany w jego naturÄ™. JeÅ›li chodzi typowo o lekarstwa, dziecko powinno poÅ‚ykać je pod Pani okiem, nie tylko ze wzglÄ™du na to, że może „zrobić mamie na zÅ‚ość” (jak to dzieci majÄ… w zwyczaju) i nie poÅ‚knąć, ale przede wszystkim ze wzglÄ™du na jego bezpieczeÅ„stwo.
DomyÅ›lam siÄ™, że jeÅ›li kÅ‚amstwa majÄ… miejsce w temacie lekarstw to także powtarzajÄ… siÄ™ w różnych innych sytuacjach. ProszÄ™ pamiÄ™tać, że najwiÄ™kszym bÅ‚Ä™dem, jaki popeÅ‚niajÄ… doroÅ›li jest nieustanne powtarzanie dziecku jak powinno postÄ™pować (tu: nie kÅ‚amać) zamiast wzbudzić w dziecku uczucia i wÅ‚asnÄ… chęć do tego, by byÅ‚o prawdomówne, tzn. kiedy dziecko kÅ‚amie, rodzic zazwyczaj je karze. Wiąże siÄ™ to w pewnym stopniu zabraniem przyjemnoÅ›ci. IdÄ…c tym tropem – dziecko, które widzi, że za to, że kÅ‚amie zostaÅ‚o „odciÄ™te” od przyjemnoÅ›ci, powinno przestać kÅ‚amać choćby dla samego faktu, że stanie siÄ™ tak w każdej sytuacji, gdy zostanie przyÅ‚apane na kÅ‚amstwie. Kary od rodziców mogÄ… przyjmować różnÄ… formÄ™, nawet skrajnie drastycznÄ… (co oczywiÅ›cie nie jest wÅ‚aÅ›ciwym rozwiÄ…zaniem problemu), wtedy dziecko też bÄ™dzie wiedziaÅ‚o, że nie może tak postÄ™pować, ponieważ konsekwencjÄ… bÄ™dzie zagrożenie poczucia bezpieczeÅ„stwa. Grunt to praca nad dzieckiem, by umiaÅ‚o postrzegać zasady moralne – co może a czego nie może robić oraz zapoznać je z konsekwencjami takiego postÄ™powania.
Szanowna Pani, trzeba dostrzec powód, dla którego Pani dziecko kłamie. Po Pani wpisie śmiem podejrzewać, że u źródła kłamstwa Pani dziecka leży fakt, że, chce uwolnić się od przykrego obowiązku, jakim jest przyjmowanie lekarstw (umówmy się, nie należy to do przyjemność i często my - dorośli musimy zmusić się do ich przyjmowania). Odnalezienie powodu kłamstwa jest kluczem do sukcesu. Dziecko musi znać konsekwencje kłamstwa oraz powody, dlaczego powinno mówić prawdę i jak takie postępowanie wpływa na jego docenienie. Kiedy dziecko widzi, że kłamstwa nie przynoszą rezultatu, a wręcz każde kończy się niepowodzeniem, wkrótce zrezygnuje z kłamania.
Próby zwalczania kłamstwa u dziecka nie mogą być jednorazowe. Kiedy chcemy, by nasze starania nie poszły na marne, potrzebna jest systematyczna i precyzyjna praca z dzieckiem, a nawet powiedziałabym, że kontrola nad nim.
W wolnej chwili polecam również przeczytać książkÄ™ pt. „Dlaczego dzieci kÅ‚amiÄ…”, której autorem jest Paul Ekman. W tej pozycji każdy znajdzie „coÅ› dla siebie”, a także przybliży problem kÅ‚amstwa u dzieci.
Pozdrawiam.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.