To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Klotnie u sasiadow

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Gremi
Ostatnio u moich sasiadow zle sie dzieje. Mlodzi ludzie z dwojka dzieci do tej pory wydawali mi sie fajnym malzenstwem ale ostatnio nocami dochodzi do awantur. Krzyki, lecace na podloge przedmioty itp. Nie slyszalam "bicia" ale reki nie dam uciac ze do tego nie doszlo. No i mam kaca moralnego bo ciagle mysle o tym czy, kiedy i jak powinnam zareagowac. Mnie krzyki jako tako nie przeszkadzaja ale boje sie ze moga tam cierpiec dzieci albo kobieta. Tak jak napisalam - nie slyszalam nic co mogloby wskazywac na to ze dochodzi tam do rekoczynow ale krzyki na dziecko i ta dziewczyne owszem tak. Powiedzcie prosze co w takiej sytuacji powinnam zrobic?? Od razu dzwonic na policje czy isc i zapytac co sie dzieje? Moze to sa "zwykle" klotnie malzonkow a moze przemoc domowa.
Inanna
Dzwoń na policję
Beciak1
Ja bym tak od razu na policję nie dzwoniła. Przeszłabym się do sąsiadów i spokojnie powiedziała, ze przeszkadzają mi krzyki i kłótnie dochodzące z mieszkania. Jeżeli nic się nie zmieni dopiero wtedy pomyślałabym o interwencji policji.
domi
Ja mam kłopotliwych sąsiadów od lat. Z tym, ze słyszę wyzwiska, obelżywosci wobec dzieci, tłuczenia, błagania dzieciaka o niebicie, pozostawianie dzieci bez opieki. Policji nie wzywałam z prostej rpzyczyny...to rodzina policjanta i bardzo wątpie by ktoś coś w tej sprawie zrobił. Zgłosiłam wiec sprawę w Centrum Interwencyjnym w mieście. Obiecali sie sprawą zająć, w pierwszej kolejności udac sie do szkoły dziciaków a następnie złozyć wizytę w domu. nie wiem czy coś w tej sprawie zrobiono, nie sprawdzałam. Odgłosy bicia, błaganie i pozostawianie bez opieki sie skonczyło po kilku m-cach od mojej interwencji czyli może jednak ktoś sie sprawą zajął? Jednak wyzwiska, bluzganie nadal jest na porządku dziennym.

Jeśli zaś chodzi o sprawę Gremi...moze zrobic jak moja znajoma. Wypisała na kartce prośbę o cisze, nie hałasowanie bo przeszkadzaja jej rodzinie krzyki, wyzwiska i inne odgłosy. Jeśli sie sprawa nie skończy będzie zmuszona zgłosić na policje lub do opieki społecznej. Taką kartke wrzuciła do skrzynki. To jest dobre w sytuacji gdy nie mamy odwagi osobiscie zwrócić uwagi bo np. nie chemy konfliktów.
Od siebie dodam, że trudno mi sie wypowiadać w tej sprawie. Moi rodzice całe życie sie kłócili, wyzyali siebie, tłukli garnkami, talerzami. Odbywało sie to po nocach jak i w dzień. Nigdy (!) nikt z sąsiadów nie zareagował. Tylko raz sąsiadka z klatki obok zaczepiła mamę i z wyrzutem zapytała czy ona musi sie tak wydzierać na swego meża. Tymczasem to ojciec był najwiekszym terrorystą w domu- jako pijak, pan i władca. Mama tylko sie broniła lub nas broniła a krzyczała i hałasowała w odwecie by sie nie dać stłamsić. Czasem myśle, że gdyby sąsiedzi wzywali policje, klika razy pijaka zabrała na wytrzeźwiałke to moze czułby sie mniej pewnie? Moze by nie było tyle awantur? Gdyby zainteresowała sie nami opieka społeczna to zaoferowano by nam jakąś pomoc psychologiczna czy cos?
Pogoda
Ja mam przez ścianę sąsiadów, którzy są na prawdę sympatyczną, "zdrową" rodziną. To znaczy - z całą pewnością nikt tam nikogo nie bije, nie ma przemocy psychicznej, znęcania się i tak dalej... A krzyki, awantury i "łacinę" słychać codziennie. Oni zwyczajnie są strasznie hałaśliwi. Nawet jak mówią, to dla mnie już jest za głośno. To raz. Kobita pochodzi z rodziny górniczej, jej ojciec - poczciwy był i dobry człowiek, ale klął jak szewc - jej tak zostało, więc jedzie po mężu, jak po starej kobyle używając takich słów, których ja w życiu nie słyszałam, mimo, że są po polsku... icon_rolleyes.gif A ponieważ oboje mają bardzo mocne charaktery, to wypracowali sobie taki a nie inny sposób komunikacji... Krzykiem.

Ich dzieci to dwie nastoletnie panny w wieku dojrzewania. Rok różnicy wieku i cały ocean różnic w podejściu do życia, zainteresowaniach, znajomych... Tylko charakter mają identyczny - odziedziczony po wrzaskliwych rodzicach. I obie są do bólu rozpieszczone. Aaaaa... I mieszkają w jednym pokoju... Jest jeszcze syn, około 10 lat. Synek, na moje oko ma klasyczne ADHD. Prze-inteligentny, ale nieziemsko ruchliwy, psotny i energiczny, nie jest w stanie się skupić na czymś dłużej niż 3 minuty...

To jest na prawdę fajna, normalna rodzina... Ale sposób w jaki się ze sobą porozumiewają mnie przyprawia o ból głowy... I rzeczywiście. Gdybym nie znała ich od lat, gdybym nie znała ich rodzin, to na podstawie "odgłosów zza ściany" już nieraz wzywałabym Policję i miała ich za ciężką patologię.


Tak więc, Innana z wzywaniem Policji bym się aż tak nie spieszyła. Ale owszem, zareagować bym zareagowała, na przykład tak jak radzi Beciak lub Domi.
Inanna
A ja w dalszym ciągu twierdzę: wzywać policję!
Gremi
no wlasnie ... ja nie chcialabym tak od razu wzywac policji bo to nie zdarza sie nalogowo. Do tej pory "walczyli" przez dwie noce. Raczej nie odwaze sie pojsc do kogos w srodku nocy bo nawet nie wiedzialabym co powiedziec. Wrzaski mi nie przeszkadzaja jako tako - ja po prostu nie chcialabym aby komus stala sie krzywda.

Wydaje mi sie ze pomysl Domi na tym etapie chyba jest najrozsadniejszy. Jesli bedzie sie to powtarzac albo nasilac to wtedy bede dzwonila na policje.

Inanna - a napisz dlaczego tak stanowczo twierdzisz ze powinno sie wzywac policje??
domi
Pogoda> nawet jeśli ktoś ma taki styl bycia, o któym ty piszesz...to i tak jest zakłócanie porządku. Moja córka nie słyszy przekleństw w domu, dla niej słowo "głupi" lub " g**no" jest przekleństwem. A co dopiero słownictwo jakim matka sąsiadka zwraca sie do swego syna "ty sk***lu zaj***e jak tego k**wa nie sprzątniesz" na cały głos, ze słychać już wchodząc do klatki a ona mieszka na 3 pietrze. Moje dziecko nie musi tego słuchać, ja sobie tego nie życzę!!!! Tak wiec styl bycia porządnych rodzin jeśli przeszkadza innym porządnym rodzinom...powinien być zmieniony.
Agnieszka AZJ
CYTAT(Gremi @ Sun, 29 Mar 2009 - 20:40) *
no wlasnie ... ja nie chcialabym tak od razu wzywac policji bo to nie zdarza sie nalogowo. Do tej pory "walczyli" przez dwie noce. Raczej nie odwaze sie pojsc do kogos w srodku nocy bo nawet nie wiedzialabym co powiedziec. Wrzaski mi nie przeszkadzaja jako tako - ja po prostu nie chcialabym aby komus stala sie krzywda.


Wiem, ze to niełatwe, ale może zagadnij tę kobietę. Powiedz, że bardzo Cię zaniepokoiło to, co słyszałaś i uważasz, że nastepnym razem powinnaś zawiadomić policję - nie przeciw niej, ale dla dobra jej i dzieci. Zobacz, jak zareaguje.

Zdaję sobie sprawę, ze jest to przekroczenie pewniej granicy, której byc może nie chcesz przekraczać i wchodzić z ta kobietą w blizsze relacje.
Macio
A może spróbuj złapać z tą kobietą bliższy kontakt. Nie wiem jakaś kawa czy herbata. Bo tak zagadywać bezpośrednio to raczej wątpię by pani powiedziała, że coś jest nie tak. Nad moimi rodzicami mieszkali znajomi mojej mamy. Sąsiad notorycznie bił swoją żonę, nie wiem jak dzieci i mimo bliskich kontaktów z sąsiadką mojej mamie nigdy nie udało się pomóc. Zawsze twierdziła, że jest ok. czasem w ciemnych okularach. Przyjazdy policji kończyły się w 5 minut.
Trudna sprawa, niewątpliwie nie należy przechodzić obojętnie.
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Macio
CYTAT(użytkownik usunięty @ Sun, 29 Mar 2009 - 22:44) *
cytowany post usunięto

Myślę, że tak właśnie było. Ale smutne to, że z jakiegoś powodu kobiety godzą się na takie traktowanie. Bo u nich był zapewne powód finansowy. Sąsiadka nie pracowała a sąsiad utrzymywał rodzinę na dość wysokim poziomie. Możliwe, że chodziło właśnie o to.



Inanna
CYTAT(Gremi @ Sun, 29 Mar 2009 - 20:40) *
Inanna - a napisz dlaczego tak stanowczo twierdzisz ze powinno sie wzywac policje??


Dlatego, że - jak napisała Rosa - nie masz realnych możliwości wpłynięcia na poprawę sytuacji u sąsiadów. Jeśli ofiara przemocy nie będzie chciała rozwiązać swojej sytuacji - w żaden sposób jej nie pomożesz. Natomiast najprawdopodobniej przyjdzie kiedyś taki moment, kiedy bita żona będzie miała dość i kiedy podejmie decyzję o zakończeniu koegzystencji ze sprawcą przemocy. Wtedy nieocenione okazują się wszelkie notatki policyjne o podjętych interwencjach - nawet jeśli taka interwencja trwała 5 minut i - pozornie - niczemu nie służyła. Takie notatki policyjne stanowią dowód w sprawach karnych o znęcanie, w sprawach rozwodowych - przy orzekaniu o winie. Być może u twoich sąsiadów nie ma miejsca znęcanie - ale tego nie wiesz, i nie tobie się nad tym zastanawiać. Być może twoi sąsiedzi po prostu lubią sobie powrzeszczeć, ale od tego jest Policja, żeby ich uciszyć, cobyście Ty i inni sąsiedzi mogli spać spokojnie.

A tak na marginesie: jakby studenci za ścianą robili imprezę po nocy, to też byście się zastanawiali, czy wzywać policję? Czy raczej wezwalibyście bez tego rodzaju skrupułów?
Beciak1
CYTAT(Inanna @ Mon, 30 Mar 2009 - 00:44) *
A tak na marginesie: jakby studenci za ścianą robili imprezę po nocy, to też byście się zastanawiali, czy wzywać policję? Czy raczej wezwalibyście bez tego rodzaju skrupułów?


Najpierw zapukałabym do sąsiadów i grzecznie poprosiła o spokój. Mam właśnie takie studentki nad sobą. Wystarczyły dwie rozmowy i dziewczyny przeprosiły i zluzowały. Jesteśmy ze sobą w miłych i uprzejmych stosunkach sąsiedzkich, a wątpię by tak było gdybym wezwała policję. Wychodzę z założenia, ze po to otrzymaliśmy dar komunikacji by go używać.
Jeżeli słowa nie pomogą niech policja robi swoje. Jednak cały czas optuję za tą kolejnością.
sammy
CYTAT(Inanna @ Mon, 30 Mar 2009 - 00:44) *
A tak na marginesie: jakby studenci za ścianą robili imprezę po nocy, to też byście się zastanawiali, czy wzywać policję? Czy raczej wezwalibyście bez tego rodzaju skrupułów?


Inanna, pytanie czy ze studentami rozmawiałam czy też nie rozmawiałam. Miałam w swoim życiu przejścia ze studentami i wystarczyło zejść i powiedzieć, żeby byli uprzejmi i skręcili trochę decybele, bo jest środek nocy i ciutkę hałas przeszkadza.

A ja sama jestem rozdarta jak stare prześcieradło. I chociaż nie obrzucam mojej rodziny inwektywami, to zdarza mi się tak huknąć, że echo na klatce schodowej zakrętów złapać nie może. I chyba by mnie szlag jasny trafił gdyby jakaś sąsiadka w ramach pomocy bez porozmawiania ze mną wcześniej wezwała policję.

Uważam, że najpierw nalezy pogadać z osobą, której, uważamy, dzieje się krzywda. I dopiero potem wzywać wyższe rangą służby. Bo wbrew pozorom czasami może to bardziej zaszkodzić niż pomóc.

pozdrawiam
s.
renata19750702
Moim zdaniem wszelka Twoja działalność na 99% zakończy się niechęcią sąsiadów wobec Twojej osoby. Bez względu na to, czy pójdziesz do nich, czy od razu zadzwonisz na policję. Z tym musisz się liczyć. Ja wiem, że siedzenie cicho i znoszenie tego, co dzieje się u sąsiadów na dłuższą metę jest dla Ciebie nie do przyjęcia, ale nie potrafię Ci doradzić, co masz zrobić.

Ja mieszkam w domu w zabudowie szeregowej. Tuż za ścianą mam sąsiadów - wykształconych ludzi, po 50-tce, ona dentystka, on inżynier czegoś tam, w każdym razie były dyrektor dużej firmy. Jeszcze do niedawna od piątku do niedzieli tydzień w tydzień musiałam znosić wycie ich i ich gości na 3-dniowych imprezkach z muzyką w tle, które kończyły się między 3.00 a 5.00 nad ranem. Po pół roku (!!!) nie wytrzymałam, zadzwoniłam do nich i wiesz co usłyszałam? Otóż: czepiam się, no ale cóż, nie mogę ich zrozumieć, bo nie mam wyższego wykształcenia ( no tak, te dwa kierunki, to ja w piwnicy chyba robiłam 48.gif ).
Po kolejnych telefonach nie było lepiej, w końcu powiedziałam, że do nich dzwonić już nie będę, tylko od razu na policję, przy okazji przytoczyłam kilka paragrafów z kodeksu cywilnego, a na dziękuję na następny dzień puściłam im full wypas koncert smyczkowy o 7.00 rano (no wiem złośliwa już w tym momencie byłam, ale jeśli ktoś nie liczy się z ludźmi, którzy małe dziecko mają, do którego w nocy trzeba wstawać, jeśli wogóle nie liczą się z sąsiadami, to cóż..., poza tym przecież wykształcona nie jestem 06.gif dobrych manier nie znam 29.gif )
U mnie pomogło, ale sytuacja nieco inna była. Od 1,5 roku sąsiad w weekendy zachowuje się umiarkowanie głośno - w każdym razie tyle już mogę wytrzymać.
domi
CYTAT(użytkownik usunięty @ Sun, 29 Mar 2009 - 22:44) *
cytowany post usunięto

Kiedy byłam dzieckiem nie myślałam o tym w ten sposób. Wtedy myślałam tyllko o tym by chociaż tę noc przespać spokojnie, by mnie rodzice oddali do domu dziecka bo tam przynajmniej będe mieć spokojne noce i obiady. Takze o tym by ze sobą skończyć bo i tak nikt nie odczuje mojego braku. Wtedy nie zastanawiałam sie dlaczego nikt nie wzywa policji...chyba nawet było mi to obojetne.
O tej interwencji dorosłych pomyślałam już jako dorosła osoba, gdy ostygły gorące emocje, gdy sama założyłam rodzinę, nieco odizolowałam sie od toksycznych rodziców i ...gdy za ścianą wydziera sie sąsiadka. Wtedy sobie przypominam krzyki z dzieciństwa i zwyczajnie żal mi dzieciaków. One nie mają prawa cierpieć za nieopanowanie rodzica, za jego kompleksy czy cięty język. Nie zasługują na to. Policja pomoze w trudnych sprawach: bicia, znecania sie nad kimś. W kłótniach rodzinnych pomoze psychoterapia rodzinna, psycholog czy coś w tym rodzaju a do tego szybciej przychyla sie opieka społeczna, centrum kryzysowe itp. Interwencja policji moze jedynie zaostrzyć konflikt. Tak ja to odbieram.
milutka
My też mieliśmy uciążliwe sąsiadki(matka z dwiema córkami) ledwo co się wprowadziły i już urządzały imprezy.
Pewnego dnia wychodzimy z domu a na klatce schodowej pod naszymi drzwiami ktoÅ› 450[1].gif
Mój mąz nie wytrzymał, zapukał tam i zrobił awanturę, od tamtego czasu był już spokój.

Co do przemocy i sąsiadów to opowiem o czymś.

Mój teściu alkoholik, po śmierci żony ukradł koledze konkubinę i zaczęło się piekło dla moich dwóch szwagrów, zwłaszcza 14 letniego.
Ojciec buntowany przez tą $#@$#@ zaczął ich bić, wyzywał od najgorszych, wykańczał psychicznie i fizycznie, ciągle wzywali policję a policja tylko przyjeżdżała i spisywała, a piekło dalej było.
A gdy sąsiedzi zostali wezwani na policję na zeznania( dobrze wiedzieli co się dzieje) odmówili zeznań, bo powiedzieli, że to nie ich sprawa i nie będa zeznawac przeciwko mojemu teściowi , tacy są niektórzy sąsiedzi 21.gif

Ja, jeśli gdzieś bym słyszała o przemocy też bym jakoś reagowała na to, zwłaszcza jeśli cierpią dzieci icon_sad.gif
muppet
Ja myślę, że każdy niepokojący sygnał jest warty zwrócenia uwagi, czy aby komuś nie dzieje się krzywda. Czasami dobrym pomysłem jest założenie niebieskiej karty. O całym procesie, i o tym, z czym się wiąże można więcej przeczytać tutaj https://poradzimy24.pl/niebieska-karta-ile-...bieskiej-karcie Moim zdaniem warto rozeznać się w temacie, ale jeśli sytuacja jest poważna, trzeba reagować.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.